Rewolucja społeczna przez znakomitą większość działających pojmowana była jako coś zewnętrznego, z duszą ludzką, z moralnym wnętrzem własnej jaźni działaczy zgoła niezwiązanego. Toteż do ruchu mógł być przyjęty każdy, kto godził się na program, kto rozumowo, zewnętrznie, uznawał potrzebę zwalczania pewnych instytucji. I wydawało się, jakoby zadaniem głównym, niemal jedynym, było usunięcie złych instytucji. Zabijmy tego lub owego ministra, usuńmy fabrykantów i bankierów, a świat od razu inną pójdzie koleją. Zapewne – bez obalenia złych instytucji nowego ładu zaprowadzić nie można, bo złe instytucje złych ludzi wychowują, zmuszają do stawania się szpiegami i sprzedawczykami; ale z drugiej strony niewątpliwą jest rzeczą, że do nowego ładu nowych ludzi potrzeba i póki tych ludzi nowych nie wychowamy, póty nowy ład wcielić się nie będzie mógł. Czytaj dalej →
Nie jest też prawdą, że masa ofiar cierpiała daremnie; nie jest prawdą, jakoby oni mieli raczej tamować sprawę wolności, zamiast ją posunąć naprzód. Gdyż lud i historia mają inną logikę, aniżeli panowie z klas posiadających, szczególnie szlachcice ją sobie przystosowali. Im jest przecież obojętne, oni nie są zawiśli od ludu, oni są zawiśli od wiedeńskiej, petersburskiej i berlińskiej kamaryli. Ich nie znajdziesz na zgromadzeniach ludowych, nie na ulicach, kiedy lud umiera; ich można znaleźć w przedpokojach, w ministerstwach, szczególnie na tylnych schodach. Ich nie znajdziesz tam, gdzie pada deszcz kul, lecz tam, gdzie pada deszcz orderów. Nic też dziwnego, że oni twierdzą, jakoby „naród nie miał z tymi setkami tysięcy nic wspólnego”. 400 000 strajkujących opiera się przez cały tydzień całej armii, a oni powiadają, że to nie jest ruch narodowy, ponieważ nie ma przy tym wielkich fabrykantów, hrabiów i książąt. Formą ruchu był strajk! Jakżeż mogą książęta i hrabiowie strajkować? Przecież oni strajkują przez całe swoje życie: najwyżej, że raz w dniu rewolucji pracują. Czytaj dalej →
Z okazji setnej rocznicy śmierci i sto pięćdziesiątej rocznicy urodzin Edwarda Abramowskiego ukazało się pierwsze wznowienie pionierskiej i najlepszej biografii jednego z najważniejszych polskich myślicieli, wydanej dotychczas tylko raz, w roku 1933. Czytaj dalej →
W ramach porządku społecznego, który chcemy ustanowić, kobieta, aby być wolną i szczęśliwą, nie będzie potrzebowała wypaczać swej natury. Kierując się swymi instynktami, swym powołaniem, odnajdzie ona swe przeznaczenie; a my, którzy chcemy zastąpić barbarzyńskie wojny uniwersalnym pokojem, a armie niszczące – armiami pracy, nie będziemy ubierać kobiet w pancerze i zbroje, by kierować je na pole bitwy. Narzędzia zbrodni zostaną zastąpione przez narzędzia produkcji, przez szlachetne dźwignie pracy. Te pokojowe armie będą należeć tak do was, jak i do nas, a laury, które zbierzemy na polu chwały zachwycającego przemysłu nie będą opłakane łzami, ani splamione krwią. Czytaj dalej →
Drugą cechą komunizmu jest jego niezwykły oportunizm. To brzmi paradoksalnie, ale odpowiada rzeczywistości. Komunistom wszystko wolno. A przede wszystkim wolno zmieniać zdanie i opinię. Wolno wczoraj mówić, że nie można pozostawać w związkach zawodowych razem z socjal-ugodą, a dziś dążyć do połączenia tychże związków nawet z chadekami. Wolno wczoraj mówić o dyktaturze proletariatu, a dziś usuwać z nazwy partii słowo „robotnicza”, by łatwiej objąć drobnomieszczaństwo wiejskie, zwłaszcza kresowe. Wolno wczoraj piorunować przeciw wszelkiemu nacjonalizmowi, a dziś stać się patentowanym sojusznikiem wojującego nacjonalizmu Kemal-Paszy w Turcji, Sinn-Feinów w Irlandii, Abd-El-Krima marokańskiego lub studentów chińskich (dla socjalisty nie zawsze walka przeciwko uciskowi narodowemu oznacza sojusz z uciskanym nacjonalizmem. Przykładem syjoniści lub choćby Kemal-Pasza). Wolno dalej wczoraj szukać wspólnego „kawałka drogi” z faszystami, dzisiaj wymyślać socjalistom jako zamaskowanym faszystom, jutro proponować socjalistom wspólną walkę przeciwko faszystom, a pojutrze – znowu wykręcić koziołka. Można by przykładów przytoczyć bez liku. Komunistom wszystko wolno. A nazywa się to strategicznym manewrowaniem. Tak działają kojąco ładne słówka na zaniepokojone sumienie rewolucyjne komunisty. Czytaj dalej →
Drugą różnicą między spółdzielnią a spółką handlową, nie mniej ważną, niż sposób podziału nadwyżek, jest sposób zarządzania tymi przedsiębiorstwami. W spółce rządzi kapitał, rzecz zrozumiała, ponieważ kapitał jest jej posiadaczem. W wielkich spółkach, tzw. spółkach akcyjnych, na walnych zgromadzeniach, na których układa się sposób podziału zysku i dalszego prowadzenia przedsiębiorstwa, nie liczy się ludzi-członków, tylko udziały – akcje, które ci ludzie mają w kieszeni. Kto ma dziesięć razy więcej akcji, ten ma dziesięć razy więcej głosów, a tym samym więcej wpływu na rządzenie spółką. Tak być musi, skoro ona powstała na to, żeby ich pieniądzom przynosić dochód. W spółdzielni obowiązuje inna zasada: jeden człowiek – jeden głos, niezależnie od tego, czy ten człowiek ma jeden udział, czy dziesięć, czy jest bogaty, czy biedny, a nawet czy kupuje w spółdzielni dużo, czy mało. Jeden głos, tak, jak każdy z nich ma jeden żołądek do zapełnienia, jedną potrzebę i prawo do życia. Czytaj dalej →
Niejeden z dobrze znanych w świecie przykładów stwierdza, że drobne rolnictwo włościańskie doskonale wyżywia miasta. Przykładem tego są Czechy, ale nade wszystko chłopski kraj – Dania. Wiemy od piszących obszarników naszych, że w kraju tym nawet „gospodarz” na 500 prętach ziemi pracujący jest stałym dostawcą mięsa, masła i jaj na rynki nie tylko miast duńskich, ale i angielskich. Wobec powyższego nie mają potrzeby i posłowie Narodowego Związku Robotniczego się obawiać, że przy rozdrobnieniu ziem dworskich miasta będą zagłodzone, jak ziemia przejdzie do rąk drobnego rolnictwa. A za to możemy być pewni, że gdy chłop polski całkowicie twardo stanie na matce ziemi, to Polska będzie potężną. Chłop polski wykazał, że on umie ziemi bronić nawet wtenczas, gdy Polska nie była w stanie obronić się bagnetem. On jej bronił na zachodzie, bronił jej na wschodzie, utrzymał w swych rękach na wszystkich kresach Polski. Wszędzie, gdzie był chłop-gospodarz, jest dziś Polska. Chłop wykazał, że Polska może powierzyć w jego posiadanie ziemię! Czytaj dalej →
O czym myślisz wynędzniała, przedwcześnie postarzała kobieto? Poczułaś nowe życie w swym łonie. Załamujesz ręce w strasznej rozpaczy, zwątpieniu. I znowu czekają cię miesiące męczeństwa. Ciało i serce twoje wycieńczyły i sponiewierały ciągłe ciąże. Wyczerpująca praca w fabryce, w biurze, w domu czy na roli nie pozwala ci na odpoczynek. W nędznej izbie bezrobotny mąż i sześcioro dzieci, wiecznie głodnych, dla których nie masz ani bielizny, ani odzienia, ani pościeli, ani chleba naszego powszedniego. SZUKAJ WINOWAJCÓW! Czy to twoja wina, nieszczęśliwa kobieto? Gdyby ciebie jedną los tak okrutnie dotknął, można by ci dopomóc, ale OBEJRZYJ SIĘ WOKOŁO... W miastach i po wsiach wszędzie widzisz miliony matek, które prowadzą taki sam nędzny żywot. Rodzą dzieci nieszczęśliwe, skazane na nędzę. Nie ma dla nich miejsca, są niepotrzebne. Uciekasz przed nieszczęściem, przerywasz ciążę. U wezgłowia staje groźba śmiercią albo długa, częstokroć nieuleczalna choroba kobieca, albo nawet więzienie za niedozwolony zabieg. Nie wolno ci bowiem, matko wynędzniała, proletariuszko, mieć tyle dzieci, ile byś chciała. To przywilej kobiet bogatych! Socjaliści walczą O PRAWO ŚWIADOMEGO MACIERZYŃSTWA. Czytaj dalej →
Zniesiono 8-godzinny dzień pracy. Praca trwa teraz minimum 10 godzin. Zniesiono urlopy. Robotnikom nie płaci się za godziny nadliczbowe. Płace zasadniczo utrzymano na przedwojennym poziomie, chociaż koszty utrzymania wzrosły niemal o 500 procent. Na tych samych stanowiskach niemieccy robotnicy pracujący w Polsce otrzymują dwa razy większą płacę i dodatek mieszkaniowy, który wynosi prawie tyle, co całkowita pensja Polaka. Władze okupacyjne wydały dekret zakazujący pod groźbą więzienia jakiejkolwiek podwyżki płac lub poprawy warunków pracy Polaków. Każdy robotnik, który żąda podwyżki, jest karany grzywną lub więzieniem. Gdy pewien właściciel fabryki z własnej woli chciał podwyższyć pensję Polakom, Niemcy zagrozili mu zamknięciem fabryki i więzieniem. Nie ma żadnej ochrony pracy. Związki zawodowe rozwiązano, przywódców wymordowano lub uwięziono, a majątek związków zarekwirowano. Próby strajków uśmierza się karabinami maszynowymi. Zrobiono wszystko, by robotnik polski stał się niewolnikiem. Jeden z dekretów mówi, że robotnik podlega karze nie tylko, gdy pracuje źle, lecz gdy „wykazuje brak dobrej woli”. Cały wysiłek Jana i jego towarzyszy idzie na to, by ten ich brak dobrej woli nie został zauważony. Czytaj dalej →
W partii naszej zaszedł na IX (skróconym) Zjeździe wypadek, który wstrząśnie prawdopodobnie uczuciami bardzo wielu towarzyszów. Mianowicie Organizacja Bojowa naszej partii została uznana przez Zjazd za winną tylu wykroczeń, że dalszy jej pobyt w partii został uniemożliwiony, i za jej ofiary i poświęcenie brutalnie wskazano jej drzwi. Sprawa ta będzie roztrząsaną na konferencjach i zebraniach partyjnych. A że i dotąd najczęściej tak bywało, że gdy o Organizacji Bojowej na tych zebraniach mówiono, gdy na nią napadano, nie zapraszano na nie nikogo z bojowców, by sprawy swej bronił, więc tym bardziej będzie tak i teraz. Wobec tego musimy sprawę przedstawić w druku, by towarzysze, którzy o nas sądzić będą, słyszeli nie tylko oskarżyciela, ale i oskarżonych. Czytaj dalej →
Polityka socjalistyczna jest na błędnej drodze, jeżeli sądzi, że współczesna, na wskroś intelektualistyczna propaganda socjalizmu, doprowadzi do pozytywnych rezultatów, albowiem bez rewolucji moralnej żaden nowy ustrój pojawić się nic może. Według Abramowskiego każde przejście od jednego ustroju społecznego do innego rozpada się na trzy etapy: pierwszy to przeobrażenie ekonomiczne, drugi to przeobrażenie się sumienia (rewolucja moralna), trzecie wreszcie, będące tylko dopełnieniem natury formalnej, to przeobrażenie prawodawczo-polityczne. Teoria jakobinizmu przeskakuje niejako etap środkowy, tj. przeobrażenie moralne. Etapu tego nie można jednak ominąć, gdyż żadna instytucja społeczna nie może istnieć bez swego równoważnika psychicznego w sumieniu ludzkim. Dla ilustracji tego Abramowski przedstawia następujący obraz: „Przypuśćmy na chwilę, że zjawia się jakaś opatrzność rewolucyjna, grupa spiskowców, wyznających ideały socjalizmu, której udaje się szczęśliwie zawładnąć mechanizmem państwowym i za pomocą policji, przebranej w nowe barwy, wprowadzić urządzenia komunistyczne. Przypuśćmy, że świadomość ludu nie bierze w tej sprawie żadnego udziału i że wszystko odbywa się siłą samego biurokratyzmu. Cóż się wtedy dzieje... Nowe instytucje usunęły fakt prawnej własności, lecz pozostała własność, jako potrzeba moralna ludzi; usunęły wyzysk oficjalny z dziedziny produkcji, lecz zachowały się wszystkie czynniki zewnętrzne, z których powstaje krzywda ludzka, a dla przejawienia się których pozostałoby zawsze dostatecznie szerokie pole, jeżeli nie w dziedzinie ekonomicznej, to we wszystkich innych sferach stosunków ludzkich. Dla stłumienia interesów własnościowych organizacja komunistyczna musiałaby używać szerokiej władzy państwowej; policja musiałaby zastępować miejsce tych naturalnych potrzeb, dzięki którym żyją i rozwijają się swobodnie instytucje społeczne; przy tym obrona nowych instytucji mogłaby tylko należeć do państwa ugruntowanego na zasadach absolutyzmu biurokratycznego, gdyż wszelka demokratyzacja władzy w społeczeństwie wepchniętym przemocą w nowy ustrój groziłaby natychmiastowym rozpadnięciem się tego ustroju i wznowieniem tych wszystkich praw społecznych, które by żyły w duszach ludzkich nietkniętych przez rewolucję. Tym sposobem komunizm byłby nie tylko czymś ogromnie powierzchownym i słabym, lecz co więcej, przeistoczyłby się w państwowość gnębiącą swobodę jednostki, a zamiast dawnych klas wytworzyłby dwie nowe: obywateli i urzędników, których antagonizm wzajemny przejawić by się musiał we wszystkich dziedzinach życia społecznego. Jeżeliby więc komunizm w tej sztucznej postaci, bez przeobrażenia się moralnego ludzi, mógł się nawet utrzymać, to w każdym razie zaprzeczałby samemu sobie i byłby takim potworem społecznym, o jakim nie marzyła nigdy żadna klasa uciskana, a tym bardziej proletariat, broniący praw człowieka i przez samą historię przeznaczony do jego wyzwolenia”. Do takich rezultatów musiałaby doprowadzić rewolucja socjalistyczna, która byłaby wyłącznie rewolucją prawodawczo-polityczną, a nie byłaby poprzedzona przez rewolucję moralną. Czytaj dalej →
Wstępując do Organizacji PPS, Pużak zgłasza się natychmiast na wyjazd do zaboru rosyjskiego i pod pseudonimami „Popielec” i „Siciński” kilkakrotnie przekracza nielegalnie granice zaborów i spełnia różnorakie misje organizacyjne. Musiał wykazać przy tym cały swój talent organizatorski, gdy w roku 1907 został powołany na członka Centralnego Wydziału Organizacyjnego PPS, kierującego siecią partyjną na terenie Kongresówki i dużych połaci Ukrainy i Rosji, gdzie rozsiane były wówczas różne ośrodki PPS. Był to już okres reakcji, prowokacji i masowych aresztowań. W okresie 1908-1911 roku Pużak pozostawał w pracach organizacyjnych jako jedyny członek Wydziału Organizacyjnego. Wiąże się wówczas z Wydziałem Bojowym PPS. Partia przeżywa tragedię prowokacyjną Tarantowicza – „Albina”. Zapada wyrok zgładzenia prowokatora. Pużak nie cofa się przed spełnieniem tego ciężkiego obowiązku. Odnaleziony w Rzymie kosz z trupem prowokatora i zakończone niczym śledztwo zainteresowanych władz oraz dociekań prasy świadczyły, że ciężka misja ukarania zdrajcy, uniemożliwienia mu dalszego szkodzenia, została wykonana. Czytaj dalej →
Bez wahania trzeba przyznać, że w Belgii spółdzielczość spożywców wykazała olbrzymie zasługi na polu społecznym. Przede wszystkim tam zasługą spółdzielni jest to, że zorganizowały one rzesze ludu pracującego dla samoobrony gospodarczej. Pomyślny i względnie szybki rozwój przedsiębiorczości gospodarczej spółdzielni stworzył warunki dla emancypacji społecznej proletariatu, a przynajmniej spółdzielnie dążenia emancypacyjne podsycały i podtrzymywały. Szeroko rozwinięta przez spółdzielnie akcja ubezpieczeniowa, aczkolwiek niewielka co do rozmiaru świadczeń, dla mas ludności okazała się doskonałą szkołą solidarności. Spółdzielnie, podejmując tak wszechstronną działalność gospodarczą i społeczną, tym samym uprzytomniały ogółowi pracującemu jego własną siłę w stosunkach społecznych oraz uświadamiały go o zagadnieniach jego bytu, o jego zadaniach i interesach. Fakt, że w Belgii świadomość klasowa proletariatu (w sferach objętych ruchem socjalistycznym) jest może głębsza niż w innych krajach, w dużej mierze poczytywać należy za zasługę spółdzielczości. Wiadomo jest, że każdy ustrój gospodarczy wytwarza specjalną moralność, według której ludzie układają i osądzają zasady wzajemnego współżycia. Ustrój kapitalistyczny wytworzył moralność opartą na instynktach prywatnej własności, instynkt sobkostwa uświęcił i stara się go powszechnie propagować. Ustrój społeczny, w zaprowadzeniu którego współdziałają spółdzielnie, oprzeć się musi na moralności społecznej – moralności, podstawą której będzie poszanowanie społecznej własności i troska o tę własność, gdyż każde dobro osobiste osądzić trzeba ze stanowiska dobra społecznego. Moralność społeczna wyłącza instynkt sobkostwa. Czytaj dalej →
W obecnej chwili, gdy powstawać będą urządzenia Niepodległej Polski, żądajmy, żeby prawa ludu pracującego były w niej należycie zabezpieczone. Żądamy utworzenia Ministerstwa Pracy. Ono będzie musiało wypracować przepisy, które zapewnią robotnikowi polskiemu te same warunki życia, z jakich proletariat korzysta już w innych krajach przemysłowych. Zanim wszystkie te prawa będą przez Sejm uchwalone, w sprawach niecierpiących zwłoki Ministerstwo Pracy powinno wydawać rozporządzenia tymczasowe, usuwające najbardziej dotkliwe bolączki (długość pracy w niektórych przedsiębiorstwach, szczególniej w chałupnictwie, higiena i bezpieczeństwo pracy, kasy chorych). Pierwszym zadaniem tego Ministerstwa byłoby zwalczanie wszystkich klęsk, które na polski lud roboczy zwaliła wojna obecna. A więc przede wszystkim walka z bezrobociem. Ministerstwo Pracy powinno starać się o uruchomienie jak największej liczby fabryk krajowych, zmuszając przedsiębiorców do wykonywania najniezbędniejszych, związanych z wojną, zamówień dla rządu i wojska polskiego. Powinno zorganizować w szerokim zakresie roboty publiczne w kraju, zaczynając od tych, których wymagają okoliczności wojenne – drogi, szosy, mosty, koleje i kolejki podjazdowe, ale dbając również o to wszystko, co może mieć trwałą wartość dla kraju – budynki szkolne, regulacja rzek itp. Czytaj dalej →
Główne zasady ogólnospołecznego programu ujmiemy zgodnie z zasadami agraryzmu następująco: 1. Uspołecznienie głównych ośrodków produkcji, to znaczy kopalni, hut, fabryk i zakładów przemysłowych, tym samym zlikwidowanie karteli i syndykatów, wielkich magnatów przemysłowych oraz wygórowanie opłacanego wyższego personelu urzędniczo-technicznego tych ośrodków przemysłowych. 2. Uspołecznienie kapitałów – to znaczy ograniczenie działalności banków prywatnych i takichże instytucji kredytowych, stworzenie w to miejsce publicznych organizacji kredytowych, działających na zasadach spółdzielczych, w ramach samorządów gospodarczych i terytorialnych. 3. Ochrona pracy i twórczości – celowo i należycie ujęte ubezpieczenie społeczne dla rzesz robotniczych i pracowników umysłowych; zabezpieczenie pracy rzeszom robotniczym w okresie najbliższych lat reorganizacji państwa przez podjęcie wielkich robót publicznych (regulacja rzek, osuszenie Polesia itp.). Czytaj dalej →
W ten sposób od chwili śmierci Traugutta na stokach Cytadeli poczyna się stwarzać jak gdyby drugi Wawel rewolucyjnej Polski, stos kości bohaterów mordowanych w noc głuchą, grzebanych tajemnie. A w dobie między 1905 i 1907 rokiem nowy męczeński Panteon narodowy chłonie życie walecznych tak gwałtownie, jak nigdy. Lista nazwisk powieszonych w tych latach zajęłaby kilka stronic tej książki. Jednym z ostatnich, co szli po szczeblach szafotu, jakby stąpali po stopniach tronu, jest Józef Mirecki, prawdziwy Książę Niezłomny Rewolucyjnej Polski. Niepodobna przedstawić w całej okazałości tej posągowej postaci... Wiele z chwały musi być przemilczane, powierzane tylko z ust do ust pamięci szeptem tajemnym. Sądzimy jednak, że z tej cząstki działalności Mireckiego, która da się ujawnić, naród odczuje, kogo mu wydarł nikczemny mord, jak drogocenny skarb ukradł, by zniszczyć, dziki najazd, co od wieku tępił i wytracał najszlachetniejszych w każdym pokoleniu. Dojrzewała w nim od początku rewolucyjnej działalności kiełkująca myśl, że cały ruch winien konsekwentnie zmierzać ku temu, by mógł się zmierzyć orężnie ze zbrojnym panowaniem przemocy i gwałtu. W kraju, gdzie tradycja bojowa przez filozofię niewoli została zabita, trup jej wyśmiany, widmo odepchnięte, trzeba było żywej i ofiarnej krwi, by wystygłą sprawę rozniecić, potężnego ramienia, by ją z grobu wydźwignąć, nieustraszonego męstwa, by wyklęty sztandar rozwinąć, i heroizmu, by kazać się w nim rozkochać współczesnym i dorastającym pokoleniom. Jednym z takich wskrzesicieli zadeptanego ognia, Prometeuszem buntu w zduszonym narodzie, postanowił się stać Mirecki. Czytaj dalej →
Socjaliści w ciaśniejszym znaczeniu, czyli marksiści, chcąc tym mocniej potępić i oddzielić od siebie anarchistów, piętnują ich jako wyznawców poglądów nazwanych burżuazyjnymi i twierdzą, że anarchista jest bliższy chrześcijańskiemu Tołstojowi, niż konsekwentnemu wyznawcy materializmu dziejowego. W tym punkcie zupełnie można się z nimi zgodzić: anarchista – typu np. Kropotkina – rzeczywiście bliższy jest nie tylko Tołstojowi, lecz choćby św. Franciszkowi z Asyżu, niż marksistom. Za główne dzieło Marksa uważana jest krytyka ekonomii burżuazyjnej, głównym dziełem Marksa jest ekonomia. Za główne dzieło Kropotkina uważać można „Pomoc wzajemną”, czyli dzieje ludzkie traktowane ze stanowiska etycznego – i sam Kropotkin w ostatnich czasach swego życia wyraża pogląd, że zadaniem najważniejszym dla niego, dla teoretyka rewolucji, jest sformułowanie etyki. Cały marksizm praktyczny jest walką o władzę – anarchiści przeciwnie, – o władzę nie ubiegają się nigdzie, bo im ona zasadniczo niepotrzebna. Anarchista nie tyle zaprowadza ład przez siebie obmyślony, co wyzwala w jednostce i w społeczeństwie to dobro, które tam jeno w warunkach obecnych ujawnić się i działać swobodnie nie może. Toteż marksista ma albo pogardliwą postawę względem człowieka, albo uważa człowieka za beznadziejnie złego i pragnie utrzymać go w ramach właściwych przy pomocy pewnej mniej lub więcej przymusowej organizacji społecznej; anarchista zaś wierzy – serdecznie wierzy – w zasadniczą, podstawową dobroć ludzką i uważa, że nic innego czynić nie potrzeba, jeno wyzwalać, wyzwalać i jeszcze raz wyzwalać. Czytaj dalej →
Polska może być tylko demokracją. Między projektem Panów a naszym stanowiskiem leży przepaść nieprzebyta, nad którą nie ma żadnego mostu wiodącego do kompromisu. Weszliście na drogę prowadzącą Państwo z nieubłaganą konsekwencją do bonapartyzmu i samowładztwa Prezydenta. Straciliście wiarę w to, że lud wybrać może takich przedstawicieli, którzy wyrażać będą istotne jego dążenia zgodne z interesem Polski. Myśmy tej wiary nie tylko nie stracili, lecz utrwalili ją w sobie. Polska – zdaniem naszym – nie może istnieć, jeśli masy ludowe nie będą z nią związane, a nie widzimy innego sposobu tego związania jak ten, aby te masy wzięły na siebie pełną odpowiedzialność za losy kraju. Nie widzimy innej drogi poza demokracją parlamentarną. Nie bronimy naszych przywilejów poselskich, lecz tego przekonania, że Polska się nie utrzyma w obecnych swych granicach, jeśli zejdzie z drogi demokracji parlamentarnej. Czytaj dalej →
Poznawszy, że trojakie więzy na ludzką ich wolność nałożyły dotychczasowe prawa, w trzech kierunkach rozwijają działalność swoją. Pierwszym jest wyzwolenie duszy, a więc: wywalczenie dla niej możności wszechstronnego rozwoju, zarówno ze względu na dobro osobiste jak i na pożytek ogółu, zespolenie wszystkich uświadomionych sił kobiecych dla podniesienia ogółu kobiet i wreszcie zrozumienie i ukochanie ideałów ogólnoludzkich i wcielenie ich w życie przez podniesienie moralne życia rodzinnego, towarzyskiego, obyczajowego i społecznego. Ponieważ wszelka niewola ściśle jest związana z zależnością ekonomiczną jednego człowieka od drugiego, dążą współczesne kobiety do zdobycia niezależności materialnej przez pracę zarobkową, czyniąc jednocześnie starania w kierunku takiego zorganizowania tej pracy, żeby nie czyniła ona szkody obowiązkom rodzinnym, oraz takiego przystosowania gospodarstwa domowego do potrzeb bieżącej epoki, żeby według środków, stworzyć możliwie najlepszy dobrobyt przy najkorzystniejszym zużytkowaniu sił i czasu. Aby zaś zdobyć sobie prawo rozporządzania swoim życiem i swoją osobą dla życia we dwoje w miłości i przyjaźni ludzkiej, pragną kobiety współczesne podnieść ogólny poziom moralny obyczajów i ugruntować rodzinę na prawdzie, szacunku wzajemnym i zaufaniu dwojga ludzi wolnych i równych sobie, związanych na wspólne życie w tym celu, aby dać młodemu pokoleniu ochronę tak długo, jak tego potrzebuje, a sobie wzajemnie jak najwięcej dobra. Kwestia kobieca jest zatem zupełnie uświadomionym dążeniem kobiety do zerwania potrójnych więzów, jakie krępują ludzką jej wolność. To walka o duszę, która chce rozwinąć bez żadnych ograniczeń wszystkie swoje władze, to walka o pracę dającą chleb i niezależność, a więc wyzwalającą z niewoli ciała i ducha, to walka o miłość ugruntowaną na swobodzie i uczciwości, za którą nie trzeba byłoby płacić niewolą lub hańbą. Rozwiązaniem kwestii kobiecej nie będzie, jak sądzą niektórzy, większa lub mniejsza ilość panien uczęszczających na uniwersytet, rozwiązaniem kwestii nie byłoby nawet, jak sądzą inni, gdyby wszystkie panny dostały mężów, bo jest ona już dzisiaj żywiołową siłą zbudzonej świadomości przez nieskończoność wieków zgnębionej przemocą duszy kobiecej, która przypomniała sobie, że jest duszą ludzką i nie ustanie w walce wcześniej, aż uzyska wszystkie prawa człowieka. Czytaj dalej →
Trzydzieści jeden lat pracuję wśród więźniów politycznych. Długoletnia ta praca daje mi nie tylko prawo mówienia o tej sprawie, ale wkłada na mnie obowiązek mówienia o niej publicznie, mówienia do tych, którzy w tej sprawie są władni. Obowiązek to ciężki i smutny, bo mówiąc dziś o więźniu politycznym w Polsce, trzeba powiedzieć rzeczy przebolesne. Liczba więźniów politycznych na terytorium Rzeczypospolitej jest tak wielką (przeszło 6000) – jaką nie była od dni rewolucji 1905-1906 roku; a że w tej chwili w Rzeczypospolitej nie ma, nie było rewolucji, nawet wrzenia politycznego, które by mogło usprawiedliwić nadzwyczajne miary poczynania władz bezpieczeństwa – trzeba stwierdzić fakt, iż w demokratycznej Rzeczypospolitej Polskiej represje polityczne przerastają normalne represje stosowane przez despotyczne rządy zaborcze. Trzeba powiedzieć, że położenie więźnia politycznego w dzisiejszych więzieniach polskich jest gorsze, bardziej dokuczliwe, niż było w więzieniach carskich w Warszawie po 1905 roku. Słowa te brzmią strasznie, ale jeśli się gorąco, niekłamanie chce, aby było lepiej – trzeba mieć odwagę spojrzeć prawdzie w oczy, poznać ją, stwierdzić i zwalczyć. Trzeba skończyć z tym systemem, iż dla rzekomego ukrycia prawdy przed zagranicą, należy ją ukrywać przed własnym społeczeństwem. Szkodnikiem obywatelskim jest nie ten, kto podnosi głos, nawołujący do poprawy, lecz ten, kto świadomie, celowo ukrywając zło, utrwala je i pomaga jego rozpowszechnieniu. Jest źle, jest niewypowiedzianie źle i uważam za obowiązek obywatelski powiedzieć tę prawdę głośno. Czytaj dalej →