Rada gminna może wybrać wójtem, burmistrzem czy prezydentem, kogo zechce. Może. Ale musi na osobę wybranego uzyskać zgodę starosty; w miastach trzeba uzyskać zgodę wojewody, względnie ministra na osobę burmistrza lub prezydenta. A jeżeli władze rządowe tej zgody odmówią? Rada ma wybierać po raz drugi. A jeżeli się po raz drugi władza rządowa nie zgodzi? Wtedy gmina dostaje komisarza na rok i jeśli do roku nie wybierze tego, kogo chce rząd – będzie rozwiązana i będą nowe wybory. Krótko mówiąc, w gminie musi być taki wójt, burmistrz czy prezydent – jakiego chce rząd. Inaczej gmina będzie miała komisarza. Ładna swoboda dokonania wyborów! Jednym słowem gmina cała będzie zależna od władz rządowych, zarząd gminy od wójta czy burmistrza, rada gminna – od zarządu gminy, a obywatele będą płacić i cierpieć. Tego jednego prawa nikt im jakoś odbierać nie zamierza. Dlaczego to wszystko razem nazywać się ma „samorządem”? Ja nie wiem. Jest taka zagadka ormiańska: „Co to jest? Jest zielone, wisi na drzewie i śpiewa”. Co to może być? Śledź. Dlaczego? Ja nie wiem. Taką samą zagadką jest sanacyjny samorząd. Dlaczego samorząd? Nikt nie wie...Klasa pracująca rozwikła jednak i tę ormiańsko-sanacyjną zagadkę. Ta ustawa – to jest dalszy krok dla umocnienia dyktatury faszystowskiej. Czytaj dalej →
Przewrót w stosunkach politycznych Polski wysuwa na plan pierwszy sprawę gruntownych reform społecznych. Wśród nich jedną z najważniejszych jest reforma rolna, polegająca na oddaniu ziemi ludowi pracującemu. Ogromna ilość bezrolnych sprawia, że w Polsce reforma ta zawsze należała do najpilniejszych. Nieodzowność reformy rolnej zwiększa się jeszcze z powodu spustoszeń wojennych, które grożą niebezpieczeństwem, że na tle powszechnego zubożenia ludności i upadku przemysłu zapanuje społecznie i politycznie reakcyjna wielka własność. Czytaj dalej →
Grupa byłych towarzyszów podniosła rękę na całość Polskiej Partii Socjalistycznej. Nie ma usprawiedliwienia dla tego straszliwego postępku. Kto niszczy PPS, ten otwiera świadomie czy nieświadomie na oścież drzwi zalewowi komunistycznemu, naraża Niepodległość na największe niebezpieczeństwo. Jestem starcem 94-letnim. Nie oczekuję już dla siebie niczego od życia, nie mogę wyjść na ulice Warszawy. Wołam więc do Was robotnicy Warszawy, robotnicy całej Polski. Stańcie w obronie PPS, nie pozwólcie jej rozbić. Wiemy wszyscy, że ta robota „rozłamowa” wszczęta została z rozkazu obozu rządowego. Czytaj dalej →
Dlatego też, gdy sądy nasze sądzą Żydów komunistów, to zawsze uważam, że obok nich na ławie oskarżonych powinni zasiadać i ci, którzy Żydów tych do partii komunistycznej skierowali: endecy, oenerowcy i w ogóle wszelkiego koloru nacjonaliści i antysemici, a jako główni sprawcy znacznie surowiej od owych Żydów powinni być ukarani. „Ty rękę karaj, nie ślepy miecz!”. Zrównajcie Żydów w prawach z pozostałą ludnością, otwórzcie przed nimi na równi z wszystkimi wszystkie możliwości życiowe, zrzućcie z nich ciężar obywatelstwa drugiego rzędu, odprujcie z odzieży ich żółtą łatę, znieście jednym słowem naprawdę getto moralne i fizyczne, a przyczynicie się najlepiej do osłabienia komunizmu w Polsce, do wyparcia Żydów z jego szeregów. Zjawiska życiowe należy zmieniać przez walkę z ich przyczynami. Aby zwalczyć zaś komunizm wśród Żydów, należy najpierw zwalczyć jego wychowawców: nacjonalistów. Walka z „żydokomuną” to walka z nacjonalizmem, szowinizmem, faszyzmem i antysemityzmem. Czytaj dalej →
Socjalna demokracja wobec takiego brutalnego pozbawiania jej prawa zgromadzania się nie złoży broni. Przeciwnie, będzie ona tym usilniej pracowała, aby pobudzić szerokie masy ludu śląskiego do walki ze swymi ciemięzcami. Robotnicy i chłopi śląscy na zakazy odbywania zgromadzeń odpowiedzą w ten sposób, że będą omijali z dala takie gospody i szynki, w których nie wolno każdemu obywatelowi w każdej chwili i z całą swobodą zwołać zgromadzenia, w których nie ma wyłożonych do użytku gości pism socjalno-demokratycznych. Każdy uświadomiony i szanujący swą godność robotnik lub włościanin będzie odtąd pił piwo tylko z tych browarów i uczęszczał tylko do takich lokali, których właściciele nie są dzikimi barbarzyńcami, nie są wyzyskiwaczami, pragnącymi żyć z krwawicy ludu, a odmawiającymi równocześnie temu ludowi wszystkich praw. Czytaj dalej →
Formułki Lenina, przeniesione z zacofanej pod względem ekonomicznym Rosji na inne, bardziej skomplikowane organizmy o odmiennej strukturze, nie nadają się do szczepienia. Wysuwanie hasła dyktatury proletariatu jako punktu programu, do którego należy dążyć, świadczy nie tylko o niezrozumieniu tych słów, ale w praktyce działa też demoralizująco. Pobudza niskie instynkty mas, wciąga do szeregów partyjnych ludzi o katowskich upodobaniach, indywidua spod ciemnej gwiazdy, obniża sztandar etyczny socjalizmu. Dyktatura jest złem koniecznym na drodze prowadzącej do socjalizmu. Usprawiedliwienia swe czerpie w egoizmie klasowym burżuazji i w moralnej sankcji ludu pracującego. Należy badać naukowo to zjawisko. Nie wolno jednak czynić zeń chleba powszedniego na wiecach i w prasie. Tu widzimy całą szkodliwość dyktatury z punktu widzenia celowości gospodarczej. Przy dyktaturze klas posiadających celowość ta wyraża się w obronie interesów tych klas, o czym świadczą dzieje dotychczasowe, od faraonów egipskich począwszy, a na Włoszech faszystowskich i Polsce „sanacyjnej” kończąc. Dyktatura kapitalizmu państwowego w Rosji sowieckiej na razie również broni interesów tego kapitalizmu, które na razie nie są interesami robotników i chłopów, ponoszących ciężkie ofiary na rzecz kapitalizmu państwa. Nie ma ludności tak zacofanej, która by nie rozumiała i nie odczuwała polityki gospodarczej, zgodnej czy też sprzecznej z jej potrzebami i interesami. Jeżeli więc bolszewicy stosują wciąż, po 15 latach swych rządów, bezwzględną dyktaturę, to oznacza to, że znaczna większość ludności nie widzi dotąd w bolszewizmie wykładnika swych interesów, że widzi w nim swego wroga. Czytaj dalej →
Współczucie dla nędzy proletariackiej pcha ją w marksizm. Nadczłowieczeństwo Nietzschego, przepracowane, przewartościowane, przepuszczone przez wszystkie filtry myślowe, zwraca ją ku ewolucjonizmowi. A potem przychodzi już spokojne, mocno refleksyjne, choć zawsze na podłożu uczuciowym oparte ujęcie najgłębszych, najtrudniejszych do rozwikłania zagadnień. W powstanie nadczłowieka uwierzyć nie mogła, bo wszak typ ludzki w bardzo mało zmiennej formie prometeizmu, etyki, zwierzęcych instynktów trwa od wieków. W najdzikszych i najkulturalniejszych środowiskach są bohaterzy idei, wielcy ofiarnicy, głosiciele niebosiężnych prawd. I – jest zwierzę ludzkie, przed którym anioła ziemskiego może obronić tylko prawo i ścisłe przestrzeganie kanonów etycznych. Walkę wypowiedzieć należy zarówno złym ustrojom społecznym, jak i żmijom tych pokus, które czyhają na ludzi słabych, żeby rozpętać w nich dzikie bestie. Czytaj dalej →
Już sama powierzchnia portu, licząca 1414 ha i długość nadbrzeży wyrażona cyfrą 12498 m, 184 km torów kolejowych, przecinających i obsługujących port, 71 dźwigów i urządzenia pozwalające przeładować 6000 ton na godzinę – wszystko to cieszy i musi zachwycać. Imponuje. Ale i w tym pięknym porcie – rozmowa z robotnikiem portowym odwraca uwagę od rzeczy – portu i każe patrzeć na ludzi. Zarobek robotnika portowego wynosi 1,16 zł na godzinę. Jak na gdyńskie stosunki – najwyższe koszty żywności i najwyższy czynsz mieszkaniowy – zarobek nędzny. Nie mnóżcie zarobku godzinowego przez 8-godzinny dzień pracy i przez wszystkie dni tygodnia. Robotnik portowy nie ma pracodawcy. Jeżeli zdrowy, niekarany i politycznie pewny, otrzymuje tzw. kartę portową, dającą mu prawo pracy w porcie, lecz nie samą pracę. Codziennie zgłasza się w Portowym Biurze Pośrednictwa Pracy i czeka na kolejkę. Czeka nie tylko godziny, ale i całe dnie. Czytaj dalej →
Akademicy żydowscy w swej większości pochodzą ze sfer obcych nam społecznie. Do niedawna stosunek ich do socjalistycznego ruchu robotników żydowskich był co najmniej obojętny. Ale właśnie na nich spadł teraz ciężar walki o elementarne prawa ludności żydowskiej i o jej godność ludzką. A gdy do tej walki przyszło –„narodowe” partie mieszczaństwa żydowskiego okazały swą nicość polityczną i... moralną. Jedynym punktem oparcia także i dla akademików okazała się żydowska klasa robotnicza i jej wielki ruch bundowski. Żydowska młodzież robotnicza, cała żydowska klasa robotnicza od pierwszej chwili w całej pełni doceniła wielką wagę walki toczącej się wokół „ławek gettowych”. Zrozumiała ona niebezpieczeństwo płynące stąd dla niej samej. Zrozumiała, że powstał niebezpieczny odcinek frontu, którego przerwanie grozi dewastacją polityczną dla całej ludności żydowskiej w Polsce. W głębokim przekonaniu, że broni praw do równości, zwracała się niejednokrotnie o pomoc do polskiej klasy robotniczej. I nigdy się przy tym nie zawiodła. Czytaj dalej →
Kongres stwierdza, że w ciągu dwóch lat ostatnich nastąpił w Polsce bardzo znaczny wzrost wpływu klas posiadających oraz żywiołów reakcyjnych społecznie czy politycznie i klerykalnych na politykę państwową. Równolegle kapitał przemysłowy, finansowy i wielka własność rolna wyzwoliły się w bardzo znacznym stopniu od krępującego ich nacisku Państwa. Dzisiejszy system rządzenia umożliwił, częściowo zaś wywołał, taki stan rzeczy. System ten zachwiał bowiem samymi podstawami demokracji parlamentarnej; skrępował w praktyce, poprzez udział czynny administracji państwowej w wyborach, poprzez samowolne represje i konfiskaty, prawa i swobody obywatelskie; pomniejszył w rezultacie ogólnym – i to poważnie – oddziaływanie klasy robotniczej, mas włościańskich i pracowniczych na życie Rzeczypospolitej; system ten może doprowadzić w konsekwencji do zupełnego usunięcia Polski Pracującej od wpływu na bieg spraw społeczno-gospodarczych i politycznych kraju. Czytaj dalej →
W dniach 30 i 31 października i 1 listopada obradował w Krakowie IX kongres Polskiej Partii Socjalno-demokratycznej Galicji i Śląska. Lat temu dwadzieścia pięć odbył się właśnie w Krakowie pierwszy wielki proces socjalistyczny Ludwika Waryńskiego i towarzyszy; społeczeństwo spoglądało wtenczas na socjalistów jak Indianie amerykańscy na wysiadających na ląd towarzyszy Kolumba, szukało – tak w sali sądowej obrońca się wyraził – czy socjaliści nie mają rogów, a jeśli sędziowie przysięgli ich ostatecznie uwolnili, to ze względów filantropijnych i w przekonaniu, że u nas, chwała Bogu, gruntu dla socjalizmu nie ma, sprzeciwia się on duchowi naszego ludu, garstka więc zbałamuconych głów niebezpieczeństwa nie przedstawia. Ćwierć wieku minęło – sala obrad ojców miasta Krakowa otworzyła się przed przedstawicielami proletariatu; na fotelu, na którym zasiadał Dietl i Zyblikiewicz, dzwonek prezydialny dzierżyli Misiołek i Hudec; krzesła wczoraj i przedwczoraj zajmowane przez Potockiego i Tarnowskiego, Madeyskiego i Popiela, zajęli „towarzysze”, niejeden o ciężkich dłoniach i wcale nieeleganckiej postaci, na której widok Stanisław Tarnowski i śp. Paweł Popiel z pewnością byliby wołali: apage satanas! I gdzie mieszczaństwo bogobojne obraduje nad deficytami pieniężnymi, moralnymi i umysłowymi, nie chcąc do grona swego radnych dopuścić wybrańców robotniczych, rozległa się marsylianka tryumfalna. Czytaj dalej →
Podnosimy nasze hasła, które podchwyciła młodzież pracująca: żądamy rozbudowy szkół zawodowych. Żądamy dziennych szkół zawodowych. Żądamy wliczania godzin nauki do czasu pracy. Żądamy świeckiej, obowiązkowej, powszechnej nauki. Żądamy ubezpieczenia bezrobotnych od lat 16. Żądamy reformy praw terminatorów, żądamy rozszerzenia inspekcji pracy w zakresie robotników młodocianych. Żądamy jednorocznej służby wojskowej. Żądamy należytego traktowania młodzieży powołanej do służby wojskowej. Żądamy należytej pomocy państwa dla sportu robotniczego – budowy boisk, stadionów, pływalni itd. Żądamy wolności zgromadzeń. Żądamy zniesienia kary śmierci. Precz z wojną; niech żyje międzynarodowa solidarność chłopów i robotników w walce o demokrację, o socjalizm, o pokój na ziemi. Czytaj dalej →
Po raz dwunasty tego roku międzynarodowa armia proletariatu odbyła w dniu 1 maja przegląd swych sił i wypróbowała ich wytrzymałość. Przegląd i próba wypadły wprost zdumiewająco. Wrogowie nasi zaczynają pojmować, że lud ma siłę i nie pozwoli ze sobą żartować. Wiadomości ze wszystkich stron świata donoszą, że w tegorocznym święcie pracy brały znacznie większe masy ludu udział aniżeli przez inne lata. Polski proletariat nie pozostał też w tyle poza innymi, lecz przeciwnie, stanął wszędzie w pierwszym szeregu bojowym. W Wiedniu, Budapeszcie, Berlinie, Hamburgu, Paryżu, Londynie i w wielu miejscowościach Ameryki odbyły się osobne zgromadzenia polskie w dniu 1 maja. W Warszawie, Łodzi i Zagłębiu Dąbrowskim odbyły się liczne aresztowania robotników przed i po pierwszym maja. Rząd carski wystawił w ten sposób urzędowe świadectwo, że ruch robotniczy rośnie tam stale. W Galicji tegoroczna uroczystość majowa przybrała niebywałe wprost rozmiary. Czytaj dalej →
Oto ci, których dotąd za nic uważano – robotnicy polscy – ocknęli się jak gdyby ze snu długiego, przypomnieli sobie, że są ludźmi, że ludzkie mają prawa, i wypowiedzieli posłuszeństwo swoim ciemiężcom i wyzyskiwaczom, wypowiedzieli posłuszeństwo panom i rządowi. Od panów zażądali poszanowania swoich robotniczych interesów. Rządowi powiedzieli, że chcą swobody i że o nią walczyć do upadłego będą. Przysłuchajmy się tylko dobrze, co się naokoło nas dzieje. Coraz częściej rozchodzi się po kraju wieść, która strachem przejmuje panów i władze moskiewskie, wieść cicho powtarzana: że robotnicy buntują się. I buntują się rzeczywiście! W Warszawie, w Łodzi, w Żyrardowie, w dąbrowieckich kopalniach węgla, w wielkich tkalniach Zawiercia, w Białymstoku i po wielu innych miastach i osadach fabrycznych wybuchają coraz częstsze strajki, zmowy; robotnicy porzucają pracę i gromadnie żądają ustępstw od fabrykanta; zmuszają fabrykantów do tego, żeby płacili im więcej, żeby czas roboty był krótszy, żeby nie było szachrajstw przy wypłatach, żeby wszystkie ich interesy były zabezpieczone, a ich godność ludzka szanowana. Zabezpieczyć ludzi od głodu, wyswobodzić ich od wyzysku bogaczy, dać wszystkim życie dostatnie, oświatę i swobodę zupełną – oto do czego dążą socjaliści. Lecz jak tego dokonać? Socjaliści mówią: nędza przepadnie wtedy, gdy każdy człowiek mieć będzie prawo do ziemi i do wszystkich bogactw. Swoboda wtedy nastanie – gdy zamiast rządów carskich będzie wolna Polska, rzeczpospolita ludowa. Czytaj dalej →
Gdyby ewangelię socjalizmu wygłaszano wobec robotników w szacie obcej, to nie przyczyniłoby się to wcale do rozwoju myśli socjalistycznej. Dlatego należało przemawiać i pisać do ludu po polsku. I stało się coś dziwnego. Jakby różdżką czarodziejską dotknięte podniosły się masy robocze, poczęły wsłuchiwać się w to żywe polskie słowo, poczęły po raz pierwszy czuć się Polakami i myśleć po polsku. Nie szastając frazesami narodowymi, nie strasząc filistrów galicyjskich germanizacją Śląska dokonaliśmy wielkiego dzieła, dzieła odrodzenia narodowości polskiej we wschodnim Śląsku. Ale partia nasza pracując równocześnie dla narodowości, rozbudzając polskość wśród robotników nie zapomniała nigdy i nie zapomni głównego swego celu: wyswobodzenia klasy pracującej z pęt kapitału. Czytaj dalej →
Bohaterska walka „Blondynka” wywarła olbrzymie wrażenie na mieszkańcach tej dzielnicy. Nie mniejsze jednak na sferach rządowych. Śmierć bojowca stworzyła legendę, która żyła wśród robotników. Ta legenda, którą, będąc chłopcem, słyszałem, spowodowała mnie do poszukiwań, a wynik ich tu opisałem. Legenda przedstawia stosunek władz do trupa bojowca: generał Kaznakow, gdy przybył na miejsce walki, przyjął raport dowódcy, a dowiedziawszy się o ilości ofiar rządowych i obronie bojowców, podszedł do trupa leżącego pod murem. Chwilę postał, a potem, odwróciwszy się frontem do stojących żołnierzy, polecił sprezentować broń i wygłosił do nich krótkie przemówienie, w czasie którego miał powiedzieć mniej więcej w ten sposób: „Gdyby Car miał tak odważnych żołnierzy, jak ten tu zabity bojowiec, nie byłoby ani tych bojowców, ani takiej, jak tutaj, walki”. Czytaj dalej →
Bez kultury nie zdobędzie proletariat nowego, sprawiedliwego ustroju. Nawet jeśliby dzięki okolicznościom sprzyjającym, jak to stało się w r. 1917 w Rosji, pochwycił proletariat w swe ręce władzę polityczną, to jednakże bez kultury, bez potężnych zasobów wiedzy, świadomości i zdolności kierowania gospodarką społeczną, bez odpowiedzialności kulturalnej, stosunków życia nie tylko nie zmieni na lepsze, ale nawet – czego dowodem bolszewicka Rosja – może je pogorszyć. W każdym najmniejszym środowisku robotniczym należy zakładać stowarzyszenia dla kształcenia się. W wielkich miastach istnieje już dzisiaj wiele instytucji, jak kursy dokształcające, kursy dla analfabetów, do których powinni uczęszczać robotnicy nic umiejący czytać i pisać albo posiadający tylko słabe ogólne wykształcenie. Ciemna, nieuświadomiona masa robotnicza jest wrogiem proletariatu, takim samym jak burżuazja. Bez kultury, czyli kształcenia swego umysłu, uczuć i charakteru proletariat sprawy wyzwolenia daleko nie posunie. Czytaj dalej →
Nadchodzi noc. W halach fabrycznych coraz ciemniej. Blade światła lampek elektrycznych rzucają słaby żółty odblask. W halach przekształconych na „sypialnie” zwiększa się ruch. Mężczyźni i kobiety szykują się do snu. Ubożuchne posłania, przykryte często dziurawymi kocami lub chustką, za chwilę zalegną strudzone robotnicze ciała. Poduszkę zastępuje kułak ściśnięty i wciśnięty pod głowę. W halach rozstawione są posterunki. W nocy czuwają dyżurne na oddziałach kobiecych; w halach, gdzie śpią mężczyźni, pełnią warty posterunki męskie. U wejścia do fabryki, gdzie stoją dzień i noc posterunki – ustawione zostały czujki robotnicze. Tak na wszelki wypadek, aby śpiących w okupowanej przez robotników fabryce nikt nie zaskoczył. Robotnicy peltzerowscy pamiętają bowiem, że podczas okupowania fabryki „Częstochowianki” w nocy, kiedy robotnicy spali, do fabryki wtargnęła policja. Zaskoczeni w czasie snu robotnicy zmuszeni zostali do opuszczenia fabryki. Aby nie znaleźć się w podobnym położeniu, robotnicy czuwają bez przerwy. Czytaj dalej →