Lewicowo.pl – Portal poświęcony polskiej lewicy demokratycznej, patriotycznej i niekomunistycznej

Logo Lewicowo

Oświata i wychowanie

Jarosław Górski: Estetyk – przyrodnik – czarodziej. Pisarskie powinności Janusza Korczaka

W opowiadaniach i powieściach Korczaka bardzo często odnajdujemy takie marzenia, wyobrażenia, plany, projekty, które później, po pewnej obróbce i przycięciu do potrzeb rzeczywistości, wejdą do jego pism teoretycznych, a także do praktyki wychowawczej „Domu sierot” i „Naszego domu”. Czy są to niewielkie wzmianki i uwagi bohaterów-marzycieli, tak jak w „Dziecku salonu”, „Bankructwie małego Dżeka” czy niezliczonych opowiastkach i humoreskach, czy też jest to całościowy, systematyczny plan przebudowy świata, jak w znakomitej, awangardowej i unikalnej w skali światowej, a niemal zupełnie dziś zapomnianej powieści utopijnej „Szkoła życia”. Często, jak w obu powieściach o Królu Maciusiu, znajdujemy jakby podanie w wątpliwość marzeń samego Korczaka, żywionych przez niego przekonań, nadziei czy planów związanych z oddaniem dzieciom pełni władzy, czy to nad samymi sobą, czy to nad Domem Sierot, czy w końcu nad światem. Wygląda to tak, jakby literatura była dla Starego Doktora czarodziejskim (czy jak kto woli – zgodnym z najlepszymi praktykami wizualizacyjnymi) pierwszym etapem w drodze do działania, w którym musi dojść do jak najdokładniejszego, jak najbardziej plastycznego wyobrażenia sobie tego, co chce się w świecie zmienić, tego, jak się chce tego dokonać oraz tego, jak ma świat wyglądać po przemianie. Czytaj dalej →

Zofia Daszyńska-Golińska: Domy ludowe [1909/1913]

Jeżeli dzisiejsze warstwy inteligenckie złożone z indywidualistów, poniekąd wybujałym indywidualizmem przeżarte, odczuwają potrzebę zbiorowego życia i tworzą różnorodne tegoż formy w postaci klubów, resurs, stowarzyszeń, to tym więcej potrzebę takiego życia odczuwać musi lud po wsiach i miastach. U inteligencji to tylko jeden z przejawów życia umysłowego, dla ludu to prawie jedyna możność tego życia po ciężkiej, szarej, monotonnej i zwykle zależnej pracy. Inteligencja posiada mieszkania odpowiadające jako tako wymaganiom piękna i wygody, mieszkania ludu po wsiach i miastach nie zaspokajają najpierwotniejszych wymagań higieny, komfortu ani estetyki. To też stanowi jedną z tajemnic siły przyciągania kościołów. Są one wielokroć jedynym środowiskiem zbiorowego życia duchowego ludu. Mówię o kościołach w znaczeniu budynków, wyposażonych w dzieła sztuki, choćby nawet prymitywnej, ale wymownej i barwnej, rozbrzmiewających muzyką i śpiewem i zgromadzających gminę ludzi o jednakowych wierzeniach i uczuciach. Jeżeli dom ludowy wykonać ma swoje zadania, dopełnić wobec danej grupy ludu obietnicę dawania pięknej, przyjemnej i użytecznej treści dla jego wczasów, za przykład postawić sobie musi religijne świątynie i jak one zestrzelać duchy i myśli we wspólnych celach. Czytaj dalej →

Stanisław Posner: Kluby robotnicze [1913]

W chwili kiedy siła samozachowawcza robotnika, a łącznie z nią i świadoma walka robotnika o lepsze jutro, zaczyna okrawać, ograniczać i określać długość dnia roboczego, na porządku dziennym staje pytanie: cóż począć z godzinami okrojonymi, z „czasem wolnym?”. Dzień roboczy trwał dawniej 12 godzin, obecnie trwa 9. W ten sposób robotnik zyskał trzy godziny czasu, którym dowolnie może rozporządzać, a którego nie wypełnia więcej ciężka praca fabryczna, surowa walka o czerstwy chleb powszedni. W społeczeństwach robotniczych zachodu europejskiego i amerykańskiego, w Anglii i Stanach Zjednoczonych, gdzie robotnik o wiele wcześniej zaczął walczyć o lepsze warunki pracy i wiele wcześniej te lepsze warunki zdołał sobie wywalczyć, od wielu lat już sprawa wypełniania „wolnego czasu” stoi na porządku dziennym, zaprząta uwagę organizacji robotniczej i publicystów. Istnieje cały szereg instytucji, które nie tylko wypełniają wolny czas robotnika, które oprócz tego kształcą świat robotniczy, rozszerzają jego widnokrąg, wprowadzają do umysłu i uczucia nowe głębsze pierwiastki uspołecznienia i uszlachetnienia, pobudzają do życia drzemiące w człowieku uczucie solidarności. Czytaj dalej →

Jan Czerwiński: Prześladowanie szkolnictwa ukraińskiego [1926]

Reorganizacja ta miała polegać na tym, iż w szkołach z językiem niepolskim w miejsce dotychczasowego języka wykładowego w nauczaniu historii i geografii Polski wprowadza się z rozpoczęciem bieżącego roku szkolnego język polski jako wykładowy. Wiadomość podana przez p. Prószyńskiego była przez kilka miesięcy tematem licznych alarmów w prasie ukraińskiej, która domagała się wyjawienia lub opublikowania tego rozporządzenia. Niestety wiadomość ta znalazła potwierdzenie w rozporządzeniu Ministerstwa Oświaty, które zaledwie przed kilku dniami dostało się do rąk dyrekcji gimnazjów ukraińskich. Czytaj dalej →

Stefan Pol: Ze wspomnień nauczyciela socjalisty

Nagonka na aktywistów i działaczy socjalistycznych nie ominęła i mnie, wówczas kierownika szkoły powszechnej. Prowadziły ją władze administracyjne i szkolne, „Strzelec” i inne sanacyjne organizacje, a także miejscowy oddział ZNP. Z zebrań działaczy sanacyjnych otrzymywałem poufne informacje, że domagano się usunięcia mnie z Zagłębia. Podobno inspektora szkolnego zmuszono do sprokurowania urzędowego arkusza nauczycielskiego dla władz, który miał ułatwić im ten zamiar. MSW poprzez wojewodę i szefa wydziału bezpieczeństwa, Zawirskiego, otrzymało pismo Inspektoratu, w którym napisano m.in.: „Stefan Pol, wybitny działacz PPS-CKW. Zorganizował 22 oddziały TUR, może być niebezpieczny, jako rewolucjonista”. I to czerwonym ołówkiem podkreślili w gestapo i szef niemieckiego, okupacyjnego szkolnictwa w Poznaniu pokazał mi, jakie to mieliśmy władze, bo u nich zajmuje się tym gestapo, a nie władze szkolne. Czytaj dalej →

Tadeusz Bobrowski: Działalność oświatowa w robotniczych związkach zawodowych [1913]

Robotnicy nieufnie patrzą na zrzeszenia kulturalne, tworzone specjalnie dla nich przez warstwy „wyższe”, dlatego że czytelnie dla robotników itp. instytucje organizujące masy noszą charakter filantropijny, częstokroć są pokrywką roboty politycznej usiłującej rozbić stowarzyszenia klasowe. Filantropijna praca oświatowa bywa chwilowo pożądaną dla celów tej lub owej partii politycznej, ale zazwyczaj, prowadzona pod patronatem ludzi z klas wyżej stojących, nie daje robotnikom sposobności myślenia o sobie, bezwiednie proteguje więc bierność i obłudę. Potrzebom robotniczym odpowiada ten kierunek pracy oświatowej, który stwarza ogniska wiedzy szczerze demokratyczne, bez piętna specjalnego „zniżania się”, zaspakaja w nich potrzeby kulturalne bardziej wyrobionych jednostek i promieniuje do stowarzyszeń zawodowych, kierunek który idzie ku robotnikom bez żadnych ubocznych zamiarów organizacyjnych. Ideałem pracy oświatowej wśród robotników jest, by sami robotnicy ją organizowali lub wydatnie uczestniczyli w jej organizowaniu. Czytaj dalej →

Związek Polskiej Młodzieży Robotniczej „Siła”: Zarys programu pracy samokształceniowej w kole młodzieży [1922]

Wyniszczenie i zdruzgotanie wyzysku byłyby niekompletnymi, gdyby proletariat walczący ograniczył się do walki jedynie na terenie ekonomicznym. Wyzyskowi bitwę generalną wydać należy na każdym polu, na każdym zagonie życia. Tylko tą drogą utnie się łeb hydrze kapitalizmu, bez obaw, by znów ożył. To było myślą przewodnią Lassalle’a, gdy w obronie swej przed sądem mówił: „Związek wiedzy i robotników, tych dwóch biegunów życia społecznego, które zjednoczywszy się, zgniotą w swym żelaznym uścisku wszystkie przeszkody stojące na drodze do kultury – oto cel, któremu poświęciłem swoje życie”. Taką też winna być myśl przewodnia tworzenia kół samokształcenia młodzieży robotniczej. Nie martwe więc nabywanie wiadomości, nie mieszczańskie polerowanie umysłu, a twórcze przekuwanie wiedzy na oręż walki klasowej o wyzwolenie, dążenie do ocalenia cywilizacji – oto jaką winna być atmosfera wewnętrzna kół samokształcenia. Czytaj dalej →

Jarosław Górski: Korczak, jakiego znać nie chcemy

Dziś nie chcemy pamiętać, że nożyk do obierania ziemniaków, ścierka i szczotka do klozetu były nie mniej istotnymi emblematami korczakowskiego systemu wychowawczego niż sąd, gazeta czy pełna zrozumienia rozmowa z wychowawcą. Że potłuczone kolana, rozbite nosy i blizny na buziach mogły być świadectwem nie złego, ale dobrego wykonywania obowiązków przez wychowawcę. Że były świadectwem życia, czyli – to może warto powtórzyć – jedynego korczakowskiego środka i celu wychowania. Wyobrażamy sobie Korczaka jako zawsze otoczonego gromadką dzieciaków (jak na jego znanych fotografiach), które zawsze do niego lgnęły, mimo że on sam, z konsekwencją godną zauważenia, pisał o takich, które go nie znosiły, które odliczały dni dzielące je od opuszczenia Domu Sierot. Może warto o tym przypominać? Nie po to, aby Korczaka zrzucać z pomnika, nie po to przecież, żeby dowodzić, że był złym wychowawcą. Ale właśnie po to, aby podkreślić, że dzisiejszy powszechny wizerunek Starego Doktora nie ma nic wspólnego z jego życiem (ani w ogóle z życiem), działaniem, systemem wychowawczym. Warto zapomnieć choć na chwilę o świętym Starym Doktorze, który zginął męczeńską śmiercią, zerknąć w przyżółcone książki Janusza Korczaka i zastanowić się nad tym, jak dzisiejszym dzieciom oszczędzić zarażania śmiercią. Jak dzisiejszym dzieciom, dzisiejszym wychowawcom, dzisiejszym ludziom – pozwolić żyć. Czytaj dalej →

Krzysztof Wołodźko: Żywe dziedzictwo – Korczak dzisiaj

Pomysł na „Układankę” wydaje się prosty: skonfrontować czasy i postać Korczaka z naszymi realiami. Ale w gruncie rzeczy jest to bardzo śmiałe zamierzenie, wymagające dobrej znajomości idei i praktyk społecznych naszych lewicowych antenatów, a także umiejętności opisania i zdolności do współuczestnictwa w problemach dzisiejszych właśnie z perspektywy „społecznie zaangażowanej”. Mam wrażenie, że projekt się udał – nie ma tu fałszywych nut, rozziewu: zagadnienia, tematy, perspektywy dopełniają się, tworząc czytelną przestrzeń dla refleksji. Punkty odniesienia są jasne – Korczak staje się lepiej zrozumiały, widzenie jego świata – znacznie szersze. Także to, co dotyczy dzisiejszych realiów pokazane jest w żywych barwach, jest autentyczne i gromadzi doświadczenia wielu środowisk i osób angażujących się dziś w budowę społeczeństwa obywatelskiego. Jeśli często – nierzadko nie bez przyczyny – narzekamy, że „lewicowy etos”, dorobek intelektualny kilku pokoleń Polaków, poszedł na marne, to „Układanka” pozwala nam dostrzec, że postawa malkontenta, wiecznego krytykanta to stanowczo za mało. Bo wokół nas powstaje jednak ten inny, lepszy świat, zbudowany z wielu elementów, o których istnieniu często nie wiemy. Czytaj dalej →

Stanisław Ossowski: O drogach upowszechnienia kultury umysłowej na wyższym poziomie [1944]

Mówiąc o instytucjach krzewienia wyższych form kultury umysłowej, w szczególności zaś o uniwersytetach powszechnych i wolnych wszechnicach, zwracaliśmy uwagę na doniosłość udziału przedstawicieli stowarzyszeń chłopskich i robotniczych w organizowaniu tych instytucji, w wyznaczaniu ich zadań i programu. Tylko współpraca sił naukowych i pedagogicznych z ludźmi reprezentującymi aspiracje rzesz, dla których owe zakłady wyższego kształcenia się powstają, może skutecznie prowadzić do zlikwidowania przepaści kulturalnej między warstwami społecznymi. Współpraca taka będzie korzystna dla obu stron, gdyż przedstawiciele nauki zbyt często zatracają proporcje zagadnień wskutek braku bezpośredniej łączności z nurtem życia szerokich rzesz; a izolacja w kręgach elity kulturalnej utrudnia im dostrzeganie lub rozumienie pewnych zagadnień, które mogłyby wywrzeć podniecający wpływ na ich twórczość. Trzeba zerwać z tradycją „oświaty dla ludu”, niesionej przez panów z miasta. Czytaj dalej →

Jerzy Karon (Kołakowski): Z zagadnień kultury robotniczej

Socjalizm patrzy na wiedzę jako na wartość społeczną, jest to zasadnicza postawa socjalizmu w stosunku do wszelkich wartości. Celem kultury robotniczej jest przygotowanie człowieka do pracy zbiorowej, do zrozumienia prawdy o stosunkach międzyludzkich, do wzniesienia się ponad ciasny horyzont indywidualizmu i zdolności szerokiego ogarnięcia świata swym spojrzeniem. Inna jest wreszcie etyka socjalizmu. Materializm dziejowy, jako metoda badań, wychowuje jednostki idealistyczne i zdolne do rezygnacji na rzecz gromady ludzkiej, idealistyczny czy psychologiczny pogląd szerzony przez burżuazję wykształca w ludziach materializm życiowy, amoralny stosunek do świata pod kątem własnej wygody, wychowuje ludzi etyki zawartej w starym przysłowiu homo homini lupus est. I rzeczywiście świat kapitału wytworzył stan potwierdzający, że człowiek człowiekowi jest wilkiem, celem zaś socjalizmu jest przekształcenie tego stanu na biegunowo przeciwny. I z tego celu właśnie wypływa bojowa postawa wobec tych „wilków”, którzy zbrojni w bogactwa ekonomiczne pragną zatrzymać pochód historii do lepszego jutra. Cała twórczość burżuazji, jej sztuka, literatura, poezja, szkolnictwo, działalność kulturalno-oświatowa, wychowawcza – wszystko to jest przede wszystkim fałszywe. Nastrojona na wysoki ton moralny, cała przegniła obłudą kultura kapitału zatruwa mózg i oczy, nie pozwala patrzeć jasno na przejawy życia. Twórcom jej to odpowiada. Proletariat jednak, walcząc o wyzwolenie ekonomiczne, musi jednocześnie walczyć o wyzwolenie umysłowe. Musi otrząsnąć się z nalotów schyłkowego światopoglądu ginących klas i wnosić w przyszłość prawdę i kulturę prawdy. Czytaj dalej →

Adam Próchnik: O własnych siłach [1934]

Pozostaliśmy zdani na własne siły. Nie jest to powód do rozpaczy. Toczymy wszak walkę. A w walce może się różnie zdarzyć i trzeba być na wszystko przygotowanym. Trudności i przeszkody nas nie złamią, ale zahartują. Oświatowy ruch robotniczy daleki jest od załamywania rąk z powodu pozbawienia go pomocy finansowej lub dezercji grupy dawnych sympatyków i przyjaciół. Praca oświatowa jest nieodzowną potrzebą klasy robotniczej. Klasa robotnicza znajduje i nadal znajdować będzie sposoby, aby potrzebie tej zadośćuczynić. Ruch nasz przystosowuje się do każdych warunków walki i każdej sytuacji i nie cofa się przed pracą o własnych siłach. Jest trochę trudniej, ale damy sobie radę. Pierwszą zasadą naszą winno być, aby nigdzie, na żadnym terenie nie wstrzymywać pracy z powodu ciężkich warunków. Prowadzimy ją w sposób skromniejszy, jeżeli inaczej nie można, ale nie ustępujemy z żadnej placówki. Nie wolno nam zwłaszcza tolerować zasady, że wobec szczupłości naszych środków trzeba w pierwszym rzędzie zaspokoić potrzeby ruchu zawodowego czy politycznego. W praktyce oznaczałoby to likwidację robotniczego ruchu oświatowego. Czytaj dalej →

Jadwiga Dziubińska: Do walki o oświatę powszechną [1935]

Konstytucja obecna kwestionuje bezpłatność szkolnictwa powszechnego, co uderza przede wszystkim w masy ludowe. Nowy ustrój szkolnictwa krzywdzi najbardziej tych, którzy bronić się nie mogą. Ustrój przewiduje obniżenie poziomu szkolnictwa powszechnego przez wprowadzenie na wieś zamiast 7-klasowej pełnej szkoły powszechnej – szkołę 4-klasową, tzw. pierwszego stopnia, w której dzieci mają przesiedzieć 7 lat, przy czym zdolniejsze zniechęcą się do nauki. Po ukończeniu szkoły pierwszego stopnia młodzież wiejska do żadnej szkoły zawodowej ani gimnazjalnej dostępu nie ma, gdyż tam wymagane jest ukończenie szkoły powszechnej 2 stopnia. Ustrój przewiduje dla dzieci wsi specjalne szkoły zawodowe 2-letnie, np. szkoła niższa zawodowa rolnicza 2-letnia ma przygotowywać ekonomów dla dworów, a żeńska – gospodynie dworskie i księże. Czytaj dalej →

Tomasz Arciszewski: Przez wychowanie dziecka – do socjalizmu! [1924]

Część pałacu, w której mieszkał poprzednio następca tronu, zajmują obecnie „następcy socjalistów”. Mieści się tam internat na 120 dzieci robotniczych oraz drugi internat dla studentów, dzieci robotników. O rozroście centralnej organizacji świadczy fakt, że wysyła ona na Kongres partyjny 4 swoich delegatów. Wydaje też 3 pisma (miesięczniki), jedno dla dzieci w 90000 egzemplarzy, drugie dla rodziców w 90000 egz. i trzecie dla wychowawców w 5000 egz. Zarówno dzieci, jak i rodzice otrzymują pismo bezpłatnie. Niezależnie od pism periodycznych, Stowarzyszenie wydaje rozmaite wydawnictwa okolicznościowe, książeczki dla dzieci, wskaźniki dla rodziców, wychowawców itp. Organizacja centralna, która dzieli się na organizacje okręgowe i dzielnicowe, urządza szkoły i kursy dla wychowawców. Działalność tych organizacji polega na ustawicznej agitacji i uświadamianiu rodziców w kwestii wychowania dzieci oraz na oddziaływaniu na szkołę w duchu postępu i socjalizmu. Tworzą one też świetlice pozaszkolne oraz urządzają odczyty, pogadanki, koncerty, wycieczki, obchody świąteczne, biblioteki dla rodziców i dzieci, chóry, gry itp. Czytaj dalej →

Julian Smulikowski: Reakcja polska w walce z oświatą [1924]

Zakusy reakcji wystąpiły w całej pełni po stworzeniu rządu rzekomo narodowego pod prezydenturą Witosa. Odbiło się to fatalnie na szkolnictwie powszechnym i oświacie. W tym właśnie roku, w którym rozpocząć się miała wielka akcja, która, wyzyskując następstwa wojny i zmniejszoną liczbę urodzin, miała zmierzać do powszechnego nauczania, rozpoczęto od bezlitosnych skreśleń w budżecie oświaty. Po bardzo uciążliwych targach ustalono 170 milionów złotych, z czego Minister Skarbu urwał 65 milionów złotych. Nie ma więc mowy o jakiejkolwiek walce z ciemnotą, o tworzeniu nowych szkół, o budowie choćby jednej szkoły, a cała troska skupić się musi koło tego, jak uchronić rozpoczęte budowy od zniszczenia, bo kwota 700 tysięcy złotych na ten cel przeznaczona w budżecie ani nie zezwoli na samodzielną akcję budowlaną, ani nawet nie wesprze przedsiębiorczości gmin. Nie ma na nowe seminaria, na kształcenie nauczycieli, na obsadzenie posad ukończonymi seminarzystami, nie ma prawie nic na oświatę pozaszkolną. Czytaj dalej →

Ludwik Krzywicki: Działalność oświatowa (1880-1918) [1933]

Świadom swojej odpowiedzialności, a mając do czynienia z przedstawicielami różnych partii robotniczych, zarząd, choć w większości swojej sympatyzował z PPS, przestrzegał uważnie bezstronności – był socjalistyczną wszechnicą nie jednej partii, ale ogółu robotniczego. Ale przed Uniwersytetem zaczęły się piętrzyć inne przeszkody: reakcja powoli podnosiła głowę, fabryki utrudniały urządzanie odczytów w ich murach, na prowincji z ambon występowano przeciw odczytom, sypały się denuncjacje do władz: „przecież my i wy wierzymy w tego samego Boga, więc dlaczego pozwalacie” itd. Dokoła Uniwersytetu zgęszczała się coraz cięższa atmosfera: tropiono działalność nielegalną tam, gdzie nie było dla niej miejsca. A co gorsza, władze zaczynały coraz ostrzej nacierać. Pojawiały się żądania, aby równolegle z systematycznymi wykładami języka polskiego odbywały się wykłady rosyjskiego. Jeszcze później zaczęto się w ogóle czepiać samej zasady wykładów systematycznych. Ale przede wszystkim rozpoczęły się najścia Ochrany. W maju 1907 r. na jeden z odczytów na Pradze wkroczyło wojsko z policją, strzałami ponad głowami uczestników powstrzymało ich od ucieczki i dokonało rewizji. Gdzie indziej wstrzymywano czynności biurowe, grożono zamknięciem wykładów itd. W r. 1908 jedna z wycieczek, zalegalizowana najformalniej u władz policyjnych, spotkała się z najściem zbrojnym kozaków i agentów Ochrany, ze strzelaniną i aresztowaniem kilku uczestników. Czytaj dalej →

Sprawozdanie z prac Czerwonego Harcerstwa T.U.R. [1938]

Miarą rozwoju Czerwonego Harcerstwa może być ubiegłe dwulecie. Wbrew wzrastającym przeciwnościom ze strony burżuazji, a głównie kleru, zaznaczył się w tym okresie dalszy wyraźny postęp Czerwonego Harcerstwa, świadczący o rozmachu ideowym, ofiarności przewodników i potrzebie społecznej istnienia tego typu organizacji wychowawczej wśród klasy robotniczej. Silny rozwój jest widoczny w ożywieniu szeregu ośrodków do niedawna słabo pracujących, dalej w bardzo dobrym stanie prac hufców w ośrodkach przemysłowych, np. w Zagłębiu [Dąbrowskim] i w Łodzi. Nie widziało się dotychczas tak szerokiej i tak sprawnej akcji obozowej Czerwonego Harcerstwa, jak w okresie sprawozdawczym, wyrażającej się liczbą 16 dużych obozów stałych, zorganizowanych przez poszczególne hufce z udziałem 800 dzieci, i takiego ożywienia umysłowego, które daje się zauważyć w licznych kursach i wydawnictwach drukowanych oraz do druku przygotowanych. Czasopismo czerwono-harcerskie „Gromada” mimo licznych przeszkód wychodzi już dziewiąty rok, a w roku ostatnim zwiększyło znacznie swój format i nakład oraz ożywiło swą treść (Międzynarodówka Wychowania Socjalistycznego uważa „Gromadę” za jedno z najlepszych pism socjalistyczno-wychowawczych). Czytaj dalej →

Józef Zieliński (?): Praca fizyczna a sporty [1925]

Robotnik, który w fabryce lub warsztacie stał się automatem, maszyną, przekształca się zupełnie podczas gier i sportów dobranych dlań odpowiednio. Wszystkie mięśnie, wszystkie organy, które były bezczynne, jakby uśpione, budzą się i w całej pełni funkcjonują. Jego inteligencja, jego energia – wskrzeszona. Nabiera on wiary i zaufania w swą wartość i moc fizyczną i umysłową. Robotnik, który był niczym w fabryce, staje się kimś, znaczącą jednostką na polu gier lub boisku: daje inicjatywę, kieruje, staje się mistrzem równym swemu dyrektorowi i przedsiębiorcy. Podczas zabaw i gier sportowych rozwija się uczucie równości, solidarności, zmysł demokratyczny w czynach, a nie słowach. Można się przekonać, że strona duchowa odgrywa wielką rolę u robotnika. Rozpromieniony, wesoły pracownik wytwarza więcej i prędzej niż smutny, przygnębiony, niezadowolony. Jego organizm rozwija się lepiej, staje się odpornym na czynniki szkodliwe. Doznaje on radości życia i nie szuka śmierci. Taki robotnik, podczas pracy i po jej skończeniu, nie myśli o szynku, wódce, kartach i orgiach, chętnie biegnie na boisko, gdzie czerpie radość, uciechę, energię i szczęście. Czytaj dalej →

Jarosław Górski: Aksjologia „Szkoły życia” Janusza Korczaka

Dla dobitności należy powtórzyć raz jeszcze: szkoła życia nie jest celem samym w sobie, to jedna doniosła próba przybliżająca cel zasadniczy, ostateczny i jedyny, to znaczy przerobienie, zmianę zasadniczą współczesnego niemądrego i niesprawiedliwego ustroju społecznego. Wychowańcy szkoły to zupełnie nowy, świadomie i dogłębnie ukształtowany typ etyczny człowieka. Będą oni forpocztami nowego świata. Ich pojawienie się w niedoskonałej rzeczywistości musi spowodować jej całkowitą przemianę. W konfrontacji ze szlachetnymi i mądrymi postawami absolwentów szkoły, ludzie prezentujący wartości starego świata zostają obnażeni. W całej jaskrawości ujawnia się ich hipokryzja i anachroniczność. Jak boleśnie odczuwa bankier moralną wyższość młodzieńca, który pracuje dla najwyższej nagrody, jaką jest praca właśnie, gardząc jej sztucznymi ekwiwalentami w postaci pieniędzy. Dokonujący inspekcji dostojnicy-łapówkarze przysłani, żeby znaleźć pretekst do zamknięcia szkoły, zawstydzeni siłą ducha i moralną niezłomnością wychowanków, piszą pochwalny raport, mimo ewidentnej nieprawomyślności głoszonych tu poglądów. Czytaj dalej →

Henryk Dembiński: O szkołę uspołecznioną i produkcyjną [1938]

Uspołecznianie szkoły i jej młodzieży poprzez jej bezpośredni udział w walkach klasy robotniczej jest oczywiście niemożliwe i niewskazane. Nie chodzi o bezpośredni udział w walce. Chodzi jedynie o to, by młodzież mogła w pewnych ważniejszych momentach przeżyć razem z całą społecznie uświadomioną klasą robotniczą jej problemy dnia dzisiejszego, jej dążenia do nowego ładu społecznego, jej oceny i rozumienie obecnego ustroju, jej bohaterskie tradycje historyczne i jej metody pracy zbiorowej i demokratycznej dyscypliny. I niechże rodzice, zwłaszcza ci, co nie są socjalistami, zrozumieją, że nie chodzi tu o politykę. Chodzi bowiem wyłącznie o realizowanie tego elementarnego postulatu pedagogiki, który sformułował dobrze Bohdan Suchodolski, wręcz nie socjalista, który napisał, że o wychowaniu w miłości dla człowieka „może być mowa tylko tam, gdzie stawia się nieustępliwe żądania przebudowy społeczno-gospodarczej”. Czytaj dalej →

← Starsze tekstyNowsze teksty →
↑ Wróć na górę