Lewicowo.pl – Portal poświęcony polskiej lewicy demokratycznej, patriotycznej i niekomunistycznej

Logo Lewicowo

Wspomnienia i relacje

Antoni Purtal: Zamach na naczelnika niemieckiej policji politycznej dr. Ericha Schultzego w Warszawie [1932]

Niemcy rozumieli, że wzrastająca z dniem każdym siła rewolucyjna polskich mas robotniczych stanie się dla nich nieszczęściem, gdyż „wróg” wewnętrzny, niewidoczny, może zachwiać tyłami armii wschodniej. Wzięli się więc do niszczenia tak PPS, jak i POW. Na czele policji politycznej niemieckiej w Warszawie postawiono zdolnego i energicznego oficera, dr. Ericha Schultzego, związując go całkowicie z głównym dowództwem armii wschodniej. Dr E. Schultze stał się groźną i niebezpieczną jednostką dla ruchu niepodległościowego. Opinia jego o aresztowanym niepodległościowcu bywała podstawą wyroku dla niemieckiego sądu polowego. Na represje okupantów pozostawała już tylko jedna odpowiedź z naszej strony: niszczyć całą siłą aparat policji niemieckiej, „sprzątać” kierowników. Toteż w miesiącu kwietniu 1918 roku uchwałą Centralnego Wydziału Bojowego PPS wydano wyrok śmierci na dr. Ericha Schultzego. Czytaj dalej →

Aniela Steinsbergowa: Bez rehabilitacji

Miałbym więc występować o rehabilitację chyba tylko po to, by nie mieć w swoim życiorysie nawet tak słabego dowodu, jakim jest wyrok Sądu Wojskowego z 1948 roku, świadczący bądź co bądź o tym, że od pierwszej chwili, gdy znalazłem się na ziemi polskiej po powrocie z niemieckiej niewoli, zwalczałem system „błędów i wypaczeń”, który wówczas partia cała uważała za doskonały i o jej charakterze dowiedzieć się miała rzekomo dopiero po przemówieniu Chruszczowa na tajnym posiedzeniu XX Zjazdu? Tadeusz Szturm de Sztrem i Stefan Zbrożyna poparli stanowisko Cohna. Nie tylko oni, lecz nikt ze skazanych WRN-owców nie ubiegał się o uchylenie wyroku. Nie należy przy tym zapominać, że dla ludzi pozbawionych wszelkiego mienia i niejednokrotnie napotykających na trudności w znalezieniu pracy nie było to przecież bagatelą. Czytaj dalej →

Kalikst Wolski: Stowarzyszenie Rolnicze North America Phalanx (Falanster Ameryki Północnej) [1876]

Tak się też stało ze stowarzyszeniami wszelkiego rodzaju wskazanymi w dziełach wielkiego myśliciela francuskiego Karola Fouriera. Ten system stowarzyszeń znalazłszy echo w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej, wypróbowany tam w rozmaitych gałęziach rolnictwa, handlu, przemysłu i rękodzielnictwa, dając świetne i nadspodziewane rezultaty. Kilkanaście stowarzyszeń rolniczych sformowanymi zostały w Stanach Zjednoczonych północnych na zasadach wskazanych przez wyżej wymienionego myśliciela francuskiego. Z tych więc jedno odległe od wielkiego miasta Nowego Yorku tylko sześćdziesiąt kilka kilometrów, znajdujące się w stanie New Jersey, zwiedziwszy przed wyjazdem do Teksasu, tutaj opiszę. Kilkudziesięciu wcale niezamożnych, lecz coś posiadających Amerykanów, między którymi najwięcej było rolników, złożyło sumę 100 000 dolarów dla zakupienia kilku tysięcy akrów (morgów) ziemi, uprawiania jej wspólnie, a przez to ciągnienia większych dochodów wypływających ze stowarzyszenia. Przybrali oni do siebie ludzi znanych z pracy, z moralności i posiadających jakieś rzemiosło potrzebne w gospodarstwie rolniczym, jako to: kowala, kołodzieja, młynarza, garbarza itp., lecz nie jako płatnych tylko robotników, ale jako wspólników należących do podziału ogólnej produkcji. Z żonami i dziećmi swymi i z żonami i dziećmi przybranych towarzyszów znalazło się do 150 osób. Wybudowali sobie duży długi dom i dwie oficyny, gdzie się wszyscy pomieścili. Wystawili młyn, kuźnię i inne budynki gospodarskie, po czym zaczęli wspólnie pracować. Czytaj dalej →

Józef Piłsudski: Historia Organizacji Bojowej PPS. Wykłady w Szkole Centralnej Polskiej Partii Socjalistycznej [1910]

Główną tragedię Organizacji Bojowej stanowił jej spóźniony rozwój, tłumaczący się brakiem uprzednich przygotowań i tym, że musiała się rozwijać w atmosferze sporów, walki, niechęci, nienawiści i niezrozumienia. Poszła do boju jako armia licząca maksimum 5-5,5 tysiąca, a więc posiadając siły, które nie mogły marzyć o zwycięstwie nawet nad zdemoralizowanymi siłami rządu. Zrobiła to, na co ją stać było: pozbawiła znaczenia policję, wywalczyła sui generis konstytucję. Główną zasługą Organizacji Bojowej – uratowanie idei zbrojnego ruchu, która byłaby zabita, zniszczona zupełnie bez walki Organizacji Bojowej. W społeczeństwie zapanowałoby niepodzielnie przekonanie o zupełnej niemożliwości walki zbrojnej, gdyby nie powstała ona nawet w chwili tak odpowiedniej – w chwili zupełnego osłabienia i dezorganizacji caratu. Organizacja Bojowa przygotowała ludność do walk zbrojnych, wszczepiła jej przekonanie o możliwości boju orężnego. Organizacja Bojowa ostrzelała pole, dała liczne przykłady walki zbrojnej, oswoiła z nią ogół. Poza tym w Organizacji Bojowej skupiła się myśl niepodległościowa – i po rozłamie na Organizacji Bojowej oparły się żywioły niepodległościowe. Czytaj dalej →

Stefan Pol: Ze wspomnień nauczyciela socjalisty

Nagonka na aktywistów i działaczy socjalistycznych nie ominęła i mnie, wówczas kierownika szkoły powszechnej. Prowadziły ją władze administracyjne i szkolne, „Strzelec” i inne sanacyjne organizacje, a także miejscowy oddział ZNP. Z zebrań działaczy sanacyjnych otrzymywałem poufne informacje, że domagano się usunięcia mnie z Zagłębia. Podobno inspektora szkolnego zmuszono do sprokurowania urzędowego arkusza nauczycielskiego dla władz, który miał ułatwić im ten zamiar. MSW poprzez wojewodę i szefa wydziału bezpieczeństwa, Zawirskiego, otrzymało pismo Inspektoratu, w którym napisano m.in.: „Stefan Pol, wybitny działacz PPS-CKW. Zorganizował 22 oddziały TUR, może być niebezpieczny, jako rewolucjonista”. I to czerwonym ołówkiem podkreślili w gestapo i szef niemieckiego, okupacyjnego szkolnictwa w Poznaniu pokazał mi, jakie to mieliśmy władze, bo u nich zajmuje się tym gestapo, a nie władze szkolne. Czytaj dalej →

Edward Kozikowski: O Andrzeju Strugu w Związku Literatów [1961]

Morderstwo dokonane przez wyższego urzędnika Departamentu Sztuki Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego na osobie prezydenta Gabriela Narutowicza wstrząsnęło Strugiem w sposób nieoczekiwany. Zazwyczaj spokojny i opanowany, na wiadomość o zbrodni nie potrafił ukryć wzburzenia, jakie nim owładnęło, i głosem podniesionym piętnował zabójcę i tych wszystkich, którzy doprowadzili do zbrodni. Nigdy nie widziałem Struga tak podnieconego, jak wtedy, gdy rozmawiał ze mną w parę godzin po dokonanym morderstwie. Tak się złożyło, że w tym niesławnej pamięci dniu – l6 grudnia 1922 roku – miało się odbyć doroczne walne zebranie członków Oddziału Warszawskiego Związku Literatów. Na oznaczoną godzinę przybyło kilkadziesiąt osób, zwabionych nie tyle przewidzianym porządkiem obrad, ile wypadkami w tym dniu zaszłymi. Na znak żałoby Strug odwołał zebranie związkowe, a otworzył wiec pisarzy dla zaprotestowania przeciw haniebnej zbrodni, nie mającej sobie równej w dziejach Polski. Czytaj dalej →

Władysław Jakubowski: Czerwony rok [1936]

I rząd powiada, że w skarbie jest źle, bardzo źle, że zaciskanie pasa dało wyniki bardzo smutne i wobec tego należy... zacisnąć pasa jeszcze bardziej, należy zmniejszyć emerytury, obciąć pensje, wprowadzić nowe podatki, szczególnie silnie obciążając nimi pracowników przedsiębiorstw państwowych. W związku z tymi zarządzeniami rozpoczęła się walka o utrzymanie zarobków, w której wzięła udział część świata pracy dotychczas najbardziej potulna, zastrachana i ujarzmiona przez wrogie organizacje. Byliśmy świadkami pięknej i zwycięskiej akcji pracowników fabryk monopolowych i nawet fabryk broni. A jednocześnie rozgorzał bój z prywatnym wyzyskiem. Łódzcy włókniarze, górnicy, tramwajarze warszawscy, Skierniewice, Lida, Wilno, Białystok, Kraków. Podniosła się fala oporu. W masowych, imponujących, jednolitych akcjach robotnicy walczyli o umowy zbiorowe, przeciwko obniżkom i redukcjom, o podwyżki. Widzimy już nie tylko akcje obronne, ale atak. Atak zakończony najczęściej zwycięstwem. Czytaj dalej →

Ludwik Śledziński: Jak to było w latach 1905-1908 (fragment) [1931]

Jakie to były czasy, wskazują dzieje choćby tej jednej rodziny Chomickich i Krasuskich. Katorga i stryczek za umiłowanie wielkiej idei socjalistycznej pod bojowymi sztandarami PPS. Bardzo a bardzo żałuję, że nie pamiętam więcej nazwisk tych zacnych, odważnych, wysoce ideowych, pełnych poświęcenia, a takich ludzkich i kochanych robociarzy z cukrowni „Elżbietów”. Szkoda wielka, że ich nazwisk nie mogę tutaj zapisać. Na pewno wielu z nich już dziś nie żyje, zginęli dla wielkiej idei socjalistycznej, a dla tej idei nikt przecie nie zginął daremnie. Tow. Chomicki umarł w 1922 r. jako 74-letni starzec robotnik-socjalista, bojownik nieustraszony i nieugięty partyjny towarzysz. Z domu jego byli aresztowani w 1908 r. synowie: Józef i Karol, oraz córka Maria, zięć Józef Krasuski i jego brat Władysław Krasuski. Józef Krasuski został 2 czerwca 1909 r. powieszony za działalność pepeesową przez carskich siepaczy. Maria Chomicka została skazana na 18 lat katorgi, a Władysław Chomicki, ranny przy rzuceniu bomby na policmajstra w Siedlcach, uciekł za granicę, a brat jego Karol uciekł z sokołowskiego więzienia, gdzie siedział za zabójstwo strażnika w Sokołowie. Po Krasuskim Józefie została żona Władysława i czworo dzieci. Czytaj dalej →

O Spółdzielni Pracy „Grupa Techniczna”

Z powierzchownej obserwacji można by było wyciągnąć przedwczesny wniosek, iż jest to zwykłe przedsiębiorstwo kilku zręcznych osób, wyzyskujące pod firmą spółdzielczą pracę nieczłonkowską. Wniosek ten jednak byłby całkiem niesłuszny, niesprawiedliwy i krzywdzący „Grupę Techniczną”, która jest placówką o wielkiej już dziś wartości społeczno-gospodarczej i olbrzymich możliwościach rozwojowych w przyszłości. W powolnym procesie wychowawczo-selekcyjnym dokona się z czasem – niewątpliwie – skooperatyzowanie pracy w obecnie prowadzonym przez Spółdzielnię, pierwszym jej, ale bynajmniej nie jedynym (jeśli idzie o przyszłość) – dziale pracy (elektrotechnicznym). Ale Spółdzielnia ta ma zamierzenia i możliwości przejawiać swoją aktywność i na innych jeszcze odcinkach pracy. Zwłaszcza wdzięcznym polem dla niej będzie teren spółdzielni robotniczych w przemysłach budowlanym, w robotach ziemnych i innych, którym to spółdzielniom „Grupa Techniczna” mogłaby dostarczać kierowników fachowych, delegując do tej roli swoich członków, których pracą by kierowała i ponosiła za nią odpowiedzialność. Czytaj dalej →

III Kongres Związków Zawodowych [1925]

Ciężka sytuacja gospodarcza i kryzys, których końca nie można przewidzieć, około 200 tys. zarejestrowanych bezrobotnych, 500 tys. robotników na emigracji we Francji, 200 tys. na emigracji w Niemczech – oto tło, na którym rozwija się nasza działalność. Przemysłowcy dążą do powrotu do dawniejszych warunków pracy, do skasowania 8-godzinnego dnia roboczego i innych zdobyczy klasy pracującej. Przed klasą robotniczą staje w całej wielkości zagadnienie obrony dotychczasowych zdobyczy. Przemysłowcy posiadają swoje potężne organizacje ze słynnym Lewiatanem na czele. Przeciwstawić im się mogą tylko centralne organizacje związków zawodowych, organizacje silne i karne. Mimo uchwał nie ma jeszcze dziś ścisłej centralizacji. Co więcej, pojawiają się próby, jak np. u metalowców, tworzenia odrębnych organizacji tokarzy, giserów itd. Jest to błędne mniemanie, jeśli kto sądzi, że w ten sposób poprawi się byt robotników całej gałęzi. Komisja Centralna dążnościom tym, jako szkodliwym, będzie się stanowczo przeciwstawiała. Przechodząc do omawiania sprawy kobiet i robotników młodocianych, tow. referent podnosi znamienny prąd wciągania do pracy kobiet jako elementu bardziej podatnego do wyzysku i kładzie silny nacisk na potrzebę zorganizowania kobiet pracujących. Czytaj dalej →

Feliks Perl: Dwudziestopięciolecie PPS [1917]

I przyjaciele, i przeciwnicy zgadzają się, że tym ogniskowym punktem programu i czynu pepeesowego było zawsze – na tle ogólnego programu socjalistycznego – dążenie do wyzwolenia polityczno-narodowego, do niepodległej Republiki Polskiej. To określało całokształt postępowania partii, było źródłem czynu, uderzało najmocniej w niewolnictwo i zastój naszego życia, rozpalało ognie entuzjazmu i ofiarności. To także budziło najnamiętniejsze ataki, sprowadzało na nas ów grad zarzutów, obelg, drwin, przekleństw, napaści, który towarzyszył naszemu pochodowi od początku. PPS postawiła sobie zadanie śmiałe, bodaj zuchwałe. W kraju głęboko rozczarowanym niepowodzeniem tylu powstań, zawiedzionym w nadziejach na wielką politykę, w kraju, gdzie przykazaniem stała się skromność, gdzie zamierało poczucie samodzielnego życia, a rozwijający się kapitalizm kazał godzić się z losem w zamian za korzyści gospodarcze – w kraju strwożonym obcą potęgą, PPS rzuciła hasło niepodległości! Byliśmy „utopistami” i „marzycielami”, „awanturnikami” i ludźmi o poglądach „nienaukowych”; byliśmy dla jednych „wrogami Ojczyzny”, kiedyśmy walką rewolucyjną narażali wobec caratu „ten nieszczęśliwy kraj”, dla innych „wrogami ludu”, „zdrajcami proletariatu”, „zdrajcami międzynarodowości”, kiedyśmy robotnikowi mówili o Polsce, o interesach narodowych, o tym, że robotnicy polscy, walcząc z wyzyskiem kapitalistycznym, zwalczać muszą zarazem obce jarzmo. Czytaj dalej →

Leon Wasilewski: Oryginalny jubileusz (pięciolecie „Robotnika”) [1899]

Jednym słowem walczący proletariusz polski znajduje w swym „Robotniku” i doradcę, i kierownika, i pocieszyciela, i źródło otuchy w walce, toteż nic dziwnego, że otacza swe pismo czułym przywiązaniem, którego dowody składa codziennie. Oto co pisze np. jedna z bliżej redakcji „Robotnika” stojących osób: W mnóstwie korespondencji, pisanych często ręką niewprawną, z fabryk nieobjętych organizacją partyjną, spotykamy naiwne nieraz, lecz szczere wyrazy przywiązania do „Robotnika”, do „Socjalnego Pisma”, jak go nazywają niekiedy w szerokich masach ludu roboczego. „Kochanemu Robotnikowi donoszę”, „nasze pismo”, są to słowa często w korespondencjach powtarzane. Redakcja otrzymała nawet wiersze układane na cześć „Robotnika”; forma utworów niezręczna być może, lecz z każdego wiersza bije uczucie radości i dumy. Ale jaka to bywa radość w warsztatach i fabrykach, gdy „Robotnik” złoży jaki dowód sprężystości i energii! A gdy z jakichkolwiek powodów „Robotnik” się opóźnia, zewsząd się sypią zapytania „cóż Robotnik kiedy wyjdzie?”, „czy się nie wsypał!” itd. Czytaj dalej →

Polska Partia Socjalistyczna w ostatnich pięciu latach [1900]

Obok słowa drukowanego najpotężniejszym środkiem naszej agitacji są manifestacje publiczne. Od dwóch lat stanowią one niezmiernie ważny czynnik naszej walki. Inicjatywę ku temu dał IV zjazd partyjny. Ponieważ 1 maja w 1898 r. przypadał w niedzielę, zjazd zalecił urządzenie w dniu tym manifestacji w tych miejscowościach, gdzie to organizacja miejscowa w porozumieniu z Centralnym Komitetem Robotniczym uzna za możliwe. Rezultatem tego były pochody majowe w 1898 r. w Warszawie i Sosnowcu. W roku następnym pochody te przybrały imponujące rozmiary i postawa uczestniczących w nich towarzyszów stała się bardziej stanowczą; po raz pierwszy na ulicach rozbrzmiewał nasz hymn „Czerwony Sztandar”, śpiewany przez pełne zapału tłumy robotnicze. Pogrzeby prześladowanych przez rząd towarzyszów dały nową okazję do zamanifestowania potężniejącej energii naszych szeregów. Wreszcie rocznicę mordu popełnionego przez rząd na robotnikach Huty Bankowej uczczono tłumnym zgromadzeniem się na mogiłach pomordowanych w Dąbrowie; po raz pierwszy w dziejach naszego ruchu została tu wygłoszona publicznie mowa nawołująca do walki z rządem pod naszym czerwonym sztandarem. Przebieg tych manifestacji stwierdza stały wzrost odwagi i napięcia uczuć rewolucyjnych w masach. Początkowo milczące, nieśmiało grupujące się pochody przybrały dziś wyraźne dla każdego formy manifestacji, skierowanych wprost przeciwko rządowi. Wieść o nich budzi powszechne zainteresowanie się naszą organizacją, przysparza nam mnóstwo zwolenników. Ci, którzy w manifestacjach udziału nie brali, zachęceni naszym przykładem, z otuchą szykują się do wystąpienia w przyszłości ręka w rękę z nami; w serca wstępują odwaga i gotowość do poświęceń w imię idei. Czytaj dalej →

Stanisław Thugutt: Wspomnienie czynu ludowego [1927]

Wiedzieliśmy aż nadto dobrze, ile to nas, demokrację, będzie kosztowało. Zdawaliśmy sobie sprawę, ile przekleństw padnie na nas za każdy brakujący funt chleba lub cukru, za stojące fabryki, których nie można było puścić z dnia na dzień, za pieniądze, które musiały zacząć spadać. Gdybyśmy chcieli grać, nie byłoby nic prostszego, jak oddać władzę ludziom z prawicy i zagarnąć ją po niej, kiedy ich wściekłość mas tratuje. Ale my nie chcieliśmy grać. Nie chcieliśmy też sięgać po władzę dyktatorską na stałe. Na drugi dzień po stworzeniu Rządu Lubelskiego rozpoczęliśmy na Radzie Ministrów dyskusję o ordynacji wyborczej do Sejmu. W kilkanaście dni później w Warszawie dyskusja ta zakończyła się wydaniem dekretu zwołującego Sejm. To był naturalny kres naszej władzy i naszej twardej służbie Ojczyźnie. Myślę, że nie mamy czego się wstydzić tych wspomnień. Gdybym drugi raz żył, postąpiłbym tak samo. Mam wstręt do wszystkich dyktatur, które wyłącznie sobie przypisują prawo tłumaczenia woli narodu. Ale podówczas potrzeba było przede wszystkim czynu szybkiego jak ogień i jak kamień twardego. Od tego zależało, czy Polska powstanie, a przynajmniej czy nie będzie od urodzin kaleką... Tym lepiej zaś, że równocześnie mogliśmy dowieść sobie i innym, że lud polski bez niczyjej opieki, protekcji i pomocy mógł rządzić Polską przez parę miesięcy, dając Państwu pierwsze ustawy. Niektóre z nich są przecież po dziś dzień fundamentem naszego prawnego porządku. Czytaj dalej →

„Tydzień Robotnika”: Ostatnia droga Trybuna Ludu [1936]

Rusza pochód. Otwiera go warszawska Akcja Socjalistyczna, po tym niosą flagi szturmowe czerwone i czarne. Następuje sztandar Centralnego Komitetu Wykonawczego PPS, pod którym kroczą członkowie CKW, Komisji Centralnej Związków Zawodowych, Zarząd Główny Towarzystwa Uniwersytetu Robotniczego. Dalej Okręgowy Komitet Robotniczy Kraków – klub radnych PPS w Krakowie. Po tym sto kilkadziesiąt wieńców. Trumnę niosą robotnicy na swych barkach, na zmianę. Eskortują towarzysze ze straży pożarnej, umundurowani górnicy, żeglugowcy, czerwoni harcerze. Za trumną – idzie rodzina Zmarłego. Dalej – delegacje organizacji i stronnictw, potem niezliczona liczba delegatów organizacji zamiejscowych PPS, związków zawodowych i nieprzeliczona fala ludności krakowskiej. Nad orszakiem pogrzebowym powiewa przeszło tysiąc sztandarów. Pogrzeb przeciągał przez ulice miasta z górą przez dwie godziny. Czytaj dalej →

Maria Kirstowa: Robotnice fabryczne [1936]

Zorganizowane robotnice traciły właściwe im onieśmielenie, nabierały pewności siebie. Toteż nie ulega dla mnie wątpliwości, że gdy ruch kobiecy obejmie cały pracujący świat kobiecy, poczują one jaką siłą jest organizacja i zatracą ujemne cechy krępujące wystąpienia. Niech tylko pracujące matki będą zwolnione w godzinach pracy zawodowej od dominującej troski o pozostawione bez opieki dzieci, niech powstanie dostateczna liczba żłobków, domów dziecka, świetlic i tym podobnych instytucji, którym by mogły one z całym zaufaniem powierzyć wychowanie i wyżywienie swych dzieci. A wówczas zobaczymy, czy kobiety będą ustępowały mężczyznom w ich walkach klasowych i czy przemysłowcy nie będą musieli się liczyć ze swoimi lekceważonymi dziś częstokroć robotnicami. Te najbardziej, że wytrącona z równowagi kobieta, zwłaszcza w dużym zespole, nie zna tamy i staje się żywiołem, którego żadna siła powstrzymać nie zdoła... Czytaj dalej →

Stanisław Dubois: Obrazki z niezbyt odległych okolic [1928]

Ale wpadnijmy jeszcze na chwilę do Hajnówki i Białowieży. Tam wszechwładnie rozsiadła się angielsko-łotewsko-żydowska firma „Century”, potężna i sprytna. O, jakże sprytna! Zdołała w jakiś sposób wywrzeć wpływ na rząd, że ten zawarł z tą firmą długoletnią umowę, mocą której „Century” otrzymał monopol na eksploatację Puszczy Białowieskiej na warunkach dla skarbu państwa bardzo niekorzystnych. „Century” otrzymuje drzewo po cenach znacznie niższych od cen rynku krajowego. Gdy państwo sprzeda drzewo innym przedsiębiorcom, to otrzymuje ceny o wiele wyższe. Tysiące i setki tysięcy złotych otrzymuje „Century” w prezencie od rządu. Ale i to uprzywilejowane stanowisko „Century” nie skłania jej do lojalnego stosunku względem państwa ani do ludzkiego traktowania robotnika. „Century” prowadzi rabunkową gospodarkę. Do 80 proc. drzewa wywozi w nieobrobionym stanie, przez co zwiększa bezrobocie w kraju i ujemnie wpływa na bilans handlowy. Prawda, że płace robotnicze są nieco wyższe w Białowieży i Hajnówce niż w Nurcu, ale też i drożyzna, zwłaszcza w Białowieży, odciętej od świata, jest znacznie większa. Sama firma przyznaje, że ceny w Białowieży są o 30 proc., a nieraz o 50 proc. wyższe niż w Warszawie. Toteż wyższe nominalnie płace realnie nie dają robotnikowi o wiele lepszej niż w Nurcu egzystencji. Zwłaszcza że niektórzy dyrektorzy traktują robotników jak swych niewolników i jakże zręcznie umieją obchodzić ustawy. Nie chcą też uznać związku zawodowego. Czytaj dalej →

Ignacy Klibański: Zawody lekkoatletyczne o mistrzostwo robotniczej Warszawy [1927]

Ogółem startowało 60 zawodników i zawodniczek. W pierwszym dniu wysunęli się na pierwsze miejsce zdecydowanie zarówno zawodnicy, jak i zawodniczki Skry. Zawodnicy zdobyli 19 punktów na 24, a zawodniczki nawet 23 pkt. na 24. W drugim dniu wysunęła się Sarmata w konkurencjach męskich (31 punktów na 28 zdobytych przez Skrę), podczas gdy w konkurencjach kobiecych Skra utrzymała się na I miejscu, zdobywając 18 pkt. na 6 pkt. należących do Sarmaty. W ogólnej punktacji zwyciężyła Skra zarówno w konkurencjach męskich (47 pkt. na 36), jak i kobiecych (41 pkt. na 7). Stosunek ten jeszcze nie jest ostateczny. Pod względem organizacyjnym, jak i pod względem osiągniętych wyników sportowych, stały te zawody znacznie wyżej od zeszłorocznych. Wszystkie konkurencje miały przebieg sprawny, a wyniki dowodzą, że Robotnicza Warszawa powoli, lecz stale kroczy naprzód. Czytaj dalej →

Kazimierz Wyszomirski: Co się dzieje w Godzianowie [1938]

Obywatele Godzianowa dziwią się, że przyjeżdżają do nich wycieczki oglądać ich pracę. Skromni, uważają, że nie ma w tym nic wielkiego. A jednak każdy, kto tę pracę pozna, musi przed nią czoła uchylić. A praca to ciężka – bo przecież nie wszyscy chcą współdziałać, są i tacy, którzy szkodzą. Na przykład w czasie uroczystego otwarcia spółdzielczej piekarni nalano do studni piekarnianej parę litrów nafty. Niedawno znów zagaszono ogień w młynie spółdzielczym. Zła ręka rzuciła o drugiej w nocy rozpalone pakuły do środka młyna. Te wszystkie przeszkody raczej utrwaliły jeszcze godzianowiaków w przekonaniu, iż walczą o wielką sprawę. Wieś Godzianów godna jest zobaczenia, a ludzie w niej zasługują się wsi i Polsce. Stwarzają inne życie. Wyzwalają człowieka z jego niewiary we własne siły. Bowiem człowiek wyzwolony, wierzący we własne siły, może być dopiero twórczym. Czytaj dalej →

Sprawozdanie Komitetu Centralnego Bundu w Polsce do przedstawicielstwa Bundu w Londynie za okres od 1 IX 1942 r. do 22 VI 1943 r.

Stanęliśmy wobec rzeczy wielkich, największych, jakie kiedykolwiek naród przeżywał. Ale w analizie i refleksjach na ten temat nie mogę nie podkreślić, że gromy, które w nas uderzyły, są rezultatem wojennego działania faszyzmu, jako prądu wybitnie reakcyjnego i kontrrewolucyjnego, że zatem nasze dawne stanowisko, nasz światopogląd znalazły potwierdzenie w smutnej rzeczywistości, która nas tak tragicznie dotknęła. Toteż jeśli sytuacja nasza narzuca nam zajmowanie się wyłącznie niemal odcinkiem żydowskim – i to czynimy z punktu widzenia całości społeczeństwa żydowskiego i harmonijnie zgodnie z naszym politycznym nastawieniem – to nie zapominamy o całokształcie sytuacji całej Polski i o Wolność walczących Ludów i uświadamiamy sobie, o co się bój na świecie toczy i dokąd zmierza. Ale zarazem wiemy – my, czynni tu w naszej partii – że najprawdopodobniej nie będziemy już mogli współdziałać z innymi bratnimi organizacjami w tworzeniu Zrębów Nowego Świata Pokoju i Sprawiedliwości Społecznej. I tego nam mocno żal. Mamy jednak świadomość, że choć społeczeństwo żydowskie zapłaciło haracz najpotężniejszy na rzecz powstania tego świata, a my w nim również – nie tylko liczbowo – spełniać będziemy naszą powinność nadal, do ostatniego tchu. Czytaj dalej →

← Starsze tekstyNowsze teksty →
↑ Wróć na górę