Miałbym więc występować o rehabilitację chyba tylko po to, by nie mieć w swoim życiorysie nawet tak słabego dowodu, jakim jest wyrok Sądu Wojskowego z 1948 roku, świadczący bądź co bądź o tym, że od pierwszej chwili, gdy znalazłem się na ziemi polskiej po powrocie z niemieckiej niewoli, zwalczałem system „błędów i wypaczeń”, który wówczas partia cała uważała za doskonały i o jej charakterze dowiedzieć się miała rzekomo dopiero po przemówieniu Chruszczowa na tajnym posiedzeniu XX Zjazdu? Tadeusz Szturm de Sztrem i Stefan Zbrożyna poparli stanowisko Cohna. Nie tylko oni, lecz nikt ze skazanych WRN-owców nie ubiegał się o uchylenie wyroku. Nie należy przy tym zapominać, że dla ludzi pozbawionych wszelkiego mienia i niejednokrotnie napotykających na trudności w znalezieniu pracy nie było to przecież bagatelą. Czytaj dalej →
Referuję poglądy polityczne polskich ruchów wolnościowych. Wypowiadam ich poglądy i opinie, nie podając w omawianych sprawach poglądów własnych. Nie należy więc w tym referacie identyfikować mnie politycznie z żadnym z tych ruchów. Niektóre poglądy wypowiadane w prasie niezależnej mogą wywołać wśród zebranych tu delegatów ostre sprzeciwy, a nawet oburzenie. Przemilczenie ich byłoby sfałszowaniem dążeń niektórych odłamów opozycji demokratycznej w kraju. W imię wolności słowa, dla której tylu ludzi w kraju ponosi ofiary, wysłuchajmy tych wypowiedzi w spokoju, bo solidarność z ich walką stoi ponad taką czy inną różnicą poglądów. Czytaj dalej →
Historia wszelkich społeczeństw jest historią walk klasowych. Ale nie tylko tych, jakie toczyły się pomiędzy wyzyskiwanymi a wyzyskiwaczami, lecz także tych, jakie miały miejsce pomiędzy rządzonymi a rządzącymi. Czasy współczesne są zaś widownią walki klasowej pomiędzy tymi, którzy naraz są wyzyskiwani i uciskani, a tymi, którzy wyzyskują i uciskają naraz. Taki to obraz rozwoju formacji społeczno-ekonomicznej: od fazy postępującego wyzysku, poprzez fazę zaburzeń rewolucyjnych, do fazy ewolucji stosunków własności, obowiązuje do kapitalizmu włącznie. Rewolucje niewolników w centrum formacji niewolniczej doprowadziły do tego, iż konieczne stało się stopniowe ich wyzwalanie i oddawanie im ziemi w użytkowanie, doprowadziły więc one do powolnego kształtowania się feudalizmu. Rewolucje chłopów poddanych i biedoty miejskiej w centrum formacji feudalnej doprowadziły do tego, że z feudalizmu ewolucyjnie wyłaniał się kapitalizm. Zarazem każda z tych formacji uzyskiwała coraz wyższy stopień wyzwolenia pracy: chłop feudalny był bardziej wyzwolony niż niewolnik, a robotnik kapitalistyczny cieszy się jeszcze wyższym stopniem wyzwolenia niż chłop poddany. Ten mechanizm przekształcania się rewolucji wyzyskiwanych w ewolucyjne zmiany stosunków własności skończył się jednak na kapitalizmie – człowiek socjalizmu jest nieporównanie bardziej uciemiężony niż kapitalistyczny robotnik. Jakoż od formacji kapitalistycznej działać zaczynają zupełnie odmienne prawa rozwoju historycznego. Czytaj dalej →
Dyktatura wojskowa, służby bezpieczeństwa i funkcjonariuszy partyjnych bezwzględnie dążą do rozbicia więzi społecznych ukształtowanych po Sierpniu 1980 r., do ponownego oddalenie od siebie robotników i inteligentów oraz ludności miast od wsi. Cel ten próbuje osiągnąć przez represjonowanie niezależnych organizacji społecznych bezprawne karanie za poglądy polityczne, połączone z agresywną propagandą i tworzeniem instytucji pozornie przedstawicielskich. Zamiast demokratycznych reform, których potrzebuje naród i państwo, rozbudowuje się gorączkowo instytucjonalne fasady. W takich warunkach obowiązkiem socjalistów, nie mających dziś własnej partii, jest uporczywa walka o godność i interesy ludzi pracy, a zwłaszcza o ich podmiotowe prawa w życia publicznym. Walce tej sprzyja posoborowa katolicka myśl społeczna, wyrażona między innymi w encyklice Jana Pawła II „Laborem exercens”. Czytaj dalej →
Czy w atmosferze lęku i kłamstwa, w klimacie terroru i bezprawia, mógł się kształtować nowy, naprawdę socjalistyczny człowiek, budowniczy nowej, sprawiedliwej Polski? Tradycja wolności i walki o nią zbyt żywa jest w Polsce, by mogła ona trwać w stanie biernego znoszenia tyranii i nieustannego deptania praw człowieka i jego godności. Tradycja politycznej kultury narodu nie zamarła w naszym kraju. Poznań przemówił. Musiał przemówić. A gdyby on milczał, przemówiłaby Łódź, powstałaby Warszawa i Wrocław. Powstałaby Polska. Gdyż dłużej nie można już było tak żyć. Był już nie do zniesienia stan, w którym prowincjonalne UB mogły urządzać na swych podwórkach autonomiczne cmentarze, gdzie grzebano mordowanych po cichu; po październiku rozpoznawano odkopane świeże jeszcze zwłoki. Po dwunastu latach lęku i poniżenia naród po raz pierwszy przemówił. Za dni Poznania i października imię Polski znów zjednoczyło się ze sprawą walki o wolność, o prawo człowieka i obywatela. Wszak walczymy w imię stworzenia wielkiej syntezy dziejowej: socjalizmu i wolności. Podjęliśmy walkę w imię pojednania rewolucji socjalnej z prawem człowieka i obywatela. Naród polski ma tę wielką ambicję budowania domu Ojczyzny pod znakiem sprawy humanizmu, człowieczeństwa – i to jest nasza polska droga do socjalizmu. Czytaj dalej →
Jako socjaliści i demokraci stawiamy sobie za cel wyeliminowanie ze stosunków społecznych wszelkich form ucisku i wyzysku. Podejmując to zadanie, przeciwstawiamy się zarówno komunizmowi, jak i kapitalizmowi. Komunizm przyniósł bowiem tylko nowe formy ucisku i wyzysku ludzi pracy, a kapitalizm pozostaje nadal potężnym hamulcem w realizacji sprawiedliwości społecznej i gospodarczej. Socjalizm demokratyczny dąży do obalenia systemów opartych o prywatny i państwowy monopol własności poprzez uspołecznione środki produkcji, tak by przestały one służyć jako narzędzie panowania człowieka nad człowiekiem. Zmierzamy do urzeczywistnienia porządku społecznego, wcielającego w życie ideały demokracji, wolności jednostki, równości społecznej i solidarności międzyludzkiej. Panujący obecnie ustrój w Polsce nosi oficjalnie nazwę „socjalizmu”, a władza nazywa się „władzą ludową”. Pod tą nazwą ukrywa się jednak dyktatorska władza znikomej mniejszości, oparta o niesłychanie rozbudowane organy policji politycznej i cenzury. Czytaj dalej →
W koncepcji PPS przewodnictwo w walce o niepodległość Polski i demokrację brała na siebie klasa robotnicza. Była ona w tej walce nieraz osamotniona, jak w rewolucji 1905 roku, a zawsze ponosiła największe ofiary, lecz nigdy nie chowała się za innych, szła na czele, a nie w ogonie wydarzeń. W gruncie rzeczy komunistów i renegatów socjalizmu gniewa najbardziej to, iż w koncepcji PPS klasa robotnicza nie walczyła o wolność i demokrację tylko dla siebie samej, walczyła ona o wolność i demokrację dla całego narodu, dla wszystkich, także dla swoich przeciwników politycznych i społecznych. Jedynym twórcą prawa w niepodległej Polsce miał być Sejm swobodnie wybrany; rewolucja społeczna miała się dokonać – wedle słów Feliksa Perla – w majestacie prawa. Koncepcja ta była wyrazem zaufania do dojrzałości klasy robotniczej i jej naturalnego sojusznika: chłopstwa bezrolnego i małorolnego. Późniejszy bieg wydarzeń potwierdził słuszność tego stanowiska PPS. Jego alternatywą w roku 1918 mogła być tylko tzw. dyktatura proletariatu, dyktatura garstki „zawodowych rewolucjonistów” i sekretariatu generalnego rządzącej partii. Co ona oznacza, widzimy od 41 lat w Rosji, a od 14 lat także w Polsce. Komuniści polscy zgłaszają pretensję do PPS o to, że w roku 1918 nie proklamowała w Polsce „republiki radzieckiej”. Jest całkowicie zgodne z prawdą dziejową, że stanowisko PPS w dniach listopadowych 1918 roku rozstrzygnęło o tym, iż Polska nie stała się taką republiką. Nie było to jednak błędem ani grzechem, odwrotnie, jest to jedna z największych zasług PPS wobec proletariatu polskiego. Czytaj dalej →
Chruszczow i jego namiestnicy w podbitych krajach satelickich nie powrócili jeszcze do ostrych form terroru, jakie stosował Stalin, ale skończyła się już tolerancja dla rewizjonizmu. Są tacy, co przypisują zaostrzenie kursu wpływowi Mao Tse-tunga. Chyba nie trzeba tak daleko szukać. Bo z samej istoty wszelkiej dyktatury totalistycznej wynika, że dopuszcza ona do objawów oporu tylko wówczas, gdy czuje się nie dość silna, by je stłumić. Dyktatura nie znosi nieprawomyślnych odchyleń także w ramach swojej doktryny. Hitler zamordował Roehma i Gregora Strassera, którzy doktrynalnie niczym się od niego nie różnili, a wśród niezliczonych ofiar Stalina najwięcej było przecie nie wrogów komunizmu, ale właśnie komunistów. Toteż złudne byłoby przywiązywanie do rewizjonizmu przesadnych nadziei, a zwłaszcza rachuby na to, że zdoła doprowadzić do istotnych zmian ustrojowych. Wielki wysiłek zbrojny narodu węgierskiego i masowe ruchy w Polsce w październiku 1956, wskazują, że nawet znaczne wstrząśnienia rewolucyjne pozostają bezowocne, gdy nie dosięgają rzeczywistego ośrodka władzy, który dla całego imperium sowieckiego jest jeden i mieści się nie w Budapeszcie i w Warszawie, ale w Moskwie. Czytaj dalej →
Jaki stąd wniosek? Może wypływać tylko jeden. Taki mianowicie, że komuniści – i to nie tylko polscy – gdy znajdą się w trudnościach, zwłaszcza gospodarczych, zabiegają się o współpracę z rządami demokratycznymi i nie brzydzą się nawet wyciągać rękę do rządzących „socjal-zdrajców”. Nigdy jednak rządów demokratycznych nie szanują, ale wichrzą przeciwko nim, popierając jawnie i wspomagając skrycie różne elementy komunistyczne. Natomiast tam, gdzie sami rządzą, niszczą i tępią socjalistów oraz demokratyczną myśl socjalistyczną. Nie chodzi nam tu o wymówki pod adresem przyjaciół ideologicznych z Bonn. Na to jest miejsce przy innych okazjach. Chodzi po prostu o szerzej pojmowany interes socjalizmu demokratycznego i polityki socjalistycznej w stosunkach z komunistami. Czytaj dalej →
Socjaliści polscy zawsze uznawali wolność sumienia, prawo do wierzeń i przekonań religijnych, za jedno z najbardziej podstawowych praw człowieka i obywatela. Ilekroć zagrożone albo naruszone były prawa mniejszości wyznaniowych w Polsce międzywojennej, stawaliśmy w ich obronie. Dzisiaj stajemy w obronie praw większości, w obronie jej przekonań i jej uczuć, obrażonych do głębi najściem na Jasną Górę. Czytaj dalej →
W święto majowe w tym roku jak w latach poprzednich stwierdzamy, że tzw. Polska Zjednoczona Partia Robotnicza nie ma nic wspólnego z demokracją i demokratycznym socjalizmem. Niedawne wybory do Rad Narodowych z narzuconymi kandydatami także nie miały nic wspólnego z demokracją. Były one po prostu komedią wyborów. Polska Partia Socjalistyczna nie brała w nich udziału. W obecnych warunkach życia w Polsce jest ona postawiona poza prawem i nie może zająć należnego jej miejsca w życiu publicznym. Pomimo to jesteśmy przeświadczeni, że najszersze masy ludowe – robotnicy, chłopi, inteligencja pracująca – wierne są starym sztandarom i oczekują chwili, gdy zmienione warunki pozwolą na podjęcie działalności PPS, niemożliwej dzisiaj pod komunistyczną tyranią. Czytaj dalej →
Byłoby naiwnością przypuszczać, że peperowcy się zlękli. Wcale nie, zaostrzyli tylko walkę przeciwko PPS. Wystąpili z zarzutami, że PPS przygarnęła do swoich szeregów wszystkich reakcjonistów, a nawet volksdeutschów i że oni to właśnie występują przeciwko jednolitemu frontowi i współpracy, czyniąc to oczywiście za pieniądze obcych agentur i w służbie amerykańskiego imperializmu. Zmniejszono przydział papieru gazetowego dla pism pepesowskich, choć ministrem propagandy był członek Centralnego Komitetu Wykonawczego koncesjonowanej PPS, były ksiądz katolicki Stefan Matuszewski, wtyczka komunistyczna. Tak wyglądała w praktyce „jedność działania” i „dojrzewanie”. Wszystko to było jednak niczym wobec faktu, który zaszedł w połowie 1946 roku w Łodzi, kiedy to cenzor skonfiskował przemówienie... premiera Edwarda Osóbki-Morawskiego. Czytaj dalej →
A w 1976 r. zorganizowano w Paryżu duży mityng na cześć dwudziestolecia powstania na Węgrzech i w Polsce. Pracowałem w tym czasie w Manchesterze w Anglii w kontroli technicznej. I przyjeżdżają do mnie z Francji, trzech takich panów i proszą, żebym przyjechał na ten mityng. Poszedłem do szefa poprosić o trzy dni wolnego. A on: „Co, znowu, film jakiś robisz?”. Bo kiedy robiliśmy „Trzy dni w Szczecinie”, to dużo brałem wolnego. „My nie zatrudniamy tutaj artysty, lecz robotnika” – powiedział. Ale w końcu mnie puścił. Ale coś będę musiał mówić, prawda? W pociągu do Paryża napisałem trzynastopunktowy program. Napisałem: „Wolność kraju”. Bo przecież każdy chce żyć w wolnym kraju! A Polska i Węgry nie były wolnymi krajami i właśnie o to walczyli wtedy ludzie. I to stale miałem przed oczami później. Dalej: „Zniszczenie monopolu PZPR, która nie reprezentuje interesów klasy robotniczej, lecz jest podporządkowana interesom KPZR”. Wiadoma rzecz, jasna jak słońce: PZPR to nie była klasa robotnicza, tylko świta na górze – a członkowie mieli tylko płacić składki. Kiedyś zaczepiła mnie kontrola graniczna w Anglii, w Dover, kiedy jechałem na imprezę „Marxism ‘77” do Londynu. Jeden z oficerów mówi do mnie: Do you like communism in Poland? Odpowiedziałem: If you look at what is communism in Poland, you no speaking about... Co to jest za komunizm... Później na swojej rozprawie sądowej powiedziałem adwokatowi, który mówił, że broni socjalistycznej Polski Ludowej: „Nie, Panie Majorze, Pan broni swojego stołka. Pan nie broni ani socjalizmu, którego nie ma, ani Polski Ludowej. Polska nie jest wcale »Ludowa«”. Czytaj dalej →
10 lutego minęła 50. rocznica śmierci najświetniejszego polskiego poety lewicowego, Władysława Broniewskiego, twórcy dziś z premedytacją przemilczanego, a niegdyś zakłamywanego. Z Maciejem Gawlikowskim, autorem „niewygodnego” filmu dokumentalnego „Errata do biografii: Władysław Broniewski”, rozmawia Krzysztof Wołodźko. Czytaj dalej →
"Sojusz zawarty przez elitę opozycji i nomenklaturę opiera się na zgodzie co do prorynkowego i prokapitalistycznego kierunku przemian w gospodarce. Jego bezpośrednim skutkiem jest uratowanie panowania nomenklatury za cenę dopuszczenia części opozycji do udziału we władzy. Nomenklatura, widząc załamywanie się dotychczasowej formuły panowania nad społeczeństwem, dokonuje niezbędnych zabiegów adaptacyjnych. Służy temu zmiana oblicza ideowego PZPR z partii komunistycznej na socjaldemokratyczną, z panującej na współrządzącą: zamiana części przywilejów na udziały w zyskach wynikających z tytułu własności, a nie z panowania, przy zachowaniu kontroli nad instytucjami dającymi wpływ na zakres zmian systemowych (Urząd Prezydenta, MON, MSW, administracja terenowa). Sojusz z totalitarną władzą pozwolił grupie, która go zawarła – w warunkach braku demokracji – uzurpować sobie prawo do reprezentowania całego społeczeństwa. Częścią tego układu była wyłączność korzystania ze środków masowego przekazu. Warunkiem dopuszczenia innych podmiotów politycznych do publicznego istnienia jest zgoda na stworzony w ten sposób autorytarny ład polityczny. Kierownictwo „Solidarności” i opozycyjni intelektualiści w zamian za dopuszczenie do współrządzenia zgodzili się pełnić rolę pośrednika między zachodnim kapitałem a nomenklaturą. Możliwość uzyskania nowych kredytów była najważniejszą częścią oferty złożonej władzy przy „okrągłym stole”." Czytaj dalej →
Okres obecny w Rosji można porównać z okresem „wiosny sewastopolskiej”, latami 1855-1868, kiedy to sztandar wolności Rosji podnieśli najpierw najznakomitsi rosyjscy intelektualiści. Hercen, Czernyszewski, Serno-Sołowiewicz, później zaś tajna organizacja, której nazwa „Ziemla i Wola” (Ziemia i Wolność) sama przez się była programem. Porównanie to – jak wszystkie porównania – jest jednak tylko częściowo trafne, a to dlatego, że tempo przemian jest obecnie dużo szybsze niż było przed stu laty, a przede wszystkim przepływ myśli jest – pomimo wszystkich „żelaznych kurtyn” – dużo powszechniejszy. W ciągu ostatnich 25 lat załamały się rozliczne dźwignie polskich nadziei, pozostawiając w naszych ustach posmak goryczy. Toteż nie chcielibyśmy sztucznie rozdymać nadziei, związanych z wystąpieniami Sołżenicyna i Sacharowa. Przy całej jednak ostrożności stwierdzić musimy, że w Rosji wyrasta sojusznik demokracji polskiej i socjalizmu polskiego, oczywiście – socjalizmu niepodległościowego i demokratycznego. Jest to fakt o wyjątkowym znaczeniu. Sprzymierzeniec rosyjski jest dla nas sprzymierzeńcem najważniejszym. Jego pojawienie się jest wydarzeniem na miarę historyczną. Czytaj dalej →
Odpowiedzą na bicie, szykanowanie i skazywanie robotników były protesty obywatelskie intelektualistów i Kościoła oraz powołanie obywatelskiego Komitetu Obrony Robotników w Warszawie, który we wrześniu 1977 r. przekształcił się w Komitet Samoobrony Społecznej KOR. Wyrazem prawdziwej postawy świata pracy stały się w ostatnim czasie: zbiorowy list 889 robotników Ursusa, wystosowany do Gierka w październiku 1976 r., ujmujący się za prześladowanymi i szykanowanymi współtowarzyszami pracy oraz list otwarty do Gierka trzech robotników z Grudziądza, w którym stwierdzono, że niezależnie od ustawodawstwa, narzuconego polskiej klasie robotniczej przez aparat PZPR, robotnicy polscy mogą korzystać z prawa do strajku, gdyż władze PRL podpisały w tej sprawie wiążące je konwencje międzynarodowe. Pod koniec 1977 r. sytuacja społeczna, gospodarcza i polityczna jest w PRL niezmiernie skomplikowana. Dyktatura komunistyczna trzyma się kurczowo władzy i szachuje społeczeństwo aparatem terroru. Ale obywatele mogą już kwestionować dość otwarcie system rządów PZPR i coraz więcej osób to czyni. Czytaj dalej →
W tych warunkach prawdziwa myśl socjalistyczna musiała zejść do podziemi, a jej reprezentanci musieli się znaleźć poza granicami swych krajów, aby kontynuować walkę o wolność i prawo do życia socjalizmu. Stąd zagranicą powstał szereg ośrodków socjalistycznych, reprezentujących niezależną myśl i niezależny ruch socjalistyczny poszczególnych krajów, które znalazły się w wyniku imperialistycznych kompromisów Teheranu i Jałty w sferze wpływów sowieckich. Wielkie partie socjalistyczne Zachodu, kontynuując politykę niedrażnienia Rosji Sowieckiej, nie dopuściły tych przedstawicielstw niezależnego ruchu socjalistycznego środkowej i południowej Europy do udziału w międzynarodowych Konferencjach Socjalistycznych i w Komitecie, przygotowującym i zwołującym te konferencje. Jest to drugi rys wspólnej sytuacji niezależnych ruchów socjalistycznych w tym pasie, podlegającym systematycznemu niszczeniu demokracji i socjalizmu. Czytaj dalej →
W czerwcu 1947 roku Pużak został aresztowany ponownie, jednocześnie z innymi przywódcami i działaczami PPS. Przesłuchiwał go pułkownik Józef Różański, który znowu tytułował go słowami „panie prezesie”. Różański zaproponował Pużakowi współpracę z reżymem. Przesłuchiwali go też oficerowie śledczy: por. Łyżkowski, kpt. Bochenek i kpt. Eugeniusz Chimczuk, którzy go bili i znęcali się nad nim. Gdy Pużak w czasie późniejszych przesłuchań zawiadomił o tym Różańskiego, ten ostatni kazał wezwać tych oficerów i zbeształ ich za bicie Pużaka, po czym w dalszym śledztwie zbesztani przez Różańskiego oficerowie czynili to samo, co poprzednio; zbesztanie ich było umówioną komedią, nie ulega wątpliwości, że sam Różański kazał owym oficerom bić Pużaka. Pużak nie podpisał w śledztwie ani jednego protokołu. Czytaj dalej →
Nie wolno nam unikać trudnych pytań, jeśli naprawdę chcemy się uczyć z historii. Toteż spytajmy wprost: dlaczego skala oporu mas robotniczych w Polsce – z całym szacunkiem dla tych, co bohatersko bronili hal fabrycznych i kopalń przed kohortami ZOMO-wców – była po rozprawie władz z „Solidarnością” znacznie słabsza niż na Węgrzech? I to mimo tego, że nie było przecież bombardowania Warszawy, że nie strzelano na ulicach nawet, że w ogóle broń używana była, trzeba to przecież stwierdzić, rzadko i powściągliwie, jeśli porównać to z kontrrewolucją radziecką na Węgrzech. Przypuszczać można, że gdyby stan wojenny wprowadzono w Polsce w grudniu 1980, może jeszcze w marcu 1981, odpowiedź mas polskich byłaby nie gorsza od węgierskich. Cóż więc takiego stało się w ciągu tego roku, że w grudniu 1981 masy nie wystąpiły już w obronie „Solidarności” tak zdecydowanie, jak gotowe to były uczynić rok wcześniej, czy może jeszcze nawet w marcu tego roku? Czytaj dalej →