Spółdzielnia pracy istnieje po to, aby zatrudniała swoich członków w sposób najkorzystniejszy dla nich i dla społeczeństwa, czyli dla swych klientów-użytkowników. Członkowie-pracownicy liczą w spółdzielni pracy na następujące dla siebie korzyści: 1) Spółdzielnia jako własna ich instytucja nie będzie ich wyzyskiwać, może więc zapewnić im lepsze warunki materialne niż każdy inny obcy dla swych najmitów-pracowników zarobkodawca, 2) Pracownicy nie będą w spółdzielni pracy doznawali poniżenia, jakie odczuwa każdy najmita, zależny jednostronnie i osobiście od swego zarobkodawcy, 3) Praca ich nie będzie narażona w spółdzielni pracy na jej znieprawienie bez ich zgody, ponieważ będą oni sami swoją samorządną pracę podejmować i sami będą za nią odpowiedzialni; natomiast gdzie indziej musieliby oni jako najemnicy wykonywać posłusznie, bez prawa do oporu, wszystkie nakazane im przez zarobkodawcę czynności, niekiedy nawet takie, które mogłyby się nie godzić z poczuciem obywatelskim pracownika. Czytaj dalej →
Cała sfora urzędowych gości Hartinga wyszła przed biuro i Danilczuk podchmielony zaczął czytać ogłoszenie zarządu Huty: że robotnicy są wydaleni z Huty, ponieważ sami porzucili pracę, i żeby każdy oddział przychodził w taki a taki dzień po wypłatę. Ze stacji nadbiegł kurier i oddał jakąś depeszę. Danilczuk poszedł kilkadziesiąt kroków szosą i czytał ogłoszenie po raz drugi, potem zaczął zaklinać na Boga, by się rozchodzić, a szczególnie by kobiety i dzieci szły natychmiast do domów. Po skończeniu czytania Onoprienko dał rozkaz „na bagnety”, tłum cofnął się w ulicę Janoty, żołnierze wrócili pod mur. Zaczęły się wyrzekania, kobiety wymyślały żołnierzom. Zagrożono strzelaniem, z tłumu odezwały się głosy: „gdzie to takie prawo, co pozwala do ludzi strzelać!”. Rozległa się komenda i żołnierze dali ognia w powietrze; tłum cofnął się i zaczął się rozchodzić powoli, gdyż wyjście z ulicy było tylko jedno – w górę. Po kilku minutach dano ognia po raz drugi: rozległy się jęki i straszny krzyk tłumu – na ziemi leżało 7 ciał. Blisko pół godziny mieli żołnierze wymierzone lufy w ulicę i przez ten czas nie pozwolili nawet lekarzom nadbiegłym z ambulatorium Huty podjąć rannych. Trzech już skonało, 4 leży w szpitalu między życiem a śmiercią. Czytaj dalej →
Nie pierwszy to raz stawał Bakunin w obronie naszej krzywdy narodowej: już w Paryżu, nawiązawszy stosunki z polską emigracją, zaznaczył swoje stanowisko w wielkiej mowie, wygłoszonej w 1847 r. z racji rocznicy powstania listopadowego. Podkreślając zasadniczą sprzeczność, jaka istnieje między ludem rosyjskim a caratem, który jest wrogiem wszelkiej wolności w Europie, stwierdza, że społeczeństwo rosyjskie popełniło wielki błąd w 1830 r. (w czasie powstania listopadowego), gdyż powodzenie powstania polskiego byłoby krokiem do wyzwolenia się od carskiego despotyzmu – piętnując zaś całą „oficjalną Rosję”, ofiarowuje Polakom sojusz, by kiedyś (jak się wyraził) masy ludowe, zwłaszcza w walce z caratem, zaśpiewały razem „Jeszcze Polska nie zginęła”. Czytaj dalej →
Państwo polskie odzyskało wolność i niepodległość po stu z górą latach niewoli u obcych. Trzy miliony rosyjskich, pruskich i austriackich żołnierzy pilnowało, abyśmy kajdan nie zrzucili; sto tysięcy urzędników wymierzało nam obce, wrogie nam prawa, język polski wypędzono nam ze szkół i z urzędów. Ziemię polską wykupowano lub zabierano nam przemocą. Pracę robotnika polskiego płacono gorzej niż pracę Niemca, Czecha lub Moskala. Lasy w górach naszych zrabowali obcy, węgiel i ropę naftową wykupili obcy za półdarmo; sól zabrały obce rządy jako własność państwową. Ziemia polska i ludzie polscy byli w niewoli przez lat sto z górą. Wyzyskiwano naród polski pod każdym względem. Nie pozwalano mu nawet modlić się, tak jak chciał. A jednak wydobyliśmy się z niewoli! Nie jako Austriacy czy Prusacy czy Moskale, ale jako Polacy, jako naród, jako państwo polskie! Przemoc trzech największych państw, które przed wiekiem rozebrały Polskę, była za słaba, aby naród polski dłużej utrzymać w niewoli. Widocznie była i jest w nas siła większa niż obca przemoc. Siłą tą jest lud polski, jest dusza masy chłopów i robotników polskich. Czytaj dalej →
Od trzech dni lud Warszawy prowadzi walkę orężną z okupantem niemieckim. Bój ten jest i naszym bojem. Po upływie roku od pełnego chwały oporu w gettach i obozach „pracy”, od obrony życia i godności naszej, stoimy dziś wespół z całym Narodem polskim w walce o wolność. Setki młodzieży żydowskiej i bojowników ŻOB stoją ramię w ramię ze swymi polskimi towarzyszami na barykadach. Walczącym nasze bojowe pozdrowienie. Czytaj dalej →
Okres 1931-1933 to czas najbardziej wytężonej pracy ideowej. Głoszenie hasła demokracji społecznej przestaje wystarczać Organizacji. Szuka ona dróg wiodących do realizacji tych haseł. Studia nad socjologią i historią ruchów społecznych przekonują dostatecznie, że ruchy polityczne, traktujące zagadnienia gospodarcze pobocznie, nie realizowały nigdy swych postulatów, a akcje ich kończyły się zawsze niepowodzeniami, jeżeli nie bezpośrednio po ich przeprowadzeniu, to w niezamierzonych skutkach, jakie powodowały. W szczegółowych rozważaniach nad charakterem polskiego życia społecznego, gospodarczego i politycznego wynika coraz mocniejsze przekonanie, że – zwłaszcza w Polsce – jedynie syndykalizm daje gwarancje istotnej realizacji sprawiedliwości na wszelkich odcinkach życia zbiorowego. Trzy główne miasta stały się ośrodkami nowej myśli syndykalistycznej: Lwów, Poznań i Warszawa. Niewielki dorobek polski w tej dziedzinie w postaci wypracowań starszych naszych kolegów organizacyjnych – Zakrzewskiego, Wścieklicy i in., szczegółowe przepracowywanie Brzozowskiego i Żeromskiego, oraz studia nad syndykalizmem francuskim, dają podstawę do samodzielnych przemyśleń nad przepracowywaniem szczegółowych problemów składowych ideologii syndykalistycznej. Z ideologii tej wyrasta dążenie do zbratania się z masami, do faktycznego zjednoczenia całego ludu pracy: robotnika, inteligenta i chłopa. Czytaj dalej →
Nie znaczy to jednak, by robotnicy, mimo dotkliwych niejednokrotnie represji, nie strajkowali i w tych odległych czasach, kiedy musieli za ten ostry środek walki odpowiadać. Przykładem takiego zdarzenia jest strajk, który wybuchł w roku 1690 w kopalniach soli w Wieliczce pod Krakowem. Strajk ten, bodajże najstarszy ze strajków w Polsce, wybuchł na podłożu gospodarczym. Górnicy wieliccy oprócz wynagrodzenia pieniężnego pobierali za swą pracę jako zapłatę pewną ilość soli (podobnie jak dzisiaj górnicy w kopalniach węgla otrzymują węgiel). Kto nie chciał brać deputatu solnego, mógł otrzymać równowartość w gotówce, według specjalnej taryfy. Większość górników rezygnowała z deputatu, woląc gotówkę. W roku 1690 zarząd kopalni z niewiadomych przyczyn obniżył taryfę, według której następowała, zmiana deputatu solnego na pieniądze, względnie, jak twierdzą inne źródła, zmniejszył sam deputat. Wywołało to niezadowolenie wśród rzesz górniczych, które po nieudanych pertraktacjach wyładowało się ostatecznie w postaci strajku. Nie przystąpili jednak do niego wszyscy. I wówczas znalazło się dwóch „łamistrajków”. Okrutnie zemścili się na nich strajkujący. Tłum napadł ich i zamordował. Czytaj dalej →
O myśli, biografii i dorobku jednego z najbardziej oryginalnych lewicowych polskich myślicieli ostatnich dekad, zmarłego w roku 2009 prof. Leszka Nowaka, opowiada dr hab. Krzysztof Brzechczyn, współpracownik prof. Nowaka, kontynuator i popularyzator jego koncepcji oraz redaktor zbioru jego pism, w rozmowie z Krzysztofem Wołodźką. Czytaj dalej →
„Koncepcja Luksemburg, aczkolwiek przesadna w degradacji roli i znaczenia demokratycznie wybranego kierownictwa partyjnego, była nieporównanie słuszniejsza i zdrowsza niż koncepcja Lenina /…/ Koncepcja Lenina była koncepcją rządów potrójnej mniejszości: klasy robotniczej, która jest mniejszością w społeczeństwie; partii socjaldemokratycznej, która jest mniejszością w proletariacie; kadry zawodowych rewolucjonistów, która jest mniejszością w partii”. Luksemburg pozostała zatem wierna kluczowej marksowskiej zasadzie, że wyzwolenie robotników powinno być dziełem samych robotników. „Błędy popełniane przez prawdziwy rewolucyjny ruch robotniczy są historycznie bez porównania bardziej owocne i wartościowsze od nieomylności najlepszego »Komitetu Centralnego«” – pisała ona. Ciołkosz przypomina, że jeszcze 30 grudnia 1918 r., dwa tygodnie przed zgonem, na zjeździe założycielskim Komunistycznej Partii Niemiec wygłosiła referat programowy, zawierający m.in. takie słowa: „Socjalizmu nie wprowadza się i nie podobna wprowadzić za pomocą dekretów; nie zrobi tego nawet rząd jak najbardziej socjalistyczny. Socjalizm muszą wprowadzać w życie same masy, każdy proletariusz”. Czytaj dalej →
Po wstrząsie rewolucyjnym 1918 roku ruch socjalistyczny zadowolił się realizowaniem swego programu minimalnego: ustawodawstwa pracy i ubezpieczeń społecznych. Osłabiło to niewątpliwie ideowy wpływ socjalizmu, pozbawiając go dalszych perspektyw. Dzisiaj obserwujemy analogiczne zjawisko ograniczania roli socjalizmu w poszczególnych państwach do upaństwawiania poszczególnych gałęzi produkcji bez zmiany wewnętrznego jej ustroju. Tak stosowana „nacjonalizacja” jest tylko naśladownictwem zdyskredytowanego doświadczenia sowieckiego z tym jednak minusem, że stary układ klasowy zostaje utrzymany i żądanie ofiar od robotników nie jest przesłonięte nawet pozorem zmiany stosunków klasowych. Położenie nacisku na problem uspołecznienia, a więc zmiany ustroju gospodarczego (jego zdemokratyzowanie) i poszczególnego przedsiębiorstwa (przez wprowadzenie do jego kierownictwa elementów społecznych), jest bardzo na czasie. Czytaj dalej →
Gdy socjaliści zesłańcy, mieszkający poza więzieniem, dowiedzieli się, że w szpitalu umiera trzech towarzyszy pokaleczonych przez żołnierzy przy odprowadzaniu do karceru – zaprotestowali, żądając sądowego zbadania wszystkich ostatnich wypadków, między innymi 7 grudnia powiesił się w celi samotny więzień, który przebył już w tej celi 9 miesięcy bez spacerów. Gdy katorżnicy się zebrali i protestowali przed więzieniem, wybiegli krasnoarmiejcy i zaczęli strzelać. W rezultacie zabito 8 zesłańców, a 19 ciężko raniono. Ilu zmarło od ran – nie wiadomo. Było to wszystko w początkach grudnia. Wiadomo tylko, że do 20 grudnia na Sołowkach popełniło samobójstwo 3 więźniów. Tak się przedstawia nowa zbrodnia bolszewickich oligarchów, którzy, czując dobrze, iż w zrujnowanym przez nich kraju jedynym protestem przeciwko bezprawiu, a na rzecz demokracji jest protest socjalistów, dochodzą do szału w swej nienawiści przeciwko nim i nie cofają się przed żadną zbrodnią. Kapitaliści, spekulanci – „nepmani” – ci jakoś umieją współżyć z bolszewickim rządcami, ale socjaliści dalej się organizują i protestują. Za to też ich ściga niesłabnąca zemsta bolszewików! Czytaj dalej →
Poza kooperacją, współdziałaniem nie ma dziś innej drogi do zbiorowego, społecznego budowania podstaw bytu narodu. Bo kooperacja ma na celu nie tylko interes prywatny jednostki, lecz i dobro ogółu; bo ona wiąże jednostkę z całością; bo ona uczy, że dobro jednostki jest z dobrem ogółu związane i dobro jednostki tylko przez dobro ogółu może być trwałe i mocne. Kooperacja nie obiecuje cudów, nie każe liczyć na coś, czy na kogoś, lecz wskazuje, jak dziś w gromadzie tworzyć można i należy życie nowe oraz zapewnić rozwój wszechstronny jednostek. Czytaj dalej →
Za rzecz najgorszą uważał krzywdę ludzką – a że najbardziej i najciężej krzywdzi na ziemi człowieka inny człowiek, krzywdzi świadomie i dobrowolnie, a czasem bezwiednie i bez złej woli, przeto zastanawiał się nad tym, jakby należało życie ludzi w gromadzie ułożyć, by krzywdy było jak najmniej, i co należy uczynić z człowiekiem, by nie chciał krzywdzić „drugiego”. Na drodze tych rozmyślań i rozważań doszedł Abramowski do pewności, że najlepszym sposobem załatwiania spraw życia społecznego, a przede wszystkim spraw gospodarczych pomiędzy ludźmi bez krzywdzenia i wyzysku jednych przez drugich, jest spółdzielczość. Rozwijaniu i rozpowszechnianiu tej idei poświęcił wiele swoich pism. Wierzył, że w szlachetnym współdziałaniu ludzie znajdą wolność osobistą bez krzywdzenia bliźniego. „Tam kończy się moja wolność, gdzie zaczyna się krzywda innego człowieka” – mówił. Czytaj dalej →
Z wyżej powiedzianego wynika niezbicie, że przyjąć i zaaprobować całości jego dorobku nie możemy i nie powinniśmy. Nie będzie on nam przewodnikiem po labiryncie dzisiejszej rzeczywistości społecznej. Odrzucamy bezwzględnie koncepcje ideowe Brzozowskiego-nacjonalisty, co więcej – czujnym krytycyzmem winniśmy się ustosunkować nawet do nie pozbawionych sprzeczności, niedomówień i wieloznaczności dzieł jego z okresu „materializmu dziejowego”. Ale – z drugiej strony – nie wolno nam zamykać oczu na niewątpliwe wartości, tkwiące w dorobku pisarza. Jakże aktualne np. jest dziś, w momencie orgii wstecznictwa i rozbyczonej ignorancji, hasło europeizacji myśli polskiej, jakże bliskie naszym czasom – aż nazbyt bliskie – są wspaniałe, krwią serca pisane, karty aktu oskarżenia przeciwko bezmyślności i obłudzie Polski posiadającej, jak żywy oddźwięk budzi w naszych sercach pełną piersią wyśpiewany hymn na cześć bohaterów rewolucji – w „Płomieniach”. Czytaj dalej →
Machina biurokratyczna rozprzęga się, a coraz częściej rozbrzmiewające salwy karabinowe świadczą, że rozpoczyna się walka na śmierć i życie – walka krwawa pomiędzy samowładztwem carskim a przychodzącymi do świadomości masami ludności pracującej. Walka ta może potrwać bardzo jeszcze długo, pochłonie ona z pewnością olbrzymie ofiary, ale skończyć się tak bezowocnie jak bohaterskie wysiłki „Narodnej Woli” w ósmym dziesięcioleciu już nie może. Dziś bowiem nie garstka spiskowców, ale olbrzymia masa proletariatu wstępuje w szranki. Tej masy niepodobna ani aresztować, ani wysłać na Sybir, ani rozstrzelać, ani powiesić. Można krew jej przelewać strumieniami, jak to było u nas w Żyrardowie, w Łodzi, w Dąbrowie, jak to było w Rydze w r. 1899, albo niedawno w Rostowie nad Donem i w Złatouście lub świeżo w Baku, Tyflisie, Kijowie i Jekaterynosławiu, ale krew ta będzie rodziła coraz to nowe szeregi mścicieli. Kolosalny ruch strajkowy, którego świadkiem były Kaukaz i Ukraina w lipcu i sierpniu roku bieżącego – to jeden z epizodów tej walki zaciętej, której końca przewidzieć jeszcze niepodobna. Czytaj dalej →
Żyjemy w kraju szkapy i furmanki panującej na gościńcach. Ilu ludzi w tym kraju na własne oczy oglądało telewizory? Kraj, którego przemysł z grubsza rozbudowany jest przestarzały. To nie znaczy, że przez dwanaście lat nasz trud szedł na marne. Przeciwnie. To znaczy między innymi, że spadek kapitalizmu był fatalny i nie zawsze budowaliśmy dobrze. Jednocześnie należy stwierdzić, że w chwili obecnej jeszcze ciągle temu krajowi bliższy jest wiek XIX aniżeli atomowy. Żyjemy w kraju ciemnych zakamarków, w których gnieździ się biurokracja, kliki, koteria, złodziejstwo, spekulacja, marnotrawstwo, krzywda ludzka, ciemnota, zabobony, rządy plebanii. W kraju, w którym ludzi dręczy zmora, w którym ludzie wzdrygają się, czy nie wyrzucą ich z pracy... dzisiaj, jutro, za miesiąc... W tym kraju młodzież tęskni do cywilizacji, do ludzkiego poziomu życia, do sprawiedliwości, do decydowania o swoich losach, do postępu technicznego. Ta tęsknota pokazuje nam drogę. Cywilizacja i Wolność. Nie ma innego socjalizmu; Karol Marks, Albert Einstein. Czytaj dalej →
Panowie! Jestem silnie przekonany, że będziecie głosowali za nagłością; dla parlamentu ludowego nie może być obojętnym, czy w nim znajdują się ludzie, którzy przy pomocy gwałtów, nadużyć, korupcji, wymuszenia wbrew woli wyborców mandaty zdobyli. Nie żądamy przecież, aby ci ludzie zaraz zostali osądzeni; chcemy tylko, aby zarzucone im czyny zostały dokładnie i bezpartyjnie zbadane. Wyrok niech wyda potem cała Izba. Jeszcze jedna tylko uwaga. Panowie z Koła Polskiego – moi rodacy – przygotowali już korzystne dla siebie usposobienie, grając rolę niewinnych i opowiadając szeroko o terroryzmie socjalistów. Czyż to my mieliśmy policjantów, żandarmów, wojsko, urzędników państwowych, krajowych i gminnych do swej dyspozycji? W waszych rękach była cała władza państwowa, były wszystkie środki, którymi przyzwyczajeni jesteście walczyć, po naszej stronie byli tylko biedni ludzie, którzy usiłują spod waszej władzy się wydostać. Lud jest już dziś uświadomiony i nie da się już tak łatwo nastraszyć i oszukać. Czytaj dalej →
Ta różnorodna masa, żyjąca w bardzo różnych warunkach, przenikana przez najróżnorodniejsze prądy ideologiczne, ogarnięta tendencjami do awansu społecznego, stale w chwiejnej równowadze, stale nie czująca się „nasyconą” i dlatego objawiająca dużą prężność społeczną, zasługuje na jak największą uwagę. Tej uwagi udziela jej się zbyt mało. Wyłącznie administracyjno-polityczny stosunek to stanowczo zbyt mało. Społeczeństwo musi znać robotnika, otoczyć zrozumieniem jego dążenia do kultury: państwo powinno zajmować się nim nie tylko w okresach rozruchów, musi ono otoczyć opieką jego uzasadnione ambicje, jego dążenia do współudziału w dobrach kultury; rozszerzy ono w ten sposób swe oparcie społeczne, wyjdzie poza zaklętą sferę inteligencji i biurokracji. A masa ta nie musi być dopiero mozolnie rozbudzana; przez swoją dynamikę, przez swój pęd do kultury zaznacza sama mocno, czym jest i ku czemu dąży. Czytaj dalej →
Od szeregu miesięcy lud polski, chłopski i robotniczy domagał się mocnym głosem: niech to państwo, którego niepodległość myśmy krwią swoją zdobyli, a zabezpieczać ją życiem własnym nadal jesteśmy gotowi – niech to państwo ma ustrój oparty na sejmie jednoizbowym. Niech nasi przedstawiciele dzierżą w nim ster zbiorowego życia bez żadnych ograniczeń. PRECZ Z SENATEM! Jakie więc stać się to mogło, iż wbrew oczywistej woli większości narodu w Sejmie uchwalono, że w Polsce ma być Senat? Stało się to dlatego, iż lud polski przygnębiony długoletnią niewolą, niedoświadczony w walce politycznej, otumaniony pięknymi hasłami „Bóg i Ojczyzna”, wysłał do owego pierwszego Sejmu w Warszawie zbyt wiele takich spośród siebie, którzy jeno biernym i nieświadomym są narzędziem pańskiej polityki. Czytaj dalej →
Skupienie ludzkie na mocy swego prawa bezwładności zacznie z pewnością współżyć, współdziałać i zaspakajać swe potrzeby kulturalno-oświatowe. Ale te samorzutne i żywiołowe tendencje tylko drogą zorganizowanej i planowej akcji można przekształcić w wielką działalność, mającą na celu luźne i często przypadkowe skupisko ludzkie przetworzyć w świadomą swych celów i zadań społeczność. Bo to wszakże musi być naszą zasadniczą dążnością. Ta czy inna potrzeba ekonomiczna ściąga nas do ruchu spółdzielczego. Stanowi ona jednak tylko punkt wyjścia. Doszedłszy najpierw do przekonania, że trzeba się łączyć i solidarnie działać, aby osiągnąć tę konkretną potrzebę, która nas skłoniła do wstąpienia do spółdzielni, musimy z kolei dojść do wniosku, że i szereg innych potrzeb możemy również najlepiej zaspokoić przez współdziałanie i zorganizowaną współpracę. Szczytowym punktem rozgrywającego się w naszej świadomości procesu będzie wytworzenie się przekonania, że stanowimy zorganizowaną społeczność, obejmującą całokształt życia. Czytaj dalej →