Robotniczy magistrat łódzki stanął na czele gospodarki miejskiej w okresie dla miasta najtrudniejszym. A jednak w tych ciężkich warunkach robotniczy zarząd miejski zrobił więcej aniżeli jakiekolwiek inne miasto w Polsce. Urzeczywistnienie zaś powszechnego nauczania jest największą realną zdobyczą rządów robotniczych w samorządzie łódzkim. Niezależnie jednak od bezpośrednich rezultatów praktycznych osiągniętych przez magistrat m. Łodzi, podkreślić należy jego rolę wychowawczą dla proletariatu. Samorząd łódzki stał się warsztatem pracy twórczej dla szerokich warstw ludności pracującej, która dotychczas odsunięta była od wszelkiego wpływu na instytucje miejskie. Czytaj dalej →
Spółdzielnia pracy istnieje po to, aby zatrudniała swoich członków w sposób najkorzystniejszy dla nich i dla społeczeństwa, czyli dla swych klientów-użytkowników. Członkowie-pracownicy liczą w spółdzielni pracy na następujące dla siebie korzyści: 1) Spółdzielnia jako własna ich instytucja nie będzie ich wyzyskiwać, może więc zapewnić im lepsze warunki materialne niż każdy inny obcy dla swych najmitów-pracowników zarobkodawca, 2) Pracownicy nie będą w spółdzielni pracy doznawali poniżenia, jakie odczuwa każdy najmita, zależny jednostronnie i osobiście od swego zarobkodawcy, 3) Praca ich nie będzie narażona w spółdzielni pracy na jej znieprawienie bez ich zgody, ponieważ będą oni sami swoją samorządną pracę podejmować i sami będą za nią odpowiedzialni; natomiast gdzie indziej musieliby oni jako najemnicy wykonywać posłusznie, bez prawa do oporu, wszystkie nakazane im przez zarobkodawcę czynności, niekiedy nawet takie, które mogłyby się nie godzić z poczuciem obywatelskim pracownika. Czytaj dalej →
Nie znaczy to jednak, by robotnicy, mimo dotkliwych niejednokrotnie represji, nie strajkowali i w tych odległych czasach, kiedy musieli za ten ostry środek walki odpowiadać. Przykładem takiego zdarzenia jest strajk, który wybuchł w roku 1690 w kopalniach soli w Wieliczce pod Krakowem. Strajk ten, bodajże najstarszy ze strajków w Polsce, wybuchł na podłożu gospodarczym. Górnicy wieliccy oprócz wynagrodzenia pieniężnego pobierali za swą pracę jako zapłatę pewną ilość soli (podobnie jak dzisiaj górnicy w kopalniach węgla otrzymują węgiel). Kto nie chciał brać deputatu solnego, mógł otrzymać równowartość w gotówce, według specjalnej taryfy. Większość górników rezygnowała z deputatu, woląc gotówkę. W roku 1690 zarząd kopalni z niewiadomych przyczyn obniżył taryfę, według której następowała, zmiana deputatu solnego na pieniądze, względnie, jak twierdzą inne źródła, zmniejszył sam deputat. Wywołało to niezadowolenie wśród rzesz górniczych, które po nieudanych pertraktacjach wyładowało się ostatecznie w postaci strajku. Nie przystąpili jednak do niego wszyscy. I wówczas znalazło się dwóch „łamistrajków”. Okrutnie zemścili się na nich strajkujący. Tłum napadł ich i zamordował. Czytaj dalej →
Wszystkie inne wnioski naszych towarzyszów, jak: aby przedsiębiorca obowiązany był dbać o to, aby robotnicy mogli oczyszczać się ze szkodliwych dla zdrowia brudów, aby mieli zawsze świeżą i zdrową wodę do picia, że w fabrykach musi na jednego robotnika przypadać przynajmniej 15 metrów sześciennych powietrza, że ciepłota nie śmie być w nich niższa jak 12 a nie wyższa jak 18 stopni Celsjusza, że mają być osobne jadalnie, szatnie, wychodki itp., zostały odrzucone. Ostatecznie najważniejszą treścią tej reformy jest to, że rząd ma prawo w szkodliwych dla zdrowia zakładach przemysłowych nakazywać w drodze rozporządzenia zaprowadzenie krótszego (aż do godzin sześciu na dobę) dnia roboczego i przerw w pracy. Ale reforma ta nabierze treści żywej, wartości i siły dopiero wtedy, gdy robotnicy sami przy pomocy swej organizacji politycznej i zawodowej zmuszą rząd nie tylko do wydania odpowiednich rozporządzeń – lecz także do ścisłego ich wykonywania. Czytaj dalej →
Spółdzielczość opiera się na zasadzie zaspokojenia potrzeb, a nie jest prowadzona dla zysku. Tym sposobem nie ma wewnętrznej przyczyny do kryzysu w ruchu spółdzielczym. Mimo to jednak kryzys, dotknąwszy warstwy pracujące w mieście przez spadek płac i olbrzymie bezrobocie, na wsi przez katastrofalny spadek cen produktów rolnych, obniżył w dotkliwy sposób ich siłę nabywczą. Możemy z dumą powiedzieć, że ruch spółdzielczy spożywców wyszedł zwycięsko z tych trudności. Nie obyło się oczywiście bez ofiar, zwłaszcza wśród mniejszych spółdzielni, niezasobnych we własne fundusze, ale ruch nasz jako całość nie tylko przetrzymał próbę, ale poszedł naprzód i rozwinął się silniej niż przed 8-10 laty. Czytaj dalej →
Teraz dopiero rozpoczyna się pasmo ciernistego życia dla zwolnionego parobka. To okres kilkunastodniowej podróży o głodzie i chłodzie, mróz, nie mróz, musowo się spieszyć, by móc znów się o coś zaczepić. Przyjdzie kwiecień, a nie opuścisz zajmowanej chałupy, to komornik w drodze eksmisji pomoże ci się wyprowadzić. Oczywiście nawet pod gołe niebo – o to nikt się nie pomartwi, gdyż takie jest prawo i kwita. A sama forma godzenia parobka. Boże! Trudno pomyśleć, bo krew w żyłach stygnie. Przecież to o pomstę do nieba woła, kiedy człowiek pomyśli, że coś podobnego dziać się może w naszym kraju. Czytaj dalej →
Najbardziej palącą potrzebą jest budowa mieszkań robotniczych. Budowę tę winny prowadzić miasta i robotnicze spółdzielnie mieszkaniowe. Dlatego przy podziale kredytów winno być uwzględnione przede wszystkim zapotrzebowanie gmin miejskich na budowę domów robotniczych i zapotrzebowanie spółdzielni mieszkaniowych. Udzielanie kredytów nisko procentowych, dzięki wpływom państwowego funduszu rozbudowy miast, na budowę domów dochodowych przez osoby prywatne winno być zakazane. Wyjątek mogą stanowić tylko domy dla robotników i pracowników, budowane przez zatrudniające ich przedsiębiorstwa pod kontrolą związków zawodowych. Robotnicze i pracownicze spółdzielnie mieszkaniowe winny otrzymywać kredyty na budowę do wysokości 95 proc. kosztorysu, łącznie z wartością placu. Czytaj dalej →
Świadomość, że kapitał bez pracy jest tylko kupą nieużytków, stwarza nawet w kołach socjalistycznych nader sposobne podłoże do owego przekonania, że organizacja i solidarność muszą w bezpośrednich zapasach zapewnić pracy, stwarzającej wszelką wartość, zwycięstwo – byle tylko była po temu silna wola. Przez codzienną walkę klasa robotnicza pod kierownictwem związków zawodowych podnosi się materialnie i duchowo i sposobi do objęcia przyszłych swych zadań. Organizacja przedsiębiorców, zaostrzając walkę klasową, przyśpiesza chwilę objęcia przez proletariat kierownictwa produkcją społeczną. Lokauty są środkiem, którym świat kapitalistyczny dokumentuje możliwie najjaskrawiej wszystkie sprzeczności ukryte w łonie istniejącego ustroju i sam zmusza robotników do podjęcia z nim ostatecznej walki, dającej w swych wynikach zgodę między posiadaniem a pracą. Czytaj dalej →
Tym razem zebranie jest liczniejsze. Biorą w nim udział także kobiety, młodzi chłopcy, dziewczęta. I już nie w alkowie starego Henry’ego wszystko się odbywa, tylko w obszernej izbie pani Winders. Zresztą i tu jest ciasno. John jest wyraźnie wzruszony. Stoi przed zastawionym stołem ze szklanką piwa w ręku i drżącym głosem mówi: – Za chwilę wybije dwunasta godzina. Zacznie się nowy rok, rok 1845. Powiedziałem już wam, cośmy przez te parę tygodni zrobili i jaka czeka nas praca w tym nowym roku. Wypiliśmy zdrowie Karola Howarda, który pierwszy wpadł na pomysł założenia w Rochdale kooperatywy pod nazwą Sklep Pionierów. Dziękowaliście mi za moją pracę, a teraz ja dziękuję wam, że nie zapomnieliście o mnie. Ale jest wśród nas ktoś jeszcze, o kim nie wolno zapomnieć. Ktoś, kto włożył w nasz ruch całe serce i całą pracę małych rąk, na jaką go było stać. Mam na myśli małego tkacza, „dzwonnika roczdelskiego”, Boba Sanderta. Czytaj dalej →
Kapitalizm żyje nie tylko z wyzysku klasy robotniczej. Drobni posiadacze płacą również haracz na rzecz wielkiego kapitału. Plon pracy, wytworzony w drobnej, samodzielnej na pozór gospodarce chłopskiej czy rzemieślniczej, w istocie w dużej części jest zagarniany przez wielki kapitał: wysokie ceny kartelowe zawierają przecież w sobie podatek na kapitalistów przemysłowych, niska cena, za jaką sprzedawać musi rzemieślnik czy chłop swe produkty pośrednikowi, to przede wszystkim haracz na rzecz kapitału handlowego, lichwiarskie procenty za pożyczki to danina na rzecz kapitału finansowego. Z plonu pracy drobnego producenta samodzielnego zostaje mu często mniej, niż wynosi płaca robotnika fabrycznego czy folwarcznego. Eksploatacja drobnego posiadacza przez kapitał jest nie mniejsza niż robotnika, tylko że przysłonięta złudzeniami samodzielności i własności. Przez to też warstwy te dłużej pozostają w spokoju i stronią od proletariatu. Dziś jednak nacisk kapitału na drobnych posiadaczy, wzmocniony bezwzględnym przerzucaniem na ich wątłe barki ciężarów podatkowych, wzrósł tak znacznie, kryzys zaś gospodarki kapitalistycznej, rujnując drobnego nabywcę towarów produkcji rzemieślniczej i chłopskiej, tak silnie podważył samą możność egzystencji chłopa i rzemieślnika, że te uprzedzenia topnieją jak śnieg pod wpływem słońca. Czytaj dalej →
Przesilenie, które przechodzimy, jest przesileniem nie koniunkturalnym, które częstokroć w ustroju kapitalistycznym występowało, ale przesileniem samej struktury, samych zasad ustroju kapitalistycznego. Skoro to stwierdzimy, to staje się jasnym zupełnie, że tylko zmiana podstaw istniejącego ustroju, tylko usunięcie przyczyn, usunięcie źródła zła może wpłynąć na zmianę stosunków, może spowodować usunięcie tych niedomagań, które pomimo chwilowych niewielkich wahań muszą z roku na rok, z pięciolecia na pięciolecie się pogarszać. I dlatego też podstawową ideą każdego programu gospodarczego, opartego na realnych przesłankach, musi być zmiana podstaw ustroju, przebudowa ustroju społeczno-gospodarczego. Czytaj dalej →
Pod wpływem doświadczeń poczynionych w bolszewickiej Rosji teorie socjalizacji skrystalizowały się, okrzepły i przeszły w zorganizowane dążenia, wyrażając się nawet w odnośnym ustawodawstwie. I pomimo pozornej odmienności organizacji robotniczych trade-unioniści w Anglii, a syndykalizm we Francji podobnymi kroczą drogami. Teoretycy w Niemczech i w Austrii niewiele różnią się od zasad, na których oparł się ruch angielskiego socjalizmu korporacyjnego (Guildsocialism) lub francuskiego syndykalizmu. Spróbujmy je uogólnić, zastrzegając się, że chodzi tylko o ramy i zasady ruchu, w myśl których powstają ustawy o socjalizacji. Państwo usunięte zostaje na plan drugi. Demokracja zachodnia, która zawdzięcza samopomocy swoją obecną potęgę, za długo walczyła przeciw państwu, aby dopuścić myśl o utracie wolności, nawet na korzyść państwa ludowego i dyktatury proletariatu. Zresztą obawa biurokratycznych rządów, zrozumienie istoty produkcji współczesnej, która opierać się musi na szybkim działaniu, ryzykować, ulegać zmianom i przekształceniom poucza demokrację, że nie tędy droga. Czytaj dalej →
Ciężka sytuacja gospodarcza i kryzys, których końca nie można przewidzieć, około 200 tys. zarejestrowanych bezrobotnych, 500 tys. robotników na emigracji we Francji, 200 tys. na emigracji w Niemczech – oto tło, na którym rozwija się nasza działalność. Przemysłowcy dążą do powrotu do dawniejszych warunków pracy, do skasowania 8-godzinnego dnia roboczego i innych zdobyczy klasy pracującej. Przed klasą robotniczą staje w całej wielkości zagadnienie obrony dotychczasowych zdobyczy. Przemysłowcy posiadają swoje potężne organizacje ze słynnym Lewiatanem na czele. Przeciwstawić im się mogą tylko centralne organizacje związków zawodowych, organizacje silne i karne. Mimo uchwał nie ma jeszcze dziś ścisłej centralizacji. Co więcej, pojawiają się próby, jak np. u metalowców, tworzenia odrębnych organizacji tokarzy, giserów itd. Jest to błędne mniemanie, jeśli kto sądzi, że w ten sposób poprawi się byt robotników całej gałęzi. Komisja Centralna dążnościom tym, jako szkodliwym, będzie się stanowczo przeciwstawiała. Przechodząc do omawiania sprawy kobiet i robotników młodocianych, tow. referent podnosi znamienny prąd wciągania do pracy kobiet jako elementu bardziej podatnego do wyzysku i kładzie silny nacisk na potrzebę zorganizowania kobiet pracujących. Czytaj dalej →
Jeżeli w tej dziedzinie poczynimy postępy, jeżeli się powiedzie społeczne zarządzanie węglem, to odejmiemy kapitalizmowi jego najważniejszą ekonomiczną warownię i pozyskamy wpływ na znaczną część społeczeństwa, przez to, iż przyjmiemy na rzecz społeczeństwa węgiel, żelazo i część ciężkiego przemysłu, przez co godzimy nie tylko w potęgę kapitału przemysłowego, ale i w kapitał bankowy. Wszystkie inne rodzaje przemysłu zależne są od węglowego i żelaznego i, uspołeczniając te gałęzie przemysłu, czynimy zależnymi od zorganizowanego społeczeństwa wszystkie inne jego gałęzie. To są dziedziny wytwórczości, które nadają się do socjalizacji, i z praktycznego punktu widzenia należy się zastanowić nad tym, gdzie mamy rozpocząć i w jaki sposób mamy przeprowadzić uspołecznienie. Zdaje się, że należy rozpocząć od wywłaszczenia, tj. od odebrania tego, co jest w rękach prywatnych własności, z rąk kapitału, i oddać w ręce tego, który na tym polu pracuje. Czytaj dalej →
W Rzeczypospolitej Polskiej dziś wszyscy nawołują do naukowej organizacji jakoby pracy, a właściwie produkcji, do amerykanizacji naszych fabryk, warsztatów i pracy, lecz higiena pracy leży u nas wciąż jeszcze odłogiem. Przedsiębiorcy, fabrykanci, związki zawodowe, pracownicy sami nie poszukują rady u higienistów pracy. Uważają bowiem higienę pracy za zbytek, za nowe drogie świadczenie, za źródło nowych wydatków i powiększenia kosztów robocizny. Wszyscy nawołują do zwiększenia wytwórczości i wydajności pracownika. Kto żyw rady dziś daje, byle podnieść i ożywić nasz przemysł i handel. Nigdy w naszym społeczeństwie nie było tak ożywionych rozpraw na temat wzmożenia pracy robotnika, a nigdy nie myślano tak mało o jego zdrowiu i życiu. Czytaj dalej →
Od tego czasu datuje się szybszy rozwój Spółdzielni. Władze Spółdzielni, chcąc stworzyć stałe podstawy kredytu dla swych operacji, nabywają nieruchomość, w której mieści się pierwszy sklep. Nieruchomość wspomnianą nabyto za fundusze powstałe ze specjalnych składek, złożonych przez członków na ten cel. W krótkim czasie potem władze Spółdzielni decydują się wybudować gmach mieszkalny na terenie zakupionej posesji. I faktycznie wybudowano 3-piętrowy olbrzym o 38,80 metrach frontu, będący symbolem ofiarności i entuzjazmu członków, którzy po 10-ciogodzinnej ciężkiej pracy zawodowej czas wypoczynku poświęcali bezinteresownej pracy, mającej na celu przygotowanie materiałów budowlanych (cegieł, wapna) dla murarzy na dzień następny. Kwestia powstawania nowych sklepów ze względu na stały rozwój Spółdzielni stała się tylko kwestią czasu. W 1910 r. powstaje trzeci sklep na peryferiach miasta. Dzisiaj Spółdzielnia posiada 13 sklepów. Zamierzeniem zaś władz Spółdzielni jest rozszerzenie sieci sklepów do 15. Czytaj dalej →
Przewrót majowy dokonany został przy czynnej pomocy klasy robotniczej. Bez strajku kolejarzy, bez czynnej pomocy robotników warszawskich i nastrojów przyjaznych klasy robotniczej w całej Rzeczypospolitej sanacja nie odniosłaby zwycięstwa w maju 1926. Było więc rzeczą zrozumiałą, iż ludzie, którzy nie chcieli nigdy walki z kapitalizmem, ale chcieli tylko jego „ulepszenia”, nie mogli nazajutrz po przewrocie, nie mając jeszcze aparatu państwowego w swych rękach, ujawnić właściwego oblicza. Jednocześnie zawierano sojusze z obszarnikami i przemysłowcami. Stałe pogarszanie własnych projektów ustaw społecznych, o którym mówiliśmy poprzednio, jest jak gdyby barometrem ich stosunku do klasy robotniczej i klas posiadających. Im późniejszy projekt, tym gorszy dla klasy robotniczej, tym korzystniejszy i tańszy dla klas posiadających. Po Brześciu i wyborach brzeskich w r. 1930 nie mogło już powstać żadne złudzenie, że sanacja jest grupą popierającą bez zastrzeżeń dążenia i interesy klas posiadających. Sanacja, zerwawszy wszystkie nici z klasą robotniczą, musiała szukać tym silniejszego poparcia wśród klas posiadających. Mylnym byłoby jednak twierdzenie, iż to „poparcie” miałoby tylko charakter idealny, albowiem sanacja musiała spełniać obowiązki znacznie trudniejsze i ważniejsze, musiała służyć klasom posiadającym, popierając ich interesy, niszcząc to, czego od niej jej panowie żądali. Czytaj dalej →
Towary nagromadzone w składach, a kapitały w bankach zagranicznych, pozwolą panom przemysłowcom wygodnie przeczekać kryzys. Los robotników, którym zawdzięczają swoje zyski, ich nie obchodzi. Do świadczeń na rzecz bezrobotnych można ich zmusić tylko nakazem ustawy. Na państwie więc leży obowiązek zaopiekowania się robotnikami, pozostającymi przymusowo bez zarobku. Największe nawet wysiłki, które oczywiście podjęte być muszą, dostarczenia pracy poszukującym nie zaspokoją wszystkich potrzeb w dobie tak wielkiego przesilenia gospodarczego jak obecne. Muszą więc bezrobotni otrzymywać zasiłki z funduszów publicznych. Niestety, jak tylekroć już w sprawach robotniczych, jesteśmy spóźnieni. Dopiero teraz Sejm ma uchwalić ustawę o ubezpieczeniu od bezrobocia. Koniecznym jest przy tym ogromny pośpiech. Bezrobocie przybiera groźne rozmiary, ludzie z głodu padają na ulicach Łodzi. Rośnie śmiertelność i mnożą się choroby. Pomoc musi być wydatna i bezzwłoczna. Czytaj dalej →
W świetle więc faktów i ekspertyzy wynika niezbicie, że katastrofa nie była wynikiem działania wyższych sił, ale była spowodowaną strasznymi warunkami pracy technicznej na kopalni „Reden” i lekkomyślną organizacją tej pracy. Brak jest na kopalni drużyny ratowniczej, której nie posyła się na ćwiczenia, używa się do ratowania ognia ludzi ze zmiany, i to nieletnich, żałuje się pieniędzy na aparaty ochronne. Gdy dwa z siedmiu aparatów próbowali włożyć, odłożyli je z powrotem; nie dość, że są one starego, dzisiaj już nieużywanego systemu, ale są nieszczelne; słyszeliśmy, że resztę odrzucono jak szmelc nieużyteczny do kąta, nikt ich nie tknął, a trupy znaleziono bez masek. Nie było lampek elektrycznych, potrzebnych przy zetknięciu się z gazami. Do gaszenia ognia używa się węża pożarniczego, który jako zużyty pęka przy większym natężeniu prądu wodnego. Dla stojących w czadach sygnalistów brak jest respiratorów, wdychają wprost w siebie dym i giną jak muchy. Organizacja pracy jest taka, że zawiadowca nie zna swojej kopalni, niezdolny jest do kierowania akcją w razie niebezpieczeństwa, traci głowę, nie posiada elementarnych wiadomości z zakresu techniki górniczej. W takich warunkach pracuje kilkuset ludzi na „Redenie”. Wszystko upoważnia mnie do twierdzenia, że powody tego nieszczęścia leżą głęboko na dnie gospodarki francuskiego kapitału w Polsce, że je przygotowywano od wielu lat na kopalni „Reden”, to zaś, co się stało w nocy z dnia 20 na 21 września 1923 r., było już tylko jak w klasycznej tragedii greckiej doprowadzeniem do fatalnego rozwiązania w katastrofie wszystkich od dawna karygodnie nagromadzonych przyczyn. Czytaj dalej →
W warunkach obecnych sytuacja młodzieży na rynku pracy jest bardzo trudna. Ogromne bezrobocie panuje w jej szeregach, częściowo w postaci braku pracy wskutek utraty posiadanego poprzednio zajęcia, ale przede wszystkim w postaci coraz bardziej wydłużających się okresów poszukiwania pierwszego zajęcia. Zdobywanie pracy jest stosunkowo łatwiejsze tylko w drobnych przedsiębiorstwach typu rzemieślniczego, będących w najgorszych warunkach, a do przemysłu, do służby publicznej itd. dostaje się młodzież dopiero w starszym wieku i to oczywiście tylko w ograniczonej liczbie. Już w czasie spisu ludności 1931 r. stwierdzono, że wśród młodzieży w wieku 15-17 lat przeszło połowa chłopców i dziewcząt mających już szkołę za sobą nie zaczęła jeszcze normalnie pracować, nie mówiąc o tych, którzy, uzyskawszy pracę, po pewnym czasie ją utracili. Nawet wśród starszej młodzieży osoby czekające jeszcze na pierwszą pracę nie były rzadkimi wyjątkami. Od tego czasu stan zatrudnienia młodzieży uległ dalszemu stosunkowemu zmniejszeniu. Osiągnięcie rzeczywistej poprawy bytu młodzieży, zdobycie dla niej miejsc w dobrym, nowoczesnym, wydajnym aparacie wytwórczym, uzależnione jest od zasadniczej przebudowy życia gospodarczego Polski, a zwłaszcza od przyspieszenia uprzemysłowienia kraju. Czytaj dalej →