Lewicowo.pl – Portal poświęcony polskiej lewicy demokratycznej, patriotycznej i niekomunistycznej

Logo Lewicowo

Teksty

„Tydzień Robotnika”: Niewola niemieckiego robotnika [1938]

Przede wszystkim obowiązuje w Niemczech absolutny zakaz organizowania się robotników w wolnych związkach zawodowych. Istnieje tylko jedna legalna organizacja ,Front Pracy, skupiająca w swych szeregach pracowników i pracodawców. Nie jest to organizacja służąca do obrony robotników przed wyzyskiem kapitału, a wprost przeciwnie, spełnia ona rolę narzędzia w rękach rządu i kapitału. Front Pracy to kaftan bezpieczeństwa narzucony robotnikowi niemieckiemu przemocą, mający spętać swobodę jego ruchów. Zakaz istnienia związków robotniczych i zakaz strajków pociąga za sobą z całą koniecznością obniżkę zarobków, związki bowiem zawodowe i walka strajkowa są jedyną bronią, przy pomocy której robotnicy mogą obronić swoje zarobki przed zamachami kapitału. Ale od pogorszenia warunków bytu jeszcze gorsza jest prawdziwa niedola osobista narzucona przez hitleryzm niemieckiemu robotnikowi. Robotnicy znaleźli się niemal w takiej sytuacji, jak dawniej chłopi, kiedy jeszcze obowiązywało poddaństwo chłopów. Czytaj dalej →

Sprawozdanie z działalności za rok 1896 Centralizacji Związku Zagranicznego Socjalistów Polskich

Stosunki nasze z partiami innych narodów były w rb. bardzo częste i ożywione dzięki 10-letniej rocznicy, Biuletynowi i kongresowi międzynarodowemu. Dyskusja nad wnioskiem naszym, prowadzona w prasie cudzoziemskiej, wszędzie zapoznała towarzyszy z naszymi dążeniami, i intrygi „Sprawy Robotniczej” mimo jej woli wyszły w ten sposób na korzyść naszego programu. Nie zapominając o dalszych towarzyszach naszych, zwrócić winniśmy w roku przyszłym większe baczenie na narodowości związane z nami bezpośrednio walką lub bliskim niebezpieczeństwem caratu. Na polu stosunków międzynarodowych mamy wiele do zrobienia, nie należy bowiem przeoczać, że szowinizm we Francji, brak szerszego rozumienia politycznego w pewnych kołach młodszej generacji socjalizmu niemieckiego, niewyrobienie polityczne towarzyszy Rosjan, są to poważne dolegliwości obozu międzynarodowego. To, cośmy dotąd zrobili, w rb. i po części w drugiej połowie 1895 r., są tylko początki: wzbudziliśmy szerokie zainteresowanie się i odżywiliśmy sympatie starej daty, teraz idzie o pozyskanie nowych sympatii i o zwalczanie wpływów moskalofilstwa we wszystkich jego postaciach, a zwłaszcza w postaci mniej lub więcej radykalnej. Czytaj dalej →

Ksiądz Andrzej Huszno: Chrystus a samoobrona robotników [1924]

Księża rzymscy tak uczą: Cierp, boś zgrzeszył, cierp, abyś nie zgrzeszył, błogosławieni, którzy za życia cierpią prześladowanie, albowiem po śmierci będą w niebie. Kto cię uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugiego, a kto ci odbiera płaszcz, oddaj mu i suknię. A tak pojmując Pismo Św., w czeluście piekielne spychają robotników za ich walkę z wyzyskiem kapitalistów i obszarników, za ich wołanie o ludzkie prawa i ludzkie traktowanie dla siebie, za ich 8-godzinny dzień pracy, za związki zawodowe, za reformę rolną itd. Chrystus przez usta gospodarza zapraszającego na gody weselne opornych, wyraźnie powiada: zmuście ich, by weszli. Zmuście ich, by przestali być pijawkami ludu mego, by przestali tuczyć się jego krzywdą, pracą i znojem, zmuście ich, by byli ludźmi szlachetnymi, uczciwymi, sprawiedliwymi, miłosiernymi, bo złodziejom, wyzyskiwaczom, trutniom społeczeństwa, niesprawiedliwym cześć będzie w jeziorze ognistym. Czytaj dalej →

Roman Zagrodzki: Robotnicy w ruchu spółdzielczym [1939]

Walkę o lepsze jutro Świata Pracy trzeba ostatecznie przenieść z pięknych sal sejmowych do domów robotniczych i hal fabrycznych. Jedną formą jest bezpośrednia walka robotników o lepsze, wyższe zarobki, o lepsze warunki pracy na fabrykach, a drugą formą jest właśnie rozbudowa spółdzielczości. Są to dwie drogi wiodące do jednego wspólnego celu. Na tę drogę wejść musi cały Świat Pracy w Polsce, zarówno chłopski, jak robotniczy i urzędniczy. A że jeszcze na nią nie wszedł całkowicie, to jest właśnie w dużej mierze winą stosunków partyjno-parlamentarnych: chciano wykonać uchwałami tę pracę, którą muszą wykonać koniecznie robotnicy swoimi rękami, swoim wspólnym wysiłkiem. Dzisiaj, po dwudziestu latach błądzenia, Świat Pracy tę prawdę zrozumiał. Wcześniej od robotnika fabrycznego zrozumiał ją małorolny chłop, bo jemu prędzej bieda przypiekła. Dlatego ruch spółdzielczy lepiej jest rozwinięty po wsiach. Czytaj dalej →

Leon Wasilewski: Nasz stosunek do pracy legalnej w zaborze rosyjskim [1913]

Wiara w Dumę, w możliwość przekształcenia jej na parlament w znaczeniu europejskim rozbiła obóz antyrządowy. W Dumie, obok tych, którym ona bądź co bądź coś niecoś dawać mogła, z biegiem czasu znalazły się i żywioły jeszcze wczoraj nieprzejednanie rewolucyjne. Carat stworzył z Dumy nie tylko dogodny dla siebie parawan, nie tylko gwarancję pożyczek europejskich na wzmocnienie rządu, ale i potężny środek osłabienia sił rewolucyjnych. Części rewolucjonistów podsunął możliwość legalnej, jawnej działalności parlamentarnej – i ta część poszła na lep ułudy. Pozyskawszy socjalnych demokratów dla „współpracy” w Dumie, rząd coraz sprawniej dawał sobie radę z kłopotliwą stroną obecności ich w Pałacu Taurydzkim. W III Dumie zbytecznym już się stało inscenizowanie przy pomocy prowokatorów nowych procesów przeciwko „posłom” socjalno-demokratycznym. Na interpelacje i mowy tej zupełnej bezsilnej grupki rząd radzi za pomocą „domowych środków” w postaci wszelkiego rodzaju szykan i represji w Dumie i poza Dumą. Ale, dzięki obecności w Dumie nieszczęsnej „ósemki” i „szóstki” posłów esdeckich, żrących się zajadle między sobą, rząd carski może łudzić ogół „konstytucyjnością” Dumy. Z tego powodu obecność esdeków w Dumie jest dla rządu nieoceniona. Czytaj dalej →

„Gazeta Ludowa”: Strajki rolne [1905]

Dopiero teraz po wielkich strajkach wszystkich polskich robotników fabrycznych ruszyli się u nas robotnicy wiejscy i stanęli w strajku w obronie swoich słusznych interesów. Dlaczego tak późno się to stało? Dlaczego robotnicy na wsi nigdy dotąd nie strajkowali, kiedy ich bracia po miastach prowadzą strajki już od lat kilku, kilkudziesięciu? Dlaczego dotąd nigdy nie przyszło do głowy służbie dworskiej zmówić się między sobą i za pomocą strajku zażądać od dziedzica lepszej płacy i ordynarii? Dlaczego biadali tylko i wyrzekali na swoją dolę, a nie pomagali sobie, jak należy? Dużo przyczyn się na to złożyło, ale ta była najpierwsza, że robotnicy rolni żyli od wieków i żyją nadal w ciemnocie i przygnębieniu, że nie wiedzą, co się naokoło nich po świecie dzieje, a nawet nie wiedzą o tym, czym są oni sami wobec tych, na których pracują i którzy z ich ciężkiej pracy żyją. Robotnicy po miastach od dawien dawna już wiedzą, że fabrykanci, którzy z ich pracy żyją, są ich nieprzyjaciółmi, z którymi trzeba ostro walczyć, robotnicy po miastach od dawna dobrze wiedzą, że wszelkie bogactwo pochodzi z krzywdy robotniczej, że wszelkie bogactwo jest niesprawiedliwością i bezprawiem. I to dobrze wiedzą, że bogaci wszędzie i zawsze na wszelkie sposoby gnębią ubogich i tego tylko pilnują, żeby ubodzy na nich pracowali. Wszystko to robotnicy po miastach od dawna zrozumieli i to dobre rozumienie swojego położenia wobec ludzi bogatych dało im możność opierania się przeciwko potędze bogactwa. To dobre rozumienie położenia robotniczego, wobec ludzi bogatych, którzy z cudzej pracy i z cudzej krzywdy żyją, nazywa się socjalizmem. Takiego jasnego i prawdziwego rozumienia swoich własnych potrzeb nie mieli i niestety nie mają jeszcze robotnicy wiejscy. I dlatego właśnie nie strajkowali dotąd. Teraz za przykładem wielkiego strajku powszechnego, o którym pisaliśmy w poprzednim artykule, ruszyliście się i wy, towarzysze robotnicy rolni. Ale słuchajcie, bracia i towarzysze! I teraz podczas waszego poruszenia nie znać, żebyście wszędzie dokładnie zrozumieli, jaką drogą macie iść do zwycięstwa i powodzenia w strajku. Czytaj dalej →

Feliks Gross: Europa powojenna [1944]

Przeciwieństwem źle pojętego „realizmu” w polityce europejskiej są plany nowej organizacji europejskiej. Jest to „dobrze pojęty” realizm: dotychczasowe systemy międzynarodowe były złe i muszą ustąpić miejsca koncepcjom nowym i odważnym. Uczciwi realiści przyznają, że anarchia w stosunkach międzynarodowych była jedną z przyczyn obecnej wojny, by uniknąć trzeciej wojny trzeba dotychczasowy nieład zastąpić organizacją. Europa będzie ogromnie wyniszczona wojną. Poszczególne narody europejskie nie będą miały tej dostatecznej siły, co po wojnie ubiegłej. Odbudowa kultury europejskiej będzie wymagała wysiłku zbiorowego, wysiłku wszystkich państw i narodów. Silne przesądy nacjonalistyczne, wąski egoizm narodowy, będą tylko przeszkodą w odbudowie wielkiej kultury europejskiej wyniszczonej barbarzyństwem hitleryzmu i wojną. Gospodarczo Europy nie da się odbudować na zasadach przedwojennych. Mit „samowystarczalności” i nacjonalizm gospodarczy doprowadziły już przed wojną Europę do absurdów i katastrofy. Konsolidacja Europy staje się koniecznością odbudowy politycznej, kulturalnej i gospodarczej. Formy tej konsolidacji mogą być oczywiście rozmaite – począwszy od luźnej kooperacji, a skończywszy na formach federacyjnych. Obok koncepcji federacji centralnej i wschodniej Europy odżyły także i dawniejsze projekty Unii Europejskiej. Znaczna część wschodnioeuropejskich federalistów sympatyzuje z ideą Unii Europejskiej, pod warunkiem zachowania w Europie koncepcji regionalnej, która by uwzględniała federację wschodnioeuropejską jako element gospodarczy i polityczny. Chodzi bowiem o stworzenie silnych organizmów wokół Niemiec. Związek Sowiecki nie zajął oficjalnego stanowiska w sprawie koncepcji federacji, ale w czasopiśmie „Wojna i Klasa Robotnicza” ukazał się ostry artykuł przeciw wielkiej federacji europejskiej czy wschodnioeuropejskiej. Czytaj dalej →

Justyna Budzińska-Tylicka: Nasz program [1925]

Musimy więc my, polskie socjalistki, wypowiedzieć się, co uważamy za najważniejsze i najpilniejsze, ażeby los robotnicy poprawić, ażeby niedostatek i nędzę rodzin pracowniczych zmniejszyć, ażeby matce i dziecku stworzyć jak najlepsze warunki zdrowia, spokoju i dobrobytu; ażeby podnieść moralność, która nigdy nie będzie mogła się rozwinąć dopóki będzie istnieć pijaństwo i prostytucja, dopóki mężczyzna nie stanie się na równi z kobietą odpowiedzialnym za danie życia nieślubnemu dziecku; musimy również domagać się, ażeby lud pracowniczy miał dach nad głową i tyle miejsca w swym mieszkaniu, żeby i dorosły i każde dziecko miało swoje oddzielne łóżko, a choć tyle powietrza, światła i słońca, żeby przestała nam w tak straszliwy sposób zagrażać gruźlica. I wiele jeszcze spraw, które nas bolą, które unieszczęśliwiają kobietę i rodzinę, które niszczą naród, jak np. okropna drożyzna, lub które prowadzą narody do dzikich, barbarzyńskich wojen – wszystkie te sprawy musimy umieścić w naszym programie, w programie socjalistek. W tym krótkim artykule wyliczam tylko najważniejsze zadania naszego programu z dziedziny prawnej, ekonomicznej i społecznej. Czytaj dalej →

Zofia Daszyńska-Golińska: Równouprawnienie kobiet w pracy [1924]

Dokonywująca się tzw. rewolucja przemysłowa w drugiej połowie osiemnastego stulecia w Anglii, a w początkach i w połowie XIX w. na kontynencie Europy, czyni znowu z kobiet czynnik niezbędny w ogólnokapitalistycznym rozwoju. Masowe zapotrzebowanie pracy niewykwalifikowanej, obsługa i dopełnienie siłą ludzką maszyny, wskazują na kobietę jako najdogodniejszą siłę roboczą – pokorną, mało wymagającą, wytrwałą i zręczną. Następuje orgia nadużyć swobody umów przez przedłużenie dnia roboczego i płace głodowe, zastępowanie pracowników mężczyzn dorosłych kobietami i dziećmi. Na obu półkulach dokonuje się rozbijanie życia rodzinnego u robotników, wyścigi we wciąganiu kobiet i młodocianych do coraz nowych rodzajów robót, nie licujących przeważnie ani z uzdolnieniem, ani z przeznaczeniem kobiety. Jednocześnie widmo bezrobocia grozi stale robotnikowi przy każdej zmianie technicznej. Zmiany te bowiem przeważnie polegają na uproszczeniu pracy. Wreszcie wojna europejska wciąga kobiety do gałęzi przemysłu, które stanowiły rzekomo dziedzinę czysto męską: zakłady metalurgiczne, wyrób amunicji, wzmożone zapotrzebowanie w tkactwie mechanicznym świadczą, że robotnice i tu zastąpić by mogły robotników. Cóż dziwnego, że na plan pierwszy powojennych żądań kobiety-robotnicy występuje równa płaca za równą pracę? Równym obowiązkom odpowiadać wszak powinny równe prawa. Czytaj dalej →

Kazimierz Pietkiewicz: Stanisława Motz-Abramowska [1925]

Właściwie nie stanowili oni „dobranej pary” w pospolitym słowa tego znaczeniu. Różnice były duże. On – dziedziczny arystokrata ducha o wysubtelnionej wrażliwości uczuć i skomplikowanej budowie intelektu, spotęgowanego ponadto dużą wiedzą i nauką – fizycznie trochę wątły; ona – robotnicza córka, wyniosła ze swojej sfery prostotę myśli, uczuć i zdrowie fizyczne. Była bardzo przystojna, arystokratycznego umiaru gestów i uczuć nie miała wcale. Może nawet bywała nieco trywialna...A jednak było w niej coś takiego, co ogromnie zjednywało jej serca ludzkie. Owo coś, które tak jednało jej ludzi – była właśnie jej prostota, nie pozwalająca na wahania – serce uczciwe i czyste wskazują­ce jej właściwe kierunki – i zdrowa silna wola, nie dająca się cofać. U niej „tak” – było „tak” i „nie” było „nie”. W rodzinie swojej Stanisława względnie łatwo pokonała drobne przesądy i uprzedzenia rodziców i wyszła spod ich władzy. Wpływ jej tam był dominujący tak wobec ojca, jak i matki, nie mówiąc już o młodszym bracie, Wacławie. W tym środowisku robotniczo-drobnomieszczańskim rodziny Stanisławy, Edward nigdy by się nie mógł dopasować i nie byłby rozumiany. W rodzinnym jego Stefaninie natomiast – Stanisława byłaby wiecznym dysonansem. O ile jej zdarzało się tam bywać, wzbudzała niepokój i obawy prostotą swoich myśli i postępków. Raz np. poszła pracować w ogrodzie z dziewczętami. To się nie podobało nawet chłopom: „Co to za »pani«, która pracuje, jak chłopka!” – mówili. W całym zaś domu, pomimo jego specjalnie pańskiego demokratyzmu, nie podobało się to ogólnie. Ale oni znaleźli sobie środowisko inne, w którym bardzo do siebie pasowali – środowisko zmagań społecznych i walki politycznej. W tym środowisku dopełniali się wzajemnie, a ze stosunku do siebie wytworzyli idyllę niezrównanej piękności. Czytaj dalej →

Mieczysław Braun: Maski antysemityzmu i jego istota [1938]

Ile epok i krajów, ile swoistych warunków życia, tyle masek, w których zjawia się wiecznie ten sam antysemityzm. Jaka jest jego istota, jego prawdziwa twarz? Przecież posługuje się rozmaitymi metodami i używa różnych haseł: raz zwalcza Żydów dlatego, że są innej religii, a raz, że są innej rasy; raz, że są niebezpieczni dla caratu, raz, że są wrogami republiki; że zajmują się handlem i unikają pracy, że przenikają od różnych zawodów i porzucają handel; że nie dają się zasymilować kulturalnie, że zagrażają kulturze, zajmując w niej znaczące pozycje. Zarzuty stawiane Żydom wykluczają się wzajemnie: jednocześnie oskarża się ich o sprzyjanie komunizmowi i kapitalizmowi, o popieranie rządu przeciw ludowi i o podburzanie ludu przeciw rządowi, o obojętność dla spraw publicznych kraju i o chęć zagarnięcia szerokich wpływów, o tchórzostwo i o bezwzględność w walce, o sprzedajność i o uporczywe trwanie przy żydostwie. Paradoksalne argumenty kłócą się z logiką, z życiem i ze sobą, ale oparty na nich antysemityzm trwa i rozwija się, nie gardząc absurdalnym argumentem, obłudnym hasłem i przewrotnym wymysłem. Czytaj dalej →

Zygmunt Zaremba: Dyskusja z Kuroniem i Modzelewskim

Uwięzienie Kuronia i Modzelewskiego nie zamknęło – jako to wydaje się policjantom reżymowym – sprawy, którą oni podjęli. Przeciwnie, godna postawa, odwaga przekonań i gotowość poświęcenia dla nich swej wolności nadała głoszonym przez nich ideom aureoli wielkiej sprawy. Świadczy to o poważnym poszukiwaniu przez młode pokolenie, wtłoczone w zaułek pełen kłamstwa i obłudy, wyjścia ku zgodności między głoszonymi oficjalnie ideami i zaprzeczającą im działalnością partii. Te poszukiwania obejmują dziś szerokie kręgi członków PZPR. Nie bagatelizujemy ich, choć w wielu punktach zajmujemy przeciwne niż Kuroń i Modzelewski stanowisko. Świadczą one bowiem o nieuniknionych przemianach w postawie całego młodego pokolenia, przemianach prowadzących ku uwolnieniu mas pracujących z kajdan monopolu ideologicznego i organizacyjnego. Dlatego też platformie Kuronia i Modzelewskiego poświęcamy dużą uwagę, zajmując nasze stanowisko socjalistyczne wobec głoszonych przez nich poglądów. Czytaj dalej →

„Metalowiec”: Kwestia narodowościowa w organizacji zawodowej [1909]

Narodowców nie boli, że większa część narodu chodzi głodna, że zarobki ich nie wystarczają na zaspokojenie najprymitywniejszych potrzeb, że setki i tysiące opuszcza kraj swój, by szukać szczęścia na obczyźnie. Dla nich to nic. Ich boli tylko to, że robotnicy łączą się we wspólne związki ze swymi niemieckimi towarzyszami klasowymi, aby przy ich pomocy zdobyć sobie wyższe zarobki i zapewnić sobie możność egzystencji, aby móc wziąć udział w całej narodowej pracy kulturalnej. Frazesy narodowościowe, przy pomocy których nasze sfery mieszczańskie starają się przyciągnąć robotników do związków narodowych, dyktowane są tylko jedynie starą zasadą: „Divide et impera”, rozdzielaj i rządź zwaśnionymi. Dla rozwoju narodu jednak daleko więcej znaczy każde skrócenie dnia roboczego, każda korona podwyżki zarobku, co wszystko można zdobyć tylko za pomocą zgodnego współdziałania wszystkich robotników, niż najpiękniej brzmiące frazesy. Robotnicy łącząc się w międzynarodowe wspólne związki zawodowe więcej robią dla swego narodu, niż ci, którzy siedząc zazdrośnie na swojej zagrodzie, krzyczą: „Naród” – a równocześnie wyzyskują słabszych swych braci. Czytaj dalej →

Janina Święcicka: O pracy spółdzielczej wśród kobiet w latach 1928-1939

Kobiety wracały z takich kursów z zapałem do nowej pracy, mówiąc o sobie, iż wyruszają na „bezkrwawy bój”, zbrojne w energię i wiarę w słuszność sprawy, której służą. Stwierdzały, że wykłady jeden po drugim wykruszały po kawałku mur obojętności w stosunku do spraw społecznych. Mówiły, że ujrzały, poza własnymi sprawami, świat pełen nędzy, nieszczęścia i krzywdy. Niejednokrotnie wierzyły, że spółdzielczość jest tym lekarstwem, które pomoże zwalczać wszystkie bolączki trapiące ludzkość. Liga Kooperatystek była organizacją społeczną, zrzeszała wiele robotnic i żon robotników, pracownice umysłowe i żony pracowników umysłowych, a pośrednio przez sekcje w kołach gospodyń wiejskich – również i chłopki. Do programu swojego wprowadziła krytykę ustroju kapitalistycznego i walkę o pokój. Czytaj dalej →

Polska Partia Socjalistyczna: Odezwa na Dzień Młodzieży Robotniczej [październik 1928]

Do Was samych zwracamy się, przede wszystkim młode towarzyszki i młodzi towarzysze! Jesteście nadzieją i dumą partii. Na sumienia i na odpowiedzialność swoją weźmiecie niebawem jej tradycje walk niezapomnianych, troskę o jej zwycięstwo. Pamiętajcie, że socjalizm i niepodległość Polski to dwie sprawy, złączone z sobą nierozerwalnie na życie i śmierć. Pamiętajcie, że zwyciężyć naprawdę potrafi tylko ruch o wysokim poziomie moralnym, czysty jak łza, wolny od intryg osobistych, obcy karierowiczostwu i szukaniu korzyści jednostek. Jesteście „awangardą proletariatu”. Dzień 7 października – to Wasz dzień. Stwierdzicie w tym roku, jak poważna już dzisiaj jest Wasza moc zbiorowa. Czytaj dalej →

Jan Libkind: Koniec legendy [1934]

Hitler, widząc się zagrożonym wrzeniem ogarniającym jego szturmówki, wymordował jednej nocy swych własnych przyjaciół politycznych. Nie żal nam Roehmów, Ernstów, Heinesów i im podobnych łotrów i łotrzyków. Nosił wilk, ponieśli i wilka – inna rzecz, że w otoczeniu „wodza” pozostali z pewnością nie mniejsi przestępcy od zabitych. Uważamy, że niczego lepszego nie należało się po Hitlerze spodziewać, nie będziemy więc poddawać ocenie strony moralnej krwawej soboty berlińskiej. Nie ulega jednak wątpliwości, że bardzo poważne powody skłoniły Hitlera i Goeringa do zastosowania wobec niedawno najbliższych przyjaciół politycznych tak barbarzyńskich środków. Jakie to były przyczyny? Narodowy socjalizm porwał masy robotnicze na lep frazesów społecznych. Na kryzys kapitalizmu nie ma jednak innego lekarstwa, jak uśmiercenie kapitalizmu, a więc program socjalistyczny. Nie po to Hitler zsyłał socjalistów i komunistów do obozów koncentracyjnych lub zgoła mordował ich, aby później zamiast nich przeprowadzać ich własny program. Masy robotnicze i bezrobotne żądały jednak spełnienia danych obietnic, wyprowadzenia z otchłani nędzy i zaczęły się buntować. Wymordowanie przywódców, rozpędzenie oddziałów szturmowych w oparciu o armię kierowaną przez pruskich obszarników – oto odpowiedź. Czytaj dalej →

Kazimierz Czapiński: Klerykalizm żydowski. Przemówienie sejmowe z 23 listopada 1921 r.

Lojalnie czekaliśmy, że ci spośród kolegów żydowskich, którzy mienią się postępowcami, staną tu obok nas na trybunie i opowiedzą o tych wszystkich nadużyciach klerykalizmu żydowskiego, których świadkami jesteśmy w Polsce. Niestety, to się nie stało! Dzięki walce reprezentantów myśli radykalnej i demokracji polskiej, niejeden przeżytek klerykalizmu w szkole polskiej skasowano. Ale chedery do dzisiejszego dnia znajdują się na tym samym poziomie, na jakim znajdowały się niemal za czasów Mojżesza i Babilonu. Tak samo, jeśli przejdziemy do klerykalizmu żydowskiego, te wszystkie „cuda”, nadużycia i wyzyski ze strony cadyków nie są lepsze, a nawet, panie kol. Farbstein, gorsze niż wyzysk cadyków... innych wyznań w Polsce. Natomiast tak samo, jak nie jest prawdą, że Polska jest jedną masą reakcyjną, tak nie jest prawdą, że Żydzi w Polsce są jedną masą postępową, albowiem trzeba powiedzieć wszystkim, a między innymi także Europie Zachodniej, że olbrzymia masa Żydów w Polsce znajduje się na najniższym poziomie klerykalizmu, jakikolwiek jest do pomyślenia w danym momencie. Wiem, że niektórym kolegom Żydom nie bardzo się to podoba, co mówię, i powiedzą, że póki zwalczam klerykalizm polski, to jestem bardzo postępowy, ale jak się zabiorę do klerykalizmu żydowskiego, to znaczy, że jestem antysemitą. Przemawiam tu nie jako antysemita, ale jako socjalista, w imię tego dziecka żydowskiego, dręczonego hebrajską scholastyką w chederze i ludu żydowskiego, ogłupionego i wyzyskiwanego przez cadyków lub innych cudotwórców, zabieram tutaj głos w ich obronie, albowiem jesteśmy wrogami nieprzyjaciół postępu ludzkości, a więc klerykalizmu żydowskiego. Czytaj dalej →

Adam Ciołkosz: Testament Stawara [1961]

„Pisma ostatnie Andrzeja Stawara”* są książką niezwykle interesującą. Ukazuje nam ona komunistę, który raz odzyskawszy w roku 1934 zdolność do samodzielnego myślenia, czynił z niej pełny i konsekwentny użytek aż do swej śmierci w roku 1961. Nie zaciągnął się do żadnej komunistycznej sekty, pozostał sam. Na szczególną uwagę zasługują np. uwagi Stawara na temat Trockiego: widzi w Trockim pendant do Stalina, tak jak antypapież stanowił pendant do papieża; istotą jego walki ze Stalinem była walka o następstwo po Leninie, o jedynowładztwo, a nie walka o kierunek rządzenia. Stawar degraduje wszystkich bogów na komunistycznym Olimpie: Lenina, Trockiego, Stalina, Chruszczowa; depersonalizuje ich, a różnice między nimi bagatelizuje; istotę rzeczy widzi w działających w danym okresie siłach społecznych i w sytuacjach historycznych. Czytaj dalej →

„Tydzień Robotnika”: Jak socjaliści zdobyli Londyn. Największe miasto świata w rękach robotników [1934]

Po wyborach, Labour Party urządziła w Albert Hall uroczystość pod nazwą „noc radości”. Na tej uroczystości nowy „premier rządu londyńskiego” (tak nazywają przewodniczącego Rady Hrabstwa Londyńskiego) wygłosił orędzie do ludu o programie swej działalności, przy czym najwięcej uwagi poświęcił on sprawie mieszkaniowej. Chodzi o jak najszybsze zniszczenie okropnych domków, w których mieszkają dziesiątki tysięcy londyńskich rodzin robotniczych i wybudowanie dla nich mieszkań higienicznych. Labour Party będzie się wzorowała na działalności wiedeńskiego magistratu socjalistycznego, który został rozpędzony przy pomocy armat tuż przed dojściem Labour Party do władzy w Londynie. Przewidywane jest natychmiastowo wybudowanie stu tysięcy mieszkań. Czytaj dalej →

Stefan Żeromski: O sporach na lewicy (fragment „Walki z szatanem”) [1916]

Robotnik – mówił – jest twórcą bogactw w nowożytnym społeczeństwie, lecz z bogactw tych nie korzysta. Przeciwnie, ludzie, którzy nic nie mają wspólnego z wytwarzaniem bogactw, jedynie z nich korzystają. Robotnicy usiłują, oczywiście, zdobyć za swą pracę choć cząstkę wytworzonych przez się bogactw. Grupują się tedy i jednoczą. Ponieważ zaś posiadacze skarbu nie ustępują dobrowolnie ani jednej z niego okruszyny, robotnicy muszą walczyć. Walka ta skierowana jest przeciwko „pracodawcom” i przeciwko państwu, które pracodawców wspiera i broni, albowiem z nich żyje. Walka ta rozpada się na dwa sposoby i ma dwa łożyska. Czytaj dalej →

← Starsze tekstyNowsze teksty →
↑ Wróć na górę