Lewicowo.pl – Portal poświęcony polskiej lewicy demokratycznej, patriotycznej i niekomunistycznej

Logo Lewicowo

Ludzie

Michał Wójtowski: Sztuka, piękno i braterstwo (w rocznicę śmierci Edwarda Abramowskiego)

Abramowski stwierdza, że sztuka w kapitalizmie jest jednym z niezliczonych obszarów społecznego wykluczenia. Stosunki gospodarcze sprawiają, że na kontakt z dziełem sztuki mogą pozwolić sobie jedynie ci, którzy przynajmniej na krótko wyzwalają się od konieczności walki o byt materialny. W tym wąskim ekonomicznym sensie sztuka byłaby po prostu własnością klas panujących, zaś wykluczenie z niej innych, przy jednoczesnym zatrudnianiu ich w procesie produkcji dzieł – jednym z wyrazów dominacji i wyzysku. Dodatkowym zagadnieniem, poruszanym przez Abramowskiego en passent, są te modernistyczne koncepcje sztuki, które podnoszą sztandary indywidualistycznego nadczłowieczeństwa przeciwstawianego, a jakże, masowości motłochu. Wywodzone z filozofii Nietzschego programy artystyczne uznawał Abramowski za wyraz walki klas nasilającej się w przededniu rewolucji społecznej, zarazem jednak – za przejaw mentalności i etyki rozpowszechnianych przez kapitalizm. Czytaj dalej →

Adam Ciołkosz: Krew na pustyni. Czego szuka Mussolini w piaskach Abisynii? [1936]

Faszyzm włoski, rozpoczynając wojnę w Abisynii, nie krył się z tym wcale, że narusza międzynarodowe umowy, a przede wszystkim statut Ligi Narodów. Konieczności życiowe wielkiego, młodego i silnego narodu są ważniejsze od litery prawa – tak motywują faszyści swą wyprawę do Abisynii. Przypomina to bardzo żywo słowa Bettmana-Hollwega w r. 1914 o traktatach międzynarodowych, które są „tylko strzępem papieru”. Słowa te wypowiedziano w momencie najazdu niemieckiego na neutralną Belgię. Jest to w prostej linii spuścizna Bismarcka i jego hasła „Siła przed prawem”. Czytaj dalej →

Stanisław Nowosiński (Zawierucha): Z czasów rewolucji 1905 roku i późniejszych walk o niepodległość Polski [1932]

Byłem świadkiem wstrząsających tragedii, jakie rozgrywały się w trupiarniach szpitala huty „Katarzyna” i sieleckim przy zwłokach zamordowanych, słyszałem, jak ich krewni i przyjaciele przysięgali zemstę na zbirach carskich i na tych, którzy tym najeźdźcom pomagają. Ja, który bezpośredniego udziału w tym pochodzie nie brałem, a tylko przypadkowo znalazłem się w pobliżu huty, wracając z Konstantynowa, miałem przestrzelony kapelusz i palto i lekko draśniętą głowę. Wypadki te, jak i cały przebieg dotychczasowych wystąpień, przekonały członków partii, że chcąc prowadzić walkę z caratem, należy się odpowiednio do walki tej przygotować, by na gwałt gwałtem odpowiedzieć. W tym duchu partia wydała odezwę, wzywając robotników do zaopatrywania się w broń i przystąpiła do tworzenia organizacji bojowej. Po upadku strajku rozpoczęły się represje i aresztowania, lecz władze, jakby przerażone swoim czynem pod hutą „Katarzyna”, represje stosowały przeważnie na ulicach, pozostawiając w spokoju fabryki i kopalnie, do których przeniosło się prawie całe życie organizacyjne. Tutaj urządzano zebrania i wiece dyskusyjne, w fabrykach często odbywały się ćwiczenia oddziałów bojowych i przechowywano składy broni. Była to jakaś eksterytorialność, gdyż mimo iż wiele z tych fabryk znajdowało się pod specjalną opieką władz policyjnych i wojskowych, mimo że w portierniach i innych pomieszczeniach przebywały stale nasłane tam policja i wojsko, to jednak na tereny warsztatów i oddziałów rzadko się zapuszczały, gdyż czuły się tam niebezpiecznie i obco, a zdrajców jeszcze było mało. Czytaj dalej →

Zygmunt Pietkiewicz: Ważna karta dziejów socjalistycznego ruchu niepodległościowego (z moich wspomnień) [1929]

Była to więc radość poczucia budzącej się dawnej woli. Nic lepiej nie może odmalować tej psychiki jak następujące przykłady. Abramowski wówczas wciąż jeszcze cierpiał na dręczącą bezsenność, którą uśmierzał narkotykami. Ale te narkotyki, zwłaszcza takie, jak amylenum hydratum, były powodem halucynacji, w których sen pokazywał mu najboleśniejsze obrazy przeżyć osobistych i społecznych. Sypiał po tym narkotyku z oczami otwartymi i opowiadał mi rzeczy, od których włosy stawały mi dęba, a nic po przebudzeniu się o tym nie pamiętał. Widywał wtenczas przy sobie postać swej utraconej żony. Jak dalece wstrząsnęła nim wieść o wybuchu strajku łódzkiego i jego imponujących rozmiarach, to odczuć można było z hymnu, który był wybuchem jego entuzjazmu, łamiącego się z bólem, na powitanie tej wielkiej chwili. Odczytywał mi go ze łzami w oczach. Każda strofka tego hymnu miała refren złożony z dwujęzycznych wyrazów: „Bo czas już nadszedł” – „Zeit ist schon gekommen”. Były to ówczesne hasła strajkowe robotników łódzkich – polskich i niemieckich. Czytaj dalej →

„Tydzień Robotnika”: Tom Mooney – niewinnie skazany socjalista po 22 latach odzyskał wolność [1939]

Zwolnienie miało przebieg niezwykły. Przed gmachem sprawiedliwości w Sacramento, dokąd przywieziono niedawnego więźnia Toma Mooneya, zebrał się tłum liczący 250 tys. osób. Przybył też i gubernator Olson, który pierwszy uwierzył w niewinność Mooneya. Tłum czekał na chwilę, gdy z głośników popłyną słowa gubernatora. Cisza zaległa plac. Nagle zabrzmiał głos Olsona: – Tomie Mooney, ogłaszam uroczyście, że padł pan ofiarą omyłki sądowej i niesprawiedliwie przesiedział pan w więzieniu 22 lata. Jest pan wolny! Trudno opisać, jaki entuzjazm rozpętał się w tłumie, który przez głośniki słyszał słowa gubernatora. Chciał on wygłosić przemówienie przez mikrofon, ale ze wzruszenia nagle stracił przytomność i upadł. Gubernator Olson został natychmiast przewieziony do szpitala, gdzie stan jego został uznany za bardzo poważny. Lekarze obawiają się o jego życie. Czytaj dalej →

Maria Orsetti: W pierwszą rocznicę śmierci Edwarda Milewskiego [1916]

W dziedzinie pracy społecznej nieśmiertelną zasługą Zmarłego jest fakt, że on pierwszy w Polsce odkrył socjalistyczną wartość ruchu spółdzielczego, w którym widział nie tylko genialny sposób gromadzenia oszczędności, nie tylko udoskonalony mechanizm handlu, ale przede wszystkim potężny oręż dla tworzenia własności kolektywnej, dla rugowania zysków kapitalistycznych, a więc dla stopniowej przebudowy obecnego ekonomicznego ustroju na ustrój taki, jaki odpowiada tęsknotom naszym i ideałom. W Jego mniemaniu socjalizm winien być już dzisiaj nie tylko krytykującym i burzącym, ale równocześnie budującym i twórczym. Sięgnąć musi do nowej formy walki klasowej: do stopniowego wywłaszczania kapitału z jego zdolności do przynoszenia zysków i do użycia tych, przekazanych wspólnemu posiadaniu kwot, dla budowy społecznej według własnych naszych planów. Czytaj dalej →

Remigiusz Okraska: Marzyciel i realista. Romuald Mielczarski i spółdzielczość spożywców w Polsce

„To, co dziś wydaje się takie jasne i proste na utorowanej przez niego drodze, w początkach jego działalności uważane było niemal za utopię [...]. Jakże można marzyć przez organizację robotników i włościan, w połowie analfabetów, nie mających żadnego pojęcia o handlu, stworzyć w Polsce największą instytucję handlową? A jednak Mielczarski przez 17 lat swojej działalności [...] tego właśnie dokonał [...]” – pisał Stanisław Wojciechowski o wielkim dziele swego współpracownika i przyjaciela. Można powiedzieć, choć to oczywiście subiektywna opinia, iż biografia Romualda Mielczarskiego jest do pewnego momentu typowa dla najlepszej części Polaków żyjących pod zaborami. Mamy w niej zaangażowanie w działania zarazem niepodległościowe i zmierzające do sprawiedliwości społecznej, mamy niezgodę na bierność i służalczość wobec caratu, mamy odwagę i wytrwałość, mamy ryzyko i poświęcenie, mamy wreszcie wysoką cenę zapłaconą za taką postawę – cenę biedy, prześladowań, więzień i emigracyjnej poniewierki. Czytaj dalej →

Kazimierz Czapiński: Karol Marks. W pięćdziesiątą rocznicę śmierci [1933]

Był wielkim socjologiem, tj. zajmował się nauką o społeczeństwie, stworzył teorię „materializmu dziejowego”, która sprowadza społeczne prądy polityczne, ideowe do życia gospodarczego i interesów klasowych. Ta metoda „materialistyczna” oddaje dziś wielkie usługi socjalistom, gdyż pozwala wykrywać pod pięknymi i napuszonymi frazesami burżuazyjnych partii istotną treść ich klasowych interesów. Marks był poza tym wielkim ekonomistą. W swym „Kapitale” wykrył prawa rządzące ustrojem kapitalistycznym i jego nieuniknionym rozwojem ku socjalizmowi. Jego ekonomiczne teorie znalazły potwierdzenie w najnowszych faktach dziejów powojennej Europy: tak np. obecna koncentracja kapitału w wielkich międzynarodowych kartelach albo obecny kryzys potężny, wstrząsający światem – są to fakty wynikające z rozwoju przewidzianego przez Marksa. Czytaj dalej →

Władysława Michałowska: Wspomnienia robotnicy [1937]

Wkrótce po moim przyjeździe do Grodziska klucznik więzienny wywołał mnie z nazwiska. „Niech się pani ubierze na śledztwo” – powiedział. Gdy się ubrałam, dwóch strażników zaprowadziło mnie do naczelnika Aleksandrowa. Na śledztwie przede wszystkim zaczął mnie sypać Józef Krupiński, potem Wysocki, Zakrzewski i Syroczyński. Mówili wszystko, co wiedzieli. Wysocki i Kotwica chodzili za mną w kancelarii jak dwa psy i namawiali mnie, żebym się przyznała i nie mordowała pana naczelnika. W pewnej chwili Wysocki mnie popchnął, potoczyłam się i krzyknąwszy: „won, ty zbrodniarzu”, złapałam za krzesło. Wtedy Aleksandrow chwycił mnie za gardło i rzucił o drzwi. Padając, zawołałam – wody! Jakiś szpicel podał mi wody, którą zwilżyłam sobie twarz i usta. Potem podniosłam się z podłogi i usiadłam na ławce, oddychać było mi bardzo ciężko. Aleksandrow kazał mnie z powrotem odprowadzić do więzienia. W celi więziennej dostałam silnych bólów, jęczałam i krzyczałam do rana jak nieludzkie stworzenie. Czytaj dalej →

Stanisław Tołwiński: Program Teodora Toeplitza [1937]

On to przeszczepił na pozór oderwane konstrukcje marzycielskie Żeromskiego z „Przedwiośnia” i Abramowskiego na grunt praktyczny, gdzie zaczynały żyć i rozwijać się bujnie. Nie tylko jednak tradycję własną, tę co „podług nieba i zwyczaju polskiego” wyrosła. Dla budowania teraźniejszości posługujemy się tradycją całej pracującej ludzkości, osiągnięciami techniki i kultury. Czy trzeba przypominać artykuł Toeplitza z 1929 roku pt. ,,Kahun i Gdynia”, przeciwstawiający planowość faraonów, przystępujących do budowy piramid, chaotycznej i żywiołowej rozbudowie Gdyni, przy której zapomniano o potrzebach mieszkaniowych tysięcy robotników stwarzających swoim wysiłkiem polskie ,,okno na świat”. Tradycja pracującej ludzkości – w określeniu tym mieści się podstawowe założenie materializmu filozoficznego, którego Toeplitz, jako marksista i socjalista, był szczerym wyznawcą. „Ziemia nie jest tworem ludzkim, ale może być pracą ludzką ulepszana”. Czytaj dalej →

Jarosław Górski: Rewolucja i naród (o Henryku Kamieńskim)

Nowy naród w ogóle powinien odwrócić się od historii. Żadnego historycznego sentymentalizmu, który tylko konserwuje dawne wyobrażenia. Żadnego usprawiedliwiania narodu, który upadł. Dlategośmy zginęli, żeśmy źle mieli w głowie – wielokrotnie powtarza Kamieński. Toteż postuluje nawet radykalną przemianę polskiej literatury, i to zarówno tej wysokiej, pisanej, jak i tej śpiewanej i powtarzanej sobie z ust do ust w polskich domach. Koniec z czcią oddawaną niesprawiedliwym czasom, ich bohaterom, a już zwłaszcza tym, którzy ponieśli klęskę. Pieśń powinna być zwrócona ku przyszłości. Chwalić Polskę taką, jaka być powinna, a nie taką, która była ku pohańbieniu swojego ludu. Czytaj dalej →

„Tydzień Robotnika”: Pod czerwonymi sztandarami PPS masy pracujące Polski oddały hołd pamięci Gabriela Narutowicza [1937]

Tę ciszę, którą usiłowano okryć trumnę Gabriela Narutowicza – przerwała klasa robotnicza. W dniach bratania się ludzi uważających się za spadkobierców ideowych Piłsudskiego ze spadkobiercami ideowymi tego, który nosił w swym rewolwerze kulę przeznaczoną dla Piłsudskiego – w dniach, kiedy niewiadomszczyzna wypełzła z mroków i znowu poczyna przemieniać rzeczywistość polską w afrykańską dżunglę – robotnicy przypomnieli krajowi świetlaną postać Gabriela Narutowicza i haniebną zbrodnię endeckich pachołków burżuazji. Akcja przeprowadzona przez PPS miała charakter masowych, żywiołowych manifestacji. W manifestacjach tych ujawniała się wola ludu położenia kresu faszystowskim zakusom. Przypominając chwile sprzed lat piętnastu, gdy broczył krwią Prezydent – klasa robotnicza ślubowała nie ustać w walce z wrogiem wolności, z wrogiem ludu. Czytaj dalej →

Stanisław Patek: Ze wspomnień obrońcy [1936]

Ażeby podkreślić, kim była Pani Maria, pozwolę sobie na przytoczenie niektórych ustępów jej listu, pisanego do mnie w chwili, gdy się giąłem pod ciężarem powyższego wyroku: „...chciałam także powiedzieć Panu, żeby się Pan tak nie martwił wyrokiem. Pan był tak strasznie zgnębiony wczoraj. Pan widzi przecie, że dla nas śmierć nie powinna być straszna i chyba założenie to stwierdzamy zachowaniem swoim... Pan podziwia spokój męża, z jakim umiera, a dla mnie życie jego jest drogie, lecz jeszcze droższy spokój i siła, z jaką potrafi wyzbyć się dla siebie wszystkiego... Widzę, że zwyciężyliśmy oboje, obojętnie patrząc na wszystko, wobec śmierci za ideę...”. Byli to godni siebie ludzie! Ostatnim okrzykiem Montwiłła pod szubienicą były słowa: Niech żyje Polska niepodległa! Czytaj dalej →

Jan Cynarski (Krzesławski): O Aleksandrze Sulkiewiczu [1935, 1937]

Jedną z najbardziej legendarnych postaci dawnej przedwojennej PPS jest bezspornie tow. Michał (zwany inaczej Michałem Czarnym albo Tatarem). Kto z PPS-owców nie znał i nie pamięta tego arcykonspiratora, od którego tylu młodych uczyło się sztuki konspiracji? Dzisiaj, gdy zwłoki jego uroczyście przywieziono do Warszawy z pobojowiska ma Wołyniu, jego postać staje w pamięci jako żywa. Michał był Tatarem w samej rzeczy. Prawdziwe jego nazwisko brzmiało w skróceniu: Huzmen Mirza Sulkiewicz. Żandarm Gnoiński, gdy po aresztowaniu Sulkiewicza zapoznał się z jego personaliami, schwycił się ze zdumieniem za głowę i zapytał: „Pomiłujtie! Pan – Tatar i mahometanin! Co pan porabia w PPS? Co ma pan wspólnego z polskimi sprawami?”. A Sulkiewicz na to: „Moja rodzina od kilkuset lat jest polską”. Czytaj dalej →

Józef Piłsudski: Jak stałem się socjalistą? [1903]

A gdym się zastanowił nad narodem, z którym mnie wiązało wszystko, co cieszy, i wszystko, co boli, wszystko, co we mnie myśli, i wszystko, co czuje, przychodziłem do przekonania, że moje dziecinne marzenia i rojenia zespalają się z moim młodzieńczym światopoglądem. Socjalista w Polsce dążyć musi do niepodległości kraju, a niepodległość jest znamiennym warunkiem zwycięstwa socjalizmu w Polsce. Na Syberii również poznałem dokładniej pierwsze kroki socjalizmu w Polsce. Jako kolegów wygnania miałem tow. Landego i kilku proletariatczyków, oprócz tego miałem możność przeczytania wielu socjalistycznych wydawnictw polskich, z którymi nie spotykałem się w Wilnie. Ostatecznie postanowiłem po powrocie do kraju wstąpić do „Proletariatu” i starać się o zreformowanie go w kierunku, który obecnie nazywa się PPS-owym. A że byłem odcięty od kraju i dalsze (po 1887 roku) ewolucje socjalizmu u nas były mi nieznane, z tym postanowieniem przyjechałem do domu w drugiej połowie 1892 roku i.. ku wielkiej swej radości przekonałem się, że moja zamierzona praca reformatorska już jest zbyteczną. Czytaj dalej →

Jan Cynarski (Krzesławski): Stefan Żeromski podczas rewolucji 1905 r. [1937]

A potem przemawiał Żeromski. Jak dziś, pamiętam jego postać na wzgórzu z rozwianym włosem. Oczy jego rzucały błyskawice, a słowa padały mocne, ważkie i ciężkie. Gromił ugodę i słabość, nawoływał do ofiarnego czynu. Przypomniał, że masy pracujące – robotnicze i chłopskie – są narodem, a poza tym narodem pozostanie tylko garstka zdrajców i zaprzańców. „Kto chce walki o niepodległość i lepszą przyszłość narodu, ten pójdzie z nami – za czerwonym sztandarem!”. I tłum za przewodem Żeromskiego opuścił wzgórze, śpiewając „Czerwony Sztandar” i wznosząc go. Na wzgórzu pozostała mała garstka zwolenników narodowej demokracji. Czytaj dalej →

Eugeniusz Pieńkowski: Wspomnienia „Dziecka ulicy” z lat 1905-1907 [1932]

Byłem wychowany w takich warunkach życia, że nie znałem, co to łzy, ból, głód. Na łzy nie było czasu, na ból nie wolno było narzekać, bo nie było komu się użalić. A jeżeli dokuczał głód, to kładłem się na brzuchu i tak zasypiałem, oczekując powrotu z fabryki matki, która zawsze jakąś kolację ugotowała. W dziewiątym roku mego życia zacząłem chodzić do szkółki prywatnej, która mieściła się w tym samym domu przy ulicy Gubernatorskiej, tylko o dwa piętra niżej. Kiedy zacząłem chodzić do szkoły, już potrafiłem dosyć dobrze czytać i pisać, gdyż uczyła mnie moja matka po ukończeniu pracy w fabryce. Z przyjemnością wtedy i ku udręce stróżów oraz rewirowego wypisywałem na chodnikach: „Niech żyje Polska!” lub „Niech żyje PPS!” itp. Jeżeli jednego dnia zmazali, nazajutrz na nowo mazać musieli. Czytaj dalej →

Roman Adler: Jan Bielnik (1891-1980)

Kiedy w ramach przygotowań do zjednoczenia partii naciskano na przedterminowe wykonanie planu 3-letniego, Bielnik 16 września rozesłał do obwodowych inspektorów IX Okręgu pismo o wzmożenie działań w walce z wypadkami przy pracy, wykrywanie ich przyczyn i poprawę pracy inspektorów w zakresie profilaktyki wypadkowej. Wkrótce, 4 października został wraz z grupą działaczy usunięty z funkcji partyjnych przez Radę Wojewódzką PPS ponieważ sprzeciwiał się PPR-owskiej drodze do zjednoczenia partii. W „Deklaracji ideowej” nowego CKW PPS z 17 listopada 1948 r. został zaliczony do „prawicowego i nacjonalistycznego” skrzydła w PPS, a WK PPS przed kongresem zjednoczeniowym usunął go z partii, o czym na pierwszych stronach donosiła lokalna prasa partyjna. W tym czasie przez ponad miesiąc, po uprowadzeniu z ulicy, był przetrzymywany przez Urząd Bezpieczeństwa Publicznego, a w jego mieszkaniu przeprowadzano rewizje. Podczas jednej z nich – jak wspomina jego córka, E. Parfiniewicz – młodzi zapaleńcy z UB zarekwirowali nawet jej zeszyty licealne, w których przygotowała jako zadanie domowe z geografii przykładowe mapki topograficzne... Czytaj dalej →

Wiesław Protschke: Bojownik wolności – Michał Bakunin [1936]

Nie pierwszy to raz stawał Bakunin w obronie naszej krzywdy narodowej: już w Paryżu, nawiązawszy stosunki z polską emigracją, zaznaczył swoje stanowisko w wielkiej mowie, wygłoszonej w 1847 r. z racji rocznicy powstania listopadowego. Podkreślając zasadniczą sprzeczność, jaka istnieje między ludem rosyjskim a caratem, który jest wrogiem wszelkiej wolności w Europie, stwierdza, że społeczeństwo rosyjskie popełniło wielki błąd w 1830 r. (w czasie powstania listopadowego), gdyż powodzenie powstania polskiego byłoby krokiem do wyzwolenia się od carskiego despotyzmu – piętnując zaś całą „oficjalną Rosję”, ofiarowuje Polakom sojusz, by kiedyś (jak się wyraził) masy ludowe, zwłaszcza w walce z caratem, zaśpiewały razem „Jeszcze Polska nie zginęła”. Czytaj dalej →

Remigiusz Okraska: „Luksemburgizm” Adama Ciołkosza. Z zapomnianych kart emigracyjnej myśli lewicowej

„Koncepcja Luksemburg, aczkolwiek przesadna w degradacji roli i znaczenia demokratycznie wybranego kierownictwa partyjnego, była nieporównanie słuszniejsza i zdrowsza niż koncepcja Lenina /…/ Koncepcja Lenina była koncepcją rządów potrójnej mniejszości: klasy robotniczej, która jest mniejszością w społeczeństwie; partii socjaldemokratycznej, która jest mniejszością w proletariacie; kadry zawodowych rewolucjonistów, która jest mniejszością w partii”. Luksemburg pozostała zatem wierna kluczowej marksowskiej zasadzie, że wyzwolenie robotników powinno być dziełem samych robotników. „Błędy popełniane przez prawdziwy rewolucyjny ruch robotniczy są historycznie bez porównania bardziej owocne i wartościowsze od nieomylności najlepszego »Komitetu Centralnego«” – pisała ona. Ciołkosz przypomina, że jeszcze 30 grudnia 1918 r., dwa tygodnie przed zgonem, na zjeździe założycielskim Komunistycznej Partii Niemiec wygłosiła referat programowy, zawierający m.in. takie słowa: „Socjalizmu nie wprowadza się i nie podobna wprowadzić za pomocą dekretów; nie zrobi tego nawet rząd jak najbardziej socjalistyczny. Socjalizm muszą wprowadzać w życie same masy, każdy proletariusz”. Czytaj dalej →

← Starsze tekstyNowsze teksty →
↑ Wróć na górę