A wszystkie te organizacje, w których jednostka oparcie znajduje, działają sprawnie i rozwijają się pomyślnie, bo stworzyli je sobie i prowadzą ci, którym one były potrzebne i którzy z nich korzystają – wyrosły one na gruncie świadomości własnych potrzeb i umiejętnej dbałości o wspólne dobro. Ta wielka siła gospodarcza, jaką jest współdziałanie, rodzi się ze śmiałości, z jaką zwarta w porozumieniu gromada przystępuje do wszelkich przedsięwzięć, niewykonalnych dla pojedynczego człowieka. Czytaj dalej →
Walka toczy się między proletariatem a kapitałem. Proletariat sam zwyciężyć nie może. O wyniku walki zadecyduje więc stanowisko warstwy średniej. Wszystko zależy od tego, kto zdoła ją pozyskać. W danym momencie kapitał może się w tej dziedzinie pochwalić dość dużymi sukcesami, uzyskanymi na drodze faszyzmu. Proletariat musi zatem wszystko uczynić, aby przyciągnąć warstwy średnie na swoją stronę. Oto zagadnienie. A dalszy tok rozumowania jest prosty. Jeżeli socjalizm chce odbić klasy średnie faszyzmowi, musi mieć w stosunku do tych klas dostateczną siłę atrakcyjną. Musi w swym programie uwzględnić dostatecznie ich interesy specjalne. Czytaj dalej →
Odkrywszy sobie swoją rolę w społeczeństwie, oszołomiona inteligencja nasza upaja się jej wielkością. Czy jednak odkrycie nie jest iluzoryczne? W naszej literaturze ideologicznej nie od dzisiaj krzewią się różne mniej lub więcej mesjanistyczne koncepcje, które można by przetłumaczyć na inteligenckie credo. Mamy jednak także i poważne ostrzeżenie, jakim jest „Legenda Młodej Polski”. Ta zapomniana niemal książka St. Brzozowskiego, ciągle jeszcze aktualna, dając analizę „psychologii warstw kulturalnych” z przed dwudziestu lat, poucza nas, że w tej psychice nic się nie zmieniło, że inteligencja nasza nie stworzyła sobie nowego sposobu myślenia, ale snuje dalej przędzę „złudzeń kulturalnej świadomości”, które potępiony przez otoczenie myśliciel dawno już zdemaskował. Czytaj dalej →
Opowiadał się zatem za walką „nie w imię egoizmu – ale szczęścia wszystkich. Nie z nienawiści do innych, ale z miłości dla idei – i dla wszystkich ludzi”. Socjalistom radził, by na sztandarach „zamiast walki klas – wypisali hasło sprawiedliwości ogólnej”. Dawne zawołanie „za Waszą i naszą wolność” proponował przekuć na „za Wasze i nasze szczęście”. Apelował o syntezę wartości chrześcijańskich z przeciwdziałaniem krzywdzie społecznej, o „socjalizm naprawdę chrześcijański, oparty na chrześcijańskich ideałach, [...] ożywiony duchem ewangelicznej miłości. Byłby to socjalizm – ale taki, co nie poniżałby, ale podnosił duszę, uszlachetniał [...]. I pięknością swoją i podniosłością zrobiłby on więcej niż socjalizm niechrześcijański ze swymi bombami”. Czytaj dalej →
Umowa ta jest bardzo ważnym faktem. Przede wszystkim dlatego, że pozwala ona robotnikom polskimi, nie władającym językiem francuskim, należeć do bratnich organizacji francuskich i utworzyć wraz z nimi jednolity front walki przeciwko kapitałowi francuskiemu; zabezpiecza ona robotnikom polskim obronę interesów ekonomicznych przez francuskie związki zawodowe; wreszcie jest bardzo ważnym dokumentem, o znaczeniu międzynarodowym przez to, że powoduje nawiązanie stosunków między organizacjami naszymi i francuskimi dla solidarnej akcji w obronie interesów robotniczych. Czytaj dalej →
Ślęczą po nocach, pochylone nad maszynami szwaczki i hafciarki, często przy nędznej naftowej lampce, aby za śmiesznie niską cenę wykonać stosy różnej garderoby, którą potem z dobrym zyskiem sprzedają bogaci fabrykanci i hurtownicy. A przecież gdyby te nieszczęsne, wyzyskiwane kobiety, porozumiały się z sobą i założyły spółdzielnię pracy, jakże inny byłby ich los. Ale na to potrzeba, by wszystkie zbuntowały się przeciw krzywdzie i wyzyskowi, i powiedziały sobie: chcemy mieszkać w jasnych, zdrowych mieszkaniach, chcemy żyć po ludzku, ubierać się w ubranie, a nie nędzne łachmany. Ale ponieważ tylko zbiorowym wysiłkiem można osiągnąć swój cel, muszą one stanąć w szeregach socjalizmu i spółdzielczości. Socjalizm bowiem i związki zawodowe wywalczą dla nich należne im prawa i godziwą zapłatę za pracę. Spółdzielczość znowu obroni je przed wyzyskiem prywatnego kupca i pośrednika. Czytaj dalej →
Jeżeli ekonomia liberalna posiada coraz mniej wyznawców, to jedynie dlatego, że sama w sobie nosi źródła swej śmierci. Wyrosła z jej zasad cywilizacja, która w ciągu niecałego stulecia ustokrotniła środki produkcji, nagięła do swych potrzeb eksploatacyjnych całe kontynenty, zaludniła świat wspaniałymi miastami, poprzerzynała szlakami komunikacyjnymi ziemię, morza i powietrze – i która niezdolna jest zapewnić chleb powszedni 25 milionom bezrobotnych, sama się skazuje na zagładę. Cierpienia robotników, ograniczanych w swych najbardziej elementarnych potrzebach; niepokój młodzieży, która, wstępując w życie, znajduje wszystkie doń drzwi zatrzaśnięte; niedola chłopa, który, pracując ciężko, nie zdobywa środków umożliwiających mu wydźwignięcie się ponad poziom zwierzęcego niemal bytowania – stanowią podłoże, z którego wyrasta powszechnie odczuwana potrzeba zmiany. Czytaj dalej →
Na kartach historii rozwoju socjalizmu w Polsce spotykamy od samego początku nazwiska kobiet, oddających ruchowi robotniczemu nieocenione usługi. Należy wydobyć z pyłu zapomnienia działalność tych pierwszych socjalistek polskich, które w warunkach niesłychanie trudnych i niebezpiecznych oddawały bez wahania życie swe sprawie robotniczej. Czytaj dalej →
To nie był przypadek ani zbieg okoliczności, że właśnie w dniach października 1956 roku zawołanie społeczne w Kraju „o uczciwą i prawdziwą oświatę i kulturę robotniczą” dorosło do takiej rangi, iż stało się jednym z czołowych żądań robotniczych, postulowanych pod adresem reżymu. Przy tej sposobności ujawniło się jeszcze jedno i niezmiernie ciekawe zjawisko, polegające na tym, że po jedenastu latach systematycznego wbijania przez komunistów klina między polską klasę robotniczą i inteligencję, zarówno postulat oświaty i kultury robotniczej, jak i wszystkie inne zawołania społeczne w dniach października były wspólną myślą twórczą i wspólnym dziełem robotników i inteligencji. Czytaj dalej →
Partia, jako przedstawicielka robotników, szykuje przed majem broszury i proklamacje, rząd nie pozostaje w tyle: szykuje on też swoje proklamacje – żandarmów i wojsko; robotnicy w dzień ten opuszczają fabryki, rząd w osobie swych przedstawicieli – szpiegów i rewirowych, tłumnie je otacza. Kto więc z czerwonej broszury partyjnej nie dowiedział się o 1 Maju, ten z błękitnej proklamacji carskiej (żandarma) na pewno się dowie, że się dzieje coś niezwykłego, że dzień ten nie jest zwyczajny i powszedni. Czytaj dalej →
Stąd wynikł ten paradoksalny fakt, którego nie byli w stanie zrozumieć najbardziej lewicowi socjalni demokraci Zachodu, że na konferencji komunistów w Baku witano owacyjnie Envera Paszę, generalissimusa armii tureckiej, dawnego przyjaciela Wilhelma, wodza młodoturków, typowego reprezentanta wielkiej, bogatej burżuazji tureckiej. Ci sami ludzie, którzy w Europie stanęli na gruncie więcej niż międzynarodowym, na gruncie kosmopolitycznym, którzy usiłują odsunąć z prac istotnych robotników zagadnienia narodowościowe, ci sami ludzie z głębokim szacunkiem, z głębokim uznaniem przychodzą do patriotyzmu, do wyznania, do szowinistycznych nieraz nastrojów ludów wschodnich. Ci sami ludzie, którzy potępiają – jako socjalszowinizm – obronę swej ojczyzny we Francji, w Polsce czy w Austrii czy gdzie indziej w Europie, ci sami ludzie powiadają, że trzeba pomóc wszelkimi siłami obronie ojczyzny Indusów, Turków, mieszkańców Buchary i Chiwy. Czytaj dalej →
Jerzy Sorel wysunął na pierwszy plan swych zainteresowań etyczne wartości, tkwiące w ruchu robotniczym. Dlatego gloryfikował strajk generalny, potępiając rewolucję polityczną; strajk generalny miał przynieść wstrząs, połączony z regeneracją moralną społeczeństwa. Wstrząs ten miał uwolnić klasę robotniczą od władztwa zdemoralizowanych polityków, a na kapitalistów miał oddziałać jako bodziec, zmuszając ich do energicznego podniesienia produkcji. Jako filozof, Sorel jest irracjonalistą i odrzuca utopie racjonalistyczne, przeciwstawiając im mity, jako zbiorowe wyobrażenia mas w ogniu walki. Czytaj dalej →
Panowie ziemianie zaatakowali niezwykle gwałtownie ministra Poniatowskiego za to, że próbuje ruszyć sprawę parcelacji. Na nic się zdają takie argumenty, że wieś jest katastrofalnie przeludniona, że przecież trzeba z tymi ośmioma milionami „zbędnych” na wsi coś zrobić. Panowie ziemianie, głusi na wszystkie argumenty, odpowiadają, że reforma rolna sieje niezgodę i stwarza... „walkę klas”! A oni – dobrzy ludzie – chcą solidaryzmu społecznego i... utrzymać swoje majątki! Czytaj dalej →
W obliczu niebezpieczeństwa faszystowskiego problem wojny zmienia gruntownie swój dotychczasowy charakter. Wojna nie jest już dziś tylko walką burżuazji różnych krajów o podział wpływów i rynków, walką, w której proletariat jest jedynie mięsem dla armat. Państwa zagrożone przez faszyzm muszą walczyć w obronie wolności przeciwko przemocy, w obronie niepodległości zagrożonej przez przemoc faszystowskiego imperializmu. W tych państwach, w których interesy narodowe zagrożone są przez agresję faszyzmu, w państwach takich jak Francja, Anglia, Hiszpania czy Polska – socjaliści nie mogą trwać na stanowisku absolutnego pacyfizmu, gdyż ich pacyfizm torowałby w gruncie rzeczy drogę faszyzmowi. Czytaj dalej →
Ujemne strony polityki społecznej państwa stara się usunąć i braki jej uzupełnić polityka społeczna gmin, z którą w ostatnich czasach spotykamy się w niektórych większych miastach Francji, Szwajcarii i Anglii. Rozliczne instytucje przez te gminy wprowadzone i utrzymywane wywierają już obecnie nader doniosły i zbawienny wpływ na rozwój stosunków ekonomicznych, a należycie rozwinięte, uzupełnione i oświetlone ze stanowiska socjalistycznego światopoglądu mogą złożyć się na cały program działalności proletariatu na polu polityki komunalnej gminnej, i stanowić podstawę do dalszej pracy na polu tzw. socjalizmu gminnego. Czytaj dalej →
Oto najpierw musimy chcieć, żeby Polska była niezależna, żebyśmy Polacy sami sobą rządzili, nie żeby nami rządzili Rosjanie, ani Niemcy. A po wtóre powinniśmy chcieć, żeby ta nasza Polska była rzecząpospolitą, bośmy widzieli, że w rzeczypospolitej najłatwiej narodowi sobą samym rządzić i nikt mu w tym nie przeszkadza. Nie potrzeba nam żadnych królów, bo królowie zawsze z panami trzymają, bo sami są najwięksi panowie i myślą, że oni muszą narodowi rozkazywać, a nie naród im; więc my sami musimy wybierać sobie swój rząd, żeby rządził tak, jak naród by chciał. I powinni wybierać posłów wszyscy ludzie dorośli w całym narodzie przez głosowanie powszechne, czy bogaci, czy biedni, czy co mają, czy nie, bo tak jest sprawiedliwie. Powinni oni wybierać parlament, zgromadzenie narodowe, a to zgromadzenie powinno wybierać ministrów i prezydenta rzeczypospolitej polskiej. A każde prawo to powinno jeszcze być oddawane pod głosowanie powszechne całego narodu, żeby wiedzieć, czy go naród chce, czy nie. Czytaj dalej →
I w jakiż to sposób Lud ma bezpośrednio wykonywać swe Rządy? Co mu się proponuje? – Nie można by w to uwierzyć, gdyby nie rozliczne posiadane już dowody: tylko przez głosowanie „tak” lub „nie”, przy czym decyduje większość głosów. Czyż nie jest to sprowadzanie Ludu do kondycji niewolnika, któremu pozostawia się jedynie wybór między chłostą a biczem? Czyż jakakolwiek liczba głosów może kiedykolwiek ustalić Prawdę i Sprawiedliwość? A czymże jest prawo bez Prawdy i Sprawiedliwości? Jakimże autorytetem może być dla mnie prawo kuglarsko zdobyte dzięki Waszej Większości, jeżeli nie jest ono uznawane przez mój Rozum i usankcjonowane przez moje Sumienie? Czy w ustroju powszechnych i bezpośrednich Rządów jedynym uzasadnieniem prawa będzie ilość głosów i siła? Czytaj dalej →
Dzieci i młodzież to nie tylko przyszłość, lecz – część społeczeństwa. Uznanie prawa młodych do „dzisiaj”, więc ich dzisiejszego obywatelstwa, uwydatniać się już zaczyna w życiu społecznym. Prowadzi do charakterystycznych przemian w budowie miast (dziecińce, boiska itp.), do głębokich reform w wewnętrznej organizacji szkoły (samorządy uczniów), do tworzenia instytucji wczasów dziecięcych (biblioteki, świetlice, kolonie, obozy). Odbija się w pomysłach powoływania młodzieży do współudziału w pracach niezbędnych do zaspokojenia potrzeb instytucji dziecięcych, wyznaczenia dzieciom roli przy przetwarzaniu środowiska (co występuje najwyraźniej w metodzie zamierzeń). Czytaj dalej →
Zdobyliśmy powszechne i równe prawo wyborcze do parlamentu, zdobyliśmy powszechne, choć nierówne prawo wyborcze do sejmu, a gminy pozostały fortecami niezdobytymi. Panoszy się w nich mieszczańska korupcja, panuje ohydny system wyborczy, oparty na przywileju i worku pieniężnym. Kamienicznicy i handlarze, szynkarze i rzeźnicy, a obok nich patentowana inteligencja wybiera radców miejskich. Czytaj dalej →
Ziemia Zaolziańska wróciła do Macierzy. Wróciła – a nie została przyłączona czy okupowana. W tej różnicy tkwi naszym zdaniem istota sprawy i ta różnica decyduje nie tylko o naszym do kwestii tej stosunku, ale również i przede wszystkim o ocenie politycznych „sukcesów” obozów, grup i ludzi, dyskontujących w walce z demokracją polską powrót Śląska Zaolziańskiego na łono Ojczyzny. W ciągu osiemnastu ciężkich lat pracy w granicach Czechosłowacji ruch socjalistyczny kontynuował na Śląsku Zaolziańskim swe najpiękniejsze tradycje. I jego jest zasługą, że lud zaolziański wraca dziś w granice Rzeczypospolitej Polskiej. Wraca polski chłop i polski robotnik o niezwykle wysokim wyrobieniu społecznym i narodowym, wykształconym i zahartowanym w organizacjach socjalistycznych, w potężnych związkach zawodowych, we wzorowych spółdzielniach, w komórkach pracy oświatowo-kulturalnej. Czytaj dalej →