Lewicowo.pl – Portal poświęcony polskiej lewicy demokratycznej, patriotycznej i niekomunistycznej

Logo Lewicowo

Publicystyka

Stanisław Posner: Kapłani wstrzemięźliwości na wsi

Dlaczego, jakim prawem chcemy pozbawiać włościanina papierosa, kiedy palenie jest „przyjemnością”. Pomyśleć tylko, jak rozległą jest sfera rozkoszy w klasie zamożnej, u inteligentów, w mieście. Pod tym względem wyrobnik miejski jest nawet w szczęśliwszym położeniu. Możemy uczęszczać do teatrów, na koncerty, samym uprawiać muzykę, śpiew, czytać różne bardzo ciekawe, rozweselające albo naprowadzające tęsknotę książki, bawić się piórem lub rozmową. Dla nerwów naszych świat stoi otworem. Uderzmy się w piersi, my inteligenci, którzy prócz wielu nauk posiadamy i ,,początki” higieny – kto z nas nie chłoszcze, nie podnieca swoich nerwów. Jeden pije absynt, drugi w czarnej kawie szuka natchnienia, trzeciemu miłująca męża i spokój małżonka mokkę zamienia na kawę figową, czwarty naciera ciało zimną wodą, piąty – gorącą i tak w nieskończoność. A palić – jakże my palimy? Przestańmy wreszcie moralizować. Lud nie potrzebuje zupełnie moralizacji. Domy budują się od fundamentów a nie od dachu. Stwórzmy najpierw higieniczne warunki, a potem zobaczymy, że i człowiek stanie się zupełnie higienicznym. Gdyby panowie higieniści wynaleźli sposób przeobrażania piasku w złoto, to wierzę głęboko, że w krótkim czasie mielibyśmy na wsi czworaki wzorowe, omal że nie kanalizację, ochronki wiejskie, może nawet kluby i resursy. Zakwitłyby wtedy wszelkie cnoty – higieniczne i moralne. Ale nic w zamian tymczasowo nie dając, nie mam odwagi odbierać tego, co jest, a co może i jest szkodliwe, ale czego zastąpić w tej chwili nie miałbym czym po prostu. Czytaj dalej →

„Życie Robotnicze”: Umiastowienie kinematografów w Norwegii [1928]

Miasta nasze z powodu ogromnych zaniedbań przez całe dziesiątki lat stoją przed ciężkimi zadaniami, wypełnienie których wymaga czasu, a przede wszystkim wielkich środków materialnych, czyli pieniędzy. Na wzór więc Państwa, które celem powiększenia dochodów na potrzeby konieczne zmonopolizowało wyroby tytoniowe (Polski Monopol Tytoniowy), wyroby wódczane (Polski Monopol Spirytusowy), wyroby zapałczane (Polski Monopol Zapałczany) i inne, miasta polskie muszą również dążyć do zmonopolizowania pewnych przedsiębiorstw, istnienie i dochody których oparte są na szerokich warstwach mieszkańców. Takimi przedsiębiorstwami, dającymi się zmonopolizować przez poszczególne miasta, czyli umiastowić, są w pierwszej linii kinematografy, dające już dziś pewne dochody miastom. Zrozumiano to w Norwegii, gdzie już w 1910 roku Parlament Norweski uchwalił prawo, na zasadzie którego miasta w tym kraju otrzymały wyłączny przywilej prowadzenia kinematografów na swój własny rachunek. Czytaj dalej →

Zygmunt Piotrowski: Walka z niewiadomszczyzną [1938]

Na kandydata demokracji polskiej oddały również swe głosy mniejszości narodowe. Prezydentem został wybrany dużą większością głosów Gabriel Narutowicz. Wybór ten miał jeszcze szczególne znaczenie. Dla scementowania, dla związania mniejszości narodowych z młodą państwowością polską – była to mianowicie okazja. Miał on nie tylko symbolizować, ale i w życie wprowadzać dawną myśl historyczną, ujętą tak lapidarnie, a nowocześnie: wolni z wolnymi – równi z równymi! Ale odezwała się Targowica. Endecja, pobita w głosowaniu najwyższego Przedstawicielstwa Rzeczypospolitej, w Zgromadzeniu Narodowym nie schyliła głowy przed wybrańcem większości obywateli, lecz poszła na drogę anarchii, omal wojny domowej. Czytaj dalej →

„Robotnik Śląski”: Jak przemysłowcy w Ameryce szpiegują robotników [1938]

Przemysłowcy amerykańscy, celem skuteczniejszej walki z ruchem robotniczym, wynajmują płatnych szpiegów w biurach detektywistycznych, w agencjach Pinkertona. W jednym tylko roku 1936 – stwierdza raport – 2500 trustów amerykańskich utrzymało 3817 szpiegów i wydało na nich 9 milionów dolarów. Te cyfry stwierdziła sekcja, co nie wyłącza, że nie obejmują całości akcji szpiegowskiej. By poznać dokładnie działalność związków robotniczych, szpiedzy starają się przeniknąć do nich, co im się dotąd doskonale udawało. Szpieg zapisuje się do związku i stopniowo ze zwyczajnego szeregowca awansuje na stanowisko kierownicze, które, oczywiście, niezmiernie ułatwia robotę szpiegowską. Szpiegom udało się zająć stanowisko kierownicze zarówno w Federacji Pracy, której przewodzi Green, jak też w Komitecie Organizacji Przemysłowej, na którego czele stoi Lewis. Do obowiązków szpiega należy przede wszystkim dostarczanie list zorganizowanych robotników, dalej: wiadomości o sile obronnej związków, o ich stanie finansowym. Szpieg ma za zadanie prowokować zatargi z policją, starcia uliczne, strajki powszechne (!). Czytaj dalej →

Arnold Gahlberg: Odprawa „Naprzodowi” [1912]

Toć chytrzy jezuici czerwonego terroru – Marx i Liebknecht sami pisali lub inspirowali w pismach niemieckich i angielskich donosy anonimowe na anarchistę Bakunina, oskarżając go o szpiegostwo, grabież, podpalanie i podrabianie pieniędzy wtedy właśnie, gdy ten półbóg rewolucji, od lat kilku uwięziony w kazamatach austriackich, oczekiwał wykonania wyroku śmierci lub, ścigany przez międzypaństwową polityczną policję, krył się na wygnaniu i nie mógł przeciwdziałać machinacjom oszczerców. Och, rycerzyki galicyjskiego przemysłu, nie nauczyliście się nowego, lecz nie zapomnieliście przykładów starych mistrzów! Zachęceni udaną krucjatą antymachajowską, chcieliście, głuptaski, i nas wziąć na wypróbowany środek – ośmieszenie i kalumnie... Czytaj dalej →

Zygmunt Żuławski: Ohyda [1937]

Nie określajcie wszystkiego, co ohydne, co niskie i brudne – nazwą „narodowe”… Nie macie prawa twierdzić, że taki jest właśnie ten naród i że taki ma charakter – takie właściwości i dążenia, jakie wy sami, w swoich własnych, obłudnych ustach, nazywacie „narodowymi”! Wedle was – czynem „narodowym” była swego czasu ugoda wobec wszystkich rządów zaborczych, które w zamian rzucały ugodowcom nagrody w formie posad, stanowisk i orderów. „Narodowy” był fakt udziału w odsłonięciu pomnika carycy Katarzyny II w Wilnie ziemian polskich, kryjących kornym pokłonem rumieńce, które musiały skrasić wówczas nawet ich miedziane twarze... „Narodowi” byli ci, którzy w tchórzostwie i poniżeniu składali hołdy i kwiaty zwycięskim kozakom, prującym nahajami grzbiety polskiego ludu... „Narodowa” była podstępna, ohydna zbrodnia, dokonana na pierwszym prezydencie Polski za to, że jego wybór miał obrazić „narodowe” uczucia... Czytaj dalej →

Mieczysław Kowalczyk: Sacco i Vanzetti [1927]

W lutym 1920 r. aresztowano między innymi podejrzanego o współpracę w piśmie anarchistycznym robotnika drukarskiego nazwiskiem Salsedo. Poddany okropnym torturom, (które w „demokratycznej” i „cywilizowanej” Ameryce istnieją prawnie pod nazwą „przymusu trzeciego stopnia”) Salsedo znalazł śmierć, spadając z 14. piętra na chodnik kamienny. Towarzysze zmarłego, Sacco i Vanzetti, postanawiają zorganizować na dzień 9 maja wiec protestacyjny, podejrzewając słusznie, że Salsedo padł ofiarą mordu policyjnego. Na wiecu tym miał przemawiać Vanzetti, posiadający dowody, że Salsedo był rzeczywiście w okrutny sposób torturowany. Obawiając się popularności Sacco i Vanzettiego, którzy mieli już poza sobą aktywne uczestnictwo w głośnym i zwycięskim dla robotników strajku w Plymouth Cordage w 1916 r. – policja aresztuje ich w tramwaju dnia 5 maja 1920 r. pod zarzutem działalności anarchistycznej, przyczepiając im sprawę kryminalną o morderstwo. Czytaj dalej →

„Trybuna”: Złote serce [1919]

Zbiera się w stolicy na wszystko. Na dzieci św. Heleny, Zofii lub św. Franciszka, na sieroty mrące potem masowo w „fabrykach aniołków” pod protektoratem hrabin i księżnych pań, na koszule i spodnie dla żołnierzy, dla „naszej bohaterskiej młodzieży”, na łóżka w szpitalach dla rannych wojowników, na wpisy szkolne, na wdowy, na starców i przeciw chorobom, a zwłaszcza przeciw gruźlicy... Że dzieci wszystkich świętych masowo umierają, żołnierzy dalej wszy gryzą, że w szpitalach polskich chorzy jedli czarny chleb z ościami, podczas gdy panienki jadły pączki bez ości, że starcy i wdowy konają sobie dalej z głodu, że Warszawa nie ma szkoły powszechnej dla 100 000 dzieci w wieku szkolnym, że gruźlica szaleje – mój Boże – cóż temu winno „złote serce”? Jałmużna jest cnotą: ile łez otrze, to nie jej rzecz; wykonujmy cnotę, apelujmy do „złotego serca”. I gdyby każdy np. dał po marce itd., to byłyby miliony na otarcie łez. Gdyby każdy? Kto to „każdy”? To bogacz, wykupujący się marką albo i 10 fenigami, tak samo dobrze czy źle jak i biedny student, któremu codziennie wyłudzają choćby drobną kwotę... Jakież to „złote serce” jest niesprawiedliwe! Czytaj dalej →

Wilhelm Raort (Józef Rappaport): Dwanaście wskazówek dla redaktorów komunistycznych [1930]

Po prostu żal mi nieraz piśmiennych panów komunistów. Męczą się i dręczą nieraz w swoich gazetkach i ulotkach, zachodząc w głowę, jak by tu socjalistom zalać sadła za skórę – z minimalnym skutkiem. Stare i oklepane frazesy w rodzaju ,,soc-faszyści”, „zdrajcy proletariatu” itp. nie znajdują już oddźwięku. Współczując z każdym człowiekiem, który chce, a nie może niczego nowego wymyślić, postanowiłem piśmiennym panom komunistom ułatwić pracę redakcyjną, podając tuzin nieomylnych wskazówek oraz praktycznych rad, koniecznych do dojechania końca socjalistom całego świata. Czytaj dalej →

„Życie Robotnicze”: Czy za dużo ludzi? [1934]

Twierdzenie laików, że za dużo jest ludzi na świecie, zbijają w zupełności nie tylko wyżej podane twierdzenia uczonych, lecz same rzeczowe zapatrywanie się każdej myślącej jednostki na społeczny i gospodarczy ustrój świata. Nie szukajmy daleko, popatrzmy na Polskę, którą wszyscy znamy. Ziemia jest żyzna, wydawać może zboża, ziemniaków, jarzyn w takiej ilości, że dobrze wyżywić może nie tylko mieszkańców Polski, lecz i te miliony obywateli tegoż państwa będące na emigracji. Mamy w Polsce kopalnie węgla, rudy, łupku, nafty, eksploatacja jest tak obfita, że eksportuje się te towary za granicę. To samo dotyczy i innych surowców, które prawie że wyłącznie mamy w Polsce. Wynik tych bogactw jest atoli opłakany, bo miliony obywateli muszą emigrować na poniewierkę, a drugie miliony głodują w kraju. Powodem tego jest oczywiście gospodarka oparta na egoizmie grup uprzywilejowanych. Czytaj dalej →

Tadeusz Reger: O walkę z alkoholizmem [1925]

Jak bardzo potrzebnym było takie postanowienie, widzimy z tego, że chociaż klęska pijaństwa szerzy się, zwłaszcza w miastach, zagłębiach węglowych i niektórych ośrodkach przemysłowych oraz większych garnizonach wojskowych, w sposób zastraszający, niszcząc zdrowie i dobrobyt ludności, to jednak na całym obszarze Rzeczypospolitej Polskiej nie mamy dotychczas choćby jednego łóżka w ogólnych szpitalach, nie mamy ani jednego uzdrowiska dla alkoholików. Notorycznych alkoholików, pozbieranych na ulicy, gromadzi się „dla wyspania się” w areszcie policyjnym, chorych na delirium tremens zamyka się w domu obłąkanych lub odsyła się ich do „opieki domowej”, czego wynikiem bywa 80 do 100 wypadków rocznie „zabójstwa w stanie opilstwa lub szału opilczego”... Czytaj dalej →

Adam Polewka: Ścieżka do sztuki demokratycznej [1928]

Co to jest teatr samorodny? Jest to pewien rodzaj dobroczynności, któremu należałoby już raz kamień na szyi uwiązać. Zarówno w mieście, jak i na wsi, jeżeli kogoś napadnie gorączka „oświecicielstwa” i jeżeli zwąchał się z piórem, uważa za wielki społeczny czyn pisanie tzw. sztuczek dla ludu. Ma to być coś w rodzaju popularyzowania czy demokratyzowania sztuki. Każda „ciocia” z rodzaju tych poczciwych, co kopcą kagańcem oświaty, gdy nie ma już nic lepszego do zrobienia, zwłaszcza dla wsi, pisze „sztuczkę ludową”. Ta tandeta, która nie tylko z ludem, ale co gorsza na wsi z ludowością nie ma nic wspólnego, wala się po wszystkich półkach księgarskich i łowi amatorów teatru „ludowego”. Na miłość boską, czy demokratyzacja sztuki ma polegać na tym, że ludzi karmi się idiotyzmami? No tak, pewnie, ale co w takim razie dać ludziom do ręki?... A może tak ludziom nic do ręki nie dawać i z pewną skromnością zapytać się, czy oni czegoś lepszego u siebie i w sobie nie mają?... Czytaj dalej →

Szymon Diksztajn: Hajże na Żydów! [1882]

Czy myślicie, że we Włoszech, gdzie Żyda ledwo na lekarstwo znajdziesz, robotnikom lub rzemieślnikom lżej żyć niż u nas? Albo znowuż, czy w Irlandii, gdzie Żydów nie ma wcale, wieśniak mniejszą znosi nędzę i prześladowanie niż w naszym kraju? Gdzież tam! Wcale nie! Tak samo tam się dzieje jak z nami... A wiecież, czemu? Oto dlatego, że ciężko i trudno żyć nam nie dlatego, że nas gniecie lub oszukuje ten lub inny człowiek – Żyd, Niemiec, Moskal czy swój, ale dlatego, że nas przygniata cały dzisiejszy porządek. A ten porządek wszędzie jest ten sam, czy u nas w Polsce, gdzie Żydów wiele, czy w Irlandii, gdzie ich wcale nie ma. Kto więc chce, aby ludziom naprawdę lepiej było na świecie, kto chce sobie i innym cierpiącym dziś biedę rzeczywiście ulżyć – ten musi nie Żydów zabijać i rabować, ale starać się cały dzisiejszy porządek społeczny odmienić. Tak też powinni robić robotnicy godność swoją szanujący i rozumiejący dobrze swój interes – tak to powinni postępować robotnicy-socjaliści... Dla nich wszystko jedno, czy ich „pan” nazywa się Icek Moszkowicz, czy Gottlieb Szulce, czy Cegielski – oni żadnych panów nie chcą i kwita! Czytaj dalej →

„Życie Robotnicze”: Na słońce! [1927]

Konfiskując odezwę Ligi Obrony Praw Człowieka i Obywatela, rząd niejako zaaprobował dotychczasowe metody walki z komunizmem, polegające na mechanicznym jedynie wykorzenianiu sowieckiego posiewu. Wiemy wszak dobrze, iż system ten, polegający na masowym produkowaniu męczenników „sprawy” komunistycznej, zaszczytu nam nie przynosi, a w skutkach nie może się okazać szczęśliwym. Są inne metody walki z komunistami, metody, których potrzebę uzasadniała lewica, a polegające na tym, by głosicieli religii komunistycznej wyprowadzić na światło dzienne i jawnie demaskować. Pozwólmy działać komunistom jawnie i otwarcie na tym nawet terenie! Czyż agitator komunistyczny, prawiący bajędy o sowieckim dobrobycie, skoro pozbawiony będzie uroku tajemniczego rewolucjonisty, ściganego przez burżuazję, i skoro argumenty jego tuż zaraz odeprzeć można będzie przez wykazanie jego kłamstw – cieszyć się będzie takim powodzeniem jak teraz, gdy opchany sowieckim złotem, osłonięty peleryną „wiecznego rewolucjonisty”, po poddaszach i suterenach jedna wśród bezkrytycznych prostaczków i zapalnej młodzieży zwolenników dla swych obłędnych teorii?... Czytaj dalej →

Adam Ciołkosz: Dwa powstania [1964]

A Warszawa? Stalin umarł przed jedenastu laty, Chruszczow ujawnił i potępił niektóre jego zbrodnie, ale straszliwa zbrodnia Stalina, popełniona w r. 1944 na walczącej Warszawie, nie spotkała się z potępieniem komunistów. Wręcz przeciwnie. Twierdzą oni nieodmiennie, że winę zniszczenia Warszawy ponoszą polskie czynniki niepodległościowe, które w dniu 1 sierpnia 1944 r. wezwały lud Warszawy do walki z Niemcami. Jednakże prawda historii jest taka, że wybuch powstania w Warszawie tak samo jak w Paryżu był psychologiczną koniecznością, był nieunikniony, a jego wynik mógł być zupełnie inny, zwycięski, taki sam jak w Paryżu – gdyby nie pomoc, jaką wojska sowieckie okazały wojskom Hitlera, pozwalając im na łamanie powstania i na niszczenie naszej stolicy ogniem i żelazem. Przestudiowanie wydarzeń sierpnia 1944 r. w Paryżu potwierdza tę analizę nieodparcie. Czytaj dalej →

Zygmunt Zaremba: Cele Narodu Polskiego [8 sierpnia 1944]

Nowa demokratyczna konstytucja zapewni sprawne rządy zgodne z wolą ludu; demokratyczne ordynacje wyborcze dadzą wierne odzwierciedlenie opinii społeczeństwa; przebudowa ustroju rolnego i przemysłowego da podstawy dobrobytu dla mas pracujących w mieście i na wsi; uspołecznienie kluczowych gałęzi przemysłu i współudział pracowników w kierownictwie i kontroli produkcji przemysłowej uczyni ludzi pracy współgospodarzami Polski. Praca i dostateczne warunki bytu zostaną zagwarantowane, dochód społeczny będzie podlegał sprawiedliwemu podziałowi, a oświata i kultura upowszechnią się na najszersze masy. Taka jest treść i tendencja Narodu Polskiego, powstającego przez walkę do życia i pełnej odbudowy Państwa. Będzie ono Republiką Demokratyczną i Społeczną Państwem silnym i zabezpieczonym przed zakusami imperialistycznymi. Państwem rzeczywiście niepodległym, a w życiu wewnętrznym opartym na idei sprawiedliwości społecznej. Czytaj dalej →

Iza Zielińska: Prawo odpoczynku niedzielnego we Francji [1906]

Na kongresie w Bourges zapadła uchwała, że walka o zdobycie 8-godzinnego dnia roboczego powinna być prowadzoną jednocześnie i współrzędnie z walką o uzyskanie prawa odpoczynku, że w imię solidarności cały proletariat w walce tej przyjąć udział winien, pomimo iż w wielu fachach świętowanie niedzieli weszło już w zwyczaj. Odtąd przeto występuje na pierwszy plan do boju centralna organizacja robotnicza Confédération Générale du Travail, która bierze w swoje ręce, zgodnie ze statutami i rzeczywistym swym zadaniem, koordynację ruchu robotniczego (a nie dyrekcję). Nie krępując woli i nie narzucając żadnej kategorii pracowników swych zapatrywań co do taktyki walki, stara się ona jednak pośredniczyć pomiędzy rozmaitymi federacjami związków zawodowych celem obopólnego porozumienia i zespolenia usiłowań. I tak np. federacja pracowników branży żywnościowej prowadziła nieustanną niemal i niezmordowaną agitację za pomocą mityngów i afiszów. Pamiętnym jest dzień 9 grudnia 1904 r., kiedy staraniem federacji owej odbyły się w Paryżu trzy ogromne zebrania przy udziale około 10000 robotników, a tegoż samego dnia w różnych miejscowościach Francji miało miejsce 60 mityngów z porządkiem dziennym: zdobycie wypoczynku niedzielnego. Czytaj dalej →

Ludwik Krzywicki: Działalność inspekcji fabrycznych [1888]

Ukazanie się prawodawstwa fabrycznego ograniczającego czas i warunki pracy w większych zakładach przemysłowych stanowi istotną epokę w dziejach klasy robotniczej. Przyznano otwarcie bezsilność pojedynczych a prywatnych prób dla położenia tamy nadmiernemu przedłużaniu dnia roboczego, zatrudnianiu dzieci oraz zmuszaniu robotników do pracowania w jak najgorszych warunkach zdrowotnych. Zresztą, jeśli rozpatrywać będziemy historię prawodawstwa fabrycznego w Anglii, ujrzymy, że zjawia się ono tutaj jako wynik długoletniej walki klasowej. Jeden paragraf ustawy wywalczano po drugim i sama ustawa jest jedynie zlepkiem z takich częściowych ustępstw dla klasy robotniczej. Tymczasem na lądzie prawodawstwo rozwija się już po części niezależnie od tego rodzaju czynników. Same władze zaniepokojone karłowaceniem ludności miejskiej i upadkiem siły rekruckiej państwa, a zachęcone przykładem W. Brytanii, dają pierwszą podnietę do wypracowania odpowiednich ustaw opiekuńczych. Czytaj dalej →

Wiesław Wohnout: Polskie państwo kapitalistyczne [1931]

Pytanie, jakie w roku 1918 stanęło przed nami i przed całą Europą Środkową, brzmiało: dyktatura czy demokracja? Odpowiedzieliśmy na nie, wraz z socjalną demokracją Niemiec, Austrii itd.: demokracja. Tu rozeszły się nasze drogi z triumfującą rewolucją rosyjską. Decyzja była słuszna. Błąd tkwił gdzie indziej. Biorąc na siebie i ponosząc wszystkie skutki raz powziętego postanowienia wytrwania przy demokratycznych urządzeniach państwowych, nie pogłębiliśmy tego pojęcia, tolerowaliśmy, puszczaliśmy mimo uszu, lekceważyliśmy, objawy powolnego, lecz systematycznego narastania fali reakcyjnej, zamiast je bezlitośnie w imię prawdziwej demokracji zdusić w poczwarczej formie. Za złudny i dotykający zaledwie powierzchni życia miraż formalnej demokracji politycznej, który się stał udziałem klasy pracującej, oddaliśmy klasom posiadającym bez reszty całkowity wpływ na życie gospodarcze. Nie usiłowaliśmy, wówczas kiedy to było możliwe, nie przykładaliśmy znaczenia do zdemokratyzowania urzędów i armii, nie zdołaliśmy w przemyśle ani w części ograniczyć omnipotencji kapitalisty przez wprowadzenie bodaj rad załogowych... Czytaj dalej →

„Robotnik Śląski”: Wyzysk ekonomiczny Ukrainy przez ZSRR [1930]

W ten sposób wszystkie dochody podatkowe i niepodatkowe wpływają do jednolitego skarbu sowieckiego, wyższe zaś instancje sowieckie w Moskwie czynią podział tych dochodów pomiędzy budżetem związkowym a budżetami poszczególnych republik. Oczywiście stosunki budżetowe najbogatszej w Związku Radzieckim Republiki Ukraińskiej przedstawiają się dla Ukrainy i jej gospodarstwa bardzo niekorzystnie, natomiast nader korzystnie dla ZSRR. Dowodem tego są dane urzędowej statystyki sowieckiej, ogłoszone w specjalnych wydaniach Głównego Urzędu Statystycznego Ukrainy. Zestawiwszy ogólne sumy przychodowe i rozchodowe obydwu budżetów Ukrainy, otrzymamy saldo na korzyść ZSRR: za rok budżetowy 1923-24 – 289,403 mln, za rok 1924-25 – 378,099, za rok 1925-26 – 574,963, za rok 1926-27 – 605,848. Zatem w ciągu czterech lat saldo na korzyść Związku Sowieckiego wynosiło sumę 1 848 313 000 rubli. Czytaj dalej →

← Starsze tekstyNowsze teksty →
↑ Wróć na górę