Panowie! Jestem silnie przekonany, że będziecie głosowali za nagłością; dla parlamentu ludowego nie może być obojętnym, czy w nim znajdują się ludzie, którzy przy pomocy gwałtów, nadużyć, korupcji, wymuszenia wbrew woli wyborców mandaty zdobyli. Nie żądamy przecież, aby ci ludzie zaraz zostali osądzeni; chcemy tylko, aby zarzucone im czyny zostały dokładnie i bezpartyjnie zbadane. Wyrok niech wyda potem cała Izba. Jeszcze jedna tylko uwaga. Panowie z Koła Polskiego – moi rodacy – przygotowali już korzystne dla siebie usposobienie, grając rolę niewinnych i opowiadając szeroko o terroryzmie socjalistów. Czyż to my mieliśmy policjantów, żandarmów, wojsko, urzędników państwowych, krajowych i gminnych do swej dyspozycji? W waszych rękach była cała władza państwowa, były wszystkie środki, którymi przyzwyczajeni jesteście walczyć, po naszej stronie byli tylko biedni ludzie, którzy usiłują spod waszej władzy się wydostać. Lud jest już dziś uświadomiony i nie da się już tak łatwo nastraszyć i oszukać. Czytaj dalej →
Co na to powie Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej? Czy ochrona pracy pracownika umysłowego w Polsce jest fikcją? Art. 104 Konstytucji Rzeczypospolitej powiada, że „każdy obywatel ma prawo swobodnego wyrażania swoich myśli i przekonań”. Dyrekcja huty Giesche zabrania jednak swoim pracownikom zajmowania się polityką i uważa nawet to za ciężkie przewinienie służbowe, grożąc wszelkimi skutkami. Czy Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej będzie tolerowało powyższe postępowanie Dyrekcji huty? Czytaj dalej →
Wiem, że poglądy tu wypowiedziane uznane zostaną za bardzo niebezpieczne, a może poniekąd okażą się nimi istotnie. Pozwolą one bowiem niektórym lekkomyślnym i bezdusznym, a żądnym używania istotom, o ptasim mózgu i sroczej pożądliwości błyskotek, żyjącym nie sercem, lecz nerwami i stąd posiadającym wrodzone powołanie do wesołego, awanturniczego życia – pokrywać swoje wybryki pięknie brzmiącymi reformatorskimi hasłami i dawać im jakieś niby poważne teoretyczne uzasadnienie. Sądzę jednak, że nie ma tutaj bardzo wiele do stracenia; cała różnica polegać będzie bowiem na tym, że złe, które się i tak dzieje, będzie czasami trochę ładniej nazywane. Te, które nie są w ogóle zdolne kochać nikogo, ani męża, ani dzieci, ani żadnego ze swych kolejnych czy współczesnych kochanków, te, które się życiem bawią i jak dzieci swe zabawki psują – nie zmienią nic w swym postępowaniu, boć i dzisiejsze stosunki nie stanowią dla nich żadnej przeszkody. Umieją się one zawsze, czy to w roli „idealnych żon”, czy pod jakąkolwiek inną firmą gładko ślizgać po powierzchni życia i zbierać z niego śmietankę jednodniowych uciech. Ja mówię tylko do tych kobiet i mężczyzn, którzy mają sumienie, choć na razie wypaczone fałszywymi zasadami obłudnej moralności; pragnę tylko uświadamiać poczucie moralne tych, dla których etyka jest szeregiem recept stosowanych niewolniczo i szablonowo, a mogłaby być kierowniczką życia i drogowskazem, wiodącym do coraz wyższych szczebli doskonałości. Czytaj dalej →
W owym roku i w latach następnych setki tysięcy Irlandczyków umarły z głodu, a dalsze setki tysięcy na tyfus plamisty. Inni ratowali się tłumnym wyjazdem do Ameryki. Właścicielom ziemskim było to na rękę, bo spodziewali się z gospodarstwa pastwiskowego mieć więcej zysku, a mniej kłopotu niż ze ściągania czynszów od tysiącogłowych rzesz chłopskich. Więc, nie zadowalając się dobrowolną emigracją, kazali inne setki tysięcy wieśniaków przemocą przez żandarmów pakować na okrętu i wysyłać do Ameryki. W taki to sposób ludność Irlandii, która na wiosnę 1846 roku wynosiła 8,6 miliona mieszkańców, do 1851 roku spadła na 6,6 miliona, a do 1861 roku zaś na 5,8 miliona ludzi. A i w następnych lat dziesiątkach ludność Irlandii zamiast rosnąć, malała, z jednej strony skutkiem wysokiej śmiertelności, z drugiej strony skutkiem tłumnej emigracji, głównie do Ameryki Północnej. W roku 1895 miała Irlandia już tylko niespełna 4,6 miliona mieszkańców. Co prawda za to w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej liczy się dzisiaj już 11 milionów Irlandczyków. Cyfry te odzwierciadlają wyniki przeraźliwej nędzy, jaka panowała w Irlandii w ciągu całego XIX wieku; a nędza ta była wynikiem bezlitosnego ucisku ludności miejscowej przez najezdników angielskich. Niepodobna, żeby taki ucisk nie budził oporu. Toteż cała historia Irlandii od końca XVIII wieku do dziś dnia wypełniona jest walkami najdzielniejszych jej synów, a nieraz i szerokich mas prostego ludu przeciwko panowaniu angielskiemu. Czytaj dalej →
To zaczęło się zaostrzać w roku 1987, gdy ruszyła dyskusja „co dalej?”. Wtedy pojawiły się dokumenty, które nas zaniepokoiły, choćby „Tezy o sytuacji gospodarczej Tymczasowej Rady NSZZ »Solidarność«”. Eksperci solidarnościowi podpowiadali, że antidotum na istniejącą sytuację jest wolny rynek, prywatyzacja... Pojawił się też w piśmie „Wola”, związanym z Regionem Mazowsze, znamienny artykuł Tomasza Litwina. Pod tym pseudonimem krył się Michał Boni. Tekst zatytułowany był „Solidarność znaczy reforma”. Teza brzmiała: „Solidarność zamiast sprawami związkowymi powinna zająć się reformą gospodarczą”. Odpowiedzieliśmy dużym artykułem: „Solidarność znaczy obrona praw pracowniczych”, który w środowisku wzbudził znaczne spory. To pokazywało, że budowa jednego bloku, „Polskiej Partii »Solidarność«”, jest niemożliwa. Gdy okazało się, że nie ma jednego, wspólnego celu, że idziemy w różne strony, stwierdziliśmy, że trzeba stworzyć własną formację polityczną. Naturalnie myśleliśmy o PPS, ponieważ ona była nam najbliższa. Czytaj dalej →
Dziś partia nasza, czująca się ideowo związaną z walczącym proletariatem w Polsce, stoi na mocnych fundamentach, czego dowodem są 43 komitety lokalne Polskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej na Śląsku i Morawach. Przeprowadziliśmy już niejedną akcję obronną na korzyść proletariatu polskiego w Czechosłowacji i prowadzimy w dalszym ciągu wytrwałą walkę o szkolnictwo nasze, gnębione przez Czechów, o prawa obywatelskie, obcinane przez nich, i możność życia w tych ciężkich nad wyraz warunkach. Narzuconą ludowi śląskiemu walkę z najazdem o najświętsze prawa swoje – lud śląski prowadzić będzie nadal póty, póki nie zniknie z ziemi tej krzywda, póki nie zapanuje Sprawiedliwość. Czytaj dalej →
Jeżeli to jest wspomnienie z przeszłości – to dzisiaj jestem świadkiem stosowania metod piętnastego wieku przez bandę uzbrojonych w pałki i żyletki młodzieńców noszących czapki uniwersyteckie. Ta banda zdobyła sobie u władz oświatowych prawo niedopuszczania kolegów innego pochodzenia do wspólnej nauki, a przynajmniej do oddzielenia się od niej określonymi miejscami. Czytaj dalej →
Nie ulega wątpliwości, że federacja gmin wyzwolonych zmieniłaby z gruntu stosunek jednostki i grup społecznych do państwa, zamieniłaby z czasem istniejące dziś państwo w „kategorię historyczną”, ale w 1871 roku Komuna, walcząc o uzyskanie samowładztwa terytorialnego od istniejącego państwa, tylko na bezdroża wejść musiała, gdy uważała się niezawisłą od rządu centralnego w Wersalu. Póki szło o walkę Paryża „samodzielnego”, Paryż musiał pozostać izolowanym i Paryż musiał zostać pobitym – tylko jako chorąży ogólnokrajowej rewolucji Paryż mógł zwyciężyć. Wielkie zagadnienie decentralizacji politycznej, postawione przez Komunę, jest zadaniem najbliższej przyszłości. Społeczeństwa, dążące do swobody, nie mogą dziś zadowolić się ani urządzeniami reprezentacyjnymi, ani nawet formą republikańską. Życie społeczne stało się tak złożonym, iż parlamentaryzm dawniejszy nie wystarcza. Niedomagania parlamentaryzmu, dziś wyzyskiwane bądź przez reakcję, bądź przez bezcelową demagogię, wynikają właśnie z tego, że system reprezentacyjny, który dawniej mógł być gwarancją dla swobody i dla rzetelnego kierownictwa sprawami kraju, przestał nim być wobec tylu zmian, które wstrząsnęły organizmem społecznym. System reprezentacyjny nie daje dziś ani kontroli nad administracją, ani też swobody jednostce wobec wzrastającej potęgi państwowej. Decentralizacja staje się zatem koniecznością; powołanie obywateli do zarządu krajowego jest jedynym punktem wyjścia, by uniknąć najazdu biurokracyjnego. Samorząd wszak, by być skutecznym, by gwarantować swobodę, musi być niezależnym. Jakim więc będzie stosunek tego samorządu miejscowego do centralnego ciała zarządu? Jedno wszakże nie ulega wątpliwości, że tylko demokracja może dać rozwiązanie tego ciężkiego i zawikłanego zadania, demokracja nie w znaczeniu dyktatury powołanych lub wybranych przedstawicieli ludowych, ale demokracja pojęta jako świadomy samorząd polityczny i administracyjny. Czytaj dalej →
Miałbym więc występować o rehabilitację chyba tylko po to, by nie mieć w swoim życiorysie nawet tak słabego dowodu, jakim jest wyrok Sądu Wojskowego z 1948 roku, świadczący bądź co bądź o tym, że od pierwszej chwili, gdy znalazłem się na ziemi polskiej po powrocie z niemieckiej niewoli, zwalczałem system „błędów i wypaczeń”, który wówczas partia cała uważała za doskonały i o jej charakterze dowiedzieć się miała rzekomo dopiero po przemówieniu Chruszczowa na tajnym posiedzeniu XX Zjazdu? Tadeusz Szturm de Sztrem i Stefan Zbrożyna poparli stanowisko Cohna. Nie tylko oni, lecz nikt ze skazanych WRN-owców nie ubiegał się o uchylenie wyroku. Nie należy przy tym zapominać, że dla ludzi pozbawionych wszelkiego mienia i niejednokrotnie napotykających na trudności w znalezieniu pracy nie było to przecież bagatelą. Czytaj dalej →
Czyż Sejm, czyż my tego Sejmu partie i członkowie, pozostaniemy głusi na ten jęk, na ten płacz mas chłopskich i robotniczych, czyż my rzeczywiście pod płaszczykiem teoretycznych debat o bolszewizmie zatkamy uszy na jęki parobków i służby folwarcznej, na krzyki, na kule i razy, padające gęsto na każdego, kto się naraził żandarmom? Moi Panowie – był czas, kiedy jednym z najpopularniejszych argumentów ze strony esdecji było pytanie: Do czego wy, socjaliści polscy, dążycie? Dążycie do zamiany rosyjskiego czy austriackiego żandarma na polskiego żandarma. I wówczas odpowiadaliśmy, że choćby ten polski żandarm próbował wystąpić tak, jak występowali jego koledzy rosyjscy czy austriaccy – wówczas polski Sejm, polski, wolny, zorganizowany lud potrafi go obezwładnić, ukarać. A dziś na Boga! – toż to szyderstwo esdecji staje się ciałem w Polsce, toż to ten polski żandarm jest jak gdyby wyrafinowanym okrucieństwem rosyjskiego i austriackiego żandarma. Toż to wszyscy świadkami jesteśmy tego, od czego krew mrozi się w żyłach. Pod egidą polskiego rządu, pod hasłem Białego Orła, pod znakiem Rzeczypospolitej! Czytaj dalej →
PPS wskazuje ludowi pracującemu na wsi i w mieście, że jedyna droga do podniesienia dobrobytu, do zniesienia bezrobocia prowadzi przez obalenie gospodarki kapitalistów i obszarników. Kapitalizm jest chory śmiertelnie, im prędzej go się dobije, tym prędzej lud pracujący dostanie chleb i pracę. Mamy dosyć chleba, aby wszystkich nakarmić, dosyć węgla, aby ogrzać wszystkie domostwa, dosyć drzewa, żelaza i cegieł, aby dać ludziom dach nad głowy i rozwijać wszelką produkcję. Mamy także dostateczną ilość rąk do pracy, aby wytwarzać wszystko, co potrzeba. Dzisiaj nie chodzi o to, żeby się zmieniły tylko osoby stojące u rządu, ale dla wyzwolenia ludu z nędzy i niewoli politycznej koniecznym jest odsunięcie od władzy rządzących dziś klas i oddanie władzy w ręce robotników i chłopów. Czytaj dalej →
Jeśli odczuwacie krzywdę ludu, który swą pracą umożliwia Wam kształcenie się i chodzenie do szkół, zsolidaryzujecie się czynnie z tym ludem w dniu 28 bieżącego miesiąca i przyłączycie się do powszechnego strajku w tym dniu ludowej manifestacji politycznej za reformą wyborczą. Niechaj na jeden dzień zostaną wykłady zawieszone, niech tylko jeden głos rozbrzmiewa z piersi młodzieży, głos domagający się wolności, swobód i praw politycznych dla ludu! W dniu tym powinniśmy wszyscy być na ulicy, na ludowej demonstracji i przekonać masy, że w walce tej my stoimy z nimi, a nie idziemy przeciw nim. Czytaj dalej →
Sprawa powinna poruszyć najszersze warstwy, ponieważ na plan pierwszy wysunięto żądanie: „praw nie z tytułu własności, ale w imię godności ludzkiej i obywatelskiej”. Zainteresowane są w niej bezpośrednio wszystkie kobiety, nie wyłączając wyborczyń na razie uprawomocnionych. Wraz z demokratyzacją ciał przedstawicielskich upadają bowiem wszelkie cenzusy, a co za tym idzie, i przywileje kobiet i klas „posiadających”. Tą drogą szły reformy odnośne do parlamentu. Hr. Badeni nadając przed 18 laty kurię powszechną, pominął w niej również kobiety. Przy dalszym rozwoju reformy, to jest przy zniesieniu kurii, kobiety całkowicie utraciły prawa. Groźba podobnej ewentualności powinna zjednoczyć rozproszone siły w imię zasady, iż: „wyzwolenie kobiet musi być dziełem kobiet”. Czytaj dalej →
Czy w atmosferze lęku i kłamstwa, w klimacie terroru i bezprawia, mógł się kształtować nowy, naprawdę socjalistyczny człowiek, budowniczy nowej, sprawiedliwej Polski? Tradycja wolności i walki o nią zbyt żywa jest w Polsce, by mogła ona trwać w stanie biernego znoszenia tyranii i nieustannego deptania praw człowieka i jego godności. Tradycja politycznej kultury narodu nie zamarła w naszym kraju. Poznań przemówił. Musiał przemówić. A gdyby on milczał, przemówiłaby Łódź, powstałaby Warszawa i Wrocław. Powstałaby Polska. Gdyż dłużej nie można już było tak żyć. Był już nie do zniesienia stan, w którym prowincjonalne UB mogły urządzać na swych podwórkach autonomiczne cmentarze, gdzie grzebano mordowanych po cichu; po październiku rozpoznawano odkopane świeże jeszcze zwłoki. Po dwunastu latach lęku i poniżenia naród po raz pierwszy przemówił. Za dni Poznania i października imię Polski znów zjednoczyło się ze sprawą walki o wolność, o prawo człowieka i obywatela. Wszak walczymy w imię stworzenia wielkiej syntezy dziejowej: socjalizmu i wolności. Podjęliśmy walkę w imię pojednania rewolucji socjalnej z prawem człowieka i obywatela. Naród polski ma tę wielką ambicję budowania domu Ojczyzny pod znakiem sprawy humanizmu, człowieczeństwa – i to jest nasza polska droga do socjalizmu. Czytaj dalej →
Chruszczow i jego namiestnicy w podbitych krajach satelickich nie powrócili jeszcze do ostrych form terroru, jakie stosował Stalin, ale skończyła się już tolerancja dla rewizjonizmu. Są tacy, co przypisują zaostrzenie kursu wpływowi Mao Tse-tunga. Chyba nie trzeba tak daleko szukać. Bo z samej istoty wszelkiej dyktatury totalistycznej wynika, że dopuszcza ona do objawów oporu tylko wówczas, gdy czuje się nie dość silna, by je stłumić. Dyktatura nie znosi nieprawomyślnych odchyleń także w ramach swojej doktryny. Hitler zamordował Roehma i Gregora Strassera, którzy doktrynalnie niczym się od niego nie różnili, a wśród niezliczonych ofiar Stalina najwięcej było przecie nie wrogów komunizmu, ale właśnie komunistów. Toteż złudne byłoby przywiązywanie do rewizjonizmu przesadnych nadziei, a zwłaszcza rachuby na to, że zdoła doprowadzić do istotnych zmian ustrojowych. Wielki wysiłek zbrojny narodu węgierskiego i masowe ruchy w Polsce w październiku 1956, wskazują, że nawet znaczne wstrząśnienia rewolucyjne pozostają bezowocne, gdy nie dosięgają rzeczywistego ośrodka władzy, który dla całego imperium sowieckiego jest jeden i mieści się nie w Budapeszcie i w Warszawie, ale w Moskwie. Czytaj dalej →
Ale wpadnijmy jeszcze na chwilę do Hajnówki i Białowieży. Tam wszechwładnie rozsiadła się angielsko-łotewsko-żydowska firma „Century”, potężna i sprytna. O, jakże sprytna! Zdołała w jakiś sposób wywrzeć wpływ na rząd, że ten zawarł z tą firmą długoletnią umowę, mocą której „Century” otrzymał monopol na eksploatację Puszczy Białowieskiej na warunkach dla skarbu państwa bardzo niekorzystnych. „Century” otrzymuje drzewo po cenach znacznie niższych od cen rynku krajowego. Gdy państwo sprzeda drzewo innym przedsiębiorcom, to otrzymuje ceny o wiele wyższe. Tysiące i setki tysięcy złotych otrzymuje „Century” w prezencie od rządu. Ale i to uprzywilejowane stanowisko „Century” nie skłania jej do lojalnego stosunku względem państwa ani do ludzkiego traktowania robotnika. „Century” prowadzi rabunkową gospodarkę. Do 80 proc. drzewa wywozi w nieobrobionym stanie, przez co zwiększa bezrobocie w kraju i ujemnie wpływa na bilans handlowy. Prawda, że płace robotnicze są nieco wyższe w Białowieży i Hajnówce niż w Nurcu, ale też i drożyzna, zwłaszcza w Białowieży, odciętej od świata, jest znacznie większa. Sama firma przyznaje, że ceny w Białowieży są o 30 proc., a nieraz o 50 proc. wyższe niż w Warszawie. Toteż wyższe nominalnie płace realnie nie dają robotnikowi o wiele lepszej niż w Nurcu egzystencji. Zwłaszcza że niektórzy dyrektorzy traktują robotników jak swych niewolników i jakże zręcznie umieją obchodzić ustawy. Nie chcą też uznać związku zawodowego. Czytaj dalej →
Socjaliści polscy zawsze uznawali wolność sumienia, prawo do wierzeń i przekonań religijnych, za jedno z najbardziej podstawowych praw człowieka i obywatela. Ilekroć zagrożone albo naruszone były prawa mniejszości wyznaniowych w Polsce międzywojennej, stawaliśmy w ich obronie. Dzisiaj stajemy w obronie praw większości, w obronie jej przekonań i jej uczuć, obrażonych do głębi najściem na Jasną Górę. Czytaj dalej →
Nasze demonstracje w ostatnich miesiącach, nie tylko za prawem wyborczym do parlamentu, lecz także za sejmową reformą wyborczą, dowiodły, że miasta galicyjskie maszerują po tej wielkiej linii, na której się znajduje proletariat całego państwa, że i w miastach galicyjskich pragnie się powszechnego, równego i bezpośredniego prawa wyborczego. I nie zapominajcie, że walka w Rosji jeszcze nie rozstrzygnięta, że nam każdy dzień, każda godzina donosi o nowych ofiarach, które nasi rodacy, walcząca rewolucja w zaborze rosyjskim, składają na ołtarzu wolności. Nie zapominajcie, że Polacy w Galicji także muszą to zrobić, co są w stanie zrobić po drugiej stronie kordonu rosyjskiego. Dziś albo nigdy możemy wywalczyć nasze prawo, i wywalczymy je! Czytaj dalej →
W rozumieniu Róży Luksemburg są dwie konieczne przesłanki budownictwa socjalistycznego. Po pierwsze, jak największa aktywność całej klasy robotniczej, a nie tylko partii lub kliki kierowniczej. Po drugie, zrozumienie, iż nie ma gotowej recepty na urzeczywistnienie socjalizmu jako systemu gospodarczego, społecznego i prawnego, że zatem budownictwo socjalistyczne wymaga nieustannego eksperymentowania, wymiany doświadczeń, poszukiwania dróg. Wymogom obu tych przesłanek sprosta „dyktatura proletariatu” tylko pod warunkiem oparcia swej politycznej formy na wolności – i to nie na tej wolności, o której Engels za Heglem pisał w „Anty-Dühringu”, że jest tylko zrozumianą koniecznością, ale na wolności, która pozostawia swobodę wyboru spośród kilku ewentualności, a przedtem pozostawia swobodę myślenia, słowa, druku, zgromadzeń i stowarzyszeń, a więc wszystkich klasycznych swobód obywatelskich. Róża Luksemburg wyraźnie żądała tej wolności zarówno dla zwolenników, jak i dla przeciwników rządu sowieckiego. „Wolność tylko dla zwolenników rządu, tylko dla członków jednej partii – choćby nawet byli oni nie wiedzieć jak liczni – nie jest wolnością. Wolność jest zawsze wolnością dla inaczej myślącego”. Te dwa zdania z „Rewolucji rosyjskiej” zasługują na utrwalenie złotym rylcem w marmurze. Czytaj dalej →
Co do nas, to nigdy nie łudziliśmy się, by te umowy złagodziły los polskiej mniejszości w Niemczech, gdyż wiemy, ile, a właściwie, jak mało ważą hitlerowskie zapewnienia. Położenie mniejszości polskiej i wrogie traktowanie jej postulatów przez rząd Rzeszy tym bardziej muszą być wzięte pod uwagę przez miarodajne czynniki polskie, że mniejszość niemiecka w naszym kraju korzysta z wszelkich praw. Niewątpliwie hitlerowiec w Polsce ma więcej swobód politycznych niż działacz opozycyjnego stronnictwa. Czytaj dalej →