Gdyby ewangelię socjalizmu wygłaszano wobec robotników w szacie obcej, to nie przyczyniłoby się to wcale do rozwoju myśli socjalistycznej. Dlatego należało przemawiać i pisać do ludu po polsku. I stało się coś dziwnego. Jakby różdżką czarodziejską dotknięte podniosły się masy robocze, poczęły wsłuchiwać się w to żywe polskie słowo, poczęły po raz pierwszy czuć się Polakami i myśleć po polsku. Nie szastając frazesami narodowymi, nie strasząc filistrów galicyjskich germanizacją Śląska dokonaliśmy wielkiego dzieła, dzieła odrodzenia narodowości polskiej we wschodnim Śląsku. Ale partia nasza pracując równocześnie dla narodowości, rozbudzając polskość wśród robotników nie zapomniała nigdy i nie zapomni głównego swego celu: wyswobodzenia klasy pracującej z pęt kapitału. Czytaj dalej →
Wola ludu górnośląskiego zachwiać się nie powinna. Głód, nędza, poniewierka i stokroć gorsze poczucie osamotnienia i braku łączności z resztą ludności w Polsce mogłoby osłabić siły powstańcze. Dajmy dowód, że istnieje w Polsce łączność całej klasy robotniczej, że sprawa Śląska Górnego jest naszą sprawą. Na próżno płatni agenci niemieccy chcą skrzywdzić wolę i pragnienia klasy robotniczej, podszywając się pod hasła komunistyczne. Najlepszą odpowiedź dało im Zagłębie Dąbrowskie, gdzie cała ludność robocza bez względu na teorie, jakim hołduje, oddaje część otrzymywanej żywności dla powstańców górnośląskich. Przykład Zagłębia obowiązuje nas wszystkich. Czytaj dalej →
Wobec tego, że władze państwowe opuszczały ręce, komitety socjalistyczne chcąc nie chcąc, zaczęły obejmować pojedyncze funkcje rządowe. Zaczęto całkiem jawnie uzbrajać robotników i tworzyć spośród nich obywatelską straż bezpieczeństwa; komitet okręgowy PPS ułożył listę podatkową na rok 1905, na podstawie której zaczął ściągać od bogatych przedsiębiorców i firm przemysłowych kwoty od kilkudziesięciu do kilkuset rubli. Z łona PPS wyszła też propozycja utworzenia ogólnosocjalistycznego komitetu rewolucyjnego, w którym obok PPS i wszystkie inne grupy socjalistyczne miały być reprezentowane, projekt ten wprawdzie na razie rozbił się o sekciarstwo esdeków, ale zaczął się wytwarzać pewien modus vivendi, tak że jedna organizacja przynajmniej już nie krzyżowała akcji drugiej. Stanęła umowa, że kwit podatkowy od SD uwalnia od płacenia podatku na PPS i na odwrót. Na podstawie tegoż modus vivendi wyjęto też spod strajku powszechnego niektóre gałęzie pracy, niezbędne dla zaspakajania codziennych potrzeb ludności robotniczej: puszczono w ruch młyny i piekarnie, pootwierano restauracje i sklepy artykułów spożywczych. Zaczynały się sprawdzać słowa pieśni: „My nowe życie stworzym sami i nowy zaprowadzim ład!”. Czytaj dalej →
Wszystkie stronnictwa i organizacje moskalofilskie i przeciwniepodległościowe zwalczać będziemy jak najusilniej, wykazując ich błędne i szkodliwe stanowisko zarówno z punktu widzenia narodowego, jak i specjalnie wobec interesów klasy robotniczej. Czytaj dalej →
Członkowie naszej O. B. zgładzili w Łodzi jednego z najnikczemniejszych siepaczy rządowych u nas. Był nim podpułkownik żandarmerii, naczelnik żandarmerii powiatu łódzkiego i łaskiego Mikołaj Żadko-Andrejew. Podczas dni wolnościowych – podobnie, jak Konstantinow – Żadko-Andrejew na kolanach zaklinał się, że już porzuci swe niecne rzemiosło i wyjedzie z Łodzi. Ale kiedy przyszła reakcja, znowu zabrał się do znęcania się nad robotnikami, za co go też w końcu spotkała zasłużona kara. Czytaj dalej →
Jak lawina ruszyła garstka rewolucjonistów Bagnem i Świętokrzyską. Nad ich głowami powiewały już trzy czerwone sztandary z napisami: „Nie będziemy żołnierzami cara! Precz z mobilizacją! Precz z caratem!”. Zaskoczeni tym zuchwalstwem żandarmi nie wkroczyli, chociaż skoncentrowani byli w dużej liczbie w bazarze na tyłach kościoła Wszystkich Świętych. Wobec tego i bomba, którą niósł Szczerbaty, nie została użyta. Na rogu Marszałkowskiej kilku rannych towarzyszy wsiadło do dorożki i odjechało. Pozostali, wzmocnieni po drodze przez opóźnionych towarzyszy, pociągnęli dalej wśród śpiewu pieśni rewolucyjnych, przeszli prawie całe miasto, aż do Alei. Światoburcze słowa pieśni: „We krwi zatopmy nadgniłe trony, Spurpurowione we krwi ludowej...” rozbrzmiewały na głównych ulicach Warszawy, a wybladłe z przerażenia twarze mieszczuchów stanowiły najlepszy dowód olbrzymiego wrażenia demonstracji. Ledwie zdążył zamilknąć huk salw, ledwie zastygła krew przelana, a już zaskowyczała z wściekłości cała prasa burżuazyjna. Bryzgały jadem i żółcią zarówno „Czas”, organ galicyjskich obszarników, służalców Franciszka Józefa, zawsze gotowych do wszelkiego serwilizmu wobec tronu i monarchy, przy którym stali i stać chcieli, jak sami mawiali, jak i „Słowo”, pismo takich samych lokai szlacheckich spod zaboru rosyjskiego. Dzielnie im wtórowały dzienniki endeckie, biorące w monopol polskość i miłość ojczyzny. Do tego zgodnego chóru przyłączyły się: urzędowy „Warszawskij Wiestnik” i w specjalnie wydanej odezwie Socjal-Demokracja Królestwa Polskiego i Litwy. Czytaj dalej →
Wszystkie wojny ludowe można podzielić na dwa rodzaje, podciągnąć pod dwie kategorie, między którymi zresztą niepodobna przeprowadzić zupełnie ścisłej granicy. Są to albo manifestacje zbrojne, albo zbrojne rewolucje. Zbrojna manifestacja może przy pewnym zbiegu okoliczności przekształcić się na zbrojną rewolucję; ta ostatnia często staje się tylko zbrojną manifestacją. Różnica między tymi dwoma rodzajami walki ludowej polega na celu, jaki sobie każdy z nich stawia. Najbardziej znamienną cechą wyróżniającą manifestacje zbrojne jest to, że nie chodzi tu przeważnie o zwycięstwo, lecz o wywołanie pewnego wrażenia, o zwrócenie uwagi na nieznośne położenie danego kraju czy ludu. My dążymy do zwycięstwa, do ostatecznego rozprawienia się z najazdem i caratem i do położenia trwałych podwalin pod rozwój normalny naszego kraju w interesie masy pracującej. Toteż manifestacje zbrojne nie są naszym celem. Czytaj dalej →
Nie pozwól, aby morze łez i krwi przelanej przez miliony pracującego Ludu polskiego skończyło się powrotem wyzysku i przywileju obszarniczego i kapitalistycznego i utrwaleniem niewoli ludowej. Buduj nowy, sprawiedliwy ład społeczny, oparty na panowaniu wolnej pracy. Tego żąda od ciebie, Ludu Warszawy, wolny rząd ludowy. Niechaj groźna postawa twoja trzyma na wodzy intrygę i zdradę. Czytaj dalej →
Obłudne, śmiech w całym cywilizowanym świecie wzbudzające odezwy uciekających komend rosyjskich pokazują tylko, że Moskale boją się siły polskiej, zechcą siłę polską uśpić i oszukać, obiecując gruszki na wierzbie tym samym Polakom, których gnębili i więzili, którym odmawiali praw ludzkich i obywatelskich, których trzymali w niewoli przez całe stulecie!... Kula z polskiego karabinu, pchnięcie polskiego bagnetu jest jedyną odpowiedzią na te moskiewskie zalecanki. Towarzysze! Pamiętajcie, że w tej wojnie olbrzymiej trzeba ofiar naszych, trzeba naszych dłoni zbrojnych, aby wyrosła nasza wolność, nasze zjednoczenie i nasza siła! Nie pora na czcze gadaniny, nie pora na wahanie się! Kto się czuje Polakiem, ten pospieszy do szeregu i stanie się polskim żołnierzem! Do broni! Do szeregu! Do Legionów polskich! Czytaj dalej →
A Warszawa? Stalin umarł przed jedenastu laty, Chruszczow ujawnił i potępił niektóre jego zbrodnie, ale straszliwa zbrodnia Stalina, popełniona w r. 1944 na walczącej Warszawie, nie spotkała się z potępieniem komunistów. Wręcz przeciwnie. Twierdzą oni nieodmiennie, że winę zniszczenia Warszawy ponoszą polskie czynniki niepodległościowe, które w dniu 1 sierpnia 1944 r. wezwały lud Warszawy do walki z Niemcami. Jednakże prawda historii jest taka, że wybuch powstania w Warszawie tak samo jak w Paryżu był psychologiczną koniecznością, był nieunikniony, a jego wynik mógł być zupełnie inny, zwycięski, taki sam jak w Paryżu – gdyby nie pomoc, jaką wojska sowieckie okazały wojskom Hitlera, pozwalając im na łamanie powstania i na niszczenie naszej stolicy ogniem i żelazem. Przestudiowanie wydarzeń sierpnia 1944 r. w Paryżu potwierdza tę analizę nieodparcie. Czytaj dalej →
Nowa demokratyczna konstytucja zapewni sprawne rządy zgodne z wolą ludu; demokratyczne ordynacje wyborcze dadzą wierne odzwierciedlenie opinii społeczeństwa; przebudowa ustroju rolnego i przemysłowego da podstawy dobrobytu dla mas pracujących w mieście i na wsi; uspołecznienie kluczowych gałęzi przemysłu i współudział pracowników w kierownictwie i kontroli produkcji przemysłowej uczyni ludzi pracy współgospodarzami Polski. Praca i dostateczne warunki bytu zostaną zagwarantowane, dochód społeczny będzie podlegał sprawiedliwemu podziałowi, a oświata i kultura upowszechnią się na najszersze masy. Taka jest treść i tendencja Narodu Polskiego, powstającego przez walkę do życia i pełnej odbudowy Państwa. Będzie ono Republiką Demokratyczną i Społeczną Państwem silnym i zabezpieczonym przed zakusami imperialistycznymi. Państwem rzeczywiście niepodległym, a w życiu wewnętrznym opartym na idei sprawiedliwości społecznej. Czytaj dalej →
Gdyby Finlandia posiadała coś w rodzaju naszej „Socjaldemokracji” i kogoś w rodzaju p. Luksemburg, niewątpliwie nie zabrakłoby jej rad, aby dla uratowania swego przemysłu zaniechała nie tylko dążenia do niepodległości, ale nawet „inteligenckiego”, „burżuazyjnego” upierania się przy autonomii. Na szczęście Finowie postąpili inaczej. Zamiast wykorzeniać uczucie przywiązania do kraju i jego samodzielności, oparli się na nim i przyśpieszyli pracę nad oświatą i dobrobytem szerokich warstw ludowych, nad rozszerzeniem skali potrzeb ogółu. Było to równoznacznym z rozszerzeniem rynku wewnętrznego dla najrozmaitszych gałęzi przemysłu krajowego, bo w gospodarstwie publicznym wszystko jedno drugiego się trzyma. To był najważniejszy i najskuteczniejszy środek ich obrony. Prócz tego jednak zakrzątnęli się koło zdobycia innych rynków zbytu na miejsce rosyjskiego, co ułatwiło im porządny sposób wytwarzania. I jeszcze jeden wniosek pouczający: któż nie widzi, że gdyby Finlandia była państwem niepodległym, to ta cała obrona byłaby dla niej bez porównania łatwiejsza? Czytaj dalej →
W waszym ręku towarzysze-robotnicy spoczywa całe wasze dobro. Jeżeli zgodnie, masą całą, zażądacie płacy wyższej i krótszego dnia roboczego, otrzymacie jedno i drugie. Jeżeli masą całą postanowicie zdobyć sobie swobodę – zdobędziecie ją, bo sile waszej nikt oprzeć się nie będzie zdolny. Zbliża się 1 maja – dzień powszechnego święta robotniczego, dzień, w którym mamy całemu światu powiedzieć, czego żądamy, czego nam dziś brakuje. Nie stchórzmy więc, nie zawahajmy się przed wypowiedzeniem tych żądań. Chcemy większej płacy, krótszego dnia roboczego, a przede wszystkim chcemy swobody, chcemy wolnej niepodległej Polski. Wypowiadamy to, świętując dzień 1 maja, świętujmy więc wszyscy. Niech ten dzień 1 Maja będzie dobrym początkiem świętej sprawy naszej i niech od dnia tego po całej Polsce rozchodzi się wielkie słowo wolności – ażeby cały lud polski odczuł hańbę carskiej niewoli i stanął prędzej do walki – by zdobyć swoje prawa i swoje swobody. Czytaj dalej →
Święto więc 1 Maja obowiązuje socjalistów wszystkich narodowości i partii. Obowiązuje więc i nas Polaków, tym bardziej że pod strasznym uciskiem najazdu wstecz się cofamy, zamiast postępować naprzód w zwycięskim cywilizacyjnym pochodzie, że jest ono protestem pracy nie tylko przeciw kapitałowi, lecz i przeciwko rządom zaborczym, broniącym w Polsce kapitalistycznego ustroju. Żądanie 8-godzinnego dnia pracy, stając się w Polsce prawem, byłoby pierwszym zwycięstwem polskiego proletariatu nie tylko na drodze ekonomicznego, lecz politycznego i narodowego wyzwolenia. Pociąga ono za sobą natychmiastowe ważne korzyści dla całego narodu: zatrudnienie robotników pozostających bez pracy, a zatem podwyższenie płacy roboczej, obniżanej dziś przez konkurencję między robotnikami, skutkiem nadmiaru rąk roboczych; wypoczynek robotników po ciężkiej, w niehigienicznych warunkach pracy i czas wolny, niezbędny dla rozwoju umysłowego, a zatem i politycznego. Czytaj dalej →
Od szeregu dni bandy żandarmów wpadają po nocach do domów naszych i porywają młodzież. W całej okupacji niemieckiej szerzy się orgia aresztowań, tłumy najdzielniejszych bojowników i działaczy wloką do cytadeli. Przepełnione znowu więzienia, pogrążone w rozpaczy rodziny, wszędzie panuje brutalna pięść policjanta. Jak dawniej... Po tylu ofiarach, po długiej męce, po walce bez końca wyrosło przed ludem widmo nieśmiertelne katorgi i zesłania. Czytaj dalej →
Byłem świadkiem wstrząsających tragedii, jakie rozgrywały się w trupiarniach szpitala huty „Katarzyna” i sieleckim przy zwłokach zamordowanych, słyszałem, jak ich krewni i przyjaciele przysięgali zemstę na zbirach carskich i na tych, którzy tym najeźdźcom pomagają. Ja, który bezpośredniego udziału w tym pochodzie nie brałem, a tylko przypadkowo znalazłem się w pobliżu huty, wracając z Konstantynowa, miałem przestrzelony kapelusz i palto i lekko draśniętą głowę. Wypadki te, jak i cały przebieg dotychczasowych wystąpień, przekonały członków partii, że chcąc prowadzić walkę z caratem, należy się odpowiednio do walki tej przygotować, by na gwałt gwałtem odpowiedzieć. W tym duchu partia wydała odezwę, wzywając robotników do zaopatrywania się w broń i przystąpiła do tworzenia organizacji bojowej. Po upadku strajku rozpoczęły się represje i aresztowania, lecz władze, jakby przerażone swoim czynem pod hutą „Katarzyna”, represje stosowały przeważnie na ulicach, pozostawiając w spokoju fabryki i kopalnie, do których przeniosło się prawie całe życie organizacyjne. Tutaj urządzano zebrania i wiece dyskusyjne, w fabrykach często odbywały się ćwiczenia oddziałów bojowych i przechowywano składy broni. Była to jakaś eksterytorialność, gdyż mimo iż wiele z tych fabryk znajdowało się pod specjalną opieką władz policyjnych i wojskowych, mimo że w portierniach i innych pomieszczeniach przebywały stale nasłane tam policja i wojsko, to jednak na tereny warsztatów i oddziałów rzadko się zapuszczały, gdyż czuły się tam niebezpiecznie i obco, a zdrajców jeszcze było mało. Czytaj dalej →
Była to więc radość poczucia budzącej się dawnej woli. Nic lepiej nie może odmalować tej psychiki jak następujące przykłady. Abramowski wówczas wciąż jeszcze cierpiał na dręczącą bezsenność, którą uśmierzał narkotykami. Ale te narkotyki, zwłaszcza takie, jak amylenum hydratum, były powodem halucynacji, w których sen pokazywał mu najboleśniejsze obrazy przeżyć osobistych i społecznych. Sypiał po tym narkotyku z oczami otwartymi i opowiadał mi rzeczy, od których włosy stawały mi dęba, a nic po przebudzeniu się o tym nie pamiętał. Widywał wtenczas przy sobie postać swej utraconej żony. Jak dalece wstrząsnęła nim wieść o wybuchu strajku łódzkiego i jego imponujących rozmiarach, to odczuć można było z hymnu, który był wybuchem jego entuzjazmu, łamiącego się z bólem, na powitanie tej wielkiej chwili. Odczytywał mi go ze łzami w oczach. Każda strofka tego hymnu miała refren złożony z dwujęzycznych wyrazów: „Bo czas już nadszedł” – „Zeit ist schon gekommen”. Były to ówczesne hasła strajkowe robotników łódzkich – polskich i niemieckich. Czytaj dalej →
Istnienie faszyzmu w każdym kraju, w którym znajduje się u władzy, jest nierozerwalnie związane z imperialistycznymi zdobyczami i podbojami. One to są jednym z głównych momentów uzasadniających istnienie faszyzmu w oczach warstw posiadających, one tworzą psychozę histerii nacjonalistycznej wśród pewnych grup inteligencji i drobnomieszczaństwa, a dla klasy robotniczej trzymają w pogotowiu żelazną maczugę nieustannego stanu wojennego. A poza tym działa jak bumerang w rękach nieporadnego strzelca cały system autarkii gospodarczej, który pcha kraje faszystowskie do podbojów, mających je uratować od krachu gospodarczego. I dlatego osławiona „dynamika faszyzmu” jest niczym innym jak ślepym pędem ku krwawemu kataklizmowi. Nawet bez uciekania się do przykładów z historii nietrudno było przewidzieć, że droga ekspansji nowoczesnego imperializmu niemieckiego pójdzie starym szlakiem, której wymownym jest slogan – „Drang nach Osten”. I dlatego właśnie my z kolei jesteśmy na „porządku dziennym”... Czytaj dalej →
Galicja jako „ognisko knowań antyrosyjskich” zawsze była solą w oku gadzinowej prasy rosyjskiej, a oderwanie wschodniej Galicji od Austrii i przyłączenie tego „odwiecznie rosyjskiego kraju do Rosji” jest punktem programu wszystkich nacjonalistów rosyjskich. Program ten posiada swą część minimalną i maksymalną. Maksimum to połączenie wschodniej Galicji z Rosją. Minimum – to możliwa rusyfikacja Rusi galicyjskiej bez odrywania jej na razie od Austrii. I jeśli dla zrealizowania programu maksymalnego trudno było coś rządowi uczynić, to dla urzeczywistnienia programu minimum i rząd, i nacjonaliści rosyjscy nie szczędzili ani sił, ani zasobów materialnych. Dla przeciwdziałania stowarzyszeniom ukraińskim tworzy się mnóstwo organizacji po wsiach i miasteczkach – organizacji ekonomicznych, oświatowych, gimnastycznych itd. Specjalną uwagę zwrócono na rusyfikację chłopów, wśród których forsuje się nauczanie języka rosyjskiego, których wozi się do Kijowa, Poczajowa i innych ośrodków czarnoseciństwa rosyjskiego itd. Czytaj dalej →
Słyszeliście o Hipolicie Kopisiu. Tak nieromantycznie nazywa się jeden z ostatnich rycerzy świata. Stolarz z Parczewa, wysłany przez organizację do Lubartowa, by śmiercią ukarać jednego ze szpiegów i katów, czterema strzałami z brauninga położył dwóch strażników, którzy go zatrzymali, ocalał i pozostał w tej miejscowości, nareszcie kazał się zameldować u urzędnika, na którym wyrok miał spełnić, i położył go trupem. Mając jeszcze rewolwer nabity i możność utorowania sobie drogi kulami, dobrowolnie oddał się w ręce żandarmów. Przed sądem wojennym powiedział: Byłem żołnierzem proletariatu polskiego, spełniłem rozkaz mej władzy przełożonej. Żałuję, żem zabił dwóch strażników – chcieli mi przeszkodzić. Innych nie zabijałem, choć miałem możność, bo sam nie mogę życiem ludzkim rozporządzać. Jedną tylko do was, sędziowie wojenni, mam prośbę: byłem żołnierzem rewolucji polskiej, ukarzcie mię śmiercią żołnierską, przez rozstrzelanie, nie powieszenie. Sąd prośbę jego uwzględnił, skazał go na rozstrzelanie i ułaskawił na bezterminową katorgę. Czytaj dalej →