Lewicowo.pl – Portal poświęcony polskiej lewicy demokratycznej, patriotycznej i niekomunistycznej

Logo Lewicowo

Historia lewicy

Maria Paszkowska: 1 maja 1907 r. na Serbii

Wspólny niepokój, co się dzieje 1 maja na mieście i w całym kraju, i żal, że się nie jest razem z partią na wolności, jednoczyły nas 1 maja. Świętowanie zaczęłyśmy od zgromadzenia w najobszerniejszej celi na II piętrze, w której mieszkały tow. Uzięblina i Hanna Gomolińska. Najdłuższy referat o znaczeniu 1 maja wygłosiła Feinsteinówna (SDKPiL), a potem przedstawicielki każdej partii w mniej lub więcej krótkim przemówieniu uczciły święto. Trochę podyskutowałyśmy, ale bez zaciekłości. Potem z rozwiniętym czerwonym sztandarem z napisem: „Niech żyje 1 maja!” urządziłyśmy milczący pochód po korytarzach, zatrzymałyśmy się na II piętrze przy oknie, które wychodziło jednocześnie na ulicę i na Pawiak i wychyliłyśmy sztandar za okno. Honor trzymania sztandaru oddałyśmy „bezpartyjnej” 4-letniej Wandzi Frenklównie. Mała zacisnęła sztandar mocno w piąstkach z miną wielce poważną i namaszczoną. Towarzysze z Pawiaka, którzy mieli mniej szeroką konstytucję, niż my na Serbii, i nie mieli sztandaru, uśmiechem i ukłonami witali nasz sztandar. Uciecha ta trwała zaledwie parę minut, wkrótce bowiem ujrzałyśmy skierowane w okno lufy karabinów. Sztandar schowałyśmy, a same rozpierzchłyśmy się po korytarzach i celach. Czytaj dalej →

Kazimierz Pużak: Z pobytu II Brygady w Rosji [1938]

Szczególnie do żywego dotknął Hołówkę przebieg audiencji u Trockiego, komisarza spraw wojskowych. Sens jej sprowadzał się do jednego: Trocki nie zgadza się na tworzenie odrębnych wojskowych jednostek narodowościowych. Na zapytanie, dlaczego istnieją łotewskie oddziały wojskowe – odpowiedział, że wynika to z zaufania, jakie ma do Łotyszów; do Polaków tego zaufania nie ma. Na tym audiencja się skończyła. Byliśmy też u Lenina. Trafiliśmy na dość ucieszny moment bytności delegacji z fabryki Sormowskiej pod Niżnym Nowogrodem. Delegacja przyjechała z tzw. pokłonem. Lenin pytał ich, jak idzie produkcja armat małokalibrowych – odpowiedzieli, że miesięcznie fabryka wypuszcza dwie armaty. Na to Lenin: a ile produkowano za caratu; odpowiedź – 60; a przy Kiereńskim – odpowiedź – 12; Lenin: – ja was sukinsyny zmuszę, że będziecie produkować co najmniej 10 armat miesięcznie. A teraz – won! Właśnie na tę scenę wyrzucania patrzyliśmy. Czytaj dalej →

Sprawozdanie z działalności za rok 1896 Centralizacji Związku Zagranicznego Socjalistów Polskich

Stosunki nasze z partiami innych narodów były w rb. bardzo częste i ożywione dzięki 10-letniej rocznicy, Biuletynowi i kongresowi międzynarodowemu. Dyskusja nad wnioskiem naszym, prowadzona w prasie cudzoziemskiej, wszędzie zapoznała towarzyszy z naszymi dążeniami, i intrygi „Sprawy Robotniczej” mimo jej woli wyszły w ten sposób na korzyść naszego programu. Nie zapominając o dalszych towarzyszach naszych, zwrócić winniśmy w roku przyszłym większe baczenie na narodowości związane z nami bezpośrednio walką lub bliskim niebezpieczeństwem caratu. Na polu stosunków międzynarodowych mamy wiele do zrobienia, nie należy bowiem przeoczać, że szowinizm we Francji, brak szerszego rozumienia politycznego w pewnych kołach młodszej generacji socjalizmu niemieckiego, niewyrobienie polityczne towarzyszy Rosjan, są to poważne dolegliwości obozu międzynarodowego. To, cośmy dotąd zrobili, w rb. i po części w drugiej połowie 1895 r., są tylko początki: wzbudziliśmy szerokie zainteresowanie się i odżywiliśmy sympatie starej daty, teraz idzie o pozyskanie nowych sympatii i o zwalczanie wpływów moskalofilstwa we wszystkich jego postaciach, a zwłaszcza w postaci mniej lub więcej radykalnej. Czytaj dalej →

Zofia Daszyńska-Golińska: Równouprawnienie kobiet w pracy [1924]

Dokonywująca się tzw. rewolucja przemysłowa w drugiej połowie osiemnastego stulecia w Anglii, a w początkach i w połowie XIX w. na kontynencie Europy, czyni znowu z kobiet czynnik niezbędny w ogólnokapitalistycznym rozwoju. Masowe zapotrzebowanie pracy niewykwalifikowanej, obsługa i dopełnienie siłą ludzką maszyny, wskazują na kobietę jako najdogodniejszą siłę roboczą – pokorną, mało wymagającą, wytrwałą i zręczną. Następuje orgia nadużyć swobody umów przez przedłużenie dnia roboczego i płace głodowe, zastępowanie pracowników mężczyzn dorosłych kobietami i dziećmi. Na obu półkulach dokonuje się rozbijanie życia rodzinnego u robotników, wyścigi we wciąganiu kobiet i młodocianych do coraz nowych rodzajów robót, nie licujących przeważnie ani z uzdolnieniem, ani z przeznaczeniem kobiety. Jednocześnie widmo bezrobocia grozi stale robotnikowi przy każdej zmianie technicznej. Zmiany te bowiem przeważnie polegają na uproszczeniu pracy. Wreszcie wojna europejska wciąga kobiety do gałęzi przemysłu, które stanowiły rzekomo dziedzinę czysto męską: zakłady metalurgiczne, wyrób amunicji, wzmożone zapotrzebowanie w tkactwie mechanicznym świadczą, że robotnice i tu zastąpić by mogły robotników. Cóż dziwnego, że na plan pierwszy powojennych żądań kobiety-robotnicy występuje równa płaca za równą pracę? Równym obowiązkom odpowiadać wszak powinny równe prawa. Czytaj dalej →

Kazimierz Pietkiewicz: Stanisława Motz-Abramowska [1925]

Właściwie nie stanowili oni „dobranej pary” w pospolitym słowa tego znaczeniu. Różnice były duże. On – dziedziczny arystokrata ducha o wysubtelnionej wrażliwości uczuć i skomplikowanej budowie intelektu, spotęgowanego ponadto dużą wiedzą i nauką – fizycznie trochę wątły; ona – robotnicza córka, wyniosła ze swojej sfery prostotę myśli, uczuć i zdrowie fizyczne. Była bardzo przystojna, arystokratycznego umiaru gestów i uczuć nie miała wcale. Może nawet bywała nieco trywialna...A jednak było w niej coś takiego, co ogromnie zjednywało jej serca ludzkie. Owo coś, które tak jednało jej ludzi – była właśnie jej prostota, nie pozwalająca na wahania – serce uczciwe i czyste wskazują­ce jej właściwe kierunki – i zdrowa silna wola, nie dająca się cofać. U niej „tak” – było „tak” i „nie” było „nie”. W rodzinie swojej Stanisława względnie łatwo pokonała drobne przesądy i uprzedzenia rodziców i wyszła spod ich władzy. Wpływ jej tam był dominujący tak wobec ojca, jak i matki, nie mówiąc już o młodszym bracie, Wacławie. W tym środowisku robotniczo-drobnomieszczańskim rodziny Stanisławy, Edward nigdy by się nie mógł dopasować i nie byłby rozumiany. W rodzinnym jego Stefaninie natomiast – Stanisława byłaby wiecznym dysonansem. O ile jej zdarzało się tam bywać, wzbudzała niepokój i obawy prostotą swoich myśli i postępków. Raz np. poszła pracować w ogrodzie z dziewczętami. To się nie podobało nawet chłopom: „Co to za »pani«, która pracuje, jak chłopka!” – mówili. W całym zaś domu, pomimo jego specjalnie pańskiego demokratyzmu, nie podobało się to ogólnie. Ale oni znaleźli sobie środowisko inne, w którym bardzo do siebie pasowali – środowisko zmagań społecznych i walki politycznej. W tym środowisku dopełniali się wzajemnie, a ze stosunku do siebie wytworzyli idyllę niezrównanej piękności. Czytaj dalej →

Janina Święcicka: O pracy spółdzielczej wśród kobiet w latach 1928-1939

Kobiety wracały z takich kursów z zapałem do nowej pracy, mówiąc o sobie, iż wyruszają na „bezkrwawy bój”, zbrojne w energię i wiarę w słuszność sprawy, której służą. Stwierdzały, że wykłady jeden po drugim wykruszały po kawałku mur obojętności w stosunku do spraw społecznych. Mówiły, że ujrzały, poza własnymi sprawami, świat pełen nędzy, nieszczęścia i krzywdy. Niejednokrotnie wierzyły, że spółdzielczość jest tym lekarstwem, które pomoże zwalczać wszystkie bolączki trapiące ludzkość. Liga Kooperatystek była organizacją społeczną, zrzeszała wiele robotnic i żon robotników, pracownice umysłowe i żony pracowników umysłowych, a pośrednio przez sekcje w kołach gospodyń wiejskich – również i chłopki. Do programu swojego wprowadziła krytykę ustroju kapitalistycznego i walkę o pokój. Czytaj dalej →

Bronisław Żukowski: Pamiętniki bojowca, części I-II [1933]

W styczniu 1905 r. w „Robotniku” ukazała się wiadomość, że słynny prowokator, Funk, znajduje się w Piotrkowie i pełni obowiązki strażnika przy komorze. Tego ja spokojnie już znieść nie mogłem. Na zebraniach robiłem wprost awantury, mówiąc, że zdemaskowanie Funka w „Robotniku” nie miało sensu. Co to – mówiłem – pomoże demaskowanie takiego człowieka, który oddał świadomie w ręce żandarmów 90 towarzyszy?! Funk już dawno powinien być z tego świata usunięty, gdyż takie demaskowanie tylko odstrasza ludzi od partii, że obowiązkiem jest mianujących się „bojówką” PPS usuwanie takich szkodliwych jednostek jak Funk i że „bojówka” PPS jest tylko w słowie, ale nie w czynie. Wówczas zwrócili na mnie uwagę „Kuroki” i inni, którzy stali na czele owej „bojówki”. W pierwszych dniach lutego r. 1905 przyszedł do mnie do mieszkania „Kuroki” i mówi mi: „Wyście na zebraniach nalegali, aby szkodliwe jednostki terroryzować. Dzisiaj będzie wykonany zamach na jedną z takich szkodliwych jednostek, czy chcecie wziąć udział w takim zamachu?”. Ja na razie nie byłem przygotowany do wykonania jakiegokolwiek zamachu, więc pytam się, czy tylko ja jeden mam wykonać ów zamach? – „Nie, dwóch was będzie go wykonywać; więc zgadzacie się?”. – „Zgadzam się, ale kto drugi ze mną?”. – „Teraz Wam nie powiem, kto. Wy się obaj znacie, gdy pójdziecie na miejsce, gdzie ma być wykonany zamach, to się zobaczycie i będziecie wiedzieli z kim”. Jak się pokazało, miał to być zamach na warszawskiego generał gubernatora, Czertkowa. Miano go wykonać na dworcu kolei Warszawsko-Wiedeńskiej, o godzinie 4.30 po obiedzie, kiedy Czertkow miał przyjechać z Belwederu. Czytaj dalej →

Bolesław Przegaliński: Międzynarodowy Kongres Spółdzielczy w Paryżu 6-9 września 1937 r.

Obrady 15. Międzynarodowego Kongresu Spółdzielczego odbywały się w wielkiej sali „Palais de la Mutualité”. Ogółem w obradach plenarnych wzięło udział 477 delegatów z 26 krajów. Najliczniej była reprezentowana spółdzielczość brytyjska – 114 osób, francuska – 75 osób, czechosłowacka i niemiecka z Czechosłowacji – 32 osoby, fińska – 30 osób. Nie brakło również delegatów z krajów zamorskich, jak Stany Zjednoczone A. P., Japonia, Indie, Islandia. Delegacja polska, której przewodniczył prof. M. Rapacki, składała się z 10 osób, łącznie z przedstawicielem spółdzielczości ukraińskiej. W uroczystości otwarcia wzięli udział poza tym liczni goście. „Znacie nasze przywiązanie – zakończył swe przemówienie p. E. Poisson – do wielkiej dewizy: Wolność, Równość, Braterstwo, którą stosują spółdzielcy całego świata. Wolność, ponieważ sądzimy, że postęp ludzkości polega na coraz pełniejszym dawaniu, każdemu i wszystkim, możności myślenia i czynu. Równość, ponieważ jesteśmy przekonani, że z punktu widzenia ogólnoludzkiego wszyscy powinni być na tym samym poziomie, jak to ma miejsce w naszych organizacjach spółdzielczych. Braterstwo, ponieważ niemożliwa jest sprawiedliwość, jeśli serce pozostaje obojętne. Spółdzielcy całego świata, Francja was przyjmuje, Paryż was gości, wasi bracia kooperatyści i wasze siostry kooperatystki witają was i, jak podczas naszej Wielkiej Rewolucji, pozwólcie mi odezwać się do was starą formułą francuską powitania i przyjaźni: Pozdrowienie i Braterstwo”. Czytaj dalej →

Maria Dąbrowska: Tragedia Wiednia [1934]

Nie będę nużyła czytelnika statystyką dokonanych przez socjalistyczną gminę Wiednia przedsięwzięć. Przypomnę jedynie ogólnikowo, że wszystkie zagadnienia życia miejskiego zostały tam rozwiązane co najmniej zadowalająco, a przeważnie znakomicie. Co więcej, zostały rozwiązane istotnie, z korzyścią dla najszerszych warstw ludności. Robotnicze rodziny Wiednia otrzymały na mieszkanie całe dzielnice nie baraków, ale przepięknych domów o setkach tysięcy doskonale urządzonych mieszkań. Wszystkie przedsiębiorstwa użyteczności publicznej zostały przejęte przez miasto, a prowadzenie ich było obliczone nie na zysk, lecz na samowystarczalność, taniość i dostępność dla najuboższych konsumentów. Higiena społeczna została dźwignięta na poziom nigdzie indziej nie spotykany. Wystarczająco rozbudowana sieć szkół, przedszkoli, ogrodów dziecięcych, baseny pływackie, urządzenia sportowe itp. sprawiły, że znikło tam dziecko hodowane przez rynsztok, ulicę i śmietnik podmiejski. Ilość robotniczych bibliotek, czytelń, odczytów, kursów rosła z roku na rok, a frekwencja tych instytucji wyrażała się w imponujących, także z dnia na dzień zwiększających się cyfrach. Podatki zostały rozłożone w sposób najbardziej racjonalny, ze zniesieniem gnębiących warstwy niezamożne podatków pośrednich. Wszystkie rządy powstałe ,,na gruzach” demokracji powinny były, jeśli rzeczywiście mają dobro zbiorowe na celu, otoczyć ów eksperyment radosną życzliwością i opieką, ucząc się od Wiednia, jak należy (co niby ma być ich zadaniem) nie dobijać schorzałą demokrację, ale wydobywać tkwiące w niej żywotne siły. Zamiast tego jeden z tych rządów – własny rząd ojczyźniany – rzucił się na to piękne, sprzyjające życiu i człowiekowi dzieło i zniszczył je w sposób iście wandalski. Nie ulega wątpliwości, że to wieszanie – z imieniem ojczyzny i miłosiernego Chrystusa na ustach – ciężko rannych i to rozbijanie dzieła cywilizacji, które dobrze zasłużyło się i ojczyźnie i miłości bliźniego, wygląda na zażarte niszczenie faktu, którego jedyną winą było, że się udał i tym samem przeszkadzał zatryumfowaniu pewnych niedwuznacznych jeśli nie dążeń, to skłonności. Czytaj dalej →

Józef Piłsudski: Nasze pismo [1896]

W kraju, gdzie każde nieostrożne słowo, w niestosownym wypowiedziane towarzystwie, może pociągnąć za sobą paroletnie więzienie i wygnanie, gdzie najdrobniejsze zgromadzenie jest surowo karanym, a nad każdym mieszkaniem wisi stale miecz Damoklesa – grubiańskie wtargnięcie policji i szpiclów, gdzie, jednym słowem, socjalizm na drodze do umysłów masy ludu pracującego spotyka wszelkie możliwe przeszkody – w takim kraju najłatwiejszym, najmniej ofiar pociągającym, a niekiedy jedynym środkiem oddziaływania na masy jest słowo drukowane. Toteż od czasu upadku pod ciosami żandarmerii carskiej pisma „Proletariat” sprawa pisma socjalistycznego, wydawanego tajnie w kraju, stała dla socjalistów zaboru rosyjskiego na porządku dziennym. Ze wzrostem zaś i rozwojem ruchu, z rozszerzeniem jego na mnóstwo miejscowości w kraju, potrzeba pisma coraz silniej się odczuwać dawała. Dziewięć lat jednak upłynęło od wydania w 1884 r. ostatniego, 5 nru „Proletariatu”, nim nareszcie brak ten w ruchu został usuniętym. Dziewięć lat ruchu, ruchu, liczącego zwolenników na tysiące, ruchu żywotnego, co dzień składającego dowody swej siły i życia, a pomimo to pozbawionego tak naturalnych dla każdego cywilizowanego człowieka środków rozwoju, tak zwyczajnych przejawów swego istnienia, jak własne pismo, czyż to nie jaskrawy dowód barbarzyństwa i zacofania czynników to zjawisko warunkujących. Świadczy to zarazem o ogromie trudności, które partia u nas złamać musiała, by nareszcie choć w części przez założenie „Robotnika” zadowolić wymagania wzrastającego ruchu. Czytaj dalej →

„Życie Robotnicze”: Pasterka w 1904 roku [1934]

Wśród całego szeregu czynnych wystąpień nastąpiła pierwsza manifestacja uliczna proletariatu radomskiego, która miała miejsce po pasterce w nocy z 24 na 25 grudnia 1904 roku. Manifestacja ta była zarazem jedną z pierwszych w Polsce w zaraniu dojrzewającej Rewolucji. Zorganizowani towarzysze zebrali się na cmentarzu kościelnym przy kościele pobernardyńskim. Gdy ludzie zaczęli wychodzić po pasterce z kościoła, zaintonowano „Czerwony Sztandar” i zaczął się formować pochód. Na czele pochodu, który ruszył obecną ul. Żeromskiego w kierunku dzisiejszego placu 3 Maja, powiewał sztandar Polskiej Partii Socjalistycznej, niesiony przez młodziutkiego, bo zaledwie 17-letniego towarzysza, Wiktora Cymerysa-Kwiatkowskiego. Gdy pochód ruszył, oddziałek bojowy, stanowiący czoło i obronę manifestacji, oddał salwę z 9 rewolwerów velodogów, stanowiących obok kilku sztyletów całe uzbrojenie robotniczej armii Radomia. Stale powiększając się, pochód w ilości już około tysiąca osób dotarł do obecnego placu 3 Maja. Tu dostrzeżono, że z przeciwnej strony (od strony obecnego starostwa) jadą dwie dorożki, a za nimi biegnie oddziałek wojska, liczący pół kompanii. Tłum zwarł się mocno i z okrzykami: „Precz z caratem”, „Precz z mobilizacją” ruszył na spotkanie wojska. Rozległa się komenda: „Towarzysze z bronią naprzód! Brać na oko oficerów!”. Czytaj dalej →

Stanisława Woszczyńska: Kobiety w walkach i pracach PPS [1933]

Kobiety były na czerwcowych barykadach łódzkich w 1905 roku. Kobiety szły na czele pochodów. Dziełem ich rąk był las sztandarów czerwonych, który łomotał nad wielotysięcznymi pochodami w niezapomniane „dni wolnościowe”. W dniach klęski – aresztowane, bite, prześladowane – dawały przykład hartu i męstwa. Szpiclostwo i prowokacja prawie nie imały się kobiet. W podstępny sposób badane, zasypywane gradem pochlebstw i insynuacji – dawały żandarmom zimną i pogardliwą odprawę. Pewni bezkarności oprawcy, często wpadali w wściekłość. Podziemne karcery zaklęły w swych murach jęki torturowanych, a nawet gwałconych kobiet, których kości, tu i ówdzie, jak np. w Łodzi, zebrane zostały po odzyskaniu niepodległości jak relikwie i pochowane we wspólnej mogile Nieznanego Żołnierza Rewolucji. Masowe aresztowania po zdławieniu rewolucji 1905 roku tłumnie zapełniły więzienia kobiece. Zachowanie robotnic wobec władz więziennych było pełne godności, a nawet dumy. Czytaj dalej →

Kazimierz Zakrzewski: Przezwyciężanie marksizmu [1935]

Czym był w swej istocie ten syndykalizm rewolucyjny? Był buntem grup ideowych w marksistowskim ruchu robotniczym przeciwko fuzji socjalizmu z państwem liberalnym, przeciwko demokracji parlamentarnej i partii socjalistycznej. Atakując z całą gwałtownością państwo liberalne, syndykaliści przeciwstawili mu związek zawodowy, jako „nową, proletariacką zasadę polityczną”. Odrzucając ewolucję reformistyczną, odbywającą się na gruncie państwa liberalnego, syndykaliści pragnęli również ewolucji, ale „tworzącej nowe formy, ewolucji rewolucyjnej” (określenie Bertha). Jako prawdziwi niesprzedajni wyznawcy rewolucji socjalnej, uważali się za jedynych autentycznych spadkobierców filozofii marksowskiej, ale zarazem widzieli dobrze rozkład marksizmu i pracowali nad syntezą między spuściznami Marksa i Proudhona. Przeciwnicy racjonalizmu usuwali z marksizmu to wszystko, co w nim było racjonalistyczne, co go łączyło z liberalizmem, co w rewolucji antyliberalnej było balastem. Natomiast zwrócili swoje zainteresowania na tereny zupełnie obce Marksowi; narodziny nowego prawa, nowej moralności, oto były główne problemy, postawione przez Sorela i jego otoczenie. Czytaj dalej →

„Gazeta Ludowa”: Strajk powszechny [1905]

Jakże się zachowali wobec tego strajku panowie fabrykanci oraz wszyscy ci, którzy żyją z pracy robotników? A na początku, jak im się wydawało, że strajk to będzie tylko jako demonstracja polityczna, wymierzona przeciwko rządowi carskiemu, nie opierali się bardzo. Niektórzy owszem cieszyli się, że robotnicy tak jednogłośnie występują przeciwko rządowi, który wszystkim jednakowo obrzydł. Ale jak się okazało, że robotnicy wszędzie stawiają żądania zwiększenia płacy i skrócenia dnia roboczego, to fabrykanci oraz ich sojusznicy, którzy się przy nich karmią, podnieśli wielki gwałt, że robotnicy gubią Polskę i polski przemysł, że zamiast walczyć z rządem walczą z własnymi „braćmi”. Ładny mi brat, który nas robotników gnębi i krwawo wyzyskuje, ładny mi brat, który posługuje się nieraz policją i wojskiem rosyjskim przeciwko polskim robotnikom! Otóż już w drugim tygodniu strajku powszechnego zaczęła się walka z panami fabrykantami: trzeba było zajadłe, o głodzie i pod atakami wojska walczyć o każdy grosz zwiększenia płacy, o każdą minutę skrócenia dnia roboczego. Nic nam nie chciano ustąpić. Polskę to by nasi kapitaliści chcieli mieć, ale byleby im nie kazano nic z lichwiarskich zysków ustąpić. Wolność polityczną też by radzi widzieli, ale zdobytą krwią i pracą ludu bez własnej swojej fatygi. A my według naszej socjalistycznej nauki walczyliśmy podczas strajku zarówno przeciwko rządowi obcemu o wolność polityczną, jak i przeciwko polskim kapitalistom o polepszenie naszego nędznego robotniczego bytu. Czytaj dalej →

„Nasze Hasła”: Borochow o kwestii narodowej [1928]

Międzynarodówka socjalistyczna przed wojną nie umiała sobie poradzić z tymi zagadnieniami, plącząc się w ich skomplikowanej sieci. Jest rzeczą niewątpliwą, że jedną z przyczyn tej niemocy był brak teoretyczno-marksowskiej analizy narodowościowych zagadnień. Brak ten dawał się szczególnie ostro we znaki proletariatowi żydowskiemu, który w całym szeregu krajów (Polska, Rosja, Litwa, Rumunia) znajdował się pod podwójnym brzemieniem ucisku klasowego i narodowego i szukał dróg wyzwoleńczych. Socjalna demokracja (rosyjska i polska), podobnie jak Bund, ujmowała kwestię żydowską idealistycznie, jako kwestię wyłącznie polityczną lub polityczno-kulturalną i nie dawała odpowiedzi na bolączki życia pracujących mas żydowskich. Bolączki te były jednak zbyt palące, odpowiedź musiała się znaleźć! Istotne oblicze dążeń i walk narodowych wyraźniej można było dojrzeć właśnie w życiu żydowskim. Każda inna narodowość uciskana zamieszkuje mniejsze lub większe terytorium; jej walka narodowa nosi charakter ruchu wyzwoleńczo-politycznego, co może wywoływać złudzenie, że te dążenia polityczne stanowią istotę zagadnienia narodowego. Naród żydowski, nie stanowiąc nigdzie większości terytorialnej, nie mógł stworzyć ruchu niepodległościowego; polityczne hasła najmniej mogły tu maskować ekonomiczne jądro kwestii narodowej. Nic więc dziwnego, że właśnie wśród proletariatu żydowskiego znalazł się teoretyk, który oświetlił skomplikowaną kwestię narodową przez konsekwentne zastosowanie teorii Marksa. Był nim Ber Borochow. Czytaj dalej →

Stanisław Posner: Wielka rocznica 1892-1922

Zjazd paryski, od którego liczymy historię PPS, był ostatnim ogniwem w długim łańcuchu usiłowań i zawodów socjalistów polskich. Socjalizm w Polsce datuje się nie od roku 1892. Socjalizm ma w Polsce długą i świetną historię. I data 17 listopada 1892 r. pozostanie datą historyczną, od tej chwili historycznej socjalizm polski staje się żywą siłą kształtującą dzieje polskie. Nie studenckim przedsięwzięciem szalonym, nie marzeniem poety, nie tylko tęsknotą niewolnika: staje się żywą siłą dziejową, która staje do walki z innymi o prawo do życia nasamprzód, o prawo do władzy – następnie. Tak czy inaczej – wpływa na bieg wypadków historycznych, w granicach możności kształtuje te wypadki. Socjalizm staje się odtąd ruchem masowym, wyznaniem wiary zorganizowanej, świadomej, coraz bardziej świadomej praw i obowiązków swoich, coraz bardziej odczuwającej odpowiedzialność za losy kraju klasy robotniczej. I cześć niechaj będzie tym mężnym rycerzom, którzy, jak mówi wielki poeta, „przynieśli do ziemi niewoli deklarację praw świętego Proletariusza, która zdepcze przemoc bogaczów”. Czytaj dalej →

Leon Wasilewski: Międzynarodówka robotnicza wobec hasła niepodległości Polski [1930]

Jan Jaurès, wielki trybun socjalizmu francuskiego, pisze: „Macie również zupełną słuszność, że, dając dowody swej międzynarodowości, grupujecie się jednocześnie wkoło wiecznie płonącego znicza tradycji narodowej. Nie jest to żadną sprzecznością teoretyczną ani historyczną. W gruncie rzeczy nie co innego zgubiło i podzieliło Polskę jak ślepy egoizm klas uprzywilejowanych. I teraz gotowe są one zawrzeć pokój ostateczny z ciemięzcą, byle im tylko, obok resztek przywilejów feudalnych, zapewnił nowe przywileje kapitalistyczne. Wam więc, socjalistom polskim, przypadł w spadku głęboki i niezniszczalny duch narodu polskiego – i wy go prowadzicie w przyszłość”. Akcja PPS bezwarunkowo mogła liczyć na powodzenie, gdyż olbrzymia większość sympatii obozu Międzynarodówki była po stronie polskiej. Specjalnie wśród socjalistów niemieckich, którzy coraz mocniej chwytali za ster międzynarodowego ruchu robotniczego, żywą była tradycja wspólnych walk 1848 roku, rozstrzygającym zaś był autorytet zdecydowanych zwolenników niepodległości Polski, Marksa i jego spadkobiercy, Fryderyka Engelsa, który jeszcze w r. 1892 pisał w przedmowie do II wydania polskiego „Manifestu Komunistycznego”: „Robotnicy całej reszty Europy potrzebują niepodległości Polski tak samo jak robotnicy polscy”. Czynnik nacjonalistyczny w ruchu niemieckim, który z czasem miał wybujać i wytworzyć silny prąd tzw. socjal-hakatyzmu w partii niemieckiej, wówczas jeszcze w tej ostatniej nie odgrywał żadnej roli. Tak samo i centralizm wszechrosyjski, który znacznie później miał opanować socjalną demokrację rosyjską, wówczas jeszcze nie doszedł do pełni rozwoju, i np. najwybitniejszy przedstawiciel socjalnej demokracji rosyjskiej, Jerzy Plechanow, wypowiedział się za niepodległością Polski. Czytaj dalej →

Bronisław Ziemięcki: O Rządzie Ludowym trochę wspomnień [1938]

Program rządu ujmował manifest z dnia 7 listopada 1918 r. Najczynniejszy udział w jego redagowaniu brali Daszyński, Thugutt i Hołówko. Manifest, napisany w rewolucyjnej atmosferze, której prądy szeroko się wówczas rozchodziły po świecie, wyrażał ideologię, pragnienia i postulaty mas chłopskich i robotniczych i radykalnej inteligencji. Będąc dokumentem chwili, zawiera on zarazem wytyczne, którymi kierować się będzie stale demokracja polska. Z różnych stron przychodziły wieści świadczące o tym, że chłopi i robotnicy z entuzjazmem witają powstanie Rządu Ludowego. Wyrazem tego w Lublinie były dwa ogromne wiece w dniu 10 listopada, po których połączony tłum robotników i chłopów przeciągnął przed siedzibą rządu. Do wielotysięcznego tłumu przemówił Daszyński, otoczony członkami rządu. Czytaj dalej →

„Robotnik Śląski”: Powstanie w Polsce [1905]

W niedzielę była Warszawa świadkiem olbrzymiej demonstracji robotniczej. W wielu miejscach przyszło do krwawych walk z wojskiem, podczas których robotnicy budowali barykady. Ofiarą tych walk padło do 160 zabitych i rannych ze strony robotników, ale też wojsko, policja i kozacy mają liczne straty. Walki te powtarzają się odtąd codziennie. Szczegółów niepodobna opisywać, zaznaczamy tylko, że strajk powszechny nie tylko nie ustaje, lecz szerzy się coraz bardziej. Wszelka praca ustała, połączenia kolejowe i telefoniczne przerwane, druty telegraficzne pozrywane, tory kolejowe uszkodzone, pociągi nie kursują. W mieście zapanował wskutek tego dokuczliwy brak żywności: drożyzna straszna. Komitet PPS wydał szereg odezw, w których bądź to omawiane są żądania strajkujących, bądź też znajdują się wezwania do utrzymania karności i porządku i zachęta do wytrwania. Rząd ściąga do Warszawy coraz większe masy wojska, lecz wobec karności strajkujących stoi bezwładny i bezsilny. W Łodzi, w Częstochowie, w Piotrkowie, w Radomiu. w Kaliszu, w Zgierzu, we Włocławku, w Zawierciu, w Żyrardowie, w Pabianicach itd., a zwłaszcza w zagłębiu węglowym sosnowiecko-dąbrowskim wszędzie dzieje się to samo, co w Warszawie: wszędzie strajk generalny od tygodnia, wszędzie bohaterskie walki z carskim żołdactwem, wszędzie masowe demonstracje z czerwonymi sztandarami! I wszędzie też robotnicy na salwy karabinowe lub razy kozackich nahajek albo szabel odpowiadają salwami rewolwerowymi i bombami dynamitowymi. Zdarzyło się już także, że całe oddziały wojska lub policji rozbrajano, a broń, odebraną żołdakom, obracano na służbę rewolucji. Władze rosyjskie wystraszone kryją się i nie maja odwagi zabrać się do tłumienia buntu. Zwłaszcza w Zagłębiu Dąbrowskim i w Częstochowie socjaliści są panami nieograniczonymi. W zagłębiu podobno cała 50000 masa strajkujących jest dobrze uzbrojona w strzelby myśliwskie i w rewolwery. Nawet ludność czysto wiejska zaczyna się już ruszać i zbroić do powstania. Znakomita organizacja, energia i wytrwałość, z jaką olbrzymi ten ruch jest prowadzony, dają chlubne świadectwo pracy naszych towarzyszów z Polskiej Partii Socjalistycznej. Czytaj dalej →

„Równość”: Program socjalistów polskich (drukowano w Brukseli 1878)

Odpowiednio do organizacji najmu złożyły się wszelkie inne urządzenia społeczne i państwowe. Tak nazwana „swoboda jednostki”, mając za podstawę sławną ideę „samopomocy”, sprowadzona została do walki wszystkich ze wszystkim, walki, z której zwycięzcą wychodzi kapitalista, silny w środki materialne. Pozbawiony środków dla produkcji, pozbawiony możności niezależnej pracy i sprowadzony do znaczenia najemnika, robotnik utraca wszelką moralną samodzielność i ulega woli kapitału we wszystkich przejawach swego indywidualnego i społecznego życia. Taki stan rzeczy wywołał we wszystkich cywilizowanych społeczeństwach usiłowania klasy pracującej skierowane ku zużytkowaniu urządzeń społecznych na korzyść wszystkich bez wyjątku członków społeczeństwa. W ten sposób kapitalistycznej teorii posiadania narzędzi pracy i podziału produktów przeciwstawiona została teoria socjalizmu, zasady którego ostatnimi czasy świadomie przyjęte zostały przez robotników Europy i Ameryki, którzy tym samym dążą do gruntownej zmiany obecnych stosunków społecznych na korzyść pracy, tj. do rewolucji społecznej. Rozważanie warunków bytu i naszego także społeczeństwa doprowadziło nas do przekonania, że triumf zasad socjalizmu jest koniecznym warunkiem pomyślnej przyszłości narodu polskiego, że czynny udział w walce z ustalonym porządkiem społecznym jest obowiązkiem każdego Polaka przenoszącego los milionów ludu polskiego nad interesy szlachecko-kapitalistycznej cząstki naszego narodu. Czytaj dalej →

← Starsze tekstyNowsze teksty →
↑ Wróć na górę