Lewicowo.pl – Portal poświęcony polskiej lewicy demokratycznej, patriotycznej i niekomunistycznej

Logo Lewicowo

Teksty

Zygmunt Jabłoński: Jakim jest nasz socjalizm? [1908]

Czy nasz socjalizm – mówię o partiach – jest przystosowanym do otoczenia, czy jest on krew z krwi i kość z kości polskiego robotnika? Czy też jest on przeniesieniem na grunt polski razem z ideą, która, jak wiemy przywędrowała do nas prawie równocześnie z zachodu i wschodu, pojęć, zapatrywań, dążeń nam obcych, bo nie naszych, bo powstałych w innych, odmiennych warunkach, z których my często nie zdajemy sobie dobrze sprawy? Odpowiedź nie będzie trudną, bo wszystko co trzy, cztery, lata temu dla szerszego ogółu było terra incognita, jest dziś rzeczą powszechnie znaną: programy, dążenia, hasła. Wszystkie partie socjalistyczne Królestwa są ściśle z nim związane przez swój program. Proletariat polski w programach partii socjalistycznych odnajduje część własnego „ja”, część zawsze mu drogą i dlatego też za nimi kroczy. Mamy dowody. SDKPiL chcąca uchodzić za jedyną przedstawicielkę ortodoksyjnego marksizmu w Polsce i która zbyt często próbowała wzorować się na Socjal-Demokracji niemieckiej, za co ściągała na siebie nieraz podejrzenia o „socjalhakatyzm” – i ta wystawia hasło „szerokiej autonomii” dla Królestwa, bo życie i warunki, wśród jakich działa, wskazały jej na potrzeby. Nie mamy zamiaru krytykować ani tym bardziej bronić haseł SDKPiL. Bynajmniej. Chodziło nam tylko o pokazanie, że nasz socjalizm jest tylko naszym, bo wyrósł on u nas, bo jest on odzwierciedleniem idei, dążeń, marzeń naszej klasy robotniczej. Czytaj dalej →

Rewolucja Demokratyczna. Uchwała I Krajowej Konferencji PPS [1988]

W warunkach dominującego w Polsce sektora państwowego zarządzanego przez komunistyczną nomenklaturę, konieczne jest jego odpolitycznienie poprzez odsunięcie PZPR od polityki gospodarczej i kadrowej. Zakłady pracy powinny być zarządzane przez załogę i odpowiedzialną przed nią kadrę kierowniczą. Alternatywa ustrojowa, jaka powstaje w tym procesie, otwiera przed cywilizacją inny horyzont. Tworzy nowy kształt samorządności i demokracji. Pozwala emancypującemu się społeczeństwu na uzyskanie podmiotowości kulturowej i informacyjnej. Tworzy szansę na uwolnienie się spod kontroli kompleksu wojskowo-przemysłowego, na przywrócenie zakłóconej równowagi między człowiekiem a przyrodą. Obecny kryzys w ruchu socjalistycznym przezwyciężyć można poprzez zarysowanie perspektywy ustrojowej wspólnej dla społeczeństw żyjących w różnych systemach zależności i dominacji. Wymaga to wyobraźni i odwagi politycznej. Czytaj dalej →

Zygmunt Zaremba: Bohaterom Samoobrony Robotniczej [1918]

W 1917 i 1918 roku akcja bojówki znów przejawia się z siłą i zwraca na siebie powszechną uwagę. Działa ona teraz pod firmą „Samoobrony robotniczej”. Usunięcie całego szeregu szpiegów i prowokatorów, których rząd niemiecki wypuścił dla śledzenia i wykrywania ośrodków rewolucyjnego socjalistycznego ruchu robotniczego, zabicie kierownika akcji szpiegowskiej Schultzego – oto jej znane wszystkim czyny. Walka ta, jak każda walka, pociągnęła za sobą nowe ofiary. Giną w takiej walce najlepsi, giną, bo nie mogli znieść dłużej najazdu i gwałtu. Dziś, gdy z ich ofiary powstaje Polska wolna, Polska ludu pracującego, gdy spełniają się te ideały, o których marzyli przed samą śmiercią jeszcze, niech pozna klasa robotnicza ich imiona. Niech okryje ich ciepłem, kochającym wspomnieniem, niech przyłączy do szeregu wcześniej poległych za sprawę robotniczą – do szeregu Okrzejów, Baronów, Mireckich. Czytaj dalej →

Wiktor Alter: O komunizmie i komunistach [1926]

Drugą cechą komunizmu jest jego niezwykły oportunizm. To brzmi paradoksalnie, ale odpowiada rzeczywistości. Komunistom wszystko wolno. A przede wszystkim wolno zmieniać zdanie i opinię. Wolno wczoraj mówić, że nie można pozostawać w związkach zawodowych razem z socjal-ugodą, a dziś dążyć do połączenia tychże związków nawet z chadekami. Wolno wczoraj mówić o dyktaturze proletariatu, a dziś usuwać z nazwy partii słowo „robotnicza”, by łatwiej objąć drobnomieszczaństwo wiejskie, zwłaszcza kresowe. Wolno wczoraj piorunować przeciw wszelkiemu nacjonalizmowi, a dziś stać się patentowanym sojusznikiem wojującego nacjonalizmu Kemal-Paszy w Turcji, Sinn-Feinów w Irlandii, Abd-El-Krima marokańskiego lub studentów chińskich (dla socjalisty nie zawsze walka przeciwko uciskowi narodowemu oznacza sojusz z uciskanym nacjonalizmem. Przykładem syjoniści lub choćby Kemal-Pasza). Wolno dalej wczoraj szukać wspólnego „kawałka drogi” z faszystami, dzisiaj wymyślać socjalistom jako zamaskowanym faszystom, jutro proponować socjalistom wspólną walkę przeciwko faszystom, a pojutrze – znowu wykręcić koziołka. Można by przykładów przytoczyć bez liku. Komunistom wszystko wolno. A nazywa się to strategicznym manewrowaniem. Tak działają kojąco ładne słówka na zaniepokojone sumienie rewolucyjne komunisty. Czytaj dalej →

Stanisław Thugutt: Co to jest spółdzielnia spożywców?

Drugą różnicą między spółdzielnią a spółką handlową, nie mniej ważną, niż sposób podziału nadwyżek, jest sposób zarządzania tymi przedsiębiorstwami. W spółce rządzi kapitał, rzecz zrozumiała, ponieważ kapitał jest jej posiadaczem. W wielkich spółkach, tzw. spółkach akcyjnych, na walnych zgromadzeniach, na których układa się sposób podziału zysku i dalszego prowadzenia przedsiębiorstwa, nie liczy się ludzi-członków, tylko udziały – akcje, które ci ludzie mają w kieszeni. Kto ma dziesięć razy więcej akcji, ten ma dziesięć razy więcej głosów, a tym samym więcej wpływu na rządzenie spółką. Tak być musi, skoro ona powstała na to, żeby ich pieniądzom przynosić dochód. W spółdzielni obowiązuje inna zasada: jeden człowiek – jeden głos, niezależnie od tego, czy ten człowiek ma jeden udział, czy dziesięć, czy jest bogaty, czy biedny, a nawet czy kupuje w spółdzielni dużo, czy mało. Jeden głos, tak, jak każdy z nich ma jeden żołądek do zapełnienia, jedną potrzebę i prawo do życia. Czytaj dalej →

XII Zjazd PPS [1916]

Najważniejsza zaś przyczyna, która wywołała różnicę programów politycznych, znikła! Nie masz już najazdu moskiewskiego. Życie samo rozstrzygnęło nasze dawne spory! Wojna zadrwiła nielitościwie z esdeckiej ewangelii o „organicznym wcieleniu” Królestwa Polskiego do Rosji. Wojna usunęła dla nas wszystkie te kwestie konstytucji rosyjskiej, demokratyzacji Rosji, Dumy rosyjskiej itd., o których tak głośno u nas było przed wojną. Wojna uwolniła nas od Rosji. Jakiż wobec tego może być dziś program polityczny proletariatu polskiego? Do czego mamy dążyć, w imię jakiej myśli politycznej działać? Przecież żaden świadomy robotnik nie będzie chciał tego, żeby Rosja do nas wróciła i żebyśmy znowu doświadczali rządów katów, ochranników, obrusitieli i złodziei! Ani też nikt nie powie, że mu wszystko jedno, kto i jak będzie panował! Jasnym jest jak Boży dzień, że dla polskiego robotnika, bez względu na to, czy dawniej miał taki lub owaki pogląd polityczny – dziś jedynym programem może być tylko dążenie do niepodległego demokratycznego państwa polskiego. Czytaj dalej →

Mieczysław Ferszt: Wygramy, bo reprezentujemy wielką ideę [1939]

5 lutego 1939 roku rozegra się w Gdyni walka wyborcza między obozem faszyzmu a Polską Partią Socjalistyczną. W skład obozu faszystowskiego zaliczamy OZN, Stronnictwo Narodowe oraz listy dzikie, bez wyraźnego oblicza ideowego, ale stojące na gruncie systemu sanacyjnego. Prasa ozonowa wysuwa postulat: „Precz z polityką w Radzie Miejskiej”, zaznaczając przy tym, że PPS chce z Rady Miejskiej uczynić odskocznię dla porachunków z przeciwnikami politycznymi. W rzeczywistości sprawa wygląda nieco inaczej. W dobie odebrania masom pracującym przedstawicielstwa parlamentarnego, cały ciężar walki politycznej przenosi się na płaszczyznę samorządową. Wybory Rady Miejskiej mają charakter polityczny, lecz działalność w Radzie będzie się odznaczała dbałością o sprawy miasta i jego mieszkańców. Czytaj dalej →

Feliks Perl: Kraj bez strajków [1902]

Strajki są bronią skuteczną tylko w rękach robotników dobrze zorganizowanych lub wtedy, gdy strajkujący liczyć mogą na pomoc pieniężną, która by im dała możność wytrwania w walce. Strajki nie zawsze są możliwe i udają się tylko wtedy, gdy wybrana została odpowiednia chwila. Wreszcie nawet zwycięskie strajki wymagają ofiar ze strony robotników, a cóż dopiero mówić o strajkach przegranych! Wobec tego zdobycie przez robotników nowozelandzkich przymusowych sądów rozjemczych jest ważnym krokiem naprzód w walce z kapitalistami. Jest to nowy, skuteczniejszy i doskonalszy oręż, niż używany dotychczas, oręż, którego przeznaczeniem jest ułatwienie dalszej walki z burżuazją i przyspieszenie ostatecznego zwycięstwa proletariatu. Ale sądy rozjemcze wtedy tylko spełniają należycie swe zadanie, gdy robotnicy mają w nich wpływ nie mniejszy, niż kapitaliści, gdy wybierają do nich ludzi, którzy potrafią bronić w nich interesów proletariatu. W przeciwnym razie sądy rozjemcze stać się mogą w rękach kapitalistów nowym narzędziem ucisku. Tylko tam więc stanowią one cenną zdobycz, gdzie je sobie wywalczyła silna i dobrze zorganizowana klasa robotnicza, która ma dość wpływu i świadomości, aby nie dopuścić do użycia ich na jej własną niekorzyść. Czytaj dalej →

Cezary Miżejewski: Bohater trudnych czasów. Książka o Janie Józefie Lipskim

Dziś oczywiście wszyscy wiedzą jak było i co by było. Wtedy nie było to takie oczywiste. Jak wspomniał po latach Karol Modzelewski, gdyby wiedział, że spędzi te lata w więzieniu za restytucję kapitalizmu, to nie spędziłby tam ani godziny. I wszyscy myśleliśmy tak samo. Tym większym wstrząsem były dla nas wydarzenia społeczno-gospodarcze przełomu 1989/90 roku. Tak, byliśmy zdecydowanie w opozycji wobec Sachsa i Balcerowicza, ale Lipski też był po tej samej stronie, co my. W końcu próbował w parlamencie inicjować wraz z Karolem Modzelewskim, Ryszardem Bugajem, Andrzejem Miłkowskim (działaczem samorządowym z Huty Warszawa), Zbigniewem Romaszewskim, Radosławem Gawlikiem (dziś partia Zieloni) Grupę Obrony Interesów Pracowniczych. Nie wiem i nie chcę zgadywać, co byłoby dalej, gdyby nie zmarł w 1991 roku. Co robiłby i gdzie działał. To już refleksja dla przyszłych czytelników. Ale ostrzegam: to trudna i czasochłonna lektura. Jednak warto ją mieć na podorędziu. I wracać do niej jak najczęściej. Czytaj dalej →

„Robotnik Śląski”: Bóg się rodzi, moc truchleje [1904]

Trzej potężni wszechwładcy ludzkości: pieniądz, miecz i kropidło, czyli kapitalizm, militaryzm i klerykalizm, dodały wprawdzie zewnętrznego blasku świątyniom i ołtarzom, lecz pozbawiły je dawnego ich znaczenia. Lud, wypchnięty na ulicę, nie wierzy już samozwańczym i dobrze zapłaconym kapłanom. Zbiera on się, organizuje i uświadamia i gotuje się budować nowe Jeruzalem... Wigilia tegoroczna i Nowy Rok zastają nas wśród ciężkich warunków, ale też i wśród niezwykłych zapowiedzi na przyszłość. Jako cząstka międzynarodowej rodziny proletariatu i jako lud polski przeżywamy bowiem czas, który w dziejach rozwoju ludzkości stanowił będzie epokę przełomową. Rozrost ruchu robotniczego, wzmagające się wszędzie uświadomienie mas ludowych i coraz silniej zacieśniające się węzły międzynarodowej solidarności napełniają nas otuchą, że niedługo już wypadnie nam czekać, kiedy anielskie chóry, rozbrzmiewające niegdyś nad stajenką w Betlejem, zagrzmią potężnym echem po wszystkich rubieżach ziemi: Pokój ludziom na ziemi! Czytaj dalej →

„Robotnik”: Miraże kolonialne [1937]

Są u nas co prawda wielbiciele haseł „imperialnych” na modłę Mussoliniego, ale przeważa, na szczęście, opinia, że są to w naszych warunkach fantastyczne mrzonki. Nie mówiąc już o trudnościach osiągnięcia obszarów suwerennych, trzeba się zastanowić na trudnościami eksploatacji obszarów kolonialnych. Wie coś o tym Mussolini. Imperium kosztuje! Spodziewane korzyści, obietnice, jakie czyniono ludności – rozwiały się jak mgła. Plantacje, surowce, osadnictwo – wszystkie te piękne rzeczy odeszły w dalszą przyszłość. Teraźniejszość – to obciążenia państwa na rzecz administracji i zagospodarowania posiadłości afrykańskich! Nie tylko zdobycie, ale utrzymanie zdobytych obszarów wymaga wielkich nakładów pieniężnych. Czytaj dalej →

Aleksander Hołyński: Cabet i Ikaryjczycy [1892]

Pierwsza „awangarda”, czyli licząca 69 osób grupa kolonistek i kolonistów, wyruszyła 3 lutego 1848 roku do Denton County w Teksasie, jednak utworzona przez nich kolonia istniała jedynie przez kilka miesięcy. W marcu 1849 roku Ikaryjczycy – z Cabetem na czele – utworzyli nową kolonię, tym razem w Nauvoo w stanie Illinois, która początkowo prosperowała z powodzeniem i w 1855 roku (czyli w czasie wizyty Hołyńskiego) zamieszkiwało w niej około 500 osób. Jednak autorytarne praktyki Cabeta powodowały rosnące tarcia wewnątrz społeczności, w wyniku których on sam, wraz z grupą około 170 najwierniejszych zwolenników, został wydalony z kolonii. Wkrótce potem, 9 listopada 1856 roku, Cabet zmarł. Jego śmierć nie oznaczała jednak końca istnienia ruchu, który okazał się najdłużej funkcjonującym stowarzyszeniem wczesnosocjalistycznym, które opierając się na idei zmiany świata przez budowanie wzorcowych społeczności, próbowało wcielać w życie zasady równości i braterstwa. Ostatnia z kolonii ikaryjskich, ulokowana kilka mil od Corning w stanie Iowa, została rozwiązana w roku 1898. Czytaj dalej →

„Gazeta Robotnicza”: Rewolucja w caracie [1905]

Rewolucja robotnicza nie jest szlacheckim powstaniem. Mógł rząd rosyjski zdusić powstania narodowe, mógł zdobyć potem „spokój” w kraju, mógł przekształcić synów powstańców na kreatury rządowe z maską narodowo-demokratyczną – ruchu rewolucyjnego polskiej klasy robotniczej rząd carski zgnębić nie może. Pokrwawiony, do ziemi przyduszony, oczerniany przez rosyjskich żandarmów i polskich ugodowców i narodowych demokratów – po każdym krwi upuście znowu powstanie, aż zwycięży! Z niezłomną więc wiarą w ostateczne zwycięstwo ruchu rewolucyjnego w Królestwie Polskim w sercu, nie mamy też obawy, by straszna rzeź dokonana przez dzicz carską w Łodzi, podziałała przygnębiająco na walczących. Przekleństwo mordercom ludu! Cześć walczącym naszym braciom! Czytaj dalej →

Błażej Stolarski: Chłop a reformy rolne [1919]

Niejeden z dobrze znanych w świecie przykładów stwierdza, że drobne rolnictwo włościańskie doskonale wyżywia miasta. Przykładem tego są Czechy, ale nade wszystko chłopski kraj – Dania. Wiemy od piszących obszarników naszych, że w kraju tym nawet „gospodarz” na 500 prętach ziemi pracujący jest stałym dostawcą mięsa, masła i jaj na rynki nie tylko miast duńskich, ale i angielskich. Wobec powyższego nie mają potrzeby i posłowie Narodowego Związku Robotniczego się obawiać, że przy rozdrobnieniu ziem dworskich miasta będą zagłodzone, jak ziemia przejdzie do rąk drobnego rolnictwa. A za to możemy być pewni, że gdy chłop polski całkowicie twardo stanie na matce ziemi, to Polska będzie potężną. Chłop polski wykazał, że on umie ziemi bronić nawet wtenczas, gdy Polska nie była w stanie obronić się bagnetem. On jej bronił na zachodzie, bronił jej na wschodzie, utrzymał w swych rękach na wszystkich kresach Polski. Wszędzie, gdzie był chłop-gospodarz, jest dziś Polska. Chłop wykazał, że Polska może powierzyć w jego posiadanie ziemię! Czytaj dalej →

„Życie Robotnicze”: Dziesięciolecie [1928]

Projekty zmiany konstytucji w duchu antydemokratycznym, lekceważenie parlamentu, ograniczenie wolności prasy, oddawanie władzy w ręce oficerów, rozbijanie klasy robotniczej zorganizowanej – to wszystko napawa klasę robotniczą obawą nie tylko o swój klasowy interes, lecz i o przyszłość Polski, o to, co będzie później, do czego to wszystko doprowadzi Polskę. I oto ta troska o przyszłość Polski i klasy robotniczej oraz to, że w Polsce przyszli do głosu magnaci i rekiny kapitalistyczne, którzy zgięli kark klasie robotniczej i przez rozbijanie ich organizacji podstawiają nogę klasie robotniczej, to wszystko sprawiło, że klasa robotnicza nie weźmie udziału wespół ze sferami dziś rządzącymi w oficjalnym obchodzie święta 10-lecia powstania Niepodległości Polski. Klasa robotnicza także raduje się w tym dniu, ale radość tę przygasiła nam obecna rzeczywistość, na którą patrzymy. Klasa robotnicza obchodziła 10-lecie w dniu 7 listopada w rocznicę powstania Pierwszego Rządu w Niepodległej Polsce, Rządu Ludowego, Chłopsko-Robotniczego. Czytaj dalej →

„Łodzianin”: Proletariat w Europie i w Polsce a obecna wojna [1915]

Warstwy społeczne, które życiem naszym narodowym obecnie władają, szlachta i mieszczaństwo, nie były w stanie same zadania tego uskutecznić. Robotnik i chłop polski biorąc walkę o państwowy byt Polski na swe barki, za jednym zamachem zdobywają sobie w życiu narodowym odpowiedni udział i pełne prawa obywatelskie. Ich energia, ich siła, zdolności, ich zapas rewolucyjności muszą się złączyć z tym, co w reszcie narodu żywe i rewolucyjne, by stworzyć przyszłą Polskę. Obecna wojna światowa, wojna narodów, w której każdy naród walczy o to, co mu najdroższe, jest chwilą odpowiednią do wywieszenia sztandaru walki o niepodległość Polski. I nie jest to przypadek, że kadry bojowników o niepodległą Polskę utworzyły PPS i PPSD, nie stało się to przypadkiem, że wodzem narodowym w tej walce uznało wszystko to, co w narodzie żywe i rewolucyjne socjalistę Józefa Piłsudskiego. Piłsudski siłę swą czerpie z proletariatu polskiego, z jego energii, z jego stopnia uświadomienia. Nie walczy jako reprezentant partii, ale jako reprezentant ludu polskiego. To, co w społeczeństwie syte, zadowolone, tuczone, co trzęsie się na słowo rewolucja, co jest filistrem bojącym się ryzyka, co zaśniedziałym mamutem, to potępia naszą walkę i plwa na nasz sztandar, to pyta się o pewność, o gwarancję, o to kto zwycięży. Czytaj dalej →

Ignacy Daszyński: Polska wyswobodzona spod panowania Rosjan [1915]

Królestwo Polskie, niesłusznie zwane „Polska rosyjska” (Russisch Polen), było największym obozem wojennym na świecie. Dwieście pięćdziesiąt tysięcy najlepszych żołnierzy Rosji, w 10 wielkich twierdzach i umocnionych obozach wojennych skoncentrowanych, tworzyło bardzo poważną groźbę dla Austrii i Niemiec. Zawsze gotowi do maszerowania na północ, południe i zachód na rozkaz z Petersburga stojącego w związku z Francją i Anglią. Tak gęsta była ta przygniatająca masa żołnierska, iż w niektórych powiatach na straży 5 nieuzbrojonych Polaków stał jeden uzbrojony żołnierz rosyjski. Przeciw tej militarnej przygniatającej przemocy buntowali się Polacy w XIX wieku cztery razy. Walczyli cztery razy, nie znalazłszy ani razu pomocy w Europie. Młody kapitalizm europejski miał co innego do roboty, niż pomagać polskim powstaniom... Krwawe ziarno wolności musieli Polacy sami zasiewać. A po każdym powstaniu wędrowało buntownicze pokolenie w długim pochodzie na Syberię; w ten sposób wytępiano planowo najlepszych ludzi przez całe stulecie! Czytaj dalej →

Marian Malinowski: Przed dziesięciu laty. Moje wspomnienia [1928]

"Było już około północy, kiedy udałem się z powrotem do drukarni. Wielkie afisze ogłaszające powstanie Polski Niepodległej już były gotowe. Drukarze przygotowali kubełek kleju, ale nie miał się kto zająć rozlepianiem, bo wszyscy byli zajęci zbrojeniem się. Wziąłem więc afisz i klej z zamiarem rozpoczęcia tej roboty samemu. Na ulicy spotkałem jegomościa w sztywniaku [meloniku] z karabinem na plecach, za pasem pełno ładownic wypchanych nabojami. Był to Gorgol, kelner z zawodu, nie bardzo chciał iść rozlepiać afisze, gdyż uważał, że z karabinem w ręku do innych wyższych celów jest przeznaczony. Ale pod silnym moim naciskiem, mrucząc pod nosem, wziął kubełek z klejem. Biła godzina wpół do pierwszej, kiedy na murach sądu okręgowego w Lublinie został przyklejony pierwszy afisz, ogłaszający po tylu latach powstanie Polski naprawdę Wolnej. Jak to los czasami człowiekowi sprzyja. Niegdyś w więzieniu na katordze, snując marzenia na przyszłość, myślałem o tym, aby doczekać tej chwili, kiedy zacznie się ogłaszanie Polski Niepodległej i oto wypadło mi samemu przykleić na murze pierwszy afisz ogłaszający Narodowi, iż jest Wolny w Wolnej Ojczyźnie. Widocznie i mój towarzysz przeżywał te same myśli, bo obaj sporo czasu staliśmy wśród ciszy nocnej, patrząc na naklejoną proklamację." Czytaj dalej →

dr hab. Jarosław Tomasiewicz, Piotr Grudka: Na dwa fronty. Paramilitarne struktury PPS 1919–1928

Poparcie ze strony socjalistów nie miało wymiaru wyłącznie politycznego, ale też militarny. Opinie historyków co do udziału batalionów robotniczych w zamachu są rozbieżne. Garlicki stwierdza, że „batalion robotniczy dzielnicy Wola” formowany w Domu Związków Zawodowych na ul. Leszno liczył zaledwie 150 nieuzbrojonych ludzi i nie uczestniczył w walkach, ograniczając się do usuwania komunistów ze swego rejonu. Z kolei Rawicz przytacza relacje świadczące o rozdawaniu przez Siemiątkowskiego i Piłackiego milicjantom broni ukrytej w mieszkaniach posłanki Zofii Praussowej i adwokata Polaka, jak również o likwidowaniu gniazd dywersji przez patrole milicji i o jej walkach na Polu Mokotowskim. Te relacje nie muszą być sprzeczne: być może „stała” bojówka walczyła, a ochotnicy stali w odwodzie. Herman Lieberman, socjalista skądinąd krytyczny wobec Piłsudskiego, przyznawał, że „istotnie proletariat warszawski z entuzjazmem przyłączył się do walk żołnierzy Piłsudskiego. Coraz to inne oddziały widywałem na ulicach uzbrojone w karabiny: sami proletariusze”. Czytaj dalej →

Halina Krahelska: Chłop i robotnik [1937]

Oczywiście, nie zaniedbywano przy tym wypróbowanej metody osłabiania i pokonywania ludowych mas poprzez dzielenie ich, poprzez kłócenie ze sobą, poprzez kopanie pomiędzy chłopem a robotnikiem z miasta jak najgłębszej przepaści. Robiło się to bardzo chytrze. Przedstawiało się (w prasie) miejskich robotników jako warstwę uprzywilejowaną; krzyczało się o wysokich, bajecznych jakoby zarobkach robotniczych; o dobrach kultury, z jakich korzystają w miastach, o fantazjach, fanaberiach, na jakie stać jakoby robotnika. Przeciwstawiało się więc położenie robotnika miejskiego – chłopu; wylewało krokodyle łzy rozczulenia nad upośledzeniem chłopskim, niedojadaniem na przednówku, lichym przyodziewkiem, który się zgrabnie przeciwstawiało osławionym „jedwabnym pończoszkom” i „kapelusikom” robotnic fabrycznych. Trzeba przyznać, że był czas, kiedy tu i ówdzie na wsi udawało się taką metodą oszukać chłopów i wzbudzić nawet w nich nieufny stosunek do proletariatu miast, niekiedy nawet stosunek wrogi. Czytaj dalej →

← Starsze tekstyNowsze teksty →
↑ Wróć na górę