W psychice tych ludzi – poza nielicznymi wyjątkami – rolę największą odgrywały czynniki emocjonalne, często – irracjonalne. Była to epoka romantyzmu, który na życiu polityczno-społecznym mas wycisnął silne piętno – epoka mierzenia sił na zamiary, zrywów wyzwoleńczych i manifestacji uczuć altruistycznych – epoka myśli lotnej, przebijającej mgłę przyszłości – epoka, w której heroizm i ofiarność były w Europie zjawiskiem codziennym i powszechnym. Piękna to była epoka. Bardzo trafna była myśl Ciołkoszów nazwania socjalizmu tego okresu socjalizmem romantycznym. Nazwa ta wyznacza temu ruchowi określone miejsce w historii. Posługiwano się dawniej nazwą socjalizmu utopijnego. Autorzy nie przyjmują tego terminu, co jest stanowiskiem słusznym, bo utopistów, snujących nieziszczalne wizje przyszłego doskonałego społeczeństwa, było w tych latach stosunkowo niewielu. Natomiast romantyków – bez liku. Czytaj dalej →
Wszakże ani demokratyzmu starożytnych, ani demokracji zamkniętej w jednej narodu warstwie, czy to w szlachetczyźnie, czy w mieszczaństwie, nie należy poczytywać za prawdziwy demokratyzm chrześcijański, wyrabiający się obecnie. Tamte były właściwie i są stowarzyszeniem mocniejszych, ten, wynikając z zasady braterstwa, już z natury swej nie może przypuszczać żadnych wyłączeń, musi potępiać wszelki ucisk, wszelką przemoc i być wedle całkowitego znaczenia swej nazwy wspólnym wszechwładztwem wszystkich. Czytaj dalej →
Nazywamy go swoim poprzednikiem, bo wielki poeta nie tylko rozniecał w sercach naszych uczucia braterstwa powszechnego, lecz w stanowczej chwili dziejowej otwarcie stanął pod sztandarem socjalistycznym. Miano mistrza przyznajemy mu szczególnie w tym znaczeniu, że ze wszystkich współczesnych mu socjalistów najlepiej on zrozumiał, jakim powinien być prawdziwy socjalizm międzynarodowy, potępiający egoistyczne odosobnianie się narodów, lecz szanujący wolność i samodzielność każdego z nich i uważający wszystkie narody jako jedną rodzinę, w której pomoc wzajemna jest obowiązkiem. Czytaj dalej →
Jest rzeczą absolutnie konieczną, aby Lud umiał stać się twórcą własnego szczęścia. Nie można myśleć, pić ani jeść przez mandatariuszy. Lud, podobnie jak Społeczeństwo, jak Kościół, jeśli tylko potrafi się zrzeszyć w jedną zbratnioną Rodzinę, więcej może zdziałać dla własnego szczęścia niż wszyscy księża, wszyscy filozofowie, wszyscy zbawcy świata razem wzięci. Czytaj dalej →
Gdzież Jezus życie swoje przepędza? – między ubogim ludem. Kogo obdziela chlebem? – ubogich. Kogo uzdrawia? – ubogich. Kogo powołuje do siebie? Rybaków ubogich. Komu opowiada, że przyszedł z rozkazu Ojca swojego na ziemię, aby nauczał, że wszyscy ludzie są synami bożymi, a stąd równymi pomiędzy sobą? – ubogim. A od kogo Jezus stroni i ucieka? – od faryzeuszów, synów szatana, bogatych. Kogo wypędza biczem z pańskiej świątyni? – kupczących, miłośników złota, chcących być bogatymi. Komu odmawia pokłonu na górze, kiedy szatan go kusił obietnicą światowych królestw? – bogactwu. Kogo na ogień wieczny skazuje? – bogatych. I cała ta nauka Jezusa zmierza do poniżenia wyniosłych, a do podniesienia maluczkich, do sprawienia, aby nie było na ziemi ani bogaczów, ani ubogich, ale aby wszyscy ludzie łamali się jednym kawałkiem chleba i gasili pragnienie z jednego kubka. Czytaj dalej →
Do pracy, bracia! A biorąc się do niej, omijajmy umarłych, a szukajmy żywych, nie pukajmy tam, gdzie drzwi zawsze były zawarte dla sprawy ojczystej, ale tam, gdzie one stały zawsze i stoją dziś otworem, nie udawajmy się tam, gdzie przesycenie i odrętwiałość zapanowały, ale tam, gdzie życie wschodzi, gdzie przyszłość dnieje, gdzie krew płynie, pierś łaknie, gdzie wszystko stoi otworem dla światła i postępu, i ku niemu ramiona swe wyciąga, gdzie serca liczą się na miliony, a barki nie ugną się pod ciężarem kosy i siekiery! Czytaj dalej →
Śmierć towarzyszy tylko podniecała pozostałych. Ze szczególną zaciętością odbijano jeńców. Jeńcy ci, zanim zostali wzięci, bronili się wściekle, raniąc i zabijając żołnierzy; sami też szli potem pokrwawieni, poranieni, ale z dumnym wejrzeniem. Gdy spotkanym towarzyszom udawało się ich odbić, to duch jeszcze wzrastał. Jedną partię jeńców udało się jednak silnemu oddziałowi wprowadzić do więzienia i tam natychmiast zaczęto ich katować na dziedzińcu, za zamkniętymi bramami. Krzyk katowanych tak podziałał na tłum, który się zebrał przed wejściem, że pomimo ognia, dawanego przez żołnierzy, rzucił się do szturmu z niewypowiedzianą zaciekłością. Bramy zostały i tu wyłamane; więzienie – zdobyte. Czytaj dalej →
„Kwestię niepodległości Polski i kwestię socjalną uważamy za nierozdzielne; niezależnie jedna od drugiej do rozstrzygnięcia za niemożliwe”. A więc oba dążenia nie związane mechanicznie, lecz zespolone w jednej syntetycznej całości; synteza ta stała się kamieniem węgielnym późniejszego programu paryskiego. Powyższy program „Gminy” ukazał się w pierwszym numerze założonego przez Barańskiego w Paryżu miesięcznika „Pobudka”, z dnia 25 stycznia 1889 roku. „Pobudka”, „czasopismo narodowo-socjalistyczne” wychodziło w czerwonej okładce z dużym białym orłem, na znak przekonań republikańskich – bez korony. Na okładce widniało hasło „Wolność – Równość – Niepodległość”, te same słowa, które w czasie ostatniej wojny stanowiły kryptonim PPS pod okupacją niemiecką. Czytaj dalej →
Co to jest Socjalizm? Jest to świadomość tego, co najprawdziwsze, najsłuszniejsze, najpiękniejsze, najmoralniejsze, najbardziej religijne, najbardziej patriotyczne i najbardziej humanitarne. Czytaj dalej →
Wydaje się nam, że socjaliści nie rozumieją niestety stanowiska, jakie lud im nadał w Zgromadzeniu Narodowym. Starają się nawracać zamiast pobudzać do działania. Czynią się apostołami miast czynić się prawodawcami i ludźmi czynu, jak tego lud się po nich spodziewał. Trawią swoje siły krasomówcze chcąc nawracać bankierów, hurtowników i maltuzjanów. Aby uzyskać glosy, trzeba się zwrócić do żywotnych pierwiastków narodu francuskiego, do jego prawdziwie chrześcijańskich uczuć bezinteresowności, poświęcenia, wielkości i chwały. Nie rozumkowaniem, nie ukazywaniem przynęty doraźnych korzyści będzie można nawrócić adwokatów i bankierów-milionerów. Czytaj dalej →
Bolesław Limanowski już od lat dziewięćdziesiątych XIX stulecia stał się pewnego rodzaju legendą. Był też żywą tradycją okresu powstań, a równocześnie pionierem socjalizmu niepodległościowego. Jego żarliwy patriotyzm uznawali nawet przeciwnicy polityczni. Wiele zyskiwał poprzez bezkompromisową postawę, budując na niej przez dziesiątki lat autorytet moralny. Czytaj dalej →
Tam, gdzie o wolność walczono, gdzie realizowały się hasła ogólnoludzkie i niepodległościowe, gdzie burzono trony i przywileje, tam zjawiał się zawsze jak spod ziemi Polak-rewolucjonista. Czytaj dalej →
W 2008 r. sto lat minęło od chwili, gdy na cmentarzu Péré Lachaisé w Paryżu został pochowany Walery Wróblewski, wybitny demokrata i socjalista, zasłużony bojownik o wolną Polskę i nowoczesną Europę. Czytaj dalej →
"– „Tak było zawsze” – mówiono powszechnie. – „Tak być nie może – odpowiadali Proletariatczycy. – Nie pozwolimy, by nas i naszych braci dłużej męczono, nie damy się hańbić i krzywdzić ani jako naród w niewoli, ani jako pracownicy w fabrykach i warsztatach." Czytaj dalej →
Demokracja i socjalizm, rewolucja i Rzeczpospolita muszą być narodowe, a jako takie nie mogą być ani dziełem narzuconym, ani wymysłem jednej głowy, ale owocem wszechstronnych i zbiorowych prac i poszukiwań, ale wyrobem i objawem woli ludu całego. Czytaj dalej →
Los osiedli robotniczych zależy od samych robotników. Niech nie zapominają, że właśnie chwytając za broń dla położenia kresu powszechnemu cierpieniu i nędzy, że właśnie z okrzykiem: „Niech żyje Francja, niech żyją Włochy, niech żyje Polska!”, oni, którzy nie mieli gdzie złożyć głowy, zdobyli prawo do życia w osiedlach. Czytaj dalej →
Wobec coraz silniej szerzącej się w Narodzie Polskim socjalistycznej działalności, zgromadzeni członkowie grup socjalistycznych w kraju i na emigracji, zawiązawszy Stowarzyszenie „Lud Polski”, zabieramy głos w celu przedstawienia programu i zespolenia sił na jego podstawie. Czytaj dalej →
Zjawia się syn p. Poznańskiego, lecz zamiast rozmówić się z robotnikami, pyta się, kto pierwszy podburzał do buntu. Robotnicy zdumieli się, lecz nagle występuje jeden z nich, wymierza policzek p. Poznańskiemu i mówi: „jam pierwszy”. Czytaj dalej →