Lewicowo.pl – Portal poświęcony polskiej lewicy demokratycznej, patriotycznej i niekomunistycznej

Logo Lewicowo

Paulina Kuczalska-Reinschmit

Międzynarodowe zjazdy kobiet

[1904]

I

Szereg międzynarodowych zjazdów kobiecych, które mają się odbyć w Berlinie w czerwcu, rozpoczęła w d. 3 i 4 konferencja międzynarodowa w sprawie wyborczych praw kobiety, druga z kolei. Pierwsza obradowała przed dwoma laty w Waszyngtonie. Na niej uchwalono zwołać następną w Berlinie w roku bieżącym, aby utworzyć wszechświatowy związek stowarzyszeń broniących praw wyborczych kobiety. Wybrano także komitet przygotowawczy, któremu powierzono urzeczywistnienie tej uchwały. Działalność przedstawicielek innych krajów, które w skład komitetu weszły, była tylko pomocniczą – organizacyjną pracą kierowały głównie Amerykanki i ponosiły dotąd wszystkie jej koszta. Drugi to już wielki międzynarodowy związek kobiecy, któremu inicjatywę daje Ameryka. Jest to zresztą rzeczą naturalną i należną jej przodującemu stanowisku w ruchu emancypacji kobiety.

Istniał nawet projekt zwołania kongresu w sprawie praw kobiety wyborczych zamiast konferencji, ale porzucono go ostatecznie. Konferencja nawet nie była publiczną, przez wzgląd na to, że rozdwojenie uwagi publiczności berlińskiej, nie przyzwyczajonej do zjazdów podobnych, zaszkodzić może powodzeniu kongresu kobiecego. Ta obawa stała się przedmiotem wielu sporów i rokowań, a nawet polemiki w organie partii postępowej, tzw. lewego skrzydła.

Konferencja odbyła się w sali balowej hotelu księcia Albrechta, całej zawieszonej zwierciadłami. Sala zapewne po raz pierwszy oglądała podobne zgromadzenie. Stół, w olbrzymią podkowę ustawiony, zajmował większą część sali i zaledwie pomieścić zdołał delegatki, przybyłe z Ameryki, Anglii, Nowej Zelandii, Szwecji, Norwegii, Danii, Holandii, Austrii i Węgier.

Przy stole dla przedstawicieli prasy przeważały dziennikarki, jedne już siwowłose, inne bardzo młodo wyglądające. Ta sama różnorodność wieku rzucała się w oczy wśród delegatek oraz „przyjaciółek sprawy”, które zajęły krzesła licznie ustawione w głębi sali. „Przyjaciele” stawili się w bardzo nieznacznej liczbie. Spośród mozaiki typów i wieku, jedna cecha domaga się wzmianki – oto nie było wcale „wątłych i chudych kobiet”, nawet najmłodsze i najdrobniejsze na pozór odznaczały się dobrym rozwojem i siłą. Przyczyniała się do tego wrażenia zapewne okoliczność, że blisko jedna trzecia obecnych kobiet nosiła strój reformowany, luźny, a jednak estetyczny wielce; inne miały przejściowe formy, a więc luźne żakiety, bluzki. W tej gromadzie dziwnie odbijały jakby zabłąkane przypadkiem strojne toalety. Może to pochodziło z właściwości rasy anglosaksońskiej i germańskiej. Przewaga pierwszej zaznaczała się na każdym kroku. Obradowano niemal wyłącznie po angielsku, na język niemiecki tłumacząc treść mów wypowiadanych; po niemiecku było zaledwie kilka dłuższych przemówień.

Zgromadzeniu przewodniczyła 83-letnia kobieta – bo staruszką nazwać jej nie można – miss Zuzanna Antony, jedna z pierwszych kobiet w Ameryce i w ogóle w świecie całym, która nad sprawą emancypacji pracować zaczęła. Należy do założycielek pierwszego towarzystwa w Ameryce tzw. Cór Wstrzemięźliwości, utworzonego przez kobiety, gdy mężczyźni dopuścić ich nie chcieli do głosu i publicznych wystąpień przeciwko alkoholizmowi. W tym stowarzyszeniu w 1849 roku wypowiedziała Zuzanna Antony pierwszą mowę publiczną, wskazując kobietom ich zadania w zakresie reform społecznych. Nauczycielka z zawodu, przyjaciółka z lat dziecinnych lady Stanton, od samego początku żywo popierała emancypacyjne dążenia kobiet. Należąc do kwakrów, usunąć się pragnęła od wszelkiej działalności politycznej, wkrótce jednak doświadczenie ją przekonało, iż w Ameryce, rządzonej przez większość, prawo wyborcze jest niezbędnym środkiem na drodze do równouprawnienia. Odtąd stała się niezmordowaną pracownicą w tym kierunku.

Działalności tej oddała życie, szukała środków i sposobów przełamywania trudności przeróżnych i w potrzebie prowadziła propagandę za fundusze z własnego zarobku. W 1853 r. zwołała pierwsze zgromadzenie w sprawie praw wyborczych kobiety, więc upłynęło lat 51 pracy, gdy z rąk obecnej swej współpracowniczki, miss Chapman-Catt, wzięła dzwonek i młotek, godło przewodnictwa w Ameryce, aby otworzyć konferencję, która zespoliła w Związku Wszechświatowym usiłowania kobiet o pozyskanie praw obywatelskich.

Wprawdzie rozporządzała miss Antony dzielną pomocą na zebraniu, ale głos tej 83-letniej kobiety nie był bynajmniej najsłabszym i w zgromadzeniu. Przemawiała, i to stojąc, często dobitnie, czasem żartem zażegnywała ostrzejsze starcie zdań, a czasem gorącym słowem podniety pobudzała salę do oklasku.

Przy boku jej spokojna, niezmiernie cierpliwa miss Chapmann-Catt, rzeczniczka praw wyborczych, która we wschodnich Stanach zawiązała wiele stowarzyszeń praw wyborczych kobiety, kierowała obradami. Gdy zaś należało energicznie wystąpić, silnie odeprzeć zarzuty, odzywała się dr Anita Augsburg, przewodnicząca stow. niemieckiego praw kobiety wyborczych, której głęboki, dźwięczny, wyjątkowo silny głos, stworzony istotnie do trybuny lub sceny, pożywał i ujarzmiał słuchaczki.

Niezmordowaną tłumaczką przemówień angielskich na język niemiecki i odwrotnie, była dr Kathe Schirmacher, która niesłychanie bystro chwytała jądro rzeczy i niezmiernie umiejętnie oddawała nieraz z subtelną ironią właściwą treść czyjegoś przemówienia. Niekiedy spieszyła jej z pomocą p. Minna Cauer, redaktorka „Ruchu kobiecego” i przewodnicząca związku postępowych stowarzyszeń kobiecych. Odzywała się ona zawsze, gdy chodziło o wyjaśnienie, albo złagodzenie sprzecznych lub ostrzejszych zdań. Czarna jej postać przesuwała się cicho po sali, opiekuńczo krążąc dla zażegnywania wszelkich niebezpiecznych zawikłań.

W ogóle obrady należały do najruchliwszych, jakie kiedykolwiek widziałam. Sprzyjało temu urządzenie sali, porozumiewanie się delegacji przy głosowaniach, zgrupowanie według poglądów, krajów itp. Pracowano istotnie, szczegółowo, zbyt drobiazgowo nawet, roztrząsając program zasad przyszłego związku i jego ustawę, ułożone przez Komitet organizacyjny według nadesłanych poprzednio wniosków z różnych krajów.

Wpływ Ameryki i tu się zaznaczył silnie, bo początek programu brzmi tak samo jak pierwszy amerykański program kobiet z r. 1848, tylko w zmienionej odpowiednio formie, a mianowicie:

  1. Mężczyźni i kobiety są sobie równi i swobodni jako samodzielni członkowie społeczeństwa. Obdarzeni jednakim rozumem i zdolnościami, jednako są zdolni do korzystania ze swobód obywatelskich.

Następne zaś paragrafy orzekają:

  1. Naturalny stosunek między obu płciami polega na zależności wzajemnej i wspólności dążeń. Ucisk praw jednej płci przez drugą niesie nieuniknione szkody tej płci drugiej, a więc i ludzkości całej.

  2. We wszystkich krajach prawa i zwyczaje skazujące kobietę na stanowisko zależne, ograniczające jej wykształcenie, tamujące rozwój jej uzdolnień i indywidualności, oparte były na przypuszczeniach fałszywych i wytworzyły między obu płciami stosunek sztuczny i niesprawiedliwy.

  3. Swoboda rozporządzania sobą w domu i w państwie jest niezaprzeczalnym prawem każdego normalnego dorosłego człowieka.

  4. Podległość kobiet, czyniąca z nich zależnych członków społeczeństwa bez prawa rozporządzania sobą, jest niesprawiedliwością społeczną i ekonomiczną, która pogarsza ogólne położenie ekonomiczne.

  5. Rząd odmawiający kobietom praw obywatelskich, które przyznał mężczyznom, czyni z władzy użytek, który się nie zgadza ze sprawiedliwością.

  6. Prawa wyborcze są jedynym sposobem zabezpieczenia praw osobistych, jak je konstytucja amerykańska określa a wszystkie ustawy nowoczesne uznają. Dlatego w krajach konstytucyjnych wszystkie prawa i przywileje wyborcze powinny być kobietom przyznane.

  7. Postęp wykształcenia kobiet, ich wzrastająca zamożność i znaczenie w zakresie ekonomicznym z powodu zmian w sposobach produkcji, a także coraz donioślejszy ich udział w usiłowaniach pomocy wzajemnej oraz działalności społecznej i politycznej, domagają się sumiennego rozważenia żądań politycznego równouprawnienia kobiet. Wszechświatowy związek stowarzyszeń walczących o prawa wyborcze kobiety, dąży do połączenia usiłowań, które we wszystkich krajach podjęto dla pozyskania politycznego równouprawnienia kobiet.

Do związku przyjmowane są nie tylko grupy narodowe, ale w krajach, gdzie jeszcze nie zdołały się one zorganizować, i pojedyncze stowarzyszenia, a nawet osoby, które dla tego ruchu pracują; te ostatnie naturalnie bez wpływu na sprawy administracyjne związku.

Kwestia ustosunkowania praw różnych delegacji i opłat, jakie do kasy wnosić mają, wywołała długą dyskusję, w ogóle prowadzoną bardzo szczerze i śmiało, widocznie przez kobiety nawykłe do życia zrzeszonego.

Delegatki z Danii, Norwegii, Holandii nie wahały się uznać opłaty 10 dolarów za zbyt wysoką, obniżono ją więc do 5 dolarów dla tych związków, które liczą mniej niż 2500 członków.

Opozycją ustawiczną odznaczała się dr Alleta Jacobs z Amsterdamu, nie zrażona nawet brakiem poparcia, które nie zawsze znajdowała wśród dwu swoich współdelegatek z Holandii (np. gdy zażądała usunięcia prasy z sali!).

Jednak gdy po przyjęciu ustawy zaczęto zapisywać się do nowo utworzonego związku, Holandia jedna z pierwszych znalazła się na liście obejmującej kraje ze zorganizowanym ruchem wyborczym: Anglię, Niemcy, Holandię, Wiktorię w Australii, Szwecję i Stany Zjednoczone. Szwajcaria zaś oraz Dania i Norwegia przystąpiły w osobach delegatek, które przyobiecały pracować nad stworzeniem organizacji w swoim kraju. Zapisał się do związku, jako uczestnik, znany zwolennik ruchu kobiecego, literat niemiecki Leopold Katscher.

Wreszcie związek wszechświatowy stał się faktem! W tej uroczystej chwili, pastorka Anna Shaw podała wniosek mianowania miss Zuzanny Antony członkiem honorowym związku, co przyjęto długo nie milknącymi oklaskami. Dziękując ze wzruszeniem za ten objaw uznania, miss Antony prosiła o rozciągnięcie zaszczytu i na jej siostrę, która ją zastępowała na pierwszym zebraniu kobiet amerykańskich w 1848 r. w Senece, podpisując ów pierwszy program, czego miss Zuzanna jako nauczycielka, uczynić nie mogła. Naturalnie życzenie to zostało równie serdecznie przyjęte.

Wybory powołały znowu miss Antony na honorową przewodniczącą związku, na czynną zaś miss Chapman-Catt – czyn zgoła sprawiedliwy, związek powstał bowiem dzięki inicjatywie obu tych kobiet. Może same nie umiałyby zdać sobie sprawy, czy idea doświadczonej pionierki, poparta pełnią sił młodszej współpracowniczki, czy śmiały poryw energii młodej, którą wsparło starsze doświadczenie i ogólne poszanowanie, jakie kobiety wszystkich krajów żywią dla miss Antony, pchnęły rzecz na tory dzisiejsze.

Tak często trzeba, niestety, wspominać o rozterkach i polemikach wśród kobiet, że musimy jeszcze raz podkreślić fakt solidarnego współżycia i jedności wśród przodowniczek ruchu amerykańskiego – jedności, która niewątpliwie była ważną dźwignią dokonanych przez nie postępów.

Na wiceprzewodniczącą wybrano dr Anitę Augsburg i przewodniczkę ruchu wyborczego kobiecego w Anglii, mrs. Fawcett, na sekretarki: Amerykankę miss Forster-Averg, Niemkę dr Schirmacher Kathe, Holenderkę Joannę Nabel, a na skarbniczkę Angielkę, miss Rogers Canliffe.

O konferencji wyraziła się miss Antony, iż „przeszła jej oczekiwania”, a „za rezultat jej najważniejszy poczytuję to, że młode burzące się siły nauczyły się umiarkowania gdyż umiarkowaniem tylko osiąga się cel”. Należy jednak pamiętać, iż poglądami swymi miss Antony przewyższa wiele rzekomych radykalistów, jak siłami –własny wiek. Nie tylko przewodniczyła zebraniom od 9 do 12 i od 3 do 6, ale wieczór spędziła na swobodnej pogawędce z delegatkami w klubie kobiecym, opowiadając o różnych rzeczach i czyniąc różne pytania. Pytała np. między innymi, czy żyje jeszcze w Warszawie brat Ernestyny Rose, która należała do jej pierwszych współtowarzyszek w pracy nad sprawą kobiecą i była wyborną mówczynią i dzielną pionierką.

Znamiennym dowodem postępów, jakich dokonał ruch kobiecy w Niemczech, jest poważne traktowanie konferencji przez prasę berlińską.

II
Berlin obecnie opanowały Amerykanki, które z całą swobodą, jak gdyby to była rzecz najnaturalniejsza, narzuciły stolicy nad Szprewą swój język, poglądy i zwyczaje.

Nie tylko na konferencji praw wyborczych kobiety obradowano przeważnie po angielsku, ale na publicznym zgromadzeniu, którym konferencję tę zakończono w d. 6 bieżącego miesiąca wygłoszono aż pięć przemówień w tym języku.

Wstęp był wolny, a zaciekawienie w mieście tak znaczne, że przed oznaczoną godziną sala była już zapełniona; zaledwie dało się zabezpieczyć siedzenia dla delegatek, a wiele osób odejść musiało z braku miejsca.

W zgromadzeniu uczestniczyło sporo mężczyzn, przeważnie młodych. Kierowała obradami p. Minna Cauer, przewodnicząca związku postępowych stowarzyszeń kobiecych i redaktorka czasopisma „Ruch kobiecy”.

Obecną była Jadwiga Dohm, powieściopisarka i autorka wielu ciętych rozpraw polemicznych w sprawie kobiecej, z których przetłumaczono na język nasz: „Kobieta i wiedza” oraz „Z dziejów ruchu kobiecego”. Dohm pierwsza w Niemczech odważyła się wystąpić z żądaniem praw wyborczych dla kobiet przed laty 30.

Miss Chapman-Catt, która z takim spokojem przewodniczyła obradom konferencji, z wielką swobodą, ogniem i żywą gestykulacją rozwijała poglądy swoje na kulturalne znaczenie wyborczych praw kobiety, i oświadczyła, że w Ameryce przebywa tylu Niemców, iż Amerykanie czują się w Niemczech jak u siebie w domu... Jeszcze dobitniej uwydatniała mowę swoją ruchliwymi gestami delegatka Australii, p. Wecland-Franke, przedstawiona zgromadzeniu jako osoba, która występowała już w charakterze wyborczym, co wywołało oklaski. Najwyższe jednak uznanie pozyskała delegatka holenderska, która nie rozporządzając, jak Angielki, Szwedki i Amerykanki argumentem pozyskanych już przywilejów wyborczych, wygłosiła dłuższą polemiczną i dowcipną mowę po niemiecku, uzasadniając, dlaczego kobietom potrzebne są prawa wyborcze. Nie wszystkie bowiem stadła małżeńskie są szczęśliwe, a upośledzenie prawne doprowadza niekiedy kobiety do dzieciobójstwa, w samym Berlinie zaś tysiące kobiet napiętnowano znamieniem hańby. Aby wytworzyć warunki szczęścia w pożyciu małżeńskim, zapobiec mordom nad niemowlętami, podnieść siostry nasze z otchłani pohańbienia, na to trzeba kobietom praw wyborczych.

Współczucie i uznanie dla tak poważnie prowadzonych prac konferencji w imieniu liberalnej partii wyraził dr Breitscheid, przyrzekając przodowniczkom ruchu poparcie w walkach, które je w pracy dalszej niewątpliwie czekają.

Ostatnia przemawiała pastorka Anna Shaw, która rozpatrując reformy społeczne, nie wahała się zachęcać do wstrzemięźliwości – wniosek niezmiernie właściwy w mieście, gdzie w restauracjach wodę podają tylko na żądanie specjalne, a istnieje przymus użycia wina lub piwa pod karą dopłaty 15, 30 lub 50 fen. do obiadu! Słuchacze tak byli zainteresowani i sympatycznie usposobieni, iż nawet i tę przymówkę dobrze przyjęli.

Podziwiać należy spokój zachowywany podczas mów w języku zrozumiałym tylko dla bardzo nieznacznej części obecnych – na zgromadzeniu liczącym blisko półtora tysiąca osób.

Największą jednak niespodzianką dla Berlina było nabożeństwo odprawione w d. 5 b. m. w kościele amerykańskim przez kobiety. W zapełnionej szczelnie świątyni, za marmurową balustradą, oddzielającą kościół od ołtarza z krucyfiksem, siedziały trzy czarno ubrane kobiety. Po prześpiewaniu chóru, pastorka Anna Shaw, kobieta około pięćdziesięciu lat, o żywych ciemnych oczach, odczytała tekst pierwszego rozdziału Jozuego „Sługa mój Mojżesz zmarł”, a potem wygłosiła następującą mowę:

„Dzięki Ci, Wszechmocny Boże, żeś nas prowadził i dałeś siły do walki z niesprawiedliwością i uciskiem, żeś płeć naszą z podległości podniósł do światła wolności. Dziękujemy Ci sercem całym, żeś nam dał wielką przewodniczkę, która w 84. roku życia przemawiać do nas może i służyć za wzór. Prosimy Cię, zachowaj ją jak najdłużej i zsyłaj nam nowe bojowniczki, aby kobiety w całym świecie osiągnęły prawa człowiecze”.

Następnie miss Zuzanna Antony mówiła o pierwszych początkach zdobycia przez kobiety niezależności, walkach jakie prowadziła, zwycięstwach, które dane jej było współosiągać i do nich prowadzić. Kazanie swe zakończyła miss Zuzanna powołując do słowa tę, która jej miejsce ma zająć, jej pracę dalej snuć, miss Chapman-Catt. Nowa mówczyni dała obraz szybkich postępów, których ruch kobiecy dokonał w ostatnich latach. „Ale – zakończyła – nie zdołałybyśmy tych dróg udostępnić, chociaż je torowałyśmy, gdyby nie przewrót techniki, który ekonomiczne warunki bytu przekształcił, zmieniając położenie kobiet. Te, wchodząc w wir życia społecznego, rozbudziły w sobie szersze zainteresowanie się sprawą i poczucie odpowiedzialności. Żądanie równouprawnienia politycznego jest naturalnym i logicznym wynikiem tego. Minęły czasy, gdy chrystianizm polegał na modlitwie i wierze, dzisiaj ten tylko ma prawo do miana chrześcijanina, który w duchu Chrystusowym działa i dopomaga do przyjścia Królestwa bożego na ziemi. Tak samo minęły czasy, kiedy sławą i cnotą kobiety była pokora, podległość i nieświadomość. Dziś pracować ona musi, więc pragnie współdziałać w układaniu praw, do których ma się stosować, pracować chce, zatem domaga się praw obywatelskich, aby móc to uczynić.

Dążenie kobiet do praw politycznych jest więc doniosłą potrzebą kulturalną, lista wyborcza będzie orężem, którym płeć żeńska nie dla siebie, ale dla ludzkości świat zdobędzie i nada mu nowe kształty, w którym nie będzie ciemnych, ani nędzy, i wypełni słowa apostoła, który powiada: »Nie będzie ani pana, ani sługi, ani mężczyzny, ani kobiety, gdyż wszyscy są jednacy w królestwie bożym«”.

Istotnie więc, jak twierdziła miss Chapman-Catt, Amerykanki czują się w Niemczech jak u siebie. Ta ich siła nieulegania wpływom nowego otoczenia, lecz naginanie stosunków do siebie – świadczy o wyrobionej indywidualności tych kobiet, które to otoczenie jakby hipnotyzują.

Niewątpliwie ten pobyt kilkutygodniowy samowolnych Amerykanek wywrze na ruch kobiecy Berlina wpływ bardzo dodatni.

III
Wszechświatowa Rada Kobiet!.. W jakim celu? Na to pytanie odpowiedziała założycielka jej i przewodnicząca w ostatnim pięcioleciu, Miss May Wright Sewall, w mowie powitalnej, którą wygłosiła na pierwszym zebraniu publicznym tejże Rady d. 8 czerwca w wielkiej sali Beethovena wobec 3000 osób.

„Kobieta wszędzie czuje się powołaną do zadań obszerniejszych, zdaje sobie sprawę ze swej odpowiedzialności oraz potrzeby przygotowania do obowiązków społecznych przez wyższy stopień wykształcenia. Wykształcenie jest czynnikiem powszechnym, wszędzie przystosowywać się musi do ducha narodowego. Ponieważ jednak cele są wszędzie te same, więc mimo różnic wszelkich, zawsze znajdzie się grunt i podstawa wspólna, która kobietom całego świata dozwoli dojrzeć w sobie siostry.

Dla osiągnięcia donioślejszych rezultatów w pracy musimy starannie pielęgnować w sercu naszym dwa przewodnie uczucia. Pierwsze to umiłowanie ideału, dla którego brak nam jeszcze dokładnego określenia, więc nazwijmy go jednością ludzkości. Drugim jest poczucie demokratyczne. W naszym związku naród każdy ma te sama prawa i wpływy, nie ma wśród nas silnych, nie ma wśród nas słabych, wszystkie, bez względu na stan, jesteśmy równe, najbardziej pożądaną będzie nam zawsze ta, która da najlepszy przykład prawdy, sumienności, sprawiedliwości i umiłowania bliźniego”.

Mowa ta streściła zasady przewodnie związku, który przede wszystkim jest szkołą solidarności kobiety, solidarności ludzkiej. Organizacja jego zaś polega na połączeniu stowarzyszeń, mających na celu poprawę doli kobiecej, w związki narodowe, które wchodzą w skład Wszechświatowej Rady. Każdy związek narodowy posiada 3 głosy na ogólnych zebraniach delegowanych, odbywanych co pięć lat, na których wybierany jest komitet złożony z 5 osób, który już co roku zbiera się w różnych stolicach, a przewodniczące związków narodowych, stanowią dla niego rodzaj ciała doradczego.

Na następnym zebraniu publicznym dowiedzieliśmy się, że Wszechświatowa Rada kobiet obejmuje obecnie przedstawicielki 19 krajów, a mianowicie (w porządku przystąpienia do Rady): Stanów Zjednoczonych, Kanady, Niemiec, Szwecji, Wielkiej Brytanii, Irlandii, Danii, Nowej Walii Południowej, Holandii, Nowej Zelandii, Tasmanii, Szwecji, Włoch, Francji, Argentyny, Austrii, Wiktorii, Południowej Australii, Norwegii i Węgier. Reprezentują one tysiące stowarzyszeń. Związek narodowy niemiecki np. łączy ich 174, Stanów Zjednoczonych 10 000 towarzystw o 2 milionach członków, w tej liczbie 20 000 mężczyzn pracujących dla postępu sprawy kobiecej. Holandia, Austria, liczą po 30 kilka stowarzyszeń, Węgry 19. Ogółem powszechna rada kobiet reprezentuje 7 000 000 kobiet stowarzyszonych.

Przewodnicząca Rady napisała w ciągu urzędowania 50 000 listów.

Związkom narodowym pozostawiona jest zupełna swoboda wewnętrznego działania, toteż przy wielkich podobieństwach zasadniczych sprawozdania przedstawiały znaczne różnice.

Delegowana angielska, Miss Clifford, zdając sprawę ze sposobów, za pomocą których rada angielska usiłuje popierać rozwój ruchu kobiecego, kładła nacisk na pożytek, jaki przynosi Instytut kobiet w Londynie (Womens Institute) nie tylko Angielkom, ale i tym radom narodowym, które nie wytworzyły jeszcze własnego biura informacyjnego. Biura takie istnieją obecnie w Kanadzie, w Niemczech, Szwecji, Danii oraz Holandii.

Czynności związków narodowych dzielą się ogólnie na sekcje. W Niemczech jest ich 5: prawna, robotnic, opieki nad dziećmi, obyczajowa i antyalkoholowa.

Francja, posiadająca radę od lat 3 dopiero, pracowała nad rozszerzeniem udziału kobiet w urzędach gminnych i przygotowała projekt prawa o poszukiwaniu ojcostwa. Delegacja jej na radę otrzymała urzędową misję swego rządu, co stanowi pierwszy przykład uznania oficjalnie powagi Rady Kobiet.

Węgry od kilku miesięcy zorganizowane, zdołały już jednak rozpocząć pracę w trzech kierunkach: dostarczania pomocy lekarskiej w odległych miejscowościach, ochrony dzieci i robotnic.

Rada w ostatnim pięcioleciu miała dochodu 22 349 marek, wydatków marek 16 906 zamyka więc rachunki remanentem 5443 m.

Po raz pierwszy w tej kadencji próbowano wytworzyć komisje łączne dla prasy, stanowiska prawnego kobiety i szerzenia pokoju. Były to lata próby, nauki, jak funkcjonować mają ciała złożone z osób rozproszonych po świecie. Zadaniem ich było wiadomości zbierać i rozpowszechniać. Obecnie komisja prasy powzięła śmiały zamiar wydawania kwartalnika.

Sprawozdawczynie zaznaczały wielokrotnie, iż rady narodowe pojmują swoje zadanie jako „zespół stowarzyszeń ku wzajemnej pomocy”, oraz jako zbieranie, organizowanie, systematyzowanie pracy, a pionierstwo pozostawiają pojedynczym stowarzyszeniom. Jako charakterystyka dążeń uogólnionych, stają się donioślejsze dwie uchwały, które zarazem rozszerzają obowiązkową działalność Rady Kobiet.

Pierwsza, powzięta z inicjatywy związku norweskiego, stanowi, iż Rada Kobiet zwalczać będzie handel dziewczętami, a wszystkie rady narodowe działać mają w tym celu za pomocą wszelkich środków.

Na wniosek rady francuskiej, wniesiony przez p. Avril de Sainte-Croix, dodano jeszcze uzupełnienie, iż „wszędzie, gdzie istnieje system reglamentacji prostytucji, również usilnie starać się należy o jego zniesienie, gdyż skutecznie przeciw handlowi żywym towarem działać niepodobna, dopóki panuje zasada podwójnej moralności”.

Drugi wniosek komitetu uchwalił: staranie się rady o przyznanie kobietom, przy każdej formie rządu, tych praw i przywilejów, z jakich korzystają mężczyźni, a dodatek rady angielskiej dodał, iż wszędzie, gdzie istnieje rząd reprezentacyjny, Rada pracować będzie nad pozyskaniem praw wyborczych dla kobiet.

Uchwały te były niejako dalszym logicznym rozwojem prac, gdyż tzw. reformy obyczajowe, a także i starania o prawa wyborcze wchodziły w zakres wielu rad narodowych. Uogólnienie to świadczy o powadze Powszechnej Rady kobiet jako regulatora, który ujednostajnia program ruchu kobiecego, gdy ten dochodzi już do pewnego stadium przygotowania wśród ogółu działających.

Postępowe stowarzyszenia, należąc do rad narodowych, przynaglają te do rozszerzania programu swoich czynności, a rady narodowe o takim rozszerzonym programie pociągają z kolei całość związku do coraz radykalniejszego działania.

Wybory wprowadziły znaczne zmiany osobiste w Komitecie wykonawczym. Do zarządu weszły: Lady Aberdeen (Angielka), Maria Stritt (Niemka), p. Hierla Rezius (Szwedka), p. Simon (Francuzka) i (Amerykanka) miss Gordon. Szereg zebrań publicznych Rady zamknęło zgromadzenie w sprawie pokoju. Oprócz krótkich sprawozdań, jakie delegatki zdawały z tego, co w ich kraju dla szerzenia tej idei uczynionym zostało, przemawiały: Lady Aberdeen, p. Bogelot, baronowa Suttner.

Głębokie wrażenie sprawiła mowa tej ostatniej, wypowiedziana z siłą i w artystycznej formie.

IV
Tegoroczny międzynarodowy kongres kobiecy zasadniczo różnił się od poprzednich w 1894 i 1899 r. Pozostawał on pod protektoratem Powszechnej Rady Kobiet, lecz zwołany był wyłącznie staraniem rady narodowej niemieckiej na jej własną odpowiedzialność.

Okoliczność ta wpłynęła nie tylko na układ programu, ale i na całe urządzenie kongresu.

Obradował on jednocześnie w czterech salach Filharmonii, której gmach różni dostawcy, przeważnie strojów damskich, przybrali w zieleń i kwiaty, zamieniając korytarze w wykwintne pokoje do czytania pism, prasowe, sanitarne i salony, gdzie rozwieszone zostały wizerunki i fotografie, a nawet popiersia rzeźbione pionierek ruchu kobiecego z różnych krajów.

Wezwanie deputacji do cesarzowej i przyjęcie u kanclerzyny oraz w ratuszu nadały kongresowi sankcję urzędową. Złośliwy traf sprawił jednak, iż przyjęcia te nastąpiły jednocześnie z ostrym wystąpieniem w parlamencie min. Posadowskiego przeciw przyznaniu praw wyborczych pracownicom handlowym do projektowanych sądów handlowych.

Wywołało to nie tylko protest Związku 89 stowarzyszeń pracownic handlowych, ale i protest parotysięcznego zgromadzenia, które zwołały przewodniczki radykalnego stronnictwa w ruchu kobiecym niemieckim właśnie w dniu przyjęcia u kanclerzyny.

Posiedzeń w ogóle odbyto 30 i na nich przedstawiono 240 referatów; cyfry te ujawniają niemożność dania choćby przybliżonego wyobrażenia o poszczególnych pracach w korespondencji, która ma mniej więcej tyleż wierszy zawierać. Ograniczyć się więc muszę do bardzo ogólnikowego zarysu. Prace kongresowe, podzielone na 4 sekcje: wykształcenia, pracy zawodowej, usiłowań i urządzeń społecznych oraz prawnego stanowiska kobiety, nie miały dążyć do uchwalania wniosków i rezolucji, lecz do przedstawienia rozwoju omawianych spraw czy instytucji w różnych krajach, wzajemnie dostarczając sobie wskazówek i doświadczeń pożytecznych dalszej pracy.

W sekcji spraw wykształcenia powtórzono raz jeszcze szereg postulatów: 1) Wspólne kształcenie młodzieży w szkołach średnich, seminariach nauczycielskich i uniwersytetach. 2) Immatrykulacja studentek mających świadectwo dojrzałości. 3) Wspólna praca profesorów i profesorek w gimnazjach. 4) Ustanowienie szkół uzupełniających (Fortbildungsschule) dla dziewcząt. 5) Dopuszczenie kobiet do egzaminów prawnych.

Wygłoszono także kilka referatów o przygotowaniu kobiet do zadania matki wychowawczyni, a wysoko podnosząc to zadanie, p. Adela Gerhardt wystąpiła surowo przeciwko tym, które już dziś przysłowiowym „krzykiem o dziecko” przynoszą ujmę powadze macierzyństwa.

Macierzyństwem zajmowały się także inne sekcje, rozpatrywano prawne stanowisko matki ślubnej i niezamężnej, warunki ich bytu w pracy zawodowej oraz instytucje pomocy dla nich.

Do najciekawszych należały referaty o organizacjach zawodowych w różnych gałęziach pracy oraz o działalności towarzystw „pomocy społecznej” osad społecznych (settlements), lig konsumentek, klubów, schronisk itp.

W każdym kraju, przy wielkich podobieństwach, noszą one cechy odmienne i powstają typy inne; tak np. biura ochrony prawnej kobiet stanowią własność Niemiec, która silnie zainteresowała przedstawicielki krajów, nie posiadających ich jeszcze.

Wieczorne i poobiednie posiedzenia kongresu były dostępne dla publiczności, która z dniem każdym tłumniej się zgromadzała. Przedmiotem referatów był rozwój ruchu kobiecego, płace kobiece, prawa wyborcze, stosunek ruchu do stronnictw wyznaniowych i politycznych, wreszcie zasady i cele ruchu kobiecego.

Głębsze wrażenie wywołała odezwa mrs. Chapman-Catt, która opowiadała o dodatnich wpływach wyborczych w stanach Woyming i Colorado, gdzie wybierają one posłów wyższej wartości moralnej i posługują się prawem wyborczym jako środkiem popierania rozwoju dobra społecznego i obrony wyzyskiwanych.

Podobnie brzmiało sprawozdanie mrs. Napier z Nowej Zelandji, gdzie od lat 10 wykonywane przez kobiety prawa wyborcze pobudziły również wyborców do gorliwszego współudziału i wysunęły na pierwszy plan reformy społeczne. Opieka nad dziećmi, reforma więzień oraz ochrona pracy – wiele im mają do zawdzięczenia.

Niezwykłą też była, z afrykańskim temperamentem wygłoszona po niemiecku mowa „kobiety kolorowej”, jak się nazwała, Mrs. Mary Church Terrel, przewodniczącej Stowarzyszenia Mulatek w Ameryce. Naszkicowała w niej ona zarys odrębnego położenia tych kobiet oraz usiłowań, jakie podejmują, aby, poprawiając swój los, złożyć także dowód, iż rasa ich zdolna jest do cywilizacji.

Drugą egzotyczną mówczynią była amerykanka Mrs Musaus Higgins, która głęboko wzruszyła zgromadzenie opowieścią trzynastoletnich dziejów szkoły, jaką założyła dla Syngalezek na Cejlonie.

Żywe zainteresowanie wywołały także referaty p. Marii Lang z Wiednia, redaktorki czasopisma „Frauenzeit” (Czas kobiecy) „o bezpłatnej pracy gospodyń”, Amerykanki, autorki znanego dzieła pt. „Women and Economics”, p. Stettson-Gilman, o prawie do pracy indywidualności każdej, która „ma obowiązek złożyć społeczeństwu w daninie to, co najlepiej wykonać potrafi” – wreszcie sprawozdanie lady Aberdeen z ankiety o płacy kobiet przeprowadzonej przez Radę przemysłową kobiet w Londynie, której lady Aberdeen przewodniczy.

W sprawie „stosunku ruchu kobiecego do stronnictw politycznych i wyznaniowych” Mrs. Wrigth Sewall wskazywała kobietom obowiązek dążenia przede wszystkim do nierozerwalnej ze sobą łączności, dlatego nie powinny one wchodzić w związki ze stronnictwami, które by je między sobą różnić mogły.

Charakterystyczną nowością tego kongresu było publiczne zebranie dla dorastających dziewcząt, które stawiły się tak licznie na wezwanie, iż trzeba było referaty powtarzać w dwu natłoczonych salach. Gertruda Baumer mówiła im o obradach kongresu i o „nowych drogach rozwoju umysłowego”, których utorowanie młode pokolenie zawdzięcza pionierkom ruchu kobiecego, co z kolei nakłada na nie obowiązek odwzajemnienia się dalszą pracą na rzecz pokoleń następnych. P. Lily Droescher przedstawiła podniośle znaczenie i konieczność zawodu i określonego celu w życiu. P. Pappenheim wskazywała potrzebę udziału młodzieży w „pomocy społecznej”, jako szkoły poznania życia i wyłamania się z ciasnych karbów samolubnych zadowoleń. Nestorka reform wykształcenia dziewcząt w Niemczech, Helena Lange, jako hasło życia zaleca zebranej młodzieży słowa Eckermanna: „trzeba mieć odwagę być sobą”, tj. żyć własną indywidualnością.

Helenie Lange i p. Perkins-Gilman przypadło w udziale mówić o zasadach i celach ruchu kobiecego, a określenia ich dopełniały się wzajemnie.

P. Perkins-Gilman jako cel ruchu stawiała zapewnienie kobiecie i mężczyźnie stanowisk równych i wykształcenie kobiety na dobrą matkę. Dlatego kobieta musi wyzwolić się z podległości, żyć niezależnie, być swobodną w wyborze męża, co osiągnąć może tylko na podstawie niezależności ekonomicznej.

Helena Lange znowu za ostateczny cel ruchu poczytywała zdobycie możności wszechstronnego wyrobienia uzdolnień kobiecych i męskich, aby dalszym rozwojem ludzkości nie kierowała płeć jedna, lecz wszelkie indywidualności do tego zdolne.

Kongres przyniesie niewątpliwie poważny pożytek ruchowi kobiecemu, pogłębiając i rozszerzając jego tory. Ujawnił on wiele szerokich poglądów, opartych na podstawach naukowych, znajomości życia i umiłowaniu powszechnego dobra. Zestawił wyniki, środki i sposoby działania dla jednego celu w nader odmiennych środowiskach, zapoznał i zbliżył osobiście wiele przewodniczek ruchu.

W obradach brały udział setki, słuchały ich tysiące, od 5000 do 6000 osób dziennie, więc przede wszystkim na twardy „nieprzepuszczalny” grunt niemiecki padło ziarno dobre i promienne światła.

Paulina Kuczalska-Reinschmit


Powyższe sprawozdanie Pauliny Kuczalskiej-Reinschmit ukazało się w czterech częściach w lewicującym tygodniku „Ogniwo” z roku 1904, w numerach 24, 25, 26 i 28. Od tamtej pory nie były wznawiane, ze zbiorów Remigiusza Okraski, poprawiono pisownię wedle obecnych reguł.
↑ Wróć na górę