Z jaką goryczą i jednocześnie z nadzieją, że coś musi się przecież zmienić, polemizuje z przeciwnikami gackiego Uniwersytetu Ludowego! Z jakim żalem mówi o zlikwidowaniu spółdzielni zdrowia w Markowej! Szczyciła się nią przecież cała chłopska Rzeszowszczyzna, nauczyciele wiejscy widzieli w niej wymowną i najserdeczniejszą odpowiedź autorowi „Przepióreczki” i „Ludzi bezdomnych”. Była nie tylko mocnym, skrupulatnie zbudowanym, gospodarsko skalkulowanym faktem – była również niezmiernie cennym, promieniującym szeroko symbolem rzetelnego, chłopskimi rękami tworzonego postępu. Czytaj dalej →
Tradycja bohaterstwa, idąca nieprzerwanie poprzez pokolenia, aż do ostatnich czasów nie pozwalała krzewić się myśli, którą rodziła bojaźń, a hodowała niemoc i zwątpienie. Dopiero w ostatnich latach, w pokoleniu wychowanym na „materializmie” filozoficznym i społecznym, szerzyć się zaczęły nieśmiałe szepty „ideologii trzeźwej”. Boją się oni wszystkiego, czują się pariasami wobec każdego obcego nawet przybysza; gotowi są ustąpić z własnego domu na pierwsze wezwanie, na pierwszą groźbę. Są to „ugodowcy” z urodzenia, „pomniejszyciele ojczyzny” z własnej woli, a raczej z własnego niedołęstwa. Bismarck wysyłał ich ironicznie do Monte Carlo. Rusińscy prowodyrzy w Galicji wyrzucają ich za San; litewscy „nacjonaliści” wskazują im bez ceremonii, że mają wynosić się nie tylko z Litwy, ale i z całej Suwalszczyzny. Czesi wreszcie pędzą ich ze Śląska Cieszyńskiego. Czytaj dalej →
Charakterystyczny jest aforyzm, popularny wśród polskich spółdzielców: „Wychowuj twoje dzieci na świadomych, zaradnych i twórczych kooperatystów, ażeby, gdy dorosną, żyły w społeczeństwie sprawiedliwiej, lepiej i szczęśliwiej, niż my żyjemy”. Ale gdzież ma przede wszystkim zdobywać dziatwa to spółdzielcze wychowanie? Oczywiście że w szkole, gdzie przebywa gromadnie i gdzie łączą ją ze sobą liczne wspólne interesy. Należy więc dzieci na gruncie tych wspólnych interesów zrzeszać w sposób spółdzielczy, zachęcać i przyzwyczajać do zbiorowej spółdzielczej zaradności. Oto idea przewodnia inicjatorów kooperatyw uczniowskich. Czytaj dalej →
Socjaliści nie tylko zajmują się zdrowym robotnikiem. I owszem, pragną oni także uchronić od nędzy robotnika chorego. Chcą, aby wszędzie był obowiązek należenia do Kas Chorych, gdzie za parę centów tygodniowej opłaty, robotnik dostanie dobrego lekarza, lekarstwo i zapomogę pieniężną przez cały czas choroby. Nadto dążą do tego, aby każdy robotnik, który został kaleką brał utrzymanie aż do śmierci, a choćby nawet nie okaleczał, tylko się postarzał, aby w starości już bez pracy pobierał pensję i nie lękał się nędzy po całym życiu uczciwej pracy. Dziecko powinno też być otoczone opieką całego narodu, mieć za darmo szkołę, i w tej szkole głodu nie cierpieć, aby móc się uczyć z korzyścią dla siebie; kobieta powinna daleko lżej pracować niż mężczyzna i być oszczędzaną, wtedy, kiedy wydaje na świat dzieci. To wszystko socjaliści opowiadają robotnikom, uczą ich należeć do organizacji, wypełniać wobec drugich swoje obowiązki i razem z drugimi zdobywać pewne prawa. Czytaj dalej →
Prawda, że nie brakło i takich Polaków na Zachodzie, co od samego początku nie dowierzali Gomułce i mówili: „To jest zaciekły komunista; przez przydanie komunizmowi w Polsce charakteru narodowego, chce go tym więcej umocnić”. Ale i taka ocena nie wydaje się słuszna. Pewnie, że Gomułka jest zaciekłym komunistą od kilku dziesiątków lat i nie ma podstaw do przypuszczania, żeby się zmienił. Ale sedno rzeczy leży przecie w tym, że przewrót warszawski nie wyrwał Polski spod panowania Moskwy i że wcale do tego nie zmierzał. Dlatego tylko się powiódł. Ten podstawowy fakt ma swoje oczywiste następstwa. Dyktatura partii komunistycznej pozostała nienaruszona nie dlatego, że tak chce Gomułka, bo nikt by go w Polsce nie posłuchał, ale dlatego, że tak chce Moskwa i że Moskwa ma dosyć środków wymuszenia sobie posłuchu. Czytaj dalej →
Dwudziestolecie Państwa Polskiego, a zatem dwudziestolecie rządów ludowych w Lublinie i Warszawie, masy ludowe w Polsce obchodzą skupieniem się dokoła swoich, zaprawionych już w walce sztandarów. Sztandary czerwone, zielone i te nasze, najmłodsze, ale już święte, czarno-czerwone, łączą się w tym dniu ku obronie sprawy ludowej, która jest sprawą naszej Ojczyzny. Masy ludowe młodej Polski są takie, jakimi chcieli je widzieć wielcy szermierze polskiej wolności od Kościuszki do Piłsudskiego. Są głęboko i niezłomnie patriotyczne, ale ich patriotyzm pociąga za sobą w ich świadomości nakaz walki o taką strukturę Państwa, w której mogłyby na siebie przyjąć odpowiedzialność za jego rozwój. Czytaj dalej →
W tej atmosferze Orwell, socjalista i uczestnik wojny domowej w Hiszpanii, polaryzował i krystalizował swoją twórczością mgliste stanowiska w obozie szeroko pojętej lewicy. Nie można go było zbyć tradycyjną etykietką „reakcjonisty”. Nie można mu było postawić, jak wielu ex-komunistom, zarzutu stronniczej deformacji ex post. Jego głos rozbrzmiewał od początku do końca autentyczną siłą przekonań człowieka, który wiedział zawsze, gdzie szukać swego miejsca w walce i nigdy nie dał się oszukać „wyższym racjom taktyki”. Był to głos prawości moralnej i bezkompromisowości intelektualnej. Było to niemal powołanie rycerskie wiecznego obrońcy underdogs, uciśnionych, niezależnie od tego, kto ich uciska: faszyzm czy stalinizm. Czytaj dalej →
Rolnik powinien się łączyć nie tylko dla gadania i nie tylko dla gadania o hodowli, o orce, ale żeby się łączył w związki swego zawodu, celem chronienia tego zawodu od wszystkiego, co nie jest mu przyjacielem, ale wyzyskiwaczem. Zagranicą rolnicy zakładają w tej myśli spichrze spółkowe, stowarzyszenia sprzedaży masła, jaj, bydła rzeźnego, świń itd. Tylko my stoimy wciąż na tym szczeblu, żeby było „jak było za ojców”. Korzystają z tego, ale nie rolnicy. Rolnikowi zostaje na pociechę to przeświadczenie, że on żywi wszystkich. Ale z tą pociechą nieraz palce liże... Czytaj dalej →
W szkole nowej uczniowie nie mogą być rządzeni, nauczyciel może tylko kierować nimi na mocy zdobytego zaufania; z góry narzucone prawa zastąpić muszą postanowienia powzięte przez społeczność szkolną, tj. przez nauczycieli i młodzież. W tym celu do stanowienia praw szkolnych ucząca się młodzież dopuszczoną być musi, musi wziąć udział w radach szkolnych – a wtedy będziemy mogli od niej żądać, aby stosowała się do uchwalonych postanowień. Tym, którzy lękają się swobody, aby za nią nie ujrzeć apokaliptycznego potwora anarchii, przypomnieć trzeba, że społeczeństwa wolne dalsze są od anarchii niż społeczeństwa zostające pod despotycznymi rządami, że ludzie wolni więcej szanują prawa przez siebie stanowione niż niewolnicy narzucane im rozkazy. Czytaj dalej →
Wszakże ani demokratyzmu starożytnych, ani demokracji zamkniętej w jednej narodu warstwie, czy to w szlachetczyźnie, czy w mieszczaństwie, nie należy poczytywać za prawdziwy demokratyzm chrześcijański, wyrabiający się obecnie. Tamte były właściwie i są stowarzyszeniem mocniejszych, ten, wynikając z zasady braterstwa, już z natury swej nie może przypuszczać żadnych wyłączeń, musi potępiać wszelki ucisk, wszelką przemoc i być wedle całkowitego znaczenia swej nazwy wspólnym wszechwładztwem wszystkich. Czytaj dalej →
Inaczej przedstawiałaby się sprawa, gdyby więziennictwo nasze, idąc po słusznie obranej drodze, postąpiło krok dalej w przysposobieniu więźniów do pracy na wolności i obok zapoznania z fachem i wdrożenia do pracy, zapoznało i przysposobiło więźniów moralnie i materialnie do organizowania pracy na wolności, do stworzenia placówki, która byłaby dla nich instytucją zarobkodawczą i do zgodnego, pomyślnego kierowania stworzoną placówką. Ponieważ jednak warsztatów takich jest mało, ponieważ człowiek, noszący piętno byłego przestępcy ma jeszcze bardziej utrudniony dostęp do nich, przeto należy pomyśleć o stworzeniu warsztatów, w których byli więźniowie znaleźliby zatrudnienie pożyteczne dla nich i dla społeczeństwa, a pozbawione elementów poniżenia, wyzysku i znieprawienia. Warsztatem odpowiadającym tym warunkom mogłaby być tylko spółdzielnia pracy, zrzeszająca byłych więźniów w charakterze członków i będąca w stosunku do nich instytucją zarobkodawczą. Czytaj dalej →
Dwanaście lat minęło od śmierci Machajskiego. Przeprowadzane „pierwotne nagromadzanie kapitału” wiązało się z okrucieństwem i spętaniem swobody człowieka. Przypominały się złowrogie uwagi Bakunina: „Najgorszy ze wszystkich jest despotyzm doktrynerów i religijnych proroków; są oni tak zazdrośni o sławę swego boga i triumf swej idei, że nie zostało w ich sercach miejsca dla wolności, godności człowieka, a nawet dla cierpień ludzi żywych, ludzi rzeczywistych”. Zrealizował się nakreślony przez Machajskiego obraz więzienia, którego dozorcami zostali byli rewolucjoniści, doprowadzający do niebywałej perfekcji sztukę niszczenia człowieka. Siłą rzeczy i inne jego wskazania musiały zyskiwać szeroki odgłos. Widmo Machajskiego nie schodziło sprzed oczu sprawujących władzę. Znów trzeba było sięgnąć po osikowy kół. Czytaj dalej →
Robotnik zastanawia się więcej, myśli też więcej, niż się niejednemu wydaje. Ta samodzielność i umiejętność myślenia i decyzji jest wartościowym kapitałem, który w naszej pracy oświatowej należycie musimy oceniać. Czytaj dalej →
Gdzież jest zatem wyjście? Nie ma go w marksizmie, który w swych bolszewickich konsekwencjach stał się oligarchią biurokratyczną, panującą na ruinach proletariatu – nie ma go też w indywidualistycznym liberalizmie, który przekształca się w zorganizowany feudalizm przemysłowy, utrzymujący w stanie poddaństwa ekonomicznego ogół ludności. Analiza doktryn kooperatywnych i analiza instytucji kooperatywnych wprowadzą nas na tę jedyną drogę demokratyzacji gospodarczej, jaka pozostaje po moralnym bankructwie zarówno nieudolnego etatyzmu, jak i zachłannego strustowanego indywidualizmu. Czytaj dalej →
We wszystkich krajach prawa i zwyczaje skazujące kobietę na stanowisko zależne, ograniczające jej wykształcenie, tamujące rozwój jej uzdolnień i indywidualności, oparte były na przypuszczeniach fałszywych i wytworzyły między obu płciami stosunek sztuczny i niesprawiedliwy. Podległość kobiet, czyniąca z nich zależnych członków społeczeństwa bez prawa rozporządzania sobą, jest niesprawiedliwością społeczną i ekonomiczną, która pogarsza ogólne położenie ekonomiczne. Rząd odmawiający kobietom praw obywatelskich, które przyznał mężczyznom, czyni z władzy użytek, który się nie zgadza ze sprawiedliwością. Czytaj dalej →
Jest rzeczą absolutnie konieczną, aby Lud umiał stać się twórcą własnego szczęścia. Nie można myśleć, pić ani jeść przez mandatariuszy. Lud, podobnie jak Społeczeństwo, jak Kościół, jeśli tylko potrafi się zrzeszyć w jedną zbratnioną Rodzinę, więcej może zdziałać dla własnego szczęścia niż wszyscy księża, wszyscy filozofowie, wszyscy zbawcy świata razem wzięci. Czytaj dalej →
W Polsce nie ulega dla warstw rewolucyjnych żadnej wątpliwości zdanie, że gdybyśmy tylko mogli – choćby z najcięższym wysiłkiem – odzyskać niepodległość, powinniśmy o nią walczyć! Na nic się nie przydadzą tchórzliwe strachy o tym, co się z nami stać może, gdyby Rosja wypuścić nas musiała ze swych szponów, na nic biadania kalek, nie umiejących stać na własnych nogach, na temat naszych geograficznych granic lub na temat innych zaborców czyhających na nas. Czytaj dalej →
Zaledwie bowiem kobieta ukazała się masowo na rynek roboczy, natychmiast występuje nowe zjawisko. Ma ona prócz siły roboczej do oddania jeszcze swoje wdzięki niewieście. Co pocznie robotnica, która zostanie wydalona dzięki brakowi roboty i nie znajdzie zajęcia, tymczasem kiedy dzieci potrzebują pokarmu? Znajdzie ona czasowe wyjście w sprzedaży własnego ciała, póki nie znajdzie pracy. Weźmy zresztą nasze szwaczki i kwiaciarki i popatrzmy na ich mizerne zarobki. Czy podobna, aby dziewczyna, jeśli nie ma jakiegoś innego przytułku, mogła utrzymać się z tej drobnej sumy? I jakie dziewczęta łatwiej znajdą zajęcie w tych fachach? Naturalnie te, które postawią mniejsze żądania, a więc przede wszystkim, które wkroczyły już na drogę dorywczego frymarczenia własnym ciałem. Inne pod wpływem współzawodnictwa winny również obniżać swoje wymagania, a nie mogąc zaś utrzymać się z tego obniżonego zarobku, wkraczają także na drogę sprzedaży własnych powabów. Czytaj dalej →
Białorusini zaczęli myśleć o organizowaniu swojej „Hromady”, która by mogła upominać się o każde niewypełnienie prawa i własne, gromadzkie życie dźwigać zbiorowym wysiłkiem. Czy powstawanie zbiorowisk, świadomie dążących do poprawy własnego życia obywateli, jest niebezpieczeństwem dla państwa? My odpowiadamy – nie. Sztuka rządzenia, to właśnie umiejętne porozumienie władzy z wszelkimi naturalnymi objawami życia i dawanie im legalnego oparcia, a nie bezkrytyczne wysuwanie przeciw nim policyjnej przemocy. Czytaj dalej →
Przez 5 lat, od chwili powstania państwa polskiego przemysł nasz pracował wyłącznie prawie kosztem państwa i społeczeństwa. Wszelką ingerencję państwa, dającego środki ma prowadzenie przemysłu i roszczącego sobie słusznie z tego tytułu prawo do regulowania jego stosunków, zwłaszcza odnośnie do lichwiarsko śrubowanych cen, przemysłowcy zdołali zwalczyć w imię „wolności” przemysłu, zachować sobie jedno tylko prawo: bezgranicznego czerpania funduszów ze skarbu państwa. I cały ten kolosalny majątek państwowy wsiąknął do prywatnych kieszeni polskich i obcych przemysłowców. Nie polepszono zań przestarzałych urządzeń, nie zmodernizowano fabryk, by można było skutecznie konkurować na rynkach zagranicznych, lecz rozdrapano go, pobudowano wille, pokupowano majątki. A dziś... brak środków obrotowych do prowadzenia przemysłu – i stąd pretensje do całego świata. Niech da rząd, niech da zagranica, bo przedsiębiorcy otrzymane od państwa za darmo pieniądze rozdrapali dla siebie. Czytaj dalej →