Morderstwo dokonane przez wyższego urzędnika Departamentu Sztuki Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego na osobie prezydenta Gabriela Narutowicza wstrząsnęło Strugiem w sposób nieoczekiwany. Zazwyczaj spokojny i opanowany, na wiadomość o zbrodni nie potrafił ukryć wzburzenia, jakie nim owładnęło, i głosem podniesionym piętnował zabójcę i tych wszystkich, którzy doprowadzili do zbrodni. Nigdy nie widziałem Struga tak podnieconego, jak wtedy, gdy rozmawiał ze mną w parę godzin po dokonanym morderstwie. Tak się złożyło, że w tym niesławnej pamięci dniu – l6 grudnia 1922 roku – miało się odbyć doroczne walne zebranie członków Oddziału Warszawskiego Związku Literatów. Na oznaczoną godzinę przybyło kilkadziesiąt osób, zwabionych nie tyle przewidzianym porządkiem obrad, ile wypadkami w tym dniu zaszłymi. Na znak żałoby Strug odwołał zebranie związkowe, a otworzył wiec pisarzy dla zaprotestowania przeciw haniebnej zbrodni, nie mającej sobie równej w dziejach Polski. Czytaj dalej →
Drożyzna, dewaluacja marki, wywołane dyktaturą ekonomiczną klas posiadających w Polsce, rujnowały państwo, ale rujnowały jednocześnie i spychały na dno nędzy i rozpaczy zarówno robotnika socjalistę, jak i inteligenta pracującego, najbardziej nawet zakochanego politycznie w stronnictwie Wierzbickich, Steckich i Szarskich. Inteligencji pracującej tak samo zależało na dodatkach drożyźnianych, na sprawiedliwych obliczeniach Głównego Urzędu Statystycznego, jak klasie robotniczej. Ośmio-, względnie 7-godzinny dzień pracy, niedzielny odpoczynek są tak samo potrzebne inteligentowi, jak i robotnikowi. Urzędnik bankowy tak samo powinien pragnąć ustawy o zabezpieczeniu na starość, jak i robotnik. Dziś, gdy tysiące urzędników prywatnych są wyrzucane na bruk, na pewno wielu z nich będzie się pytać, czy ustawa o pomocy przy bezrobociu rozciąga się i na pracowników biurowych. Innymi słowy obecna sytuacja ekonomiczna inteligencji pracującej, jej interesy społeczne są równoległe z interesami klasy robotniczej. Stąd zdawałoby się wypływa jasny wniosek, że inteligencja pracująca winna iść ręka w rękę z klasą robotniczą. W rzeczywistości jest inaczej. Trzeba otwarcie i szczerze powiedzieć, że stosunek inteligencji pracującej do klasy robotniczej jest w dziedzinie społecznej nierozumny, a często wprost nieetyczny. Czytaj dalej →
I rząd powiada, że w skarbie jest źle, bardzo źle, że zaciskanie pasa dało wyniki bardzo smutne i wobec tego należy... zacisnąć pasa jeszcze bardziej, należy zmniejszyć emerytury, obciąć pensje, wprowadzić nowe podatki, szczególnie silnie obciążając nimi pracowników przedsiębiorstw państwowych. W związku z tymi zarządzeniami rozpoczęła się walka o utrzymanie zarobków, w której wzięła udział część świata pracy dotychczas najbardziej potulna, zastrachana i ujarzmiona przez wrogie organizacje. Byliśmy świadkami pięknej i zwycięskiej akcji pracowników fabryk monopolowych i nawet fabryk broni. A jednocześnie rozgorzał bój z prywatnym wyzyskiem. Łódzcy włókniarze, górnicy, tramwajarze warszawscy, Skierniewice, Lida, Wilno, Białystok, Kraków. Podniosła się fala oporu. W masowych, imponujących, jednolitych akcjach robotnicy walczyli o umowy zbiorowe, przeciwko obniżkom i redukcjom, o podwyżki. Widzimy już nie tylko akcje obronne, ale atak. Atak zakończony najczęściej zwycięstwem. Czytaj dalej →
Jakie to były czasy, wskazują dzieje choćby tej jednej rodziny Chomickich i Krasuskich. Katorga i stryczek za umiłowanie wielkiej idei socjalistycznej pod bojowymi sztandarami PPS. Bardzo a bardzo żałuję, że nie pamiętam więcej nazwisk tych zacnych, odważnych, wysoce ideowych, pełnych poświęcenia, a takich ludzkich i kochanych robociarzy z cukrowni „Elżbietów”. Szkoda wielka, że ich nazwisk nie mogę tutaj zapisać. Na pewno wielu z nich już dziś nie żyje, zginęli dla wielkiej idei socjalistycznej, a dla tej idei nikt przecie nie zginął daremnie. Tow. Chomicki umarł w 1922 r. jako 74-letni starzec robotnik-socjalista, bojownik nieustraszony i nieugięty partyjny towarzysz. Z domu jego byli aresztowani w 1908 r. synowie: Józef i Karol, oraz córka Maria, zięć Józef Krasuski i jego brat Władysław Krasuski. Józef Krasuski został 2 czerwca 1909 r. powieszony za działalność pepeesową przez carskich siepaczy. Maria Chomicka została skazana na 18 lat katorgi, a Władysław Chomicki, ranny przy rzuceniu bomby na policmajstra w Siedlcach, uciekł za granicę, a brat jego Karol uciekł z sokołowskiego więzienia, gdzie siedział za zabójstwo strażnika w Sokołowie. Po Krasuskim Józefie została żona Władysława i czworo dzieci. Czytaj dalej →
W lipcu i sierpniu tegoż roku strajkowali górnicy na Mortimerze, a strajk ten pokazał, że tak świadomość robotników, jak i organizacja ich doszły już do wysokiego stopnia rozwoju. W ciągu 29 dni trwania strajku robotnicy ani razu nie stracili zimnej krwi i nie dali się sprowokować. Chodzili codziennie małymi grupami po szynkach i bez hałasu wyciągali każdego ze swoich, jeśli go gdzie znaleźli. Żadnych napadów, żadnego zakłócenia spokoju. Zorganizowani, ukryci przed okiem kozaków, ustawili patrole po wszystkich drogach i przestrzegali robotników ściąganych z innych kopalń lub ze Śląska. Kiedy ściągnięci wszelkiego rodzaju obietnicami robotnicy z Sielca w liczbie 20 chcieli pójść do roboty, to wystarczyła groźba jednego ze strajkujących: „tylko spróbójta, pierony!” – ażeby „smyki” pierzchły. Kopalnia podała kilkunastu górników do sądu o wyrzucenie z mieszkań kopalnianych, robotnicy poszli na rozprawę w kilkuset i gromadą odpowiadali. Sąd wydał wyroki na wyrzucenie, lecz górnicy drwili sobie z tego i głośno dowodzili, że sąd i wszystkie władze państwowe istnieją tylko dla panów, ale oni ustępować nie myślą. Baby oświadczyły stanowczo, że będą wrzątkiem zalewały oczy urzędnikom, którzy przyjdą ich z mieszkań wyrzucać. Czytaj dalej →
Pod wpływem doświadczeń poczynionych w bolszewickiej Rosji teorie socjalizacji skrystalizowały się, okrzepły i przeszły w zorganizowane dążenia, wyrażając się nawet w odnośnym ustawodawstwie. I pomimo pozornej odmienności organizacji robotniczych trade-unioniści w Anglii, a syndykalizm we Francji podobnymi kroczą drogami. Teoretycy w Niemczech i w Austrii niewiele różnią się od zasad, na których oparł się ruch angielskiego socjalizmu korporacyjnego (Guildsocialism) lub francuskiego syndykalizmu. Spróbujmy je uogólnić, zastrzegając się, że chodzi tylko o ramy i zasady ruchu, w myśl których powstają ustawy o socjalizacji. Państwo usunięte zostaje na plan drugi. Demokracja zachodnia, która zawdzięcza samopomocy swoją obecną potęgę, za długo walczyła przeciw państwu, aby dopuścić myśl o utracie wolności, nawet na korzyść państwa ludowego i dyktatury proletariatu. Zresztą obawa biurokratycznych rządów, zrozumienie istoty produkcji współczesnej, która opierać się musi na szybkim działaniu, ryzykować, ulegać zmianom i przekształceniom poucza demokrację, że nie tędy droga. Czytaj dalej →
Ciężka sytuacja gospodarcza i kryzys, których końca nie można przewidzieć, około 200 tys. zarejestrowanych bezrobotnych, 500 tys. robotników na emigracji we Francji, 200 tys. na emigracji w Niemczech – oto tło, na którym rozwija się nasza działalność. Przemysłowcy dążą do powrotu do dawniejszych warunków pracy, do skasowania 8-godzinnego dnia roboczego i innych zdobyczy klasy pracującej. Przed klasą robotniczą staje w całej wielkości zagadnienie obrony dotychczasowych zdobyczy. Przemysłowcy posiadają swoje potężne organizacje ze słynnym Lewiatanem na czele. Przeciwstawić im się mogą tylko centralne organizacje związków zawodowych, organizacje silne i karne. Mimo uchwał nie ma jeszcze dziś ścisłej centralizacji. Co więcej, pojawiają się próby, jak np. u metalowców, tworzenia odrębnych organizacji tokarzy, giserów itd. Jest to błędne mniemanie, jeśli kto sądzi, że w ten sposób poprawi się byt robotników całej gałęzi. Komisja Centralna dążnościom tym, jako szkodliwym, będzie się stanowczo przeciwstawiała. Przechodząc do omawiania sprawy kobiet i robotników młodocianych, tow. referent podnosi znamienny prąd wciągania do pracy kobiet jako elementu bardziej podatnego do wyzysku i kładzie silny nacisk na potrzebę zorganizowania kobiet pracujących. Czytaj dalej →
Jeżeli w tej dziedzinie poczynimy postępy, jeżeli się powiedzie społeczne zarządzanie węglem, to odejmiemy kapitalizmowi jego najważniejszą ekonomiczną warownię i pozyskamy wpływ na znaczną część społeczeństwa, przez to, iż przyjmiemy na rzecz społeczeństwa węgiel, żelazo i część ciężkiego przemysłu, przez co godzimy nie tylko w potęgę kapitału przemysłowego, ale i w kapitał bankowy. Wszystkie inne rodzaje przemysłu zależne są od węglowego i żelaznego i, uspołeczniając te gałęzie przemysłu, czynimy zależnymi od zorganizowanego społeczeństwa wszystkie inne jego gałęzie. To są dziedziny wytwórczości, które nadają się do socjalizacji, i z praktycznego punktu widzenia należy się zastanowić nad tym, gdzie mamy rozpocząć i w jaki sposób mamy przeprowadzić uspołecznienie. Zdaje się, że należy rozpocząć od wywłaszczenia, tj. od odebrania tego, co jest w rękach prywatnych własności, z rąk kapitału, i oddać w ręce tego, który na tym polu pracuje. Czytaj dalej →
W Rzeczypospolitej Polskiej dziś wszyscy nawołują do naukowej organizacji jakoby pracy, a właściwie produkcji, do amerykanizacji naszych fabryk, warsztatów i pracy, lecz higiena pracy leży u nas wciąż jeszcze odłogiem. Przedsiębiorcy, fabrykanci, związki zawodowe, pracownicy sami nie poszukują rady u higienistów pracy. Uważają bowiem higienę pracy za zbytek, za nowe drogie świadczenie, za źródło nowych wydatków i powiększenia kosztów robocizny. Wszyscy nawołują do zwiększenia wytwórczości i wydajności pracownika. Kto żyw rady dziś daje, byle podnieść i ożywić nasz przemysł i handel. Nigdy w naszym społeczeństwie nie było tak ożywionych rozpraw na temat wzmożenia pracy robotnika, a nigdy nie myślano tak mało o jego zdrowiu i życiu. Czytaj dalej →
Przewrót majowy dokonany został przy czynnej pomocy klasy robotniczej. Bez strajku kolejarzy, bez czynnej pomocy robotników warszawskich i nastrojów przyjaznych klasy robotniczej w całej Rzeczypospolitej sanacja nie odniosłaby zwycięstwa w maju 1926. Było więc rzeczą zrozumiałą, iż ludzie, którzy nie chcieli nigdy walki z kapitalizmem, ale chcieli tylko jego „ulepszenia”, nie mogli nazajutrz po przewrocie, nie mając jeszcze aparatu państwowego w swych rękach, ujawnić właściwego oblicza. Jednocześnie zawierano sojusze z obszarnikami i przemysłowcami. Stałe pogarszanie własnych projektów ustaw społecznych, o którym mówiliśmy poprzednio, jest jak gdyby barometrem ich stosunku do klasy robotniczej i klas posiadających. Im późniejszy projekt, tym gorszy dla klasy robotniczej, tym korzystniejszy i tańszy dla klas posiadających. Po Brześciu i wyborach brzeskich w r. 1930 nie mogło już powstać żadne złudzenie, że sanacja jest grupą popierającą bez zastrzeżeń dążenia i interesy klas posiadających. Sanacja, zerwawszy wszystkie nici z klasą robotniczą, musiała szukać tym silniejszego poparcia wśród klas posiadających. Mylnym byłoby jednak twierdzenie, iż to „poparcie” miałoby tylko charakter idealny, albowiem sanacja musiała spełniać obowiązki znacznie trudniejsze i ważniejsze, musiała służyć klasom posiadającym, popierając ich interesy, niszcząc to, czego od niej jej panowie żądali. Czytaj dalej →
Towary nagromadzone w składach, a kapitały w bankach zagranicznych, pozwolą panom przemysłowcom wygodnie przeczekać kryzys. Los robotników, którym zawdzięczają swoje zyski, ich nie obchodzi. Do świadczeń na rzecz bezrobotnych można ich zmusić tylko nakazem ustawy. Na państwie więc leży obowiązek zaopiekowania się robotnikami, pozostającymi przymusowo bez zarobku. Największe nawet wysiłki, które oczywiście podjęte być muszą, dostarczenia pracy poszukującym nie zaspokoją wszystkich potrzeb w dobie tak wielkiego przesilenia gospodarczego jak obecne. Muszą więc bezrobotni otrzymywać zasiłki z funduszów publicznych. Niestety, jak tylekroć już w sprawach robotniczych, jesteśmy spóźnieni. Dopiero teraz Sejm ma uchwalić ustawę o ubezpieczeniu od bezrobocia. Koniecznym jest przy tym ogromny pośpiech. Bezrobocie przybiera groźne rozmiary, ludzie z głodu padają na ulicach Łodzi. Rośnie śmiertelność i mnożą się choroby. Pomoc musi być wydatna i bezzwłoczna. Czytaj dalej →
W świetle więc faktów i ekspertyzy wynika niezbicie, że katastrofa nie była wynikiem działania wyższych sił, ale była spowodowaną strasznymi warunkami pracy technicznej na kopalni „Reden” i lekkomyślną organizacją tej pracy. Brak jest na kopalni drużyny ratowniczej, której nie posyła się na ćwiczenia, używa się do ratowania ognia ludzi ze zmiany, i to nieletnich, żałuje się pieniędzy na aparaty ochronne. Gdy dwa z siedmiu aparatów próbowali włożyć, odłożyli je z powrotem; nie dość, że są one starego, dzisiaj już nieużywanego systemu, ale są nieszczelne; słyszeliśmy, że resztę odrzucono jak szmelc nieużyteczny do kąta, nikt ich nie tknął, a trupy znaleziono bez masek. Nie było lampek elektrycznych, potrzebnych przy zetknięciu się z gazami. Do gaszenia ognia używa się węża pożarniczego, który jako zużyty pęka przy większym natężeniu prądu wodnego. Dla stojących w czadach sygnalistów brak jest respiratorów, wdychają wprost w siebie dym i giną jak muchy. Organizacja pracy jest taka, że zawiadowca nie zna swojej kopalni, niezdolny jest do kierowania akcją w razie niebezpieczeństwa, traci głowę, nie posiada elementarnych wiadomości z zakresu techniki górniczej. W takich warunkach pracuje kilkuset ludzi na „Redenie”. Wszystko upoważnia mnie do twierdzenia, że powody tego nieszczęścia leżą głęboko na dnie gospodarki francuskiego kapitału w Polsce, że je przygotowywano od wielu lat na kopalni „Reden”, to zaś, co się stało w nocy z dnia 20 na 21 września 1923 r., było już tylko jak w klasycznej tragedii greckiej doprowadzeniem do fatalnego rozwiązania w katastrofie wszystkich od dawna karygodnie nagromadzonych przyczyn. Czytaj dalej →
Zorganizowane robotnice traciły właściwe im onieśmielenie, nabierały pewności siebie. Toteż nie ulega dla mnie wątpliwości, że gdy ruch kobiecy obejmie cały pracujący świat kobiecy, poczują one jaką siłą jest organizacja i zatracą ujemne cechy krępujące wystąpienia. Niech tylko pracujące matki będą zwolnione w godzinach pracy zawodowej od dominującej troski o pozostawione bez opieki dzieci, niech powstanie dostateczna liczba żłobków, domów dziecka, świetlic i tym podobnych instytucji, którym by mogły one z całym zaufaniem powierzyć wychowanie i wyżywienie swych dzieci. A wówczas zobaczymy, czy kobiety będą ustępowały mężczyznom w ich walkach klasowych i czy przemysłowcy nie będą musieli się liczyć ze swoimi lekceważonymi dziś częstokroć robotnicami. Te najbardziej, że wytrącona z równowagi kobieta, zwłaszcza w dużym zespole, nie zna tamy i staje się żywiołem, którego żadna siła powstrzymać nie zdoła... Czytaj dalej →
Ale wpadnijmy jeszcze na chwilę do Hajnówki i Białowieży. Tam wszechwładnie rozsiadła się angielsko-łotewsko-żydowska firma „Century”, potężna i sprytna. O, jakże sprytna! Zdołała w jakiś sposób wywrzeć wpływ na rząd, że ten zawarł z tą firmą długoletnią umowę, mocą której „Century” otrzymał monopol na eksploatację Puszczy Białowieskiej na warunkach dla skarbu państwa bardzo niekorzystnych. „Century” otrzymuje drzewo po cenach znacznie niższych od cen rynku krajowego. Gdy państwo sprzeda drzewo innym przedsiębiorcom, to otrzymuje ceny o wiele wyższe. Tysiące i setki tysięcy złotych otrzymuje „Century” w prezencie od rządu. Ale i to uprzywilejowane stanowisko „Century” nie skłania jej do lojalnego stosunku względem państwa ani do ludzkiego traktowania robotnika. „Century” prowadzi rabunkową gospodarkę. Do 80 proc. drzewa wywozi w nieobrobionym stanie, przez co zwiększa bezrobocie w kraju i ujemnie wpływa na bilans handlowy. Prawda, że płace robotnicze są nieco wyższe w Białowieży i Hajnówce niż w Nurcu, ale też i drożyzna, zwłaszcza w Białowieży, odciętej od świata, jest znacznie większa. Sama firma przyznaje, że ceny w Białowieży są o 30 proc., a nieraz o 50 proc. wyższe niż w Warszawie. Toteż wyższe nominalnie płace realnie nie dają robotnikowi o wiele lepszej niż w Nurcu egzystencji. Zwłaszcza że niektórzy dyrektorzy traktują robotników jak swych niewolników i jakże zręcznie umieją obchodzić ustawy. Nie chcą też uznać związku zawodowego. Czytaj dalej →
Należyta walka z chorobą wymaga jeszcze oddania samej instytucji w ręce zainteresowanych, to jest ubezpieczonych. Doświadczenie osiągnięte przez robotników z praktyki leczenia się u fabrycznych doktorów, którzy mniej więcej na wszystkie choroby zapisują jednakowe najtańsze lekarstwa, byle nie obciążać swego chlebodawcy-fabrykanta zbyt wielkimi kosztami leczenia robotnika, który jeśli umrze, będzie łatwo zastąpiony przez innego, doświadczenie to jasno potwierdza konieczność samorządu w Kasie Chorych i demokratycznego ich zarządu przez samych robotników. Bez tego czynnika Kasa Chorych mogłaby się zamienić w instytucję obcą klasie robotniczej, biurokratyczną i wzorującą się na praktykach lekarzy fabrycznych. Czytaj dalej →
Sytuacja materialna ulega coraz dalej idącemu pogorszeniu skutkiem ustawicznego wzrostu drożyzny. W największej mierze podniosły się ceny na artykuły pierwszej potrzeby, a więc mąkę i chleb, ziemniaki, węgiel i inne. Przemysłowcy kategorycznie odmawiają wysuwanym przez Związki żądaniom podnoszenia płac odpowiednio do wzrostu drożyzny. Skutkiem tego realne płace robotnicze we wszystkich gałęziach przemysłu w okresie ostatniego roku uległy dotkliwemu obniżeniu. Gdy chodzi o płace robotników państwowych – kolejarzy, robotników tytoniowych, robotników salinarnych i innych – rząd odmawia podnoszenia ich poborów i zarobków odpowiednio do wzrostu drożyzny, prowadząc w ten sposób w odniesieniu do państwowych robotników i pracowników politykę zupełnie podobną, jak kapitaliści w stosunku do robotników przemysłu prywatnego. Rząd, operując frazesami o walce z drożyzną, nie czyni nic, co by mogło zapobiec wzrostowi drożyzny i spadkowi realnych cen. Ten stan rzeczy musi skłonić organizacje zawodowe do wytężonej walki o podniesienie płac, przede wszystkim w kierunku dostosowania ich do wysokości wzrostu drożyzny, inaczej mówiąc o postulat dodawania do płac wskaźnika statystycznego. Czytaj dalej →
W Zagłębiu silnie rozwinięty przemysł górniczy istnieje od kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu lat – i co ten francuski przemysł Polsce dał, co tu zostawił, co zbudował? Spójrzmy na całe Zagłębie – śmietniki. Począwszy od robotniczych ciemnych, brudnych koszarowych nor do krzywych obskurnych budynków kopalnianych, poprzez zaśmiecone, niebrukowane ulice, poprzez dziury i doły nieogrodzone i odkryte – co kapitał zbudował? Gdzie kanalizacja w Zagłębiu? Ba, niektóre kopalnie nie mają odpowiedniej do liczby robotników ludzkiej łaźni. Mieszkańcy Zagłębia nie mają czystej, zdrowej wody do picia, bo taką zabiera się do kotłów, bo w Czeladzi p. Siwczyński może mieć 20 kranów w ogrodzie do podlewania kwiatów, a ludność musi pić wodę z kałem, pełną chorobotwórczych zarazek. Jedyny w Sosnowcu Park Sielecki został dla publiczności zamknięty; w monopol wzięli go Francuzi. W Dąbrowie nie można wyjednać pozwolenia na otwarcie ogrodu obok Huty Bankowej. Ulice Zagłębia często poprzerzynane są kopalnianymi kolejami, tamują ruch uliczny, kopcą w środku miasta, dymią, gwiżdżą niemożliwie. Czytaj dalej →
Endecy wypowiadali się zawsze przeciw wszelkim strajkom jako organizacja prokapitalistyczna, stojąca na gruncie obrony ustroju kapitalistycznego. Gdy strajk ogarnął olbrzymie masy robotników, walczących przeciwko zjednoczonemu kapitałowi niemiecko-żydowsko-polskiemu, endecy nie mają na razie odwagi przeciwdziałać nastrojom mas. I co widzimy? Orędownik, wykręciwszy buzię w głupią trąbkę, idzie z falą nastrojów, zapominając o tym, co pisał kilka zaledwie tygodni temu. Ba, robią nawet napisy na płotach, choć Orędownik nie przyznaje się do „nieznanych sprawców”. Treść tych napisów jest taka: Precz z wyzyskiwaczami Żydami! A na to członkowie PPS i klasowych związków odpowiadają napisami: Precz z wyzyskiwaczami fabrykantami! Czytaj dalej →
Więc choć w dniu 1 Maja carat może na nowo okaże swą przemoc, niechaj w dniu tym żadna myśl smutna nie zagości w sercu robotnika; niechaj wspaniałe manifestacje, które odbywają się w dniu tym w innych krajach, nie rodzą w nas przypuszczenia, że kroczymy w ogonie ruchu socjalistycznego. My dziś, a nie kto inny, świecimy przykładem całemu światu proletariackiemu, albowiem my jedni przelewamy dziś nie morze atramentu, lecz krew serdeczną za sprawę robotniczą i w najbliższej przyszłości posiąść możemy najbardziej postępową ochronę pracy i największą wolność polityczną. My, dziś jeszcze więźniowie caratu, jutro będziemy może pionierami ogólnoeuropejskiej rewolucji; i może przykład bohaterów naszych, poległych na barykadach lub zamordowanych przez cara, obudzi w braciach naszych, robotnikach innych krajów ducha oporu i buntu. Czytaj dalej →
Czemu jednak mamy przypisać ową nadmierną gorliwość komisarzy na rogu Żelaznej i Leszna i w Mokotowie, że użyli broni palnej do tłumu? Oto musimy przypisać to temu systemowi, który do dzisiejszego dnia panuje, i temu duchowi, który ten system ożywia, a który jest mefistofelesowym duchem burżuazji, naigrawającym się w krwawy sposób z niedoli robotniczej. Jest to ten system, który do dnia dzisiejszego dzieli jeszcze ludzi na ludzi czarnej i białej maści, który pozwala do robotników spokojnie maszerujących strzelać, jakby to były dzikie zwierzęta. Taki stan rzeczy tolerowany być nie może. Przeciw takim zarządzeniom Sejm musi kategorycznie się oświadczyć – albo powstanie wielka przepaść między Sejmem a szerokimi warstwami ludu roboczego. Panowie! Czy nie spostrzegacie, że ten system najbardziej sprzyja agitacji komunistycznej, albowiem pozostawia masy w stanie beznadziejnym, albowiem nie ukazuje im żadnego wyjścia z niedoli? „Im gorzej, tym lepiej”, mówią komuniści i piorunują do dzisiejszego dnia na Moraczewskiego za to tylko, że przyznał opiekę nad bezrobotnymi, że przyznał im zasiłki, że roztoczył najczulszą opiekę nad całą klasą robotniczą. Ale prawica nasza w zaślepieniu wtóruje złorzeczeniom komunistów. Czytaj dalej →