Byłem świadkiem wstrząsających tragedii, jakie rozgrywały się w trupiarniach szpitala huty „Katarzyna” i sieleckim przy zwłokach zamordowanych, słyszałem, jak ich krewni i przyjaciele przysięgali zemstę na zbirach carskich i na tych, którzy tym najeźdźcom pomagają. Ja, który bezpośredniego udziału w tym pochodzie nie brałem, a tylko przypadkowo znalazłem się w pobliżu huty, wracając z Konstantynowa, miałem przestrzelony kapelusz i palto i lekko draśniętą głowę. Wypadki te, jak i cały przebieg dotychczasowych wystąpień, przekonały członków partii, że chcąc prowadzić walkę z caratem, należy się odpowiednio do walki tej przygotować, by na gwałt gwałtem odpowiedzieć. W tym duchu partia wydała odezwę, wzywając robotników do zaopatrywania się w broń i przystąpiła do tworzenia organizacji bojowej. Po upadku strajku rozpoczęły się represje i aresztowania, lecz władze, jakby przerażone swoim czynem pod hutą „Katarzyna”, represje stosowały przeważnie na ulicach, pozostawiając w spokoju fabryki i kopalnie, do których przeniosło się prawie całe życie organizacyjne. Tutaj urządzano zebrania i wiece dyskusyjne, w fabrykach często odbywały się ćwiczenia oddziałów bojowych i przechowywano składy broni. Była to jakaś eksterytorialność, gdyż mimo iż wiele z tych fabryk znajdowało się pod specjalną opieką władz policyjnych i wojskowych, mimo że w portierniach i innych pomieszczeniach przebywały stale nasłane tam policja i wojsko, to jednak na tereny warsztatów i oddziałów rzadko się zapuszczały, gdyż czuły się tam niebezpiecznie i obco, a zdrajców jeszcze było mało. Czytaj dalej →
Była to więc radość poczucia budzącej się dawnej woli. Nic lepiej nie może odmalować tej psychiki jak następujące przykłady. Abramowski wówczas wciąż jeszcze cierpiał na dręczącą bezsenność, którą uśmierzał narkotykami. Ale te narkotyki, zwłaszcza takie, jak amylenum hydratum, były powodem halucynacji, w których sen pokazywał mu najboleśniejsze obrazy przeżyć osobistych i społecznych. Sypiał po tym narkotyku z oczami otwartymi i opowiadał mi rzeczy, od których włosy stawały mi dęba, a nic po przebudzeniu się o tym nie pamiętał. Widywał wtenczas przy sobie postać swej utraconej żony. Jak dalece wstrząsnęła nim wieść o wybuchu strajku łódzkiego i jego imponujących rozmiarach, to odczuć można było z hymnu, który był wybuchem jego entuzjazmu, łamiącego się z bólem, na powitanie tej wielkiej chwili. Odczytywał mi go ze łzami w oczach. Każda strofka tego hymnu miała refren złożony z dwujęzycznych wyrazów: „Bo czas już nadszedł” – „Zeit ist schon gekommen”. Były to ówczesne hasła strajkowe robotników łódzkich – polskich i niemieckich. Czytaj dalej →
Zwolnienie miało przebieg niezwykły. Przed gmachem sprawiedliwości w Sacramento, dokąd przywieziono niedawnego więźnia Toma Mooneya, zebrał się tłum liczący 250 tys. osób. Przybył też i gubernator Olson, który pierwszy uwierzył w niewinność Mooneya. Tłum czekał na chwilę, gdy z głośników popłyną słowa gubernatora. Cisza zaległa plac. Nagle zabrzmiał głos Olsona: – Tomie Mooney, ogłaszam uroczyście, że padł pan ofiarą omyłki sądowej i niesprawiedliwie przesiedział pan w więzieniu 22 lata. Jest pan wolny! Trudno opisać, jaki entuzjazm rozpętał się w tłumie, który przez głośniki słyszał słowa gubernatora. Chciał on wygłosić przemówienie przez mikrofon, ale ze wzruszenia nagle stracił przytomność i upadł. Gubernator Olson został natychmiast przewieziony do szpitala, gdzie stan jego został uznany za bardzo poważny. Lekarze obawiają się o jego życie. Czytaj dalej →
W dziedzinie pracy społecznej nieśmiertelną zasługą Zmarłego jest fakt, że on pierwszy w Polsce odkrył socjalistyczną wartość ruchu spółdzielczego, w którym widział nie tylko genialny sposób gromadzenia oszczędności, nie tylko udoskonalony mechanizm handlu, ale przede wszystkim potężny oręż dla tworzenia własności kolektywnej, dla rugowania zysków kapitalistycznych, a więc dla stopniowej przebudowy obecnego ekonomicznego ustroju na ustrój taki, jaki odpowiada tęsknotom naszym i ideałom. W Jego mniemaniu socjalizm winien być już dzisiaj nie tylko krytykującym i burzącym, ale równocześnie budującym i twórczym. Sięgnąć musi do nowej formy walki klasowej: do stopniowego wywłaszczania kapitału z jego zdolności do przynoszenia zysków i do użycia tych, przekazanych wspólnemu posiadaniu kwot, dla budowy społecznej według własnych naszych planów. Czytaj dalej →
Dwadzieścia dwa lata leżały ciała padłych na posterunku Żołnierzy Wolności i Niepodległości, jak na urągowisko pod bramą cmentarną. Nie było ręki, która by samotną mogiłę dwóch bohaterów ubrała kwiatami – nie było ręki, która by nad mogiłą postawiła krzyżyk drewniany. Po dwudziestu dwóch latach doczekali się dzielni bojowcy, że nad ich trumnami załopotały ukochane przez nich Czerwone Sztandary ze znakiem PPS oraz bratnich organizacji socjalistycznych i związków zawodowych, że ciepłem i blaskiem czerwieni okryły ich kości dziesiątki wieńców złożonych ręką brata-robotnika. Doczekali się, że przy ich trumnach biła w modre niebo zwycięska pieśń proletariatu „Czerwony Sztandar”. Dziesiątki tysięcy robotników łódzkich i okolic oddały hołd prochom Żołnierzy Rewolucji. Klasa robotnicza oddała bojownikom należny im hołd. Jedynie świecili nieobecnością przedstawiciele rządu. Widocznie panowie ci uznali, że żołnierze Polski Niepodległej nieubrani w mundur i czapkę żołnierską z Białym Orłem, padli w walce o wolność klasy robotniczej i Niepodległej Polski, niewarci są, by nad ich mogiłą pochyliły się głowy rządowych dygnitarzy. Czytaj dalej →
Stwierdzić musimy, że PPS w r. ub. z powodzeniem odpierała zakusy reakcji, mające na celu zakuć robotników w kajdany ustaw wyjątkowych lub odebrać robotnikom te zdobycze, które oni wywalczyli sobie w ciężkim trudzie, pełnym ofiar i poświęcenia. Wspomnimy tylko strajk marcowy przeciwko militaryzacji kolei, walkę sejmową przeciwko ustawom wyjątkowym, i przeciwstrajkowym, wreszcie walkę przeciwko zawieszeniu ustawy o 8-godzinnym dniu pracy. Walka PPS na ogół miała zupełne powodzenie, a zdobycze klasy robotniczej byłyby większe i trwalsze, gdyby nie rozbicie jej na zwalczające się wzajemnie partie, gdyby nie zwłaszcza zbrodnicza działalność komunistów, zmuszająca PPS do walki na dwa fronty i utrudniająca niezmiernie walkę z reakcją. Czytaj dalej →
Wkrótce po moim przyjeździe do Grodziska klucznik więzienny wywołał mnie z nazwiska. „Niech się pani ubierze na śledztwo” – powiedział. Gdy się ubrałam, dwóch strażników zaprowadziło mnie do naczelnika Aleksandrowa. Na śledztwie przede wszystkim zaczął mnie sypać Józef Krupiński, potem Wysocki, Zakrzewski i Syroczyński. Mówili wszystko, co wiedzieli. Wysocki i Kotwica chodzili za mną w kancelarii jak dwa psy i namawiali mnie, żebym się przyznała i nie mordowała pana naczelnika. W pewnej chwili Wysocki mnie popchnął, potoczyłam się i krzyknąwszy: „won, ty zbrodniarzu”, złapałam za krzesło. Wtedy Aleksandrow chwycił mnie za gardło i rzucił o drzwi. Padając, zawołałam – wody! Jakiś szpicel podał mi wody, którą zwilżyłam sobie twarz i usta. Potem podniosłam się z podłogi i usiadłam na ławce, oddychać było mi bardzo ciężko. Aleksandrow kazał mnie z powrotem odprowadzić do więzienia. W celi więziennej dostałam silnych bólów, jęczałam i krzyczałam do rana jak nieludzkie stworzenie. Czytaj dalej →
W różnych ośrodkach bardzo żywy udział przyjmują nasze członkinie w pracach Robotniczego Towarzystwa Przyjaciół Dziecka. W niektórych ośrodkach towarzyszki nasze same organizują Oddziały, zakładają ogniska dziecięce, kluby niedzielne, przeprowadzają gwiazdkę. W Płocku, Kutnie, Włocławku, Żyrardowie, Pabianicach, Łodzi, Nowym Sączu, Tarnowie, Białej (Małopolska), Pruszkowie, pracują z dużym powodzeniem, wprowadzając w ten sposób setki kobiet-matek w nasze szeregi. Praca w tej dziedzinie jest zapoczątkowana w kilku miastach i w najbliższej przyszłość będzie zrealizowana. Centralny Wydział Kobiecy starał się o zorganizowanie specjalnej Sekcji Kobiecej przy Komisji Centralnej Związków Zawodowych, jednak pertraktacje nie dały żadnych wyników, niemniej istnieje stała współpraca, a wyrazem tego jest stały kolportaż „Głosu Kobiet” przez poszczególne Związki, jak Związek Rolny, Metalowy, Użyteczności Publicznej, Tytoniowy. Czytaj dalej →
Po dziś dzień żadna z tych wytycznych nie została zakwestionowana przez doświadczenie. Przeciwnie, wszystkie okazały się żywotne i twórcze. Lat dwadzieścia temu „Cukunft” była jedną z wielu organizacji, prawda – największą, ale nie mogła wtedy oświadczyć tego, do czego ma w tej chwili bezspornie prawo – że jest reprezentantką całej młodzieży żydowskiej, pragnącej innego jutra, jutra pracy i wolności. Tak jak za Bundem stanęła większość żydowskiego ludu, cały lud pracy, tak za Cukunftem kroczy całe młode pokolenie, które walczyć chce o lepsze jutro, a wie, czuje i wierzy, że walczyć można o nie pod hasłami walki o Polskę Socjalistyczną. Czytaj dalej →
Członek CKR PPS zjechał do Łodzi, a po naradach komendant Organizacji Bojowej wezwał do siebie instruktorów. Co robią bojowcy? – zapytał. – Nic. Sprzątnięto tylko dwóch szpicli, jednego strażnika w Widzewie i ośmiu żandarmom powybijano zęby kulami, podobno ze zmartwienia – pomarli. – Tak. A co robią endecy? – Zabili już ośmiu robotników, jedenastu ranili i rzucili bombę do sklepu kooperatywy robotniczej. – Nasi bojowcy spotykali się z nimi? – Dwa razy. – No i co? – Ano pierwszy raz zaczęli do nas prażyć, ale z daleka i nic z tego nie wyszło, a drugi raz przetrąciliśmy ich w bramie na Bałutach. Rezultat: zabraliśmy im cztery poświęcane browningi. A ponieważ domagali się pokwitowania, tośmy im wysmarowali gęby na kolor czerwony i puścili. Czytaj dalej →
Naród polski spłaca dziś zarówno poległym, jak i przy życiu pozostałym bojownikom o wolność swój moralny dług. Byłoby jednak wielką niesprawiedliwością, gdyby w historii polskiego ruchu wolnościowego przemilczano o znacznym udziale w nim żydowskiego robotnika. Do złotej księgi historii muszą być wpisani wszyscy bohaterzy bez różnicy pochodzenia, i przyszłe pokolenia w Polsce muszą wiedzieć o pionierach, którzy na „żydowskiej ulicy” rzucali pierwsze ziarnka idei niezawisłej Polski. Przyszłe pokolenia w Polsce muszą wiedzieć, jaką rolę odegrali pepeesowcy-Żydzi, którzy walczyli i cierpieli dla wyzwolenia klasy robotniczej i Polski. Czytaj dalej →
Słyszeliście o Hipolicie Kopisiu. Tak nieromantycznie nazywa się jeden z ostatnich rycerzy świata. Stolarz z Parczewa, wysłany przez organizację do Lubartowa, by śmiercią ukarać jednego ze szpiegów i katów, czterema strzałami z brauninga położył dwóch strażników, którzy go zatrzymali, ocalał i pozostał w tej miejscowości, nareszcie kazał się zameldować u urzędnika, na którym wyrok miał spełnić, i położył go trupem. Mając jeszcze rewolwer nabity i możność utorowania sobie drogi kulami, dobrowolnie oddał się w ręce żandarmów. Przed sądem wojennym powiedział: Byłem żołnierzem proletariatu polskiego, spełniłem rozkaz mej władzy przełożonej. Żałuję, żem zabił dwóch strażników – chcieli mi przeszkodzić. Innych nie zabijałem, choć miałem możność, bo sam nie mogę życiem ludzkim rozporządzać. Jedną tylko do was, sędziowie wojenni, mam prośbę: byłem żołnierzem rewolucji polskiej, ukarzcie mię śmiercią żołnierską, przez rozstrzelanie, nie powieszenie. Sąd prośbę jego uwzględnił, skazał go na rozstrzelanie i ułaskawił na bezterminową katorgę. Czytaj dalej →
Oprócz wykazanych 12 Domów Robotniczych jest w posiadaniu robotniczym kilkadziesiąt domków i realności, w których mieszczą się sklepy stowarzyszeń spożywczych i lokale mniejsze, służące na urządzenie małych zgromadzeń, konferencji lub posiedzeń. Jeżeli zważymy, że w roku 1905 stanął pierwszy Dom Robotniczy w Stonawie, to należy stwierdzić, że dzieła wybudowania dwunastu wspaniałych gmachów dla użytku robotniczego dokonano właściwie w okresie dziesięciu lat, gdyż czas wojenny należy z tego wyłączyć. Jeżeli weźmiemy pod uwagę etnograficzną część Śląska Cieszyńskiego – w części czeskiej – gdzie mieszka koło 160 000 Polaków, z czego można liczyć śmiało 75-80% robotników, to musimy stwierdzić, że Domy Robotnicze stoją właśnie w tych miejscowościach, gdzie największy procent jest Polaków, co najlepiej dowodzi, że budowy te są prawie wyłącznie dziełem polskiego robotnika. Czytaj dalej →
Po załatwieniu formalności szliśmy z powrotem do X pawilonu przez plac, na którym stała kolumna ku czci cara Aleksandra I – z napisem „zwycięzcy i dobroczyńcy Polski”. Baron, wskazując na tę kolumnę, rzekł, że tu będzie szubienica dla wrogów wolności, gdy lud obali carat, a później stanie tu pomnik wolności. Koło drzwi mojej dziesiątej celi pożegnałem na zawsze towarzyszy – Barona i Białoruckiego. Skazano ich na śmierć. Barona w kilka dni po sprawie stracono, a Białoruckiemu zamieniono śmierć na dożywotnią katorgę, lecz po trzech miesiącach stracono go za inną sprawę: za rzucenie bomby pod Proskurjakowa. Po wręczeniu aktu oskarżenia – czekałem na sprawę dwa tygodnie. Nie czułem lęku, choć wiedziałem, że będę skazany na śmierć. Było we mnie dużo ciekawości, jak to będzie na tej sprawie. Czytaj dalej →
Do nowego parlamentu masy pracujące Polski wysłały 65 posłów i 10 senatorów z listy nr 2. Klub nasz, jako drugi co do siły i znaczenia w tym Sejmie, stanął wobec wielkich i trudnych zadań. W tych trudnych warunkach pracował ZPPS konsekwentnie nad odbudową znaczenia i powagi parlamentaryzmu, jako kamienia węgielnego demokracji. Z jednej strony zmierzaliśmy więc do energicznego odpierania wszelkich prób poniżenia Sejmu jako instytucji i odebrania mu znaczenia; z drugiej strony staraliśmy się o wydobycie z samego Sejmu maksimum energii i pracowitości. Tu mamy do zanotowania poważne sukcesy ZPPS. Już na pierwszym posiedzeniu Sejmu, po niebywałym sponiewieraniu ciała ustawodawczego przez wprowadzenie policji do sali obrad, Sejm odrzuca kandydaturę rządową p. Bartla na marszałka Sejmu i wybiera 206 głosami kandydata ZPPS, tow. Ignacego Daszyńskiego. Wybór ten był wielkim triumfem demokracji i tak też został przez cały kraj zrozumiany. Czytaj dalej →
Tę ciszę, którą usiłowano okryć trumnę Gabriela Narutowicza – przerwała klasa robotnicza. W dniach bratania się ludzi uważających się za spadkobierców ideowych Piłsudskiego ze spadkobiercami ideowymi tego, który nosił w swym rewolwerze kulę przeznaczoną dla Piłsudskiego – w dniach, kiedy niewiadomszczyzna wypełzła z mroków i znowu poczyna przemieniać rzeczywistość polską w afrykańską dżunglę – robotnicy przypomnieli krajowi świetlaną postać Gabriela Narutowicza i haniebną zbrodnię endeckich pachołków burżuazji. Akcja przeprowadzona przez PPS miała charakter masowych, żywiołowych manifestacji. W manifestacjach tych ujawniała się wola ludu położenia kresu faszystowskim zakusom. Przypominając chwile sprzed lat piętnastu, gdy broczył krwią Prezydent – klasa robotnicza ślubowała nie ustać w walce z wrogiem wolności, z wrogiem ludu. Czytaj dalej →
Ażeby podkreślić, kim była Pani Maria, pozwolę sobie na przytoczenie niektórych ustępów jej listu, pisanego do mnie w chwili, gdy się giąłem pod ciężarem powyższego wyroku: „...chciałam także powiedzieć Panu, żeby się Pan tak nie martwił wyrokiem. Pan był tak strasznie zgnębiony wczoraj. Pan widzi przecie, że dla nas śmierć nie powinna być straszna i chyba założenie to stwierdzamy zachowaniem swoim... Pan podziwia spokój męża, z jakim umiera, a dla mnie życie jego jest drogie, lecz jeszcze droższy spokój i siła, z jaką potrafi wyzbyć się dla siebie wszystkiego... Widzę, że zwyciężyliśmy oboje, obojętnie patrząc na wszystko, wobec śmierci za ideę...”. Byli to godni siebie ludzie! Ostatnim okrzykiem Montwiłła pod szubienicą były słowa: Niech żyje Polska niepodległa! Czytaj dalej →
Klasowe stowarzyszenia spółdzielcze w okresie pierwszej wojny światowej, w okresie głodu, paskarstwa, panujących chorób zakaźnych, oddały klasie robotniczej wielkie usługi. Należy zaznaczyć, że po chleb i inne artykuły w sklepach miejskich i u prywatnych sklepikarzy ludzie wystawali długie godziny, a nieraz i w nocy. W spółdzielniach tego nie było, a jeżeli nieraz pewna liczba osób oczekiwała przez krótki czas, pomieściła się w sklepach, a nie na dworze. Były okresy, kiedy chleb w spółdzielniach był sprzedawany po cenach niższych niż u prywatnych piekarzy. Należy podkreślić, że działalność robotniczych spółdzielni nie ograniczała się do tanich kuchni i herbaciarni. Pracownicy tych instytucji byli to społecznicy, oddani wiernie sprawie wyzwolenia społecznego i wyzwolenia narodowego ludu polskiego, ludzie zahartowani w pracy i walce podziemnych organizacji politycznych, którzy za marne wynagrodzenie pracowali z całym poczuciem odpowiedzialności. W tych instytucjach wrzała jednocześnie praca polityczna. W lokalach ich odbywały się zebrania robotnicze, pogadanki, wykłady, odczyty itp. Idea socjalizmu przesiąkała głęboko do serc i umysłów klasy robotniczej. Krystalizowało się oblicze społeczno-polityczne mas robotniczych, co ma historyczne znaczenie w polskim ruchu robotniczym. Czytaj dalej →
Białystok w czasie strajku wyglądał oryginalnie, jak nam pisze jeden z korespondentów. „Miasto zwykle dość ruchliwe, z kominów fabrycznych zawsze unoszą się kłęby dymu, a teraz... pustki, cicho wszędzie, tylko raz po raz rozlega się stuk podków o bruk miejski, to kozackie patrole... Mongolskie, ogorzałe twarze ciekawie oglądają miasto i budynki; jako wojsko nieregularne, jadą uzbrojeni niejednakowo: u jednego w ręku tylko nahajka, u drugiego sterczy ponad głową wysoka pika; jadą jak kto chce, każdy siedzi na siodle inaczej do swego sąsiada i w pozie swobodnej, nie zaś jak wymusztrowany żołdak nowoczesny. Doprawdy, zdaje się, jakby wróciły czasy tatarskich najazdów”. Czytaj dalej →
Jedną z najbardziej legendarnych postaci dawnej przedwojennej PPS jest bezspornie tow. Michał (zwany inaczej Michałem Czarnym albo Tatarem). Kto z PPS-owców nie znał i nie pamięta tego arcykonspiratora, od którego tylu młodych uczyło się sztuki konspiracji? Dzisiaj, gdy zwłoki jego uroczyście przywieziono do Warszawy z pobojowiska ma Wołyniu, jego postać staje w pamięci jako żywa. Michał był Tatarem w samej rzeczy. Prawdziwe jego nazwisko brzmiało w skróceniu: Huzmen Mirza Sulkiewicz. Żandarm Gnoiński, gdy po aresztowaniu Sulkiewicza zapoznał się z jego personaliami, schwycił się ze zdumieniem za głowę i zapytał: „Pomiłujtie! Pan – Tatar i mahometanin! Co pan porabia w PPS? Co ma pan wspólnego z polskimi sprawami?”. A Sulkiewicz na to: „Moja rodzina od kilkuset lat jest polską”. Czytaj dalej →