To wymaganie bezwzględnej czystości od jednych kobiet nie wyklucza sprowadzania na manowce największego zepsucia i zwyrodnienia drugich kobiet, potrzebnych w odmienny sposób do zaspokojenia krańcowego egoizmu męskiego; i nie wiadomo doprawdy, która z dwóch specjalnie męskich zbrodni, kobieta bowiem nigdy się ich nie dopuszcza, jest większa i bardziej o pomstę do nieba wołająca? Ale że obie na miano zbrodni zasługują, to żadnej wedle mnie nie ulega wątpliwości, i póty o umoralnieniu stosunku mężczyzny do kobiety mowy być nie może, póki te dwie zbrodnie nie zostaną wyplenione, póki kobiecie nie przyznamy prawa do pełnego rozwoju umysłowego, a pod względem moralności małżeńskiej nie postawimy jej na równi z mężczyzną. Aby uniknąć nieporozumienia wyraźnie zaznaczyć muszę, że nie domagam się dla kobiety uznania tej samej niemoralności, jaką obecnie odznacza się mężczyzna, lecz odwrotnie, pragnę, aby mężczyzna wziął przykład czystości z kobiety, i aby przynajmniej nie poniżał kobiety, czyniąc ją, jak obecnie, narzędziem swych zmysłów i namiętności. Czytaj dalej →
Rewolucja duchowa postawiła zagadnienie, sformułowała problem. Rewolucja polityczna uczyniła ważny krok na drodze do realizacji idei humanizmu. Nie trzeba chyba przekonywać, że nie rozstrzygnęła zagadnienia, że proces nie został doprowadzony do kresu. Na rewolucji tej zaciążył znów jej charakter klasowy. Rewolucja burżuazyjna zatrzymała się tam, gdzie kończył się interes burżuazji. Gwarancje polityczne wolności ludzkiej zostały przeprowadzone połowicznie, gwarancji społecznych nie stworzono żadnych. Ale idea zerwania więzów duchowych i politycznych zbliżyła ludzkość do sedna zagadnienia, do tych więzów, które najsilniej krępują rozwój duchowy człowieka. Dokopano się wreszcie do najistotniejszych źródeł niewoli. I oto teraz przeżywamy trzecią rewolucję humanistyczną. Określamy ją jako rewolucję społeczną. W walce o ideały humanizmu jest to rewolucja ostatnia. Dopiero ona urzeczywistnia problemat postawiony przed pięciuset laty i spełnia zadania wieków nowożytnych. Czytaj dalej →
Ruch etyczny powinien sobą objąć przeobrażenie całokształtu życia ludzkiego i uwzględnić całość potrzeb natury ludzkiej. On jeszcze się nie rozwinął w swej syntezie i nie przejawił w swej pełni. Dopiero organizują się oddzielne jego rozgałęzienia, a przede wszystkim walka z alkoholizmem i abolicjonizm, które już wielkie zwycięstwa święciły i mają przed sobą niedalekie osiągnięcie swych celów. We wszystkich rozgałęzieniach ruchu etycznego panuje jednaki system: zaczynanie poprawy od siebie samego, działanie przykładem, radykalizm żądanych i przeprowadzanych reform, unikanie kompromisów i nieubłagana konsekwencja prawdy etycznej. Czytaj dalej →
Arianizm akcentował rolę rozumu, redukował do minimum lub całkowicie pomijał kult i obrzędy, eksponował wartości etyczne. Wywarł trudny do przecenienia wpływ na rozwój idei tolerancji światopoglądowej (aż po rozdział kościoła od państwa), zagwarantowania wolności sumienia oraz praw przysługujących jednostce. Wszystkie te idee rozkwitły dopiero w XVIII w. Wedle obiegowego sądu, dopiero Kant oddzielił moralność od religii – w rzeczywistości już dwieście lat wcześniej zasady etyczne uzyskują wartość samoistną w arianizmie. Stulecie i dwa później kontynuowali poczynania intelektualne polskich antytrynitarzy francuscy racjonaliści tudzież angielscy deiści. Możemy więc śmiało stwierdzić, że Bracia Polscy torowali drogę późniejszemu, Oświeceniowemu już deizmowi. Czytaj dalej →
Dla dobitności należy powtórzyć raz jeszcze: szkoła życia nie jest celem samym w sobie, to jedna doniosła próba przybliżająca cel zasadniczy, ostateczny i jedyny, to znaczy przerobienie, zmianę zasadniczą współczesnego niemądrego i niesprawiedliwego ustroju społecznego. Wychowańcy szkoły to zupełnie nowy, świadomie i dogłębnie ukształtowany typ etyczny człowieka. Będą oni forpocztami nowego świata. Ich pojawienie się w niedoskonałej rzeczywistości musi spowodować jej całkowitą przemianę. W konfrontacji ze szlachetnymi i mądrymi postawami absolwentów szkoły, ludzie prezentujący wartości starego świata zostają obnażeni. W całej jaskrawości ujawnia się ich hipokryzja i anachroniczność. Jak boleśnie odczuwa bankier moralną wyższość młodzieńca, który pracuje dla najwyższej nagrody, jaką jest praca właśnie, gardząc jej sztucznymi ekwiwalentami w postaci pieniędzy. Dokonujący inspekcji dostojnicy-łapówkarze przysłani, żeby znaleźć pretekst do zamknięcia szkoły, zawstydzeni siłą ducha i moralną niezłomnością wychowanków, piszą pochwalny raport, mimo ewidentnej nieprawomyślności głoszonych tu poglądów. Czytaj dalej →
Problem jest u nas teraz aktualnie i społecznie ważny. Kto bowiem ma oczy otwarte, ten widzi dokoła rozprzężenie moralne. W środowiskach tradycjonalistycznych, religijnych, istnieje wypracowana przez wieki świadomość etyczna i ona w znacznej mierze wyznacza postępowanie ludzi tak usposobionych. Inaczej rzecz się ma jednak w sferze wyznawców światopoglądu bezreligijnego, a przecież socjalizm naukowy, prąd dzisiaj przewodni, wyraziciel nieodwracalnego bodaj kierunku myśli badawczej i konstrukcyjnej, związany jest zasadniczo z naukowym poglądem na świat, w którym to poglądzie nie ma miejsca ani na Opatrzność, ani na życie przyszłe. Świadomość socjalistyczną rozwijają tedy i wedle niej usiłują kształtować stosunki społeczne ludzie potrzebujący etyki niezależnej. Tymczasem brak systemu takiej etyki i boleśnie dają się odczuć skutki tego braku w wychowaniu masowym. Czytaj dalej →
Współdziałanie, czyli kooperatyzm, to nie jest sklepikarstwo po amatorsku traktowane, to nie jest nawet potężny i skuteczny środek do jakiegoś celu wyższego rzędu; wyraźnie zrozumieć należy, że współdziałanie jest celem samo w sobie, jest nowym typem kulturalnego bytowania ludzkiego, jest konkretną realizacją ideału ekonomicznego, społecznego, politycznego i duchowego, ideału, obejmującego całą ludzkość bez różnicy narodowości, koloru skóry, wyznania, klasy społecznej, płci, wieku i rozwoju umysłowego. Współdziałanie jest najdoskonalszym wcieleniem solidarności wszechludzkiej, najlepszym jej narzędziem, najdzielniejszym środkiem stałej poprawy zarówno materialnego, jak i etycznego bytu ludzkości. Czytaj dalej →
Spośród rodziców, braci naszych i sióstr, nad którymi snujemy dziś żal, winniśmy przede wszystkim wspomnieć o tych wielkich duchach, które w walce o wolność na ołtarzu Wielkiej Idei Wyzwoleńczej złożyli swe kości, rozproszone czy to na Syberii, czy w kazamatach carskich, czy na obczyźnie, czy też na frontach Europy. O tych bohaterach, którzy za wolność nas wszystkich przechodzili męki i ginęli. Wspomnieć też dzisiaj trzeba o tych wielotysięcznych ofiarach padłych na polu pracy, którzy czy to w podziemiach kopalń zginęli, czy też w trybach maszyn fabrycznych. Czytaj dalej →
Tu kapelan ubrany w komżę, stułę, z krzyżem w ręku do zgromadzonych tak by się mógł odezwać: „Przestraszeni jesteście, kochani bracia, i pytacie się, co to znaczy? Nie bójcie się. Czynność nasza wprowadza do was i dla was szczęście. Oto w imię Boga w Trójcy Świętej Jedynego, w imię Jezusa Chrystusa ukrzyżowanego ogłaszamy wam, że grunt, dom, obora, stodoła, bydło, sprzęty rolnicze, które teraz macie, stają się od dnia dzisiejszego waszą własnością, że ani pańszczyzny i darmoch robić, ani czynszu, ani od chrztu, ślubu i pogrzebu płacić, ani dziesięcin i danin dawać, ani na rzemiosła i handel nałożonych podatków składać nie będziecie, wasze dzieci darmo się uczyć będą Pana Boga chwalić. Nie na panów więc już, kochani bracia, ale sami na siebie pracować będziecie. Już się nad wami panowie znęcać nie będą”. Czytaj dalej →
Opowiadał się zatem za walką „nie w imię egoizmu – ale szczęścia wszystkich. Nie z nienawiści do innych, ale z miłości dla idei – i dla wszystkich ludzi”. Socjalistom radził, by na sztandarach „zamiast walki klas – wypisali hasło sprawiedliwości ogólnej”. Dawne zawołanie „za Waszą i naszą wolność” proponował przekuć na „za Wasze i nasze szczęście”. Apelował o syntezę wartości chrześcijańskich z przeciwdziałaniem krzywdzie społecznej, o „socjalizm naprawdę chrześcijański, oparty na chrześcijańskich ideałach, [...] ożywiony duchem ewangelicznej miłości. Byłby to socjalizm – ale taki, co nie poniżałby, ale podnosił duszę, uszlachetniał [...]. I pięknością swoją i podniosłością zrobiłby on więcej niż socjalizm niechrześcijański ze swymi bombami”. Czytaj dalej →
Ta właśnie treść, to urównanie wobec Boga wszystkich ludzi, te proste słowa, że w obliczu wiecznej sprawiedliwości nie odgrywają roli żadne bogactwa i wpływy możnych tego świata, sprawiła, że kolędy wrosły głęboko w duszę chłopską, w życie wsi. Przez nie wieś mogła wyrażać swoje tęsknoty ku ideałom sprawiedliwego ładu społecznego i obywatelskiego. W nich znajdowała satysfakcję, że choć przez szlachtę czy kler jest uciskaną, to jednak Bóg dał jej pierwszeństwo przed bogaczami. Posiadają bowiem kolędy silny pierwiastek społeczny, wyrażają one zasady równości, sprawiedliwości i wolności, od których jakże daleko odbiegło życie mas chłopskich, tęskniących do tych ideałów i wykuwających je w codziennym, twardym pochodzie ku sprawiedliwemu gospodarczo, społecznie, politycznie Jutru. Czytaj dalej →
Od rewolucji trudno oczekiwać łaskawości dla wroga. Ale niepokojącą stała się stabilizacja na długie dziesięciolecia reguł, które wydają się usprawiedliwione tylko na krótko, w ogniu walki. Wszyscy wiemy, jak kategoria wroga rozrastała się coraz bardziej w okresie stalinizmu, wszyscy znamy bezwzględność, która zmieniła oblicze kodeksów karnych i zaludniała niewinnymi ludźmi więzienia i obozy. Kto nie umiał wytrzebić w sobie uczuć humanitarnych, a chciał trwać nadal solidarnie w tym nurcie, mógł już tylko znaleźć oparcie w głoszonej przez „Międzynarodówkę” wierze – że bój to będzie ostatni. Marksizm, który nas tak słusznie uczył patrzeć historycznie na przeszłość, zawieszał ten historyzm w odniesieniu do przyszłości, w której wraz z powstaniem społeczeństwa bezklasowego zapanować miał niezmienny błogostan powszechnego braterstwa. Trudno wątpić, że ta wizja przyszłości, połączona z przekonaniem, że się ma po raz ostatni do czynienia z metodami, które wzbudzają tak ostre sprzeciwy serca, służyły odciążaniu niejednego sumienia. Czytaj dalej →
Ponieważ – mówi autor – kobieta dotąd przez tyle wieków praw takich nie miała, to, widać, leży już to w jej naturze i to dowód, że praw tych mieć nie powinna! Logika tego dowodu, zaczerpnięta od pana Sienkiewicza (vide Połaniecki), jest naturalnie „mistrzowska”; przy jej pomocy da się dowieść, że np. prostytucja nigdy istnieć nie przestanie, ponieważ istnieje przez tyle wieków; ba, przy pomocy tej logiki może się nawet pocieszać niejeden starowina, że nigdy nie umrze, ponieważ przez tyle lat ani razu nie umarł. Gdyby argument ten miał siłę zakazu – żadna zmiana, żadna reforma nie mogłaby być zaprowadzona na świecie. Czytaj dalej →
Jest rzeczą godną uwagi, że w szeregu pierwszych socjalistów polskich znaleźli się zarówno ludzie poróżnieni z Kościołem Katolickim, nawet nowatorzy religijni, jak i wierni synowie Kościoła, a między nimi ksiądz katolicki – Ściegienny. Ks. Ściegienny godził swój socjalistyczny radykalizm z naukami Kościoła, a nawet wyznaczał duchowieństwu kierowniczą rolę na wszystkich szczeblach przyszłego, sprawiedliwego społeczeństwa. Czytaj dalej →
Czy wiecie, dlaczego mienią się oni Komunistami, zamiast nazwać się tylko Republikanami, Chrześcijanami, Przyjaciółmi, Braćmi lub po prostu Ludźmi? – Dlatego mianowicie, że uznają, iż bez braterskiej Wspólnoty, bez tej głębokiej i trwałej Solidarności, do której zobowiązują Człowieka wszystkie prawa Natury, nie będziemy mogli nigdy cieszyć się tymi właściwościami, którymi obdarzył nas Bóg; Rodzina nasza zawsze będzie rozdarta, okaleczona i poniżona; Moralność nasza zawsze będzie kłamliwa, niepełna i bezsilna; Społeczeństwo nasze zawsze będzie niedoskonałe, rozdzierane niezgodą, nienawiścią i wojną pod wszelkimi postaciami; Religia zaś nasza, niezdolna do tworzenia cudów przez Prawdę, Sprawiedliwość i Miłość braterską, zmuszona będzie odwoływać się do kłamstwa, szalbierstwa, zepsucia i przymusu wszelkiego rodzaju. Czytaj dalej →
Wierzył mocno w dobro w człowieku. Znał je. Sam w żarliwości swej uczuciowej nie znający zastrzeżeń, wydaje się nam „utopią”, nieprawdopodobieństwem, bardziej jedynym i wyjątkowym fenomenem, niż szeregi wielu nieprzeciętnych i wyjątkowych ludzi. W czasach wojny, gdy we wszystkich spotęgował się niepomiernie instynkt samozachowawczy, gdy wyjałowieni i zeschnięci duchowo, oszczędnie zamykali się w sobie, by przetrwać – on rozrzucał siebie i gorzał jakimś ogniem natchnionej życzliwości dla świata, dając dowody niezniszczalnych mocy wewnętrznych. Czytaj dalej →
Waży parę gramów, nie nasyci ani wróbla, śmieć po prostu. Gdy uprzytomnimy sobie jednak, jaka moc tajemnej siły tkwi w ziarnie, jak umieszczone w ziemi wydaje kwiat, kłos, drzewo – wówczas ten drobny okruch szacunkiem nas przejmie. Idea tkwiąca w stowarzyszeniu, w społecznym małym sklepie, w naszym drobnym udziale – jest to też tajemnicza siła, siła promieni słonecznych, ukryta w ziarnie. Czytaj dalej →
Dobra nowina o „Królestwie Bożym” zrodziła się wśród ludu i pierwszych a najgorętszych wyznawców znalazła wśród „maluczkich”, wśród cierpiących i troskami życia obciążonych. Jezus, ubogi cieśla, gromadka rybaków, których Chrystus uczynił „rybakami ludzi”, słowem, proletariusze, jakbyśmy dziś powiedzieli, byli pierwszymi głosicielami nowej wiary. A agitacja ich znajdowała odgłos nie wśród „silnych tego świata”, którzy ich prześladowali, lecz w sercach prostych, które łaknęły sprawiedliwości i oczekiwały wybawienia z niewoli. Chrześcijaństwo niewątpliwie w pierwszych swych czasach było religią demokratyczną, religią braterstwa i równości. Czytaj dalej →
Po dwu tygodniach takich ćwiczeń stałem się czystszy, lepszy i mężniejszy. Doszedłem do wniosku, że intensywne życie duchowe jest sprzymierzeńcem wiernym każdej dobrej sprawy. Nauczyłem się wglądać w głąb swojej istoty, a rozpamiętując dzieje naszej Ojczyzny, wysiłki ducha ludzkiego, pełnego ofiarnego samozaparcia, stałem się w mojej ideologii niepodległościowej twardy, nieustępliwy i nieugięty. Koledzy w celi puścili wtedy pogłoskę, że wstąpiłem do chadecji. Nie odpowiadałem im na te zarzuty. Odpowiedziałem tylko jednemu z nich, że prawdziwą religijność życia niekoniecznie trzeba pokryć odpowiednią organizacją polityczną. Wskazywałem im na stosunek wybitnych socjalistów do kwestii religijnej, którzy zawsze zalecali w tej sprawie neutralność i prawo do wierzeń i wolności sumienia każdego członka partii. Zamilkli, bo jakżeż tu rywalizować z Vanderveldem, Beblem, Jauresem i Daszyńskim w takich sprawach. Czytaj dalej →
Bojkot państwa: a) nie posługiwanie się instytucjami sądowniczymi i policyjnymi w żadnych sprawach, załatwianie sporów osobistych przez polubowne sądy towarzyszy; b) bojkot inspektoratu fabrycznego; samodzielne załatwianie wszelkich spraw fabrycznych przez zbiorowy nacisk, wywierany na fabrykanta bojkotem lub strajkiem; c) odmawianie wszelkiej pomocy policji i sądom w sprawach kradzieży w ściganiu przestępców, w świadczeniu przed sądem i urzędami; d) nie zanoszenie żadnych skarg przed urzędy policyjne lub sądowe. Ogólne wytworzenie opinii klasowej, że między państwem a robotnikami nie powinno być nic wspólnego. Czytaj dalej →