Terror przemysłowców stosowany ostatnimi czasy jest wprost niesłychany, szykanuje się każdy poważniejszy objaw organizacji robotniczej. Wydala się bez żadnych podstaw bardziej świadomych robotników i delegatów robotniczych po fabrykach, starając się tym sposobem zastąpić robotnicze organizacje demokratyczne – własną dyktaturą kapitalistyczną. Czynniki rządowe jak Inspekcja Pracy, zniechęcone brakiem egzekutywy wykonawczej, czują się bezsilne wobec masowego gwałcenia 8-godzinnego dnia pracy, inspektorzy zmuszeni są ograniczyć się do spisywania protokołów i kierowania sprawy na drogę sadową. W sądzie sprawa leży po kilka, a niekiedy i kilkanaście tygodni, a tymczasem firma „robi sobie na całego”, wiedząc, iż w sądzie zostanie skazaną na 50 zł, a w najlepszym razie na 300 złotych grzywny. Otóż taki stan rzeczy łącznie z dewizą przemysłowców dodaje im bodźca do łamania 8-godzinnego dnia pracy. Czytaj dalej →
Proletariat obcokrajowy został sprowadzony do Francji przeważnie po wojnie, przez przemysłowców nie znajdujących w kraju odpowiedniej ilości sił roboczych. Przed wybuchem wielkiego kryzysu gospodarczego w 1929 r. Francja pochłaniała corocznie dziesiątki tysięcy nowych robotników. Kryzys ekonomiczny powstrzymał częściowo ten proces, w ciągu kilku lat próbowano nawet pozbyć się robotników obcokrajowych, by zarezerwować „niedostateczną ilość pracy” dla robotników francuskich. Szowinistyczna prasa ogłaszała demagogiczne statystyki, porównujące ilość bezrobotnych robotników francuskich i obcokrajowych. „Wyrzućmy 500 000 cudzoziemców i bezrobocie będzie zażegnane” – oto jej rozumowanie, przypominające bardzo pokrewne hasła pewnych kół w Polsce. Próby przedsięwzięte w tym kierunku dały jednak znikome wyniki. Bezrobotni francuscy na ogół nie należeli i nie należą do gałęzi przemysłu „okupowanych” przez cudzoziemców. Przejście do nowego zawodu jest rzeczą trudną; bezrobotni francuscy odmawiają dostosowania się do nadzwyczaj ciężkich warunków, w jakich pracują cudzoziemcy. Robotnicy francuscy na ogół nie dali się też wciągnąć do kampanii szowinistycznej, nie dali się wziąć na lep agitacji, przedstawiającej cudzoziemców jako winowajców ich nędzy. Związki zawodowe usiłują zorganizować wszystkich robotników, bronią interesów swych wszystkich członków – Francuzów, jak i cudzoziemców; przeciwstawiają się jedynie napływowi nowych robotników do tych gałęzi, w których panuje bezrobocie. Czytaj dalej →
Podczas gdy jedna część robotników aż do upadłego biega, szukając pracy, przy czym naraża się na rozmaite prześladowania i upokorzenia, bywa nazywaną wagabundami, opryszkami, włóczęgami, którym się pracować nie chce itd. – lecz pomimo najlepszej woli i chęci pracy dostać nie może i w końcu rzeczywiście spada do rzędu włóczęgów i zbrodniarzy – to druga część musi ciągnąć jak woły 11, 12, a nawet 16 lub 18 godzin dziennie. I jaką jest ich zapłata za tę pracę? Równa zeru, za mało do życia, za wiele do śmierci. Ogólne skutki tego stanu rzeczy są przerażające: choroba, nędza, umysłowe i cielesne zwyrodnienie, upadek moralny całych mas ludu roboczego. A skąd się to wszystko bierze, dlaczego się tak dzieje? Dlatego, bo lud sam nie dba o to! Będzie to tak długo trwało, dopóki robotnicy sami będą na to pozwalali, dopóki nie zrozumieją, że są oszukiwani i wyzyskiwani, dopóki nie porzucą godnej przekleństwa obojętności i ciemięstwa, a nie nabiorą świadomości klasowej i nie połączą się wszyscy. Ale jeżeli życie robotnika już dziś jest takie marne, to cóż będzie dopiero z naszymi dziećmi? Czy pomyśleliście już kiedy o tym? Czy, Wy ojcowie i matki, nie czujecie tego, iż najświętszym obowiązkiem Waszym jest pomyśleć o losie swych dziatek? Czyż Wasze sumienie nie mówi Wam, że popełniacie zbrodnię nad zbrodniami, zbrodnię samobójstwa i równocześnie zbrodnię zabójstwa swych niewinnych dzieci, jeżeli spoczywacie w leniwej bezczynności i jeżeli cierpliwie, jak barany, dajecie się strzyc i pędzić do rzeźni? Czytaj dalej →
Przed klasą robotniczą, a w pierwszym rzędzie przed młodzieżą, jest jeszcze wiele rzeczy do spełniania, i to właśnie w organizacjach zawodowych. Przede wszystkim musimy dążyć do zniesienia klęski bezrobocia i zatrudnienia wszystkiej młodzieży, lecz nie kosztem wyrzucania rodziców z pracy, a przyjmowania na ich miejsce młodzieży jako wydajniejszej i niżej płatnej siły roboczej. Aby dać wszystkim zatrudnienie, musimy walczyć o skrócenie czasu pracy do 6 godzin dziennie przy równoczesnym podwyższeniu zarobków do granic możliwości. Musimy przeprowadzić prawdziwą ochronę pracy młodzieży i dorosłych. Musimy zabezpieczyć młodzieży warunki higieniczne i zdrowotne. Bo chcemy wychować zdrowych moralnie i fizycznie przyszłych pionierów Wolności i Socjalizmu. Czytaj dalej →
A to widzisz, do tego, że z tą pańszczyzną to jest tak samo jak z tą raną: tak jak tę ranę ten nieumiejący zawinął gałganem, żeby jej aby Wincenty nie widzieli, a ona ciągle była i bolała ich, tak i ludziom dali tam po trochu ziemi i to nie wszystkim, żeby ich aby oszukać, żeby im oczy zamydlić, żeby nie mogli widzieć pańszczyzny, żeby myśleli, że tej pańszczyzny już nie ma. A ona jest; jest pańszczyzna taka sama, jak była przed carskim ukazem, ino że jej ludzie nie widzą, bo choć ich ona wyniszcza, to myślą, że jej nie ma. Jak usłyszał te słowa jeden i drugi, tak sobie pomyśleli: oho! To tu ciekawe jakieś gadanie będzie i dla ludzi dobre do posłuchania. Więc choć niektóry już chciał iść do domu, to się zostali; przybliżyli się bardziej do Michała i słuchają, co dalej będzie. A Bartek go się pyta: Jakże to, Michale, powiadacie że teraz jest pańszczyzna? Przecie w ukazie było napisane, że ludzie będą wolni, że już nie będą na nikogo robić, to znaczy, że nie będzie pańszczyzny? A wy powiadacie, że pańszczyzna jest. Czytaj dalej →
Białystok w czasie strajku wyglądał oryginalnie, jak nam pisze jeden z korespondentów. „Miasto zwykle dość ruchliwe, z kominów fabrycznych zawsze unoszą się kłęby dymu, a teraz... pustki, cicho wszędzie, tylko raz po raz rozlega się stuk podków o bruk miejski, to kozackie patrole... Mongolskie, ogorzałe twarze ciekawie oglądają miasto i budynki; jako wojsko nieregularne, jadą uzbrojeni niejednakowo: u jednego w ręku tylko nahajka, u drugiego sterczy ponad głową wysoka pika; jadą jak kto chce, każdy siedzi na siodle inaczej do swego sąsiada i w pozie swobodnej, nie zaś jak wymusztrowany żołdak nowoczesny. Doprawdy, zdaje się, jakby wróciły czasy tatarskich najazdów”. Czytaj dalej →
Dwa miliony dni strajku w ciągu roku – to palące piętno hańby na czole kapitału. Obojętnie nam jakiego chrztu... Te same dwa miliony – to cierniowe kolce i laurowe liście z owego podwójnego wieńca na czole proletariusza. To wynik zbrodniczego wyzysku, zamaskowanego wielkimi słowami hochsztaplerstwa rekinów przemysłu i drobnych szczupaczków, żerujących na nędzy klasy robotniczej. Nie uwidoczniono jeszcze w owej statystyce, ile strajków przeprowadzono w obronie przed zniszczeniem warsztatu pracy. Ale i tu – jak wiemy dobrze – stawał do walki robotnik przeciw knowaniom kartelowych mafii. Dwa miliony dni wywrotowej i antypaństwowej roboty kapitału, dwa miliony dni nieustającej zbrodni notują statystyki... Szesnaście milionów godzin walki, niepewności, głodu – zapisał w dziejach klasy robotniczej krwawymi literami rok 1935. Czytaj dalej →
Nie chodzi nam w danej chwili o ocenę bezpośredniego efektu obydwu wydarzeń politycznych. Ujmujemy je raczej jako symptomy głębszego procesu społecznego. Na arenę polskiego życia społecznego wkracza bowiem nowy, ważki czynnik – masowy ruch demokratycznej inteligencji. Do walki o demokrację i przebudowę społeczną staje obok robotnika i chłopa inteligent pracujący. Wkroczenie na arenę trzeciej siły demokratycznej jest bezsprzecznie zjawiskiem o charakterze przełomowym w ewolucji polityczno-społecznej Polski lat ostatnich. Toteż fakt ten zasługuje niewątpliwie na szerszą i dokładniejszą analizę. Demokratyczny ruch inteligencji pracującej nie powstał nagle, za dotknięciem różdżki czarodziejskiej. Jest on wynikiem dłuższego rozwoju ideowego, kilkuletniej ewolucji polityczno-społecznej mas pracowniczych. Czytaj dalej →
Spółdzielnia pracy istnieje po to, aby zatrudniała swoich członków w sposób najkorzystniejszy dla nich i dla społeczeństwa, czyli dla swych klientów-użytkowników. Członkowie-pracownicy liczą w spółdzielni pracy na następujące dla siebie korzyści: 1) Spółdzielnia jako własna ich instytucja nie będzie ich wyzyskiwać, może więc zapewnić im lepsze warunki materialne niż każdy inny obcy dla swych najmitów-pracowników zarobkodawca, 2) Pracownicy nie będą w spółdzielni pracy doznawali poniżenia, jakie odczuwa każdy najmita, zależny jednostronnie i osobiście od swego zarobkodawcy, 3) Praca ich nie będzie narażona w spółdzielni pracy na jej znieprawienie bez ich zgody, ponieważ będą oni sami swoją samorządną pracę podejmować i sami będą za nią odpowiedzialni; natomiast gdzie indziej musieliby oni jako najemnicy wykonywać posłusznie, bez prawa do oporu, wszystkie nakazane im przez zarobkodawcę czynności, niekiedy nawet takie, które mogłyby się nie godzić z poczuciem obywatelskim pracownika. Czytaj dalej →
Cała sfora urzędowych gości Hartinga wyszła przed biuro i Danilczuk podchmielony zaczął czytać ogłoszenie zarządu Huty: że robotnicy są wydaleni z Huty, ponieważ sami porzucili pracę, i żeby każdy oddział przychodził w taki a taki dzień po wypłatę. Ze stacji nadbiegł kurier i oddał jakąś depeszę. Danilczuk poszedł kilkadziesiąt kroków szosą i czytał ogłoszenie po raz drugi, potem zaczął zaklinać na Boga, by się rozchodzić, a szczególnie by kobiety i dzieci szły natychmiast do domów. Po skończeniu czytania Onoprienko dał rozkaz „na bagnety”, tłum cofnął się w ulicę Janoty, żołnierze wrócili pod mur. Zaczęły się wyrzekania, kobiety wymyślały żołnierzom. Zagrożono strzelaniem, z tłumu odezwały się głosy: „gdzie to takie prawo, co pozwala do ludzi strzelać!”. Rozległa się komenda i żołnierze dali ognia w powietrze; tłum cofnął się i zaczął się rozchodzić powoli, gdyż wyjście z ulicy było tylko jedno – w górę. Po kilku minutach dano ognia po raz drugi: rozległy się jęki i straszny krzyk tłumu – na ziemi leżało 7 ciał. Blisko pół godziny mieli żołnierze wymierzone lufy w ulicę i przez ten czas nie pozwolili nawet lekarzom nadbiegłym z ambulatorium Huty podjąć rannych. Trzech już skonało, 4 leży w szpitalu między życiem a śmiercią. Czytaj dalej →
Nie znaczy to jednak, by robotnicy, mimo dotkliwych niejednokrotnie represji, nie strajkowali i w tych odległych czasach, kiedy musieli za ten ostry środek walki odpowiadać. Przykładem takiego zdarzenia jest strajk, który wybuchł w roku 1690 w kopalniach soli w Wieliczce pod Krakowem. Strajk ten, bodajże najstarszy ze strajków w Polsce, wybuchł na podłożu gospodarczym. Górnicy wieliccy oprócz wynagrodzenia pieniężnego pobierali za swą pracę jako zapłatę pewną ilość soli (podobnie jak dzisiaj górnicy w kopalniach węgla otrzymują węgiel). Kto nie chciał brać deputatu solnego, mógł otrzymać równowartość w gotówce, według specjalnej taryfy. Większość górników rezygnowała z deputatu, woląc gotówkę. W roku 1690 zarząd kopalni z niewiadomych przyczyn obniżył taryfę, według której następowała, zmiana deputatu solnego na pieniądze, względnie, jak twierdzą inne źródła, zmniejszył sam deputat. Wywołało to niezadowolenie wśród rzesz górniczych, które po nieudanych pertraktacjach wyładowało się ostatecznie w postaci strajku. Nie przystąpili jednak do niego wszyscy. I wówczas znalazło się dwóch „łamistrajków”. Okrutnie zemścili się na nich strajkujący. Tłum napadł ich i zamordował. Czytaj dalej →
Machina biurokratyczna rozprzęga się, a coraz częściej rozbrzmiewające salwy karabinowe świadczą, że rozpoczyna się walka na śmierć i życie – walka krwawa pomiędzy samowładztwem carskim a przychodzącymi do świadomości masami ludności pracującej. Walka ta może potrwać bardzo jeszcze długo, pochłonie ona z pewnością olbrzymie ofiary, ale skończyć się tak bezowocnie jak bohaterskie wysiłki „Narodnej Woli” w ósmym dziesięcioleciu już nie może. Dziś bowiem nie garstka spiskowców, ale olbrzymia masa proletariatu wstępuje w szranki. Tej masy niepodobna ani aresztować, ani wysłać na Sybir, ani rozstrzelać, ani powiesić. Można krew jej przelewać strumieniami, jak to było u nas w Żyrardowie, w Łodzi, w Dąbrowie, jak to było w Rydze w r. 1899, albo niedawno w Rostowie nad Donem i w Złatouście lub świeżo w Baku, Tyflisie, Kijowie i Jekaterynosławiu, ale krew ta będzie rodziła coraz to nowe szeregi mścicieli. Kolosalny ruch strajkowy, którego świadkiem były Kaukaz i Ukraina w lipcu i sierpniu roku bieżącego – to jeden z epizodów tej walki zaciętej, której końca przewidzieć jeszcze niepodobna. Czytaj dalej →
Co na to powie Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej? Czy ochrona pracy pracownika umysłowego w Polsce jest fikcją? Art. 104 Konstytucji Rzeczypospolitej powiada, że „każdy obywatel ma prawo swobodnego wyrażania swoich myśli i przekonań”. Dyrekcja huty Giesche zabrania jednak swoim pracownikom zajmowania się polityką i uważa nawet to za ciężkie przewinienie służbowe, grożąc wszelkimi skutkami. Czy Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej będzie tolerowało powyższe postępowanie Dyrekcji huty? Czytaj dalej →
Wszystkie inne wnioski naszych towarzyszów, jak: aby przedsiębiorca obowiązany był dbać o to, aby robotnicy mogli oczyszczać się ze szkodliwych dla zdrowia brudów, aby mieli zawsze świeżą i zdrową wodę do picia, że w fabrykach musi na jednego robotnika przypadać przynajmniej 15 metrów sześciennych powietrza, że ciepłota nie śmie być w nich niższa jak 12 a nie wyższa jak 18 stopni Celsjusza, że mają być osobne jadalnie, szatnie, wychodki itp., zostały odrzucone. Ostatecznie najważniejszą treścią tej reformy jest to, że rząd ma prawo w szkodliwych dla zdrowia zakładach przemysłowych nakazywać w drodze rozporządzenia zaprowadzenie krótszego (aż do godzin sześciu na dobę) dnia roboczego i przerw w pracy. Ale reforma ta nabierze treści żywej, wartości i siły dopiero wtedy, gdy robotnicy sami przy pomocy swej organizacji politycznej i zawodowej zmuszą rząd nie tylko do wydania odpowiednich rozporządzeń – lecz także do ścisłego ich wykonywania. Czytaj dalej →
Spineraje strajkują, a tkacze wskutek tego nie mają osnów i już stoi nasza szychta u Graubnera, Förstera, Lukasa i Bathelta. Będą strajkować dalej farbownie, to nie będzie farbionego prządła i ci tkacze także będą świętowali, co wyrabiają modny towar. My nie chcemy robotnikom z apretury ich walki zepsuć i żądania tkaczy tak sformułowaliśmy, aby nie mieli wymówki fabrykanci, że na dwie strony nie mogą poprawić. Teraz oświadczyliśmy naszym członkom, którzy pracują w apreturze, aby się do strajku przyłączyli i tak długo dostaną wsparcie, jak długo strajk będzie trwał; w tym celu wydaliśmy odezwę, lecz mimo tego sekretarze z przeciwnej partii wydali kontrodezwę, żem zdradził i chcę sprawę popsuć. W ich zgromadzeniach, gazetach i odezwach ciągle ujadają na „żydka Donerkajla” i „czerwonych”, zamiast pouczać robotników zawodowo. Winę oni teraz ponoszą za skutki tej walki, niechże przynajmniej teraz starają się inaczej postępować i naprawić to złe! Czytaj dalej →
Z równym też zapałem, z niebywałą wytrwałością szerzą ideę strajku powszechnego. Od lat przeszło dziesięciu idea ta toruje sobie drogę we Francji i dziś setki tysięcy robotników uważają tę broń za najskuteczniejszą, niemal jedyną dla wyzwolenia proletariatu. Nie ma obecnie miasta, nie ma prawie gminy, gdzie by nie znano i nie broniono kwestii strajku powszechnego, tyle już bowiem odczytów urządzono, tyle tysięcy broszur i odezw rozpowszechniono. Zaledwie nieznaczna część syndykatów – kilkadziesiąt na 8680 – dała się wciągnąć do politycznych tzw. ministerialnych organizacji socjalistycznych, znakomita zaś ich większość pozostała wierną rewolucyjnemu sztandarowi, na którym zdała widnieje napis: Vive la grève générale. Widząc jak idea ta coraz więcej zyskuje zwolenników nawet zagranicą, jak zdolną jest zelektryzować masy, a śmiertelnym strachem przejąć burżuazję, propagują dziś ją francuskie organizacje robotnicze z gorętszą jeszcze wiarą, z większą energią. Nie tyle myślą używać tej broni dla zdobycia jakiegoś prawa, ile dla ostatecznego obalenia dzisiejszego ustroju; nie uważają jej za środek pokojowy, lecz za prolog rewolucji społecznej; nie sądzą, ażeby godzina jej wybiła lada chwila, ale wiedzą, że tysiączne wypadki mogą ją przyśpieszyć. Nie łudzą się, ażeby proletariat był już gotów, zachowują jednak w pamięci prawdę historyczną, że zawsze mniejszość przebojem toruje ścieżki postępu i wolności. Czytaj dalej →
Czyż Sejm, czyż my tego Sejmu partie i członkowie, pozostaniemy głusi na ten jęk, na ten płacz mas chłopskich i robotniczych, czyż my rzeczywiście pod płaszczykiem teoretycznych debat o bolszewizmie zatkamy uszy na jęki parobków i służby folwarcznej, na krzyki, na kule i razy, padające gęsto na każdego, kto się naraził żandarmom? Moi Panowie – był czas, kiedy jednym z najpopularniejszych argumentów ze strony esdecji było pytanie: Do czego wy, socjaliści polscy, dążycie? Dążycie do zamiany rosyjskiego czy austriackiego żandarma na polskiego żandarma. I wówczas odpowiadaliśmy, że choćby ten polski żandarm próbował wystąpić tak, jak występowali jego koledzy rosyjscy czy austriaccy – wówczas polski Sejm, polski, wolny, zorganizowany lud potrafi go obezwładnić, ukarać. A dziś na Boga! – toż to szyderstwo esdecji staje się ciałem w Polsce, toż to ten polski żandarm jest jak gdyby wyrafinowanym okrucieństwem rosyjskiego i austriackiego żandarma. Toż to wszyscy świadkami jesteśmy tego, od czego krew mrozi się w żyłach. Pod egidą polskiego rządu, pod hasłem Białego Orła, pod znakiem Rzeczypospolitej! Czytaj dalej →
PPS wskazuje ludowi pracującemu na wsi i w mieście, że jedyna droga do podniesienia dobrobytu, do zniesienia bezrobocia prowadzi przez obalenie gospodarki kapitalistów i obszarników. Kapitalizm jest chory śmiertelnie, im prędzej go się dobije, tym prędzej lud pracujący dostanie chleb i pracę. Mamy dosyć chleba, aby wszystkich nakarmić, dosyć węgla, aby ogrzać wszystkie domostwa, dosyć drzewa, żelaza i cegieł, aby dać ludziom dach nad głowy i rozwijać wszelką produkcję. Mamy także dostateczną ilość rąk do pracy, aby wytwarzać wszystko, co potrzeba. Dzisiaj nie chodzi o to, żeby się zmieniły tylko osoby stojące u rządu, ale dla wyzwolenia ludu z nędzy i niewoli politycznej koniecznym jest odsunięcie od władzy rządzących dziś klas i oddanie władzy w ręce robotników i chłopów. Czytaj dalej →
Możność zetknięcia się z tym bujnie tętniącym życiem organizacyjnym, ogarniającym nie dziesiątki, jak u nas, lecz tysiące ludzi, krzepiąco działa na nas – pracowników małych i tak bardzo ubogich instytucji polskich. A gdy przy bliższym poznaniu okaże się, że i tamte olbrzymie dziś organizacje wyrosły z małych ośrodków wolą i energią poszczególnych ludzi, którzy realizowali swe myśli wśród piętrzących się trudności, utwierdza się w nas wiara, że kiedyś i z naszych miast znikną tłumy młodzieży bezmyślnie spędzającej wolne od pracy chwile w zaduchu i kurzu ulic i podwórzy, że tłumami radosnej młodzieży zapełnią się doliny Podkarpacia i wybrzeża morskie, że każda bledziutka pochylona nad igłą dziewczyna i każdy chłopiec z hali fabrycznej będą mogli przeżyć swój dwutygodniowy urlop wśród słońca i niefrasobliwej radości. Czytaj dalej →
Świadomość, że kapitał bez pracy jest tylko kupą nieużytków, stwarza nawet w kołach socjalistycznych nader sposobne podłoże do owego przekonania, że organizacja i solidarność muszą w bezpośrednich zapasach zapewnić pracy, stwarzającej wszelką wartość, zwycięstwo – byle tylko była po temu silna wola. Przez codzienną walkę klasa robotnicza pod kierownictwem związków zawodowych podnosi się materialnie i duchowo i sposobi do objęcia przyszłych swych zadań. Organizacja przedsiębiorców, zaostrzając walkę klasową, przyśpiesza chwilę objęcia przez proletariat kierownictwa produkcją społeczną. Lokauty są środkiem, którym świat kapitalistyczny dokumentuje możliwie najjaskrawiej wszystkie sprzeczności ukryte w łonie istniejącego ustroju i sam zmusza robotników do podjęcia z nim ostatecznej walki, dającej w swych wynikach zgodę między posiadaniem a pracą. Czytaj dalej →