W dniach 30 i 31 października i 1 listopada obradował w Krakowie IX kongres Polskiej Partii Socjalno-demokratycznej Galicji i Śląska. Lat temu dwadzieścia pięć odbył się właśnie w Krakowie pierwszy wielki proces socjalistyczny Ludwika Waryńskiego i towarzyszy; społeczeństwo spoglądało wtenczas na socjalistów jak Indianie amerykańscy na wysiadających na ląd towarzyszy Kolumba, szukało – tak w sali sądowej obrońca się wyraził – czy socjaliści nie mają rogów, a jeśli sędziowie przysięgli ich ostatecznie uwolnili, to ze względów filantropijnych i w przekonaniu, że u nas, chwała Bogu, gruntu dla socjalizmu nie ma, sprzeciwia się on duchowi naszego ludu, garstka więc zbałamuconych głów niebezpieczeństwa nie przedstawia. Ćwierć wieku minęło – sala obrad ojców miasta Krakowa otworzyła się przed przedstawicielami proletariatu; na fotelu, na którym zasiadał Dietl i Zyblikiewicz, dzwonek prezydialny dzierżyli Misiołek i Hudec; krzesła wczoraj i przedwczoraj zajmowane przez Potockiego i Tarnowskiego, Madeyskiego i Popiela, zajęli „towarzysze”, niejeden o ciężkich dłoniach i wcale nieeleganckiej postaci, na której widok Stanisław Tarnowski i śp. Paweł Popiel z pewnością byliby wołali: apage satanas! I gdzie mieszczaństwo bogobojne obraduje nad deficytami pieniężnymi, moralnymi i umysłowymi, nie chcąc do grona swego radnych dopuścić wybrańców robotniczych, rozległa się marsylianka tryumfalna. Czytaj dalej →
Po raz dwunasty tego roku międzynarodowa armia proletariatu odbyła w dniu 1 maja przegląd swych sił i wypróbowała ich wytrzymałość. Przegląd i próba wypadły wprost zdumiewająco. Wrogowie nasi zaczynają pojmować, że lud ma siłę i nie pozwoli ze sobą żartować. Wiadomości ze wszystkich stron świata donoszą, że w tegorocznym święcie pracy brały znacznie większe masy ludu udział aniżeli przez inne lata. Polski proletariat nie pozostał też w tyle poza innymi, lecz przeciwnie, stanął wszędzie w pierwszym szeregu bojowym. W Wiedniu, Budapeszcie, Berlinie, Hamburgu, Paryżu, Londynie i w wielu miejscowościach Ameryki odbyły się osobne zgromadzenia polskie w dniu 1 maja. W Warszawie, Łodzi i Zagłębiu Dąbrowskim odbyły się liczne aresztowania robotników przed i po pierwszym maja. Rząd carski wystawił w ten sposób urzędowe świadectwo, że ruch robotniczy rośnie tam stale. W Galicji tegoroczna uroczystość majowa przybrała niebywałe wprost rozmiary. Czytaj dalej →
Bohaterska walka „Blondynka” wywarła olbrzymie wrażenie na mieszkańcach tej dzielnicy. Nie mniejsze jednak na sferach rządowych. Śmierć bojowca stworzyła legendę, która żyła wśród robotników. Ta legenda, którą, będąc chłopcem, słyszałem, spowodowała mnie do poszukiwań, a wynik ich tu opisałem. Legenda przedstawia stosunek władz do trupa bojowca: generał Kaznakow, gdy przybył na miejsce walki, przyjął raport dowódcy, a dowiedziawszy się o ilości ofiar rządowych i obronie bojowców, podszedł do trupa leżącego pod murem. Chwilę postał, a potem, odwróciwszy się frontem do stojących żołnierzy, polecił sprezentować broń i wygłosił do nich krótkie przemówienie, w czasie którego miał powiedzieć mniej więcej w ten sposób: „Gdyby Car miał tak odważnych żołnierzy, jak ten tu zabity bojowiec, nie byłoby ani tych bojowców, ani takiej, jak tutaj, walki”. Czytaj dalej →
Nadchodzi noc. W halach fabrycznych coraz ciemniej. Blade światła lampek elektrycznych rzucają słaby żółty odblask. W halach przekształconych na „sypialnie” zwiększa się ruch. Mężczyźni i kobiety szykują się do snu. Ubożuchne posłania, przykryte często dziurawymi kocami lub chustką, za chwilę zalegną strudzone robotnicze ciała. Poduszkę zastępuje kułak ściśnięty i wciśnięty pod głowę. W halach rozstawione są posterunki. W nocy czuwają dyżurne na oddziałach kobiecych; w halach, gdzie śpią mężczyźni, pełnią warty posterunki męskie. U wejścia do fabryki, gdzie stoją dzień i noc posterunki – ustawione zostały czujki robotnicze. Tak na wszelki wypadek, aby śpiących w okupowanej przez robotników fabryce nikt nie zaskoczył. Robotnicy peltzerowscy pamiętają bowiem, że podczas okupowania fabryki „Częstochowianki” w nocy, kiedy robotnicy spali, do fabryki wtargnęła policja. Zaskoczeni w czasie snu robotnicy zmuszeni zostali do opuszczenia fabryki. Aby nie znaleźć się w podobnym położeniu, robotnicy czuwają bez przerwy. Czytaj dalej →
W tym czasie zaszły słynne wypadki w Petersburgu – pochód robotników z popem Gaponem na czele pod pałac carski, zakończony krwawą rzezią. Znowu więc zwaliła się na mnie świeża robota: zebrania, wydawanie odezw, kolportaż itp. Otrzymaliśmy nakaz z CKR, aby urządzić w Kaliszu ogólny strajk polityczny i pochody ze sztandarami, nie cofając się nawet przed przelewem krwi. Było nas w Kaliszu zorganizowanych około 20 ludzi, rozrzuconych po rozmaitych warsztatach pracy. W Komitecie PPS postanowiliśmy wywołać ruch w poniedziałek, ale dopiero w środę udało nam się zatrzymać od godziny 1. fabrykę haftów Danzigera. Około dziesięciu ludzi wtargnęło do tej fabryki, ogłaszając strajk powszechny. Wszyscy robotnicy chętnie porzucili pracę, bo tylko czekali hasła. Z fabryki Danzigera wszyscy robotnicy w zwartych szeregach ze śpiewem „Czerwonego Sztandaru” poszli pod fabrykę Frenkla, następnie do Meissnera itd. Fabryka stawała za fabryką. Czytaj dalej →
Nie ma pieniędzy – tak brzmiała stale odpowiedź. Długo jeszcze chodziły delegacje. Jeszcze w dniu rozpoczęcia głodówki pertraktowano z p. starostą. Wszystko na nic. I wreszcie w ubiegły piątek o godzinie 3 po południu zgromadziło się 262 bezrobotnych. Podnieśli do góry zaciśnięte pięści, zaśpiewali „Czerwony Sztandar” i rozpoczęli walkę – walkę głodową! „Straszna to walka, co nas czeka” – powiada nasza pieśń. I rzeczywiście straszna walka! Ludzie wycieńczeni niedojadaniem, padają jak muchy. Już następnego dnia karetka pogotowia zabrała trzech ludzi do szpitala, w niedzielę znowu czterech odesłano do szpitala, a trzem kazał lekarz odejść do domu. Ale tym mocniej zwarły się szeregi pozostałych. Czytaj dalej →
Dlatego też trzeba nadać hasłu rządu robotniczo-chłopskiego jak najbardziej konkretną treść polityczną i społeczną, aby zawczasu przygotować grunt dla jego powstania. Wysunięcie jasnego programu gospodarczej przebudowy życia w myśl interesów ludności pracującej i ideologii socjalistycznej, wyraźne sformułowanie dążeń politycznych partii na drodze do urzeczywistnienia tego programu, postawienie PPS w życiu Polski na pozycji zasadniczych rozstrzygnięć i samodzielnej pracy dla ideologii socjalistycznej, wyraźne oznaczenie tej samodzielnej pozycji wśród innych grup politycznych – oto najważniejsze zadania ideowe i taktyczne XXII Kongresu PPS. Czytaj dalej →
Wobec tego, że władze państwowe opuszczały ręce, komitety socjalistyczne chcąc nie chcąc, zaczęły obejmować pojedyncze funkcje rządowe. Zaczęto całkiem jawnie uzbrajać robotników i tworzyć spośród nich obywatelską straż bezpieczeństwa; komitet okręgowy PPS ułożył listę podatkową na rok 1905, na podstawie której zaczął ściągać od bogatych przedsiębiorców i firm przemysłowych kwoty od kilkudziesięciu do kilkuset rubli. Z łona PPS wyszła też propozycja utworzenia ogólnosocjalistycznego komitetu rewolucyjnego, w którym obok PPS i wszystkie inne grupy socjalistyczne miały być reprezentowane, projekt ten wprawdzie na razie rozbił się o sekciarstwo esdeków, ale zaczął się wytwarzać pewien modus vivendi, tak że jedna organizacja przynajmniej już nie krzyżowała akcji drugiej. Stanęła umowa, że kwit podatkowy od SD uwalnia od płacenia podatku na PPS i na odwrót. Na podstawie tegoż modus vivendi wyjęto też spod strajku powszechnego niektóre gałęzie pracy, niezbędne dla zaspakajania codziennych potrzeb ludności robotniczej: puszczono w ruch młyny i piekarnie, pootwierano restauracje i sklepy artykułów spożywczych. Zaczynały się sprawdzać słowa pieśni: „My nowe życie stworzym sami i nowy zaprowadzim ład!”. Czytaj dalej →
Sen jego młodości stale popychał go ponad zwykłą drogę życia, na ścieżkę, którą sam nazywał przeciwną naturze, ponieważ wymagała od niego zrzeczenia się słodyczy życia. Pomimo to stanowczo podporządkowywał swojemu marzeniu wszystkie myśli i pragnienia; przyjął i identyfikował się z nim w sposób całkowity. Nie miał nic więcej niż ogromną wiarę; wiarę w dobroczynną moc nauki; żył, szukając prawdy. Bez uprzedzeń czy ograniczonych założeń, wnosił tę samą szlachetność w studia naukowe, jak i w rozumienie innych ludzi i samego siebie. Pozbawiony wszystkich pospolitych namiętności nie zabiegał o wysoką pozycję ani honory, nie miał więc wrogów. Siła, z jaką panował nad sobą charakteryzowała jednostki wybitne we wszystkich epokach historycznych, jednostki wyprzedzające swoje czasy. Czytaj dalej →
To było regułą. Na pomoc od Adolfa mógł liczyć każdy z nas. Bez względu oczywiście na różnice poglądów. O! – chociażby ja. Małoż to razy skakaliśmy sobie z pazurami do oczu, zwłaszcza za moich poznańskich czasów... Pomagał oczywiście ten wojujący antysemita także kolegom Żydom. Sam, jak wiadomo, majątku żadnego nie posiadał, mógł więc jedynie pomoc „organizować”, czyli, mówiąc po prostu, wyżebrywać ją. Patrzyłem na niezmordowane wędrówki Adolfa. Starczym, plączącym się już nieraz krokiem, chodził tak od drzwi do drzwi, od klamki do klamki. Widziałem, jak wspinając się na III czy IV piętro (windy w Warszawie z reguły nie były czynne, a tam, w urzędach, gdzie były czynne, używanie ich nie było dozwolone Polakom) – zatacza się i łapie za serce. Pomimo to wydeptywał dalej przedpokoje w K.K.O. miasta Warszawy i powiatu warszawskiego, na Traugutta i Jasnej... – w bankach, spółdzielniach i spółkach, a także u co zamożniejszych burżujów o endeckiej przeszłości, wyżebrując pożyczki wekslowe i bezzwrotne zapomogi dla młodszych kolegów: prawicowców, lewicowców, klerykałów, wolnomyślicieli, katolików, przechrztów i Żydów. Czytaj dalej →
Po zwolnieniu skierowany został przez OKR Zagłębia Dąbrowskiego do pracy w „technice” partyjnej. Po rozłamie w PPS (XI 1906), gdy większość „techników” przeszła do PPS-Lewicy, organizował „technikę” okręgową i przerzut materiałów przez granicę dla Frakcji Rewolucyjnej w Zagłębiu. W marcu 1907 r. na konferencji okręgowej został wybrany do tamtejszego Okręgowego Komitetu Robotniczego. Z powodu dekonspiracji musiał przerwać dotychczasową działalność i pod koniec tego roku objął kierownictwo dzielnicy Niemce. W połowie 1908 r., w okresie masowych aresztowań m.in. na skutek zdrady i prowokacji, próbował wznowić działalność bojówki głównie dla zwalczania zdrajców i szpicli. Zagrożony aresztowaniem udał się w listopadzie tego roku do Krakowa. Po miesiącu skierowany został do Lublina. Aresztowano go już 24 XII 1908 r. i dotkliwie pobito w cyrkule policyjnym. Przez 5 tygodni przetrzymywany był na Zamku Lubelskim, po czym przewieziono go do Warszawy. Więziony był m.in. w Ratuszu, forcie Aleksieja (Cytadela Warszawska), w twierdzy modlińskiej. Czytaj dalej →
Wszystkie stronnictwa i organizacje moskalofilskie i przeciwniepodległościowe zwalczać będziemy jak najusilniej, wykazując ich błędne i szkodliwe stanowisko zarówno z punktu widzenia narodowego, jak i specjalnie wobec interesów klasy robotniczej. Czytaj dalej →
Z Kropotkinem schodzi do grobu najwybitniejszy współczesny teoretyk i działacz anarchistyczny, człowiek wielkiej wiedzy, genialnym rzutem umysłu ogarniający życie zbiorowe ludzi we wszystkich jego przejawach. Najbardziej rozpowszechnione jest znakomite dzieło Kropotkina „Zdobycie chleba”, które doczekało się kilku wydań, i maleńka, bardzo gorąco napisana „Odezwa do młodzieży”, chętnie kolportowana przez socjalistów, jest to bowiem wspaniały raczej poemat, apel do młodości, by nie szła przez życie gonić złota, zaszczytów ani kariery, ale szukała zadowolenia w zwiększaniu szczęścia współbraci. Czytaj dalej →
Niosą przed żałobną lawetą odznaczenia bojowe Rzeczypospolitej – krzyż Virtuti, Niepodległości, Walecznych... Nie przepasana wielką wstęgą trumna? Szemrają w tłumie: dlaczego, dlaczego? Nie zabrakło wszak jej dla biskupów, dyrektorów, bankierów... Szkołom przyjść nie kazano. Jednak przyszli sztubacy, uczniowie, uczennice, przyszli studenci w wyszarzałych płaszczykach, nauczycielstwo, profesorowie. Przyszli żołnierze, legioniści, peowiacy, koledzy z więzień, z zesłania, inteligenci, robociarze, młodzi chłopcy i starzy już ludzie. Nie miejmy żalu do tych, co nie przyszli. Przeciwnie, gdy odchodził Rycerz Twardego Obowiązku, wierny idei bez kompromisu w życiu, wdzięczni bądźmy dla tych, co nie zamącili szczerości ostatniego hołdu. W ciszy słuchano na mrozie żałobnych przemówień. Były między nimi proste, szczere słowa, jak te w Nekrologu w „Ludziach podziemnych” piórem samego Struga skreślone „...Żegnaj, towarzyszu... Będziesz sławny... Czemużeś się śpieszył?... Najgorszy czas sobie wybrałeś... źle zrobiłeś...” – były między nimi i podniosłe, olimpijskie i urzędowe... Czytaj dalej →
Członkowie naszej O. B. zgładzili w Łodzi jednego z najnikczemniejszych siepaczy rządowych u nas. Był nim podpułkownik żandarmerii, naczelnik żandarmerii powiatu łódzkiego i łaskiego Mikołaj Żadko-Andrejew. Podczas dni wolnościowych – podobnie, jak Konstantinow – Żadko-Andrejew na kolanach zaklinał się, że już porzuci swe niecne rzemiosło i wyjedzie z Łodzi. Ale kiedy przyszła reakcja, znowu zabrał się do znęcania się nad robotnikami, za co go też w końcu spotkała zasłużona kara. Czytaj dalej →
Krakowscy „patrioci”, jezuici i szlachta razem z moskalofilskimi młodoczechami i reprezentantami caratu urządzili dnia 29 czerwca br. w niedzielę swą uroczystość mickiewiczowską, na której czarne fraki i szumiące suknie miały przedstawiać „naród”. Lud roboczy, wykluczony przez „patriotów” od udziału w uroczystości, uczcił we środę 29 czerwca poetę-rewolucjonistę, który słowem i życiem dowodził, że „patriotyzm” i walka o wyzwolenie ludu roboczego to są dwa jednoznaczne pojęcia. Władza krakowska jednak, która na uroczystość niedzielną i na pochód „patriotów” zezwoliła, zakazała robotnikom pochodu pod pomnik, a nawet obsadziła ulice wojskiem, by uroczystość przez proletariat urządzona nie zakłóciła przypadkiem „porządku publicznego”. Mimo jednak wysiłków Laskowskiego i Korotkiewicza Kraków dawno już nie widział tak wspaniałej demonstracji. Czytaj dalej →
Niech zmartwychwstaną w waszych sercach Okrzeja, Montwiłł-Mirecki, Baron i dziesiątki innych, niech przypominają wam w każdej chwili waszego życia, w momentach nieraz ciężkich i trudnych – głos tamtej przelanej już krwi, długich setek kilometrów marszu zesłańców na Sybir, długich, przeraźliwie długich lat beznadziejnego więzienia, strasznych mąk samotności. Niech przypominają wam te demonstracje rozpędzane przez żołdactwo cara, przez cesarskich policjantów, że sztandar czerwony wolno wam z rąk wypuścić tylko razem z życiem! Niech woła do was wielkim głosem historia, że szeregi walczących o wolność, o socjalizm, o prawa dla ludu wolno wam opuścić tylko wtedy, gdy już serce przestaje bić! Niech tych kilka pożółkłych luźnych kart przeszłości pouczy was, że z najcięższych opresji, z najbardziej nierównych walk Polska Partia Socjalistyczna wychodziła zawsze wzmocniona, okrwawiona, ale zdolna do dalszej walki, do dalszego niepowstrzymanego marszu naprzód, do Polski Ludowej. Czytaj dalej →
Jak lawina ruszyła garstka rewolucjonistów Bagnem i Świętokrzyską. Nad ich głowami powiewały już trzy czerwone sztandary z napisami: „Nie będziemy żołnierzami cara! Precz z mobilizacją! Precz z caratem!”. Zaskoczeni tym zuchwalstwem żandarmi nie wkroczyli, chociaż skoncentrowani byli w dużej liczbie w bazarze na tyłach kościoła Wszystkich Świętych. Wobec tego i bomba, którą niósł Szczerbaty, nie została użyta. Na rogu Marszałkowskiej kilku rannych towarzyszy wsiadło do dorożki i odjechało. Pozostali, wzmocnieni po drodze przez opóźnionych towarzyszy, pociągnęli dalej wśród śpiewu pieśni rewolucyjnych, przeszli prawie całe miasto, aż do Alei. Światoburcze słowa pieśni: „We krwi zatopmy nadgniłe trony, Spurpurowione we krwi ludowej...” rozbrzmiewały na głównych ulicach Warszawy, a wybladłe z przerażenia twarze mieszczuchów stanowiły najlepszy dowód olbrzymiego wrażenia demonstracji. Ledwie zdążył zamilknąć huk salw, ledwie zastygła krew przelana, a już zaskowyczała z wściekłości cała prasa burżuazyjna. Bryzgały jadem i żółcią zarówno „Czas”, organ galicyjskich obszarników, służalców Franciszka Józefa, zawsze gotowych do wszelkiego serwilizmu wobec tronu i monarchy, przy którym stali i stać chcieli, jak sami mawiali, jak i „Słowo”, pismo takich samych lokai szlacheckich spod zaboru rosyjskiego. Dzielnie im wtórowały dzienniki endeckie, biorące w monopol polskość i miłość ojczyzny. Do tego zgodnego chóru przyłączyły się: urzędowy „Warszawskij Wiestnik” i w specjalnie wydanej odezwie Socjal-Demokracja Królestwa Polskiego i Litwy. Czytaj dalej →
Z Daszyńskim schodzi do grobu jeden z najznakomitszych ludzi starego, pięknego pokolenia, które całe życie walczyło o Polskę niepodległą, demokratyczną i ludową. Doczekał się niepodległości, reszta jego ideałów urzeczywistniona nie została. Nie przestał jednak nigdy walczyć o ich realizację. Do końca był klasycznym trybunem ludu, niezłomnym szermierzem parlamentaryzmu i demokracji. I na tym posterunku padł, gdyż ostatnim aktem jego życia publicznego była pamiętna obrona niezależności przedstawicielstwa narodowego. Walkę swą przegrał w sposób najbardziej tragiczny, bo w zmaganiu się już nie z odwieczną reakcją, ale z tymi, z którymi wiernie i długo szedł ramię w ramię do lepszej polskiej przyszłości. Nie ma dziś w Polsce instancji, która by mogła powziąć uchwałę: „Ignacy Daszyński dobrze się swym życiem zasłużył narodowi”. Lecz uchwałę taką piszą niewidzialnie a trwale serca wielkiej rzeszy polskiego ludu, który miał w nim zawsze niestrudzonego i najlepszej wiary obrońcę. Czytaj dalej →
Podobnie jak młody Marks snuł w pół wieku po wielkiej Rewolucji Francuskiej marzenie o nowej emancypacji, którą urzeczywistni proletariat i której rezultatem nie będzie już człowiek „w swej nieokrzesanej antyspołecznej postaci, człowiek w swej przypadkowej egzystencji, zepsuty przez całą organizację naszego społeczeństwa, pozbawiony władzy nad samym sobą, poddany panowaniu nieludzkich stosunków i żywiołów” – tak uczeń jego w 90 lat później wykuwał wizję socjalistycznej wolności, w której prawo ludzi do stanowienia o swym losie nie będzie ograniczone ani przez ślepe moce natury i brutalny przymus, ani przez ich własne energie twórcze, wydarte spod ich kontroli i przekształcone w niszczycielskie, wrogie im siły. Czytaj dalej →