Obecnie wchodzimy w okres pięćdziesiątego roku istnienia tej partii polskiego proletariatu. Znów przemoc hula, znów wokół panuje noc ciemna i trwa bój nierówny z wrogiem okrutniejszym niż kiedykolwiek. należy podnieść i uwypuklić to zjawisko półwiekowej, wiernej służby ideałom Niepodległości i Socjalizmu. Wskazuje ono nam, że tylko wierność idei i wytrwałość w walce stwarzają rzeczy wielkie i wytrzymujące próbę czasu. Dlatego też wszystkie ośrodki polskiego życia robotniczego w kraju i na emigracji organizują w tym roku, w zakresie umożliwionym przez konspirację, szereg akcji uprzytamniających znaczenie walk prowadzonych przez PPS i rolę, jaką ta partia odegrała w różnych epokach życia polskiego. Będzie to zarazem silną manifestacją wymierzoną przeciwko okupantowi, ujawniającą słuszną dumę proletariatu polskiego, żywotność i wierność dla starych sztandarów. Czytaj dalej →
I przyjaciele, i przeciwnicy zgadzają się, że tym ogniskowym punktem programu i czynu pepeesowego było zawsze – na tle ogólnego programu socjalistycznego – dążenie do wyzwolenia polityczno-narodowego, do niepodległej Republiki Polskiej. To określało całokształt postępowania partii, było źródłem czynu, uderzało najmocniej w niewolnictwo i zastój naszego życia, rozpalało ognie entuzjazmu i ofiarności. To także budziło najnamiętniejsze ataki, sprowadzało na nas ów grad zarzutów, obelg, drwin, przekleństw, napaści, który towarzyszył naszemu pochodowi od początku. PPS postawiła sobie zadanie śmiałe, bodaj zuchwałe. W kraju głęboko rozczarowanym niepowodzeniem tylu powstań, zawiedzionym w nadziejach na wielką politykę, w kraju, gdzie przykazaniem stała się skromność, gdzie zamierało poczucie samodzielnego życia, a rozwijający się kapitalizm kazał godzić się z losem w zamian za korzyści gospodarcze – w kraju strwożonym obcą potęgą, PPS rzuciła hasło niepodległości! Byliśmy „utopistami” i „marzycielami”, „awanturnikami” i ludźmi o poglądach „nienaukowych”; byliśmy dla jednych „wrogami Ojczyzny”, kiedyśmy walką rewolucyjną narażali wobec caratu „ten nieszczęśliwy kraj”, dla innych „wrogami ludu”, „zdrajcami proletariatu”, „zdrajcami międzynarodowości”, kiedyśmy robotnikowi mówili o Polsce, o interesach narodowych, o tym, że robotnicy polscy, walcząc z wyzyskiem kapitalistycznym, zwalczać muszą zarazem obce jarzmo. Czytaj dalej →
Jednym słowem walczący proletariusz polski znajduje w swym „Robotniku” i doradcę, i kierownika, i pocieszyciela, i źródło otuchy w walce, toteż nic dziwnego, że otacza swe pismo czułym przywiązaniem, którego dowody składa codziennie. Oto co pisze np. jedna z bliżej redakcji „Robotnika” stojących osób: W mnóstwie korespondencji, pisanych często ręką niewprawną, z fabryk nieobjętych organizacją partyjną, spotykamy naiwne nieraz, lecz szczere wyrazy przywiązania do „Robotnika”, do „Socjalnego Pisma”, jak go nazywają niekiedy w szerokich masach ludu roboczego. „Kochanemu Robotnikowi donoszę”, „nasze pismo”, są to słowa często w korespondencjach powtarzane. Redakcja otrzymała nawet wiersze układane na cześć „Robotnika”; forma utworów niezręczna być może, lecz z każdego wiersza bije uczucie radości i dumy. Ale jaka to bywa radość w warsztatach i fabrykach, gdy „Robotnik” złoży jaki dowód sprężystości i energii! A gdy z jakichkolwiek powodów „Robotnik” się opóźnia, zewsząd się sypią zapytania „cóż Robotnik kiedy wyjdzie?”, „czy się nie wsypał!” itd. Czytaj dalej →
Obok słowa drukowanego najpotężniejszym środkiem naszej agitacji są manifestacje publiczne. Od dwóch lat stanowią one niezmiernie ważny czynnik naszej walki. Inicjatywę ku temu dał IV zjazd partyjny. Ponieważ 1 maja w 1898 r. przypadał w niedzielę, zjazd zalecił urządzenie w dniu tym manifestacji w tych miejscowościach, gdzie to organizacja miejscowa w porozumieniu z Centralnym Komitetem Robotniczym uzna za możliwe. Rezultatem tego były pochody majowe w 1898 r. w Warszawie i Sosnowcu. W roku następnym pochody te przybrały imponujące rozmiary i postawa uczestniczących w nich towarzyszów stała się bardziej stanowczą; po raz pierwszy na ulicach rozbrzmiewał nasz hymn „Czerwony Sztandar”, śpiewany przez pełne zapału tłumy robotnicze. Pogrzeby prześladowanych przez rząd towarzyszów dały nową okazję do zamanifestowania potężniejącej energii naszych szeregów. Wreszcie rocznicę mordu popełnionego przez rząd na robotnikach Huty Bankowej uczczono tłumnym zgromadzeniem się na mogiłach pomordowanych w Dąbrowie; po raz pierwszy w dziejach naszego ruchu została tu wygłoszona publicznie mowa nawołująca do walki z rządem pod naszym czerwonym sztandarem. Przebieg tych manifestacji stwierdza stały wzrost odwagi i napięcia uczuć rewolucyjnych w masach. Początkowo milczące, nieśmiało grupujące się pochody przybrały dziś wyraźne dla każdego formy manifestacji, skierowanych wprost przeciwko rządowi. Wieść o nich budzi powszechne zainteresowanie się naszą organizacją, przysparza nam mnóstwo zwolenników. Ci, którzy w manifestacjach udziału nie brali, zachęceni naszym przykładem, z otuchą szykują się do wystąpienia w przyszłości ręka w rękę z nami; w serca wstępują odwaga i gotowość do poświęceń w imię idei. Czytaj dalej →
Szerokim strumieniem płynęła krew polska i łączyła się w swym biegu do wolności z potokami krwi, które lały się w międzynarodowej walce rewolucyjnej. Ulegliśmy prawom historycznego rozwoju tak samo, jak ulegały im inne kraje; ulegliśmy im podwójnie, bo podwójne jarzmo ciążyło nad krajem naszym: reakcja wewnętrzna i hańbiące współżycie z caratem. Ale oto dokonała się w kraju naszym wielka rewolucja społeczna: upadek dawnego gospodarstwa rolnego i narodziny nowego porządku ekonomicznego. Kiedy ostatni bojownicy sprawy polskiej z pogardą rzucali w oczy caratowi zwycięskiemu okrzyk: „Jeszcze Polska nie zginęła”, oni, bezwiedni przedstawiciele stanu szlacheckiego, nie rozumieli może, że dopiero na gruzach ich Polski, Polski szlacheckiej, powstanie nowa, o przyszłości pewnej, o sile niezwyciężonej – Polska socjalistyczna. Czytaj dalej →
W Rzeczypospolitej Polskiej dziś wszyscy nawołują do naukowej organizacji jakoby pracy, a właściwie produkcji, do amerykanizacji naszych fabryk, warsztatów i pracy, lecz higiena pracy leży u nas wciąż jeszcze odłogiem. Przedsiębiorcy, fabrykanci, związki zawodowe, pracownicy sami nie poszukują rady u higienistów pracy. Uważają bowiem higienę pracy za zbytek, za nowe drogie świadczenie, za źródło nowych wydatków i powiększenia kosztów robocizny. Wszyscy nawołują do zwiększenia wytwórczości i wydajności pracownika. Kto żyw rady dziś daje, byle podnieść i ożywić nasz przemysł i handel. Nigdy w naszym społeczeństwie nie było tak ożywionych rozpraw na temat wzmożenia pracy robotnika, a nigdy nie myślano tak mało o jego zdrowiu i życiu. Czytaj dalej →
Te najprzeróżniejsze „-izmy” formalne i werbalne, to bańki mydlane na powierzchni życia, jak te bańki – znikome i puste. Mogą one wypełniać nudę filistrów po sytym obiedzie, ale nie są w stanie zadowolić ludzi pracy, szukających w dziele sztuki nie tylko rozrywki, lecz i pokarmu. Ludzie pracy tęsknią do dzieł prostych i jasnych, a głębokich, do dzieł przepojonych wiarą w życie, w jutro, w dobro. I tylko dzieła przepojone wielką myślą i uczuciem mogą zawładnąć szeroką rzeszą czytających ludzi pracy oraz podbić ją duchowo. A przecież zwycięstwo duchowe to chyba największy tryumf twórców. Oto staje się nowe życie. Na jego arenę wchodzą nowi ludzie z innymi pojęciami, innymi potrzebami, innymi dążeniami. Nic też dziwnego, że łakną nowej sztuki, że tęsknią do twórców, którzy by byli bliscy głębi życia społecznego, środowiska pracy. Świat pałaców i pałacyków, świat dworów i dworków, świat salonów, balów, restauracji i teatrów, w którym obraca się nasza fabuła powieściowa, to świat przeważnie obcy środowisku pracy i egzotyczny. Czytaj dalej →
Bo my nie chcemy „byle jakiej Polski niepodległej”. Nie chcemy niepodległej Polski burżuazyjnej, konserwatywnej, katolickiej. Nam chodzi o Niepodległość Ludu Polskiego, bo lud polski – jest Polską. Trzeba z wrzawą burzy wewnętrznej Ducha Narodu wejść w bramy życia ludów, roztrącić zapory, wedrzeć się na szańce czasów, a wtedy zniknie owe chodzenie w ogonie narodów i dawanie jedynie oparcia dla rozwoju innych narodów. Wtedy Rewolucja Polska będzie uznana i aprobowana przez Rozwój gatunku ludzkiego. Wtedy wcieli się ona po raz pierwszy zwycięsko w rzeczywistość. Wszystkie dotychczasowe Rewolucje polskie tej cechy nie miały, nie wnosiły wielkich nowych idei w życie ludzkości – i dlatego były zwyciężone... bo miały w sobie zaród bezwładu psychicznego. Czytaj dalej →
W koncepcji PPS przewodnictwo w walce o niepodległość Polski i demokrację brała na siebie klasa robotnicza. Była ona w tej walce nieraz osamotniona, jak w rewolucji 1905 roku, a zawsze ponosiła największe ofiary, lecz nigdy nie chowała się za innych, szła na czele, a nie w ogonie wydarzeń. W gruncie rzeczy komunistów i renegatów socjalizmu gniewa najbardziej to, iż w koncepcji PPS klasa robotnicza nie walczyła o wolność i demokrację tylko dla siebie samej, walczyła ona o wolność i demokrację dla całego narodu, dla wszystkich, także dla swoich przeciwników politycznych i społecznych. Jedynym twórcą prawa w niepodległej Polsce miał być Sejm swobodnie wybrany; rewolucja społeczna miała się dokonać – wedle słów Feliksa Perla – w majestacie prawa. Koncepcja ta była wyrazem zaufania do dojrzałości klasy robotniczej i jej naturalnego sojusznika: chłopstwa bezrolnego i małorolnego. Późniejszy bieg wydarzeń potwierdził słuszność tego stanowiska PPS. Jego alternatywą w roku 1918 mogła być tylko tzw. dyktatura proletariatu, dyktatura garstki „zawodowych rewolucjonistów” i sekretariatu generalnego rządzącej partii. Co ona oznacza, widzimy od 41 lat w Rosji, a od 14 lat także w Polsce. Komuniści polscy zgłaszają pretensję do PPS o to, że w roku 1918 nie proklamowała w Polsce „republiki radzieckiej”. Jest całkowicie zgodne z prawdą dziejową, że stanowisko PPS w dniach listopadowych 1918 roku rozstrzygnęło o tym, iż Polska nie stała się taką republiką. Nie było to jednak błędem ani grzechem, odwrotnie, jest to jedna z największych zasług PPS wobec proletariatu polskiego. Czytaj dalej →
Wiedzieliśmy aż nadto dobrze, ile to nas, demokrację, będzie kosztowało. Zdawaliśmy sobie sprawę, ile przekleństw padnie na nas za każdy brakujący funt chleba lub cukru, za stojące fabryki, których nie można było puścić z dnia na dzień, za pieniądze, które musiały zacząć spadać. Gdybyśmy chcieli grać, nie byłoby nic prostszego, jak oddać władzę ludziom z prawicy i zagarnąć ją po niej, kiedy ich wściekłość mas tratuje. Ale my nie chcieliśmy grać. Nie chcieliśmy też sięgać po władzę dyktatorską na stałe. Na drugi dzień po stworzeniu Rządu Lubelskiego rozpoczęliśmy na Radzie Ministrów dyskusję o ordynacji wyborczej do Sejmu. W kilkanaście dni później w Warszawie dyskusja ta zakończyła się wydaniem dekretu zwołującego Sejm. To był naturalny kres naszej władzy i naszej twardej służbie Ojczyźnie. Myślę, że nie mamy czego się wstydzić tych wspomnień. Gdybym drugi raz żył, postąpiłbym tak samo. Mam wstręt do wszystkich dyktatur, które wyłącznie sobie przypisują prawo tłumaczenia woli narodu. Ale podówczas potrzeba było przede wszystkim czynu szybkiego jak ogień i jak kamień twardego. Od tego zależało, czy Polska powstanie, a przynajmniej czy nie będzie od urodzin kaleką... Tym lepiej zaś, że równocześnie mogliśmy dowieść sobie i innym, że lud polski bez niczyjej opieki, protekcji i pomocy mógł rządzić Polską przez parę miesięcy, dając Państwu pierwsze ustawy. Niektóre z nich są przecież po dziś dzień fundamentem naszego prawnego porządku. Czytaj dalej →
Co udało się zrobić przez te 3 lata? Oto garść faktów. Opublikowaliśmy od początku istnienia portalu ponad 700 tekstów. Około 95% z nich to materiały, które w postaci cyfrowej w Internecie są dostępne tylko na naszym portalu. Wśród nich większość tekstów stanowią materiały, które nie były w żadnej formie – ani papierowej, ani cyfrowej – wznawiane po roku 1945. Wiele z nich trudno znaleźć nawet w największych polskich bibliotekach, a jeśli nawet tam są, to poza wypożyczeniem egzemplarza do czytelni, na nic więcej nie można liczyć. U nas są one dostępne bez ograniczeń dla każdego, za darmo, z dowolnego miejsca, gdzie istnieje dostęp do Internetu. Czytaj dalej →
Wy wszyscy, którzy w mieście lub na wsi, w warsztacie lub na polu, w kopalni lub w fabryce, na wodzie lub na lądzie, ciężko pracować musicie na utrzymanie waszego życia – wy możecie sami sprowadzić polepszenie waszego położenia, jeśli nie chcecie zostawić dzieciom swym w dziedzictwie teraźniejszej waszej męki. W interesie rodzin waszych i waszym własnym musicie wszyscy wystąpić do walki – pokojowej, ale energicznej i nieustannej walki o zdobycie lepszych warunków życia. Wstańcie do walki przeciw zgnębieniu waszych praw, przeciw przewadze kapitału, pysze przedsiębiorców, przeciw dalszemu trwaniu dzisiejszych stosunków i przeciw ich niesprawiedliwości – oto wezwanie, które coraz głośniej i szerzej między robotnikami wszystkich krajów się rozchodzi, które ich jednoczy. Mało – może jednostka; wszystko – planowe i nieustające współdziałanie wszystkich uciśnionych. Sztandar w tej walce dzierżyć wysoko, walczyć przeciw niesprawiedliwości w każdej postaci – oto dążenie socjalnej demokracji. Czytaj dalej →
Rusza pochód. Otwiera go warszawska Akcja Socjalistyczna, po tym niosą flagi szturmowe czerwone i czarne. Następuje sztandar Centralnego Komitetu Wykonawczego PPS, pod którym kroczą członkowie CKW, Komisji Centralnej Związków Zawodowych, Zarząd Główny Towarzystwa Uniwersytetu Robotniczego. Dalej Okręgowy Komitet Robotniczy Kraków – klub radnych PPS w Krakowie. Po tym sto kilkadziesiąt wieńców. Trumnę niosą robotnicy na swych barkach, na zmianę. Eskortują towarzysze ze straży pożarnej, umundurowani górnicy, żeglugowcy, czerwoni harcerze. Za trumną – idzie rodzina Zmarłego. Dalej – delegacje organizacji i stronnictw, potem niezliczona liczba delegatów organizacji zamiejscowych PPS, związków zawodowych i nieprzeliczona fala ludności krakowskiej. Nad orszakiem pogrzebowym powiewa przeszło tysiąc sztandarów. Pogrzeb przeciągał przez ulice miasta z górą przez dwie godziny. Czytaj dalej →
Mówiąc o instytucjach krzewienia wyższych form kultury umysłowej, w szczególności zaś o uniwersytetach powszechnych i wolnych wszechnicach, zwracaliśmy uwagę na doniosłość udziału przedstawicieli stowarzyszeń chłopskich i robotniczych w organizowaniu tych instytucji, w wyznaczaniu ich zadań i programu. Tylko współpraca sił naukowych i pedagogicznych z ludźmi reprezentującymi aspiracje rzesz, dla których owe zakłady wyższego kształcenia się powstają, może skutecznie prowadzić do zlikwidowania przepaści kulturalnej między warstwami społecznymi. Współpraca taka będzie korzystna dla obu stron, gdyż przedstawiciele nauki zbyt często zatracają proporcje zagadnień wskutek braku bezpośredniej łączności z nurtem życia szerokich rzesz; a izolacja w kręgach elity kulturalnej utrudnia im dostrzeganie lub rozumienie pewnych zagadnień, które mogłyby wywrzeć podniecający wpływ na ich twórczość. Trzeba zerwać z tradycją „oświaty dla ludu”, niesionej przez panów z miasta. Czytaj dalej →
Od tego czasu datuje się szybszy rozwój Spółdzielni. Władze Spółdzielni, chcąc stworzyć stałe podstawy kredytu dla swych operacji, nabywają nieruchomość, w której mieści się pierwszy sklep. Nieruchomość wspomnianą nabyto za fundusze powstałe ze specjalnych składek, złożonych przez członków na ten cel. W krótkim czasie potem władze Spółdzielni decydują się wybudować gmach mieszkalny na terenie zakupionej posesji. I faktycznie wybudowano 3-piętrowy olbrzym o 38,80 metrach frontu, będący symbolem ofiarności i entuzjazmu członków, którzy po 10-ciogodzinnej ciężkiej pracy zawodowej czas wypoczynku poświęcali bezinteresownej pracy, mającej na celu przygotowanie materiałów budowlanych (cegieł, wapna) dla murarzy na dzień następny. Kwestia powstawania nowych sklepów ze względu na stały rozwój Spółdzielni stała się tylko kwestią czasu. W 1910 r. powstaje trzeci sklep na peryferiach miasta. Dzisiaj Spółdzielnia posiada 13 sklepów. Zamierzeniem zaś władz Spółdzielni jest rozszerzenie sieci sklepów do 15. Czytaj dalej →
Przewrót majowy dokonany został przy czynnej pomocy klasy robotniczej. Bez strajku kolejarzy, bez czynnej pomocy robotników warszawskich i nastrojów przyjaznych klasy robotniczej w całej Rzeczypospolitej sanacja nie odniosłaby zwycięstwa w maju 1926. Było więc rzeczą zrozumiałą, iż ludzie, którzy nie chcieli nigdy walki z kapitalizmem, ale chcieli tylko jego „ulepszenia”, nie mogli nazajutrz po przewrocie, nie mając jeszcze aparatu państwowego w swych rękach, ujawnić właściwego oblicza. Jednocześnie zawierano sojusze z obszarnikami i przemysłowcami. Stałe pogarszanie własnych projektów ustaw społecznych, o którym mówiliśmy poprzednio, jest jak gdyby barometrem ich stosunku do klasy robotniczej i klas posiadających. Im późniejszy projekt, tym gorszy dla klasy robotniczej, tym korzystniejszy i tańszy dla klas posiadających. Po Brześciu i wyborach brzeskich w r. 1930 nie mogło już powstać żadne złudzenie, że sanacja jest grupą popierającą bez zastrzeżeń dążenia i interesy klas posiadających. Sanacja, zerwawszy wszystkie nici z klasą robotniczą, musiała szukać tym silniejszego poparcia wśród klas posiadających. Mylnym byłoby jednak twierdzenie, iż to „poparcie” miałoby tylko charakter idealny, albowiem sanacja musiała spełniać obowiązki znacznie trudniejsze i ważniejsze, musiała służyć klasom posiadającym, popierając ich interesy, niszcząc to, czego od niej jej panowie żądali. Czytaj dalej →
Towary nagromadzone w składach, a kapitały w bankach zagranicznych, pozwolą panom przemysłowcom wygodnie przeczekać kryzys. Los robotników, którym zawdzięczają swoje zyski, ich nie obchodzi. Do świadczeń na rzecz bezrobotnych można ich zmusić tylko nakazem ustawy. Na państwie więc leży obowiązek zaopiekowania się robotnikami, pozostającymi przymusowo bez zarobku. Największe nawet wysiłki, które oczywiście podjęte być muszą, dostarczenia pracy poszukującym nie zaspokoją wszystkich potrzeb w dobie tak wielkiego przesilenia gospodarczego jak obecne. Muszą więc bezrobotni otrzymywać zasiłki z funduszów publicznych. Niestety, jak tylekroć już w sprawach robotniczych, jesteśmy spóźnieni. Dopiero teraz Sejm ma uchwalić ustawę o ubezpieczeniu od bezrobocia. Koniecznym jest przy tym ogromny pośpiech. Bezrobocie przybiera groźne rozmiary, ludzie z głodu padają na ulicach Łodzi. Rośnie śmiertelność i mnożą się choroby. Pomoc musi być wydatna i bezzwłoczna. Czytaj dalej →
Na tej liście znajdują się nazwiska ludzi, którzy walczyli i walczyć będą nadal o reformy społeczne, o rozbudowę ubezpieczeń społecznych, o ubezpieczenie na starość, o reformę rolną, o poprawę bytu materialnego ludności pracującej wsi i miast i o przerzucenie podatków na burżuazję i klasy posiadające. Na listę BBWR (Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem) głosować więc będą prawicowcy i centrowcy, czyli te grupy, które stanowią prawicę społeczną. Ale klasa robotnicza, małorolne i bezrolne włościaństwo oraz inteligencja pracująca nie są prawicą społeczną. Nie chcąc walki z Józefem Piłsudskim, a pragnąc z nim współpracy, robotnicy, chłopi i pracujący inteligenci muszą mieć własną samodzielną listę, która broniłaby ich robotniczych i chłopskich interesów w Sejmie. I taką listę mają. Jest nią lista Polskiej Partii Socjalistycznej Dawnej Frakcji Rewolucyjnej. Czytaj dalej →
Chruszczow i jego namiestnicy w podbitych krajach satelickich nie powrócili jeszcze do ostrych form terroru, jakie stosował Stalin, ale skończyła się już tolerancja dla rewizjonizmu. Są tacy, co przypisują zaostrzenie kursu wpływowi Mao Tse-tunga. Chyba nie trzeba tak daleko szukać. Bo z samej istoty wszelkiej dyktatury totalistycznej wynika, że dopuszcza ona do objawów oporu tylko wówczas, gdy czuje się nie dość silna, by je stłumić. Dyktatura nie znosi nieprawomyślnych odchyleń także w ramach swojej doktryny. Hitler zamordował Roehma i Gregora Strassera, którzy doktrynalnie niczym się od niego nie różnili, a wśród niezliczonych ofiar Stalina najwięcej było przecie nie wrogów komunizmu, ale właśnie komunistów. Toteż złudne byłoby przywiązywanie do rewizjonizmu przesadnych nadziei, a zwłaszcza rachuby na to, że zdoła doprowadzić do istotnych zmian ustrojowych. Wielki wysiłek zbrojny narodu węgierskiego i masowe ruchy w Polsce w październiku 1956, wskazują, że nawet znaczne wstrząśnienia rewolucyjne pozostają bezowocne, gdy nie dosięgają rzeczywistego ośrodka władzy, który dla całego imperium sowieckiego jest jeden i mieści się nie w Budapeszcie i w Warszawie, ale w Moskwie. Czytaj dalej →
W świetle więc faktów i ekspertyzy wynika niezbicie, że katastrofa nie była wynikiem działania wyższych sił, ale była spowodowaną strasznymi warunkami pracy technicznej na kopalni „Reden” i lekkomyślną organizacją tej pracy. Brak jest na kopalni drużyny ratowniczej, której nie posyła się na ćwiczenia, używa się do ratowania ognia ludzi ze zmiany, i to nieletnich, żałuje się pieniędzy na aparaty ochronne. Gdy dwa z siedmiu aparatów próbowali włożyć, odłożyli je z powrotem; nie dość, że są one starego, dzisiaj już nieużywanego systemu, ale są nieszczelne; słyszeliśmy, że resztę odrzucono jak szmelc nieużyteczny do kąta, nikt ich nie tknął, a trupy znaleziono bez masek. Nie było lampek elektrycznych, potrzebnych przy zetknięciu się z gazami. Do gaszenia ognia używa się węża pożarniczego, który jako zużyty pęka przy większym natężeniu prądu wodnego. Dla stojących w czadach sygnalistów brak jest respiratorów, wdychają wprost w siebie dym i giną jak muchy. Organizacja pracy jest taka, że zawiadowca nie zna swojej kopalni, niezdolny jest do kierowania akcją w razie niebezpieczeństwa, traci głowę, nie posiada elementarnych wiadomości z zakresu techniki górniczej. W takich warunkach pracuje kilkuset ludzi na „Redenie”. Wszystko upoważnia mnie do twierdzenia, że powody tego nieszczęścia leżą głęboko na dnie gospodarki francuskiego kapitału w Polsce, że je przygotowywano od wielu lat na kopalni „Reden”, to zaś, co się stało w nocy z dnia 20 na 21 września 1923 r., było już tylko jak w klasycznej tragedii greckiej doprowadzeniem do fatalnego rozwiązania w katastrofie wszystkich od dawna karygodnie nagromadzonych przyczyn. Czytaj dalej →