Niech zmartwychwstaną w waszych sercach Okrzeja, Montwiłł-Mirecki, Baron i dziesiątki innych, niech przypominają wam w każdej chwili waszego życia, w momentach nieraz ciężkich i trudnych – głos tamtej przelanej już krwi, długich setek kilometrów marszu zesłańców na Sybir, długich, przeraźliwie długich lat beznadziejnego więzienia, strasznych mąk samotności. Niech przypominają wam te demonstracje rozpędzane przez żołdactwo cara, przez cesarskich policjantów, że sztandar czerwony wolno wam z rąk wypuścić tylko razem z życiem! Niech woła do was wielkim głosem historia, że szeregi walczących o wolność, o socjalizm, o prawa dla ludu wolno wam opuścić tylko wtedy, gdy już serce przestaje bić! Niech tych kilka pożółkłych luźnych kart przeszłości pouczy was, że z najcięższych opresji, z najbardziej nierównych walk Polska Partia Socjalistyczna wychodziła zawsze wzmocniona, okrwawiona, ale zdolna do dalszej walki, do dalszego niepowstrzymanego marszu naprzód, do Polski Ludowej. Czytaj dalej →
Jak lawina ruszyła garstka rewolucjonistów Bagnem i Świętokrzyską. Nad ich głowami powiewały już trzy czerwone sztandary z napisami: „Nie będziemy żołnierzami cara! Precz z mobilizacją! Precz z caratem!”. Zaskoczeni tym zuchwalstwem żandarmi nie wkroczyli, chociaż skoncentrowani byli w dużej liczbie w bazarze na tyłach kościoła Wszystkich Świętych. Wobec tego i bomba, którą niósł Szczerbaty, nie została użyta. Na rogu Marszałkowskiej kilku rannych towarzyszy wsiadło do dorożki i odjechało. Pozostali, wzmocnieni po drodze przez opóźnionych towarzyszy, pociągnęli dalej wśród śpiewu pieśni rewolucyjnych, przeszli prawie całe miasto, aż do Alei. Światoburcze słowa pieśni: „We krwi zatopmy nadgniłe trony, Spurpurowione we krwi ludowej...” rozbrzmiewały na głównych ulicach Warszawy, a wybladłe z przerażenia twarze mieszczuchów stanowiły najlepszy dowód olbrzymiego wrażenia demonstracji. Ledwie zdążył zamilknąć huk salw, ledwie zastygła krew przelana, a już zaskowyczała z wściekłości cała prasa burżuazyjna. Bryzgały jadem i żółcią zarówno „Czas”, organ galicyjskich obszarników, służalców Franciszka Józefa, zawsze gotowych do wszelkiego serwilizmu wobec tronu i monarchy, przy którym stali i stać chcieli, jak sami mawiali, jak i „Słowo”, pismo takich samych lokai szlacheckich spod zaboru rosyjskiego. Dzielnie im wtórowały dzienniki endeckie, biorące w monopol polskość i miłość ojczyzny. Do tego zgodnego chóru przyłączyły się: urzędowy „Warszawskij Wiestnik” i w specjalnie wydanej odezwie Socjal-Demokracja Królestwa Polskiego i Litwy. Czytaj dalej →
Z Daszyńskim schodzi do grobu jeden z najznakomitszych ludzi starego, pięknego pokolenia, które całe życie walczyło o Polskę niepodległą, demokratyczną i ludową. Doczekał się niepodległości, reszta jego ideałów urzeczywistniona nie została. Nie przestał jednak nigdy walczyć o ich realizację. Do końca był klasycznym trybunem ludu, niezłomnym szermierzem parlamentaryzmu i demokracji. I na tym posterunku padł, gdyż ostatnim aktem jego życia publicznego była pamiętna obrona niezależności przedstawicielstwa narodowego. Walkę swą przegrał w sposób najbardziej tragiczny, bo w zmaganiu się już nie z odwieczną reakcją, ale z tymi, z którymi wiernie i długo szedł ramię w ramię do lepszej polskiej przyszłości. Nie ma dziś w Polsce instancji, która by mogła powziąć uchwałę: „Ignacy Daszyński dobrze się swym życiem zasłużył narodowi”. Lecz uchwałę taką piszą niewidzialnie a trwale serca wielkiej rzeszy polskiego ludu, który miał w nim zawsze niestrudzonego i najlepszej wiary obrońcę. Czytaj dalej →
Opowiadają o hasłach, z którymi wyszli – rewolucyjnych, socjalistycznych – i o masakrze bezbronnych, którą na te hasła odpowiedziano. Dzień za dniem relacjonują mi przebieg rewolucji i stalinowskiej kontrrewolucji – i jeszcze raz przekonuję się, że nie popełniliśmy błędu w Warszawie, dostrzegając w ruchu węgierskim szlachetną i bliską nam treść. Wreszcie opowiadanie dociera do dnia dzisiejszego. Moi rozmówcy są dobrej myśli: twierdzą, że z chaosu i rozproszenia wyłaniają się już zarysy nowych form ruchu społecznego i współżycia rewolucjonistów. Opowiadają, że dzisiaj – w dniu, w którym na powierzchnię życia wyszły tradycyjne partie demokracji liberalnej – kształtuje się również partia, jakiej jeszcze nie było: Rewolucyjna Partia Młodzieży. Będzie to duża, prężna partia, wyrosła z ruchu demokratycznego ostatnich miesięcy i z powstania – partia zdecydowana walczyć o ludzkie oblicze socjalizmu. – Przecież w naszym kraju nigdy nie było socjalizmu – mówi ktoś. – Była kartoteka półtora miliona informatorów w AVH, ale czy na tym polega socjalizm? Zastanawia fakt, że podstawowe hasła powtarzają się właściwie we wszystkich gazetach, w oświadczeniach wszystkich ugrupowań politycznych. Są to nie tylko hasła niepodległościowe, ale również socjalne – te, które mówią o zachowaniu głównych zdobyczy ekonomicznych demokracji ludowej. Nawet Bela Kovacs przywódca Partii Drobnych Posiadaczy, oświadczył: „Niech nikt nie marzy o dawnym świecie. Świat hrabiów, bankierów, kapitalistów znikł na zawsze”. Czytaj dalej →
13 października r. b. zebrali się w Brukseli przedstawiciele zrzeszeń wolnomyślnych Zachodu, ażeby wspólnie uczcić piętnastoletnią rocznicę mordu sądowego, popełnionego na Franciszku Ferrerze, męczenniku zarówno Wolnej Myśli, jak i idei wyzwolenia proletariatu, które miało być dokonane na drodze racjonalnego wychowania najmłodszego pokolenia. W Polsce imię Ferrera jest mniej znane szerokiemu ogółowi, jakkolwiek na całym Zachodzie rocznica jego śmierci (w roku 1909) jest uroczyście obchodzoną przez związki wolnomyślicielskie i zrzeszenia proletariackie. U nas jedynie Łódź rocznicę tę publicznie obchodzi, dzięki temu, że jej Koło wolnomyślicielskie składa się przeważnie z proletariatu pracującego fizycznie i umysłowo. Czytaj dalej →
Na kongresie w Bourges zapadła uchwała, że walka o zdobycie 8-godzinnego dnia roboczego powinna być prowadzoną jednocześnie i współrzędnie z walką o uzyskanie prawa odpoczynku, że w imię solidarności cały proletariat w walce tej przyjąć udział winien, pomimo iż w wielu fachach świętowanie niedzieli weszło już w zwyczaj. Odtąd przeto występuje na pierwszy plan do boju centralna organizacja robotnicza Confédération Générale du Travail, która bierze w swoje ręce, zgodnie ze statutami i rzeczywistym swym zadaniem, koordynację ruchu robotniczego (a nie dyrekcję). Nie krępując woli i nie narzucając żadnej kategorii pracowników swych zapatrywań co do taktyki walki, stara się ona jednak pośredniczyć pomiędzy rozmaitymi federacjami związków zawodowych celem obopólnego porozumienia i zespolenia usiłowań. I tak np. federacja pracowników branży żywnościowej prowadziła nieustanną niemal i niezmordowaną agitację za pomocą mityngów i afiszów. Pamiętnym jest dzień 9 grudnia 1904 r., kiedy staraniem federacji owej odbyły się w Paryżu trzy ogromne zebrania przy udziale około 10000 robotników, a tegoż samego dnia w różnych miejscowościach Francji miało miejsce 60 mityngów z porządkiem dziennym: zdobycie wypoczynku niedzielnego. Czytaj dalej →
W waszym ręku towarzysze-robotnicy spoczywa całe wasze dobro. Jeżeli zgodnie, masą całą, zażądacie płacy wyższej i krótszego dnia roboczego, otrzymacie jedno i drugie. Jeżeli masą całą postanowicie zdobyć sobie swobodę – zdobędziecie ją, bo sile waszej nikt oprzeć się nie będzie zdolny. Zbliża się 1 maja – dzień powszechnego święta robotniczego, dzień, w którym mamy całemu światu powiedzieć, czego żądamy, czego nam dziś brakuje. Nie stchórzmy więc, nie zawahajmy się przed wypowiedzeniem tych żądań. Chcemy większej płacy, krótszego dnia roboczego, a przede wszystkim chcemy swobody, chcemy wolnej niepodległej Polski. Wypowiadamy to, świętując dzień 1 maja, świętujmy więc wszyscy. Niech ten dzień 1 Maja będzie dobrym początkiem świętej sprawy naszej i niech od dnia tego po całej Polsce rozchodzi się wielkie słowo wolności – ażeby cały lud polski odczuł hańbę carskiej niewoli i stanął prędzej do walki – by zdobyć swoje prawa i swoje swobody. Czytaj dalej →
Byłem świadkiem wstrząsających tragedii, jakie rozgrywały się w trupiarniach szpitala huty „Katarzyna” i sieleckim przy zwłokach zamordowanych, słyszałem, jak ich krewni i przyjaciele przysięgali zemstę na zbirach carskich i na tych, którzy tym najeźdźcom pomagają. Ja, który bezpośredniego udziału w tym pochodzie nie brałem, a tylko przypadkowo znalazłem się w pobliżu huty, wracając z Konstantynowa, miałem przestrzelony kapelusz i palto i lekko draśniętą głowę. Wypadki te, jak i cały przebieg dotychczasowych wystąpień, przekonały członków partii, że chcąc prowadzić walkę z caratem, należy się odpowiednio do walki tej przygotować, by na gwałt gwałtem odpowiedzieć. W tym duchu partia wydała odezwę, wzywając robotników do zaopatrywania się w broń i przystąpiła do tworzenia organizacji bojowej. Po upadku strajku rozpoczęły się represje i aresztowania, lecz władze, jakby przerażone swoim czynem pod hutą „Katarzyna”, represje stosowały przeważnie na ulicach, pozostawiając w spokoju fabryki i kopalnie, do których przeniosło się prawie całe życie organizacyjne. Tutaj urządzano zebrania i wiece dyskusyjne, w fabrykach często odbywały się ćwiczenia oddziałów bojowych i przechowywano składy broni. Była to jakaś eksterytorialność, gdyż mimo iż wiele z tych fabryk znajdowało się pod specjalną opieką władz policyjnych i wojskowych, mimo że w portierniach i innych pomieszczeniach przebywały stale nasłane tam policja i wojsko, to jednak na tereny warsztatów i oddziałów rzadko się zapuszczały, gdyż czuły się tam niebezpiecznie i obco, a zdrajców jeszcze było mało. Czytaj dalej →
Była to więc radość poczucia budzącej się dawnej woli. Nic lepiej nie może odmalować tej psychiki jak następujące przykłady. Abramowski wówczas wciąż jeszcze cierpiał na dręczącą bezsenność, którą uśmierzał narkotykami. Ale te narkotyki, zwłaszcza takie, jak amylenum hydratum, były powodem halucynacji, w których sen pokazywał mu najboleśniejsze obrazy przeżyć osobistych i społecznych. Sypiał po tym narkotyku z oczami otwartymi i opowiadał mi rzeczy, od których włosy stawały mi dęba, a nic po przebudzeniu się o tym nie pamiętał. Widywał wtenczas przy sobie postać swej utraconej żony. Jak dalece wstrząsnęła nim wieść o wybuchu strajku łódzkiego i jego imponujących rozmiarach, to odczuć można było z hymnu, który był wybuchem jego entuzjazmu, łamiącego się z bólem, na powitanie tej wielkiej chwili. Odczytywał mi go ze łzami w oczach. Każda strofka tego hymnu miała refren złożony z dwujęzycznych wyrazów: „Bo czas już nadszedł” – „Zeit ist schon gekommen”. Były to ówczesne hasła strajkowe robotników łódzkich – polskich i niemieckich. Czytaj dalej →
Zwolnienie miało przebieg niezwykły. Przed gmachem sprawiedliwości w Sacramento, dokąd przywieziono niedawnego więźnia Toma Mooneya, zebrał się tłum liczący 250 tys. osób. Przybył też i gubernator Olson, który pierwszy uwierzył w niewinność Mooneya. Tłum czekał na chwilę, gdy z głośników popłyną słowa gubernatora. Cisza zaległa plac. Nagle zabrzmiał głos Olsona: – Tomie Mooney, ogłaszam uroczyście, że padł pan ofiarą omyłki sądowej i niesprawiedliwie przesiedział pan w więzieniu 22 lata. Jest pan wolny! Trudno opisać, jaki entuzjazm rozpętał się w tłumie, który przez głośniki słyszał słowa gubernatora. Chciał on wygłosić przemówienie przez mikrofon, ale ze wzruszenia nagle stracił przytomność i upadł. Gubernator Olson został natychmiast przewieziony do szpitala, gdzie stan jego został uznany za bardzo poważny. Lekarze obawiają się o jego życie. Czytaj dalej →
W dziedzinie pracy społecznej nieśmiertelną zasługą Zmarłego jest fakt, że on pierwszy w Polsce odkrył socjalistyczną wartość ruchu spółdzielczego, w którym widział nie tylko genialny sposób gromadzenia oszczędności, nie tylko udoskonalony mechanizm handlu, ale przede wszystkim potężny oręż dla tworzenia własności kolektywnej, dla rugowania zysków kapitalistycznych, a więc dla stopniowej przebudowy obecnego ekonomicznego ustroju na ustrój taki, jaki odpowiada tęsknotom naszym i ideałom. W Jego mniemaniu socjalizm winien być już dzisiaj nie tylko krytykującym i burzącym, ale równocześnie budującym i twórczym. Sięgnąć musi do nowej formy walki klasowej: do stopniowego wywłaszczania kapitału z jego zdolności do przynoszenia zysków i do użycia tych, przekazanych wspólnemu posiadaniu kwot, dla budowy społecznej według własnych naszych planów. Czytaj dalej →
Dwadzieścia dwa lata leżały ciała padłych na posterunku Żołnierzy Wolności i Niepodległości, jak na urągowisko pod bramą cmentarną. Nie było ręki, która by samotną mogiłę dwóch bohaterów ubrała kwiatami – nie było ręki, która by nad mogiłą postawiła krzyżyk drewniany. Po dwudziestu dwóch latach doczekali się dzielni bojowcy, że nad ich trumnami załopotały ukochane przez nich Czerwone Sztandary ze znakiem PPS oraz bratnich organizacji socjalistycznych i związków zawodowych, że ciepłem i blaskiem czerwieni okryły ich kości dziesiątki wieńców złożonych ręką brata-robotnika. Doczekali się, że przy ich trumnach biła w modre niebo zwycięska pieśń proletariatu „Czerwony Sztandar”. Dziesiątki tysięcy robotników łódzkich i okolic oddały hołd prochom Żołnierzy Rewolucji. Klasa robotnicza oddała bojownikom należny im hołd. Jedynie świecili nieobecnością przedstawiciele rządu. Widocznie panowie ci uznali, że żołnierze Polski Niepodległej nieubrani w mundur i czapkę żołnierską z Białym Orłem, padli w walce o wolność klasy robotniczej i Niepodległej Polski, niewarci są, by nad ich mogiłą pochyliły się głowy rządowych dygnitarzy. Czytaj dalej →
Stwierdzić musimy, że PPS w r. ub. z powodzeniem odpierała zakusy reakcji, mające na celu zakuć robotników w kajdany ustaw wyjątkowych lub odebrać robotnikom te zdobycze, które oni wywalczyli sobie w ciężkim trudzie, pełnym ofiar i poświęcenia. Wspomnimy tylko strajk marcowy przeciwko militaryzacji kolei, walkę sejmową przeciwko ustawom wyjątkowym, i przeciwstrajkowym, wreszcie walkę przeciwko zawieszeniu ustawy o 8-godzinnym dniu pracy. Walka PPS na ogół miała zupełne powodzenie, a zdobycze klasy robotniczej byłyby większe i trwalsze, gdyby nie rozbicie jej na zwalczające się wzajemnie partie, gdyby nie zwłaszcza zbrodnicza działalność komunistów, zmuszająca PPS do walki na dwa fronty i utrudniająca niezmiernie walkę z reakcją. Czytaj dalej →
„To, co dziś wydaje się takie jasne i proste na utorowanej przez niego drodze, w początkach jego działalności uważane było niemal za utopię [...]. Jakże można marzyć przez organizację robotników i włościan, w połowie analfabetów, nie mających żadnego pojęcia o handlu, stworzyć w Polsce największą instytucję handlową? A jednak Mielczarski przez 17 lat swojej działalności [...] tego właśnie dokonał [...]” – pisał Stanisław Wojciechowski o wielkim dziele swego współpracownika i przyjaciela. Można powiedzieć, choć to oczywiście subiektywna opinia, iż biografia Romualda Mielczarskiego jest do pewnego momentu typowa dla najlepszej części Polaków żyjących pod zaborami. Mamy w niej zaangażowanie w działania zarazem niepodległościowe i zmierzające do sprawiedliwości społecznej, mamy niezgodę na bierność i służalczość wobec caratu, mamy odwagę i wytrwałość, mamy ryzyko i poświęcenie, mamy wreszcie wysoką cenę zapłaconą za taką postawę – cenę biedy, prześladowań, więzień i emigracyjnej poniewierki. Czytaj dalej →
Organizacja polityczna znajduje swój wyraz w Ukraińskiej Partii Socjalno-Demokratycznej, która od dziesiątek lat na terenie województwa lwowskiego, tarnopolskiego i stanisławowskiego rozwijała swoją działalność, a której celem jest zjednoczenie wszystkich robotników ukraińskich pod czerwonym sztandarem socjalizmu. Ukraińska Partia Socjalno-Demokratyczna stoi na stanowisku naukowego socjalizmu, na stanowisku demokracji – a ideałem jej jest wolna, niezależna, socjalistyczna Ukraina. Swego czasu tow. Niedziałkowski w Sejmie powiedział, że widzi możliwości rozwiązania kwestii ukraińskiej w Polsce w myśl programu Ukraińskiej Socjalnej Demokracji i PPS. Niestety, dzisiaj ani jedna, ani druga Partia nie ma decydującego głosu w Polsce, a w szczególności w Sejmie. Kwestię tę rozstrzygnąć mogą tylko demokratyczne społeczeństwa obu narodów. Tego zdania są ukraińscy robotnicy i chłopi. Czytaj dalej →
Galicja jako „ognisko knowań antyrosyjskich” zawsze była solą w oku gadzinowej prasy rosyjskiej, a oderwanie wschodniej Galicji od Austrii i przyłączenie tego „odwiecznie rosyjskiego kraju do Rosji” jest punktem programu wszystkich nacjonalistów rosyjskich. Program ten posiada swą część minimalną i maksymalną. Maksimum to połączenie wschodniej Galicji z Rosją. Minimum – to możliwa rusyfikacja Rusi galicyjskiej bez odrywania jej na razie od Austrii. I jeśli dla zrealizowania programu maksymalnego trudno było coś rządowi uczynić, to dla urzeczywistnienia programu minimum i rząd, i nacjonaliści rosyjscy nie szczędzili ani sił, ani zasobów materialnych. Dla przeciwdziałania stowarzyszeniom ukraińskim tworzy się mnóstwo organizacji po wsiach i miasteczkach – organizacji ekonomicznych, oświatowych, gimnastycznych itd. Specjalną uwagę zwrócono na rusyfikację chłopów, wśród których forsuje się nauczanie języka rosyjskiego, których wozi się do Kijowa, Poczajowa i innych ośrodków czarnoseciństwa rosyjskiego itd. Czytaj dalej →
Był wielkim socjologiem, tj. zajmował się nauką o społeczeństwie, stworzył teorię „materializmu dziejowego”, która sprowadza społeczne prądy polityczne, ideowe do życia gospodarczego i interesów klasowych. Ta metoda „materialistyczna” oddaje dziś wielkie usługi socjalistom, gdyż pozwala wykrywać pod pięknymi i napuszonymi frazesami burżuazyjnych partii istotną treść ich klasowych interesów. Marks był poza tym wielkim ekonomistą. W swym „Kapitale” wykrył prawa rządzące ustrojem kapitalistycznym i jego nieuniknionym rozwojem ku socjalizmowi. Jego ekonomiczne teorie znalazły potwierdzenie w najnowszych faktach dziejów powojennej Europy: tak np. obecna koncentracja kapitału w wielkich międzynarodowych kartelach albo obecny kryzys potężny, wstrząsający światem – są to fakty wynikające z rozwoju przewidzianego przez Marksa. Czytaj dalej →
Wkrótce po moim przyjeździe do Grodziska klucznik więzienny wywołał mnie z nazwiska. „Niech się pani ubierze na śledztwo” – powiedział. Gdy się ubrałam, dwóch strażników zaprowadziło mnie do naczelnika Aleksandrowa. Na śledztwie przede wszystkim zaczął mnie sypać Józef Krupiński, potem Wysocki, Zakrzewski i Syroczyński. Mówili wszystko, co wiedzieli. Wysocki i Kotwica chodzili za mną w kancelarii jak dwa psy i namawiali mnie, żebym się przyznała i nie mordowała pana naczelnika. W pewnej chwili Wysocki mnie popchnął, potoczyłam się i krzyknąwszy: „won, ty zbrodniarzu”, złapałam za krzesło. Wtedy Aleksandrow chwycił mnie za gardło i rzucił o drzwi. Padając, zawołałam – wody! Jakiś szpicel podał mi wody, którą zwilżyłam sobie twarz i usta. Potem podniosłam się z podłogi i usiadłam na ławce, oddychać było mi bardzo ciężko. Aleksandrow kazał mnie z powrotem odprowadzić do więzienia. W celi więziennej dostałam silnych bólów, jęczałam i krzyczałam do rana jak nieludzkie stworzenie. Czytaj dalej →
Uważając kwestię robotnic i w ogóle sprawę kobiet klas niższych za najważniejsze ze swoich zadań, dzisiejszy ruch kobiecy nie może jej oddzielić od kwestii robotniczej w ogóle, bo jak się wykazało wyżej, jest ona z nią organicznie związaną, ruch kobiecy zaś może tylko na tym zyskać, gdyż wszelkie dążenia jego znajdowały zawsze wśród parlamentarnych reprezentantów stronnictw robotniczych najgorętsze poparcie. To szerokie tło nie pozwoli na separatyzm kobiecy: w sprawach oświaty, stowarzyszeń, samopomocy robotniczej iść muszą ręka w rękę robotnicy płci obojga. Drugim nie mniej ważnym warunkiem jest, aby kobiety klas wyższych nie wyobrażały sobie, że należy im zająć stanowisko opiekunek i kierowniczek. Jak się wykazało wyżej, robotnica współczesna opieki takiej nie znosi, a o ile ma coś osiągnąć, w walce musi pozostać wierną własnemu kierunkowi. Czytaj dalej →
W różnych ośrodkach bardzo żywy udział przyjmują nasze członkinie w pracach Robotniczego Towarzystwa Przyjaciół Dziecka. W niektórych ośrodkach towarzyszki nasze same organizują Oddziały, zakładają ogniska dziecięce, kluby niedzielne, przeprowadzają gwiazdkę. W Płocku, Kutnie, Włocławku, Żyrardowie, Pabianicach, Łodzi, Nowym Sączu, Tarnowie, Białej (Małopolska), Pruszkowie, pracują z dużym powodzeniem, wprowadzając w ten sposób setki kobiet-matek w nasze szeregi. Praca w tej dziedzinie jest zapoczątkowana w kilku miastach i w najbliższej przyszłość będzie zrealizowana. Centralny Wydział Kobiecy starał się o zorganizowanie specjalnej Sekcji Kobiecej przy Komisji Centralnej Związków Zawodowych, jednak pertraktacje nie dały żadnych wyników, niemniej istnieje stała współpraca, a wyrazem tego jest stały kolportaż „Głosu Kobiet” przez poszczególne Związki, jak Związek Rolny, Metalowy, Użyteczności Publicznej, Tytoniowy. Czytaj dalej →