Takim mocnym, choć żałobnym dźwiękiem, który wdarł się w ciszę Łodzi odpoczywającej po wyborach, była wiadomość o śmierci tow. Wacława Szmalca w dniu 2 bm. Tow. Szmalec został postrzelony przez bojówkę endecką 11 grudnia ub. r. podczas rozklejania afiszów. Przewieziony do szpitala i poddany natychmiastowemu zabiegowi operacji, walczył ze śmiercią przez 3 tygodnie. Doszła więc do niego jeszcze radosna wiadomość o zwycięstwie wyborczym w dniu 18 grudnia ub. r. W dwa tygodnie po tym, wyczerpany dotychczasowym proletariackim trybem życia organizm odmówił posłuszeństwa i uległ śmierci. Żałobna wieść lotem błyskawicy obiegła miasto. Spotęgowały jeszcze wrażenie czarne klepsydry, wydane przez Główny Komitet Wyborczy listy PPS i klasowych związków zawodowych. Toteż gdy nadszedł piątek – dzień pogrzebu – ilość robotników, zdążających, mimo mrozu, wszystkimi drogami z wszystkich dzielnic Łodzi w stronę Chojen, przypomniała najbardziej udane manifestacje pierwszomajowe. Dzień przed tym przed trumną Wacława Szmalca, w domu żałoby przy ul. Wysokiej 4 przedefilowały tysiączne rzesze robotników. Przez całą noc z czwartku na piątek i w piątek do godz. 2 po południu tłum robotników oddających hołd zwłokom ofiary endeckiego mordu ani na chwilę nie rzedniał. Gdy czoło pochodu znalazło się po przebyciu kilku kilometrów trasy w bramie cmentarza, sprzed domu przy ul. Wysokiej jeszcze nie ruszyła trumna ze zwłokami. Według zgodnych obliczeń wszystkich uczestników pogrzebu, w pochodzie żałobnym wzięto udział około 30 tysięcy osób. Czytaj dalej →
Grupa byłych towarzyszów podniosła rękę na całość Polskiej Partii Socjalistycznej. Nie ma usprawiedliwienia dla tego straszliwego postępku. Kto niszczy PPS, ten otwiera świadomie czy nieświadomie na oścież drzwi zalewowi komunistycznemu, naraża Niepodległość na największe niebezpieczeństwo. Jestem starcem 94-letnim. Nie oczekuję już dla siebie niczego od życia, nie mogę wyjść na ulice Warszawy. Wołam więc do Was robotnicy Warszawy, robotnicy całej Polski. Stańcie w obronie PPS, nie pozwólcie jej rozbić. Wiemy wszyscy, że ta robota „rozłamowa” wszczęta została z rozkazu obozu rządowego. Czytaj dalej →
Współczucie dla nędzy proletariackiej pcha ją w marksizm. Nadczłowieczeństwo Nietzschego, przepracowane, przewartościowane, przepuszczone przez wszystkie filtry myślowe, zwraca ją ku ewolucjonizmowi. A potem przychodzi już spokojne, mocno refleksyjne, choć zawsze na podłożu uczuciowym oparte ujęcie najgłębszych, najtrudniejszych do rozwikłania zagadnień. W powstanie nadczłowieka uwierzyć nie mogła, bo wszak typ ludzki w bardzo mało zmiennej formie prometeizmu, etyki, zwierzęcych instynktów trwa od wieków. W najdzikszych i najkulturalniejszych środowiskach są bohaterzy idei, wielcy ofiarnicy, głosiciele niebosiężnych prawd. I – jest zwierzę ludzkie, przed którym anioła ziemskiego może obronić tylko prawo i ścisłe przestrzeganie kanonów etycznych. Walkę wypowiedzieć należy zarówno złym ustrojom społecznym, jak i żmijom tych pokus, które czyhają na ludzi słabych, żeby rozpętać w nich dzikie bestie. Czytaj dalej →
Dwa lata po uroczystych obchodach Roku Korczakowskiego – ogłoszonych na pamiątkę 70. rocznicy śmierci Starego Doktora – warto przypomnieć zmarłą dwa lata po nim Marynę Falską. Jego współpracownicę i dyrektorkę drugiego po Domu Sierot ośrodka realizującego korczakowski system wychowawczy, a także jedną z posągowych postaci polskiej lewicy. Czytaj dalej →
Naukowy socjalizm, czyli tzw. materializm historyczny był, jak się wyraził Karol Marks, postawieniem na nogi filozofii Hegla, która dotąd chodziła na głowie. Wykazał on mianowicie, że zasadniczym czynnikiem dziejów ludzkich, warunkującym zmiany w ideologii i w instytucjach społecznych i politycznych, jest nie rozwój „idei”, lecz rozwój materialnych warunków życia, czyli stosunków gospodarczych, przez które Marks rozumiał sposób, w jaki ludzie przy pomocy sił i bogactw otaczającej natury oraz własnej siły fizycznej i intelektualnej kształtują swe życie materialne, zdobywają środki utrzymania i wytwarzają, rozdzielają i wymieniają produkty niezbędne do zaspakajania swoich potrzeb. Podstawowym czynnikiem dziejów ludzkich jest zatem rozwój stosunków gospodarczych i form produkcji, co się zaś tyczy ustroju państwowego, prawa, literatury, sztuki, religii, filozofii, moralności itp., to są one tylko ideologiczną nadbudową ustroju gospodarczego, lecz samodzielnego i oderwanego odeń bytu nie posiadają. eśli więc dziś jeszcze mamy kapitalizm ze wszystkimi jego opłakanymi skutkami, to nie dlatego, że go ludzkość uważa za dobry, ale dlatego, że nie wyłoniła się jeszcze w dostatecznej mierze ta siła, ta antyteza, która po starciu się z kapitalizmem, ma stworzyć grunt pod ustrój socjalistyczny. Siła ta, którą jest klasa robotnicza, wyłania się z samego kapitalizmu, i to tym szybciej, im szybciej się rozwijają formy produkcji. Czytaj dalej →
Sen jego młodości stale popychał go ponad zwykłą drogę życia, na ścieżkę, którą sam nazywał przeciwną naturze, ponieważ wymagała od niego zrzeczenia się słodyczy życia. Pomimo to stanowczo podporządkowywał swojemu marzeniu wszystkie myśli i pragnienia; przyjął i identyfikował się z nim w sposób całkowity. Nie miał nic więcej niż ogromną wiarę; wiarę w dobroczynną moc nauki; żył, szukając prawdy. Bez uprzedzeń czy ograniczonych założeń, wnosił tę samą szlachetność w studia naukowe, jak i w rozumienie innych ludzi i samego siebie. Pozbawiony wszystkich pospolitych namiętności nie zabiegał o wysoką pozycję ani honory, nie miał więc wrogów. Siła, z jaką panował nad sobą charakteryzowała jednostki wybitne we wszystkich epokach historycznych, jednostki wyprzedzające swoje czasy. Czytaj dalej →
A Mickiewicz wierzył, wierzył szczerze i dlatego mógł w marcu 1847 r. uznać krakowskie powstanie za jaskółkę wielkiej dziejowej przemiany. Pisał on wówczas: „...czasy są pełne nadziei zmian politycznych. Jedynym naszym obowiązkiem jest bronić i rozpowszechniać nową ideę: prawdziwa siła jest w prostym ludzie i od niego wyjdzie iskra w decydującej chwili... wołanie przyjdzie od ubogich i cierpiących – nie czekajmy – naszą misją jest wywołać je”. Arystokracja postanowiła, jeżeliby nie udało się unicestwić zamiarów Mickiewicza, opanować Legion, a na „namiestnika” Legionu forsować zięcia księcia Czartoryskiego – Władysława Zamoyskiego. Kiedy Mickiewicz dowiedział się o tym zamiarze arystokracji polskiej, napisał do Marii Czapskiej: „Zamoyski powinien wstąpić do Legionu jako zwykły żołnierz. Czy was galicyjskie siekiery niczego nie nauczyły? Nowa formacja, zalążek przyszłej armii wyzwoleńczej, nie będzie miała nic wspólnego ze starym porządkiem rzeczy. Szlachta polska spowodowała zgubę ojczyzny, musi ona zniknąć! Jej panowanie skończone, odtąd nie ma dla niej zaszczytów i stanowisk”. W rezultacie po dwóch stronach barykady ustalił się taki stosunek, że po jednej stronie zgrupowane było przeciw Mickiewiczowi wszystko wsteczne, po drugiej stał Mickiewicz – wcielenie polskiej rewolucji. Czytaj dalej →
Judym przekonuje się, że dzięki temu, iż aspirant z motłochu musi całkowicie wyzbyć się własnego punktu widzenia i gorliwie przyjąć poglądy klasy wyższej, elity mogą pozwolić sobie na kształtowanie wiedzy o motłochu jedynie na podstawie własnych wyobrażeń, bez konieczności poznawania spostrzeżeń tamtych. To tworzy między klasami nieprzenikalny mur niezrozumienia (i w narracji „Ludzi bezdomnych”, i w wypowiedziach samego Judyma często pada słowo „kasta”). Niemożliwe jest jakiekolwiek ulżenie doli motłochu, ponieważ on sam nie ma koniecznych dla tego zasobów: wiedzy fachowej, środków ekonomicznych, idei, natomiast pełne szlachetnych intencji elity wiedzę o potrzebach motłochu czerpią wyłącznie z własnych wyobrażeń – i dlatego mogą się oburzać na to, że dobrze opłacani robotnicy Zagłębia, zamiast oszczędzać pieniądze, kupują fatałaszki i pachnące mydełka. Nawet kiedy jakiemuś przedstawicielowi motłochu uda się zdobyć wykształcenie i ogładę, jego środowisko nie ma z tego żadnych korzyści, ponieważ natychmiast wsysa go niemająca z tym środowiskiem żadnego kontaktu klasa wyższa. Awans zdolnych jednostek jest więc dla motłochu przekleństwem, a nie szansą, gdyż całkowicie go wyjaławia. Czytaj dalej →
To było regułą. Na pomoc od Adolfa mógł liczyć każdy z nas. Bez względu oczywiście na różnice poglądów. O! – chociażby ja. Małoż to razy skakaliśmy sobie z pazurami do oczu, zwłaszcza za moich poznańskich czasów... Pomagał oczywiście ten wojujący antysemita także kolegom Żydom. Sam, jak wiadomo, majątku żadnego nie posiadał, mógł więc jedynie pomoc „organizować”, czyli, mówiąc po prostu, wyżebrywać ją. Patrzyłem na niezmordowane wędrówki Adolfa. Starczym, plączącym się już nieraz krokiem, chodził tak od drzwi do drzwi, od klamki do klamki. Widziałem, jak wspinając się na III czy IV piętro (windy w Warszawie z reguły nie były czynne, a tam, w urzędach, gdzie były czynne, używanie ich nie było dozwolone Polakom) – zatacza się i łapie za serce. Pomimo to wydeptywał dalej przedpokoje w K.K.O. miasta Warszawy i powiatu warszawskiego, na Traugutta i Jasnej... – w bankach, spółdzielniach i spółkach, a także u co zamożniejszych burżujów o endeckiej przeszłości, wyżebrując pożyczki wekslowe i bezzwrotne zapomogi dla młodszych kolegów: prawicowców, lewicowców, klerykałów, wolnomyślicieli, katolików, przechrztów i Żydów. Czytaj dalej →
Po zwolnieniu skierowany został przez OKR Zagłębia Dąbrowskiego do pracy w „technice” partyjnej. Po rozłamie w PPS (XI 1906), gdy większość „techników” przeszła do PPS-Lewicy, organizował „technikę” okręgową i przerzut materiałów przez granicę dla Frakcji Rewolucyjnej w Zagłębiu. W marcu 1907 r. na konferencji okręgowej został wybrany do tamtejszego Okręgowego Komitetu Robotniczego. Z powodu dekonspiracji musiał przerwać dotychczasową działalność i pod koniec tego roku objął kierownictwo dzielnicy Niemce. W połowie 1908 r., w okresie masowych aresztowań m.in. na skutek zdrady i prowokacji, próbował wznowić działalność bojówki głównie dla zwalczania zdrajców i szpicli. Zagrożony aresztowaniem udał się w listopadzie tego roku do Krakowa. Po miesiącu skierowany został do Lublina. Aresztowano go już 24 XII 1908 r. i dotkliwie pobito w cyrkule policyjnym. Przez 5 tygodni przetrzymywany był na Zamku Lubelskim, po czym przewieziono go do Warszawy. Więziony był m.in. w Ratuszu, forcie Aleksieja (Cytadela Warszawska), w twierdzy modlińskiej. Czytaj dalej →
Z Kropotkinem schodzi do grobu najwybitniejszy współczesny teoretyk i działacz anarchistyczny, człowiek wielkiej wiedzy, genialnym rzutem umysłu ogarniający życie zbiorowe ludzi we wszystkich jego przejawach. Najbardziej rozpowszechnione jest znakomite dzieło Kropotkina „Zdobycie chleba”, które doczekało się kilku wydań, i maleńka, bardzo gorąco napisana „Odezwa do młodzieży”, chętnie kolportowana przez socjalistów, jest to bowiem wspaniały raczej poemat, apel do młodości, by nie szła przez życie gonić złota, zaszczytów ani kariery, ale szukała zadowolenia w zwiększaniu szczęścia współbraci. Czytaj dalej →
Na kandydata demokracji polskiej oddały również swe głosy mniejszości narodowe. Prezydentem został wybrany dużą większością głosów Gabriel Narutowicz. Wybór ten miał jeszcze szczególne znaczenie. Dla scementowania, dla związania mniejszości narodowych z młodą państwowością polską – była to mianowicie okazja. Miał on nie tylko symbolizować, ale i w życie wprowadzać dawną myśl historyczną, ujętą tak lapidarnie, a nowocześnie: wolni z wolnymi – równi z równymi! Ale odezwała się Targowica. Endecja, pobita w głosowaniu najwyższego Przedstawicielstwa Rzeczypospolitej, w Zgromadzeniu Narodowym nie schyliła głowy przed wybrańcem większości obywateli, lecz poszła na drogę anarchii, omal wojny domowej. Czytaj dalej →
Niosą przed żałobną lawetą odznaczenia bojowe Rzeczypospolitej – krzyż Virtuti, Niepodległości, Walecznych... Nie przepasana wielką wstęgą trumna? Szemrają w tłumie: dlaczego, dlaczego? Nie zabrakło wszak jej dla biskupów, dyrektorów, bankierów... Szkołom przyjść nie kazano. Jednak przyszli sztubacy, uczniowie, uczennice, przyszli studenci w wyszarzałych płaszczykach, nauczycielstwo, profesorowie. Przyszli żołnierze, legioniści, peowiacy, koledzy z więzień, z zesłania, inteligenci, robociarze, młodzi chłopcy i starzy już ludzie. Nie miejmy żalu do tych, co nie przyszli. Przeciwnie, gdy odchodził Rycerz Twardego Obowiązku, wierny idei bez kompromisu w życiu, wdzięczni bądźmy dla tych, co nie zamącili szczerości ostatniego hołdu. W ciszy słuchano na mrozie żałobnych przemówień. Były między nimi proste, szczere słowa, jak te w Nekrologu w „Ludziach podziemnych” piórem samego Struga skreślone „...Żegnaj, towarzyszu... Będziesz sławny... Czemużeś się śpieszył?... Najgorszy czas sobie wybrałeś... źle zrobiłeś...” – były między nimi i podniosłe, olimpijskie i urzędowe... Czytaj dalej →
Krakowscy „patrioci”, jezuici i szlachta razem z moskalofilskimi młodoczechami i reprezentantami caratu urządzili dnia 29 czerwca br. w niedzielę swą uroczystość mickiewiczowską, na której czarne fraki i szumiące suknie miały przedstawiać „naród”. Lud roboczy, wykluczony przez „patriotów” od udziału w uroczystości, uczcił we środę 29 czerwca poetę-rewolucjonistę, który słowem i życiem dowodził, że „patriotyzm” i walka o wyzwolenie ludu roboczego to są dwa jednoznaczne pojęcia. Władza krakowska jednak, która na uroczystość niedzielną i na pochód „patriotów” zezwoliła, zakazała robotnikom pochodu pod pomnik, a nawet obsadziła ulice wojskiem, by uroczystość przez proletariat urządzona nie zakłóciła przypadkiem „porządku publicznego”. Mimo jednak wysiłków Laskowskiego i Korotkiewicza Kraków dawno już nie widział tak wspaniałej demonstracji. Czytaj dalej →
W lutym 1920 r. aresztowano między innymi podejrzanego o współpracę w piśmie anarchistycznym robotnika drukarskiego nazwiskiem Salsedo. Poddany okropnym torturom, (które w „demokratycznej” i „cywilizowanej” Ameryce istnieją prawnie pod nazwą „przymusu trzeciego stopnia”) Salsedo znalazł śmierć, spadając z 14. piętra na chodnik kamienny. Towarzysze zmarłego, Sacco i Vanzetti, postanawiają zorganizować na dzień 9 maja wiec protestacyjny, podejrzewając słusznie, że Salsedo padł ofiarą mordu policyjnego. Na wiecu tym miał przemawiać Vanzetti, posiadający dowody, że Salsedo był rzeczywiście w okrutny sposób torturowany. Obawiając się popularności Sacco i Vanzettiego, którzy mieli już poza sobą aktywne uczestnictwo w głośnym i zwycięskim dla robotników strajku w Plymouth Cordage w 1916 r. – policja aresztuje ich w tramwaju dnia 5 maja 1920 r. pod zarzutem działalności anarchistycznej, przyczepiając im sprawę kryminalną o morderstwo. Czytaj dalej →
Z Daszyńskim schodzi do grobu jeden z najznakomitszych ludzi starego, pięknego pokolenia, które całe życie walczyło o Polskę niepodległą, demokratyczną i ludową. Doczekał się niepodległości, reszta jego ideałów urzeczywistniona nie została. Nie przestał jednak nigdy walczyć o ich realizację. Do końca był klasycznym trybunem ludu, niezłomnym szermierzem parlamentaryzmu i demokracji. I na tym posterunku padł, gdyż ostatnim aktem jego życia publicznego była pamiętna obrona niezależności przedstawicielstwa narodowego. Walkę swą przegrał w sposób najbardziej tragiczny, bo w zmaganiu się już nie z odwieczną reakcją, ale z tymi, z którymi wiernie i długo szedł ramię w ramię do lepszej polskiej przyszłości. Nie ma dziś w Polsce instancji, która by mogła powziąć uchwałę: „Ignacy Daszyński dobrze się swym życiem zasłużył narodowi”. Lecz uchwałę taką piszą niewidzialnie a trwale serca wielkiej rzeszy polskiego ludu, który miał w nim zawsze niestrudzonego i najlepszej wiary obrońcę. Czytaj dalej →
13 października r. b. zebrali się w Brukseli przedstawiciele zrzeszeń wolnomyślnych Zachodu, ażeby wspólnie uczcić piętnastoletnią rocznicę mordu sądowego, popełnionego na Franciszku Ferrerze, męczenniku zarówno Wolnej Myśli, jak i idei wyzwolenia proletariatu, które miało być dokonane na drodze racjonalnego wychowania najmłodszego pokolenia. W Polsce imię Ferrera jest mniej znane szerokiemu ogółowi, jakkolwiek na całym Zachodzie rocznica jego śmierci (w roku 1909) jest uroczyście obchodzoną przez związki wolnomyślicielskie i zrzeszenia proletariackie. U nas jedynie Łódź rocznicę tę publicznie obchodzi, dzięki temu, że jej Koło wolnomyślicielskie składa się przeważnie z proletariatu pracującego fizycznie i umysłowo. Czytaj dalej →
Podobnie jak młody Marks snuł w pół wieku po wielkiej Rewolucji Francuskiej marzenie o nowej emancypacji, którą urzeczywistni proletariat i której rezultatem nie będzie już człowiek „w swej nieokrzesanej antyspołecznej postaci, człowiek w swej przypadkowej egzystencji, zepsuty przez całą organizację naszego społeczeństwa, pozbawiony władzy nad samym sobą, poddany panowaniu nieludzkich stosunków i żywiołów” – tak uczeń jego w 90 lat później wykuwał wizję socjalistycznej wolności, w której prawo ludzi do stanowienia o swym losie nie będzie ograniczone ani przez ślepe moce natury i brutalny przymus, ani przez ich własne energie twórcze, wydarte spod ich kontroli i przekształcone w niszczycielskie, wrogie im siły. Czytaj dalej →