Gdy myślę o jego żywocie i pracy tego żywota, gdy myślę o tym, co czuł, o całym tym życiu serca, nad którym unosiła się myśl jego, wydaje mi się, że krytyka literacka ograniczoną i biedną jest rzeczą. Ma rozliczne środki, gdy idzie o paradoksalne wyrafinowanie i zawikłania duszy współczesnej; a ubogą jest, gdy trzeba ukazać życie ofiarne w prawdzie i prostocie. Słowa nie starczą – trzeba czuć. Weźcie „Ludzi bezdomnych” do ręki – przeczytajcie ten ustęp, gdzie pisze Żeromski o Marianie Bohuszu, przypomnijcie sobie i zrozumiejcie cichą i wielką śmierć Stefana Okrzei i że to się dzieje dziś, przy nas, obok nas, za nas, o Warszawie pomyślcie, gdzie krew się być może leje o tej porze, a potem, potem przypomnijcie jeszcze, że jest świat przyszłości, którego nic wydrzeć nie zdoła. I że to wszystko żyło w jednym sercu i w jednym mózgu, a zrozumiemy kim był, czym żył Kazimierz Krauz. Czytaj dalej →
Dnia 19 marca 1893 r. odbył się, po raz pierwszy u nas, poranek ku uczczeniu dziesięcioletniej rocznicy śmierci wielkiego myśliciela i apostoła socjalizmu Karola Marksa. W odpowiednio udekorowanej sali, na podwyższeniu znajdował się czerwono udrapowany i zielenią uwieńczony portret tego, którego okrzyk „Proletariusze wszystkich krajów, łączcie się” wstrząsa dziś podwalinami starego świata i hasłem jest milionowych pułków przyszłej armii wolności – ludu roboczego. Zebranie to uroczyste zagaił tow. Ignacy Daszyński obszerną mową, w której zestawił wszystkie pamiętne dla nas rocznice marcowe, uwydatniając w nich niepospolitą działalność K. Marksa. Wykazał dobitnie i jasno różnicę zasadniczą między rewolucją burżuazyjną a socjalną, bynajmniej nie ganiąc rewolucji z roku 1848, w której robotnicy szli jeszcze ręka w rękę z radykalną burżuazją. Mówca poświęcił wiele uwagi stosunkom społecznym w Polsce, tutaj (zwłaszcza w Galicji i Poznańskiem) abdykują niedołężne partie mieszczańskie ze swojego politycznego stanowiska, wskutek czego pominąwszy nic nieznaczące połowiczne stronnictwa, widzimy z wolna powstawanie dwóch tylko obozów, które mają jakiekolwiek szersze międzynarodowe plany i związki, dwóch międzynarodówek „czarnej i czerwonej”. „Dziś święci się tylko dwojakie międzynarodowe obchody – jubileusz papieski z jednej strony, rocznice Marksów i Lassalle’ów z drugiej!”. Czytaj dalej →
Jest rzeczą niezmiernie charakterystyczną, że w ustosunkowaniu się różnych grup społecznych do Powstania znika skomplikowany podział stanowy, coraz jaskrawiej natomiast zarysowuje się nowoczesny już podział klasowy, na bogatych i ubogich, na wyzyskiwaczy i wyzyskiwanych. Bogaci reprezentowali w tym czasie kierunek reakcyjny, konserwatywny, hamujący; biedni byli przedstawicielami kierunku postępowego i demokratycznego; bogaci bez względu na swą przynależność stanową łączyli się przeciw biednym, zespolonym wspólną demokratyczną ideologią. Zwycięstwo kierunku konserwatywnego, reprezentowanego przez bogatych, kierunku wrogiego wszelkim reformom społecznym, stało się pośrednią przyczyną klęski Powstania. Czytaj dalej →
"Jakże było inaczej wśród tych wszystkich klas i sfer, które „spały kamiennym snem niewolników”... Polska umie przebaczać, ale trzeba przypomnieć. Triumfalny wjazd cara Mikołaja II do „pojednanej” Warszawy i przedstawiciele kresowych rodów szlachecki u stóp pomnika carycy Katarzyny II w Wilnie; uroczysta i deklaracja magnatów „galicyjskich”: „przy tobie, najjaśniejszy panie, stoimy i stać chcemy” i „Bazar” poznański składający hołd Wilhelmowi II jako królowi Prus, i WOJNA. Entuzjazm z powodu odezwy wielkiego księcia Mikołaja Mikołajewicza i „aktywizm” proponujący – JESZCZE W SIERPNIU ROKU 1918, by któryś z Hohenzollernów lub któryś z Habsburgów wdział na swe skronie koronę… Jagiellonów. A przed tym, w roku 1912, „bojkot Żydów”, jako odtrutka przeciwko ruchowi niepodległościowemu... Tak było… Dzisiaj, w dniu 1 Maja, rzucamy „na stół” rzeczywistości polskiej LEGITYMACJĘ DZIEJOWĄ Socjalizmu polskiego. Bo czas zerwać misterną pajęczynę ZAKŁAMANIA, którym próbuje się opasać nasze życie. Nazywacie nasz ruch – „agenturą żydokomuny”; nazywaliście go w r. 1905 „agenturą” rewolucji rosyjskiej; w roku 1914 – „agenturą” Prus; mieliśmy podówczas towarzysza „oskarżonego” – I Brygadę Legionów. A w roku 1794 Targowica nazywała Powstanie Kościuszkowskie „agenturą jakobinów francuskich...”. A gdzie były agentury PRAWDZIWE, bez cudzysłowu? Czy nie w „sztabie generalnym” Targowicy? Czy nie wśród tych, którzy ofiarowywali hrabiemu Witte w roku 1905 pomoc POLAKÓW dla zduszenia Rewolucji POLSKIEJ? Czy nie snują się widma takie same po przedpokojach duchowych „Trzeciej” Rzeszy?" Czytaj dalej →
Oto znów cudzoziemiec, tym razem dyrektor francuskiej fabryki, od dłuższego czasu atakował młode, ładne robotnice; wzywał je podstępnie do swego gabinetu i dokonywał czynów niemoralnych; groził opornym wyrzuceniem z fabryki. Ileż takich ofiar było, pewnie nie dowiemy się nigdy. Ale dowiedzieliśmy się, że były, że są – że robotnice miały odwagę publicznego wystąpienia – aż do złożenia skargi do prokuratora. Obowiązujący w Polsce Kodeks Karny w art. 205 mówi: „Kto przez nadużycia stosunku zależności lub wyzyskanie krytycznego położenia doprowadzi inną osobę do poddania się czynowi nierządnemu lub do wykonywania takiego czynu, podlega karze więzienia do lat 5. Ściganie następuje na wniosek pokrzywdzonego”. Pokrzywdzone robotnice niegodnym, nieprzyzwoitym zachowaniem się dyrektora francuskiej fabryki kapeluszy w Częstochowie, zaskarżyły rozpustnika i w sądzie okręgowym w Częstochowie został on skazany na kilka miesięcy więzienia. Ale od czegóż są adwokaci, od czegóż sumy pieniężne, którymi Francuz może grubo rozporządzać; dość, że ze zdumieniem dowiedzieliśmy się w dniu 16 czerwca, że sąd apelacyjny pana dyrektora uniewinnił, bo „zarzuty stawiane przez robotnice tejże fabryki o niemoralnych czynach dyrektora względem młodych kobiet, nie zostały należycie... udowodnione”. Dopóki nasze pracowniczki nie będą zasiadać na ławach sędziów, by móc głęboko wnikać i odczuwać prześladowania i nacierania zmysłowe panów dyrektorów, majstrów i wszelkiej władzy mężczyzn na pracujące kobiety, to art. 205 naszego kodeksu będzie tylko martwą literą. Ale i od samych robotnic, urzędniczek, ekspedientek i biednych ofiar służby domowej, gdzie sam pan domu lub jego synalek „panicz” czyhają na sposobność usidlania służącej przy lada sposobności; od tych wszystkich ofiar rozpustników bardzo dużo zależy, by nie znosiły w milczeniu upokarzających godność kobiecą czynów swych pryncypałów – lecz śmiało i zdecydowanie wykorzystywały art. 205 kodeksu karnego, zwracając się do adwokatek, których mamy dużo w Polsce. Oprócz tego ważnym jest podnosić te sprawy w prasie. Czytaj dalej →
Kierownictwo PPS postanowiło powołać paramilitarną straż porządkowo-ochronną pod szyldem Antyoenerowskiego Komitetu Akcji Socjalistycznej (który pojawił się już wiosną). Gdy przeciw „militaryzacji” partii protestowali niektórzy członkowie, Kazimierz Pużak – inicjator AS – stwierdził: „Jesteśmy przeciwnikami gwałtu, ale jeśli ktoś ma być bity, to my będziemy tymi, którzy biją, a nie odwrotnie”. O ile dotąd milicję partyjną tworzono doraźnie na czas wiecu czy pochodu, to jesienią 1934 r. przystąpiono do organizowania stałej jednolitej umundurowanej formacji na bazie nie tylko dotychczasowej milicji, ale także kadr OM TUR, Czerwonego Harcerstwa i robotniczych organizacji sportowych. Cel powołania Akcji określiła instrukcja Józefa Dzięgielewskiego: „Zadaniem […] AS musi być to, by na ulicy robotniczej czynnikiem decydującym byli socjaliści”. W praktyce oznaczało to ochronę lokali i wszelkich form działalności PPS. Obronę siedzib partii realizowano poprzez dyżury w tychże, ale też doraźną mobilizację w celu odparcia ataku (jak w przypadku najścia ONR na redakcję „Robotnika” w 1937 r.). AS pełniła funkcję służby porządkowo-ochronnej podczas wszelkich imprez partyjnych (pochodów, wieców, konferencji, a nawet zabaw tanecznych), dbając zarówno o utrzymanie porządku, jak i odparcie ewentualnej napaści. Ochraniała uliczny kolportaż prasy partyjnej i sama uczestniczyła w akcjach propagandowych. Działania defensywne splatały się z ofensywnymi. Członkowie Akcji atakowali kolporterów i plakaciarzy przeciwnika, starali się też zakłócać wiece wrogich stronnictw. Najgłośniejszym przykładem była nieudana próba zerwania wiecu Falangi w Cyrku Staniewskich w listopadzie 1937 r. „Nie było tygodnia, żeby nie było walki w Śródmieściu” – wspominał AS-owiec Władysław Jagiełło. Czytaj dalej →
Z okazji setnej rocznicy śmierci i sto pięćdziesiątej rocznicy urodzin Edwarda Abramowskiego ukazało się pierwsze wznowienie pionierskiej i najlepszej biografii jednego z najważniejszych polskich myślicieli, wydanej dotychczas tylko raz, w roku 1933. Czytaj dalej →
W ramach porządku społecznego, który chcemy ustanowić, kobieta, aby być wolną i szczęśliwą, nie będzie potrzebowała wypaczać swej natury. Kierując się swymi instynktami, swym powołaniem, odnajdzie ona swe przeznaczenie; a my, którzy chcemy zastąpić barbarzyńskie wojny uniwersalnym pokojem, a armie niszczące – armiami pracy, nie będziemy ubierać kobiet w pancerze i zbroje, by kierować je na pole bitwy. Narzędzia zbrodni zostaną zastąpione przez narzędzia produkcji, przez szlachetne dźwignie pracy. Te pokojowe armie będą należeć tak do was, jak i do nas, a laury, które zbierzemy na polu chwały zachwycającego przemysłu nie będą opłakane łzami, ani splamione krwią. Czytaj dalej →
Początek był dobry. W rozmaitych dzielnicach miasta zaczęły powstawać koła kobiece. Towarzyszki – robotnice fabryczne i żony towarzyszów – chętnie garnęły się do partii i uczęszczały na wykłady. O systematycznej pracy wśród niewiast, jak zresztą w całej partii, nie można było marzyć. Konspiracyjna praca z musu rwała się. Pamiętam zebranie kobiece przy ul. Powązkowskiej, które nie mogło nawet rozpocząć się, szpicle bowiem i policja obstawili całą kamienicę. Szczęście mi jednak wówczas sprzyjało: wyszłam wolnym krokiem pod wzrokiem szpiclów, nie zwracając na siebie ich uwagi. Mieszkanie jednak uważano za zaszpiclowane i trzeba było szukać innego, co nie było rzeczą łatwą. Czytaj dalej →
Po tym ogólnym wstępie należy wymienić szczegółowsze sprawy, a więc stały rozwój liczebny Związków Klasowych. Każde nowe wybory radców zakładowych, względnie delegatów fabrycznych, manifestują powyższą prawdę. Mimo że Ozon korzysta ze specjalnych przywilejów, jest małą nieznaczną grupą i będzie nią, gdyż powstanie tej organizacji było zbędne i szkodliwe dla ruchu robotniczego, a śmiem twierdzić i dla Państwa także, bo działacze ozonowi nie mają należytego przygotowania do kierowania ruchem zawodowym, a następnie klasa robotnicza instynktownie dąży do jedności i patrzy z nienawiścią na próby wyrywania poszczególnych robotników z wielkiej rodziny zrzeszonych członków w Klasowych Związkach Zawodowych. Czytaj dalej →
W 1917 i 1918 roku akcja bojówki znów przejawia się z siłą i zwraca na siebie powszechną uwagę. Działa ona teraz pod firmą „Samoobrony robotniczej”. Usunięcie całego szeregu szpiegów i prowokatorów, których rząd niemiecki wypuścił dla śledzenia i wykrywania ośrodków rewolucyjnego socjalistycznego ruchu robotniczego, zabicie kierownika akcji szpiegowskiej Schultzego – oto jej znane wszystkim czyny. Walka ta, jak każda walka, pociągnęła za sobą nowe ofiary. Giną w takiej walce najlepsi, giną, bo nie mogli znieść dłużej najazdu i gwałtu. Dziś, gdy z ich ofiary powstaje Polska wolna, Polska ludu pracującego, gdy spełniają się te ideały, o których marzyli przed samą śmiercią jeszcze, niech pozna klasa robotnicza ich imiona. Niech okryje ich ciepłem, kochającym wspomnieniem, niech przyłączy do szeregu wcześniej poległych za sprawę robotniczą – do szeregu Okrzejów, Baronów, Mireckich. Czytaj dalej →
Dziś oczywiście wszyscy wiedzą jak było i co by było. Wtedy nie było to takie oczywiste. Jak wspomniał po latach Karol Modzelewski, gdyby wiedział, że spędzi te lata w więzieniu za restytucję kapitalizmu, to nie spędziłby tam ani godziny. I wszyscy myśleliśmy tak samo. Tym większym wstrząsem były dla nas wydarzenia społeczno-gospodarcze przełomu 1989/90 roku. Tak, byliśmy zdecydowanie w opozycji wobec Sachsa i Balcerowicza, ale Lipski też był po tej samej stronie, co my. W końcu próbował w parlamencie inicjować wraz z Karolem Modzelewskim, Ryszardem Bugajem, Andrzejem Miłkowskim (działaczem samorządowym z Huty Warszawa), Zbigniewem Romaszewskim, Radosławem Gawlikiem (dziś partia Zieloni) Grupę Obrony Interesów Pracowniczych. Nie wiem i nie chcę zgadywać, co byłoby dalej, gdyby nie zmarł w 1991 roku. Co robiłby i gdzie działał. To już refleksja dla przyszłych czytelników. Ale ostrzegam: to trudna i czasochłonna lektura. Jednak warto ją mieć na podorędziu. I wracać do niej jak najczęściej. Czytaj dalej →
Pierwsza „awangarda”, czyli licząca 69 osób grupa kolonistek i kolonistów, wyruszyła 3 lutego 1848 roku do Denton County w Teksasie, jednak utworzona przez nich kolonia istniała jedynie przez kilka miesięcy. W marcu 1849 roku Ikaryjczycy – z Cabetem na czele – utworzyli nową kolonię, tym razem w Nauvoo w stanie Illinois, która początkowo prosperowała z powodzeniem i w 1855 roku (czyli w czasie wizyty Hołyńskiego) zamieszkiwało w niej około 500 osób. Jednak autorytarne praktyki Cabeta powodowały rosnące tarcia wewnątrz społeczności, w wyniku których on sam, wraz z grupą około 170 najwierniejszych zwolenników, został wydalony z kolonii. Wkrótce potem, 9 listopada 1856 roku, Cabet zmarł. Jego śmierć nie oznaczała jednak końca istnienia ruchu, który okazał się najdłużej funkcjonującym stowarzyszeniem wczesnosocjalistycznym, które opierając się na idei zmiany świata przez budowanie wzorcowych społeczności, próbowało wcielać w życie zasady równości i braterstwa. Ostatnia z kolonii ikaryjskich, ulokowana kilka mil od Corning w stanie Iowa, została rozwiązana w roku 1898. Czytaj dalej →
Rewolucja robotnicza nie jest szlacheckim powstaniem. Mógł rząd rosyjski zdusić powstania narodowe, mógł zdobyć potem „spokój” w kraju, mógł przekształcić synów powstańców na kreatury rządowe z maską narodowo-demokratyczną – ruchu rewolucyjnego polskiej klasy robotniczej rząd carski zgnębić nie może. Pokrwawiony, do ziemi przyduszony, oczerniany przez rosyjskich żandarmów i polskich ugodowców i narodowych demokratów – po każdym krwi upuście znowu powstanie, aż zwycięży! Z niezłomną więc wiarą w ostateczne zwycięstwo ruchu rewolucyjnego w Królestwie Polskim w sercu, nie mamy też obawy, by straszna rzeź dokonana przez dzicz carską w Łodzi, podziałała przygnębiająco na walczących. Przekleństwo mordercom ludu! Cześć walczącym naszym braciom! Czytaj dalej →
"Było już około północy, kiedy udałem się z powrotem do drukarni. Wielkie afisze ogłaszające powstanie Polski Niepodległej już były gotowe. Drukarze przygotowali kubełek kleju, ale nie miał się kto zająć rozlepianiem, bo wszyscy byli zajęci zbrojeniem się. Wziąłem więc afisz i klej z zamiarem rozpoczęcia tej roboty samemu. Na ulicy spotkałem jegomościa w sztywniaku [meloniku] z karabinem na plecach, za pasem pełno ładownic wypchanych nabojami. Był to Gorgol, kelner z zawodu, nie bardzo chciał iść rozlepiać afisze, gdyż uważał, że z karabinem w ręku do innych wyższych celów jest przeznaczony. Ale pod silnym moim naciskiem, mrucząc pod nosem, wziął kubełek z klejem. Biła godzina wpół do pierwszej, kiedy na murach sądu okręgowego w Lublinie został przyklejony pierwszy afisz, ogłaszający po tylu latach powstanie Polski naprawdę Wolnej. Jak to los czasami człowiekowi sprzyja. Niegdyś w więzieniu na katordze, snując marzenia na przyszłość, myślałem o tym, aby doczekać tej chwili, kiedy zacznie się ogłaszanie Polski Niepodległej i oto wypadło mi samemu przykleić na murze pierwszy afisz ogłaszający Narodowi, iż jest Wolny w Wolnej Ojczyźnie. Widocznie i mój towarzysz przeżywał te same myśli, bo obaj sporo czasu staliśmy wśród ciszy nocnej, patrząc na naklejoną proklamację." Czytaj dalej →
Poparcie ze strony socjalistów nie miało wymiaru wyłącznie politycznego, ale też militarny. Opinie historyków co do udziału batalionów robotniczych w zamachu są rozbieżne. Garlicki stwierdza, że „batalion robotniczy dzielnicy Wola” formowany w Domu Związków Zawodowych na ul. Leszno liczył zaledwie 150 nieuzbrojonych ludzi i nie uczestniczył w walkach, ograniczając się do usuwania komunistów ze swego rejonu. Z kolei Rawicz przytacza relacje świadczące o rozdawaniu przez Siemiątkowskiego i Piłackiego milicjantom broni ukrytej w mieszkaniach posłanki Zofii Praussowej i adwokata Polaka, jak również o likwidowaniu gniazd dywersji przez patrole milicji i o jej walkach na Polu Mokotowskim. Te relacje nie muszą być sprzeczne: być może „stała” bojówka walczyła, a ochotnicy stali w odwodzie. Herman Lieberman, socjalista skądinąd krytyczny wobec Piłsudskiego, przyznawał, że „istotnie proletariat warszawski z entuzjazmem przyłączył się do walk żołnierzy Piłsudskiego. Coraz to inne oddziały widywałem na ulicach uzbrojone w karabiny: sami proletariusze”. Czytaj dalej →
Mamy przed sobą ten komunikat Komitetu Centralnego kompartii, zatytułowany „W sprawie zdemaskowania prowokatora Tadeusza Żarskiego”. Gdy nie mają odwagi ogłaszać go autorzy, my podamy jego treść do wiadomości publicznej. Niechaj ta intrygancka gra z tajnością się skończy! Tym bardziej, że komunikat kończy się wezwaniem do mas pracujących. Niech masy poznają się. Publikujemy treść „komunikatu” przede wszystkim dlatego, że oto w naszych oczach mordują politycznie, a może i fizycznie człowieka, będącego naszym przeciwnikiem politycznym, ale dla wszystkich, którzy go znali, niewątpliwie człowieka czystego i ideowego. Rzuca się nań najstraszniejsze oskarżenie o prowokatorstwo, nurza się w błocie jego nazwisko i honor działacza robotniczego, a wszystko to popiera się argumentami tak dziwnej natury, że bledną osławione dokumenty „Ochrany”, gdzie głupstwo goniło za głupstwem. Czytaj dalej →
Rozpatrywanie tego pytania daje niemal w każdym wypadku odpowiedź na tle ogromnej ilości faktów, że głównym powodem udziału socjalistów w wojnie była obrona narodu przed wrogiem zewnętrznym. Narodu nie jako jakiejś kategorii etnograficznej, lecz przede wszystkim jako państwa niepodległego, jako organizacji konkretnej ze wszystkimi brakami, krytykowanymi tak świetnie i z takim zapałem przez te same partie socjalistyczne! Dla socjalisty belgijskiego niepodległa Belgia mieściła w sobie i panowanie kapitalizmu, i przewagę reakcji klerykalnej, i rządy policyjne, i to wszystko, co stanowiło przedmiot walki i krytyki socjalistycznej. Ale gdy Niemcy zgwałciły dnia 4 sierpnia 1914 r. granice niepodległego państwa belgijskiego, wszyscy socjaliści belgijscy poszli do swojej armii – z królem na [jej] czele – aby bić się z Niemcami i bili się z nimi aż do listopada 1918 r., tj. aż do ich pokonania. I na próżno by tłumaczono towarzyszom belgijskim, że czteromilionowa partia socjalistów niemieckich zapewni im prędsze zwycięstwo socjalizmu, że powiększone niemieckie terytorium umożliwi większą potęgę ekonomiczną dla klasy robotniczej, na próżno wyklinano by ich jako „socjalpatriotów”, szowinistów, kontrrewolucjonistów za to, że bronią króla, kardynała, kleru, policji belgijskiej i że gotowi są umrzeć za Belgię... Państwo narodowe okazało się dla socjalistów belgijskich warunkiem nieodzownym życia i rozwoju socjalizmu i dlatego jako socjaliści prowadzili wojnę o utrzymanie państwa belgijskiego. Czytaj dalej →
Jednocześnie zdobywał sobie Huszno coraz większą popularność w środowisku robotniczym Zagłębia za sprawą ostrych wystąpień przeciwko kapitalistom i wyzyskowi mas pracujących. W „Głosie Ziemowida” można było przeczytać: „O Boże, któryś powiedział: »Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy spracowani i obciążeni jesteście, a ja was uchłodzę«, spraw to ochłodzenie dzisiaj dla nas pogardzanych, wyzyskiwanych, krzywdzonych, głodzonych, więzionych, uciskanych w nieludzki sposób poniewieranych. Ulituj się o Boże nędzy robotnika polskiego, szukającego na obczyźnie pracy i chleba, daj nam ludzi mądrych i sprawiedliwych w rządzie, a zmieć z powierzchni ziemi naszej tych patentowanych matołków i trutniów, to robactwo swojskie i obce, które toczy żywy organizm Ojczyzny naszej, dbając o swe kieszenie i brzuchy, a nie o dobro kraju naszego i polskiego ludu. O Boże, daj ducha jedności, trzeźwości i zrozumienia masom pracującym, aby się wzajemnie nie spychali w dół wyzysku i niewoli, ale w imię hasła »w jedności siła« aby stawali w obronie jeden drugiego”. Czytaj dalej →
W partii naszej zaszedł na IX (skróconym) Zjeździe wypadek, który wstrząśnie prawdopodobnie uczuciami bardzo wielu towarzyszów. Mianowicie Organizacja Bojowa naszej partii została uznana przez Zjazd za winną tylu wykroczeń, że dalszy jej pobyt w partii został uniemożliwiony, i za jej ofiary i poświęcenie brutalnie wskazano jej drzwi. Sprawa ta będzie roztrząsaną na konferencjach i zebraniach partyjnych. A że i dotąd najczęściej tak bywało, że gdy o Organizacji Bojowej na tych zebraniach mówiono, gdy na nią napadano, nie zapraszano na nie nikogo z bojowców, by sprawy swej bronił, więc tym bardziej będzie tak i teraz. Wobec tego musimy sprawę przedstawić w druku, by towarzysze, którzy o nas sądzić będą, słyszeli nie tylko oskarżyciela, ale i oskarżonych. Czytaj dalej →