Zygmunt Żuławski
Zbędni
[1937]
Wraz z nadchodzącą zimą wyłania się na nowo kwestia bezrobotnych. Ludzie miłosiernych serc i dobrej woli z trwogą patrzą, ile to jest zbędnych w tej biednej Polsce sił ludzkich i ludzi, z którymi nie wiadomo co zrobić – ani wywieźć ich nie można, bo nie ma gdzie, ani wytopić i wytruć, bo nie wypada – a zresztą od razu spadłby przyrost naturalny, który jest naszą dumą i podstawą naszej mocarstwowości.
Ilekroć też wmyślam się w ten modny i popularny temat „zbędnych ludzi” – zawsze zastanawia mnie, na czym właściwie polega zbędność jednych i niezbędność drugich? Gdzie jest kryterium, które by pozwalało rozstrzygać o tym, kto jest zbędny w społeczeństwie, a kto jest niezbędny! Dlaczego i komu niezbędni są ci, którzy obcinają kupony od akcji i zgarniają procenty; dlaczego niezbędni są rycerze przemysłu, pośrednicy, spekulanci, niebieskie ptaki i ten cały barwny tłum elegantek i rozpróżniaczonych nicponiów, przewalających się bez celu po ulicach, w kawiarniach i w teatrach – a „zbędne” są na raz te dwa i pół miliona nędzarzy po wsiach i miastach i zbędna jest ich praca?
Czy pojęcie „zbędności” dotyczy tych, którzy nie chcą pracować! Ale jeżeli tak – to poza drobną grupą wymienionych bogatych nierobów, w Polsce byliby wszyscy niezbędni, bo wszyscy chcą pracować i tworzyć.
A może zbędność i niezbędność zależą nie od chęci, lecz od potrzeby pracy – i dlatego niestety zbędne są te milionowe masy głodnych, bo zbędna się stała ich praca w społeczeństwie, które zrobiło już wszystko i zaspokoiło wszystkie swoje potrzeby? Ale przecież wystarczy popatrzyć tylko na polskie potrzeby: na miasta bez bruków, bez kanalizacji, bez wodociągów, bez światła; na domy; na rozwalające się chałupy chłopskie; na brak dróg; na sieć kolejową – i porównać to wszystko z Zachodem, żeby się przekonać, że praca ludzka w Polsce tych rzekomo „zbędnych” jest bardzo niezbędna.
Czy więc wreszcie zbędność jednych i niezbędność drugich polegać ma na możności odziania, ogrzania i wyżywienia wszystkich?
Ale w takim razie dlaczego nie można wyżywić 86 obywateli polskich na jednym km. kw. Polski, która ma urodzajną ziemię, lasy, zasoby węgla, nafty itd., kiedy na takim samym 1 km kwadratowym ziemi może się wyżywić znacznie lepiej 143 Niemców i 108 Czechosłowaków?
Przecież wedle tych proporcji w Polsce nie powinno być ani jednego „zbędnego” człowieka, nie powinno być problemu bezrobocia i emigracji, a jeszcze powinno się znaleźć dużo zbędnego miejsca dla nowych, narastających pokoleń!
I z pewnością tak by było, gdyby tylko szczerze uznano wszystkich obywateli Państwa za jednakowo niezbędnych – i wszystkich za jednakowo uprawnionych do życia.
Zygmunt Żuławski
Powyższy tekst przedrukowujemy za książką Z. Żuławskiego „Refleksje”, Wydawnictwo Komisji Centralnej Związków Zawodowych, Warszawa 1939. Zawiera ona teksty autora drukowane uprzednio na łamach dzienników wydawanych przez Polską Partię Socjalistyczną i klasowe związki zawodowe; powyższy tekst pierwotnie opublikowano w listopadzie 1937 r. Od tamtej pory tekst nie był wznawiany, ze zbiorów Remigiusza Okraski.
Publikowaliśmy już kilka innych tekstów Żuławskiego:
• Przemówienie sejmowe [1947] • Zdrajcy • Miłość ojczyzny • Kryzys w przemyśle a klasa robotnicza • 8-godzinny dzień pracy • „Demokracja ludowa” • oraz wywiad z Żuławskim z roku 1933
Zygmunt Żuławski (1880-1949) – działacz socjalistyczny i związkowy. Członek Polskiej Partii Socjalno-Demokratycznej Galicji i Śląska Cieszyńskiego, po odzyskaniu niepodległości wstąpił do Polskiej Partii Socjalistycznej, był członkiem jej władz. Przez prawie cały okres trwania II RP był przewodniczącym lub sekretarzem Komisji Centralnej Związków Zawodowych (tzw. klasowych związków zawodowych), a także posłem. Podczas II wojny światowej aktywnie działał w konspiracyjnej PPS. Po wojnie próbował tworzyć niezależną od prokomunistycznej PPS – Polską Partię Socjalno-Demokratyczną, a po zablokowaniu tej inicjatywy przez komunistów został posłem z listy opozycyjnego PSL.