Lewicowo.pl – Portal poświęcony polskiej lewicy demokratycznej, patriotycznej i niekomunistycznej

Logo Lewicowo

Problemy i rozwiązania socjalne

Maria Kirstowa: Robotnice fabryczne [1936]

Zorganizowane robotnice traciły właściwe im onieśmielenie, nabierały pewności siebie. Toteż nie ulega dla mnie wątpliwości, że gdy ruch kobiecy obejmie cały pracujący świat kobiecy, poczują one jaką siłą jest organizacja i zatracą ujemne cechy krępujące wystąpienia. Niech tylko pracujące matki będą zwolnione w godzinach pracy zawodowej od dominującej troski o pozostawione bez opieki dzieci, niech powstanie dostateczna liczba żłobków, domów dziecka, świetlic i tym podobnych instytucji, którym by mogły one z całym zaufaniem powierzyć wychowanie i wyżywienie swych dzieci. A wówczas zobaczymy, czy kobiety będą ustępowały mężczyznom w ich walkach klasowych i czy przemysłowcy nie będą musieli się liczyć ze swoimi lekceważonymi dziś częstokroć robotnicami. Te najbardziej, że wytrącona z równowagi kobieta, zwłaszcza w dużym zespole, nie zna tamy i staje się żywiołem, którego żadna siła powstrzymać nie zdoła... Czytaj dalej →

Jan Stapiński: Przemówienie sejmowe w sprawie reformy rolnej [1919]

Żądamy wywłaszczenia obszarów dworskich bez zapłaty i bez odszkodowania. Godzimy się tylko na dostarczenie wywłaszczonym obszarnikom pensji na pewien czas, aż się nauczą pracować, tudzież na koszta nauki szkolnej ich dzieci. Zapłata za ziemię obszarnikom się nie należy, albowiem najpierw oni w dawnych latach albo za darmo tę ziemię posiedli, albo chłopom wydarli. Następnie chłopi swą pracą na łanach dworskich albo zupełnie bezpłatną za pańszczyzny, albo nisko płatną po zniesieniu pańszczyzny, rzeczywiście wartość owej ziemi już dworom odrobili. Więc dość już zabrali i po sprawiedliwości nie należy się im zapłata. Otrzymają zresztą kawał ziemi na równi z chłopami, więc mogą pracować i zarabiać na życie tak, jak wszyscy inni. Chłopi zapłacą za przydzielone im grunta chętnie w miarę możności, ale do Kasy Państwowej na potrzeby państwa, a nie obszarnikom na zbytki. Państwo nasze potrzebuje teraz i będzie potrzebować wielkich sum na urządzenie państwowe, na budową kolei, dróg lądowych i wodnych, na inwalidów, na odbudowę gospodarstw i fabryk zniszczonych przez wojnę, na spłatę długów itd. Czytaj dalej →

Kazimierz Wyszomirski: Co się dzieje w Godzianowie [1938]

Obywatele Godzianowa dziwią się, że przyjeżdżają do nich wycieczki oglądać ich pracę. Skromni, uważają, że nie ma w tym nic wielkiego. A jednak każdy, kto tę pracę pozna, musi przed nią czoła uchylić. A praca to ciężka – bo przecież nie wszyscy chcą współdziałać, są i tacy, którzy szkodzą. Na przykład w czasie uroczystego otwarcia spółdzielczej piekarni nalano do studni piekarnianej parę litrów nafty. Niedawno znów zagaszono ogień w młynie spółdzielczym. Zła ręka rzuciła o drugiej w nocy rozpalone pakuły do środka młyna. Te wszystkie przeszkody raczej utrwaliły jeszcze godzianowiaków w przekonaniu, iż walczą o wielką sprawę. Wieś Godzianów godna jest zobaczenia, a ludzie w niej zasługują się wsi i Polsce. Stwarzają inne życie. Wyzwalają człowieka z jego niewiary we własne siły. Bowiem człowiek wyzwolony, wierzący we własne siły, może być dopiero twórczym. Czytaj dalej →

Jerzy Staniecki: Kwestia mieszkaniowa w Anglii i próby jej rozwiązania [1924]

Dopiero rząd robotniczy Mac Donalda, który przyszedł do władzy na początku roku bieżącego, wszedł na właściwą drogę, przystępując do opracowania planu mieszkaniowego, opartego na założeniu, że państwo i gminy samorządowe powinny zbudować dostateczną ilość domków mieszkalnych, które za tanie pieniądze odnajmowano by na długi termin ludności pracującej. Poczynając od bieżącego roku, przystępuje się do budowy domów mieszkalnych typu kilkupokojowego, ogólnej powierzchni od 800 do 1050 stóp kwadratowych. Dom obliczony jest na jedną rodzinę robotniczą, ma odpowiadać wszelkim nowoczesnym wymaganiom higienicznym. W roku najbliższym 1924/25 ma być wybudowanych 90 tysięcy domów, 100 tys. w 1926 r. itd., dochodząc w r. 1934 do 225 tysięcy, która to liczba pozostaje bez zmiany do 1940 r., kiedy będzie całkowicie wypełniony program budowy 2500000 domów (dwóch i pół miliona). Domy te, które mają być zbudowane częściowo kosztem państwa i częściowo kosztem gmin miejskich i wiejskich, mają być wynajmowane rodzinom, które będą miały zamiar stale w nich mieszkać, nie odnajmując dalej i nie odstępując bez pozwolenia władz lokalnych. Domy te nie będą mogły być sprzedawane na własność prywatną bez pozwolenia ministra zdrowia w Anglii albo Urzędu Zdrowia w Szkocji. Umowy, zawierane z przedsiębiorcami podejmującymi się budowy tych domów, powinny zawierać określenie minimum płacy robotników. Wysokość komornego nie może przekroczyć przeciętnej wysokości komornego za takie same mieszkanie robotnicze przed wojną. Czytaj dalej →

Stanisław Posner: Nad otchłanią (w sprawie handlu żywym towarem) [fragment] [1903]

Wiadomo powszechnie, że w Rosji zarówno właściciele domów rozpusty, jak i ich mieszkanki rekrutują się przeważnie spośród przedstawicieli narodowości niemieckiej. Handlarze werbują je pod hasłem zajęć dobrze opłacających się (masażystki, kelnerki, tancerki). Zwerbowana w charakterze powołanym ofiara wyzysku po przybyciu na miejsce dowiaduje się wkrótce, że zakład „masażu”, „restauracja” albo „teatr” to tylko zwykłe rynki rozpusty. Handlarze znają wszystkie drogi aż do najtajniejszych skrytek przemytniczych, są prawdziwymi artystami swego zawodu. Żadna przeszkoda nie jest w stanie powstrzymać ich pochodu: ani pal graniczny, ani broń strażnika pogranicznego, ani nakaz prawny. Na wszystko znajdują swój skuteczny „sposób”. Czytaj dalej →

Zygmunt Zaremba: Klasa robotnicza wobec prawa o Kasach Chorych [1921]

Należyta walka z chorobą wymaga jeszcze oddania samej instytucji w ręce zainteresowanych, to jest ubezpieczonych. Doświadczenie osiągnięte przez robotników z praktyki leczenia się u fabrycznych doktorów, którzy mniej więcej na wszystkie choroby zapisują jednakowe najtańsze lekarstwa, byle nie obciążać swego chlebodawcy-fabrykanta zbyt wielkimi kosztami leczenia robotnika, który jeśli umrze, będzie łatwo zastąpiony przez innego, doświadczenie to jasno potwierdza konieczność samorządu w Kasie Chorych i demokratycznego ich zarządu przez samych robotników. Bez tego czynnika Kasa Chorych mogłaby się zamienić w instytucję obcą klasie robotniczej, biurokratyczną i wzorującą się na praktykach lekarzy fabrycznych. Czytaj dalej →

Komisja Centralna Związków Zawodowych: Walka o program gospodarczy ruchu zawodowego [1929]

Sytuacja materialna ulega coraz dalej idącemu pogorszeniu skutkiem ustawicznego wzrostu drożyzny. W największej mierze podniosły się ceny na artykuły pierwszej potrzeby, a więc mąkę i chleb, ziemniaki, węgiel i inne. Przemysłowcy kategorycznie odmawiają wysuwanym przez Związki żądaniom podnoszenia płac odpowiednio do wzrostu drożyzny. Skutkiem tego realne płace robotnicze we wszystkich gałęziach przemysłu w okresie ostatniego roku uległy dotkliwemu obniżeniu. Gdy chodzi o płace robotników państwowych – kolejarzy, robotników tytoniowych, robotników salinarnych i innych – rząd odmawia podnoszenia ich poborów i zarobków odpowiednio do wzrostu drożyzny, prowadząc w ten sposób w odniesieniu do państwowych robotników i pracowników politykę zupełnie podobną, jak kapitaliści w stosunku do robotników przemysłu prywatnego. Rząd, operując frazesami o walce z drożyzną, nie czyni nic, co by mogło zapobiec wzrostowi drożyzny i spadkowi realnych cen. Ten stan rzeczy musi skłonić organizacje zawodowe do wytężonej walki o podniesienie płac, przede wszystkim w kierunku dostosowania ich do wysokości wzrostu drożyzny, inaczej mówiąc o postulat dodawania do płac wskaźnika statystycznego. Czytaj dalej →

Ignacy Solarz: Spółdzielnie zdrowia – dorobek zagranicą [1938]

Istnieją w sąsiedztwie Jugosławii, w Bułgarii, też ludowe spółdzielnie zdrowia. W 1936 r. było ich 5. Za to Bułgaria dała początek ludowym szpitalom spółdzielczym. Pierwszy taki szpital powstał 22 lipca 1934 r. w Burgas. Założyło go 106 różnych spółdzielni wiejskich jednego okręgu. Poza udziałami opłacają te spółdzielnie składki miesięczne lub roczne różnej wysokości. W zamian za to członkowie tych spółdzielni korzystają z tych szpitali za zniżką 20-50% lub też zupełnie bezpłatnie. Istnieje już drugi taki szpital spółdzielczy w Pawlikenach. W Stanach Zjednoczonych ruchem jugosłowiańskim interesują się profesorowie uniwersyteccy i ministrowie. Cenę, zapewne nie tylko materialną, dojrzał w tym ruchu umysł Tagorego w Indiach, który doprowadził do powstania 5 Spółdzielni Zdrowia do 1934 roku. Spółdzielczość zdrowia zainteresowała też Kanadę i Chiny. Idea trafiła ostatnio i do Polski, powołując do życia w jesieni 1935 roku pierwszą spółdzielnię zdrowia.  Czytaj dalej →

„Prawo Ludu”: Pierwsze przemówienie posła socjalistycznego w sejmie [1907]

Przez cały czas tych mów panowała na sali zabójcza obojętność, ostatniego mówcy słuchało zaledwie 56 posłów. Naraz usłyszano głos marszałka Badeniego: „Poseł Szmigielski ma głos!”. Ruch zapanował na sali. Co tylko było obecne, zbiegło się do tego miejsca, z którego przemawiał pierwszy socjalny demokrata tow. Szmigielski. Jedni drugim dają znaki, ktoś wybiegł na korytarz i puścił między bawiących się swobodnie wielmożów wiadomość: „Szmigielski mówi!”. Owego „czerwonego wilka”, jak tow. Szmigielskiego ochrzcił jeden z Podolaków – ciekawi byli wszyscy słuchać. Zerwali się więc i ci, co na aksamitnych kanapach palili cygara, i ci, co pokrzepiali się winem po męczących nudach, i ci, co w czytelni przerzucali dzienniki. Koło tow. Szmigielskiego zebrał się tłum osób. Czytaj dalej →

Jadwiga Dziubińska: Do walki o oświatę powszechną [1935]

Konstytucja obecna kwestionuje bezpłatność szkolnictwa powszechnego, co uderza przede wszystkim w masy ludowe. Nowy ustrój szkolnictwa krzywdzi najbardziej tych, którzy bronić się nie mogą. Ustrój przewiduje obniżenie poziomu szkolnictwa powszechnego przez wprowadzenie na wieś zamiast 7-klasowej pełnej szkoły powszechnej – szkołę 4-klasową, tzw. pierwszego stopnia, w której dzieci mają przesiedzieć 7 lat, przy czym zdolniejsze zniechęcą się do nauki. Po ukończeniu szkoły pierwszego stopnia młodzież wiejska do żadnej szkoły zawodowej ani gimnazjalnej dostępu nie ma, gdyż tam wymagane jest ukończenie szkoły powszechnej 2 stopnia. Ustrój przewiduje dla dzieci wsi specjalne szkoły zawodowe 2-letnie, np. szkoła niższa zawodowa rolnicza 2-letnia ma przygotowywać ekonomów dla dworów, a żeńska – gospodynie dworskie i księże. Czytaj dalej →

B. Zan: Zagłębie Dąbrowskie pod panowaniem francuskiego kapitału [1924]

W Zagłębiu silnie rozwinięty przemysł górniczy istnieje od kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu lat – i co ten francuski przemysł Polsce dał, co tu zostawił, co zbudował? Spójrzmy na całe Zagłębie – śmietniki. Począwszy od robotniczych ciemnych, brudnych koszarowych nor do krzywych obskurnych budynków kopalnianych, poprzez zaśmiecone, niebrukowane ulice, poprzez dziury i doły nieogrodzone i odkryte – co kapitał zbudował? Gdzie kanalizacja w Zagłębiu? Ba, niektóre kopalnie nie mają odpowiedniej do liczby robotników ludzkiej łaźni. Mieszkańcy Zagłębia nie mają czystej, zdrowej wody do picia, bo taką zabiera się do kotłów, bo w Czeladzi p. Siwczyński może mieć 20 kranów w ogrodzie do podlewania kwiatów, a ludność musi pić wodę z kałem, pełną chorobotwórczych zarazek. Jedyny w Sosnowcu Park Sielecki został dla publiczności zamknięty; w monopol wzięli go Francuzi. W Dąbrowie nie można wyjednać pozwolenia na otwarcie ogrodu obok Huty Bankowej. Ulice Zagłębia często poprzerzynane są kopalnianymi kolejami, tamują ruch uliczny, kopcą w środku miasta, dymią, gwiżdżą niemożliwie. Czytaj dalej →

Jan Strzelecki: Organizacja i działalność Towarzystwa Osiedli Robotniczych [1935]

W swej działalności Towarzystwo Osiedli Robotniczych ciągle musi zwalczać poglądy tych wszystkich, którzy chcieliby „uszczęśliwiać” robotników dużymi mieszkaniami, kosztownie wyposażonymi, tych, którzy zarzucają Towarzystwu Osiedli Robotniczych, że obniża poziom mieszkań robotniczych. Nie ulega wątpliwości, że poziom mieszkań, które buduje Towarzystwo Osiedli Robotniczych, jest może nieco za niski jeżeli chodzi o wymagania i zdolności płatnicze śmietanki arystokracji finansowej proletariatu, nie ulega natomiast żadnej wątpliwości, że gdyby Towarzystwo Osiedli Robotniczych było w stanie zaopatrzyć wszystkich robotników w Polsce w takie mieszkania, jakie buduje, to, aczkolwiek nie zrealizowałoby marzeń Żeromskiego o szklanych domach, bardzo wysoko podniosłoby dzisiejszy poziom mieszkań ogółu robotników, a to jest właśnie jego zadaniem. Czytaj dalej →

Julian Smulikowski: Reakcja polska w walce z oświatą [1924]

Zakusy reakcji wystąpiły w całej pełni po stworzeniu rządu rzekomo narodowego pod prezydenturą Witosa. Odbiło się to fatalnie na szkolnictwie powszechnym i oświacie. W tym właśnie roku, w którym rozpocząć się miała wielka akcja, która, wyzyskując następstwa wojny i zmniejszoną liczbę urodzin, miała zmierzać do powszechnego nauczania, rozpoczęto od bezlitosnych skreśleń w budżecie oświaty. Po bardzo uciążliwych targach ustalono 170 milionów złotych, z czego Minister Skarbu urwał 65 milionów złotych. Nie ma więc mowy o jakiejkolwiek walce z ciemnotą, o tworzeniu nowych szkół, o budowie choćby jednej szkoły, a cała troska skupić się musi koło tego, jak uchronić rozpoczęte budowy od zniszczenia, bo kwota 700 tysięcy złotych na ten cel przeznaczona w budżecie ani nie zezwoli na samodzielną akcję budowlaną, ani nawet nie wesprze przedsiębiorczości gmin. Nie ma na nowe seminaria, na kształcenie nauczycieli, na obsadzenie posad ukończonymi seminarzystami, nie ma prawie nic na oświatę pozaszkolną. Czytaj dalej →

Henryk Dembiński: O człowieka chodzi, a nie o złotówkę [1938]

Polityka ulg podatkowych i tanich kredytów, dążąca do osiągnięcia najwyższej rentowności dla prywatnego kapitału inwestującego w budownictwie, daje skutki sprzeczne z dążeniem do najwyższej rentowności społecznej środków publicznych, zużywanych na popieranie budownictwa. Luksusowe mieszkania burżuazji są najbardziej rentowne dla prywatnego kapitalisty, ale są całkiem nierentowne dla narodu, dla jego tężyzny fizycznej i moralnej. Nowoczesne higieniczne mieszkania, przeznaczone dla robotników, w granicach ich możliwości płatniczych, są całkowicie nierentowne dla prywatnego kapitalisty, ale są najbardziej rentowne z punktu widzenia interesów całego społeczeństwa i jego zdolności do pracy wytwórczej. Czytaj dalej →

R. Winter: Hiszpania – chłopi dostali ziemię [1937]

"W jaki sposób uprawiane są ziemie, oddane w wyniku reformy rolnej w ręce włościaństwa: indywidualnie czy zbiorowo? Otóż prawo pozostawia pod tym względem zupełną swobodę chłopom obdarzonym ziemią. Dekret o wywłaszczeniu wielkiej własności ziemskiej stanowi bowiem, że „uprawa tych gruntów odbywać się będzie albo zbiorowo, albo indywidualnie, stosownie do woli większości osób, które otrzymały ziemię, w myśl uchwały powziętej na zwołanym w tym celu zgromadzeniu”. Decyduje więc swobodny wybór obywateli. Kłamstwem jest zatem twierdzenie, jakoby na wsi hiszpańskiej zapanował bolszewizm, którego polityka rolna oparta jest, jak wiadomo, na zgoła odmiennych podstawach. Tak samo nie wolno w Hiszpanii zabierać chłopom – pod żadnym pozorem! – produktu ich pracy. Minister rolnictwa Rządu Ludowego wydał w tej sprawie specjalny okólnik, surowo zabraniający jakichkolwiek konfiskat czy rekwizycji produktów rolniczych na rzecz państwa czy jakiejkolwiek instytucji. W każdym wypadku, gdy rząd kupuje u włościan produkty dla potrzeb frontu lub tyłów, obowiązany jest płacić za nie ceny odpowiednie do włożonej w nie pracy. Więc i pod tym względem istnieje poważna różnica między polityką rolną Rządu Ludowego Hiszpanii, a tą, jaka była przez długie lata stosowana w Sowietach." Czytaj dalej →

Norbert Barlicki: Przemówienie w sprawie sytuacji materialnej klasy robotniczej oraz manifestacji bezrobotnych [1919]

Czemu jednak mamy przypisać ową nadmierną gorliwość komisarzy na rogu Żelaznej i Leszna i w Mokotowie, że użyli broni palnej do tłumu? Oto musimy przypisać to temu systemowi, który do dzisiejszego dnia panuje, i temu duchowi, który ten system ożywia, a który jest mefistofelesowym duchem burżuazji, naigrawającym się w krwawy sposób z niedoli robotniczej. Jest to ten system, który do dnia dzisiejszego dzieli jeszcze ludzi na ludzi czarnej i białej maści, który pozwala do robotników spokojnie maszerujących strzelać, jakby to były dzikie zwierzęta. Taki stan rzeczy tolerowany być nie może. Przeciw takim zarządzeniom Sejm musi kategorycznie się oświadczyć – albo powstanie wielka przepaść między Sejmem a szerokimi warstwami ludu roboczego. Panowie! Czy nie spostrzegacie, że ten system najbardziej sprzyja agitacji komunistycznej, albowiem pozostawia masy w stanie beznadziejnym, albowiem nie ukazuje im żadnego wyjścia z niedoli? „Im gorzej, tym lepiej”, mówią komuniści i piorunują do dzisiejszego dnia na Moraczewskiego za to tylko, że przyznał opiekę nad bezrobotnymi, że przyznał im zasiłki, że roztoczył najczulszą opiekę nad całą klasą robotniczą. Ale prawica nasza w zaślepieniu wtóruje złorzeczeniom komunistów. Czytaj dalej →

Stefan Ignar: Wywłaszczenie i spółdzielczość [1936]

Przez wywłaszczenie masy pracujące zdobędą majątek, wartości gospodarcze, kapitał i dopiero wtedy będą mogły zorganizować potężne spółdzielnie. Dzisiejsze spółdzielnie, jakie istnieją i jakie jeszcze w ustroju kapitalistycznym powstaną, są konieczne, ponieważ w tym ciężkim okresie przejściowym u schyłku kapitalizmu chronią od głodu i krańcowego wyzysku chłopów i robotników (spółdzielnie rolnicze, spółdzielnie spożywców). Muszą istnieć i powstawać nowe, aby zaprawiać ludzi do społecznej gospodarki i wzniecać poczucie braterstwa i siły wśród ludzi pracujących, ale bez wywłaszczenia obszarników i kapitalistów nie zmienimy gospodarczego oblicza państwa, nie osiągniemy i politycznej demokracji. Nie zmienimy tego, choćby nawet hrabia Potocki odstawiał wszystko mleko do spółdzielni mleczarskiej, choćby dziedzic był prezesem kasy Stefczyka, choćby minister wydał rozporządzenie o propagowaniu i zakładaniu spółdzielni przez wszystkich starostów. Czytaj dalej →

Warszawska Spółdzielnia Mieszkaniowa [1938]

O zdrowie i rozwój fizyczny dziecka dba od najmłodszych lat poradnia lekarska „Zdrowie Dziecka”. Poradnia nie leczy dzieci chorych, lecz ucząc rodziców zasad racjonalnego wychowania i pielęgnowania dziecka od niemowlęctwa, przeciwdziała powstaniu chorób i schorzeń. Przy poradni prowadzona jest kuchnia mleczna dla niemowląt, dostarczająca dzieciom najmłodszym zdrowego i dostosowanego do indywidualnych potrzeb organizmu dziecka pożywienia. W 1937 roku poradnia udzieliła 1584 porad. Z lampy kwarcowej korzystało 257 dzieci. W roczniku statystycznym Warszawy (1936 rok) w tablicy śmiertelności niemowląt obwód „Plac Wilsona” wykazuje najniższą śmiertelność niemowląt ze wszystkich obwodów Warszawy (3,3% na przeciętną 9,5%). Nie ulega wątpliwości, że obecność poradni wpływa na wysokość tej liczby. Jest to najlepszym dowodem wielkiej społecznej roli placówki. Czytaj dalej →

Jan Wolski: Podajmy sobie ręce (spółdzielnie pomocy domowej) [1929]

W wielu rodzinach robotniczych, chociaż zarobek mężowski nie wystarcza na utrzymanie, żona nie może chodzić do fabryki ani do innego całodziennego zajęcia, gdyż nie da się to absolutnie pogodzić z jej obowiązkami domowymi. Natomiast chętnie wychodziłaby ona z domu dla zarobku na parę godzin dziennie lub raz, dwa czy trzy razy w tygodniu na całodzienne odpowiednie dla siebie zajęcie. A więc sprzątanie mieszkań, robienie zakupów na obiad, mycie podłóg czy okien, palenie w piecach, gotowanie obiadu, pranie bielizny itp. Czemuż, jak dotąd, kobiety te nie szukają dla siebie pracy zarobkowej we wskazanym wyżej kierunku? Otóż – po części – dlatego, że się nie domyślają tej drogi. Ale – przede wszystkim – dlatego, iż w stosunkach, panujących dotąd, praca taka, traktowana jako praca służącej, a więc odbywająca się przeważnie w warunkach upokarzających, jest wprost nie do pomyślenia dla kobiety z rozwiniętym poczuciem godności osobistej. Nasuwa się przecież pytanie: czy by się jednak nie dało i w jaki sposób należałoby zorganizować wymianę usług pomiędzy dwiema tymi kategoriami kobiet pracujących? Najwłaściwszym sposobem zorganizowania pomocy domowej jest spółdzielnia pracy. Czytaj dalej →

Maurycy Orzech: „Stabilizacja” kapitalizmu [1937]

Stajemy przed największym paradoksem i absurdem w dziejach kapitalizmu. Jeszcze nie obeschła farba drukarska w artykułach, które obwieszczały radośnie światu, że uporano się z kryzysem. Jeszcze szereg krajów, z Francją na czele, zaledwie zaczyna wyłazić z kryzysu i ma do przebycia spory szmat drogi, zanim przybędzie do upragnionej mety, tzn. do poziomu produkcji z 1928 r. Koniunktura światowa nie zdołała nawet się utrwalić. Handel międzynarodowy (91 krajów) pod względem wartości obrotów wynosi nadal jeszcze 37,3 w stosunku do r. 1928. Osławiona „poprawa” jest tylko statystyczna, znajduje swój wyraz w biuletynach statystycznych, w rencie niektórych przedsiębiorstw kapitalistycznych, ale masy ludności w swych żołądkach nie odczuły dotychczas tej poprawy. A tu burżuazyjni, nie socjalistyczni, ekonomiści i publicyści obwieszczają i przestrzegają świat, że Hannibal ante portas! – nowy kryzys, może jeszcze groźniejszy niż ten ubiegły, puka do wrót kopalń, hut, banków, fabryk, domów towarowych i sklepów! Czytaj dalej →

← Starsze tekstyNowsze teksty →
↑ Wróć na górę