Po dziś dzień żadna z tych wytycznych nie została zakwestionowana przez doświadczenie. Przeciwnie, wszystkie okazały się żywotne i twórcze. Lat dwadzieścia temu „Cukunft” była jedną z wielu organizacji, prawda – największą, ale nie mogła wtedy oświadczyć tego, do czego ma w tej chwili bezspornie prawo – że jest reprezentantką całej młodzieży żydowskiej, pragnącej innego jutra, jutra pracy i wolności. Tak jak za Bundem stanęła większość żydowskiego ludu, cały lud pracy, tak za Cukunftem kroczy całe młode pokolenie, które walczyć chce o lepsze jutro, a wie, czuje i wierzy, że walczyć można o nie pod hasłami walki o Polskę Socjalistyczną. Czytaj dalej →
W każdym razie przyznać musimy, że organizacyjnie stoimy marnie, tak marnie, że o żadnej walce myśleć nie możemy, dopóki nie poprawimy stanu organizacji, dopóki nie usuniemy sprzed oczu perspektywy śmierci naturalnej PPS. Grunt dla stworzenia potężnej organizacji jest bez wątpienia przygotowany przez poprzednią działalność, a niech nas zachęci do takiej wydatnej pracy myśl, że żeby nie stracić tego wpływu, jaki mamy w całym państwie rosyjskim, iść trzeba naprzód i przystąpić wreszcie do czynnej walki z rządem. Czytaj dalej →
Członek CKR PPS zjechał do Łodzi, a po naradach komendant Organizacji Bojowej wezwał do siebie instruktorów. Co robią bojowcy? – zapytał. – Nic. Sprzątnięto tylko dwóch szpicli, jednego strażnika w Widzewie i ośmiu żandarmom powybijano zęby kulami, podobno ze zmartwienia – pomarli. – Tak. A co robią endecy? – Zabili już ośmiu robotników, jedenastu ranili i rzucili bombę do sklepu kooperatywy robotniczej. – Nasi bojowcy spotykali się z nimi? – Dwa razy. – No i co? – Ano pierwszy raz zaczęli do nas prażyć, ale z daleka i nic z tego nie wyszło, a drugi raz przetrąciliśmy ich w bramie na Bałutach. Rezultat: zabraliśmy im cztery poświęcane browningi. A ponieważ domagali się pokwitowania, tośmy im wysmarowali gęby na kolor czerwony i puścili. Czytaj dalej →
Naród polski spłaca dziś zarówno poległym, jak i przy życiu pozostałym bojownikom o wolność swój moralny dług. Byłoby jednak wielką niesprawiedliwością, gdyby w historii polskiego ruchu wolnościowego przemilczano o znacznym udziale w nim żydowskiego robotnika. Do złotej księgi historii muszą być wpisani wszyscy bohaterzy bez różnicy pochodzenia, i przyszłe pokolenia w Polsce muszą wiedzieć o pionierach, którzy na „żydowskiej ulicy” rzucali pierwsze ziarnka idei niezawisłej Polski. Przyszłe pokolenia w Polsce muszą wiedzieć, jaką rolę odegrali pepeesowcy-Żydzi, którzy walczyli i cierpieli dla wyzwolenia klasy robotniczej i Polski. Czytaj dalej →
Słyszeliście o Hipolicie Kopisiu. Tak nieromantycznie nazywa się jeden z ostatnich rycerzy świata. Stolarz z Parczewa, wysłany przez organizację do Lubartowa, by śmiercią ukarać jednego ze szpiegów i katów, czterema strzałami z brauninga położył dwóch strażników, którzy go zatrzymali, ocalał i pozostał w tej miejscowości, nareszcie kazał się zameldować u urzędnika, na którym wyrok miał spełnić, i położył go trupem. Mając jeszcze rewolwer nabity i możność utorowania sobie drogi kulami, dobrowolnie oddał się w ręce żandarmów. Przed sądem wojennym powiedział: Byłem żołnierzem proletariatu polskiego, spełniłem rozkaz mej władzy przełożonej. Żałuję, żem zabił dwóch strażników – chcieli mi przeszkodzić. Innych nie zabijałem, choć miałem możność, bo sam nie mogę życiem ludzkim rozporządzać. Jedną tylko do was, sędziowie wojenni, mam prośbę: byłem żołnierzem rewolucji polskiej, ukarzcie mię śmiercią żołnierską, przez rozstrzelanie, nie powieszenie. Sąd prośbę jego uwzględnił, skazał go na rozstrzelanie i ułaskawił na bezterminową katorgę. Czytaj dalej →
Oprócz wykazanych 12 Domów Robotniczych jest w posiadaniu robotniczym kilkadziesiąt domków i realności, w których mieszczą się sklepy stowarzyszeń spożywczych i lokale mniejsze, służące na urządzenie małych zgromadzeń, konferencji lub posiedzeń. Jeżeli zważymy, że w roku 1905 stanął pierwszy Dom Robotniczy w Stonawie, to należy stwierdzić, że dzieła wybudowania dwunastu wspaniałych gmachów dla użytku robotniczego dokonano właściwie w okresie dziesięciu lat, gdyż czas wojenny należy z tego wyłączyć. Jeżeli weźmiemy pod uwagę etnograficzną część Śląska Cieszyńskiego – w części czeskiej – gdzie mieszka koło 160 000 Polaków, z czego można liczyć śmiało 75-80% robotników, to musimy stwierdzić, że Domy Robotnicze stoją właśnie w tych miejscowościach, gdzie największy procent jest Polaków, co najlepiej dowodzi, że budowy te są prawie wyłącznie dziełem polskiego robotnika. Czytaj dalej →
Po załatwieniu formalności szliśmy z powrotem do X pawilonu przez plac, na którym stała kolumna ku czci cara Aleksandra I – z napisem „zwycięzcy i dobroczyńcy Polski”. Baron, wskazując na tę kolumnę, rzekł, że tu będzie szubienica dla wrogów wolności, gdy lud obali carat, a później stanie tu pomnik wolności. Koło drzwi mojej dziesiątej celi pożegnałem na zawsze towarzyszy – Barona i Białoruckiego. Skazano ich na śmierć. Barona w kilka dni po sprawie stracono, a Białoruckiemu zamieniono śmierć na dożywotnią katorgę, lecz po trzech miesiącach stracono go za inną sprawę: za rzucenie bomby pod Proskurjakowa. Po wręczeniu aktu oskarżenia – czekałem na sprawę dwa tygodnie. Nie czułem lęku, choć wiedziałem, że będę skazany na śmierć. Było we mnie dużo ciekawości, jak to będzie na tej sprawie. Czytaj dalej →
Do nowego parlamentu masy pracujące Polski wysłały 65 posłów i 10 senatorów z listy nr 2. Klub nasz, jako drugi co do siły i znaczenia w tym Sejmie, stanął wobec wielkich i trudnych zadań. W tych trudnych warunkach pracował ZPPS konsekwentnie nad odbudową znaczenia i powagi parlamentaryzmu, jako kamienia węgielnego demokracji. Z jednej strony zmierzaliśmy więc do energicznego odpierania wszelkich prób poniżenia Sejmu jako instytucji i odebrania mu znaczenia; z drugiej strony staraliśmy się o wydobycie z samego Sejmu maksimum energii i pracowitości. Tu mamy do zanotowania poważne sukcesy ZPPS. Już na pierwszym posiedzeniu Sejmu, po niebywałym sponiewieraniu ciała ustawodawczego przez wprowadzenie policji do sali obrad, Sejm odrzuca kandydaturę rządową p. Bartla na marszałka Sejmu i wybiera 206 głosami kandydata ZPPS, tow. Ignacego Daszyńskiego. Wybór ten był wielkim triumfem demokracji i tak też został przez cały kraj zrozumiany. Czytaj dalej →
Nowy naród w ogóle powinien odwrócić się od historii. Żadnego historycznego sentymentalizmu, który tylko konserwuje dawne wyobrażenia. Żadnego usprawiedliwiania narodu, który upadł. Dlategośmy zginęli, żeśmy źle mieli w głowie – wielokrotnie powtarza Kamieński. Toteż postuluje nawet radykalną przemianę polskiej literatury, i to zarówno tej wysokiej, pisanej, jak i tej śpiewanej i powtarzanej sobie z ust do ust w polskich domach. Koniec z czcią oddawaną niesprawiedliwym czasom, ich bohaterom, a już zwłaszcza tym, którzy ponieśli klęskę. Pieśń powinna być zwrócona ku przyszłości. Chwalić Polskę taką, jaka być powinna, a nie taką, która była ku pohańbieniu swojego ludu. Czytaj dalej →
Jeżeli burżuazja nie wytrzyma spokojnie tego zalewu robotniczego, jeżeli porwie się do zamachu stanu i zniszczy podstawę konstytucyjną, na której stoją dziś partie socjalistyczne w swojej taktyce politycznej, w takim razie i robotnicy nie będą wcale tkwić w pojęciach konstytucyjnych, zwłaszcza że mają oni i dzisiaj nieskończoną ilość sposobności zajrzeć za kulisy konstytucjonalizmu i zobaczyć w nim także i maskę zasłaniającą walkę klasową. Ale dla osiągnięcia pewności taktyki potrzebna jest olbrzymia praca uświadamiania politycznego i społecznego, potrzebna jednolitość i sprężystość organizacji, potrzebne wreszcie obiektywne warunki, jak pewien dobrobyt robotnika, oświata szkolna i obywatelska. To są podstawy każdego ruchu, do których dopiero musi być dostosowaną taktyka, czyli zbiór reguł, których trzyma się partia w polityce teraźniejszości, w realizowaniu swego wpływu w państwie i społeczeństwie i w zbliżeniu się do celów dalszych i najdalszych. Czytaj dalej →
Ażeby podkreślić, kim była Pani Maria, pozwolę sobie na przytoczenie niektórych ustępów jej listu, pisanego do mnie w chwili, gdy się giąłem pod ciężarem powyższego wyroku: „...chciałam także powiedzieć Panu, żeby się Pan tak nie martwił wyrokiem. Pan był tak strasznie zgnębiony wczoraj. Pan widzi przecie, że dla nas śmierć nie powinna być straszna i chyba założenie to stwierdzamy zachowaniem swoim... Pan podziwia spokój męża, z jakim umiera, a dla mnie życie jego jest drogie, lecz jeszcze droższy spokój i siła, z jaką potrafi wyzbyć się dla siebie wszystkiego... Widzę, że zwyciężyliśmy oboje, obojętnie patrząc na wszystko, wobec śmierci za ideę...”. Byli to godni siebie ludzie! Ostatnim okrzykiem Montwiłła pod szubienicą były słowa: Niech żyje Polska niepodległa! Czytaj dalej →
Klasowe stowarzyszenia spółdzielcze w okresie pierwszej wojny światowej, w okresie głodu, paskarstwa, panujących chorób zakaźnych, oddały klasie robotniczej wielkie usługi. Należy zaznaczyć, że po chleb i inne artykuły w sklepach miejskich i u prywatnych sklepikarzy ludzie wystawali długie godziny, a nieraz i w nocy. W spółdzielniach tego nie było, a jeżeli nieraz pewna liczba osób oczekiwała przez krótki czas, pomieściła się w sklepach, a nie na dworze. Były okresy, kiedy chleb w spółdzielniach był sprzedawany po cenach niższych niż u prywatnych piekarzy. Należy podkreślić, że działalność robotniczych spółdzielni nie ograniczała się do tanich kuchni i herbaciarni. Pracownicy tych instytucji byli to społecznicy, oddani wiernie sprawie wyzwolenia społecznego i wyzwolenia narodowego ludu polskiego, ludzie zahartowani w pracy i walce podziemnych organizacji politycznych, którzy za marne wynagrodzenie pracowali z całym poczuciem odpowiedzialności. W tych instytucjach wrzała jednocześnie praca polityczna. W lokalach ich odbywały się zebrania robotnicze, pogadanki, wykłady, odczyty itp. Idea socjalizmu przesiąkała głęboko do serc i umysłów klasy robotniczej. Krystalizowało się oblicze społeczno-polityczne mas robotniczych, co ma historyczne znaczenie w polskim ruchu robotniczym. Czytaj dalej →
Białystok w czasie strajku wyglądał oryginalnie, jak nam pisze jeden z korespondentów. „Miasto zwykle dość ruchliwe, z kominów fabrycznych zawsze unoszą się kłęby dymu, a teraz... pustki, cicho wszędzie, tylko raz po raz rozlega się stuk podków o bruk miejski, to kozackie patrole... Mongolskie, ogorzałe twarze ciekawie oglądają miasto i budynki; jako wojsko nieregularne, jadą uzbrojeni niejednakowo: u jednego w ręku tylko nahajka, u drugiego sterczy ponad głową wysoka pika; jadą jak kto chce, każdy siedzi na siodle inaczej do swego sąsiada i w pozie swobodnej, nie zaś jak wymusztrowany żołdak nowoczesny. Doprawdy, zdaje się, jakby wróciły czasy tatarskich najazdów”. Czytaj dalej →
A gdym się zastanowił nad narodem, z którym mnie wiązało wszystko, co cieszy, i wszystko, co boli, wszystko, co we mnie myśli, i wszystko, co czuje, przychodziłem do przekonania, że moje dziecinne marzenia i rojenia zespalają się z moim młodzieńczym światopoglądem. Socjalista w Polsce dążyć musi do niepodległości kraju, a niepodległość jest znamiennym warunkiem zwycięstwa socjalizmu w Polsce. Na Syberii również poznałem dokładniej pierwsze kroki socjalizmu w Polsce. Jako kolegów wygnania miałem tow. Landego i kilku proletariatczyków, oprócz tego miałem możność przeczytania wielu socjalistycznych wydawnictw polskich, z którymi nie spotykałem się w Wilnie. Ostatecznie postanowiłem po powrocie do kraju wstąpić do „Proletariatu” i starać się o zreformowanie go w kierunku, który obecnie nazywa się PPS-owym. A że byłem odcięty od kraju i dalsze (po 1887 roku) ewolucje socjalizmu u nas były mi nieznane, z tym postanowieniem przyjechałem do domu w drugiej połowie 1892 roku i.. ku wielkiej swej radości przekonałem się, że moja zamierzona praca reformatorska już jest zbyteczną. Czytaj dalej →
Kilkudniowe życie Rządu Ludowego było to życie bujne i radosne. Zdarzały się i rzeczy śmieszne. W pierwszych dniach ziemianie z lubelskiego drżeli ze strachu przed „rzezią”. Byli pewni, że wszystko im zabiorą, chodziło im tylko o to, by chociaż dostać kwity. Po dwu dniach jednak już przestali się bać, i to tak dalece, że było to aż nieprzyjemne. Ogromne wrażenie wywarł fakt, że w dniu ogłoszenia manifestu Rządu Ludowego robotnicy sami po ośmiu godzinach porzucili wszędzie pracę, mimo że dekret o ośmiogodzinnym dniu pracy nie był jeszcze wydany. Ta wola ludu była imponująca i wstrząsnęła opinię. Tę inicjatywę ludu spotykało się na każdym kroku. Było to topienie się w nadmiarze własnej radości i kłopotów. Czytaj dalej →
Dwa miliony dni strajku w ciągu roku – to palące piętno hańby na czole kapitału. Obojętnie nam jakiego chrztu... Te same dwa miliony – to cierniowe kolce i laurowe liście z owego podwójnego wieńca na czole proletariusza. To wynik zbrodniczego wyzysku, zamaskowanego wielkimi słowami hochsztaplerstwa rekinów przemysłu i drobnych szczupaczków, żerujących na nędzy klasy robotniczej. Nie uwidoczniono jeszcze w owej statystyce, ile strajków przeprowadzono w obronie przed zniszczeniem warsztatu pracy. Ale i tu – jak wiemy dobrze – stawał do walki robotnik przeciw knowaniom kartelowych mafii. Dwa miliony dni wywrotowej i antypaństwowej roboty kapitału, dwa miliony dni nieustającej zbrodni notują statystyki... Szesnaście milionów godzin walki, niepewności, głodu – zapisał w dziejach klasy robotniczej krwawymi literami rok 1935. Czytaj dalej →
Robotniczy magistrat łódzki stanął na czele gospodarki miejskiej w okresie dla miasta najtrudniejszym. A jednak w tych ciężkich warunkach robotniczy zarząd miejski zrobił więcej aniżeli jakiekolwiek inne miasto w Polsce. Urzeczywistnienie zaś powszechnego nauczania jest największą realną zdobyczą rządów robotniczych w samorządzie łódzkim. Niezależnie jednak od bezpośrednich rezultatów praktycznych osiągniętych przez magistrat m. Łodzi, podkreślić należy jego rolę wychowawczą dla proletariatu. Samorząd łódzki stał się warsztatem pracy twórczej dla szerokich warstw ludności pracującej, która dotychczas odsunięta była od wszelkiego wpływu na instytucje miejskie. Czytaj dalej →
Kiedy w ramach przygotowań do zjednoczenia partii naciskano na przedterminowe wykonanie planu 3-letniego, Bielnik 16 września rozesłał do obwodowych inspektorów IX Okręgu pismo o wzmożenie działań w walce z wypadkami przy pracy, wykrywanie ich przyczyn i poprawę pracy inspektorów w zakresie profilaktyki wypadkowej. Wkrótce, 4 października został wraz z grupą działaczy usunięty z funkcji partyjnych przez Radę Wojewódzką PPS ponieważ sprzeciwiał się PPR-owskiej drodze do zjednoczenia partii. W „Deklaracji ideowej” nowego CKW PPS z 17 listopada 1948 r. został zaliczony do „prawicowego i nacjonalistycznego” skrzydła w PPS, a WK PPS przed kongresem zjednoczeniowym usunął go z partii, o czym na pierwszych stronach donosiła lokalna prasa partyjna. W tym czasie przez ponad miesiąc, po uprowadzeniu z ulicy, był przetrzymywany przez Urząd Bezpieczeństwa Publicznego, a w jego mieszkaniu przeprowadzano rewizje. Podczas jednej z nich – jak wspomina jego córka, E. Parfiniewicz – młodzi zapaleńcy z UB zarekwirowali nawet jej zeszyty licealne, w których przygotowała jako zadanie domowe z geografii przykładowe mapki topograficzne... Czytaj dalej →
Cała sfora urzędowych gości Hartinga wyszła przed biuro i Danilczuk podchmielony zaczął czytać ogłoszenie zarządu Huty: że robotnicy są wydaleni z Huty, ponieważ sami porzucili pracę, i żeby każdy oddział przychodził w taki a taki dzień po wypłatę. Ze stacji nadbiegł kurier i oddał jakąś depeszę. Danilczuk poszedł kilkadziesiąt kroków szosą i czytał ogłoszenie po raz drugi, potem zaczął zaklinać na Boga, by się rozchodzić, a szczególnie by kobiety i dzieci szły natychmiast do domów. Po skończeniu czytania Onoprienko dał rozkaz „na bagnety”, tłum cofnął się w ulicę Janoty, żołnierze wrócili pod mur. Zaczęły się wyrzekania, kobiety wymyślały żołnierzom. Zagrożono strzelaniem, z tłumu odezwały się głosy: „gdzie to takie prawo, co pozwala do ludzi strzelać!”. Rozległa się komenda i żołnierze dali ognia w powietrze; tłum cofnął się i zaczął się rozchodzić powoli, gdyż wyjście z ulicy było tylko jedno – w górę. Po kilku minutach dano ognia po raz drugi: rozległy się jęki i straszny krzyk tłumu – na ziemi leżało 7 ciał. Blisko pół godziny mieli żołnierze wymierzone lufy w ulicę i przez ten czas nie pozwolili nawet lekarzom nadbiegłym z ambulatorium Huty podjąć rannych. Trzech już skonało, 4 leży w szpitalu między życiem a śmiercią. Czytaj dalej →
Nie pierwszy to raz stawał Bakunin w obronie naszej krzywdy narodowej: już w Paryżu, nawiązawszy stosunki z polską emigracją, zaznaczył swoje stanowisko w wielkiej mowie, wygłoszonej w 1847 r. z racji rocznicy powstania listopadowego. Podkreślając zasadniczą sprzeczność, jaka istnieje między ludem rosyjskim a caratem, który jest wrogiem wszelkiej wolności w Europie, stwierdza, że społeczeństwo rosyjskie popełniło wielki błąd w 1830 r. (w czasie powstania listopadowego), gdyż powodzenie powstania polskiego byłoby krokiem do wyzwolenia się od carskiego despotyzmu – piętnując zaś całą „oficjalną Rosję”, ofiarowuje Polakom sojusz, by kiedyś (jak się wyraził) masy ludowe, zwłaszcza w walce z caratem, zaśpiewały razem „Jeszcze Polska nie zginęła”. Czytaj dalej →