„Tydzień Robotnika”
Manifestacyjny pogrzeb Wacława Szmalca
[1939]
Walka o socjalistyczny magistrat została stoczona i wygrana, ale echa tej walki raz po raz odzywają się to słabszym, to silniejszym akordem. Takim mocnym, choć żałobnym dźwiękiem, który wdarł się w ciszę Łodzi odpoczywającej po wyborach, była wiadomość o śmierci tow. Wacława Szmalca w dniu 2 bm. Tow. Szmalec został postrzelony przez bojówkę endecką 11 grudnia ub. r. podczas rozklejania afiszów. Przewieziony do szpitala i poddany natychmiastowemu zabiegowi operacji, walczył ze śmiercią przez 3 tygodnie. Doszła więc do niego jeszcze radosna wiadomość o zwycięstwie wyborczym w dniu 18 grudnia ub. r. W dwa tygodnie po tym, wyczerpany dotychczasowym proletariackim trybem życia organizm odmówił posłuszeństwa i uległ śmierci. Żałobna wieść lotem błyskawicy obiegła miasto. Spotęgowały jeszcze wrażenie czarne klepsydry, wydane przez Główny Komitet Wyborczy listy PPS i klasowych związków zawodowych. Toteż gdy nadszedł piątek – dzień pogrzebu – ilość robotników, zdążających, mimo mrozu, wszystkimi drogami z wszystkich dzielnic Łodzi w stronę Chojen, przypomniała najbardziej udane manifestacje pierwszomajowe. Dzień przed tym przed trumną Wacława Szmalca, w domu żałoby przy ul. Wysokiej 4 przedefilowały tysiączne rzesze robotników. Przez całą noc z czwartku na piątek i w piątek do godz. 2 po południu tłum robotników oddających hołd zwłokom ofiary endeckiego mordu ani na chwilę nie rzedniał.
O godz. 2 ruszył z przed domu przy ul. Wysokiej potężny kondukt żałobny. Otwierały go władze Partii i członkowie Głównego Komitetu Wyborczego listy PPS i kl. zw. zawodowych.
Następnie postępowała Dzielnica PPS Chojny ze sztandarem, kilkaset osób liczący batalion Akcji Socjalistycznej, Robotniczy Klub Sportowy TUR, Młodzież PPS i ponad 20 pocztów wieńcowych.
Szły wieńce Dzielnicy PPS Montwiłła-Mireckiego, współtowarzyszów pracy Wacława Szmalca z firmy „Poznański”, robotników „Steigert”, „Buhle”, Związku Zawodowego Metalowców, firmy „Zeibert” „Murów Wolfsohna”, „Eitngona”, „Bukiat”, „Allart”, „Geisert”, Kom. Wyborczego listy PPS z XII okręgu, RKS, TUR Chojny, którego poległy był członkiem, i „Bundu”. W dalszym ciągu szły poczty sztandarowe: Związku Włókniarzy oddział I fabryczny, Jedwabników, Pończoszniczo-Dzianego oddziału III niemieckiego, spożywców, tramwajarzy, Okręgowego Wydziału Młodzieży PPS, sztandar Akcji Socjalistycznej i las flag sztandarowych.
Gdy czoło pochodu znalazło się po przebyciu kilku kilometrów trasy w bramie cmentarza, sprzed domu przy ul. Wysokiej jeszcze nie ruszyła trumna ze zwłokami. Według zgodnych obliczeń wszystkich uczestników pogrzebu, w pochodzie żałobnym wzięto udział około 30 tysięcy osób.
Już o zmroku, przykryta sztandarem Organizacji Młodzieży PPS trumna, znalazła się przy otwartej mogile.
Krótko nad trumną przemówił tow. Henryk Wachowicz. Wspomniał o niedawnym pogrzebie Józefa Rybaka, również ofiary endeckiego mordu, zapewnił rodzinę zmarłego, że klasa robotnicza Łodzi o niej nie zapomni i wyraził nadzieję, że jest to już ostatni pogrzeb robotnika poległego z rąk faszystowskich zbirów na terenie Łodzi.
– Za wiele wzbudziła do siebie łódzka endecja – powiedział – nienawiści klasy robotniczej, by mogła wytrzymać ciężar wrogości, jaki się wokół niej wytworzył.
Zabrzmiał śpiew „Czerwonego Sztandaru”, pochyliły się w ukłonie flagi i sztandary, posypały się grudy zmarzłej ziemi z łoskotem na drewniane wieko trumny.
Tłum zaczął odpływać zbitą masą w stronę miasta. Pogrzeb zakończył się, ale nie została pogrzebana pamięć o Wacławie Szmalcu, młodym, ofiarnym robotniku, w sercach łódzkiej klasy robotniczej.
Powyższy tekst pierwotnie ukazał się w czasopiśmie „Tydzień Robotnika” nr 3/1939, 15 stycznia 1939. Od tamtej pory nie był wznawiany, poprawiono pisownię według obecnych reguł.