Lewicowo.pl – Portal poświęcony polskiej lewicy demokratycznej, patriotycznej i niekomunistycznej

Logo Lewicowo

Publicystyka

Zygmunt Żuławski: Zdrajcy [1937]

Duchem zdrady przesiąknięte zostały sowieckie związki zawodowe, ich kierownicy i robotnicy; zdrajcami okazali się niemal wszyscy, którzy wysunęli się na czoło jako komunistyczni przywódcy w Polsce, jak Sochacki, Żarski i inni... i zdaje się, że jeżeli nie popełnili zdrady wobec komunizmu Lenin i Dzierżyński, to chyba dlatego tylko, że przed tym pomarli. Czytaj dalej →

Zofia Solarzowa: Z doświadczeń w wiejskim uniwersytecie ludowym [1938/39]

Zainteresowania byłych wychowanków uniwersytetu są bardzo różnorodne. Tak robota i zagadnienia gospodarcze, jak polityczne i społeczne, jak wreszcie sprawy kultury, sztuki, nawet religii, porywają ich i pasjonują. Dlatego wszelką – nawet z zewnątrz idącą inicjatywę – we wszystkich dziedzinach życia podejmują. Pod ich wpływem powstają spółdzielnie, pod ich kierunkiem fachowym rozwijają się i wychowują zastępy młodych spółdzielców. Oni biorą udział w życiu Stronnictwa Ludowego, z jednej strony razem ze starszymi wypełniają więzienia, z drugiej wiodąc utarczki gorące o program, cel, metody i etykę w polityce chłopskiej. Oni wnoszą na wieś książkę i jej zrozumienie, wprowadzają nowe sposoby dyskutowania, samokształcenia i tworzenia w każdej dziedzinie. Oni prowadzą dziecince i dziecięce sprawy traktują poważnie. Oni wreszcie ułatwiają wsi kontakt ze sztuką, sami tęskniący do piękna, bez którego żyć już nie umieją. Przede wszystkim zaś oni właśnie budzą żywiołową wiarę wsi we własne siły i wiarę w zależność wszelkich przemian życia społecznego od przemiany jednostki. Czytaj dalej →

Piotr Świetlik: Współdziałanie chłopskie [1938]

Początkowe prace spółdzielni natrafiły na bardzo duży sprzeciw ze strony właścicieli lasów, a głównie pośredników, którzy tego rodzaju spółdzielni najbardziej się obawiają. Byli i tacy, którzy samą nazwę „Współdziałanie chłopskie” uważali za kolor komunistyczny, a jeszcze inni twierdzili, że chłopi tego nie potrafią, bo nie mają fachowego wyszkolenia w tej dziedzinie. Jednakże na te wszystkie wołania i nieprzychylne ustosunkowanie się do spółdzielni członkowie, a przede wszystkim organizatorzy wzięli się do pracy i propagandy tak pięknego dzieła. Dziś, tj. po roku pracy spółdzielnia liczy około 2000 członków. Czytaj dalej →

Zygmunt Zaremba: Warszawa w ogniu powstania [1946]

Całe miasto stało się gminą uspołecznioną we wszystkich swoich funkcjach. Ludność dzieliła się żywnością z żołnierzami i uciekinierami z zajętych przez Niemców dzielnic miasta. W poszczególnych domach zaczęły powstawać wspólne kuchnie, obsługujące stałych i przygodnych mieszkańców. Gdy zabrakło zapasów prywatnych, sięgnięto do składów zdobytych na Niemcach i administracja rozdzielała żywność za pośrednictwem komitetów domowych, nie pobierając żadnych opłat. Pieniądz przestał grać rolę. Zapanowała jakaś braterska wspólnota walczących. A nad wszystkim górowało radosne poczucie, że oto jesteśmy wreszcie wolni. Wykwitła szlachetna duma, że dokonaliśmy tego własnym wysiłkiem, że bijemy Niemców, że zmuszamy ich do poddawania się, że muszą oddawać broń w ręce „naszych chłopaków” jak zwano żołnierzy Armii Krajowej. Czytaj dalej →

Norbert Barlicki: Warszawa 18 września [1939]

Wszyscy bez reszty musimy się oddać dziełu obrony najważniejszych dóbr i wartości naszego bytu. Tak pojęła chwilę obecną PPS, tak ją zrozumiały Klasowe Związki Zawodowe, a wraz z nimi cały proletariat polski. Gdy zaszła potrzeba walki, organizacje te zjawiły się na arenie śmiertelnych zapasów i po prostu zajęły miejsce w szeregach obrońców. Dziś robotnicy na okopach Warszawy walczą wraz z żołnierzami i giną wraz z żołnierzami. Ich dzień roboczy, ich krwawy trud nie 8 godzin, lecz objął cale ich życie ofiarne. Czytaj dalej →

Aleksander Erlich: W XX rocznicę niepodległości [1938]

Tej przebudowy nikt za polski lud pracujący nie dokona. Walka o nią będzie trudna i pełna przeszkód – lecz będzie zwycięska. I zarówno jak za dawnych lat, tak i teraz polski robotnik i chłop będzie w niej miał przy boku nas, socjalistów żydowskich, którzy od czterdziestu lat związali nierozerwalnie swój los z jego losem. Nagonka nacjonalistyczna, której jesteśmy obiektem, nie zastraszy nas i nie zepchnie ani o krok z obranej drogi. Nasi ojcowie oddawali swe siły, a nieraz i życie walce z carami i kajzerami – my, ich młodsi towarzysze, nie oszczędzimy wysiłków ani ofiar, by przetworzyć Polskę dzisiejszą na braterską wspólnotę wyzwolonych ludów, na niezdobyty szaniec europejskiej wolności. Czytaj dalej →

Henryk Raabe: W szponach [1904]

Jeżeli dla dorosłych 8-10 godzinna praca uważana jest za wyczerpującą, to czyż nie będzie bardziej wyczerpującą dla nieletnich! Jeżeli dorosłym za oznaczoną wyżej pracę winniśmy wynagrodzenie zaspakajające ich potrzeby, to czyż młodych ludzi już choćby za 8 godzin pracy nie powinniśmy nie tylko zabezpieczyć pod względem materialnym, ale dać możność kształcenia się i rozwijania? Pryncypałowie powiedzą, że nie mogą być filantropami; ale mnie się zdaje, że nie byliby filantropami, gdyby nawet zmniejszyli pracę choćby do 8 godzin dziennie, nie byliby filantropami nawet, gdyby utrzymywali obowiązkową dla uczniów swoich szkółkę, gdyby zakładali bibliotekę, łazienki i... gdyby pozwalali na otwieranie w zimie okna w pokoju praktykantów chociaż raz na miesiąc, bez względu na stratę opału. To wszystko wpłynęłoby może na zmniejszenie dochodu, ale jakoś jaśniej zrobiłoby się wokoło naszych „zacnych” i „szanownych”. Czytaj dalej →

„Najmita”: Syndykalizm rewolucyjny [1914]

Nie pisze on najpierw programów, nie traci czasu na dyskusje i formuły, ale pociąga towarzyszy, jak on przebudzonych, do walki bezpośredniej – do walki przez bojkot, sabotaż lub strajk.Nie czeka, aż znakomita większość, robotników w jego fachu, fabryce, uświadomi się, przegłosuje, uchwali walkę... Nie! On z garścią swych towarzyszy, jego bojowy syndykat jest zwykle wyrazem mniejszości robotników, ale za to ludzi silnej woli energii, pałających żądzą zniesienia pracy najemnej i wszelkiej niewoli. Jeśli większość robotników nie czuje, ciężaru i hańby jarzma swych wyzyskiwaczy, jeśli chce lizać łapy swoim oprawcom – to bojowy syndykat nie liczy się z tą masą apatyczną i walczy kiedy i jak uważa za najlepsze. Czytaj dalej →

Stanisław Wąsowski: Święto filistrów [1904]

Kiedyś, kiedy skrzydła młodości u ramion szumiały, ludzie ci stanowili może jedną z forpoczt postępu; może mierzyli siły na zamiary, nie zamiary podług sił. Ale było to tak dawno! Dzisiaj wygodne leże, spokojne synekury zabiły w nich tego ducha młodości; nie podsycany zgasł zapał, skarlały dążenia, zmalały idee. Ale jak w każdym człowieku, który cząstkę swego życia przemarzył, i w nich czasami odzywają się dawno zapomniane hasła, jakieś wyrzuty sumienia i żal nad utraconym mirażem. Więc uczuwają gwałtowną potrzebę usprawiedliwienia się przed sobą, stworzenia sobie bóstwa, któremu znosić mogliby ofiary. Nic więc dziwnego, że dla ludzi tych geniusz Sienkiewicza był owym plastrem na uspokojenie sumienia: Sienkiewicz apoteozujący Połanieckich, Bigielów, ogromnie swojskie Marynie, i ogromnie naszą przeszłość – stał się dla tych panów czymś w rodzaju bóstwa lub bohatera narodowego. Czytaj dalej →

Antonina Sokolicz: Stary a nowy teatr [1920]

Po odbyciu poważnej pracy przygotowawczej nad własnym wyszkoleniem, teatr proletariacki i ludowy może podjąć próby twórczości zbiorowej w duchu teatru przyszłości. Wyobraźcie sobie, czytelnicy, naszych górników zagłębiowskich, przygotowujących przy pomocy godnych poetów, aktorów, muzyków, malarzy – na mrocznych zaułkach Dąbrowy lub placach Sosnowca potężną tragedię – obraz ich szarej męki powszedniej! Wyobraźcie sobie tysiące robociarzy warszawskich, wspólnymi siłami tworzących zbiorowy dramat swych walk wieloletnich o wyzwolenie! Czytaj dalej →

Kazimierz Grosman: „Społecznik” a „indywidualista” [1904]

Społecznik nie potrzebuje szukać ratunku w wytworach fantazji i mistycyzmu. Indywidualista zaś, walcząc ciągle z uczuciem znikomości, tworzyć sobie musi mity o nieśmiertelności, metempsychozie, wyłania pojęcia metafizyczne, byleby swoją jaźń uśpić, boryka się z zagadnieniem o celowości życia. A dzisiejszy, uzbrojony krytycyzmem przedstawiciel tego typu musi dojść do wniosku, że jednostka żyje tylko dla zachowania gatunku i jego doskonalenia się. I dla jednostki nie ma miejsca wobec gatunku. Społecznik zadowolony jest z tego, gdyż w perspektywie czasów dostrzega nieustający rozwój władz rozsądku, indywidualista zaś na samą myśl o tym wpada w rozpacz, szuka ratunku w przypinaniu sobie skrzydeł mistycyzmu i usiłuje zagłuszyć swe rozdźwięki, oddając się jakiemuś nałogowi, świadom jest tego, że jednostka to nie cel, lecz środek tylko do celów, wytykanych przez rozwój. Czytaj dalej →

Adam Ciołkosz: Socjalizm – ale jaki? [1976]

Socjalizm, który polscy robotnicy i w ogóle Polacy mogą uważać za odpowiadający swą treścią tej nazwie, winien spełniać dwa warunki: po pierwsze, musi być demokratyczny – musi stać na gruncie demokracji politycznej oraz podstawowych praw człowieka i obywatela, i to nie tylko dla zwolenników socjalizmu ale i dla jego przeciwników, dla wszystkich bez wyjątku. Przykładem socjalizmu tego typu jest socjalizm brytyjski, jego przeciwstawieniem jest komunizm moskiewski. Po drugie, socjalizm winien być niepodległościowy, to jest stać na gruncie praw Polski do niepodległego bytu państwowego w takim samym rozumieniu, w jakim niepodległa jest na przykład Szwecja albo Holandia. Czytaj dalej →

Aleksander Lewin: Śladami Janusza Korczaka w Ein Harod

Pracowity tryb i sposób życia w kibucu bardzo mu odpowiadały, najbardziej zaś – co zrozumiałe – interesowały go dzieci, warunki ich egzystencji i rozwoju. Przychodził z rana do szkoły, obserwował zajęcia i pracę maluchów, a nawet pomagał im pół-żartem, pół-serio. Bardzo dużą wagę przywiązywał do tego, by dzieci jak najwięcej bawiły się. Nauczył je m.in. robić i puszczać latawce. Do owego czasu dzieci nie znały tej zabawy. Od czasu pobytu Korczaka i aż do chwili obecnej, rokrocznie, obchodzi się w Ein Harod z udziałem setek dzieci z okolicznych miejscowości – Święto Latawca. Jest to radosne święto dzieci i dorosłych, organizowane z dużym rozmachem. Czytaj dalej →

Stanisław Thugutt: Rząd ludowy w Lublinie – jak powstał i czym był [1928]

Ale Manifest mówił nie tylko o wolności; mówił także, od pierwszych zaraz słów, o sprawiedliwości społecznej. Wprawdzie nie on pierwszy mówił o tym w Polsce. Za najgorszych, za najciemniejszych czasów niewoli wielcy poeci, politycy o szerszym poglądzie, członkowie demokracji polskiej stwierdzali niejednokrotnie, iż jeśli się chce Polskę na nowo i na trwałe budować, trzeba to uczynić na zdrowych fundamentach, z uwzględnieniem wielkich ideałów nowoczesnych, które usunąć chcą krzywdę społeczną i okiełznać wyzysk, Ale to były tylko marzenia i – powiedzmy to od razu i szczerze – ci ludzie to była tylko mniejszość bezsilna. Dziś po raz pierwszy tak mówił Rząd. Czytaj dalej →

Feliks Gross: Rodzina robotnicza [1937]

Zarysowuje się przed nami w tym momencie problem ściśle polityczny. Stronnictwa reakcyjne zarzucają z reguły natrętnie ruchowi robotniczemu, że „rozbija” rodzinę. Jakże wiele haseł rzucano z tej właśnie strony w „obronie rodziny”! Otóż stwierdzić możemy, że sam rozwój przemysłu i wyzysk przyczynił się do rozluźnienia węzłów rodzinnych – a zdobycz praw ochronnych w stosunku do pracy kobiet i młodocianych, przedłużenie wieku szkolnego itd., a więc zdobycze ruchu robotniczego, wzmocniły jej węzły. Niezależnie od tego, stanowisko naszego ruchu w stosunku do rodziny jest wysoce pozytywne – wypływa ono zarówno z przekonania o celowości instytucji, jak i z faktu, że instytucja rodziny zaspokaja istotne potrzeby psychiczne człowieka, i to potrzeby wyższego rzędu. Czytaj dalej →

Aleksy Rżewski: Rekolekcje więzienne [1936]

Po dwu tygodniach takich ćwiczeń stałem się czystszy, lepszy i mężniejszy. Doszedłem do wniosku, że intensywne życie duchowe jest sprzymierzeńcem wiernym każdej dobrej sprawy. Nauczyłem się wglądać w głąb swojej istoty, a rozpamiętując dzieje naszej Ojczyzny, wysiłki ducha ludzkiego, pełnego ofiarnego samozaparcia, stałem się w mojej ideologii niepodległościowej twardy, nieustępliwy i nieugięty. Koledzy w celi puścili wtedy pogłoskę, że wstąpiłem do chadecji. Nie odpowiadałem im na te zarzuty. Odpowiedziałem tylko jednemu z nich, że prawdziwą religijność życia niekoniecznie trzeba pokryć odpowiednią organizacją polityczną. Wskazywałem im na stosunek wybitnych socjalistów do kwestii religijnej, którzy zawsze zalecali w tej sprawie neutralność i prawo do wierzeń i wolności sumienia każdego członka partii. Zamilkli, bo jakżeż tu rywalizować z Vanderveldem, Beblem, Jauresem i Daszyńskim w takich sprawach. Czytaj dalej →

Kazimierz Zakrzewski: Przyczynki do socjologii narodu [1930]

Nacjonalizm w swym sformułowaniu ideologicznym, które zawdzięcza narodowej demokracji, w znacznym stopniu daje wyraz tej koncepcji narodu, którą nazwaliśmy biologiczną. W obecnym zaś swoim stadium reprezentuje on schyłkowy opór przeciwko historycznej koncepcji narodu, której torował drogę w swoich pismach Stanisław Brzozowski. Koncepcja ta wyraziła się z całą mocą w dziejach naszych, poczynając od r. 1905, przy czym nasz nacjonalizm w ciągu tego czasu reprezentuje stale opozycję przeciwko narastającej rzeczywistości dziejowej Polski walczącej i pracującej oraz przeciwko siłom, które stanowią jej dynamikę. Ideologia nacjonalizmu opartego o biologiczną i antyhistoryczną koncepcję narodu, znajduje się jednak już w stadium rozkładu. Czytaj dalej →

Wacław Nałkowski: Proletariat i twórcy [1905]

Kiedy przed kilku laty nasza garstka proletariatu pióra walczyła przeciw przemocy uosobionej w literaturze przez twórczość pana Sienkiewicza, wówczas jego kurierowe knechty, dumne ze swego wysokiego żołdu, nazwały nas „oberwańcami znad Wisły”, a gdy głosy nasze, duszone przez cenzurę, słabły, cieszyli się przedwcześnie, że „wrzawa cichnie” i że teraz będą mogli (oni) przejść do „spraw ważniejszych”. Odpowiedzieliśmy im wtedy: „Nie ma spraw ważniejszych, bo tu się toczy walka o zmianę podstaw wszelkiego sądu i wszelkiego działania!”. Pojmowaliśmy, że ta walka naszej garstki była tylko literacką formą masowej walki proletariatu z burżuazyjną zgnilizną. I patrzcież teraz – i wy, utytułowani panowie, i wy, krwią ludu utuczeni rentierzy, i wy, dobrze płatni knechci, i wy, oszukańczy szamani, patrzcież, czarnosotieńcy, jak się to zmieniły podstawy, jak odwróciły się wartości! Czytaj dalej →

Maurycy Karniol: Program socjalizmu polskiego [1938]

Rząd Robotniczo-Włościański pozwoli Polsce wkroczyć na nowy dziejowy szlak gospodarki planowej, prowadzącej do ustroju socjalistycznego. Drogą do tego celu jest stworzenie potężnego ruchu masowego. Ruch socjalistyczny nie jest już ruchem wyłącznie proletariackim. Skupił znaczne odłamy włościaństwa, inteligencji pracującej, bezrobotnych i młodzieży. Walcząc z faszyzmem, wydziera mu ruch socjalistyczny jego podstawę społeczną. Klasa zaś robotnicza jest dziś przede wszystkim awangardą wszelkich mas ludowych. Czytaj dalej →

Feliks Gross: Pragmatyzm socjalistyczny [1946]

Przez pragmatyzm socjalistyczny rozumiemy uznanie za miernik postępu społecznego rzeczywistą poprawę bytu człowieka, ludzi, rozszerzenie zakresu wolności obywatelskich, doskonalenie ich zabezpieczenia oraz wzrost wpływu jednostki na rozwój spraw państwowych; sama zmiana systemu społecznego, państwowego czy gospodarczego, która nie pociąga za sobą poprawy bytu jednostek i wzrostu ich wolności, nie jest wcale dowodem postępu. Jeżeli zmiana formy gospodarowania na formę socjalistyczną sprowadza, przez nieudolność kierownictwa i żądzę władzy, nędzę i ucisk, niewolnictwo i dyktaturę, to oczywiście zmiana ta nie jest wcale postępem, ale cofaniem się. Czytaj dalej →

← Starsze tekstyNowsze teksty →
↑ Wróć na górę