Andrzej Lipski
Obcokrajowcy we Francji
[1939]
Kwestia obcokrajowców jest jednym z najbardziej palących zagadnień współczesnej Francji. W ciągu 20 ostatnich lat ludność cudzoziemska Francji wzrosła przeszło dwukrotnie; stanowi ona obecnie blisko 3,5 miliona, czyli 7-8% ogółu ludności, podczas gdy liczba zgonów wprawdzie też maleje, ale w rytmie powolniejszym. W ten sposób naturalny przyrost ludności ciągle się zmniejsza; w ciągu ostatnich lat przekształcił się on już w deficyt. Od 1935 roku liczba zgonów przekroczyła liczbę urodzin o 76 000.
Ten obraz byłby jeszcze smutniejszy, gdyby większa ilość dzieci cudzoziemców nie kompensowała częściowo zmniejszenia ilości dzieci francuskich. W 1927 i 1928 ludność Francji wzrosła o 68 000; z tego 6% cudzoziemców dało blisko 40% wzrostu.
W 1929 roku obraz jest jeszcze ciekawszy: ludność francuska wykazuje przewagę 16 000 zgonów nad urodzeniami; ludność cudzoziemska we Francji wykazuje przeciwnie wzrost urodzeń o 7000. (Joseph Aynard: „La France veut – elle vivre?”, Paris 1939 str. 30). Obecnie sytuacja musi być jeszcze mniej pomyślna.
Ale obok tego pasa depresji demograficznej, jaką stanowi Francja, inne kraje europejskie – szczególnie w Europie Wschodniej i Południowej – wykazują olbrzymi wzrost ludności. Podług obliczeń p. Mauco („Europe Nouvelle” z dnia 18 marca, 8 i 15 kwietnia) w latach 1935-37 nadwyżka urodzeń w Europie Wschodniej i bałkańskiej wyniosła 3 500 000, we Włoszech – 1 150 000.
Jeśli przed stu laty ludność Francji stanowiła 18% ludności europejskiej, dziś wynosi ona zaledwie 9%. Gdyby zaś obecne procesy demograficzne odbywały się nadal w tym samym tempie, za dwadzieścia lat Francja będzie miała 39 milionów mieszkańców (za pięćdziesiąt – mniej niż 30 milionów), podczas gdy Polska będzie wtedy liczyła 42 miliony mieszkańców.
Ale to nie wszystko. Kraje o licznej ludności są przeważnie krajami rolniczymi; ich przeludnienie agrarne wykazuje dopiero rozmiary ich prężności populacyjnej. Tak więc we Francji gęstość zaludnienia na wsi wynosi 40 do 50 ludzi na kilometr kwadratowy, co odpowiada mniej więcej obecnej produktywności pracy rolnej; w Polsce wynosiła ona w 1933 – 98 mieszkańców na km2. Podług obliczeń p. Mauco, w 1960 osiągnie ona 133 mieszkańców, czyli 3 razy więcej niż we Francji, przy mniejszej w Polsce produktywności pracy rolnej.
Cóż w tych warunkach dziwnego, że wobec zamknięcia po wojnie imigracji do krajów zamorskich Francja stała się ośrodkiem, do którego kierują się liczne prądy emigracyjne z krajów znajdujących się pod presją demograficzną! Nie chodzi tu, jako to niekiedy przedstawiają statystycy i demografowie burżuazyjni, o ruch naturalny, niezależny od warunków społecznych. Nie, uprzemysłowienie krajów rolniczych, głębokie reformy społeczne zaabsorbowałyby wielką część ich „zbytecznej”, rzekomo, ludności; widzimy np., że takie kraje jak Belgia ze swymi 265 mieszkańcami na km2 muszą jeszcze wwozić siły robocze z zagranicy, by zadośćuczynić potrzebom swego przemysłu i uprzemysłowionego rolnictwa.
Brak sił roboczych
Presji demograficznej z zewnątrz odpowiada wewnątrz Francji nie tylko deficyt demograficzny, ale jeszcze zupełnie wyraźny brak krajowych sił roboczych w całym szeregu najważniejszych gałęzi przemysłu i rolnictwa. Zmniejszenie ilości urodzin odbywa się bowiem równolegle z innymi procesami, które są z nim ściśle związane: ucieczka z roli, ucieczka od ciężkich prac, dążność do zajęcia wyższego stanowiska w hierarchii społecznej.Opuszczanie wsi jest jednym z najbardziej charakterystycznych objawów współczesnej Francji (zresztą nie tylko Francji). Jeśli spojrzeć na kartę demograficzną Francji, gdzie zaznaczone są różnice między ludnością w 1886 i 1936 roku, rzucają się w oczy przede wszystkim dwa typy okręgów: pasy największego zmniejszania się i największego wzrostu ludności. 13 departamentów – są to przeważnie rolnicze departamenty południowo-zachodnie – wykazują zmniejszenie się ludności o przeszło 25%. Natomiast 8 departamentów przemysłowych i miejskich wykazuje wzrost ludności o przeszło 33% (departament Seine et Oise nawet o 128%!).
Ciężkie warunki życia robotników rolnych, prawie nieprzerwany kryzys agrarny, upośledzenie gospodarcze i kulturalne wsi w stosunku do miasta – ten charakterystyczny objaw ustroju kapitalistycznego – oto najważniejsze przyczyny „ucieczki ze wsi”, która w ostatnich latach przyjmuje wprost katastrofalny charakter. Wystarczy przejechać się po okręgach, dotkniętych tym złem, by ujrzeć domy opuszczone, rolę uprawną przekształconą w ugór, całe wioski bez mieszkańców. Jest to prawdziwy obraz spustoszenia i śmierci. Np. we wsi Quittimont (departament Lot et Garonne) przed 60 laty mieszkało 36 rodzin chłopskich; obecnie zostało tam zaledwie 7. Obok wieś Leignac miała kiedyś 15 rodzin; dziś w całej wsi zaledwie jedna izba jest zamieszkała! W innym końcu Francji, w Bretanii, w okręgu Plénée Jugon, znikły 2 wsie i 5 odosobnionych dworów.
Sytuacja byłaby jeszcze gorsza – dodają wszyscy obserwatorzy – gdyby cudzoziemcy nie zapełniali wytworzonych luk. Ziemie opuszczone przez Francuzów przechodzą do rąk obcokrajowców. Blisko 90 000 chłopów obcokrajowców uprawia już rolę francuską (nie licząc robotników rolnych), posiadają oni 650 000 hektarów; są to przeważnie Włosi, częściowo Hiszpanie. Cały szereg wsi francuskich ma obecnie charakter włoski. Polacy-chłopi stanowią jak dotąd znikomy procent: 338 na przeszło 30 000 robotników rolnych.
Bez pomocy robotników i chłopów obcokrajowych, mieszkających stale we Francji, bez pomocy robotników sezonowych przyjeżdżających w okresie wielkich robót, rolnictwo francuskie nie może się już obejść! Zresztą mimo tego poważnego dopływu cudzoziemców dziesiątki tysięcy hektarów ziemi leżą odłogiem (w samym departamencie Gers leżało odłogiem w 1924 roku 50 000 hektarów, podług obliczeń pana Barthélémy).
Obok ucieczki z pracy na roli daje się stwierdzić ucieczka od szczególnie ciężkich zawodów w przemyśle. A więc: w górnictwie, hutnictwie, wielkim przemyśle metalowym, w przemyśle chemicznym. Podług przybliżonych obliczeń kopalnie francuskie dysponują zaledwie połową potrzebnych im górników francuskich. 150 000 górników cudzoziemskich, przeważnie Polaków, pracowało w 1931 roku w kopalniach francuskich, 150 000 – w metalurgii.
Przemysł budowlany odczuwa tak samo wielki brak robotników francuskich. Przeszło 200 000 cudzoziemców, przeważnie Włochów, pracowało w 1931 r. w przemyśle budowlanym.
Nowa klasa robotnicza
W następstwie tego wszystkiego powstała we Francji nowa klasa robotnicza, licząca blisko półtora miliona osób (robotnicy najemni stanowią przeszło 40% ludności obcokrajowej), tj. więcej niż 10% proletariatu francuskiego. Pod względem narodowościowym najliczniejsi są Włosi (blisko milion), dalej idą Polacy (blisko pół miliona) i Hiszpanie (przeszło 400 000, po ostatnich wypadkach liczba ich powinna się wahać wokół 700 tysięcy). W Paryżu jest też wielka ilość robotników żydowskich, zatrudnionych przeważnie w drobnym przemyśle (trykociarstwo, krawiectwo, galanteria skórzana itp.). Cała ludność żydowska Paryża wynosi 175 000.Charakter zawodów uprawianych przez cudzoziemców powoduje ich koncentrację: na północy górniczej – Polacy, na południu – Włosi, na południowym zachodzie – Hiszpanie. Wreszcie w okręgu paryskim, gdzie mieszka blisko 600 000 cudzoziemców, tworzą oni liczne kolonie, grupujące przedstawicieli tej samej narodowości.
W przeszło 2000 gmin francuskich cudzoziemcy stanowią dziś przeszło 40% ludności. Coraz liczniejsze są przy tym gminy o większości obcokrajowców. Np. Ostricourt na Północy ma 3988 cudzoziemców (przeważnie Polaków) i 2212 Francuzów; Tucquenieux (Meurthe et Moselle) – 2724 cudzoziemców i 114 Francuzów.
W takich gminach rola przedstawicielstwa ludności obcokrajowej jest czasem nie mniej ważna niż władz oficjalnych. Cudzoziemcy posiadają często własne szkoły, pisma, stowarzyszenia itp. Włoski konsul w Marsylii oświadczył pewnego razu burmistrzowi miasta: „Tutaj jest dwóch merów, Pan i ja” (cytowane przez Lasorsa – „Spopolamento della Francia”, Milan, 1934).
Proletariat obcokrajowy został sprowadzony do Francji przeważnie po wojnie, przez przemysłowców nie znajdujących w kraju odpowiedniej ilości sił roboczych.
Przed wybuchem wielkiego kryzysu gospodarczego w 1929 r. Francja pochłaniała corocznie dziesiątki tysięcy nowych robotników. Kryzys ekonomiczny powstrzymał częściowo ten proces, w ciągu kilku lat próbowano nawet pozbyć się robotników obcokrajowych, by zarezerwować „niedostateczną ilość pracy” dla robotników francuskich. Szowinistyczna prasa ogłaszała demagogiczne statystyki, porównujące ilość bezrobotnych robotników francuskich i obcokrajowych. „Wyrzućmy 500 000 cudzoziemców i bezrobocie będzie zażegnane” – oto jej rozumowanie, przypominające bardzo pokrewne hasła pewnych kół w Polsce.
Próby przedsięwzięte w tym kierunku dały jednak znikome wyniki. Bezrobotni francuscy na ogół nie należeli i nie należą do gałęzi przemysłu „okupowanych” przez cudzoziemców. Przejście do nowego zawodu jest rzeczą trudną; bezrobotni francuscy odmawiają dostosowania się do nadzwyczaj ciężkich warunków, w jakich pracują cudzoziemcy.
Robotnicy francuscy na ogół nie dali się też wciągnąć do kampanii szowinistycznej, nie dali się wziąć na lep agitacji, przedstawiającej cudzoziemców jako winowajców ich nędzy. Związki zawodowe usiłują zorganizować wszystkich robotników, bronią interesów swych wszystkich członków – Francuzów, jak i cudzoziemców; przeciwstawiają się jedynie napływowi nowych robotników do tych gałęzi, w których panuje bezrobocie.
Natomiast elementy drobnomieszczańskie i przedstawiciele wolnych zawodów prowadzą zaciętą walkę przeciw obcokrajowcom ze względów konkurencyjnych. Lekarze i adwokaci cudzoziemscy nie mają żadnej możliwości pracy we Francji; nawet ci, którzy zostali naturalizowani, nie mogą w ciągu 10 lat uprawiać swego zawodu. Wśród rzemieślników i drobnych kupców panują również nastroje wrogie cudzoziemcom, co wykorzystuje propaganda antysemicka, podsycana przez faszyzującą i hitlerofilską reakcję.
Cudzoziemcy stanowią obecnie we Francji niezbędny element życia gospodarczego. Przemysł francuski zatrzymałby się, gdyby musiał zrezygnować ze swych robotników obcokrajowych; kryzys rolny przyjąłby formy jeszcze bardziej katastrofalne, wyludnienie względne doprowadziłoby w krótkim dość okresie czasu do wyludnienia prawdziwego. Wobec tego polityka w stosunku do cudzoziemców – to jeden z decydujących problematów w kraju. Jeśli Francja nie zdoła tak zespolić przybyszów swoich z krajem, jak tego dopięły Stany Zjednoczone w stosunku do swych imigrantów w XIX wieku, to nie zdoła ona utrzymać swego stanowiska w świecie.
Obywatele niższego gatunku
Robotnicy cudzoziemscy są obecnie w stosunku do robotników francuskich w sytuacji „proletariuszy niższej rasy”. Lepiej płatne prace, zarówno jak i wszystkie stanowiska urzędowe i publiczne są dla nich hermetycznie zamknięte; z drugiej strony nie posiadają oni praw politycznych, nie mogą zmienić swobodnie zawodu ani miejsca pobytu, znajdują się pod stałą kontrolą policji. Jak miecz Damoklesa wisi nad nimi groźba „ekspulsji”: bez żadnego uzasadnienia cudzoziemiec może otrzymać kartkę polecającą mu natychmiastowe opuszczenie kraju. Nic to, że ma żonę Francuzkę, że dzieci jego uczą się w szkole francuskiej i są Francuzami, że mieszka od lat we Francji i nie ma łączności ze swym krajem; jak długo nie został obywatelem francuskim, nie został „naturalizowany” – a władze udzielają naturalizacji z wielkimi trudnościami – znajduje się on pod „opieką” policji.Ta sytuacja cudzoziemców ciąży na ukształtowaniu się walk klasowych we Francji. Rząd i burżuazja mają możność wywierania presji na robotników obcokrajowych, by przeszkadzać im w braniu udziału we wspólnej z Francuzami walce klasowej. Zaś rządy faszystowskie, wrogie Francji, wykorzystują kompleks niższości swych ziomków, by zrobić z nich wrogów Francji. Pan Virginio Gayda, kierowniczy dziennikarz włoski, niedawno rzucił hasło, że wszyscy Włosi mieszkający we Francji powinni odegrać podczas wojny rolę „piątej kolumny”.
Emigracja antyfaszystowska – w związku ze zwycięstwami faszyzmu w Europie coraz liczniejsza – prowadzi walkę z tą polityką, tłumaczy robotnikom obcokrajowym wspólność ich interesów z proletariatem i demokracją francuską, wykazuje fałsz i kłamstwo propagandy faszystowskiej. Pod jej wpływem we wrześniu ub. r. oraz w marcu b. r. tysiące cudzoziemców wyraziły swą wolę wstąpienia do wojsk francuskich dla walki z faszyzmem.
Niestety – nowa polityka rządu francuskiego wobec cudzoziemców w ogóle i wobec emigrantów politycznych w szczególności (w ciągu ostatnich 15-16 miesięcy został wprowadzany nowy statut dla cudzoziemców we Francji) nie tylko nie sprzyja tej akcji, ale ją utrudnia, a nawet unicestwia.
Jest to smutny, tragiczny nawet temat, który wymaga osobnego omówienia.
Andrzej Lipski
Powyższy tekst pierwotnie ukazał się w dwutygodniku „Nowe Życie” nr 13-14(92-93)/1939, lipiec 1939 r. Było to czasopismo związane z żydowską socjalistyczną partią Bund, choć na jego łamach gościli także działacze PPS. Grafika w tekście pochodzi z PPS-owskiego pisma „Głos Kobiet”.