Nie chodzi nam w danej chwili o ocenę bezpośredniego efektu obydwu wydarzeń politycznych. Ujmujemy je raczej jako symptomy głębszego procesu społecznego. Na arenę polskiego życia społecznego wkracza bowiem nowy, ważki czynnik – masowy ruch demokratycznej inteligencji. Do walki o demokrację i przebudowę społeczną staje obok robotnika i chłopa inteligent pracujący. Wkroczenie na arenę trzeciej siły demokratycznej jest bezsprzecznie zjawiskiem o charakterze przełomowym w ewolucji polityczno-społecznej Polski lat ostatnich. Toteż fakt ten zasługuje niewątpliwie na szerszą i dokładniejszą analizę. Demokratyczny ruch inteligencji pracującej nie powstał nagle, za dotknięciem różdżki czarodziejskiej. Jest on wynikiem dłuższego rozwoju ideowego, kilkuletniej ewolucji polityczno-społecznej mas pracowniczych. Czytaj dalej →
Poza nami, Narodowym Związkiem Robotniczym, zwolennikami „Polski” i partią Socjal-Rewolucyjną w Rosji wszystkie inne organizacje polityczne biorą udział w wyborach. Obok dzielących się władzą z caratem wielkich właścicieli ziemskich i wielkich przemysłowców rosyjskich do akcji przedwyborczej zostaną wciągnięte i żywioły opozycyjne, rezygnujące z walki rewolucyjnej, partie narodowe ujarzmionych przez Rosję „kresów” oraz grupy esdeckie wszelkich narodowości, kierunków i odmian. Wielki to tryumf kontrrewolucji, zwłaszcza w chwili obecnej, kiedy wszystko wskazywałoby na to, że w szerokich masach robotniczych gromadzi się nowy zapas energii rewolucyjnej. W takiej chwili usypianie tych mas przez wskazywanie im na Dumę jako na coś, co bodaj w pewnym stopniu ma je wyręczać w walce z caratem, jest po prostu zbrodnią. Czytaj dalej →
Oto masz przed sobą system społeczny niesamowicie sztywny; jakoś musisz sobie poradzić; musisz znaleźć swoją własną wolność; nie możesz obyć się bez sprzymierzeńców. Tych może masz w przeszłości. Więc rozmawiałem z Mickiewiczem. Ale rozmawiałem z nim o sprawach dzisiejszych. A także o systemie społecznym, w jakim żyłem w Polsce niemal przez całe moje życie. Moje stanowisko było następujące: nie po to się trudzę, żeby wygłaszać przemówienia, lecz aby powiększyć wyspę swobód, jakich jestem nosicielem; obowiązkiem moim nie jest składanie deklaracji politycznych, tylko wybijanie dziur w murze. Rzeczy, które mnie były zakazane, winny być dozwolone – po mnie; trzeba, aby drzwi, dotąd zamknięte na cztery spusty, zostały otwarte. Czytaj dalej →
Biada więc i Tobie, groźny niegdyś azjatyckiej i teutońskiej nawale, Narodzie Polski! Straszny dylemat –być albo nie być – staje przed Tobą w całej swej grozie... Zbrojny w hasła postępu broń się, walcz do ostatniej krwi kropli, a na odgłos tej walki ockną się ludy znękane i wyciągną dłoń bratnią ku Tobie. A zanim wystąpisz do świętego za wolność boju, jak niegdyś rycerze, odbądź spowiedź powszechną: zrób rachunek sumienia i uderz się w piersi. Byłeś Narodem-Szlachtą: za niewolę i nędzę ludu sprzedała ona Twą niepodległość; a ilekroć rwałeś się do broni, by zrzucić obce jarzmo, wyrodna kasta, drżąc o przywilej własności, broń z Twych rąk wytrącała. Niepodległość odzyskasz, stając się Narodem-Ludem: Wypowiesz walkę na życie i śmierć wszelkiemu przywilejowi: wyrwiesz z jego szponów przesiąkłe krwią chłopską i potem szmaty rozszarpanej Polski, a wydziedziczony lud niech się stanie dziedzicem wydartej mu od wieków Ojczyzny…! Miecz Twój poświęć na ołtarzu rewolucji: przysięgnij nie splamić go nigdy krwią niewinnych, przysięgnij dobywać go wszędzie, gdziekolwiek cierpi lud pracujący, gdziekolwiek jęczy ludzkość cierpiąca, przysięgnij – pod grozą własnej zagłady! Czytaj dalej →
Spółdzielnia pracy istnieje po to, aby zatrudniała swoich członków w sposób najkorzystniejszy dla nich i dla społeczeństwa, czyli dla swych klientów-użytkowników. Członkowie-pracownicy liczą w spółdzielni pracy na następujące dla siebie korzyści: 1) Spółdzielnia jako własna ich instytucja nie będzie ich wyzyskiwać, może więc zapewnić im lepsze warunki materialne niż każdy inny obcy dla swych najmitów-pracowników zarobkodawca, 2) Pracownicy nie będą w spółdzielni pracy doznawali poniżenia, jakie odczuwa każdy najmita, zależny jednostronnie i osobiście od swego zarobkodawcy, 3) Praca ich nie będzie narażona w spółdzielni pracy na jej znieprawienie bez ich zgody, ponieważ będą oni sami swoją samorządną pracę podejmować i sami będą za nią odpowiedzialni; natomiast gdzie indziej musieliby oni jako najemnicy wykonywać posłusznie, bez prawa do oporu, wszystkie nakazane im przez zarobkodawcę czynności, niekiedy nawet takie, które mogłyby się nie godzić z poczuciem obywatelskim pracownika. Czytaj dalej →
Okres 1931-1933 to czas najbardziej wytężonej pracy ideowej. Głoszenie hasła demokracji społecznej przestaje wystarczać Organizacji. Szuka ona dróg wiodących do realizacji tych haseł. Studia nad socjologią i historią ruchów społecznych przekonują dostatecznie, że ruchy polityczne, traktujące zagadnienia gospodarcze pobocznie, nie realizowały nigdy swych postulatów, a akcje ich kończyły się zawsze niepowodzeniami, jeżeli nie bezpośrednio po ich przeprowadzeniu, to w niezamierzonych skutkach, jakie powodowały. W szczegółowych rozważaniach nad charakterem polskiego życia społecznego, gospodarczego i politycznego wynika coraz mocniejsze przekonanie, że – zwłaszcza w Polsce – jedynie syndykalizm daje gwarancje istotnej realizacji sprawiedliwości na wszelkich odcinkach życia zbiorowego. Trzy główne miasta stały się ośrodkami nowej myśli syndykalistycznej: Lwów, Poznań i Warszawa. Niewielki dorobek polski w tej dziedzinie w postaci wypracowań starszych naszych kolegów organizacyjnych – Zakrzewskiego, Wścieklicy i in., szczegółowe przepracowywanie Brzozowskiego i Żeromskiego, oraz studia nad syndykalizmem francuskim, dają podstawę do samodzielnych przemyśleń nad przepracowywaniem szczegółowych problemów składowych ideologii syndykalistycznej. Z ideologii tej wyrasta dążenie do zbratania się z masami, do faktycznego zjednoczenia całego ludu pracy: robotnika, inteligenta i chłopa. Czytaj dalej →
„Koncepcja Luksemburg, aczkolwiek przesadna w degradacji roli i znaczenia demokratycznie wybranego kierownictwa partyjnego, była nieporównanie słuszniejsza i zdrowsza niż koncepcja Lenina /…/ Koncepcja Lenina była koncepcją rządów potrójnej mniejszości: klasy robotniczej, która jest mniejszością w społeczeństwie; partii socjaldemokratycznej, która jest mniejszością w proletariacie; kadry zawodowych rewolucjonistów, która jest mniejszością w partii”. Luksemburg pozostała zatem wierna kluczowej marksowskiej zasadzie, że wyzwolenie robotników powinno być dziełem samych robotników. „Błędy popełniane przez prawdziwy rewolucyjny ruch robotniczy są historycznie bez porównania bardziej owocne i wartościowsze od nieomylności najlepszego »Komitetu Centralnego«” – pisała ona. Ciołkosz przypomina, że jeszcze 30 grudnia 1918 r., dwa tygodnie przed zgonem, na zjeździe założycielskim Komunistycznej Partii Niemiec wygłosiła referat programowy, zawierający m.in. takie słowa: „Socjalizmu nie wprowadza się i nie podobna wprowadzić za pomocą dekretów; nie zrobi tego nawet rząd jak najbardziej socjalistyczny. Socjalizm muszą wprowadzać w życie same masy, każdy proletariusz”. Czytaj dalej →
Po wstrząsie rewolucyjnym 1918 roku ruch socjalistyczny zadowolił się realizowaniem swego programu minimalnego: ustawodawstwa pracy i ubezpieczeń społecznych. Osłabiło to niewątpliwie ideowy wpływ socjalizmu, pozbawiając go dalszych perspektyw. Dzisiaj obserwujemy analogiczne zjawisko ograniczania roli socjalizmu w poszczególnych państwach do upaństwawiania poszczególnych gałęzi produkcji bez zmiany wewnętrznego jej ustroju. Tak stosowana „nacjonalizacja” jest tylko naśladownictwem zdyskredytowanego doświadczenia sowieckiego z tym jednak minusem, że stary układ klasowy zostaje utrzymany i żądanie ofiar od robotników nie jest przesłonięte nawet pozorem zmiany stosunków klasowych. Położenie nacisku na problem uspołecznienia, a więc zmiany ustroju gospodarczego (jego zdemokratyzowanie) i poszczególnego przedsiębiorstwa (przez wprowadzenie do jego kierownictwa elementów społecznych), jest bardzo na czasie. Czytaj dalej →
Żyjemy w kraju szkapy i furmanki panującej na gościńcach. Ilu ludzi w tym kraju na własne oczy oglądało telewizory? Kraj, którego przemysł z grubsza rozbudowany jest przestarzały. To nie znaczy, że przez dwanaście lat nasz trud szedł na marne. Przeciwnie. To znaczy między innymi, że spadek kapitalizmu był fatalny i nie zawsze budowaliśmy dobrze. Jednocześnie należy stwierdzić, że w chwili obecnej jeszcze ciągle temu krajowi bliższy jest wiek XIX aniżeli atomowy. Żyjemy w kraju ciemnych zakamarków, w których gnieździ się biurokracja, kliki, koteria, złodziejstwo, spekulacja, marnotrawstwo, krzywda ludzka, ciemnota, zabobony, rządy plebanii. W kraju, w którym ludzi dręczy zmora, w którym ludzie wzdrygają się, czy nie wyrzucą ich z pracy... dzisiaj, jutro, za miesiąc... W tym kraju młodzież tęskni do cywilizacji, do ludzkiego poziomu życia, do sprawiedliwości, do decydowania o swoich losach, do postępu technicznego. Ta tęsknota pokazuje nam drogę. Cywilizacja i Wolność. Nie ma innego socjalizmu; Karol Marks, Albert Einstein. Czytaj dalej →
Od szeregu miesięcy lud polski, chłopski i robotniczy domagał się mocnym głosem: niech to państwo, którego niepodległość myśmy krwią swoją zdobyli, a zabezpieczać ją życiem własnym nadal jesteśmy gotowi – niech to państwo ma ustrój oparty na sejmie jednoizbowym. Niech nasi przedstawiciele dzierżą w nim ster zbiorowego życia bez żadnych ograniczeń. PRECZ Z SENATEM! Jakie więc stać się to mogło, iż wbrew oczywistej woli większości narodu w Sejmie uchwalono, że w Polsce ma być Senat? Stało się to dlatego, iż lud polski przygnębiony długoletnią niewolą, niedoświadczony w walce politycznej, otumaniony pięknymi hasłami „Bóg i Ojczyzna”, wysłał do owego pierwszego Sejmu w Warszawie zbyt wiele takich spośród siebie, którzy jeno biernym i nieświadomym są narzędziem pańskiej polityki. Czytaj dalej →
Skupienie ludzkie na mocy swego prawa bezwładności zacznie z pewnością współżyć, współdziałać i zaspakajać swe potrzeby kulturalno-oświatowe. Ale te samorzutne i żywiołowe tendencje tylko drogą zorganizowanej i planowej akcji można przekształcić w wielką działalność, mającą na celu luźne i często przypadkowe skupisko ludzkie przetworzyć w świadomą swych celów i zadań społeczność. Bo to wszakże musi być naszą zasadniczą dążnością. Ta czy inna potrzeba ekonomiczna ściąga nas do ruchu spółdzielczego. Stanowi ona jednak tylko punkt wyjścia. Doszedłszy najpierw do przekonania, że trzeba się łączyć i solidarnie działać, aby osiągnąć tę konkretną potrzebę, która nas skłoniła do wstąpienia do spółdzielni, musimy z kolei dojść do wniosku, że i szereg innych potrzeb możemy również najlepiej zaspokoić przez współdziałanie i zorganizowaną współpracę. Szczytowym punktem rozgrywającego się w naszej świadomości procesu będzie wytworzenie się przekonania, że stanowimy zorganizowaną społeczność, obejmującą całokształt życia. Czytaj dalej →
Marks był bowiem zbyt umiarkowany w swoim materializmie: sprzeczności interesów społecznych dopatrywał się tylko w gospodarce, państwo natomiast (a także kulturę) rozumiał zgodliwie, solidarystycznie. Państwo np. pojmował jako mechanizm uzgadniający interesy rozmaitych grup społecznych dla zachowania równowagi ogólnospołecznej, ponieważ najsilniejszą z tych grup jest klasa właścicieli, więc państwo zwykle występuje jako rzecznik jej interesów, np. wtedy, kiedy tłumi rewolucje biedoty: ale czyni to pod przemożną presją nacisku z zewnątrz, ze strony własności prywatnej, samo z siebie jest natomiast mechanizmem uzgadniania, nie zaś tworzenia konfliktów. Polityka jest tylko nadbudową gospodarki. Twierdząc tak, mylił się straszliwie, bo monopol mniejszości na środki przymusu jest czynnikiem rodzącym bardziej jeszcze zaciekłe antagonizmy społeczne niż monopol na środki produkcji. Twierdzić, że systemy więzień, obozów i masowej inwigilacji powstają w interesie własności prywatnej jedynie i że kiedy masy buntują się przeciw torturom, aresztowaniom i donosicielstwu, to czynią to koniec końców, by podnieść stopę życiową, tak twierdzić, znaczy nie pojmować natury władzy. Czytaj dalej →
Socjalizm wpatrzony w doraźne zdobycze uzyskane w okresie koniunktury zapomniał pod wpływem reformizmu o tym, że zdobycze te są tylko jednym ze środków złożonej i skomplikowanej walki. I pod hipnozą tych małych sukcesów tracił z oczu wielki cel. Wierny zasadom demokracji parlamentarnej tracił szanse rewolucyjnych sytuacji, hamując w decydujących chwilach rozmach własnych szeregów. Nie chcąc dopuścić do nieuniknionych, ale przemijających wstrząsów życia gospodarczego, nie zmienia ustroju ani stosunków posiadania, lawirując w kompromitujących sprzecznościach słów i czynów. Budując swoje prawo istnienia i trwałość na parlamentarnej większości, a więc na opinii, pozostawia równocześnie w rękach swoich wrogów wszystkie środki urabiania nastrojów. A kiedy fale przypływu, które go wynoszą ku górze, ustępują falom odpływu i nastroje się zmieniają, ustępuje dobrowolnie bez oporu, wracając z powrotem na syzyfową drogę: demokratycznej walki o socjalizm. W taki oto sposób żył i karmił się reformizm złudzeniami i iluzjami, które nie chciały się ani sprawdzić, ani urzeczywistnić. Kryzys doktryny socjalistycznej – to w największej mierze upadek reformizmu. To załamanie się dróg pokojowego, harmonijnego rozwoju społecznego od kapitalizmu do socjalizmu. Czytaj dalej →
Lud wiejski jest już faktycznie podwaliną, a nie mniej być powinien głównym gospodarzem dzisiejszych państw narodowych. Atoli demokracja chłopska stanowisko to dopiero zdobywa. A przede wszystkim sposobi się do tej roli przez przygotowawcze prace społeczno-gospodarcze i oświatowo-kulturalne, związane z odrodzeniem i rozwojem wsi. Przejawem tej pracy są liczne organizacje ludowe, przez które demokracja ludu wiejskiego potężnieje i przygotowuje się do przodującej roli w społeczeństwie. Niepoślednie miejsce między tymi organizacjami zajmuje ruch dorastającej młodzieży wiejskiej. Rozwija się on świetnie, zwłaszcza w ostatnich latach, wszędzie, gdzie dojrzewa samodzielny ruch ludowy. Przykładem niechaj będą znowu kraje słowiańskie. Czytaj dalej →
Wiem, że poglądy tu wypowiedziane uznane zostaną za bardzo niebezpieczne, a może poniekąd okażą się nimi istotnie. Pozwolą one bowiem niektórym lekkomyślnym i bezdusznym, a żądnym używania istotom, o ptasim mózgu i sroczej pożądliwości błyskotek, żyjącym nie sercem, lecz nerwami i stąd posiadającym wrodzone powołanie do wesołego, awanturniczego życia – pokrywać swoje wybryki pięknie brzmiącymi reformatorskimi hasłami i dawać im jakieś niby poważne teoretyczne uzasadnienie. Sądzę jednak, że nie ma tutaj bardzo wiele do stracenia; cała różnica polegać będzie bowiem na tym, że złe, które się i tak dzieje, będzie czasami trochę ładniej nazywane. Te, które nie są w ogóle zdolne kochać nikogo, ani męża, ani dzieci, ani żadnego ze swych kolejnych czy współczesnych kochanków, te, które się życiem bawią i jak dzieci swe zabawki psują – nie zmienią nic w swym postępowaniu, boć i dzisiejsze stosunki nie stanowią dla nich żadnej przeszkody. Umieją się one zawsze, czy to w roli „idealnych żon”, czy pod jakąkolwiek inną firmą gładko ślizgać po powierzchni życia i zbierać z niego śmietankę jednodniowych uciech. Ja mówię tylko do tych kobiet i mężczyzn, którzy mają sumienie, choć na razie wypaczone fałszywymi zasadami obłudnej moralności; pragnę tylko uświadamiać poczucie moralne tych, dla których etyka jest szeregiem recept stosowanych niewolniczo i szablonowo, a mogłaby być kierowniczką życia i drogowskazem, wiodącym do coraz wyższych szczebli doskonałości. Czytaj dalej →
Tam, wśród tych tłumów odsuniętych od jedynego źródła utrzymania, jakim jest praca, z konieczności narasta jakiś osad stanów uczuciowych dotychczas nieznanych wcale albo nieznanych w takim napięciu. Kiełkują tam poglądy mocnym zabarwione niezadowoleniem, a nieraz i chęcią odwetu. Narastają i kiełkują żywiołowo z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień. I właśnie to oddziaływanie zastoju na umysły ludzkie, to rzeźbienie przezeń – z potulnego człowieka – zgorzkniałego malkontenta, to kiełkowanie tu i ówdzie możliwości jakiegoś odruchu zbiorowego, są sprawą niezmiernie doniosłą z punktu ogólnospołecznego. Każdy usiłujący trzymać rękę na pulsie życia społecznego: mąż stanu, polityk partyjny, działacz społeczny, powinien mieć to w pamięci swojej, że chwila taka jak dzisiejsza nie tylko doświadcza ludzi nędzą i głodem, ale nadto krzesze w jaźniach ludzkich iskry rokoszu – żywiołowo, samorzutnie w każdej chwili ich ciężkiego żywota. Dlatego „Pamiętniki bezrobotnych” są nie tylko opowieścią mającą ocknąć sumienia ludzkie, ale także książką dla ludzi dbałych o przyszłość, dla polityków, dla mężów stanu, aby wiedzieli, co tam w głębi narasta w duszach ludzkich. Czytaj dalej →
Żyjemy w chwili walki podwójnej – z obcą przemocą i z własną naszą reakcją. Carat, nadwątlony przez wojnę i rewolucję, broni się rozpaczliwie przed ostateczną zagładą. Rodzima kontrrewolucja polska skupia się i umacnia, gotowa podać dłoń caratowi. Szeregująca się pod znakami Narodowej Demokracji reakcja czeka tylko skinienia, aby za lichy ochłap pójść w służbę rządową. A spoza pleców Narodowej Demokracji już się wysuwa czarna potęga klerykalizmu, pragnąca całunem zasłonić to światło, do którego dążą wyzwalające się masy. W chwili walki na dwa fronty, walki zaciętej, ofiarnej, powstaje nasza „Trybuna”. Pragniemy więc, aby organ, który stwarzamy, służył potrzebom walki i był pomocny walczącym, chcemy, aby się stał kuźnią polskiej myśli socjalistycznej, aby oświetlał drogi i cele rewolucji. Rozważać będziemy chwilę bieżącą ze stanowiska interesów klasowych ludu pracującego Polski, które utożsamiamy z interesami narodowymi – stawiając sobie za cel polityczny niepodległą republikę demokratyczną. Czytaj dalej →
Najbardziej palącą potrzebą jest budowa mieszkań robotniczych. Budowę tę winny prowadzić miasta i robotnicze spółdzielnie mieszkaniowe. Dlatego przy podziale kredytów winno być uwzględnione przede wszystkim zapotrzebowanie gmin miejskich na budowę domów robotniczych i zapotrzebowanie spółdzielni mieszkaniowych. Udzielanie kredytów nisko procentowych, dzięki wpływom państwowego funduszu rozbudowy miast, na budowę domów dochodowych przez osoby prywatne winno być zakazane. Wyjątek mogą stanowić tylko domy dla robotników i pracowników, budowane przez zatrudniające ich przedsiębiorstwa pod kontrolą związków zawodowych. Robotnicze i pracownicze spółdzielnie mieszkaniowe winny otrzymywać kredyty na budowę do wysokości 95 proc. kosztorysu, łącznie z wartością placu. Czytaj dalej →
Należące do nich kobiety nazywają się „sufrażystkami” i znane są ze swych gwałtownych wystąpień w obronie praw kobiety. Oczywiście takie związki „równouprawnienia kobiet” istnieją i w Polsce. Żądania te uznajemy za zupełnie słuszne, sami je pierwsi w swym programie postawiliśmy, ale działalności tych związków nie popieramy zupełnie. Założycielki tych związków, przodowniczki ruchu kobiecego, rozumują tak: skoro kobieta w społeczeństwie jest wyzyskiwaną, mężczyzna jest wyzyskiwaczem; skoro jest pokrzywdzoną, krzywdzicielem jest mężczyzna, świat zatem dzieli się na dwa walczące ze sobą obozy: mężczyzn i kobiety. Kobiety powinny skupiać się do walki z mężczyznami. Ponieważ pokrzywdzone są one niezależnie od tego, do jakiej klasy społecznej należą, powinny wszystkie łączyć się w związki, tak proletariuszki, jak i te, które należą do klas posiadających. Działalności bezklasowych związków kobiecych nie popieramy, bo są one z socjalistycznego punktu widzenia absurdem, żadnego, najmniejszego bodaj polepszenia doli kobiety wywalczyć nie mogą. Inaczej my socjaliści walkę o prawa kobiety rozumiemy. Nie w złej woli mężczyzn leży dla nas przyczyna dzisiejszego upośledzenia kobiety, ale w samej istocie ustroju burżuazyjnego. Czytaj dalej →
Zdajemy sobie sprawę z tego, że ciężka walka nas czeka. Poznaliśmy przeciwnika i wiemy, że rzuci się na nas z całym rynsztunkiem swoim: potwarzą, plotką, ordynarnym wymysłem, obłudnym oburzeniem, zarzutami kalania świętości i zdrady narodowej, może amboną itd. Rękawica rzucona. Stać będziemy z jedyną bronią śmiałej prawdy u nogi. Czytaj dalej →