Lewicowo.pl – Portal poświęcony polskiej lewicy demokratycznej, patriotycznej i niekomunistycznej

Logo Lewicowo

Wspomnienia i relacje

Kazimierz Jeziorowski: Wspomnienia z działalności w PPS „Proletariat” [1933]

Nowo utworzona partia rozwinęła energiczną działalność i wkrótce zjednała sobie dużo zwolenników w kraju, a szczególniej w Łodzi. Pierwszym emisariuszem „Proletariatu” był tow. Władysław Janiszewski, który wyjechał do Łodzi i przeciągnął wielu robotników z PPS do „Proletariatu”. Drugim był Kazimierz Róg, który pojechał do Warszawy, ale krótko bawił i powrócił do Lwowa. „Proletariat” miał za sobą masy robotnicze, ale niestety za mało inteligencji w kraju do objęcia wszystkich nawiązanych stosunków. Pierwsza wydana przez „Proletariat” (tzw. III) odezwa została przyjęta w kraju z entuzjazmem, a także i pierwsze numery „Proletariatu”. Zapowiedź energicznej walki, włącznie do terroru, dla zdobycia Niepodległej Polski znalazła wielu zwolenników i wywołała w PPS duży ferment, co zmusiło w końcu ówczesnych działaczy PPS do energiczniejszej akcji. Czytaj dalej →

Marian Kenig: Ochotnicza Robotnicza Brygada Obrony Warszawy

Od wybuchu wojny do 6 września zaszły w Warszawie doniosłe zmiany. Przeprowadzono ewakuację wyższych dowództw wojskowych. Ewakuowano broń i zaopatrzenie wojskowe. Wyjechał rząd i cała administracja państwowa. Zarządzono ewakuację prasy i sztabów partyjnych. Tłumy ludności z całego kraju wędrowały na wschód. A jednak nie wszyscy ulegli panice. Sztab PPS nie skorzystał z propozycji wyjazdu. „Robotnik” nie zdemontował maszyn, jego współpracownicy w większości pozostali na miejscu i nadal wydawali swoje czasopismo. Wówczas kiedy możni szukali schronienia za granicą, proletariat Warszawy przygotowywał się do jej obrony. W przełomowej dla kraju i Warszawy chwili, kiedy na całej linii zawiodły te czynniki, na które społeczeństwo miało prawo liczyć, następuje nieoczekiwana reakcja. W gronie towarzyszy na Wareckiej rodzi się myśl formowania robotniczych oddziałów obrony Warszawy. Czytaj dalej →

Aleksy Rżewski: Wódz bojowców [1931]

Pomimo szalonej nagonki „Ochrany”, nie rozstawał się nigdy z mauzerem i browningiem. W pokoju kawalerskim spał zawsze snem sprawiedliwego. Mieszkania dobierał sobie z możliwością odwrotu w razie najścia policji. Zwykle dla zabezpieczenia się przed nagłym wtargnięciem policji, stawiał na specjalnym stołku bombę pod drzwiami; w drugim pokoju kładł na stoliku nocnym nieodłącznego mauzera. W 1907 roku w Sławkowie pod Dąbrową Górniczą na czele jednej szóstki rzuca bombę pod pociąg wiozący pieniądze. Czereda moskiewska rozbiegła się w popłochu. Następnie na odczepionej lokomotywie z rozwiniętym sztandarem dojeżdżają szczęśliwie do Strzemieszyc. Dróżnicy salutują w drodze przed sztandarem. Czytaj dalej →

Józef Uziembło: Wspomnienia z 1878 roku

Szła więc młodzież „między lud”, bo pragnienie rozniecenia znicza szczęścia w głowach wydziedziczonych milionów, cierpiących wieczną niedolę, silniejsze było nad wszelkie osobiste pragnienia, namiętności, nad wszelkie ustalone wiekami związki. Rzucano rodziców, siostry i braci, kochanki, żony i dzieci, by, przywdziawszy siermięgę lub bluzę, zrzucić z siebie ciężar poczucia winy za pozostawanie w szeregach wyzyskiwaczy. Poczucie ogromu krzywdy, wyrządzanej od wieków prapokoleniom, tak przygniatało ówczesną młodzież, że stokroć wolała ona stanąć w szeregi wyzyskiwanych, znosić głód, chłód i przeciążenie pracą – niż cierpieć katusze świadomości że się korzysta, prawem kaduka, z cudzej pracy, że zdobywa się dla siebie dobrobyt, strącając bliźniego w przepaść nędzy. Wyciągano więc bratnią dłoń ku wydziedziczonym i stawano w ich szeregi do wspólnej walki. Młodzież idąca „między lud” nie wierzyła w nieśmiertelność duszy, nie pragnęła ani doczesnej, ani wiecznej nagrody dla siebie; wstępowała na ciernistą drogę ku Prawdzie, wiedziona tą najwznioślejszą miłością bliźniego, do której nie dorosła żadna religia; tą miłością, której jedyną, lecz najwyższą rozkoszą jest wiara, że się dąży ku wszechludzkiemu szczęściu. Czytaj dalej →

Odsłonięcie pomnika „Nieznanego Bojowca” w Żyrardowie [1925]

W ostatnich dniach cała ludność robotnicza Żyrardowa przeżyła podniosłe i niezapomniane chwile. Na cmentarzu miejscowym stanął pomnik „Nieznanego Bojowca” Rewolucji 1903-6 r., ufundowany przez Magistrat Żyrardowa na wniosek naszych towarzyszów. Okazało się przy tym dowodnie, jak wielką jest siła tradycji walk rewolucyjnych 1905 r. i potęga idei „pepesowej”, która skłoniła do solidaryzowania się z tą manifestacją nawet żywioły niesocjalistyczne. Czytaj dalej →

Stanisław Leśniewski: Moje burmistrzowanie w Ostrowi Mazowieckiej 1927-1929

Sprawą, za którą trzeba się było wziąć w Ostrowi od razu, było położenie bezrobotnych. Były tam bowiem takie czasy, że kiedy mój ojciec chciał znaleźć robotnika do rąbania drzewa czy do innych rzeczy, to wychodził sobie na rynek. Tam było zawsze kilkudziesięciu ludzi, którzy czekali na robotę. A w ogóle bezrobotnych było w mieście pełno, tylko nie wszyscy wychodzili na rynek, bo nie było szans uzyskania jakiejkolwiek pracy. Działo się to jeszcze przed kryzysem. Mówię sobie: Jak to? Przecież bezrobotny powinien dostawać zapomogę czy zasiłek wedle przepisów. Sprawdziłem, dlaczego oni nie dostają. Okazało się, że nie byli w ogóle zgłoszeni. Przeprowadziłem takie zgłoszenie i wyszło wówczas na jaw, że było ich 600. Otrzymali pomoc, skromne, ale jakie takie utrzymanie, i to bez obciążania naszych miejskich funduszów, bo było to ze środków państwowych. Załatwienie tej sprawy sprawiło mi ogromne zadowolenie, które do dziś dnia odczuwam. Starałem się też pomóc bezrobotnym przez wynajdywanie im zatrudnienia. Czytaj dalej →

Tomasz Arciszewski: Przez wychowanie dziecka – do socjalizmu! [1924]

Część pałacu, w której mieszkał poprzednio następca tronu, zajmują obecnie „następcy socjalistów”. Mieści się tam internat na 120 dzieci robotniczych oraz drugi internat dla studentów, dzieci robotników. O rozroście centralnej organizacji świadczy fakt, że wysyła ona na Kongres partyjny 4 swoich delegatów. Wydaje też 3 pisma (miesięczniki), jedno dla dzieci w 90000 egzemplarzy, drugie dla rodziców w 90000 egz. i trzecie dla wychowawców w 5000 egz. Zarówno dzieci, jak i rodzice otrzymują pismo bezpłatnie. Niezależnie od pism periodycznych, Stowarzyszenie wydaje rozmaite wydawnictwa okolicznościowe, książeczki dla dzieci, wskaźniki dla rodziców, wychowawców itp. Organizacja centralna, która dzieli się na organizacje okręgowe i dzielnicowe, urządza szkoły i kursy dla wychowawców. Działalność tych organizacji polega na ustawicznej agitacji i uświadamianiu rodziców w kwestii wychowania dzieci oraz na oddziaływaniu na szkołę w duchu postępu i socjalizmu. Tworzą one też świetlice pozaszkolne oraz urządzają odczyty, pogadanki, koncerty, wycieczki, obchody świąteczne, biblioteki dla rodziców i dzieci, chóry, gry itp. Czytaj dalej →

Marian „Wojtek” Malinowski: O Wojtku i o tajnej drukarni [1919]

Uprzytomniłem mu, że PPS jest wszędzie obecną, wszędzie ma swych członków i ludzi zaufanych. Po roku czasu, kiedy maszynę stąd zabierzemy, zwalniamy go z przysięgi. Dziękując nam, przyrzekł jeszcze raz solennie tajemnicy co do drukarni i obietnicy przestania pić dochować. Po wyjściu jego pytam tow. Kuby: „No cóż wy na to?”. „Załatwiliśmy, jak można było najlepiej – odrzekł Kuba. – W każdym razie trzeba mieszkania szukać, a tymczasem jedźmy po papier, trzeba będzie z powodu tej przerwy dziś całą noc pracować”. – „Niech żyje ośmiogodzinny dzień roboczy! – zawołałem – ale nie przy partyjnej robocie”. Czytaj dalej →

Obchody jubileuszu czterdziestolecia działalności publicznej Bolesława Limanowskiego 1860-1900 [1902]

Następnie delegat CKR PPS zaboru rosyjskiego w takie mniej więcej przemówił słowa: Czcigodny i drogi nasz Towarzyszu Limanowski! Od Centralnego Komitetu Robotniczej Polskiej Partii Socjalistycznej zaboru rosyjskiego otrzymałem zaszczytne polecenie, abym tu głośno i publicznie powiedział, jak partia nasza dumna jest z tego, że Was liczy – i to od samego początku – w swoich szeregach, Was, powstańca i demokratę, który został socjalistą w całej pełni tego wyrazu, Was, w którego czcigodnej osobie spotkały się i zjednoczyły dwie wielkie linie rozwojowe naszego społeczeństwa: chwały pełne, najwznioślejsze tradycje polskiej demokracji z potężnymi, nowymi nadziejami i obietnicami międzynarodowego socjalizmu. Czytaj dalej →

W. Kielecki (Jan Libkind): PPS w Rosji od roku 1917 [1923]

Nie trzeba być zupełnie komunistą, aby stwierdzić, że bolszewizm, dążąc do zdobycia władzy, wysunął cały szereg zupełnie słusznych haseł, które zresztą sam później cynicznie podeptał. Pokój, prawo narodów do stanowienia o sobie, natychmiastowe uregulowanie kwestii rolnej, zniesienie kary śmierci, zupełne usunięcie reakcjonistów ze stanowisk w armii, administracji i sądownictwie itp. – wszystko to pokrywało się w zupełności z postulatami PPS. O rozpędzeniu Konstytuanty nie było jeszcze wcale mowy. Z biegiem czasu, gdy bolszewicy deptali jedną po drugiej swoje zasady, PPS w Rosji odgraniczała się od nich. Stojąc jednak coraz wyraźniej w sprzeczności z nowymi władcami Rosji, PPS w Rosji nie walczyła z bolszewikami chociażby dlatego, że nie utożsamiała się z żadną partią rosyjską i wychodziła z odrębnych założeń niezależnej partii polskiej. Czytaj dalej →

Bronisław Marczak: W dziesięciolecie „zjednoczenia” [1959]

Byłoby naiwnością przypuszczać, że peperowcy się zlękli. Wcale nie, zaostrzyli tylko walkę przeciwko PPS. Wystąpili z zarzutami, że PPS przygarnęła do swoich szeregów wszystkich reakcjonistów, a nawet volksdeutschów i że oni to właśnie występują przeciwko jednolitemu frontowi i współpracy, czyniąc to oczywiście za pieniądze obcych agentur i w służbie amerykańskiego imperializmu. Zmniejszono przydział papieru gazetowego dla pism pepesowskich, choć ministrem propagandy był członek Centralnego Komitetu Wykonawczego koncesjonowanej PPS, były ksiądz katolicki Stefan Matuszewski, wtyczka komunistyczna. Tak wyglądała w praktyce „jedność działania” i „dojrzewanie”. Wszystko to było jednak niczym wobec faktu, który zaszedł w połowie 1946 roku w Łodzi, kiedy to cenzor skonfiskował przemówienie... premiera Edwarda Osóbki-Morawskiego. Czytaj dalej →

Adam Ciołkosz; PPS-WRN: Walka i zagłada Żydów polskich. W  25 rocznicę powstania w getcie warszawskim + Bohaterom cześć! [1968; 1943]

17 grudnia tegoż roku Raczyński przemawiał w języku angielskim przez radio z Londynu, we wzruszających słowach omawiając treść noty rządu polskiego, ogrom zbrodni niemieckich i ogrom żydowskiej tragedii. „Gdy myślę o mym własnym narodzie – mówił wtedy – masakrowanym, a mimo to zdolnym do takich czynów sprzeciwu i współczucia, jak zniszczenie przez robotników polskich części muru otaczającego getto w Warszawie, nie mogę oprzeć się myśli, jak mały jest ten potężny naród niemiecki i jak bezgraniczna jest jego hańba”. Tego samego dnia rządy europejskich państw sprzymierzonych wydały uroczystą deklarację, zapewniając, że zdecydowane są wypalić rozpalonym żelazem zło, które tak zaraża naród niemiecki. Wszystko – w czasie przyszłym, po wygraniu wojny, po zwycięstwie. Lecz do dnia zwycięstwa było jeszcze daleko! Nic nie mogło już zbawić Żydów polskich jako społeczności. Pozostała jeszcze tylko myśl: zginąć w walce – i taki cel walki zakreślała odezwa Żydowskiej Organizacji Bojowej z dnia 23 kwietnia 1943 roku do Polaków – żołnierzy wolności. Mówiła ona: „Możemy wszyscy zginąć w tej walce, lecz nie poddamy się”. Słowami tej odezwy, walka toczyła się o ludzki, społeczny i narodowy honor i wolność. Wedle relacji płk. Stanisława Webera z rozmowy z dowództwem Ż.O.B., celem organizacji była „walka z Niemcami, aby drogo sprzedać swe życie”. Ten cel został osiągnięty. Nic więcej w walce tej osiągnąć nie było można. Czytaj dalej →

Ludwik Krzywicki: Działalność oświatowa (1880-1918) [1933]

Świadom swojej odpowiedzialności, a mając do czynienia z przedstawicielami różnych partii robotniczych, zarząd, choć w większości swojej sympatyzował z PPS, przestrzegał uważnie bezstronności – był socjalistyczną wszechnicą nie jednej partii, ale ogółu robotniczego. Ale przed Uniwersytetem zaczęły się piętrzyć inne przeszkody: reakcja powoli podnosiła głowę, fabryki utrudniały urządzanie odczytów w ich murach, na prowincji z ambon występowano przeciw odczytom, sypały się denuncjacje do władz: „przecież my i wy wierzymy w tego samego Boga, więc dlaczego pozwalacie” itd. Dokoła Uniwersytetu zgęszczała się coraz cięższa atmosfera: tropiono działalność nielegalną tam, gdzie nie było dla niej miejsca. A co gorsza, władze zaczynały coraz ostrzej nacierać. Pojawiały się żądania, aby równolegle z systematycznymi wykładami języka polskiego odbywały się wykłady rosyjskiego. Jeszcze później zaczęto się w ogóle czepiać samej zasady wykładów systematycznych. Ale przede wszystkim rozpoczęły się najścia Ochrany. W maju 1907 r. na jeden z odczytów na Pradze wkroczyło wojsko z policją, strzałami ponad głowami uczestników powstrzymało ich od ucieczki i dokonało rewizji. Gdzie indziej wstrzymywano czynności biurowe, grożono zamknięciem wykładów itd. W r. 1908 jedna z wycieczek, zalegalizowana najformalniej u władz policyjnych, spotkała się z najściem zbrojnym kozaków i agentów Ochrany, ze strzelaniną i aresztowaniem kilku uczestników. Czytaj dalej →

Kazimierz Pużak: Ostatni dzień pobytu w twierdzy szlisselburskiej [1921]

Wreszcie nad twierdzą ciążyła tradycja ofiar czasów ponurych i okrutnych. Krwawa nić ofiar ciągnęła się poprzez cesarza Iwana V, Dekabrystów, Łukasińskiego, Narodowolców, Proletariatczyków – Waryńskiego, Janowicza, Kobylańskiego, wreszcie terrorystów 1904-1905 r.: Bałmaszewa, Kalajewa i Konoplannikowej. Toteż, kiedy za więźniem zamykały się wrota baszty „Gosudarewoj”, których pilnował, wierny ich strażnik, ponury Litwin Preczkajtis i kiedy w budynku pierwszego posterunku, istnej klatce, świeżo przybyły więzień spotykał i wysłuchiwał „mowy powitalnej” naczelnika katorgi, wówczas musiał posiadać sporą dozę wytrwałości, żeby już na wstępie się nie załamać. A życie w katordze szlisselburskiej miało płynąć długo, tak beznadziejnie długo, że koniec terminu katorgi i osiedlenie w dalekiej Syberii było jakimś świetlanym portem, do którego więzień chciał koniecznie dobić. Lecz o dniu zupełnego wyzwolenia, bez nieodłącznej Syberii nikt nie śmiał nawet marzyć. A jednak taki dzień miał nadejść. I taki dzień nadszedł. Czytaj dalej →

Wacław Czarnecki: Prasa socjalistyczna – wierna towarzyszka walki robotniczej

Choć redakcja „Robotnika” podobna była do innych warszawskich redakcji pod względem małej ilości stałych pracowników i umiejętności wykonywania przez każdego wszystkich prac redakcyjnych, to różniła się ona zasadniczo jednolitością przekonań politycznych, głęboką wiarą w słuszność idei socjalizmu i wielkim uczuciowym zaangażowaniem się wszystkich swych pracowników po tej stronie politycznej barykady. W „Robotniku” wszyscy, nie wyłączając administracji i drukarzy, byli socjalistami, należeli do PPS. To sprawiało, że praca zawodowa była nie tylko obowiązkiem, ale i wcielaniem w życie własnych poglądów, możnością politycznego wyżywania się w pracy. Dlatego też kwestia zarobków nie była jedyną więzią pracowników z wydawnictwem. Poza stałymi członkami redakcji było jeszcze mnóstwo ludzi, którzy dostarczali artykuły, bądź nawet całkowicie redagowali poszczególne działy, nie biorąc za to żadnego wynagrodzenia. Czytaj dalej →

Edmund Bałuka: Socjalizm to nic złego

A w 1976 r. zorganizowano w Paryżu duży mityng na cześć dwudziestolecia powstania na Węgrzech i w Polsce. Pracowałem w tym czasie w Manchesterze w Anglii w kontroli technicznej. I przyjeżdżają do mnie z Francji, trzech takich panów i proszą, żebym przyjechał na ten mityng. Poszedłem do szefa poprosić o trzy dni wolnego. A on: „Co, znowu, film jakiś robisz?”. Bo kiedy robiliśmy „Trzy dni w Szczecinie”, to dużo brałem wolnego. „My nie zatrudniamy tutaj artysty, lecz robotnika” – powiedział. Ale w końcu mnie puścił. Ale coś będę musiał mówić, prawda? W pociągu do Paryża napisałem trzynastopunktowy program. Napisałem: „Wolność kraju”. Bo przecież każdy chce żyć w wolnym kraju! A Polska i Węgry nie były wolnymi krajami i właśnie o to walczyli wtedy ludzie. I to stale miałem przed oczami później. Dalej: „Zniszczenie monopolu PZPR, która nie reprezentuje interesów klasy robotniczej, lecz jest podporządkowana interesom KPZR”. Wiadoma rzecz, jasna jak słońce: PZPR to nie była klasa robotnicza, tylko świta na górze – a członkowie mieli tylko płacić składki. Kiedyś zaczepiła mnie kontrola graniczna w Anglii, w Dover, kiedy jechałem na imprezę „Marxism ‘77” do Londynu. Jeden z oficerów mówi do mnie: Do you like communism in Poland? Odpowiedziałem: If you look at what is communism in Poland, you no speaking about... Co to jest za komunizm... Później na swojej rozprawie sądowej powiedziałem adwokatowi, który mówił, że broni socjalistycznej Polski Ludowej: „Nie, Panie Majorze, Pan broni swojego stołka. Pan nie broni ani socjalizmu, którego nie ma, ani Polski Ludowej. Polska nie jest wcale »Ludowa«”. Czytaj dalej →

Jan Strzelecki: Mój nauczyciel [1963]

Nie przestaję, pisząc tekst powyższy, pisać o Stanisławie Ossowskim. Poznałem go w czasie okupacji, na polskim dnie morderczego ciśnienia uruchomionego przez zwycięski faszyzm. Czynił on na mnie zawsze wrażenie człowieka, który widząc walenie się instytucji, sprzyjać mających trwaniu i rozwojowi cennych właściwości społecznego życia, uważał za oczywiste działać tak, jakby dalsze tych właściwości trwanie zależało od jego wierności. To, podobno niesocjologiczne, rozstrzygnięcie stanowiło o jego ludzkim kształcie. Tamten czas był przecież nie tylko czasem walki, był również czasem świadectwa. A raczej były w nim akty świadectwa, które były udziałem w walce, i były postacie walki, które były udziałem w świadectwie. Czytaj dalej →

Maciej Gawlikowski: Broniewski jest niewygodny

10 lutego minęła 50. rocznica śmierci najświetniejszego polskiego poety lewicowego, Władysława Broniewskiego, twórcy dziś z premedytacją przemilczanego, a niegdyś zakłamywanego. Z Maciejem Gawlikowskim, autorem „niewygodnego” filmu dokumentalnego „Errata do biografii: Władysław Broniewski”, rozmawia Krzysztof Wołodźko. Czytaj dalej →

Zbigniew Czeczot-Gawrak: Przyczynek do dziejów międzywojennej żeromszczyzny („Zarzewie Nowe”) [1988]

Trzeba było dużego żaru pod tyglem, aby tym tonem, z pozycji Sorela, zwracać się do obozu piłsudczyków bez ingerencji cenzury. W tymże zeszycie „Zarzewia” kurtuazyjny skądinąd artykuł wstępny Mariana Wojnowskiego, witający przybywającego do Krakowa marszałka Piłsudskiego, opatrzony był tytułem: „Zwyciężyć i spocząć na laurach to klęska”, a cała pierwsza kolumna posiadała ostry ukośny nadruk: „Żądamy uspołecznienia kopalń śląskich”. Czytaj dalej →

Stefan Stamirowski: Jak umierali Pużak, Dzięgielewski i Zdanowski [1958]

W czerwcu 1947 roku Pużak został aresztowany ponownie, jednocześnie z innymi przywódcami i działaczami PPS. Przesłuchiwał go pułkownik Józef Różański, który znowu tytułował go słowami „panie prezesie”. Różański zaproponował Pużakowi współpracę z reżymem. Przesłuchiwali go też oficerowie śledczy: por. Łyżkowski, kpt. Bochenek i kpt. Eugeniusz Chimczuk, którzy go bili i znęcali się nad nim. Gdy Pużak w czasie późniejszych przesłuchań zawiadomił o tym Różańskiego, ten ostatni kazał wezwać tych oficerów i zbeształ ich za bicie Pużaka, po czym w dalszym śledztwie zbesztani przez Różańskiego oficerowie czynili to samo, co poprzednio; zbesztanie ich było umówioną komedią, nie ulega wątpliwości, że sam Różański kazał owym oficerom bić Pużaka. Pużak nie podpisał w śledztwie ani jednego protokołu. Czytaj dalej →

← Starsze tekstyNowsze teksty →
↑ Wróć na górę