Żaden stan w Anglii nie ocenia z taką słusznością krzywdy Irlandczyków jak roboczy, a tymczasem najwięcej sam od nich cierpi – albowiem ci wypędzani przez głód z własnej ojczyzny tysiącami napływają do miast przemysłowych Anglii, przyzwyczajeni zaś do najnędzniejszego życia, sprzedają bardzo tanio swą pracę i tym obniżają zarobki miejscowych robotników. Znowu gdy stany wyższe w Anglii, mając tylko na względzie korzyść własną, przechylały się w wojnie bratobójczej, jaka się toczyła w Stanach Zjednoczonych Ameryki, na stronę południowców – robotnicy Lancashire – pomimo okropnej nędzy, jaka pomiędzy nimi powstała wskutek przeszkód wywozowi bawełny przez stany północne stawionych, wytrwali w swym współczuciu dla walczących o zniesienie niewoli. Dzienniki i Izba naigrawały się z nich, ale oni wytrwali w swoim. Głodni zbierali się na zgromadzenia i słali prezydentowi Stanów Zjednoczonych, Abrahamowi Lincolnowi, podziękowania za zniesienie niewoli murzynów. Robotnicy nie darzyli siebie dyplomacją, oni jasnym okiem patrzyli na wielki czyn sprawiedliwości dziejowej. Ludzie pracy nie wkładają na twarz maski obłudy, nie przeciągają ręki grzecznie każdemu bez względu, jakiego rodzaju jest to człowiek. Czytaj dalej →
PPS zajmowała wobec komunistów negatywne stanowisko, nawet w okresie, kiedy w Rosji dokonywały się wielkie przemiany i rządy bolszewickie wzbudzały u jednych zachwyt, u innych wielkie zainteresowanie. PPS nie ulegała sugestii, miała własną linię ideologiczną odpierała napór na swoje szeregi, nie przeceniając skali wpływów komunistycznych. PPS docenia znaczenie jedności klasy robotniczej, bo każda walka w szeregach robotniczych osłabia możliwość nie tylko walki, ale i obrony stanu posiadania. Przez kilka lat obowiązywał „pakt o nieagresji”, tzn. partia jedna i druga miały obowiązek łagodzenia nieporozumień, unikania polemik w prasie itd. To porozumienie było wykonywane jednostronnie, bo komuniści nigdy nie dotrzymali paktu i wedle otrzymanych poleceń atakowali PPS. W ostatnim okresie zbladła gwiazda sowiecka. Dyktatorskie rządy Stalina z masowymi mordami jako systemem rządzenia obudziły zgrozę i nawet najzagorzalsi wyznawcy mówią o tych sprawach z pewnego rodzaju zawstydzeniem. Czytaj dalej →
Normalne funkcjonowanie nieomal wszystkich szkół akademickich w Polsce jest zakłócane wybuchającymi to tu, to tam zaburzeniami antysemickimi o charakterze bardzo brutalnym, uwłaczającym zarówno godności nauki, jak tych, którzy winni być tejże nauki szerzycielami – ciała profesorskiego i władz akademickich. Pomijamy kwestię, czy zaburzenia te uwłaczają również godności ich sprawców; wątpimy bowiem w to, czy młodzieńcy napadający znienacka w kilku na jednego, okładający bezbronnych – nie wyłączając kobiet – laskami, kastetami i schowanymi w teczkach odważnikami, kopiący i depczący obalonych, urządzający prawdziwe polowanie na ludzi po podwórzach, korytarzach i pracowniach uczelni – wątpimy w to, by wyobrażenia ich o godności własnej odpowiadały ogólnie uznanym w tym świecie, który sam siebie nazywa cywilizowanym. Czytaj dalej →
Obecny strajk jest aż nadto jaskrawym dowodem, że nie można bezkarnie i bez końca grasować na nędzy robotniczej, rozprawiając jednocześnie szeroko o ciężkich warunkach, w jakich się znajduje przemysł. Podziwiać zaiste należy z jednej strony anielską cierpliwość łódzkich robotników, a z drugiej – graniczący z ohydą bezwstyd przemysłowców, którzy, posiadając najtańszego nie tylko już w Europie, ale nawet w Polsce (bo płace w przemyśle tkackim były najniższe) robotnika, śmieli utyskiwać na ciężkie rzekomo warunki przemysłu. Dzięki taniej robociźnie pracowali z dużymi zyskami, przez głowę im jednak nie przeszło, by zyski te przeznaczyć na ulepszenia techniczne, które pozwoliłyby na potanienie produkcji i podwyżkę płac bez żadnej straty dla dochodów, jakie fabryki dawały. W swej walce o prawo do życia imponująca zarówno liczbą, jak i spokojem, z tej liczby płynącym, wielka armia proletariuszy łódzkich cieszyć się będzie żywą sympatią i poparciem wszystkich ludzi pracy w Polsce, którzy słać będą tam, gdzie kominy nie dymią, ku Łodzi, słowa otuchy i zachęty wytrwania w rozpoczętym boju. Czytaj dalej →
W takim osiedlu nie tylko się mieszka, ale się żyje pełnią życia, rozwija mózg i serce, uczy się współdziałania w trudach i współżycia w zabawach. Toteż takie osiedla spółdzielcze powinny powstawać we wszystkich miastach. Człowiek mieszkający dobrze, sam staje się lepszy i spokojniejszy. Warszawska Spółdzielnia Mieszkaniowa rada, by wszystkie przedmieścia naszej stolicy zabudować takimi spółdzielczymi osiedlami. Już wybudowała podobne do żoliborskiego osiedle na Rakowcu i jeszcze tam budować będzie. Chciałaby budować na Woli i na Pradze i na Mokotowie – wszędzie, gdzie w ruderach mieszkają dzieci robotnicze i więdną jak ten Jaśko, o którym Maria Konopnicka tak smutnie napisała. Potrzeba jednak, żeby i rodzice chcieli tego samego, tworzyli spółdzielnie i wespół z nimi starali się o dobre mieszkania dla swych dzieci. Czytaj dalej →
A Mickiewicz wierzył, wierzył szczerze i dlatego mógł w marcu 1847 r. uznać krakowskie powstanie za jaskółkę wielkiej dziejowej przemiany. Pisał on wówczas: „...czasy są pełne nadziei zmian politycznych. Jedynym naszym obowiązkiem jest bronić i rozpowszechniać nową ideę: prawdziwa siła jest w prostym ludzie i od niego wyjdzie iskra w decydującej chwili... wołanie przyjdzie od ubogich i cierpiących – nie czekajmy – naszą misją jest wywołać je”. Arystokracja postanowiła, jeżeliby nie udało się unicestwić zamiarów Mickiewicza, opanować Legion, a na „namiestnika” Legionu forsować zięcia księcia Czartoryskiego – Władysława Zamoyskiego. Kiedy Mickiewicz dowiedział się o tym zamiarze arystokracji polskiej, napisał do Marii Czapskiej: „Zamoyski powinien wstąpić do Legionu jako zwykły żołnierz. Czy was galicyjskie siekiery niczego nie nauczyły? Nowa formacja, zalążek przyszłej armii wyzwoleńczej, nie będzie miała nic wspólnego ze starym porządkiem rzeczy. Szlachta polska spowodowała zgubę ojczyzny, musi ona zniknąć! Jej panowanie skończone, odtąd nie ma dla niej zaszczytów i stanowisk”. W rezultacie po dwóch stronach barykady ustalił się taki stosunek, że po jednej stronie zgrupowane było przeciw Mickiewiczowi wszystko wsteczne, po drugiej stał Mickiewicz – wcielenie polskiej rewolucji. Czytaj dalej →
Judym przekonuje się, że dzięki temu, iż aspirant z motłochu musi całkowicie wyzbyć się własnego punktu widzenia i gorliwie przyjąć poglądy klasy wyższej, elity mogą pozwolić sobie na kształtowanie wiedzy o motłochu jedynie na podstawie własnych wyobrażeń, bez konieczności poznawania spostrzeżeń tamtych. To tworzy między klasami nieprzenikalny mur niezrozumienia (i w narracji „Ludzi bezdomnych”, i w wypowiedziach samego Judyma często pada słowo „kasta”). Niemożliwe jest jakiekolwiek ulżenie doli motłochu, ponieważ on sam nie ma koniecznych dla tego zasobów: wiedzy fachowej, środków ekonomicznych, idei, natomiast pełne szlachetnych intencji elity wiedzę o potrzebach motłochu czerpią wyłącznie z własnych wyobrażeń – i dlatego mogą się oburzać na to, że dobrze opłacani robotnicy Zagłębia, zamiast oszczędzać pieniądze, kupują fatałaszki i pachnące mydełka. Nawet kiedy jakiemuś przedstawicielowi motłochu uda się zdobyć wykształcenie i ogładę, jego środowisko nie ma z tego żadnych korzyści, ponieważ natychmiast wsysa go niemająca z tym środowiskiem żadnego kontaktu klasa wyższa. Awans zdolnych jednostek jest więc dla motłochu przekleństwem, a nie szansą, gdyż całkowicie go wyjaławia. Czytaj dalej →
Doszliśmy do tego, że nasza prasa, szczególnie „Robotnik”, „Pobudka” i „Chłopska Prawda”, są ciągle konfiskowane. Na partię naszą sypią się ataki całej prasy, a gdy my odpieramy te ataki, to się nazywa „podburzaniem klasy przeciw klasie” i ołówek cenzora puszczony jest w ruch. Jednocześnie rozchodzi się prasa komunistyczna, której Rząd nie ma możności konfiskować, gdyż jest konspiracyjna. Oto jak się idzie na rękę propagandzie wywrotowej! Nam dziś nie wystarcza wskazywanie na skutki konfiskat i wezwanie do walki z konfiskatami klubu poselskiego PPS na terenie Sejmu. Musimy rozpocząć wielką, na szeroką skalę zakrojoną akcję obrony słowa pisanego i mówionego; musimy przekonać Rząd, że Partia nasza nie zapomniała o swoim arsenale propagandy; że nie da sobie ust zamknąć! Nie kto inny, jak Józef Piłsudski był właśnie kolporterem prasy konspiracyjnej, technicznie zabezpieczonej. Niech nie zapomina, że my jesteśmy wciąż dobrymi uczniami – i uczy nas ciągle postępowanie Rządu. Czytaj dalej →
Niejednokrotnie wypadało mi na łamach „Prawdy” bronić kobiety przeciwko różnym głosom usiłującym zagrodzić jej drogę do wiedzy i kształcenia swoich uczuć. Dzisiaj znowu powracam do tego starego i nudnego nieco obowiązku. Tym razem muszę bronić kobiety i jej swobody przeciwko zamachom ze strony „patriotek sprawy niewieściej”, czyli, jak brzmi utarty w ostatnich czasach termin, feministek. Otóż urzędowe wyznawczynie feminizmu są kością z kości i ciałem z ciała inteligencji mieszczańskiej. Życie uwalnia je aż nazbyt często od wszelkich obowiązków społecznych, gdyż kobieta zamożna znajduje na każde zawołanie mnóstwo najemników. Czytaj dalej →
Każdy musi przyznać, że prawdziwe braterstwo ludów, prawdziwa solidarność wyzyskiwanych i walczących o swe prawa, prawdziwy i nieskalany chrześcijanizm są możliwe, rozwijają się, dochodzą do cudownego rozkwitu i wydają błogie owoce tylko pod czerwonym sztandarem międzynarodowej socjalnej demokracji. Ze słuszną dumą i głębokim wzruszeniem zadowolenia możemy stwierdzić, że dotychczas nikomu, żadnej partii politycznej, nie udało się zjednoczyć pod swym sztandarem ani tak różnorodnych pod względem narodowościowym, językowym, obyczajowym i religijnym, ani tak olbrzymich mas jak socjalnej demokracji! Ale żadna też partia nie zdziałała dla ludu tyle dobrego co partia socjalistyczna. Dlatego popierajcie rozwój partii socjalistycznej, starajcie się o rozszerzanie pism i stowarzyszeń robotniczych, pamiętając o tym, że tylko w organizacji, tylko w jedności leży nasza siła! Czytaj dalej →
To było regułą. Na pomoc od Adolfa mógł liczyć każdy z nas. Bez względu oczywiście na różnice poglądów. O! – chociażby ja. Małoż to razy skakaliśmy sobie z pazurami do oczu, zwłaszcza za moich poznańskich czasów... Pomagał oczywiście ten wojujący antysemita także kolegom Żydom. Sam, jak wiadomo, majątku żadnego nie posiadał, mógł więc jedynie pomoc „organizować”, czyli, mówiąc po prostu, wyżebrywać ją. Patrzyłem na niezmordowane wędrówki Adolfa. Starczym, plączącym się już nieraz krokiem, chodził tak od drzwi do drzwi, od klamki do klamki. Widziałem, jak wspinając się na III czy IV piętro (windy w Warszawie z reguły nie były czynne, a tam, w urzędach, gdzie były czynne, używanie ich nie było dozwolone Polakom) – zatacza się i łapie za serce. Pomimo to wydeptywał dalej przedpokoje w K.K.O. miasta Warszawy i powiatu warszawskiego, na Traugutta i Jasnej... – w bankach, spółdzielniach i spółkach, a także u co zamożniejszych burżujów o endeckiej przeszłości, wyżebrując pożyczki wekslowe i bezzwrotne zapomogi dla młodszych kolegów: prawicowców, lewicowców, klerykałów, wolnomyślicieli, katolików, przechrztów i Żydów. Czytaj dalej →
Burżuazja, która przy takim układzie sił doskonale prosperuje, coraz bardziej usiłowała zgnębić proletariat przemysłowy i rolniczy, zatrudniony przeważnie w portach, w niewielkiej ilości fabryk, oraz na wsi, w plantacjach tytoniu i winogron. Słynne były swego czasu krwawe „marsze chłopskie”, stanowiące manifestacje przeciw obniżaniu cen na produkty rolne i pogrążaniu w ten sposób wsi w odmęcie nędzy. W takich warunkach akcja klasy robotniczej, osłabianej polityką komunistycznych przywódców, którzy wyczerpywali ją częstymi akcjami strajkowymi o bardzo ostrym charakterze, coraz bardziej ulegała atakom burżuazji. Ostatnie dni przyniosły zgoła bohaterski poryw robotników, zwrócony przeciw wprowadzeniu przymusowego rozjemstwa w strajkach i państwowych związków zawodowych. Partie robotnicze proklamowały generalny strajk. W odpowiedzi na to gen. Metaxas ogłosił stan wojenny. Przyczyniło się to w znacznej mierze do upadku strajku. Dalszym krokiem generała, który zakosztował triumfów nad bojownikami wolności, było rozwiązanie parlamentu. Równoznaczne jest to z wprowadzeniem dyktatury. Czytaj dalej →
Bolszewicy uznali zrazu ideę stanowienia o sobie narodów. Uznali ją przed dwoma laty, dzisiaj zaś zaprzeczyli jej swoim postępowaniem. Dążą bowiem do zaboru Polski. Sprawa to tak widoczna, że pokryć jej nie mogą noty Cziczerina. Cziczerin chciał samego siebie prześcignąć w chytrości i zohydził siebie i dyplomację bolszewicką. A co ważniejsze, zaprzeczył idei samostanowienia. Spadła z twarzy dyplomaty maska „ideowa”. Zasada samostanowienia okazała się w ustach rządu sowieckiego frazesem, bolszewicy zaborcami. I na tym polega klęska bolszewizmu. Jakiekolwiek by były postępy armii sowieckiej – idea sprawiedliwa, wzniosła, którą głosił zawsze i wszędzie socjalizm, została przez najskrajniejszych ze skrajnych wdeptana w błoto, wyszydzona, zbezczeszczona. Czytaj dalej →
Człowiekowi biorącemu udział w życiu publicznym, a takim jest obywatel w ustroju demokratycznym, potrzebna jest odwaga i ten zwłaszcza jej gatunek, który bywa nazywany odwagą cywilną. Jak wiadomo, przypisujemy odwagę cywilną temu, kto głosi swoje przekonania i broni ich, mimo iż naraża przez to różne swoje żywotne interesy, mimo iż grozi mu z tego powodu nieżyczliwość ludzka i ludzkie oszczerstwa, że zamykają się przed nim możliwości kariery. Ileż to razy w dziejach lęk przed utratą popularności, obawa narażenia się komuś działały jako siły konserwatywne, podtrzymujące zakorzenione przesądy, które trzeba było mieć odwagę naruszyć. Kto jest odważny, ryzykuje coś, a ryzykować musi wszak zawsze w imię czegoś. Woli narazić swoje stanowisko, niż dłużej patrzeć w milczeniu na nieprawości, które się dokoła dzieją; woli naruszyć swój święty spokój, niż być biernym świadkiem cudzej krzywdy. Czytaj dalej →
Reakcja jest odwrotną stroną nędzy i wyczerpania ludu. Czyżby szlachcic ośmielił się kazać policjantom, swoim pachołkom bić, katować, więzić swoją służbę, gdyby spodziewać się musiał natychmiastowego odwetu? Czyżby lichwiarz śmiał śrubować ceny, chować towar, znęcać się nad lokatorem, gdyby oczekiwał natychmiastowej obrony ze strony swych ofiar? W społeczeństwach zdrowszych władza stawia granice takim szaleństwom; u nas władza od góry do dołu jest na usługach tych właśnie szaleństw, jeżeli tylko usłyszy „mocne” odezwanie się jakiegoś zjazdu „żubrów”, jeżeli tylko przeczyta jakiś bezczelny memoriał, protestujący z całą swobodą choćby przeciw podatkom lub opłatom z wojennych zysków!... Rok mija niepodległego życia polskiego, a najczarniejsze myśli oblegają każdy sumienniejszy umysł w kraju. Polska jest tak wewnętrznie słabą, jak jeszcze nigdy nie była. Nawet w czasie niewoli u obcych. Czytaj dalej →
Po zwolnieniu skierowany został przez OKR Zagłębia Dąbrowskiego do pracy w „technice” partyjnej. Po rozłamie w PPS (XI 1906), gdy większość „techników” przeszła do PPS-Lewicy, organizował „technikę” okręgową i przerzut materiałów przez granicę dla Frakcji Rewolucyjnej w Zagłębiu. W marcu 1907 r. na konferencji okręgowej został wybrany do tamtejszego Okręgowego Komitetu Robotniczego. Z powodu dekonspiracji musiał przerwać dotychczasową działalność i pod koniec tego roku objął kierownictwo dzielnicy Niemce. W połowie 1908 r., w okresie masowych aresztowań m.in. na skutek zdrady i prowokacji, próbował wznowić działalność bojówki głównie dla zwalczania zdrajców i szpicli. Zagrożony aresztowaniem udał się w listopadzie tego roku do Krakowa. Po miesiącu skierowany został do Lublina. Aresztowano go już 24 XII 1908 r. i dotkliwie pobito w cyrkule policyjnym. Przez 5 tygodni przetrzymywany był na Zamku Lubelskim, po czym przewieziono go do Warszawy. Więziony był m.in. w Ratuszu, forcie Aleksieja (Cytadela Warszawska), w twierdzy modlińskiej. Czytaj dalej →
I tak zawsze: chcesz się dowiedzieć, jak się choroba dziecka zaczęła, a dowiadujesz się, że żona chora, że mąż bez pracy, dowiadujesz się pozornie zbytecznych szczegółów, które niepotrzebnie czas zabierają, a tego, o co pytasz, nie dowiesz się zgoła. – Jak dzieciak zdrów, to się na niego nie patrzy. Zdrów, to i zdrów. U bogatych co innego... I znów: żona chora albo mąż bez pracy, albo gospodarz komorne wymówił – najczęściej wszystko razem. Są to wiadomości pozornie zbyteczne. – Co dwie godziny łyżeczka – brzmi jak drwiny, jak smutna skarga niemocy. Czytaj dalej →
Wszystkie stronnictwa i organizacje moskalofilskie i przeciwniepodległościowe zwalczać będziemy jak najusilniej, wykazując ich błędne i szkodliwe stanowisko zarówno z punktu widzenia narodowego, jak i specjalnie wobec interesów klasy robotniczej. Czytaj dalej →
Z Kropotkinem schodzi do grobu najwybitniejszy współczesny teoretyk i działacz anarchistyczny, człowiek wielkiej wiedzy, genialnym rzutem umysłu ogarniający życie zbiorowe ludzi we wszystkich jego przejawach. Najbardziej rozpowszechnione jest znakomite dzieło Kropotkina „Zdobycie chleba”, które doczekało się kilku wydań, i maleńka, bardzo gorąco napisana „Odezwa do młodzieży”, chętnie kolportowana przez socjalistów, jest to bowiem wspaniały raczej poemat, apel do młodości, by nie szła przez życie gonić złota, zaszczytów ani kariery, ale szukała zadowolenia w zwiększaniu szczęścia współbraci. Czytaj dalej →
Wspaniale i bogato mieszka Syn Boży w świątyniach, lecz nie tego sobie życzył, bo chciał i dzielił się z ubogimi i z nimi tylko przebywał, a złoto uznawał o tyle, o ile zań zmniejszyć się dała nędza. Wy możni tego świata, dyktatorzy, uczeni w piśmie faryzeusze i wszyscy wy, co biedny lud depczecie, co tylko od święta synów człowieczych znacie, gdy po kolędzie idziecie zabrać im częstokroć ostatnie ziarno, ostatni grosz, pamiętajcie, że nadchodzi czas, kiedy w ludzie syn człowieczy i godność człowiecza odżyje, a wtedy moc wasza struchleje i złoto wasze zaginie! Wtenczas będzie to ostatnia kolęda, przy dźwiękach której nowocześni, kapiący od złota i orderów Herodzi bez dekretu o nowym ustroju sądownictwa wepchnięci zostaną z powrotem do nor ciemności, skąd wyszli i skąd już dla nich powrotu nie będzie. Lud się budzi, moc truchleje! Czytaj dalej →