Dlaczego, jakim prawem chcemy pozbawiać włościanina papierosa, kiedy palenie jest „przyjemnością”. Pomyśleć tylko, jak rozległą jest sfera rozkoszy w klasie zamożnej, u inteligentów, w mieście. Pod tym względem wyrobnik miejski jest nawet w szczęśliwszym położeniu. Możemy uczęszczać do teatrów, na koncerty, samym uprawiać muzykę, śpiew, czytać różne bardzo ciekawe, rozweselające albo naprowadzające tęsknotę książki, bawić się piórem lub rozmową. Dla nerwów naszych świat stoi otworem. Uderzmy się w piersi, my inteligenci, którzy prócz wielu nauk posiadamy i ,,początki” higieny – kto z nas nie chłoszcze, nie podnieca swoich nerwów. Jeden pije absynt, drugi w czarnej kawie szuka natchnienia, trzeciemu miłująca męża i spokój małżonka mokkę zamienia na kawę figową, czwarty naciera ciało zimną wodą, piąty – gorącą i tak w nieskończoność. A palić – jakże my palimy? Przestańmy wreszcie moralizować. Lud nie potrzebuje zupełnie moralizacji. Domy budują się od fundamentów a nie od dachu. Stwórzmy najpierw higieniczne warunki, a potem zobaczymy, że i człowiek stanie się zupełnie higienicznym. Gdyby panowie higieniści wynaleźli sposób przeobrażania piasku w złoto, to wierzę głęboko, że w krótkim czasie mielibyśmy na wsi czworaki wzorowe, omal że nie kanalizację, ochronki wiejskie, może nawet kluby i resursy. Zakwitłyby wtedy wszelkie cnoty – higieniczne i moralne. Ale nic w zamian tymczasowo nie dając, nie mam odwagi odbierać tego, co jest, a co może i jest szkodliwe, ale czego zastąpić w tej chwili nie miałbym czym po prostu. Czytaj dalej →
Miasta nasze z powodu ogromnych zaniedbań przez całe dziesiątki lat stoją przed ciężkimi zadaniami, wypełnienie których wymaga czasu, a przede wszystkim wielkich środków materialnych, czyli pieniędzy. Na wzór więc Państwa, które celem powiększenia dochodów na potrzeby konieczne zmonopolizowało wyroby tytoniowe (Polski Monopol Tytoniowy), wyroby wódczane (Polski Monopol Spirytusowy), wyroby zapałczane (Polski Monopol Zapałczany) i inne, miasta polskie muszą również dążyć do zmonopolizowania pewnych przedsiębiorstw, istnienie i dochody których oparte są na szerokich warstwach mieszkańców. Takimi przedsiębiorstwami, dającymi się zmonopolizować przez poszczególne miasta, czyli umiastowić, są w pierwszej linii kinematografy, dające już dziś pewne dochody miastom. Zrozumiano to w Norwegii, gdzie już w 1910 roku Parlament Norweski uchwalił prawo, na zasadzie którego miasta w tym kraju otrzymały wyłączny przywilej prowadzenia kinematografów na swój własny rachunek. Czytaj dalej →
Na kandydata demokracji polskiej oddały również swe głosy mniejszości narodowe. Prezydentem został wybrany dużą większością głosów Gabriel Narutowicz. Wybór ten miał jeszcze szczególne znaczenie. Dla scementowania, dla związania mniejszości narodowych z młodą państwowością polską – była to mianowicie okazja. Miał on nie tylko symbolizować, ale i w życie wprowadzać dawną myśl historyczną, ujętą tak lapidarnie, a nowocześnie: wolni z wolnymi – równi z równymi! Ale odezwała się Targowica. Endecja, pobita w głosowaniu najwyższego Przedstawicielstwa Rzeczypospolitej, w Zgromadzeniu Narodowym nie schyliła głowy przed wybrańcem większości obywateli, lecz poszła na drogę anarchii, omal wojny domowej. Czytaj dalej →
Stwierdzić więc można, że jeśli mówić o szkolnictwie i nauczaniu dziś – to jest to raczej fikcja, że tak jedno, jak i drugie nie istnieje. I ten fakt jest ogromną krzywdą dzieci, które chodzą jeszcze do szkoły, to jest zaprzepaszczenie tego dorobku, jaki nauczyciel polski przez lat kilkanaście składał. Ale w tej dziedzinie i o takich dzieciach mówić mimo wszystko można, że się uczą, że „korzystają z dobrodziejstwa oświaty”. Jest jednak inna rzecz, która jest krzywdą tak straszną, że ona właśnie milczeć nam nie pozwala, że dzięki niej tu w tej chwili stajemy. Ona to daje nam prawo, nam nauczycielom, do wezwania wszystkich w obronie oświaty powszechnej – dla wszystkich dzieci. Prawo to – to krzywda miliona dzieci, które z oświaty nie korzystają. Dziś one mówić nie mogą i nie umieją. Upomną się kiedyś o to pozbawienie ich prawa bycia pełnowartościowymi obywatelami. Dziś są kandydatami na analfabetów i... podpory przyszłego państwa. Cóż się dla nich, dla tego miliona ofiar, czyni? W tej chwili – nic. Czeka się, aż dorosną, aż będą mieć lat więcej niż 14, iżby ich wtedy „dokształcić”. Uczyni to wieczorami na polecenie „pana instruktora” ten sam nauczyciel, który powinien był dać im dostęp do źródła oświaty wtedy, gdy było ich prawo. A może uczynią to jacyś dobrzy panowie lub dobrotliwe paniusie, które „z litości i z sumienia” interesować się będą „biednymi, pozbawionymi nauki” dziećmi. Czytaj dalej →
Przemysłowcy amerykańscy, celem skuteczniejszej walki z ruchem robotniczym, wynajmują płatnych szpiegów w biurach detektywistycznych, w agencjach Pinkertona. W jednym tylko roku 1936 – stwierdza raport – 2500 trustów amerykańskich utrzymało 3817 szpiegów i wydało na nich 9 milionów dolarów. Te cyfry stwierdziła sekcja, co nie wyłącza, że nie obejmują całości akcji szpiegowskiej. By poznać dokładnie działalność związków robotniczych, szpiedzy starają się przeniknąć do nich, co im się dotąd doskonale udawało. Szpieg zapisuje się do związku i stopniowo ze zwyczajnego szeregowca awansuje na stanowisko kierownicze, które, oczywiście, niezmiernie ułatwia robotę szpiegowską. Szpiegom udało się zająć stanowisko kierownicze zarówno w Federacji Pracy, której przewodzi Green, jak też w Komitecie Organizacji Przemysłowej, na którego czele stoi Lewis. Do obowiązków szpiega należy przede wszystkim dostarczanie list zorganizowanych robotników, dalej: wiadomości o sile obronnej związków, o ich stanie finansowym. Szpieg ma za zadanie prowokować zatargi z policją, starcia uliczne, strajki powszechne (!). Czytaj dalej →
Niosą przed żałobną lawetą odznaczenia bojowe Rzeczypospolitej – krzyż Virtuti, Niepodległości, Walecznych... Nie przepasana wielką wstęgą trumna? Szemrają w tłumie: dlaczego, dlaczego? Nie zabrakło wszak jej dla biskupów, dyrektorów, bankierów... Szkołom przyjść nie kazano. Jednak przyszli sztubacy, uczniowie, uczennice, przyszli studenci w wyszarzałych płaszczykach, nauczycielstwo, profesorowie. Przyszli żołnierze, legioniści, peowiacy, koledzy z więzień, z zesłania, inteligenci, robociarze, młodzi chłopcy i starzy już ludzie. Nie miejmy żalu do tych, co nie przyszli. Przeciwnie, gdy odchodził Rycerz Twardego Obowiązku, wierny idei bez kompromisu w życiu, wdzięczni bądźmy dla tych, co nie zamącili szczerości ostatniego hołdu. W ciszy słuchano na mrozie żałobnych przemówień. Były między nimi proste, szczere słowa, jak te w Nekrologu w „Ludziach podziemnych” piórem samego Struga skreślone „...Żegnaj, towarzyszu... Będziesz sławny... Czemużeś się śpieszył?... Najgorszy czas sobie wybrałeś... źle zrobiłeś...” – były między nimi i podniosłe, olimpijskie i urzędowe... Czytaj dalej →
Członkowie naszej O. B. zgładzili w Łodzi jednego z najnikczemniejszych siepaczy rządowych u nas. Był nim podpułkownik żandarmerii, naczelnik żandarmerii powiatu łódzkiego i łaskiego Mikołaj Żadko-Andrejew. Podczas dni wolnościowych – podobnie, jak Konstantinow – Żadko-Andrejew na kolanach zaklinał się, że już porzuci swe niecne rzemiosło i wyjedzie z Łodzi. Ale kiedy przyszła reakcja, znowu zabrał się do znęcania się nad robotnikami, za co go też w końcu spotkała zasłużona kara. Czytaj dalej →
Toć chytrzy jezuici czerwonego terroru – Marx i Liebknecht sami pisali lub inspirowali w pismach niemieckich i angielskich donosy anonimowe na anarchistę Bakunina, oskarżając go o szpiegostwo, grabież, podpalanie i podrabianie pieniędzy wtedy właśnie, gdy ten półbóg rewolucji, od lat kilku uwięziony w kazamatach austriackich, oczekiwał wykonania wyroku śmierci lub, ścigany przez międzypaństwową polityczną policję, krył się na wygnaniu i nie mógł przeciwdziałać machinacjom oszczerców. Och, rycerzyki galicyjskiego przemysłu, nie nauczyliście się nowego, lecz nie zapomnieliście przykładów starych mistrzów! Zachęceni udaną krucjatą antymachajowską, chcieliście, głuptaski, i nas wziąć na wypróbowany środek – ośmieszenie i kalumnie... Czytaj dalej →
Nie określajcie wszystkiego, co ohydne, co niskie i brudne – nazwą „narodowe”… Nie macie prawa twierdzić, że taki jest właśnie ten naród i że taki ma charakter – takie właściwości i dążenia, jakie wy sami, w swoich własnych, obłudnych ustach, nazywacie „narodowymi”! Wedle was – czynem „narodowym” była swego czasu ugoda wobec wszystkich rządów zaborczych, które w zamian rzucały ugodowcom nagrody w formie posad, stanowisk i orderów. „Narodowy” był fakt udziału w odsłonięciu pomnika carycy Katarzyny II w Wilnie ziemian polskich, kryjących kornym pokłonem rumieńce, które musiały skrasić wówczas nawet ich miedziane twarze... „Narodowi” byli ci, którzy w tchórzostwie i poniżeniu składali hołdy i kwiaty zwycięskim kozakom, prującym nahajami grzbiety polskiego ludu... „Narodowa” była podstępna, ohydna zbrodnia, dokonana na pierwszym prezydencie Polski za to, że jego wybór miał obrazić „narodowe” uczucia... Czytaj dalej →
Kooperatywy, ucząc nas wzajemnej pomocy, wyrabiają w nas jeszcze coś więcej. Wyrabiają one umiejętność samodzielnego prowadzenia swych spraw gospodarczych we wspólnej organizacji. Oddają one pod kontrolę i zarząd szerokiego ogółu dziedzinę życia, która dotychczas była rządzona przez jednostki w swoich samolubnych celach bez wszelkiego wpływu lub kontroli ze strony ogółu. Jeżeli mamy głos, jako obywatele kraju, przy prowadzeniu spraw państwowych w Sejmie lub spraw gminnych czy miejskich w Radzie miejskiej lub zebraniu gminnym – to czyż nie ważniejsze jest, ażebyśmy mieli głos decydujący w sprawach gospodarczych, w sprawach urządzenia naszego codziennego życia, zaopatrzenia się w najpotrzebniejsze nam przedmioty, zaspokojenia naszych codziennych potrzeb? Kooperatywy to właśnie takie organizacje demokratycznego samorządu w sprawach gospodarczych, w sprawach naszych codziennych, najważniejszych potrzeb. Czytaj dalej →
Krakowscy „patrioci”, jezuici i szlachta razem z moskalofilskimi młodoczechami i reprezentantami caratu urządzili dnia 29 czerwca br. w niedzielę swą uroczystość mickiewiczowską, na której czarne fraki i szumiące suknie miały przedstawiać „naród”. Lud roboczy, wykluczony przez „patriotów” od udziału w uroczystości, uczcił we środę 29 czerwca poetę-rewolucjonistę, który słowem i życiem dowodził, że „patriotyzm” i walka o wyzwolenie ludu roboczego to są dwa jednoznaczne pojęcia. Władza krakowska jednak, która na uroczystość niedzielną i na pochód „patriotów” zezwoliła, zakazała robotnikom pochodu pod pomnik, a nawet obsadziła ulice wojskiem, by uroczystość przez proletariat urządzona nie zakłóciła przypadkiem „porządku publicznego”. Mimo jednak wysiłków Laskowskiego i Korotkiewicza Kraków dawno już nie widział tak wspaniałej demonstracji. Czytaj dalej →
W lutym 1920 r. aresztowano między innymi podejrzanego o współpracę w piśmie anarchistycznym robotnika drukarskiego nazwiskiem Salsedo. Poddany okropnym torturom, (które w „demokratycznej” i „cywilizowanej” Ameryce istnieją prawnie pod nazwą „przymusu trzeciego stopnia”) Salsedo znalazł śmierć, spadając z 14. piętra na chodnik kamienny. Towarzysze zmarłego, Sacco i Vanzetti, postanawiają zorganizować na dzień 9 maja wiec protestacyjny, podejrzewając słusznie, że Salsedo padł ofiarą mordu policyjnego. Na wiecu tym miał przemawiać Vanzetti, posiadający dowody, że Salsedo był rzeczywiście w okrutny sposób torturowany. Obawiając się popularności Sacco i Vanzettiego, którzy mieli już poza sobą aktywne uczestnictwo w głośnym i zwycięskim dla robotników strajku w Plymouth Cordage w 1916 r. – policja aresztuje ich w tramwaju dnia 5 maja 1920 r. pod zarzutem działalności anarchistycznej, przyczepiając im sprawę kryminalną o morderstwo. Czytaj dalej →
Niech zmartwychwstaną w waszych sercach Okrzeja, Montwiłł-Mirecki, Baron i dziesiątki innych, niech przypominają wam w każdej chwili waszego życia, w momentach nieraz ciężkich i trudnych – głos tamtej przelanej już krwi, długich setek kilometrów marszu zesłańców na Sybir, długich, przeraźliwie długich lat beznadziejnego więzienia, strasznych mąk samotności. Niech przypominają wam te demonstracje rozpędzane przez żołdactwo cara, przez cesarskich policjantów, że sztandar czerwony wolno wam z rąk wypuścić tylko razem z życiem! Niech woła do was wielkim głosem historia, że szeregi walczących o wolność, o socjalizm, o prawa dla ludu wolno wam opuścić tylko wtedy, gdy już serce przestaje bić! Niech tych kilka pożółkłych luźnych kart przeszłości pouczy was, że z najcięższych opresji, z najbardziej nierównych walk Polska Partia Socjalistyczna wychodziła zawsze wzmocniona, okrwawiona, ale zdolna do dalszej walki, do dalszego niepowstrzymanego marszu naprzód, do Polski Ludowej. Czytaj dalej →
Zbiera się w stolicy na wszystko. Na dzieci św. Heleny, Zofii lub św. Franciszka, na sieroty mrące potem masowo w „fabrykach aniołków” pod protektoratem hrabin i księżnych pań, na koszule i spodnie dla żołnierzy, dla „naszej bohaterskiej młodzieży”, na łóżka w szpitalach dla rannych wojowników, na wpisy szkolne, na wdowy, na starców i przeciw chorobom, a zwłaszcza przeciw gruźlicy... Że dzieci wszystkich świętych masowo umierają, żołnierzy dalej wszy gryzą, że w szpitalach polskich chorzy jedli czarny chleb z ościami, podczas gdy panienki jadły pączki bez ości, że starcy i wdowy konają sobie dalej z głodu, że Warszawa nie ma szkoły powszechnej dla 100 000 dzieci w wieku szkolnym, że gruźlica szaleje – mój Boże – cóż temu winno „złote serce”? Jałmużna jest cnotą: ile łez otrze, to nie jej rzecz; wykonujmy cnotę, apelujmy do „złotego serca”. I gdyby każdy np. dał po marce itd., to byłyby miliony na otarcie łez. Gdyby każdy? Kto to „każdy”? To bogacz, wykupujący się marką albo i 10 fenigami, tak samo dobrze czy źle jak i biedny student, któremu codziennie wyłudzają choćby drobną kwotę... Jakież to „złote serce” jest niesprawiedliwe! Czytaj dalej →
Przeważająca większość tych dzieci, przeszło 118 tysięcy, było zatrudnionych przez samych rodziców: rodzice musieli zamęczać swoje dzieci, aby przysporzyły im zarobku! Znaczna część tych dzieci musiała pracować w nocy! Wszak prawda, jak w takich warunkach mile, sielankowo, przyjemnie wyglądać musi ognisko rodzinne?! Na stosunki rodzinne fatalnie również wpływa drożyzna mieszkań. W szczupłym, niewygodnym, nieraz wilgotnym, ciemnym i zimnym mieszkaniu gnieździć się musi znaczna liczba osób, nieraz kilka rodzin. Sprzyja to pijaństwu, kłótniom, nieobyczajności, czyni z życia domowego prawdziwe piekło. A panowie kamienicznicy, podwyższając komorne, każąc coraz drożej płacić za ognisko domowe, przekonani są niewątpliwie, że są filarami społeczeństwa: jak nabożnie oni umieją prawić o świętych prawach własności i wzniosłych zadaniach życia rodzinnego! Kto tu więc burzy rodzinę? Czytaj dalej →
Przy wyborach do rady miejskiej przede wszystkim toczy się walka społeczna, która rozwija się na całej linii wszystkich zagadnień gospodarczych i kulturalnych. Tej prawdy nie zmieni i nie przekreśli wołanie o fachowców. Muszą oni znajdować się w urzędach, biurach i przy pracy wykonawczej. Reprezentacja ludności winna być powierzona rzecznikom jej interesów gospodarczych. Tylko takie ujęcie sprawy jest słuszne i właściwe. Każde inne jest fałszywym frazesem, szerzącym chaos i bałamuctwo. W obecnym okresie rozwoju Warszawy, gdyż o Warszawę tylko w tej chwili nam chodzi, możemy ustalić, że dobro stolicy jako miasta, jest w zgodzie z potrzebami ludności pracującej i że gospodarka odpowiadająca tej ludności odpowiada zarazem potrzebom miasta. Odwrotnie. Podporządkowanie spraw miejskich interesom właścicieli kamienic i paskarzy prowadzi stolicę w bagno zastoju i musi się skończyć katastrofą. Racjonalna gospodarka miejska musi pozostawać w harmonii z potrzebami ludzi pracy. Rozwój Warszawy leży na linii coraz ściślejszego zespolenia pracy gminy z potrzebami ogółu mieszkańców i tylko w oparciu o masy pracujące Warszawa rozwijać się może i powinna. Czytaj dalej →
Jak lawina ruszyła garstka rewolucjonistów Bagnem i Świętokrzyską. Nad ich głowami powiewały już trzy czerwone sztandary z napisami: „Nie będziemy żołnierzami cara! Precz z mobilizacją! Precz z caratem!”. Zaskoczeni tym zuchwalstwem żandarmi nie wkroczyli, chociaż skoncentrowani byli w dużej liczbie w bazarze na tyłach kościoła Wszystkich Świętych. Wobec tego i bomba, którą niósł Szczerbaty, nie została użyta. Na rogu Marszałkowskiej kilku rannych towarzyszy wsiadło do dorożki i odjechało. Pozostali, wzmocnieni po drodze przez opóźnionych towarzyszy, pociągnęli dalej wśród śpiewu pieśni rewolucyjnych, przeszli prawie całe miasto, aż do Alei. Światoburcze słowa pieśni: „We krwi zatopmy nadgniłe trony, Spurpurowione we krwi ludowej...” rozbrzmiewały na głównych ulicach Warszawy, a wybladłe z przerażenia twarze mieszczuchów stanowiły najlepszy dowód olbrzymiego wrażenia demonstracji. Ledwie zdążył zamilknąć huk salw, ledwie zastygła krew przelana, a już zaskowyczała z wściekłości cała prasa burżuazyjna. Bryzgały jadem i żółcią zarówno „Czas”, organ galicyjskich obszarników, służalców Franciszka Józefa, zawsze gotowych do wszelkiego serwilizmu wobec tronu i monarchy, przy którym stali i stać chcieli, jak sami mawiali, jak i „Słowo”, pismo takich samych lokai szlacheckich spod zaboru rosyjskiego. Dzielnie im wtórowały dzienniki endeckie, biorące w monopol polskość i miłość ojczyzny. Do tego zgodnego chóru przyłączyły się: urzędowy „Warszawskij Wiestnik” i w specjalnie wydanej odezwie Socjal-Demokracja Królestwa Polskiego i Litwy. Czytaj dalej →
Wszystkie wojny ludowe można podzielić na dwa rodzaje, podciągnąć pod dwie kategorie, między którymi zresztą niepodobna przeprowadzić zupełnie ścisłej granicy. Są to albo manifestacje zbrojne, albo zbrojne rewolucje. Zbrojna manifestacja może przy pewnym zbiegu okoliczności przekształcić się na zbrojną rewolucję; ta ostatnia często staje się tylko zbrojną manifestacją. Różnica między tymi dwoma rodzajami walki ludowej polega na celu, jaki sobie każdy z nich stawia. Najbardziej znamienną cechą wyróżniającą manifestacje zbrojne jest to, że nie chodzi tu przeważnie o zwycięstwo, lecz o wywołanie pewnego wrażenia, o zwrócenie uwagi na nieznośne położenie danego kraju czy ludu. My dążymy do zwycięstwa, do ostatecznego rozprawienia się z najazdem i caratem i do położenia trwałych podwalin pod rozwój normalny naszego kraju w interesie masy pracującej. Toteż manifestacje zbrojne nie są naszym celem. Czytaj dalej →
Nie pozwól, aby morze łez i krwi przelanej przez miliony pracującego Ludu polskiego skończyło się powrotem wyzysku i przywileju obszarniczego i kapitalistycznego i utrwaleniem niewoli ludowej. Buduj nowy, sprawiedliwy ład społeczny, oparty na panowaniu wolnej pracy. Tego żąda od ciebie, Ludu Warszawy, wolny rząd ludowy. Niechaj groźna postawa twoja trzyma na wodzy intrygę i zdradę. Czytaj dalej →
Świętujemy piątą rocznicę utworzenia Lewicowo.pl – jedynego portalu internetowego poświęconego tradycjom i dorobkowi polskiej lewicy demokratycznej, patriotycznej i niekomunistycznej. Działamy nieprzerwanie od roku 2009! Żadna z innych polskich tradycji politycznych nie doczekała się dotychczas tak dużego cyfrowego archiwum tekstów prezentujących jej idee, historię, etos, postaci, wydarzenia i dorobek. Należy podkreślić, że cała ta praca została wykonana społecznie – żadna z osób, które poświęcały czas i pracę stworzeniu i prowadzeniu Lewicowo.pl nie otrzymała ani złotówki, sam portal w żadnej mierze nie korzystał z dotacji itp. Czytaj dalej →