Lewicowo.pl – Portal poświęcony polskiej lewicy demokratycznej, patriotycznej i niekomunistycznej

Logo Lewicowo

Kamil Piskała

Koncepcje gospodarcze Polskiej Partii Socjalistycznej w dobie Wielkiego Kryzysu (1929-1935)

Wstęp

Przełom polityczny 1989 roku przyniósł, co zrozumiałe, poważne przewartościowania w polskiej historiografii, a także zapoczątkował proces głębokiej przebudowy świadomości historycznej całego społeczeństwa. Największą chyba ofiarą tych przemian padł polski ruch socjalistyczny, którego tradycja i dziedzictwo zostały niemal zupełnie wyparte z pamięci zbiorowej, jako kojarzące się, niesłusznie zresztą, ze skompromitowanym systemem „socjalizmu realnego”. Tymczasem historyk zajmujący się najnowszymi dziejami Polski nie może nie przyznać racji słowom Michała Śliwy: „Socjaliści polscy wnieśli przeto do skarbca kultury polskiej najcenniejsze wartości, przede wszystkim idee niepodległości i suwerenności narodowo-państwowej, republikanizmu i demokratyzmu, programy modernizacji i unowocześnienia społeczeństwa. Wzmogli w świadomości kilku pokoleń Polaków poczucie godności ludzkiej i sprawiedliwości społecznej […]. Można bez przesady stwierdzić, że zmienili radykalnie oblicze społeczeństwa polskiego w ostatnich dwóch minionych wiekach” [1]. W sposób szczególny o sile i znaczeniu polskiego ruchu socjalistycznego decydowało, bez wątpienia, jego oblicze programowe; cechująca socjalistów niechęć do wszelkiego rodzaju dogmatyzmu i atmosfera swobody dociekań ideowych [2]. Wszystko to sprawia, że badanie myśli politycznej polskich socjalistów jest zadaniem trudnym, ale jednocześnie również niezwykle fascynującym i inspirującym.

Analizując, stosunkowo pokaźny, dorobek historiografii poświęconej ideologii międzywojennej Polskiej Partii Socjalistycznej szczególnie widoczne jest małe dotychczas zainteresowanie badaczy problematyką myśli gospodarczej tego ugrupowania [3]. Jest to zaskakujące tym bardziej, że chyba właśnie w tej dziedzinie, jak w żadnej innej, widoczne są różnice dzielące PPS od pozostałych liczących się sił politycznych II Rzeczypospolitej. Stosunkowo najwięcej uwagi tym zagadnieniom poświęcał w swoich pracach M. Śliwa [4], ale trzeba przyznać, że problematyka ta nie znajdowała się, poza nielicznymi wyjątkami, w centrum zainteresowań tego badacza. Podobnie Stanisław Michałowski, w swojej monografii prezentującej myśl polityczną PPS w latach 1918-1939 niewiele miejsca poświęcił koncepcjom gospodarczym socjalistów i w zasadzie nieznacznie tylko wykroczył poza znane już wcześniejsze ustalenia. Także artykuły Mariana Marka Drozdowskiego, mimo iż stanowią niewątpliwie próbę pewnej ogólnej syntezy, należałoby traktować co najwyżej jako wprowadzenie do omawianej problematyki. Wśród pozycji szczególnie ważnych dla badacza myśli gospodarczej PPS należy wymienić również prace Andrzeja Jaeschke i Tadeusza Kowalika poświęcone socjalistycznym publicystom gospodarczym: Zygmuntowi Zarembie i Oskarowi Lange. Ponadto szereg przydatnych, choć cząstkowych informacji można znaleźć w monografiach poświęconych polityce PPS w różnych okresach dziejów II Rzeczpospolitej, pióra Kazimierza Więcha, Anny Tymienieckiej, Bogdana Głowackiego i Janusza Żarnowskiego. Pełne zestawienie wszystkich wykorzystanych w niniejszej pracy publikacji zawiera zamieszczona na końcu bibliografia.

W dyskusjach socjalistów problematyka ekonomiczna nabrała szczególnego znaczenia w okresie Wielkiego Kryzysu, który w Polsce przypadł na lata 1929-1935. Jak dotychczas nie podjęto się całościowego przedstawienia myśli gospodarczej PPS w tym, przełomowy pod wieloma względami, okresie; oparty na dość przypadkowej bazie źródłowej, niezbyt obszerny artykuł Waldemara Tomczyka za takie opracowanie w żadnym wypadku uchodzić nie może. Celem niniejszej pracy będzie zatem właśnie rekonstrukcja koncepcji gospodarczych PPS w okresie 1929-1935 oraz, choćby częściowa, ich ocena. Należy jednocześnie podkreślić, że pojęcia „koncepcje gospodarcze” i „myśl gospodarcza” będą interpretowane w sposób wąski, nie zamierzam zbyt wiele uwagi poświęcać poglądom socjalistów na problemy socjalne i kwestie struktury społecznej. Jednocześnie też pominę szereg spraw związanych z polityką PPS realizowaną w omawianym okresie i sytuacją wewnętrzną partii. W tym wypadku odesłać należy Czytelnika przede wszystkim do monografii wspomnianego już B. Głowackiego, która w wyczerpujący sposób traktuje o tych kwestiach. Ograniczenie rozważań niemal wyłącznie do kwestii ekonomicznych musi bez wątpienia wydawać się sztuczne i nienaturalne, tym bardziej, że w myśli socjalistów wątki gospodarcze, społeczne i polityczne bardzo ściśle się ze sobą wiązały i wzajemnie uzupełniały. Rozdzielenie takie było jednak koniecznością wobec stosunkowo krótkiego czasu przygotowania tej pracy, a także jej ograniczonych rozmiarów.

W badaniach nad dziejami myśli politycznej szczególne znaczenie, jak zauważył m.in. Andrzej Paczkowski [5], mają źródła prasowe; także przy pisaniu niniejszej pracy były one niezwykle przydatne. Najważniejszym pismem socjalistycznym przez cały okres międzywojenny był wydawany w Warszawie, owiany jeszcze legendą konspiracji w latach zaborów, dziennik „Robotnik”. W omawianym okresie redaktorem naczelnym „Robotnika” był jeden z liderów PPS, Mieczysław Niedziałkowski, przez wielu uważany za jednego z najlepszych publicystów międzywojennej Polski. Przygotowując niniejszą pracę przeprowadziłem pełną kwerendę tego dziennika za lata 1929-1935, jej rezultaty miały pierwszorzędne znaczenie przy opracowywaniu dużych partii tekstu. Ponadto zapoznałem się również z rocznikami dwóch popularnych tygodników socjalistycznych: „Pobudka” i „Tydzień Robotnika”. Ze względu na charakter tych czasopism ich kwerenda miała charakter jedynie pomocniczy; niestety, z powodu słabego stanu zachowanych zbiorów nie mogła być ona pełna. Podobnie rzecz miała się z wydawanym przez PPS pismem adresowanym do chłopów, pt. „Chłopska Prawda”. Można było w nim odnaleźć bardzo niewiele informacji na interesujący mnie temat, ponadto miałem dostęp jedynie do nielicznych numerów tego czasopisma. Kolejnym tytułem oficjalnie wydawanym przez PPS, z którego skorzystałem był redagowany przez Adama Ciołkosza „Kwartalnik Socjalistyczny”. Pismo to, stojące na wysokim poziomie i aspirujące do roli organu teoretycznego polskiego ruchu socjalistycznego, okazało się niestety efemerydą na rynku prasowym, ukazał się bowiem tylko jeden numer. Szczególnie pozytywne okazały się za to efekty kwerendy przeprowadzonej w rocznikach „Robotniczego Przeglądu Gospodarczego”. Miesięcznik ten był organem Komisji Centralnej Związków Zawodowych, bardzo blisko współpracującej z PPS; nie przypadkiem zresztą drukowano to czasopismo w Warszawie przy ulicy Wareckiej 7, w drukarni „Robotnika”. Dodać jednocześnie należy, że szereg kierowniczych funkcji w związkach zawodowych pełnili działacze PPS, także wśród autorów „Robotniczego Przeglądu Gospodarczego” można znaleźć wielu członków kierownictwa partii, z Antonim Zdanowskim i Zygmuntem Żuławskim na czele. Pismo to, można odnieść wrażenie, pełniło funkcję swoistego forum wymiany poglądów ekonomicznych pomiędzy politykami socjalistycznymi i z tego względu też zostało przeze mnie objęte również kwerendą. Jednocześnie należy podkreślić, że korzystałem jedynie z tekstów, których autorami byli działacze PPS, pominięte zaś zostały artykuły osób bezpartyjnych czy członków innych partii, np. Bundu.

Obok prasy niezwykle przydatnym źródłem okazały się sprawozdania stenograficzne sporządzane po każdym posiedzeniu Sejmu i Senatu. Przeprowadziłem kwerendę sprawozdań z posiedzeń obydwu izb za okres od początku 1929 roku do końca III kadencji w 1935 r. Źródła te okazały się mieć nieocenioną wartość, zwłaszcza przy ustalaniu stosunku PPS do polityki gospodarczej prowadzonej przez rząd.

Bardzo pomocne okazały się też różnego rodzaju edycje źródeł i zbiory dokumentów do dziejów polskiego ruchu robotniczego. Skorzystałem ponadto z wszelkich poświęconych problematyce gospodarczej, a zarazem dostępnych mi broszur oraz prac zwartych publicystów PPS, a także z tych nielicznych wyborów pism i artykułów czołowych polityków socjalistycznych, które zostały wydane w okresie powojennym. Uzupełnieniem bazy źródłowej były wspomnienia i pamiętniki pisane przez działaczy PPS. Jednak ze względu na specyfikę pracy miały one minimalne i jedynie uzupełniające znaczenie.

Jednocześnie postanowiłem zrezygnować z przeprowadzenie kwerendy archiwaliów poświęconych Polskiej Partii Socjalistycznej zgromadzonych w warszawskim Archiwum Akt Nowych. Archiwalia przy badaniu dziejów myśli politycznej mają zazwyczaj stosunkowo mniejsze znaczenie niż w przypadku dociekań innego typu, podobnie rzecz miała się również z niniejszą pracą. Wszystkie istotniejsze dokumenty programowe PPS były drukowane w socjalistycznej prasie, głównie w „Robotniku”, ponadto część z nich ukazała się również w powojennych edycjach źródeł. Dlatego też uznałem, że możliwym jest wyczerpujące omówienie myśli gospodarczej PPS doby Wielkiego Kryzysu bez przeprowadzania czasochłonnej kwerendy archiwalnej.

Praca została podzielona na cztery rozdziały. Pierwszy z nich, oparty głównie na istniejącej już literaturze przedmiotu, a także na łatwo dostępnych źródłach drukowanych, ma charakter wprowadzający. Prezentuję w nim bowiem pewien zarys programu ekonomicznego PPS w latach 1918-1929. Rozdział drugi, podzielony na dwa luźno ze sobą powiązane podrozdziały, poświęcony został problematyce Wielkiego Kryzysu. Pierwszy podrozdział to ogólne omówienie przebiegu kryzysu w Polsce, a także jego skutków społecznych i wpływu na ewolucję polskiej myśli politycznej. W kolejnym podrozdziale przedstawiam zaś stanowisko jakie wobec Wielkiego Kryzysu zajmowali socjaliści, znaczenie jakie mu przypisywali i przewidywane przez nich scenariusze na przyszłość.

W trzecim rozdziale charakteryzuję stanowisko PPS dotyczące dostępnych środków walki z przesileniem gospodarczym. Pierwsza jego część została poświęcona formułowanym przez socjalistów ocenom antykryzysowej polityki rządu. Przede wszystkim skupiłem się na ogólnej charakterystyce postawy socjalistów i na jej przesłankach, za bezzasadne uznałem zaś szczegółowe rozważanie stosunku PPS do kolejnych projektów ustaw i rozporządzeń gospodarczych tworzonych przez obóz rządowy. Miast tego skupiłem się na bardziej szczegółowym omówieniu poglądów PPS na temat, kilku tylko, najważniejszych projektów ekonomicznych zgłaszanych przez sanację. Druga zaś część tego rozdziału dotyczy proponowanych przez socjalistów sposobów doraźnej walki ze skutkami kryzysu gospodarczego. Skoncentrowałem się na wszystkich tych projektach i propozycjach, których realizacja możliwa była jeszcze w ramach systemu kapitalistycznego, bez wywłaszczenia środków produkcji i budowy gospodarki planowej.

Czwarty, najobszerniejszy, rozdział niniejszej pracy dotyczy w całości wysuwanych przez socjalistów w latach Wielkiego Kryzysu całościowych projektów gospodarczej przebudowy. Jako pierwszy omawiam nowy program rolny PPS przyjęty na XXIII Kongresie w 1934 r. Zaprezentowany został on w tym rozdziale, gdyż był to oficjalny, przyjęty przez najwyższe ciało statutowe, dokument partii, który zawierał dość szczegółowe propozycje głębokiej przebudowy jednego z najważniejszych działów gospodarki państwa, a jego realizacja, w zamyśle socjalistów, miała być istotnym elementem przejścia do nowego systemu społeczno – ekonomicznego. Kolejne zaś trzy podrozdziały zostały poświęcone prezentacji i analizie oryginalnych wizji transformacji gospodarczej sformułowanych przez publicystów PPS: Zygmunta Zarembę, Oskara Langego i Daniela Grossa. Każdy z tych podrozdziałów został skonstruowany w podobny sposób; zaczynam od prezentacji pozycji jaką każdy z tych trzech działaczy zajmował w partii oraz popularności ich poglądów, następnie zaś przeprowadzam rekonstrukcję założeń proponowanych przez nich nowych systemów gospodarczych, a na zakończenie podejmuję próbę oceny i komentarza.

Na wstępie należałoby jeszcze zaakcentować jedną sprawę. W historiografii polskiego ruchu robotniczego lat międzywojennych dość często pisze się o tzw. „lewicy socjalistycznej”. Określa się tak, uogólniając, tych socjalistów, którzy przejawiali większe niż kierownictwo partii skłonności do radykalizmu i chętniej współpracowali z komunistami. Najczęściej wśród „lewicowców” wymienia się Adama Próchnika, Stanisława Dubois, Bolesława Drobnera i in. Zdaję sobie sprawę z wszystkich racji, przemawiających za słusznością tego określenia, m.in. z faktu, że funkcjonowało ono powszechnie również choćby w latach 30., zresztą nie tylko w polskim ruchu robotniczym. Mimo to, będę starał się unikać jego używania, gdyż wydaje mi się, że jest zbyt schematyczne i nie oddaje wystarczająco dobrze złożoności podziałów i sporów toczonych w obozie socjalistycznym. Jak wiadomo, istnieje duży problem z „ostatecznym” zdefiniowaniem takich pojęć jak „prawica” i „lewica”, stąd wszystkie takie etykiety mają charakter umowny i w pewnym sensie intuicyjny. Równie dobrze można zapytać, dlaczego chęć współpracy z komunistami miałaby być bardziej „lewicowa” niż nieufność wobec tych, którzy niedawno jeszcze zwalczali „socjalfaszystów” [6]? Zdaje się, że na tego typu pytania trudno odpowiedzieć i dlatego też, w niniejszej pracy mając na myśli niejednolitą grupę, dotychczas w historiografii zwaną „lewicą PPS” (S. Dubois, B. Drobner, A. Próchnik, Norbert Barlicki, O. Lange, Wanda Wasilewska i inni), używał będę takich określeń jak „radykalna opozycja wewnątrzpartyjna”, „tzw. »lewicowcy«” itp.

W niektórych przytaczanych w tekście niniejszej pracy cytatach dokonano uwspółcześnienia pisowni i poprawy ortografii, zgodnie z obecnie panującymi zasadami. Poprawki te, zupełnie przecież nieistotne z merytorycznego punktu widzenia, nie zostały zaznaczone w tekście.

Na zakończenie chciałbym wyrazić swoją wdzięczność Panu Profesorowi Przemysławowi Waingertnerowi i podziękować za okazywaną mi życzliwość, a także za szereg uwag i wskazówek, które były bardzo pomocne przy pisaniu niniejszej pracy.

       Rozdział 1. Zarys programu gospodarczego Polskiej Partii Socjalistycznej w latach 1918-1929

„Niepodobna oddać tego upojenia, tego szału radości, jaki ludność polską w tym momencie ogarnął. Po 120 latach prysły kordony! Nie ma ich! Wolność! Niepodległość! Zjednoczenie! Własne państwo! Na zawsze! Chaos? To nic. Będzie dobrze. Wszystko będzie, bo jesteśmy wolni od pijawek, złodziei, rabusiów, od czapki z bączkiem, będziemy sami sobą rządzili” [7]. W ten sposób o niepowtarzalnej atmosferze pierwszych chwil odradzającego się Państwa Polskiego pisał Jędrzej Moraczewski. Entuzjazm ten udzielał się także innym socjalistom z Polskiej Partii Socjalistycznej, Polskiej Partii Socjalno-Demokratycznej i Polskiej Partii Socjalistycznej zaboru pruskiego [8], udało się przecież osiągnąć cel, któremu była podporządkowana ich wieloletnia działalność, cel dla którego realizacji nierzadko poświęcano życie. Odzyskanie niepodległości stanowić miało jednak dopiero pierwszy krok na drodze do realizacji wymarzonego ideału społecznego. Szybko okazało się bowiem, że Polska wbrew oczekiwaniom lewicy nie stanie się rychło państwem innym niż wszystkie, wolnym od nierówności, nędzy i wyzysku [9]. Wobec tego należało opracować długofalowy program przemian społeczno-ekonomicznych, których ukoronowaniem miałby być ustrój socjalistyczny, a zarazem zająć stanowisko wobec poważnych problemów gospodarczych trapiących odradzające się Państwo Polskie.

1.1 Droga do socjalizmu

Odzyskanie niepodległości postawiło socjalistów przed koniecznością dokonania wyboru drogi jaką należy kroczyć w kierunku systemu sprawiedliwości społecznej jakim miał być socjalizm. Wśród działaczy PPS pod rozwagę brano przede wszystkim dwa krańcowo różne stanowiska; pierwsze z nich w ogólnych zarysach sprowadzało się do powtórzenia rozwiązań zastosowanych w Rosji przez bolszewików [10], drugie bliższe zaś było polityce prowadzonej przez zachodnioeuropejskie partie socjalistyczne, które zostało trafnie określone przez Stanisława Michałowskiego „kumulacyjnym procesem rozwoju elementów socjalistycznych w ramach ustroju kapitalistycznego, w płaszczyźnie ekonomicznej, społecznej i świadomościowej” [11]. W gronie przywódców partii i jej czołowych ideologów większe było poparcie dla drugiej z tych koncepcji i to ona ostatecznie zwyciężyła w trakcie XVI zjednoczeniowego Kongresu PPS przez co stała się z czasem fundamentem oficjalnej linii partii [12].

Kluczowym dokumentem, który prezentował ewolucję jaka musi się dokonać, aby możliwym stało się osiągnięcie socjalizmu, był program PPS z 1920 r. Zapowiadał on walkę o „całkowitą zmianę ustroju społecznego” i utworzenie Polskiej Republik Socjalistycznej [13]. Za S. Michałowskim możemy wyznaczyć dwie przesłanki socjalizmu obecne w tym dokumencie: przedmiotową (gospodarczą) i podmiotową (społeczną). Ta pierwsza była związana ze zbliżającym się kresem liberalnego modelu kapitalizmu, co objawiać się miało postępującym wzrostem nierówności społecznych, coraz częstszymi i dotkliwszymi kryzysami gospodarczymi oraz niemożnością zaspokojenia podstawowych potrzeb ludności w ramach tego systemu. Przesłankę podmiotową stanowił ciągły wzrost poparcia społecznego dla idei socjalistycznych, wysokie uświadomienie klasy robotniczej oraz rosnący opór wobec kapitalizmu [14]. Jednocześnie działacze PPS zdawali sobie sprawę z faktu, że socjalizmu nie można „zadekretować” czy narzucić wbrew woli większości społeczeństwa, a także z niedojrzałości do uspołecznienia zniszczonej polskiej gospodarki. Okres powojenny był przez socjalistów traktowany jako etap przejściowy między kapitalizmem liberalnym a ustrojem socjalistycznym [15]; uważali oni, że najlepszym dla Polski rozwiązaniem w owym czasie będzie system demokracji politycznej dzięki której klasa robotnicza zyskiwać będzie coraz większy wpływ na władzę i poprzez demokratyzację sfery gospodarczej i społecznej przybliży kraj do ustroju społecznej sprawiedliwości.

Pierwszym zadaniem jakie należało wykonać była odbudowa gospodarki i uprzemysłowienie kraju. Takie stanowisko wynikało m.in. z podzielanego wspólnie z zachodnioeuropejskimi socjalistami przekonania, że „nędzy nie można socjalizować”. Herman Diamand nawiązując do Wernera Sombarta wskazywał, że choć kapitalizm ma już za sobą wiek młodzieńczy i zbliża się powoli jego kres, to mimo wszystko nie wyczerpał jeszcze wszystkich swoich możliwości rozwoju [16]. Przyjęcie takiego założenia uzasadniało więc postulat „wprzęgnięcia kapitalizmu do rydwanu socjalistycznego”, czyli wykorzystania wzrostu gospodarczego, który wciąż jest w stanie generować gospodarka wolnorynkowa dla podniesienia poziomu życia społeczeństwa i technologicznego unowocześnienia wytwórczości [17]. Jednocześnie socjaliści chcieli budować fundamenty i mechanizmy nowego ustroju, w miarę możliwości, już w ramach systemu kapitalistycznego. Michał Śliwa trafnie zauważa, że wielu działaczy PPS „absolutyzowało wysoki stopień rozwoju sił wytwórczych jako niezbędny warunek realizacji przeobrażeń socjalistycznych” co sprawiło m.in., że w programie uchwalonym na XVII Kongresie stwierdzono, iż międzynarodowe powodzenie przewrotu społecznego będzie uzależnione przede wszystkim od sytuacji w najbardziej rozwiniętych gospodarczo krajach [18].

Według założeń teoretyków PPS, przejście do socjalizmu miało nastąpić przy poparciu większości społeczeństwa i choć nie przesądzano formy powołania rządu socjalistycznego (rozważano przewrót lub zdobycie większości w parlamencie) to wierzono, że uda się rzecz przeprowadzić drogą pokojową [19]. Feliks Perl z sejmowej mównicy apelował: „dołożymy wszelkich starań, ażeby rewolucja, która jest nieunikniona, jako wielka przemiana, odbyła się u nas w majestacie prawa. I chodzi o to, ażeby i reakcja rozumiała to, że jest to konieczność historyczna. Jeśli nie zrozumie tego, to rewolucja przejdzie po nich z ich własną szkodą” [20]. Pokojowe przejęcie władzy przez rząd socjalistyczny byłoby niezwykle korzystne także z ekonomicznego punktu widzenia, gdyż pozwoliłoby uniknąć anarchii i zniszczeń, a gospodarka szybko przestawiona zostałaby na tory socjalistyczne.

Jako przykład fałszywego pojmowania zasad socjalizmu i niekorzystnych skutków sięgania przez partię robotniczą po władzę dla samego faktu jej sprawowania prezentowana była bolszewicka Rosja. Publicyści PPS nierzadko bardzo ostro krytykowali poczynania Lenina i jego towarzyszy, odmawiali wręcz ich polityce miana socjalistycznej. Uważali, że w Rosji nie dojrzały warunki do rewolucji społecznej, a system dyktatury proletariatu jest skazany z góry na niepowodzenie [21]. Jednocześnie negatywnie oceniano zarządzenia gospodarcze bolszewików, m.in. przywracanie do pracy „burżuazyjnych” fachowców i niewłaściwą, sprzyjającą umacnianiu przywiązania do własności prywatnej, politykę rolną. Wskazywano także, że dyktatura proletariatu na modłę radziecką zamiast realizacji idei wyzwolenia społecznego przyniosła robotnikom wyzysk i niewolniczą, zdehumanizowaną pracę organizowaną według systemu Fredericka Taylora [22].

Ostateczna wizja ustroju socjalistycznego prezentowana przez PPS w omawianym okresie była nadzwyczaj mglista. Bronisław Siwik na łamach „Trybuny” w 1920 r. pisał otwarcie: „Jak będzie wyglądał ustrój socjalistyczny wiemy równie mało jak katolik wierzący wie o niebie. Materialistyczne pojmowanie dziejów i »Kapitał« Marksa równie mało powiedzą nam w tym względzie, jak religia katolicka i Pismo Święte o Królestwie Niebieskim” [23]. Program uchwalony na XVII Kongresie traktował socjalizm jako nowy ustrój gospodarczy i społeczny, a zarazem „nową, wyższą kulturę i wyższą moralność wolnego człowieka”. Miał to być ustrój bardziej efektywny gospodarczo a zarazem sprawiedliwszy społecznie, miał tworzyć warunki dla rozwoju wolności i twórczości jednostki [24]. Socjalistyczna republika według programu PPS nie będzie znać podziału na „wyzyskiwanych i wyzyskiwaczy”, a z narzędzia dominacji klas posiadających państwo zmieni się w „organ zbiorowej woli społeczeństwa”. Czołowy ideolog partii, Mieczysław Niedziałkowski niechętnie odnosił się do wszelkich prób dokładnego projektowania przyszłego społeczeństwa, uważał je za naiwny utopizm i futurologię, które odciągają tylko uwagę od rzeczy aktualnych [25]. W zasadzie poza ogólnymi charakterystykami dobrodziejstw jakie miał przynieść ustrój socjalistyczny próżno szukać wśród wypowiedzi pepeesowców bardziej szczegółowego opisu funkcjonowania tego systemu (zwłaszcza w warstwie gospodarczej), który jawi się współczesnemu historykowi bardziej jako mit aniżeli realna perspektywa [26].

1.2 Socjaliści wobec własności i zarządzania w gospodarce

PPS, podobnie zresztą jak inne europejskie partie robotnicze tego okresu odwołujące się do myśli Karola Marksa, traktowała istnienie prywatnej własności środków produkcji jako zjawisko wielce niekorzystne i niesprawiedliwe, którego dalsze trwanie uniemożliwi zaspokajanie potrzeb społecznych i postęp cywilizacyjny. Stanowisko partii w tej materii zaprezentował Norbert Barlicki w trakcie sejmowej debaty nad reformą rolną: „Dla nas, socjalistów, własność prywatna, zwłaszcza wielka własność prywatna, to przywilej, który jest ni mniej ni więcej tylko chorobą społeczeństwa, który jest przeżytkiem średniowiecza” [27]. Jednocześnie należy zauważyć, że nie wypowiadano się szczegółowo na temat zakresu w jakim własność prywatna może być zachowana, choć należy się chyba zgodzić z tezą Jerzego Gołębiowskiego, że nie widziano żadnych przeciwwskazań dla zachowania w okresie przejściowym środków produkcji przez drobną burżuazję czy włościaństwo [28]. Pod wpływem doświadczeń I wojny światowej uświadomiono sobie również, że problem niskiego poziomu gospodarczego ziem polskich jest nie tylko efektem prywatnej własności środków produkcji, ale również zapóźnienia cywilizacyjnego kraju. Tezę taką potwierdzały także wyliczenia prekursora marksizmu w Polsce, sympatyzującego z PPS (choć niezwiązanego z nią organizacyjnie), Ludwika Krzywickiego, który dowodził, iż potencjał gospodarczy Polski jest tak niski, że całkowite wywłaszczenie przyniosłoby może ustrój socjalistyczny, ale nie zlikwidowałoby biedy [29]. Stąd też m.in. tak silne wśród pepeesowców przekonanie o konieczności wyboru drogi długotrwałych ewolucyjnych przemian ekonomicznych wiodących do socjalizmu, miały się one odbywać przede wszystkim w sferze własności i organizacji produkcji.

W omawianym okresie w PPS uważano w zasadzie zjawisko etatyzmu, rozumianego jako działalność państwa w roli przedsiębiorcy, za rzecz pozytywną i pożądaną. Szczególny entuzjazm dla poszerzania zakresu działalności gospodarczej administracji publicznej wyrażano w pierwszych miesiącach Drugiej Rzeczypospolitej. Dla Ignacego Daszyńskiego rozrost funkcji ekonomicznych państwa był efektem działania obiektywnej prawidłowości, której początki dostrzegał jeszcze przed wojną. Podobne stanowisko zajmowali m.in. F. Perl [31] oraz M. Niedziałkowski, autor zgłoszonego przez ZPPS projektu konstytucji. Artykuł 6 tego projektu mówił o przystosowywaniu form własności do potrzeb społecznych oraz zapowiadał stopniowe uspołecznienie dojrzałych gałęzi produkcji; całość procesu wytwarzania i wymiany miała podlegać kontroli państwa [32]. Także program PPS z 1920 r. zauważał demontaż liberalnego modelu kapitalizmu (m.in. z powodu podważenia nietykalności własności prywatnej czy zakłócenia działania wolnej gry sił rynkowych) i tworzenie „zarodków gospodarki zbiorowej”. Przewidywał on uspołecznienie dojrzałych gałęzi przemysłu (w pierwszym okresie kopalnie i huty), środków komunikacji, upaństwowienie lasów, wód, wielkiej własności ziemskiej i banków oraz uspołecznienie w formie własności gminnej przedsiębiorstw zaspokajających potrzeby wszystkich mieszkańców gminy (np. elektrownie, gazownie, apteki, piekarnie, jatki itp.) [33].

Polityka etatystyczna i ingerencja w proces produkcji była przez socjalistów oceniana jako zjawisko korzystne ponieważ podważała przywiązanie do prywatnej własności środków produkcji oraz niwelowała anarchię w sferze wytwórczości, którą traktowano jako immanentną części systemu wolnorynkowego. Aktywna polityka państwa  miała również pozwalać na pełniejsze i wszechstronniejsze zaspokojenie potrzeb społecznych [34].

Sprecyzowane stanowisko nt. znaczeniu etatyzmu dla budowy ustroju socjalistycznego prezentował M. Niedziałkowski. Uważał on, że upaństwowienie zakładów pracy jest słuszne, gdyż może być pierwszym krokiem na drodze do uspołecznienia gospodarki jakie miało mieć miejsce w socjalizmie. Warunkiem wstępnym nacjonalizacji dla Niedziałkowskiego była „dojrzałość” określonych gałęzi przemysłu. Wydaje się, że o „dojrzałości” decydował przede wszystkim stopień koncentracji i centralizacji danej gałęzi [35]. Przejęcie przez państwo na własność zakładów powinno być według Niedziałkowskiego uzupełnione stworzeniem mechanizmów pozwalających na współudział pracowników w kierowaniu fabryką i organizacji produkcji. Tylko taki model zarządzania pozwalał oczekiwać zaspokojenia rzeczywistych interesów klas pracujących [36]. Przekonanie o konieczności prawnego zagwarantowania udziału pracowników w kierowaniu przedsiębiorstwem znalazło także wyraz w programie PPS z roku 1920 [37]. W swojej pracy „Teoria i praktyka socjalizmu wobec nowych zagadnień”, wydanej w 1926 r., Niedziałkowski posiłkując się propozycjami teoretyka austriackiej socjaldemokracji Otto Bauera zaprezentował bardziej szczegółowy sposób rozwiązania tego zagadnienia. Postulował, aby uspołecznionymi gałęziami produkcji kierowały specjalne organy złożone w 1/3 z przedstawicieli delegowanych przez związki zawodowe i organizacje urzędników, w 1/3 z przedstawicieli konsumentów i w 1/3 z reprezentantów państwa częściowo nominowanych przez Ministra Skarbu a częściowo wybieranych przez parlament. Taki skład ciał kierowniczych miał zapewnić harmonijną współpracę i efektywne wykorzystanie możliwości produkcyjnych [38].

Niedziałkowski wielokrotnie podkreślał różnorodność rozwiązań przybliżających do socjalizmu, które mogą znaleźć zastosowanie w okresie przejściowym; przeciwny był wszelkiemu dogmatyzmowi i ortodoksji. Sam uważał, że gospodarka Polski powinna rozwijać się głownie w kierunku etatyzmu i kooperatyzmu.

Socjaliści dostrzegali jednocześnie liczne zagrożenia jakie nieść mogła ze sobą nacjonalizacja. Polityka etatystyczna miała według nich tracić większość swoich zalet gdy realizowana była przez rząd niedemokratyczny, antyrobotniczy. Obawy te stały się szczególnie aktualne po przewrocie majowym 1926 r. F. Perl przestrzegał ponadto już w 1920 roku, że poprzestanie na upaństwowieniu zakładów pracy bez podjęcia kroków w kierunku uspołecznienia szybko doprowadzi do dominacji aparatu biurokratycznego w zarządzaniu gospodarką i nie przyniesie spodziewanych korzyści masom pracującym [39].

W myśli gospodarczej PPS bardzo duże znaczenie odgrywała również idea spółdzielczości. Uważano, że kooperatywy robotnicze odegrają bardzo istotną rolę w przekształcaniu ustroju kapitalistycznego w socjalizm. Statut PPS nakładał na członków partii obowiązek udziału w klasowych stowarzyszeniach spółdzielczych, także prasa partyjna poświęcała dużo uwagi rozwojowi kooperatyw [40]. Dobrze funkcjonujące spółdzielnie świadczyć miały według socjalistów o korzyściach jakie przynosi gospodarka zbiorowa nie znająca własności prywatnej, a zarazem odgrywać miały istotną rolę wychowawczą, ucząc klasy pracujące zarządzania przedsiębiorstwem, umiejętności te miały być niezwykle przydatne w procesie uspołeczniania całej ekonomiki [41].

1.3 Rozwój gospodarczy i stymulowanie koniunktury

Problematyka rozwoju gospodarczego i modernizacji społeczeństwa polskiego była niemal od samego początku obecna w myśli politycznej ruchu socjalistycznego na ziemiach polskich [42]. Zagadnienie to było niezwykle istotne przede wszystkim z punktu widzenia perspektyw zaistnienia w Polsce ustroju socjalistycznego.

Teoretycy i publicyści PPS w latach 1918-1929 kluczową rolę w rozwoju gospodarczym kraju przypisywali procesowi industrializacji. Uprzemysłowienie Polski według H. Diamanda było niezbędnym warunkiem powstania silnej i stabilnej gospodarki [43] oraz utrzymania waluty o względnie stałej wartości [44]. W pierwszych latach powojennych socjaliści bardzo często podnosili kwestię uruchomienia nieczynnych zakładów dopingując do aktywnej polityki na tym polu kolejne gabinety. Ponadto popierali wsparcie funkcjonujących już fabryk przez rząd (choć podkreślano konieczność kontroli nad wykorzystaniem przydzielanych kredytów [45])  oraz tworzenie nowych zakładów bezpośrednio przez państwo.

Rozwój przemysłu nie powinien mieć jednak w przekonaniu działaczy PPS jedynie charakteru ilościowego; obca im była wizja wzrostu ekstensywnego opartego jedynie na prostym uruchomieniu nieczynnych dotychczas zasobów. Wskazywano zacofanie technologiczne oraz organizacyjne polskiej gospodarki; podnoszono konieczność aktywnej polityki inwestycyjnej rządu, a także domagano się od kapitalistów przeznaczenia większej części zysku na unowocześnienie przedsiębiorstw. H. Diamand kilkakrotnie wskazywał z trybuny sejmowej na istnienie zależności pomiędzy poziomem szkolnictwa, zwłaszcza wyższego, a technologicznym zaawansowaniem gospodarki [47]. Powołując się na przykład dynamicznego rozwój przemysłu niemieckiego na przełomie XIX i XX w., stwierdzał kategorycznie, że „kto zabija szkołę ten zabija rozwój gospodarczy i rozwój przemysłu całego Państwa” [48].

Niebagatelne znaczenie dla rozwoju ekonomicznego kraju w myśli gospodarczej PPS miała również sprawa realizacji reformy rolnej, której powodzenie miało doprowadzić według socjalistów do znacznego poszerzenia rynku wewnętrznego, a przez to do zwiększenia popytu na artykuły przemysłowe i ogólnego ożywienia gospodarczego [49].

Sytuacja ekonomiczna odradzającej się Polski była wielce niekorzystna, a problemy związane choćby z ujednoliceniem waluty, ogromnymi stratami wojennymi czy szalejącą inflacją sprawiały, że zagadnieniem pierwszorzędnej wagi była kwestia przełamania stagnacji gospodarczej i napędzania koniunktury. PPS kilkakrotnie w latach dwudziestych formułowała w ogólnych zarysach projekty sanacji ekonomiki państwa. Z ich analizy wynika, że dla socjalistów najlepszym sposobem na poprawę sytuacji ekonomicznej było podniesienie poziomu konsumpcji i wzrost rynku wewnętrznego, w osiągnięciu tego celu miały zaś pomóc m.in. organizowane na szeroką skalę przez rząd oraz samorządy miejskie roboty publiczne, które proponowano koncentrować przede wszystkim na budownictwie oraz infrastrukturze [50]. Dużą rolę przywiązywano również do zasiłków wypłacanych bezrobotnym, które łagodziły niekorzystne społeczne skutki trudnej sytuacji gospodarczej, a zarazem dodatnio wpływały na zwiększenie popytu. Dopełnieniem wszelkich planów sanacji gospodarki tworzonych przez działaczy PPS, a jednocześnie warunkiem ich powodzenia był postulat ścisłej kontroli nad obrotem artykułami pierwszej potrzeby i ich cenami.

1.4 Rolnictwo

Jednym z najistotniejszych problemów przed jakim stanęła odradzająca się Rzeczpospolita, była, wzbudzająca wielkie kontrowersje i emocje, kwestia reformy rolnej. Socjaliści doskonale zdawali sobie sprawę, że rozwiązanie problemów agrarnych będzie kluczowe dla przyszłości odradzającego się państwa. Dlatego też już w listopadzie 1918 r. przedstawili szereg propozycji dotyczących sposobu przeprowadzenia reformy rolnej.

Manifest Tymczasowego Rządu Ludowego Republiki Polskiej ogłoszony 7 listopada w Lublinie przewidywał upaństwowienie wszystkich donacji i majoratów, a także wszystkich lasów (zarówno prywatnych jak i rządowych) oraz zapowiadał szybkie wydanie osobnych przepisów, które zapobiegłyby spekulacji ziemią. Ponadto zapowiedziano w Manifeście, że rząd wniesie pod obrady Sejmu Ustawodawczego projekt reformy rolnej, który miał obejmować wywłaszczenie wielkiej oraz średniej własności ziemskiej i przekazanie gruntów „w ręce ludu pracującego pod kontrolą państwową” [51].

Bardziej szczegółowe propozycje nt. reformy rolnej zostały ogłoszone 10 listopada 1918 r. w „Jedności Robotniczej”. Propozycje PPS przewidywały m.in. upaństwowienie wód oraz lasów, wywłaszczenie i upaństwowienie wielkiej własności ziemskiej (wraz z zabudowaniami i inwentarzem), utworzenie państwowych gospodarstw wzorcowych, przekazanie pozostałej wywłaszczonej ziemi w dzierżawę spółkom chłopów bezrolnych i małorolnych, spółdzielniom, oraz  małorolnym w celu upełnorolnienia ich gospodarstw. Ponadto upaństwowieniu miał ulec kredyt hipoteczny, handel zbożem, cukrownictwo i gorzelnictwo. Realizacja tych postulatów miała być pierwszym krokiem na drodze do zaprowadzenia socjalizmu na wsi [52]. W wydanej w następnym roku broszurze pt. „Objaśnienie programu rolnego PPS” Władysław Kielecki (Jan Libkind) przedstawiał liczne korzyści, jakie przyniesie polskiej wsi upaństwowienie wód oraz lasów [53]. Również program uchwalony na XVII Kongresie PPS w 1920 r. odnosił się do problemów rolnictwa. Oprócz wywłaszczenia wielkiej własności rolnej projektowano także szeroko zakrojoną akcję państwową obliczoną na zwiększenie wydajności małych gospodarstw rolnych m.in. poprzez meliorację, komasację i poważną rozbudowę sieci szkolnictwa rolniczego [54].

Problematyka agrarna była szeroko dyskutowana w trakcie XIX Kongresu PPS w 1924 r. W projekcie rezolucji (opartym na postanowieniach uchwały Sejmu Ustawodawczego z 10 lipca 1919) przedstawionym przez Jana Kwapińskiego opowiedziano się za przymusową parcelacją bez wykupu gospodarstw większych niż 180 ha. Część gruntów miała zostać przekazana gospodarstwom wzorcowym tworzonym przez państwo w liczbie 1-2 w każdym powiecie. Resztę ziemi planowano przekazać robotnikom rolnym, dzierżawcom dworskim, bezrolnym, małorolnym oraz spółdzielniom i spółkom tworzonym przez robotników lub rolników. Jednocześnie zakazana miała być sprzedaż i podział parceli [55]. Kwapiński przewidywał również rozbudowę sieci dróg bitych łączących wsie z miastami, miało to częściowo chociaż uniezależnić chłopów od pośredników przy sprzedaży swoich produktów [56].

Ostatecznie posłowie PPS poparli w lipcu 1925 r. rządowy projekt ustawy o reformie rolnej, mimo, że jego postanowienia dalekie były od wcześniej wypracowanych przez socjalistów założeń [57]. Postępowanie takie wynikało z przekonania o konieczności niezwłocznego rozpoczęcia parcelacji ziemi obszarniczej. Taka postawa zaowocowała jednak m.in. zgłoszeniem pod obrady XX Kongresu PPS w 1926 r. obok projektu rezolucji przyjętego wcześniej przez CKW, aprobującego postawę ZPPS w trakcie prac nad ustawą o reformie rolnej, również kontrprojektu autorstwa m.in. Tadeusza Hołówki, Antoniego Szczerkowskiego i Jana Stańczyka, który zdecydowanie krytykował założenia ustawy i formułował postulaty zbieżne w dużym stopniu z tymi, które zaprezentowano na XIX Kongresie. Ostatecznie po niewielkich poprawkach większość uzyskała jednak rezolucja CKW [58].

Wśród członków PPS duże kontrowersje budziła kwestia wydajności wielkich i małych gospodarstw rolnych. Podobny spór toczono zresztą również w szeregach innych europejskich partii socjalistycznych. Wydaje się, że był to w pewnym sensie ciąg dalszy polemiki, która wywiązała się w ostatniej dekadzie XIX stulecia pomiędzy czołowym ideologiem II Międzynarodówki Karlem Kautskym, którego zwano „papieżem marksizmu” a Eduardem Davidem, jednym z tych polityków niemieckiej socjaldemokracji, którzy przystąpili do prac nad rewizją podstawowych założeń marksizmu. Kautsky z pozycji ortodoksyjnych bronił tezy o postępującym procesie koncentracji własności w rolnictwie i wyższej wydajności wielkich, wysokotowarowych gospodarstw (przewidywał podobną drogę rozwoju jak w przypadku przemysłu). David zaś sugerował, że w żadnym wypadku nie można mówić o procesach koncentracji w rolnictwie, a najbardziej wydajne są małe gospodarstwa rodzinne [59]. Na polskim gruncie tezę o lepszych plonach w niedużych gospodarstwach forsował m.in. J. Kwapiński. W trakcie obrad XIX Kongresu stanowczo twierdził, że „faktem jest iż czym mniejsze jest gospodarstwo, tym większa wydajność” [60]. Podobne stanowisko zajmował także redaktor „Chłopskiej Prawdy”, Marian Nowicki, który w cyklu artykułów publikowanych na przełomie 1926 i 1927 r. na łamach socjalistycznego tygodnika „Pobudka” próbował udowodnić wyższość małych gospodarstw nad wielkoobszarowymi [61]. Zupełnie inne poglądy głosił zaś m.in. Zygmunt Zaremba, który sugerował, że parcelacja doprowadzi do rozdrobnienia własności ziemskiej w Polsce. Wśród ujemnych skutków takiego procesu wymieniał m.in. niemożność ustalenia racjonalnego podziału pracy oraz stworzenia sprawnego i efektywnego systemu wymiany. Proponował zarazem jako rozwiązanie stworzenie „spółdzielczej organizacji produkcji chłopskiej scalającej drobne gospodarstwa, czy pewien zakres ich wytwórczości, w wielkie na współczesnych zasadach zorganizowane organizmy gospodarcze”. Takie stanowisko bliskie było dużej części członków PPS [62].

Także czołowy teoretyk partii M. Niedziałkowski wskazywał, że podnoszone przez partie chłopskie postulaty powszechnej parcelacji są czysto demagogiczne. Przestrzegał przed ich realizacją gdyż mogłoby to doprowadzić „do uwstecznienia całego życia gospodarczego, a co za tym idzie [...] zahamowania rozwoju przemysłowego kraju” [63].

Ostatecznie nie udało się przed 1929 r. socjalistom ustalić jednolitego i spójnego stanowiska wobec kwestii agrarnej. Różnorodność postaw w szeregach PPS wobec problematyki rolnej pokazał wyraźnie przebieg dyskusji nad projektem rezolucji Komisji Rolnej w trakcie XIX Kongresu oraz kontrowersje zaistniałe na tle stosunku do przedstawionego w 1925 r. rządowego projektu ustawy o wykonaniu reformy rolnej.

1.5 Handel i podatki

Trudna sytuacja gospodarcza w pierwszych latach niepodległości oraz wielkie zniszczenia wojenne sprawiały, że kwestią pierwszorzędnej wagi dla wszystkich ekip rządowych i wszystkich obozów politycznych był problem aprowizacji ludności kraju. Socjaliści przywiązywali do tego zagadnienia bardzo duże znaczenie, a problem organizacji obrotu produktami pierwszej potrzeby stanowił jeden z kluczowych elementów ich programu gospodarczego. Tymczasowy Rząd Republiki Polskiej kierowany przez I. Daszyńskiego w swoim Manifeście potraktował sprawę zapewnienia ludności po niskich cenach artykułów spożywczych jako jeden z najważniejszych swoich obowiązków [64]. Z czasem sposób realizacji tego postulatu w sposób bardziej szczegółowy był prezentowany w dokumentach programowych PPS i wystąpieniach jej działaczy.

Program PPS z 1920 r. wskazywał na konieczność wprowadzenia „monopolu państwowego w handlu artykułami pierwszej potrzeby”, podział ich miał być przekazany gminom oraz kooperatywom spożywców [65]. Utrzymująca się drożyzna i niedobór produktów żywnościowych sprawiały, że posłowie socjalistyczni bardzo często głosili z trybuny sejmowej konieczność zrealizowania tego punktu swojego programu. Stronnictwom chłopskim opowiadającym się za wolnym handlem produktami rolnymi zarzucano egoizm klasowy i nieliczenie się z sytuacją ludności miejskiej [66]. Ze swojej strony PPS proponowała przede wszystkim ścisłą kontrolę państwa nad handlem artykułami spożywczymi (głównie zbożem) oraz reglamentację konsumpcji. Taka polityka miała przynieść obniżenie cen zboża i przywrócenie równowagi na rynku oraz zaspokojenie podstawowych potrzeb mieszkańców kraju [67].

Zachowanie wolnej wymiany produktów pierwszej potrzeby sprzyjało zdaniem socjalistów spekulacji i paskarstwu. Konfiskatę zysków paskarskich i lichwiarskich zapowiadano już w grudniu 1918 [68]. Najlepszym rozwiązaniem tego niewątpliwie palącego problemu miała być właśnie ścisła kontrola państwa nad dystrybucją produktów rolnych. H. Diamand w 1919 r. z mównicy sejmowej apelował: „Nie ma innej drogi przeciw paskarstwu, niż ujęcie handlu w swoje ręce przez Państwo” [69]. Poprawie sytuacji aprowizacyjnej kraju oraz spadkowi cen miało według działaczy PPS również pomóc wprowadzenie zakazu eksportu artykułów pierwszej potrzeby w sytuacji gdy nie jest zapewnione wyżywienie ludności całego kraju [70].

W 1923 roku, wobec zapaści gospodarczej, posłowie socjalistyczni przedstawili projekt powołania specjalnego urzędu gospodarczego, który dysponowałby wszelkimi instrumentami pozwalającymi na poprawę stanu zaopatrzenia społeczeństwa w artykuły pierwszej potrzeby. Urząd ten miałby mieć status ministerstwa, ale niezależny byłby od nacisków innych organów władzy. Jego kompetencje obejmowałyby przede wszystkim regulację obrotu artykułami pierwszej potrzeby (żywność, węgiel, drewno opałowe, nafta, tkaniny i skóry, gaz, elektryczność, woda), ustalanie ich cen, tworzenie monopoli handlowych, a także przedstawianie do uchwalenia Sejmowi projektów taryf celnych i kolejowych. Planowano również urząd ten wyposażyć w szereg uprawnień natury policyjnej i prokuratorskiej. Ostatecznie powołania urzędu nie udało się socjalistom przeforsować [71].

PPS przywiązywała również bardzo dużą wagę do kwestii poprawnego ułożenia stosunków gospodarczych z dwoma największymi sąsiadami: Niemcami i ZSRR [72]. Zawarcie traktatów handlowych z tymi państwami miało być obok umów politycznych warunkiem pokojowego współżycia, a zarazem wpływać pozytywnie na sytuację gospodarczą w Polsce. W 1925, wobec rozpoczęcia tzw. wojny celnej z Niemcami, PPS nawoływała rząd do przyjęcia pojednawczego kursu i zawarcie stosownych układów. W akcję negocjacyjną zaangażowany był m.in. H. Diamand, który liczył na możliwość wykorzystania swoich kontaktów z socjaldemokratami niemieckimi [73].

Parlamentarzyści PPS niejednokrotnie wskazywali na anachroniczną strukturę polskiego eksportu [74] i wysokie ceny polskich produktów. Obniżenie ich, a przez to poprawienie szans polskich eksporterów na rynkach zagranicznych widziano przede wszystkim w obniżeniu kosztów administracyjnych i modernizacji technologicznej przedsiębiorstw [75]. Postulowano odejście od praktyk protekcjonistycznych i aktywny udział w wymianie międzynarodowej, miał to być impuls  do obniżki cen i wzrostu konkurencyjności polskiej ekonomiki [76].

Wiele uwagi w swojej działalności i publicystyce politycy PPS poświęcali polityce podatkowej. Ściąganie daniny publicznej w postaci podatku służyć miało nie tylko do zapewnienia państwu odpowiednich środków umożliwiających wykonywanie jego funkcji, ale również stać się sposobem na zmniejszanie dysproporcji ekonomicznych w społeczeństwie. Socjaliści byli zwolennikami oparcia wpływów państwa na podatkach bezpośrednich: majątkowym i dochodowym. Postulat taki znalazł się już w programie partii z 1920 r. i podnoszony był przy różnej okazji przez cały omawiany okres. Działacze PPS argumentowali, że dominacja dochodów pochodzących z podatków pośrednich główny ciężar utrzymania państwa kładzie na barki warstw najuboższych [77]. Ponadto realizacja takiej polityki podatkowej mogła doprowadzić do ograniczenia konsumpcji szerokich kręgów społeczeństwa i w efekcie grozić kryzysem nadprodukcji [78]. Rozwiązaniem tego problemu miała być reforma mająca na celu obniżenie wysokości podatków pośrednich i znaczący wzrost podatków bezpośrednich pobieranych według skali progresywnej. Z. Zaremba wzywał do jej przeprowadzenia w imię „sprawiedliwości społecznej” [79]. Postulowano również przeprowadzenie stosownej akcji administracji państwowej mającej na celu zwiększenie ściągalności podatków bezpośrednich.

***

Należy przyznać, że w pierwszym dziesięcioleciu Drugiej Rzeczypospolitej Polska Partia Socjalistyczna nie dysponowała dopracowanym i szczegółowym programem gospodarczym. Sami członkowie PPS byli zresztą świadomi tego faktu [80]. Zapisy dokumentów programowych były nierzadko ogólnikowe i wieloznaczne. Jednocześnie publicyści i teoretycy partii sporadycznie podejmowali próby pogłębionych analiz ekonomicznych, koncentrowano uwagę raczej na bieżących problemach i doraźnych rozwiązaniach. Pośród liderów partii panowała również duża różnorodność poglądów na istotne kwestie gospodarcze, najwięcej kontrowersji i polemik budziły zwłaszcza problemy etatyzmu i rolnictwa [81]. Wielki Kryzys zagadnienia ekonomiczne postawił bezsprzecznie na pierwszym miejscu, a socjalistów zmusił do poważnej rewizji swojego dotychczasowego stanowiska.

 

Rozdział 2. Wobec Wielkiego Kryzysu

2.1 Wielki Kryzys w Polsce

Wielki Kryzys gospodarczy, który spektakularnie został zapoczątkowany, w zgodnej opinii historyków, przez gwałtowne spadki kursów na Wall Street w październiku 1929 roku, był wydarzeniem bez precedensu w dotychczasowej historii. Wcześniej bowiem kapitalizm nie raz już przeżywał gwałtowne wahania koniunktury i okresy stagnacji, ale nigdy nie zagroziły one samym fundamentom systemu. Kryzys lat 1929-1933 wyróżniała przede wszystkim jego powszechność. Cały świat kapitalistyczny, w mniejszym lub większym stopniu odczuł skutki gospodarczego załamania, objęło ono w zasadzie wszystkie ważniejsze gałęzie wytwórczości. Nigdy też spadek nie był tak gwałtowny, światowa produkcja przemysłowa zmniejszyła się o 33% w porównaniu z rokiem 1928 [82]. Szok wywołany krachem był tym większy, że poprzedzał go okres świetnej koniunktury, mało kto zwracał uwagę na ciemne chmury powoli zbierające się nad światową gospodarką. Powszechne było raczej przekonanie o doskonałości mechanizmu rynkowego, liberalizm gospodarczy miał gwarantować światu szybki i nieprzerwany wzrost dobrobytu. W grudniu 1928 r. Calvin Coolidge, ustępujący prezydent Stanów Zjednoczonych, pierwszej potęgi gospodarczej świata, w orędziu do Kongresu mówił: „Żaden z Kongresów Stanów Zjednoczonych nie miał okazji wysłuchać przemówienia o stanie państwa zawierającego lepsze perspektywy niż obecnie […]. Rosnącą produkcję pochłania rosnący popyt krajowy, a także rozwijający się handel zagraniczny. Kraj może uznać teraźniejszość za satysfakcjonującą i patrzeć z optymizmem w przyszłość” [83]. Wydarzenia, które nastąpiły w kolejnych miesiącach bardzo boleśnie miały zweryfikować prawdziwość tej opinii.

W Polsce okres dobrej koniunktury gospodarczej, który rozpoczął się w 1926 r. nie potrwał długo. Już bowiem w pierwszych miesiącach 1929 r. pojawiły się oznaki spowolnienia, ale powszechnie wówczas uznawano to za przejściową trudność spowodowaną długą i srogą zimą. W lecie tego roku miało miejsce ponowne, krótkotrwałe ożywienie gospodarcze, ale w związku z wydarzeniami za oceanem na przełomie 1929 i 1930 r. nastąpiło gwałtowne załamanie. Podobnie jak cały świat kapitalistyczny, Polska, pogrążyła się w kryzysie, który trwał tutaj jednak dłużej niż w innych państwach, bo aż do 1935 roku.

W przemyśle kryzys w Polsce miał bardzo ostry przebieg, poziom produkcji w tym sektorze był w 1932 r. mniejszy aż o 41% od wyników zanotowanych w roku 1928 [84]. Był to spadek podobny, do tego, który miał miejsce w najlepiej rozwiniętych pod względem gospodarczym państwach świata; kraje o podobnej do Polski strukturze ekonomicznej odczuwały kryzys w tym sektorze w zdecydowanie mniejszym stopniu.

Historycy ten nietypowy, a zarazem niekorzystny przebieg kryzysu w Polsce starają się wiązać ze współistnieniem obok siebie wysoko rozwiniętego i zaawansowanego technicznie przemysłu oraz bardzo zacofanego, rozdrobnionego i częściowo wyłączonego z obiegu rynkowego rolnictwa. Kryzys spowodował, że obydwa te sektory zaczęły działać w częściowej izolacji, wieś do niezbędnego minimum ograniczyła zakupy towarów produkowanych przez przemysł, a to znacząco wpłynęło na pogłębienie i przedłużenie depresji [85].

Spadający popyt sprawił, że przedsiębiorcy poszukiwali wszelkich szans pozwalających na utrzymanie rentowności zakładów. Dążenia te doprowadziły do znacznego przyspieszenia procesu kartelizacji; jak podaje Janusz Skodlarski, w latach 1930-1936 liczba karteli zwiększyła się ze 133 do 274 [86]. Polska znalazła się wówczas pośród państw, w których kartelizacja osiągnęła największe rozmiary [87]. Porozumienia zawierane przez producentów pozwalały często osiągać zyski nawet w okresie najgorszej koniunktury. Działo się tak dzięki prowadzeniu polityki zmniejszania produkcji i utrzymywania wysokich cen, skutki tych posunięć odczuwało jednak boleśnie całe społeczeństwo. Akcje rządu obliczone na obniżkę cen kartelowych nie przyniosły oczekiwanych rezultatów, towary skartelizowane pozostały do 1935 r. stosunkowo droższe niż towary, których cenę ustalała swobodna gra popytu i podaży [88].

Załamanie koniunktury spowodowało też znaczący spadek wykorzystania zdolności wytwórczych przemysłu oraz ograniczenie inwestycji. Wraz z obniżeniem płac robotników i zmniejszeniem rentowności przedsiębiorstw znikła w wielu wypadkach zachęta do technicznej modernizacji. Znane były przypadki porzucania transportu samochodowego albo kolejowego na rzecz transportu konnego, który okazywał się tańszy; w przemyśle włókienniczym w wielu wypadkach wrócono do metod chałupniczych i systemu nakładczego [89]. Jednak nawet mimo oszczędnościowych kroków podejmowanych przez dyrekcje fabryk i zakładów, wzrostu wydajności pracy i ograniczenia praw pracowniczych dochodowość przemysłu gwałtownie spadła, a wiele zakładów nie zdołało uniknąć likwidacji.

Dno kryzysu w przemyśle przypadło na rok 1932. Kolejne lata przyniosły ponownie wzrost produkcji, który jednak następował zdecydowanie wolniej niż w innych państwach. Długotrwałe utrzymywanie się pokryzysowej depresji w pierwszej kolejności było efektem bardzo wolno postępującej poprawy sytuacji w rolnictwie [90].

W okresie Wielkiego Kryzysu doszło również do znacznego obniżenia poziomu dochodów ludności wiejskiej. Było to wynikiem drastycznego spadku cen na artykuły rolne, który był w zgodnej opinii historyków głównym objawem kryzys w rolnictwie. Szacuje się, że ceny tych produktów spadły w 1935 nawet o ok. 64% w porównaniu do roku 1928. Obniżka ta była dużo większa niż w przypadku artykułów przemysłowych, co spowodowało bolesne w swych skutkach rozwarcie tzw. nożyc cen. Dysproporcja pomiędzy cenami artykułów rolnych i przemysłowych zmusiła rolników do zwiększenia produkcji, co zostało osiągnięte głównie dzięki powiększeniu obszarów upraw oraz zmniejszeniu spożycia własnego wsi (zaistniało w wielu wypadkach zjawisko tzw. podaży głodowej). Wzrost ten jednak zamiast podnieść dochody rolników przyniósł jeszcze większą obniżkę cen i jeszcze bardziej pogorszył ich sytuację. Wobec gwałtownego zmniejszenia opłacalności produkcji roślinnej część rolników przestawiała swoje gospodarstwa na hodowlę zwierząt. Wzrosło pogłowie trzody chlewnej i bydła, ale gwarantowało to tylko czasową poprawę sytuacji, gdyż już w 1931 r. nastąpiło poważne załamanie również w tej dziedzinie [91].

Na położenie wsi w okresie kryzysu znacząco wpływała także zwiększająca się różnica pomiędzy cenami jakie za swoje produkty otrzymywał rolnik u pośrednika, a cenami jakie płacił konsument w mieście. W 1928 r. chłop otrzymywał 68% ceny detalicznej chleba, w 1933 zaś było to już tylko 48% [92]. Podobne proporcje kształtowały się w przypadku innych produktów, to zjawisko czasami nawet nazywano „drugimi nożycami cen”. Do czynników pogarszających położenie rolnictwa trzeba również dodać pokaźnych rozmiarów zadłużenie oraz znaczne obciążenia fiskalne, nierzadko zresztą egzekwowane przez władze w sposób bardzo brutalny.

Katastrofalny spadek dochodów wsi doprowadził do niemal całkowitego wstrzymania procesu modernizacji polskiego rolnictwa oraz zahamowania tempa reformy rolnej. Chłopi ograniczyli do minimum zakupy artykułów przemysłowych, większość potrzeb zaspokajała produkcja chałupnicza, w wielu wypadkach wyglądało to niemal jak powrót do XIX w. O tej sytuacji mówił Eugeniusz Kwiatkowski, którego nie sposób przecież uznać za skorego do nadmiernego pesymizmu i dyskredytacji obozu pomajowego: „Szereg potrzeb wsi zaspokaja się dziś w sposób anormalny i niezwykle prymitywny, zapałki dzieli się na części, wraca się do łuczywa” [93]. Sytuacja rolnictwa zaczęła się poprawiać dopiero po 1935 r., wiązało się to w dużej mierze z poprawą koniunktury na całym świecie i bardziej aktywną działalnością rządu [94].

Dla kształtu akcji antykryzysowej realizowanej przez władze bardzo istotne znaczenie miały poglądy Józefa Piłsudskiego, który w dziedzinie ekonomii (choć miał na ten temat bardzo mgliste pojęcie) był zwolennikiem tradycyjnych metod. Dla Piłsudskiego kluczowe znaczenie miała sprawa utrzymania mocnej, stabilnej waluty, która budziłaby jednocześnie zaufanie do młodego państwa i świadczyła o sile jego gospodarki. Te bardzo ogólne wytyczne stały się wyznacznikiem polityki gospodarczej realizowanej przez rząd w latach Wielkiego Kryzysu [95]. W początkowym okresie była to polityka niezbyt aktywna, skupiono się głównie na obronie stabilności złotego i dostosowywaniu wydatków budżetowych do zmniejszających się wpływów. Wśród prominentów obozu sanacyjnego panowało przekonanie, że kryzys należy „przeczekać”. Realizowana polityka deflacyjna połączona z zachowaniem wymienialności polskiej waluty na złoto oraz brakiem ograniczeń dewizowych służyć miała podtrzymaniu zaufania do złotego i przyciągnięciu zagranicznych inwestorów. Skutek okazał się jednak odwrotny od zamierzonego, znacząco zmalał obieg pieniężny i co gorsza doszło do masowego odpływu kapitału zagranicę. Zbigniew Landau i Jerzy Tomaszewski oszacowali, że w latach 1929-1935 zasób obcych walut i złota znajdujący się w Banku Polskim zmniejszył się o ok. 80% w porównaniu z okresem przedkryzysowym [96]. Wobec załamania koniunktury rząd podjął również akcję znacznego ograniczania wydatków. Jednak nawet mimo stosowania bardzo restrykcyjnych przepisów oszczędnościowych nie udało się uniknąć deficytów budżetowych, które z czasem zaczęły przybierać coraz większe rozmiary i coraz groźniejsze rozmiary. Bilans pierwszych lat kryzysu jednoznacznie pokazywał, że zaczerpnięte z tradycyjnego repertuaru liberalnej ekonomii metody walki z przesileniem nie przynoszą oczekiwanych skutków. Początkiem bardziej aktywnej polityki gospodarczej był dopiero stworzony pod koniec 1932 r. rozbudowany program walki z kryzysem. W kolejnych miesiącach zadbano o rozszerzenie zasięgu robót publicznych i przystąpiono do obniżki cen artykułów przemysłowych. Duże znaczenie dla poprawy sytuacji kraju miało także zwiększenie kontroli państwa nad kartelami (na mocy tzw. ustawy antykartelowej z 1933 r.), akcja oddłużeniowa w rolnictwie i przemyśle, interwencyjne skupy płodów rolnych itp.

Ostateczny bilans polskiej gospodarki za lata Wielkiego Kryzysu jest bardzo niekorzystny. Szacuje się, że w okresie 1929-1935 dochód narodowy zmniejszył się z 26 mld złotych do 12,5 mld [97]. To drastyczne załamanie odcisnęło swoje wyraźne piętno na niemal każdej dziedzinie życia. Obniżeniu uległa stopa życiowa wszystkich warstw społecznych, choć oczywiście najbardziej dotkliwie odczuli to najubożsi, czyli robotnicy rolni, niezamożni chłopi, robotnicy przemysłowi, chałupnicy, drobni kupcy itp. Realne dochody robotników w porównaniu z okresem przedkryzysowym spadły aż o 33% [98], a pamiętać trzeba, że gorzej jeszcze przedstawiała się sytuacja na wsi. Głęboka recesja pociągnęła za sobą ograniczenie do minimum wydatków na opiekę zdrowotną, edukację, czytelnictwo. Dieta większości mieszkańców kraju stała się źle zbilansowana i jednostajna, dominowały w niej ziemniaki, kapusta i chleb; mięso stało się dla wielu nieosiągalnym luksusem. Ogólny standard życia gwałtownie się obniżył, załamanie gospodarcze nieuchronnie pociągnęło za sobą również regres społeczny.

Z kryzysem w przemyśle wiązały się masowe redukcje zatrudnienia i tym samym wzrost bezrobocia, które osiągnęło nie znane dotychczas rozmiary, stając się zjawiskiem masowym. Władze nie prowadziły wówczas ewidencji osób pozostających bez pracy, stąd dzisiejsi badacze mają duże trudności z określeniem liczby bezrobotnych. Orientacyjne wyliczenia wskazują jednak, że ten problem mógł dotyczyć nawet ok. 1 mln mieszkańców miast i są zbieżne z ówczesnymi szacunkami Ministerstwa Spraw Wewnętrznych [99]. Odsetek pozostających bez pracy był więc porównywalny jedynie z najbardziej uprzemysłowionymi państwami Europy [100]. Pamiętać należy ponadto, że duża część pracowników była zatrudniona w niepełnym wymiarze godzin. To tzw. częściowe bezrobocie w latach kryzysu osiągnęło niezwykle pokaźne rozmiary, szacuje się, że w niektórych gałęziach w ten sposób pracować mogło nawet ok. 1/3 zatrudnionych [101]. Byli oni skazani tym samym na wieczną niepewność i życie na granicy nędzy, choć ich sytuacja była i tak dużo lepsza niż los osób pozostających całkowicie bez pracy, których jedynym źródłem utrzymania były zasiłki i żywność przyznawane przez instytucje państwowe i samorządowe, wsparcie ze strony organizacji charytatywnych, a w wielu wypadkach też kradzież i prostytucja [102]. Aby chronić się przed nędzą, wyprzedawano także resztki dobytku, przenoszono się do gorszych mieszkań, drastycznie zmniejszano wydatki. Mimo to w wielu częściach kraju rosły całe osiedla baraków dla eksmitowanych, jak np. warszawski Annopol.

Wstrząsający obraz nędzy i upokorzenia zredukowanych robotników pokazują „Pamiętniki bezrobotnych”, wydane w 1933 r. przez Instytut Gospodarstwa Społecznego [103]. Jeden z pamiętnikarzy, robotnik niewykwalifikowany z Warszawy zanotował: „Teraz rozpoczął się dla mnie najstraszniejszy okres. Tak mi wszystko i wszyscy zbrzydli, że gotów jestem każdego rozszarpać na sztuki. Obudziło się we mnie zwierzę. Zwierzę bezsilne nawet fizycznie. Osłabienie tak przycisnęło mnie do poduszki, że z trudnością tylko mogę się z niej podźwignąć. Obok tego zabite są we mnie wszystkie dążności, wszelkie porywy i zapał. Nawet ciężko jest mi mówić. Jestem kłodą drzewa, jestem kawałkiem mięsa. […] Nie ma już dla mnie teraźniejszości, ani przyszłości; są tylko moje zmysły i śmierć” [104]. Wydaje się, że trudno o bardziej wymowne świadectwo skali spustoszenia jakie spowodował Wielki Kryzys, świadectwo tragedii milionów ludzi skazanych na nędzę i głód.

Na całym świecie przebieg Wielkiego Kryzysu był dla dużej części elit politycznych sygnałem do odwrotu od dominujących dotychczas zasad tradycyjnego liberalizmu gospodarczego i modelu państwa – „nocnego stróża”. Podobne tendencje w sposób bardzo wyraźny wystąpiły także w Polsce i były częścią szerszej debaty dotyczącej przyszłości państwa. Duże ożywienie dyskusji i sporów publicystycznych oraz ideowych wśród polskich elit widoczne w latach trzydziestych XX w. było spowodowane wieloma czynnikami, pośród których wymienić należy m.in. postępujący, zwłaszcza po wyborach brzeskich, proces demontażu systemu demokracji parlamentarnej na rzecz rządów autorytarnych, duże wpływy faszyzmu i innych ideologii autorytarnych oraz częściową zmianę pokoleniową w kręgu elit politycznych. Wydaje się jednak, że w odniesieniu do problematyki gospodarczej największe znaczenie miało doświadczenie Wielkiego Kryzysu i widoczne załamanie dotychczasowej formy kapitalizmu. Pisał o tym m.in. Krzysztof Kawalec: „Kryzys gospodarczy stworzył dogodne warunki do szerzenia się ideologicznych utopii. Panika i lęk przed jutrem w sposób naturalny animowały tęsknotę za światem bezpiecznym, wolnym od nędzy, ucisku, krzywdy ludzkiej, wojen. Recepty, jak to osiągnąć przedstawiały się naturalnie różnie […] Wspólną ich cechą była wszakże negacja modelu gospodarczego opartego na prywatnej własności i wolnej konkurencji” [105]. Należy dodać, że krytyka kapitalizmu w kształcie przedkryzysowym była charakterystyczna dla większości poważniejszych nurtów ideowych lat 30., stymulowała ją dodatkowo widoczna nieskuteczność tradycyjnych narzędzi liberalnej polityki gospodarczej w walce z załamaniem. Oczywiście krytyka ta była prowadzona z bardzo różnych pozycji, nie zawsze zresztą w sposób konsekwentny i spójny. Daje się jednak zauważyć dość wyraźna tendencja do powiększania gospodarczej roli państwa i dążenie do wprowadzenia elementów planowania gospodarczego. Jedną z proponowanych recept na niedomagania liberalnego kapitalizmu miał być rozwój etatyzmu, szczególnie postulowany przez środowisko dawnego „Zetu” i jego polityczną emanację, czyli Związek Naprawy Rzeczypospolitej. Jeden z publicystów naprawiackiego „Przełomu” pisał: „Dzień dzisiejszy jak najmniej sprzyja nawrotowi do liberalizmu. Przeciwnie! Dziś trzeba zdwojonej, czujniejszej, niż kiedykolwiek, ingerencji rządu” [106]. Podobne tendencje można było dostrzec także wśród ludowców. Program powstałego w 1931 roku, ze zjednoczenia trzech najsilniejszych partii chłopskich, Stronnictwa Ludowego wskazywał na konieczność stworzenia „państwowego planu gospodarczego”, który zawierałby podstawowe dyrektywy dla polityki ekonomicznej prowadzonej przez kolejne rządy [107]. Jeszcze bardziej radykalne były propozycje wysuwane przez czołowego ideologa młodzieży ludowej, Stanisława Miłkowskiego, który wyrażał przekonanie, że najlepszym rozwiązaniem dla przemysłu będzie jego uspołecznienie i oddanie pod kontrolę państwa.

Bardziej sceptycznie nastawieni wobec wzrostu interwencjonizmu i nadmiernej etatyzacji gospodarki byli endecy, zwłaszcza działacze starszego pokolenia, jak np. Roman Rybarski, który jeszcze w 1932 r. bardzo zdecydowanie występował przeciwko wszelkim próbom aktywnej polityki antykryzysowej i dopiero tuż przed wojną zmienił częściowo swoje poglądy na ekonomiczną rolę państwa [108]. Pośród „młodych” w Stronnictwie Narodowym duży posłuch zyskiwały zaś odwołujące się do idei korporacjonizmu projekty Adama Doboszyńskiego, który w swojej pracy „Gospodarka narodowa” przedstawił model nowego, „narodowego” systemu społeczno-ekonomicznego. Odwołując się do filozofii św. Tomasza z Akwinu zarysował wizję ustroju opartego na hierarchicznych zrzeszeniach skupiających pracowników i pracodawców oraz rozproszonym przemyśle i rzemiośle. Ponadto Doboszyński przewidywał przeprowadzenie szeregu radykalnych reform, takich jak np. likwidacja giełdy czy „unarodowienie” systemu bankowego [109]. Szczegółowemu omówieniu propozycji gospodarczych wysuwanych przez polskich socjalistów poświęcona będzie dalsza część niniejszej pracy. Tutaj pozwolimy sobie jedynie jeszcze na pewne podsumowanie i podkreślimy, że wszelkie koncepcje kolektywistyczne były w latach 30. XX w. bardzo rozpowszechnione pośród ideologów i publicystów różnych nurtów ideowych, zarówno na prawicy jak i na lewicy. Gospodarczy liberalizm w okresie Wielkiego Kryzysu zupełnie się skompromitował i na długi czas został odrzucony przez niemal wszystkie liczące się siły polityczne w Polsce.

2.2 Socjaliści o przyczynach Wielkiego Kryzysu i jego znaczeniu

Socjaliści byli jednymi z pierwszych, którzy dostrzegali w 1929 r. spowolnienie koniunktury i narastanie niepokojących tendencji w polskiej gospodarce. Już na początku roku kluby opozycyjne, w tym ZPPS, złożyły w Sejmie wniosek wzywający rząd do przedstawienia ekonomicznej sytuacji kraju i planowanych środków walki ze spodziewaną recesją [110]. Przemawiając w imieniu socjalistów H. Diamand wskazywał na cały szereg symptomów dowodzących znacznego pogorszenia sytuacji ekonomicznej kraju i przekonywał, że wielce prawdopodobne, iż jest to zapowiedź poważniejszego załamania. Poseł PPS podkreślał, że przyczyną trudnego położenia gospodarczego była nie tylko długa i ostra zima, ale przede wszystkim niewielka siła nabywcza klas pracujących i idąca za tym szczupłość rynku wewnętrznego oraz rosnące coraz szybciej bezrobocie. Warto też dodać na marginesie, że wobec istnienia konfliktu na linii sejm – rząd Diamand kilkukrotnie podkreślał, że wniosek PPS jest wynikiem troski o państwo, a nie przejawem walki politycznej z ekipą sanacyjną [111]. Niepokoju socjalistów o kondycję gospodarki zupełnie nie podzielał premier Kazimierz Bartel. Swoje uspokajające przemówienie zakończył wielce optymistyczną zapowiedzią: „Idąca wiosna przyniesie potrzebne odprężenie w szeregu gałęziach produkcji, sparaliżowanych dotąd jeszcze warunkami kończącej się wyjątkowo surowej zimy. Ze spokojem przeżywać będzie można każdy dzień i oczekiwać następnego” [112]. Z punktu widzenia socjalistów był to optymizm zupełnie nieuzasadniony. W prasie PPS zaczęły pojawiać się w następnych tygodniach coraz częściej doniesienia o pogarszającej się sytuacji w kolejnych gałęziach produkcji, a już w maju Jan Stańczyk mógł napisać: „nareszcie nawet najusłużniejsi optymiści spostrzegli, że weszliśmy w okres przesilenia gospodarczego” [113]. Nie zdawano sobie jednak oczywiście wówczas jeszcze sprawy, że to tylko zapowiedź dużo poważniejszych problemów, a za kilka miesięcy wybuchnie na całym świecie największy kryzys w dotychczasowej historii kapitalizmu.

Pierwsza reakcja socjalistycznej prasy na wieści o poważnych perturbacjach na Wall Street była umiarkowana. Można odnieść wrażenie, że częściowo nie doceniono wagi tego wydarzenia. Przede wszystkim w krachu amerykańskiej giełdy dostrzegano dowód na niewydolność światowego systemu finansowego i wzrastające znaczenie spekulacji, niewiele natomiast mówiono o konsekwencjach jakie dla Polski mogą przynieść wydarzenia dziejące z Oceanem [114]. W kolejnych miesiącach, wraz z napływem coraz gorszych wieści nt. sytuacji gospodarczej innych państw europejskich zaczęli sobie socjaliści uświadamiać, że mają do czynienia z kryzysem powszechnym, ogólnoświatowym. Już w sierpniu 1930 r. H. Diamand na łamach „Robotnika” pisał: „ Obecny kryzys gospodarczy nie miał dotychczas sobie równego. Jest on kryzysem kapitalistycznego systemu gospodarczego” [115]. Podobny ton pojawił się również w wypowiedziach innych publicystów PPS.

W dziedzinie opisu gospodarki rynkowej i, mówiąc szerzej, we wszystkich zagadnieniach ekonomicznych największym autorytetem dla zdecydowanej większości działaczy PPS był Karol Marks. Oczywiście socjaliści nie czynili, w przeciwieństwie do komunistów, Marksa obiektem żadnego kultu i nie uważali jego dzieł za ostateczne rozstrzygnięcie wszystkich spraw związanych ze społeczną egzystencją człowieka. Niemniej jednak mówiąc o sprawach gospodarczych zawsze bardzo chętnie powoływano się na niemieckiego filozofa, a sformułowane przez niego pojęcia i kategorie często wykorzystywali socjaliści do opisu sytuacji ekonomicznej. Jednakże w przypadku wyjaśniania zjawiska powszechnego kryzysu gospodarczego rzecz była bardziej skomplikowana, nie istniała bowiem możliwość prostego rzutowania schematów Marksowskich na obecną sytuację, gdyż Marks nigdy nie zdążył stworzyć całkowitej i wewnętrznie spójnej teorii kryzysów ekonomicznych [116]. W jego pracach, głównie w „Kapitale”, można odnaleźć cały szereg intuicji i wskazówek dotyczących przyczyn zjawisk kryzysowych, ale nie tworzą one w żadnym wypadku całościowego schematu wyjaśniającego cykliczne załamania koniunktury w kapitalizmie. Niedostateczne omówienie przez Marksa tak ważnego zagadnienia sprawiło, że w ruchu socjalistycznym przez wiele lat toczono zaciekłe i nigdy nierozstrzygnięte ostatecznie spory dotyczące przyczyn powstawania kryzysów w gospodarce kapitalistycznej [117]. Ten chaos, dodatkowo jeszcze dopełniony częstym brakiem spójności wypowiedzi oraz nierzadko słabą znajomością prawideł ekonomicznych był również widoczny w dyskusjach na temat przyczyn kryzysu gospodarczego toczonych przez polskich socjalistów w pierwszej połowie lat 30.

Publicyści PPS analizując mechanizmy funkcjonowania kapitalizmu szczególną wagę przywiązywali do cechującej ten system wewnętrznej anarchii. Egoistyczne dążenie do maksymalizacji zysku przesądzało ich zdaniem o tym, że jednostki podejmując decyzje gospodarcze zupełnie nie liczą się z interesem społecznym i rzadko myślą w sposób długofalowy. Pisał o tym m.in. J. Stańczyk: „Prywatna gospodarka pracuje dla zysków i dba wyłącznie o zyski, ślepa nieraz na własne interesy, w pogoni za chwilowymi korzyściami” [118]. Ta bezplanowość kapitalizmu i cechujące go wewnętrzne sprzeczności powodują nagromadzenie szeregu gospodarczych dysproporcji, które mogą stać się przyczyną kryzysu. Publicyści PPS dużą wagę przywiązywali do występowania dysproporcji pomiędzy możliwościami produkcyjnymi gospodarki i ciągłym wzrostem wydajności pracy a możliwościami konsumpcyjnymi szerokich mas społeczeństwa. Ich zdaniem to właśnie szczupłość rynku wewnętrznego i nędza ludności były najważniejszą przyczyną tak ostrego przebiegu kryzysu gospodarczego w Polsce. Zwracał na to uwagę m.in. Ludwik Winterok, publicysta „Robotniczego Przeglądu Gospodarczego”  w artykule „Kryzys kapitalizmu a proletariat”. Winterok analizując przedkryzysową politykę rządu podkreślał, że w okresie koniunktury nie zadbano zupełnie o poprawę bytu szerokich mas społeczeństwa, a jedynie promowano eksport i zachęcano do rozbudowy aparatu wytwórczego. „Kryzys stabilizacji polskiego kapitalizmu – pisał Winterok – jest bez wątpienia związany z kryzysem światowym, ale przede wszystkim jest kryzysem kapitalistycznego kierownictwa gospodarczego w Polsce. Rozwój spożycia pozostawał w tyle poza rozwojem produkcji, ba! nawet niejednokrotnie obniżał się”. Dalej czytamy: „Słowem baza spożycia okazała się nader wątłą i stąd ostrość kryzysu” [119]. Problem niedorozwoju rynku wewnętrznego był stale obecny w publicystyce socjalistów, warto również pamiętać, że groźne skutki jakie może przynieść utrzymywanie słabej siły nabywczej szerokich warstw społeczeństwa rysował już we wspomnianym przemówieniu sejmowym z marca 1929 r. H. Diamand. Niedostateczna, w porównywaniu do możliwości produkcyjnych, zdolność konsumpcyjna społeczeństwa była dla socjalistów następstwem wewnętrznej sprzeczności i absurdalności systemu kapitalistycznego. Wszak kapitalista dążąc do maksymalizacji zysku, z jednej strony stara się utrzymywać płace na jak najniższym poziomie, a z drugiej stara się produkować jak najwięcej w nadziei na sprzedaż swego towaru. Ten nieproporcjonalnie wysoki wzrost liczby produkowanych towarów względem wzrostu ogólnej sumy płac roboczych sprawia, że po pewnym czasie muszą się pojawić problemy ze sprzedażą części wyprodukowanych towarów, a mówiąc językiem Marksowskim, z realizacją, będącej efektem wyzysku pracowników, wartości dodatkowej, niejako „zaklętej” w towarach. Tym samym radykalnie zmniejsza się stopa zysku, ulega zatrzymaniu dalszy rozwój inwestycji, pojawiają się problemy z uzyskaniem kredytu, część zakładów upada, rośnie bezrobocie, czyli wybucha kryzys gospodarczy. Podobny sposób wyjaśniania kryzysów w ekonomii politycznej określa się mianem „teorii podkonsumpcji” [120]. Zwolennicy tej teorii w ruchu socjalistycznym szczególnie często sięgali po cytat z III tomu „Kapitału”: „W ostatecznym rachunku przyczyną wszystkich rzeczywistych kryzysów jest zawsze nędza i ograniczona konsumpcja mas w przeciwieństwie do dążenia produkcji kapitalistycznej, aby tak rozwijać siły produkcyjne, jak gdyby ich jedyną granicę stanowiła absolutna zdolność konsumpcyjna społeczeństwa” [121].

Wśród innych przyczyn, które złożyły się na tak ostry przebieg kryzysu gospodarczego, polscy socjaliści wskazywali często, będącą również efektem wewnętrznej anarchii kapitalizmu, nieproporcjonalność w rozbudowie poszczególnych gałęzi przemysłu. Pisał na ten temat wspomniany już, mający zresztą ambicje szerokiego, systemowego ujmowania zjawisk gospodarczych, L. Winterok [122]. Pośród pozostałych źródeł kryzysu o tak dużych rozmiarach socjaliści przy różnych okazjach wymieniali jeszcze m.in. rozwój kartelizacji, spekulację, postępującą racjonalizację produkcji, załamanie systemu finansowego itp. Zazwyczaj były to jednak próby jedynie cząstkowego wyjaśnienia, często też wykorzystywana przez socjalistów argumentacja pozostawiała wiele do życzenia. Na tym tle niewątpliwie pozytywnie wyróżniają się wywody Z. Zaremby, który podjął próbę systematycznego i bardziej kompletnego wyjaśnienia przyczyn wybuchu kryzysu gospodarczego [123]. Wydaje się, że warto w kilku zdaniach zrekonstruować najważniejsze elementy koncepcji Zaremby.

Należy podkreślić na wstępie, że dla publicysty PPS ostatecznym wyjaśnieniem wszelkich perturbacji gospodarczych w kapitalizmie była sama jego istotna, czyli istnienie prywatnej własności środków produkcji i dążenie do maksymalizacji osiąganego zysku [124]. Zgodnie z logiką, jaką proponuje wspomniana wyżej teoria podkonsumpcji, kapitalizmowi zawsze grozi nadprodukcja i to ona jest ostatecznie przyczyną nawiedzających gospodarkę periodycznych kryzysów. Jednocześnie jednak kryzys, który wybuchł w 1929 r. różnił się, zdaniem Zaremby, bardzo znacznie od poprzednich. W największym stopniu odpowiedzialność za tę różnicę ponoszą dwa czynniki: postępująca racjonalizacja produkcji i zmniejszanie się możliwości eksportu do krajów nierozwiniętych. W pierwszym rzędzie przyjrzyjmy się problemowi racjonalizacji i ciekawym argumentom wysuwanym w tej sprawie przez Zarembę.

Po I wojnie światowej, dzięki wzrostowi nastrojów radykalnych i ustępliwości kapitalistów obawiających się rewolucji społecznej, udało się doprowadzić do ustanowienia ośmiogodzinnego dnia pracy i znacznie rozbudować ustawodawstwo socjalne. To ustępstwo na rzecz robotników i ich zdecydowana obrona raz uzyskanych przywilejów sprawiły, że kapitaliści zgodnie z logiką systemu zmuszeni zostali do poszukiwania nowych sposobów osiągnięcia większych zysków. Najprostszym rozwiązaniem było doprowadzenie do wzrostu wydajności pracy drogą racjonalizacji [125]. Racjonalizacja ta odbywała się niejako na dwóch poziomach: poprawy organizacji pracy i modernizacji technologicznej środków produkcji. Rozwiązanie to przyniosło spodziewane rezultaty, po pewnym czasie nie tylko udało się zrekompensować „straty” poniesione w związku z rozbudową praw pracowniczych, ale jeszcze znacząco zwiększono osiągane zyski [126]. Tak zdefiniowana przez Zarembę „racjonalizacja” poważnie zmieniła proporcje w udziale poszczególnych grup społecznych w dochodach całego społeczeństwa, gdyż osiągnięty wzrost wydajności pracy okazał się znacznie większy niż wzrost płac robotników. Dodatkowo modernizacja zakładów pociągnęła za sobą redukcje zatrudnienia i powiększyła liczbę bezrobotnych. Tym samym rzeczywisty udział warstw pracujących w całości dochodu społecznego uległ znaczącemu ograniczeniu [127]. Wobec relatywnego zmniejszenia się zdolności konsumpcyjnych społeczeństwa realizacja części uzyskanej przez kapitalistów nadwartości drogą sprzedaży towarów na rynku wewnętrznym okazała się niemożliwa. Tutaj ujawnia swoje znaczenie drugi ze wspomnianych czynników decydujących o swoistości opisywanego przez Zarembę kryzysu, czyli załamanie się możliwości eksportu. W przypadku poprzednich kryzysów, zdaniem Zaremby, ostatecznym ratunkiem dla kapitalizmu był wywóz nadwyżki produkowanych towarów, np. przełamanie kryzysu z 1875 r. wiązał on przede wszystkim z eksportem do Stanów Zjednoczonych i przyspieszoną industrializacją tego kraju [128]. W latach I wojny światowej największe państwa pozaeuropejskie przeżywały okres prosperity i dynamicznie rozbudowały swoje przemysły, tym samym znacznemu ograniczeniu uległy możliwości eksportu poza Stary Kontynent. W tej sytuacji wewnętrzne sprzeczności kapitalizmu osiągnęły swój szczyt, postęp technologiczny i wzrost produkcji zamiast dobrobytu przyniosły nie znaną wcześniej nędzę. „Kapitalizm – pisał Zaremba – wskazuje dziś, że stanął w zasadniczej sprzeczności z postępem technicznym, a to jest wyrokiem śmierci dla każdego ustroju gospodarczego” [129].

Z poglądami Z. Zaremby polemizował senator Daniel Gross, który przekonywał, że zjawiska kryzysowe należy rozpatrywać osobno w każdym państwie. Najistotniejszą cechę „polskiego” kryzysu zdaniem senatora stanowiły problemy ze zbytem produkowanych towarów. Było to jego zdaniem efektem zbyt małej ilości pieniędzy znajdujących się w obiegu i poważnych problemów z uzyskaniem długoterminowego, niskooprocentowanego kredytu przez przedsiębiorców [130]. Dokładniej poglądy Grossa zostaną omówione przede wszystkim w rozdziale 4., tutaj warto jedynie powiedzieć, że w trakcie debaty poświęconej kryzysowi gospodarczemu na XXII Kongresie PPS zdecydowana większość delegatów przychyliła się do poglądów Zaremby, a spośród liderów partii jedynie Zygmunt Żuławski poparł Grossa [131].

Mimo chaosu i pewnych sprzeczności w poglądach na przyczyny kryzysu gospodarczego, będących częściowo efektem słabej znajomości problematyki ekonomicznej, dla niemal wszystkich socjalistów wspólne było przekonanie o wyjątkowym charakterze epoki i bezprecedensowości obecnego załamania. Zgodnie powtarzano, że jest to największy kryzys w historii ludzkości. Wzrastające lawinowo bezrobocie, niszczenie już wyprodukowanych dóbr przy jednoczesnej nędzy tysięcy ludzi, nieskuteczność znanych dotychczas metod gospodarczej sanacji – to wszystko sprawiało, że w PPS powszechne stawało się przekonanie o zbliżającym się szybko upadku kapitalizmu. Publicysta „Chłopskiej Prawdy” pisał: „Szaleńcza ręka kapitalizmu pcha ku zagładzie ludzkości. Wali się stary porządek, sam na siebie wydawszy wyrok śmierci. Nic go nie uratuje, a ratować go byłoby nie do darowania zbrodnią” [132]. Wtórował mu na łamach „Robotnika” Jan Maurycy Borski pisząc, że „gospodarka kapitalistyczna, jakby nawiedzona jakąś katastrofą żywiołową, załamuje się na całej linii i zdaje się pędzić ku jakiejś otchłani […] Świat kapitalistyczny nie ma już w sobie siły, zdolnej powstrzymać ten pęd ku nicości” [133]. Wielki Kryzys socjaliści interpretowali w duchu zgodnym z przedstawioną przez Marksa pod koniec I tomu „Kapitału” sugestywną wizją upadku kapitalizmu [134]. Rozwój gospodarki wolnorynkowej spowodował jednoczesne narastanie w niej wewnętrznych napięć i sprzeczności, które sprawiły, że ostatecznie stała się ona barierą dalszego rozwoju. Kapitalizm nie jest już w stanie wykorzystać, z pożytkiem dla całego społeczeństwa, owoców wygenerowanego przez siebie technologicznego postępu, rozwój zamiast dobrobytu przynosi pogłębiającą się nędzę [135]. „Kapitalizm stanął bezradny wobec własnej potęgi, z którą nie ma co począć” [136] – jak pisał J. M. Borski. W podobnym tonie utrzymane były również teksty innych publicystów PPS, m.in. M. Niedziałkowski, wprost odwołując się do wspomnianej już Marksowskiej wizji dowodził, że „społeczeństwa nie mieszczą się już […] w ramach ustroju kapitalistycznego” [137]. W zasadzie identyczne stanowisko zajmował w owym okresie cały międzynarodowy ruch socjalistyczny, czego najlepszym dowodem są m.in. rezolucje uchwalone przez IV Kongres Międzynarodówki Socjalistycznej w 1931 roku [138].

Konstatacja o nieuchronności upadku kapitalizmu, który stał się systemem gospodarczo nieracjonalnym i zagrażającym materialnym podstawom egzystencji społeczeństw doprowadziła socjalistów do wysunięcia, opozycyjnej wobec stanowiska mówiącego o koniunkturalnych przyczynach kryzysu, tezy o jego strukturalnym charakterze. Ta pierwsza opinia była bliska m.in. obozowi rządowemu i wszystkim, którzy uważali, że uda się zachować nienaruszone podstawy gospodarki wolnorynkowej. Sądzili oni, że kryzys jest zjawiskiem wynikającym z niesprzyjających tendencji w handlu międzynarodowym i powszechnej dekoniunktury, ale nie ma nic wspólnego z samym mechanizmem funkcjonowania gospodarki kapitalistycznej, który zachował swoją skuteczność i z czasem dzięki niemu możliwy będzie powrót do prosperity. Teza socjalistów o strukturalnym charakterze kryzysu mówiła natomiast, że główna przyczyna załamania leży w samej istocie kapitalizmu, ostateczny powrót na drogę gospodarczego rozwoju miał być możliwy jedynie wraz z likwidacją, niesprawnego już, systemu [139]. To przekonanie o strukturalnym, czy też, jak pisano nieraz, ustrojowym kryzysie kapitalizmu wyrażali socjaliści w omawianym okresie niemal przy każdej nadarzającej się okazji. Trudno wskazać artykuł poświęcony sprawom gospodarczym opublikowany wówczas w socjalistycznej prasie, który nie poruszałby tego zagadnienia, podobnie było zresztą w przypadku parlamentarnych przemówień członków PPS. Zapis o strukturalnym kryzysie kapitalizmu stał się także w pierwszej połowie lat 30. w stałym w zasadzie elementem wszelkich dokumentów programowych partii, takich jak rezolucje kongresów czy uchwały Rady Naczelnej. Np. w rezolucji przyjętej przez XXIII Kongres PPS czytamy: „Mimo wielu prób klasy posiadające nie zdołały powstrzymać procesu rozkładu gospodarki. Kryzys kapitalizmu może być usunięty tylko z nim razem” [140]. Analogiczne stanowisko zajmowała również Rada Naczelna PPS: „tylko zmiana obecnego systemu gospodarczego i wprowadzenie Socjalistycznej Planowej Gospodarki może położyć kres kryzysowi i dać podstawę dla powszechnego dobrobytu ludności” [141]. Podobnych przykładów, jak już powiedziano, można podać dużo więcej.

Na zmianę przekonania socjalistów o zbliżającym się nieuchronnie końcu kapitalizmu nie wpłynął nawet fakt znacznej poprawy kondycji światowej gospodarki, która widoczna stała się już w latach 1934-1935. Częściowo wynikało to zapewne z tego, że w tym okresie sytuacja ekonomiczna Polski nadal była katastrofalna i nie dawała nadziei na jakąkolwiek większą poprawę. W obrazowy sposób o tym, że ostateczny wyrok na gospodarkę wolnorynkową już zapadł, mówił m.in. Z. Żuławski odnosząc się w trakcie debaty budżetowej do polityki antykryzysowej rządu: „Czy nie robi to wrażenia człowieka, który wyszedł na mróz w podartej kapocie, a gdy zobaczył, że mu zimno w plecy, uciął rękaw by załatać plecy – to znowu zmarzł w rękę. Możecie Panowie tę kapotę kapitalistyczną ciąć i łatać jak chcecie, nie będzie z niej nic” [142]. Zdaniem socjalistów, system kapitalistyczny wszedł w swój okres schyłkowy i w żadnym wypadku nie zmienią tego nawet pewne widoczne na Zachodzie oznaki poprawy sytuacji. Logika rozwoju kapitalizmu jest bowiem nieubłagana. Jeden kryzys co prawda udało się przetrwać, ale okresy dobrej koniunktury będą z czasem coraz krótsze i coraz rzadsze, za to kolejne załamania trwać będą coraz dłużej i będą przybierały wciąż większe i większe rozmiary [143]. Jedyną gwarancją na uniknięcie tego, iście apokaliptycznego przecież, scenariusza miało być przejście do ustroju socjalistycznego.

Trudno dzisiejszemu badaczowi określić ile w zapowiedziach rychłego upadku systemu gospodarczego opartego na prywatnej własności środków produkcji głoszonych przez socjalistów w latach Wielkiego Kryzysu było rzeczywistej wiary w faktyczną realizację tych przewidywań, a ile demagogii i „zaklinania” rzeczywistości. Warto zwrócić uwagę, że nawołując do obalenia kapitalizmu nie potrafili oni jednocześnie przedstawić sposobów jakimi ten cel miałby zostać osiągnięty. Bezsprzecznie jednak omawiany okres przyniósł w szeregach PPS znaczne ożywienie dyskusji na tematy gospodarcze,  które dotychczas pozostawały raczej w cieniu problemów związanych z ustrojem państwa i bieżącą polityką. Ekonomiczne poszukiwania socjalistów odbywały się w latach Wielkiego Kryzysu niejako na dwóch płaszczyznach. Z jednej strony bowiem, odrzucając rewolucyjną i bliską komunistom dewizę „im gorzej tym lepiej”, próbowano formułować propozycję rozwiązań, które pozwoliłyby na poprawę położenia najuboższych mieszkańców kraju i doraźną walkę ze skutkami kryzysu, choćby w warunkach dalszego trwania kapitalizmu. Z drugiej zaś strony przeczuwając zbliżający się kres starego systemu podjęto kilka interesujących prób zarysowania choćby najogólniejszych zasad przyszłej przebudowy gospodarczej. W dwóch kolejnych rozdziałach postaramy się pokrótce przedstawić efekty jakie te poszukiwania przyniosły.

 

Rozdział 3. Walka z przesileniem gospodarczym

3.1 PPS wobec polityki gospodarczej rządu

W maju 1926 r. Polska Partia Socjalistyczna, mimo wahania części swoich liderów, aktywnie wsparła akcję Józefa Piłsudskiego i wiernych mu wojsk. Rychło okazało się jednak, że możliwości realizacji choć części programu socjalistów we współpracy z piłsudczykami nie istnieją, a wzajemna nieufność z czasem zamieniła się w jawną wrogość pomiędzy obydwoma obozami. Socjaliści szybko stali się jednymi z najostrzejszych krytyków rządów pomajowych. Takie też stanowisko, bezwzględnej i konsekwentnej opozycji zajmowała PPS wobec polityki gospodarczej sanacji przez cały okres Wielkiego Kryzysu.

W pierwszych latach załamania gospodarczego, jak już wspomniano, rząd nie przejawiał zbyt dużej aktywności w dziedzinie polityki ekonomicznej. Obiektem największego zainteresowania sanatorów było utrzymanie stabilnego, wysokiego kursu złotego oraz kompresja wydatków budżetowych. Takie postępowanie spotykało się z bardzo ostrym sprzeciwem ze strony PPS. Najpoważniejszy i w dużej mierze słuszny niestety był zarzut bierności i całkowitego nieprzygotowania obozu pomajowego do walki z kryzysem. Socjaliści często domagali się, by rząd zajął stanowisko wobec pogarszającej się sytuacji gospodarczej i przedstawił plan działania, który mógłby przynieść jej poprawę. Żądania te pozostawały jednak w zasadzie bez odpowiedzi. Na początku 1930 r. premier Walery Sławek próbował sformułować pewne wytyczne do działań antykryzysowych, jego propozycje zostały jednak przez PPS przyjęte bardzo nieprzychylnie. Krytykowano przede wszystkim dużą niekonkretność wywodów premiera, zupełne niezrozumienie problemów rolnictwa oraz brak wskazania źródeł finansowania planowanego programu inwestycyjnego, który miał być w opinii Sławka impulsem pobudzającym całą gospodarkę [144]. Nikłą aktywność rządu w walce z kryzysem socjaliści próbowali tłumaczyć przede wszystkim niekompetencją sanacyjnych dygnitarzy i ich bardzo słabą wiedzą na temat prawideł rządzących procesami ekonomicznymi. W socjalistycznej prasie wyszydzano „fachowość” pułkowników; jeden z publicystów „Pobudki” pisał: „nie pomogą na koniunkturę gospodarczą szabelki i ostrogi” [145]. W podobnym tonie wypowiadał się na łamach „Robotnika” Kazimierz Kaczanowski, dla którego jednym z przykładów gospodarczego dyletanctwa obozu pomajowego był fakt powierzania funkcji głównego referenta budżetu „ekonomiście” Bogusławowi Miedzińskiemu. Publicysta „Robotnika” składał ironiczną propozycję, aby z funduszy dyspozycyjnych zakupiono Miedzińskiemu „jakiś popularny podręcznik ekonomiczny” [146]. Jednocześnie socjaliści wskazywali, że ta niekompetencja i brak zrozumienia dla spraw gospodarczych wśród elit rządowych była widoczna od 1926 r. Złą polityką ekonomiczną w latach koniunktury usiłowano tłumaczyć rozległość załamania gospodarczego jakie nastąpiło w latach kryzysu. Pisał o tym m.in. J. Stańczyk: „Gdyby w okresie dobrej koniunktury na czele Rządu i kierowniczych posterunkach życia gospodarczego stanęli byli nie dyletanci, ale ludzie, którzy rozumieją zawiłą treść nowoczesnej gospodarki […] to można było celowymi, obliczonymi na przyszłość posunięciami – jeżeli nie zupełnie uniknąć kryzysu to przynajmniej złagodzić go w dużym stopniu” [147]. Podobne zdanie o polityce gospodarczej realizowanej w okresie prosperity mieli również inni politycy PPS [148].

Socjaliści krytykowali również sam sposób pracy nad zarządzeniami, które mogłyby wpłynąć na poprawę sytuacji kraju. Piętnowali utrzymywanie w tajemnicy przygotowywanych przez rząd propozycji walki z kryzysem, a także brak jakiegokolwiek dialogu ze społeczeństwem w tej sprawie [149]. Wiązali to z sytuacją polityczną w kraju. Politycy PPS dowodzili, że w atmosferze walki pomiędzy sejmem i partiami stojącymi na gruncie demokracji parlamentarnej a obozem pomajowym niemożliwa jest skuteczna walka z kryzysem. Wielu publicystów prasy socjalistycznej wskazywało, że sanacja sztucznie wywołuje pozorne konflikty polityczne, aby ukryć pogarszającą się sytuację gospodarczą i własną bierność w tej sprawie. Pisał na ten temat m.in. H. Diamand: „Przecież rozwiązanie strasznie ciężkiego położenia gospodarczego jest przede wszystkim zależne od powołania takiego Rządu, który potrafi razem z Sejmem rządzić Państwem” [150]. Po wyborach brzeskich dla wszystkich stało się jasne, że jakakolwiek współpraca pomiędzy opozycją a piłsudczykami stała się niemożliwa. Jednakże rządy „silnej ręki” połączone z pacyfikacją parlamentarnej opozycji w żadnym wypadku nie stanowiły dla socjalistów gwarancji większej skuteczności w walce z gospodarczym załamaniem. Rozwój sytuacji dowodził według nich czegoś zupełnie przeciwnego. „Właśnie w obliczu  ciężkiego kryzysu gospodarczego – pisał J. M. Borski – kiedy „system” [rządów pomajowych – K.P.] miał wykazać swoje zdolności i swą wyższość nad rządami parlamentarnymi, przegrał on egzamin z kretesem” [151]. Jako dowód korzystnego wpływu na koniunkturę gospodarczą ustroju demokracji parlamentarnej przywoływali socjaliści w pierwszych miesiącach kryzysu przykład Francji, gdzie, jak wiadomo, załamanie nastąpiło później niż w innych krajach europejskich. Z czasem, gdy pogorszyło się również położenie III Republiki, socjaliści przestali używać tego argumentu [152].

Ponadto niejasna sytuacja polityczna w Polsce oraz przedłużający się i zaostrzający konflikt pomiędzy rządem a opozycją znacząco wpływały na opinię o Polsce zagranicą. Socjaliści właśnie w tym upatrywali źródła dużych trudności z uzyskaniem, na dobrych warunkach, potrzebnych do nakręcenia koniunktury pożyczek zagranicznych. Niestabilność polityczna musiała ich zdaniem również wpływać zniechęcająco na ewentualnych inwestorów [153].

Szczególnie często obiektem krytyki polityków PPS był, będący efektem niechęci obozu pomajowego do parlamentaryzmu i jakiejkolwiek dyskusji z opozycją, styl pracy nad ustawą budżetową. Przede wszystkim oponowano przeciwko przeprowadzaniu budżetu przez Sejm i Senat w „ekspresowym” tempie. Właśnie taką „sztukę budżetowania” posłowie obozu rządowego opanowali do perfekcji, do niezbędnego minimum skracano prace w komisjach sejmowych i debaty plenarne. To wszystko oczywiście odbijało się na jakości tego najważniejszego przecież w dziedzinie ekonomicznej dokumentu w państwie. Przeciwko takim praktykom co roku występowali socjaliści, lecz ich protesty zazwyczaj przynosiły skutek zgoła odwrotny do zamierzonego [154]. PPS piętnowała również politykę tzw. luzów budżetowych, czyli takiego konstruowania zapisów ustawy skarbowej, aby miały one jak najbardziej ramowych charakter i pozwalała rządowi na bieżąco modyfikować zarówno przychody jak i wydatki. To wszystko sprawiało, że polityka finansowa państwa stawała się w dużej mierze tajemnicą zarówno dla społeczeństwa jak i dla partii opozycyjnych. K. Kaczanowski dowodził, że pozostawienie władzom dużej swobody w realizacji zapisów budżetu uczyniło go wygodnym i skutecznym narzędziem w rękach dyktatury [155]. W trakcie parlamentarnych debat budżetowych socjaliści często podkreślali nierealność zapisów kolejnych ustaw skarbowych, która była ich zdaniem zazwyczaj wynikiem znacznego przeszacowania dochodów państwa [156]. Wiązał się też z tym problem deficytów budżetowych, które w okresie kryzysu przybierały z roku na rok coraz większe rozmiary. Politycy PPS piętnowali stosowaną przez obóz rządowy praktykę „ukrywania” rzeczywistego rozmiaru deficytu i przestrzegali przed niebezpiecznie narastającym zadłużeniem państwa [157]. Główną według nich wadą budżetów przygotowywanych przez rząd była zdecydowana dominacja wydatków konsumpcyjnych nad inwestycyjnymi oraz bardzo duża ilość środków przeznaczanych na wojsko i policję [158].

Realizowana przez rząd niemal do końca 1932 r. polityka „dostosowania” oparta przede wszystkim na przekonaniu, że kryzys należy „przeczekać” była ostro atakowana przez socjalistów. Energicznie protestowali przeciwko niesprawiedliwemu, ich zdaniem, rozkładowi kosztów owego „dostosowania” pomiędzy poszczególne grupy społeczne. Ograniczenie dochodów szerokich mas społeczeństwa, będące efektem obniżek płac i wzrastającego fiskalizmu powodowało jedynie zmniejszanie rynku wewnętrznego i jeszcze bardziej pogłębiało kryzys. Mocno krytykowali socjaliści politykę „mechanicznego” równoważenia budżetu. Wskazywano na chaotyczne i doraźne „łatanie” kolejnych dziur i deficytów, piszący często na ten temat K. Kaczanowski wymieniał w jednym z artykułów kolejne „ofiary” tej nieudolnej polityki: pracownicy państwowi, szkolnictwo, szkoły wyższe, służba zdrowia, budownictwo, inwalidzi wojenni itd. [159] Jednocześnie PPS występowała bardzo zdecydowanie przeciwko wprowadzaniu wszelkiego rodzaju dopłat dumpingowych dla eksporterów. Socjaliści wielokrotnie przekonywali, że forsowanie eksportu wobec coraz większego kurczenia się konsumpcji wewnętrznej jest zupełnie absurdalne. Kosztami tego procederu obciążone było całe społeczeństwo, a zyski osiągali jedynie kapitaliści-eksporterzy. Z problemem wywozu nierozerwalnie wiązała się również sprawa postępującej kartelizacji. Socjaliści wielokrotnie podkreślali wewnętrzną sprzeczność polityki rządu w tej materii. Z jednej strony bowiem w wielu wypadkach to właśnie państwo stymulowało rozwój zrzeszeń producenckich licząc przede wszystkim na zwiększenie szans polskich przedsiębiorstw na rynkach zagranicznych. Jednocześnie jednak rząd zdając sobie sprawę z utrzymywania się, wywołujących społeczne niezadowolenie, wysokich cen towarów skartelizowanych podejmował propagandowo nagłaśniane działania wymierzone w zrzeszenia producentów. Socjaliści zdecydowanie krytykowali połowiczne i niezbyt udane akcje obniżek cen wzywając jednocześnie rząd do energicznej i zdecydowanej walki z kartelami.

Według PPS niezbyt aktywna polityka „dostosowania” i „przeczekania” kryzysu była prowadzona w zgodzie z interesami wielkiego kapitału i przemysłowców. Niejednokrotnie atakowano sanację za sprzyjanie interesom Lewiatana i podporządkowanie zaleceniom sfer wielkokapitalistycznych [160]. Przejawem tego była ich zdaniem właśnie praktyka przerzucania kosztów kryzysu niemal w całości na barki najuboższych i brak chęci uszczuplenia dochodów przedsiębiorców czy likwidacji dopłat eksportowych. A. Szczerkowski w trakcie debaty nad problemem bezrobocia mówił w Sejmie: „Czy rząd jest silny? Rząd jest silny wobec klasy robotniczej, ale Rząd jest słaby wobec kapitalistów. Wszak dziś za jedynką opowiedzieli się przedstawiciele kapitalistów i obszarników, przedstawiciele banków i wielkiego kupiectwa” [161]. Trzeba podkreślić, że ukazywanie klasowego charakteru polityki gospodarczej rządu i jej zbieżności z postulatami Lewiatana oraz dowodzenie zależności obozu pomajowego od wielkiego kapitału było bez wątpienia jedną z najbardziej charakterystycznych cech socjalistycznej publicystyki okresu Wielkiego Kryzysu.

Charakterystyczna była również dla publicystów PPS krytyka polityki deflacyjnej realizowanej przez rząd. Szczególnie często w tej sprawie głos zabierał D. Gross, który w zbyt małym obiegu pieniężnym widział najważniejsze źródło gospodarczych trudności [162]. Większość socjalistów przywiązywała do tego problemu mniejszą wagę, ale panowała wśród nich zasadnicza zgoda co do konieczności odejścia od deflacji. Jeden z redaktorów „Robotnika” źródeł polityki deflacyjnej upatrywał w dążeniu akcjonariuszy Banku Polskiego do zwiększenia własnych zysków płynących z dywidendy, a także w lęku sanacji przed politycznymi skutkami jakie mogłaby przynieść poważniejsza zmiana wartości waluty [163]. Zdaniem J. Stańczyka ten lęk przed odważnymi i zdecydowanymi krokami wypływał z braku zaufania pomiędzy społeczeństwem, rządem i Bankiem Polskim. „Trwać musimy – pisał Stańczyk – w bezwładzie, w oczekiwaniu na cuda – bo żyjemy, jak w dżungli, w strachu wszystkich przed wszystkimi, w nienawiści, w niezdolności do współpracy, w braku zaufania – bo żyjemy w Polsce »sanacyjnej«” [164].

Obok poważnych i stojących na wysokim poziomie merytorycznym wystąpień krytykujących poczynania rządu zdarzały się również socjalistom ataki i polemiki noszące wszelkie znamiona populizmu. Szczególnie celowały w tym redagowane przez Z. Zarembę popularne tygodniki: „Pobudka” i „Tydzień Robotnika”. Krytykowano na ich łamach przede wszystkim zbyt duże zarobki najwyższych urzędników i prominentów obozu rządzącego, które proponowano radykalnie zmniejszyć, a uzyskane w ten sposób oszczędności przeznaczyć na roboty publiczne [165]. Autor jednego z artykułów opublikowanych w „Tygodniu Robotnika” obliczył skrupulatnie, że z środków przeznaczonych na pensje komisarycznego prezydenta Warszawy, Stefana Starzyńskiego i jego 5 zastępców możliwe byłoby całoroczne utrzymanie 60 rodzin tramwajarzy [166]. Podobnych oskarżeń pod adresem sanacyjnych dygnitarzy było w socjalistycznej prasie dużo więcej, zwłaszcza na łamach wspomnianych wyżej dwóch pism.

Pogłębiająca się recesja i widoczna nieskuteczność stosowanych dotychczas metod prowadzenia polityki gospodarczej zmusiły rząd do poważnej zmiany swojego dotychczasowego stanowiska. Na przełomie 1932 i 1933 r., po 3 latach trwania kryzysu, gabinet kierowany przez Aleksandra Prystora zdecydował się na bardziej energiczne i, co ważne, planowe działanie. Oczywiście nie była to akcja prowadzona z takim rozmachem jak w przypadku wielu innych państw europejskich, ale wobec dotychczasowej bierności i dezorientacji rządu był to niewątpliwie przełom. Zmiana ta nie uszła uwadze socjalistów, choć zarzucano rządowi daleko idącą niekonsekwencję w realizacji nowej polityki. Antoni Zdanowski krytykował obóz rządowy z to ,że często urządza hałaśliwe kampanie propagandowe wokół kolejnych przedsięwzięć po czym dyskretnie wycofuje się z nich, a sprawę wycisza [167]. Sam „plan Prystora” spotkał się z wszechstronną krytyką PPS. Przede wszystkim podkreślano, że przerzuca on w dużej mierze koszty walki z przesileniem na barki robotników i warstw najuboższych. Krytykowano poważne uszczuplenie praw pracowniczych i pogorszenie opieki socjalnej będące efektem wejścia w życie tzw. ustawy scaleniowej, które w niekorzystny sposób odbiją się na poziomie życia szerokich warstw społeczeństwa, pogłębiając tym samym jeszcze bardziej kryzys [168]. Atakowano także rząd za nieskuteczność akcji obniżki cen kartelowych i za nowe ustępstwa wobec kapitalistów, czyli obniżkę taryf kolejowych i właśnie „ustawę scaleniową” [169].

Jednym ze sposobów sfinansowania programu antykryzysowego miała być pożyczka wewnętrzna. Ostatecznie doszło do rozpisania dwóch takich pożyczek, w 1933 i 1935 r. Wobec pierwszej subskrypcji, która przyniosła zresztą nadspodziewane rezultaty, socjaliści zajęli bardzo sceptyczne stanowisko. Przede wszystkim podkreślano, że PPS proponowała inne źródła finansowania walki z kryzysem, ale wobec postawy rządu i podporządkowania polityki interesom wielkiego kapitału realizacja tych postulatów okazała się niemożliwa. Dlatego też pożyczka w opinii socjalistów była dla rządu koniecznością. Jednocześnie wskazywano, że zdecydowanie zbyt późno zdobyto się na taki krok, miał być to kolejny dowód potwierdzający tezę o bezplanowości i chaotyczności polityki gospodarczej sanacji [170]. PPS krytykowała przede wszystkim sam przebieg pożyczki, która miast stać się pierwszym krokiem na drodze do poprawy sytuacji kraju jeszcze bardziej pogorszyła położenie większości społeczeństwa. Publicyści PPS pisali, że najenergiczniej na apele władz odpowiedzieli…najubożsi, którzy tym samym jeszcze bardziej uszczuplili swoje i tak już niskie dochody. Pożyczka natomiast nie cieszyła się szczególnym zainteresowaniem przemysłowców i burżuazji, zamiast więc wprowadzić do obiegu „zamrożone” kapitały, spoczywające na bankowych rachunkach w oczekiwaniu na lepsze warunki do inwestowania, państwo wydrenowało z resztek oszczędności najuboższych, jeszcze bardziej tym samym zmniejszając konsumpcję wewnętrzną [171]. Socjaliści bardzo mocno piętnowali również prowadzoną przez administrację akcję przymuszania do subskrypcji pożyczki niższych urzędników państwowych i samorządowych. Informacje na temat stosowania takiego przymusu w różnych miejscach kraju często pojawiały się, oczywiście opatrzone krytycznym komentarzem, na łamach socjalistycznej prasy. Problem pożyczki poruszył także Z. Żuławski w trakcie sejmowej debaty budżetowej w lutym 1934 r. W swym utrzymanym w tonie oskarżycielskim wystąpieniu mówił: „Państwo, wbrew woli obywateli, przymusem i siłą, wzięło pożyczkę od ludzi biednych, nie mających na swoje własne potrzeby” [172].

Rozpisana w 1935 r., już na dużo mniejszą skalę niż miało to miejsce dwa lata wcześniej, pożyczka inwestycyjna również nie spotkała się z bezwarunkowym poparciem PPS. Kolejny raz krytykowano rząd za to, że podjął się tego kroku zbyt późno, podkreślając jednocześnie, że pożyczka inwestycyjna jest niewątpliwie najlepszym możliwym rodzajem pożyczki wewnętrznej. Socjaliści obawiali się jednak, że zamiast na inwestycje i tym samym nakręcanie koniunktury, środki uzyskane drogą pożyczki zostaną zużyte na inne cele, np. na łatanie deficytu budżetowego. W związku z tym krytykowano rząd, za to że nie przygotował wcześniej planu robót publicznych, które miałyby zostać sfinansowane z pozyskanych środków.[173]

Oprócz akcji pożyczkowej również inne działania podejmowane przez rząd w ramach programu antykryzysowego spotykały się z krytyką PPS. W szczególności oponowali socjaliści przeciwko ciągłemu podtrzymywaniu w polityce finansowej kursu deflacyjnego, który, jak zaznaczali publicyści, został już dawno porzucony przez większość państw. Wydaje się jednak, że dopóki żył Piłsudski, odejście od tej polityki nie było możliwe.

Szczególnie mocno protestowali socjaliści przeciwko podejmowanym przez obóz pomajowy próbom przedłużenia czasu pracy powyżej 8 godzin dziennie. Upatrywali w tym kolejnego dowodu potwierdzającego ich opinię o podporządkowaniu działalności rządu sferom wielkokapitalistycznym [174]. Jednocześnie również ośmiogodzinny dzień pracy miał dla socjalistów rangę swoistego symbolu, świadczył o słuszności i skuteczności prowadzonej przez nich u początków Drugiej Rzeczypospolitej polityki. Przeciwko wydłużeniu pracy protestowano wysuwając także argumenty o charakterze ekonomicznym, przede wszystkim socjaliści wskazywali na fakt, że przedłużenie czasu pracy doprowadzi do redukcji zatrudnienia i poważnego wzrostu bezrobocia [175]. A z bezrobociem, w zgodnej opinii socjalistów, rząd poradzić sobie zupełnie nie potrafił. Świadczyło o tym m.in. niepowodzenie zapowiadanego przez A. Prystora szeroko zakrojonego programu robót publicznych. Sama idea była przez socjalistów oceniana bardzo pozytywnie, wielokrotnie zresztą wcześniej do tego typu akcji nawoływali. Powołany w 1933 r. Fundusz Pracy, który miał finansować i organizować roboty publiczne został jednak przez PPS oceniony bardzo negatywnie. Przede wszystkim zwracano uwagę na ograniczone środki jakie oddano do dyspozycji Funduszu co z góry przekreślało szanse na poważną poprawę sytuacji. Szczególne oburzenie wywoływał jednak fakt, że część składek na Fundusz miała pochodzić ze specjalnego podatku nałożonego na pensje pracownicze [176]. Socjaliści protestowali również przeciwko bardzo niskim wynagrodzeniom wypłacanym bezrobotnym zatrudnionym przy robotach publicznych. W „Robotniku” zwracano uwagę, że niskie stawki płacone przy robotach publicznych stanowią zachętę dla innych przedsiębiorców do obniżania pensji płaconych swoim pracownikom. Tym samym Fundusz Pracy, częściowo utrzymywany przez samych robotników, przynosi im w rzeczywistości stratę, a jedynymi faktycznymi beneficjentami jego funkcjonowania stali się kapitaliści [177].

Równie krytycznie oceniali socjaliści rezultaty podjętej przez rząd akcji obliczonej na obniżkę cen, głównie towarów skartelizowanych. Efektem tych działań, jak dowodził choćby z sejmowej mównicy Z. Zaremba, nie tylko nie było zmniejszenie nożyc cen czy też ich stabilizacja, ale zwiększenie różnic pomiędzy cenami artykułów rolnych i przemysłowych [178]. Jako nieudaną, przynoszącą głównie korzyść wielkim obszarnikom, uznano również akcję oddłużeniową na wsi [179]. Z. Zaremba przemawiając w Sejmie zwracał uwagę, że jakikolwiek rokujący nadzieje na sukces plan zmniejszenia zadłużenia wsi nie będzie możliwy dopóki nie zostanie gruntownie zmieniony system podatkowy i nie znikną nadmierne, niesprawiedliwe obciążenia fiskalne chłopów [180].

Jak wynika z powyższego, realizowana przez rząd, w oparciu o opracowany w okresie premierostwa A. Prystora program walki z kryzysem, polityka gospodarcza była zdecydowanie krytykowana przez socjalistów. Oczywiście dostrzegano pewną zmianę na lepsze, w porównaniu z biernością rządu w pierwszych latach załamania, ale generalna ocena była negatywna. Podkreślano, że wiele decyzji i działań podejmowała sanacja zbyt późno, a słuszne często plany realizowano w sposób nieudolny i niezgodny z interesami szerokich warstw społecznych. Przede wszystkim jednak socjaliści piętnowali konserwatyzm rządu w dziedzinie polityki ekonomicznej [181]. Kurczowe trzymanie się deflacji i rozwiązań nie podważających liberalnych dogmatów uważali za główną przyczynę niemożności przezwyciężenia kryzysu. „BBWR – pisał M. Niedziałkowski – wyszedł na „wojnę” z kryzysem bez planu, bez broni nowoczesnej, nawet bez miecza średniowiecznego; wyszedł z misterną siecią fiskalizmu w ręce; byle wydusić jak najwięcej pieniędzy na miesiąc następny […] Przez dobrych kilka lat niszczono z zapałem spożycie wewnętrzne kraju; misterna sieć podatków i podateczków, opłat i pożyczek, obniżeń i potrąceń oplotła życie Polski ze wszystkich stron” [182]. Także Z. Zaremba, w cytowanym już wystąpieniu sejmowym, obciążał obóz pomajowy odpowiedzialnością za katastrofalne skutki Wielkiego Kryzysu w Polsce: „Rząd całą swą pięcioletnia polityką i ten Sejm sanacyjny, Sejm pochodzący z wyborów brzeskich, całą swoją pięcioletnią działalnością pogłębiają działanie kryzysu zapatrzone w […] bogacenie się poszczególnych jednostek, przy zamykaniu zupełnie oczu na niszczenie gospodarcze szerokich mas ludności” [183]. Realizowanemu przez rząd w dziedzinie gospodarczej hasłu „bez eksperymentów” socjaliści przeciwstawiali często aktywną i nowoczesną politykę realizowaną przez prezydenta Franklina D. Roosevelta w Stanach Zjednoczonych. Zdając sobie oczywiście sprawę, że Roosevelt próbuje ratować chwiejący się kapitalizm publicyści PPS podkreślali, że to co stanowi o prawdziwej sile polityki Nowego Ładu pochodzi tak naprawdę z programowego repertuaru socjalizmu. Ubolewano, że zamiast brać przykład z państw, które szybko i skutecznie poradziły sobie z kryzysem rząd polski trwa przy anachronicznym i nieaktualnym już haśle „bez eksperymentów”  [184].

Na zakończenie warto kilka słów poświęcić stanowisku jakie zajęli socjaliści wobec zmiany rządu jaka nastąpiła w październiku 1935 r. i objęcia przez Eugeniusza Kwiatkowskiego stanowiska ministra skarbu i wicepremiera ds. gospodarczych. Jak wiadomo w dużej mierze właśnie Kwiatkowski był odpowiedzialny za zmianę polityki ekonomicznej państwa, jaka nastąpiła w latach 1936-1939. W komentarzach, jakie znalazły się w socjalistycznej prasie po pierwszych wystąpieniach nowego ministra skarbu podkreślano, nie bez pewnej satysfakcji, że porzucony został ton „urzędowego optymizmu”; Kwiatkowski ustosunkował się do rzeczywistej sytuacji gospodarczej kraju, a nie jej propagandowego obrazu. W „Robotniku” ta zmiana została przyjęta bardzo przychylnie. Jednocześnie jednak obawiano się, że wicepremier nie będzie zdolny do radykalnej zmiany polityki gospodarczej, z niecierpliwością wyczekiwano na przedstawienie przez nowy rząd bardziej szczegółowych planów poprawy sytuacji kraju i walki z bezrobociem [185]. Nadzieja na przełamanie długotrwałego kryzysu mieszała się wśród socjalistów z obawą, że zapowiadane kroki oszczędnościowe po raz kolejny najmocniej uderzą w warstwy najuboższe, z których jednak, jak pisał w dramatycznym artykule znający doskonale nędzę pogrążonego w kryzysie Zagłębia J. Stańczyk, więcej już nie da się „wycisnąć” [186].

3.2 Socjalistyczny plan walki ze skutkami kryzysu gospodarczego

Głęboki i powszechny kryzys gospodarczy, jak już wspomniano, mógł być traktowany jako dowód na słuszność głoszonych od dawna przez socjalistów przekonań o nieuchronności zniesienia kapitalizmu i zastąpienia go bardziej sprawiedliwym, a zarazem lepiej zorganizowanym systemem społeczno-ekonomicznym. Mimo to, zamiast głosić z satysfakcją ideologiczne zwycięstwo i oczekiwać biernie na ostateczny rozpad starego porządku socjaliści rozpoczęli aktywne poszukiwania środków, które mogłyby choć częściowo złagodzić skutki i przebieg kryzysu. Jako partia reprezentująca pokaźną część najgorzej sytuowanych obywateli Rzeczypospolitej, nie mogła PPS być obojętna na los tysięcy ludzi pogrążonych w nędzy, pozbawionych często resztek nadziei na lepsze jutro. Wobec przekonania o strukturalnym charakterze kryzysu zdawano sobie oczywiście sprawę z niemożliwości rozwiązania wszystkich problemów gospodarczych w ramach kapitalizmu, jednak socjaliści chcieli w sposób doraźny łagodzić skutki załamania i tym samym uczynić bardziej znośną drogę do, jak się wówczas wydawało, nieuniknionego socjalizmu [187]. Jednakże wobec powiększającej się z każdym tygodniem wzajemnej niechęci rządu i opozycji, w tym właśnie PPS, szanse na współpracę elit politycznych w walce ze skutkami gospodarczego przesilenia stawały się coraz mniejsze. Mimo to, socjaliści starali się prowadzić politykę opozycji konstruktywnej; krytykowano, często bardzo ostro, działalność rządu, ale jednocześnie nie unikano też formułowania kontrpropozycji i planów uzdrowienia ekonomiki kraju. Skomplikowana sytuacja polityczna, połączona ze swoistą arogancją i poczuciem wyższości manifestowanym przez obóz pomajowy w relacjach z partiami opozycji nie dawały jednak zbyt wielkich szans na realizację drogą legalną koncepcji wysuwanych przez PPS.

Ta niemożność porozumienia wynikała zapewne w dużej mierze również z powodów merytorycznych i rozbieżności w ocenie przyczyn, które złożyły się na tak ostry przebieg kryzysu w Polsce. Przypomnijmy, socjaliści przede wszystkim kluczowe znaczenie przywiązywali do szczupłości rynku wewnętrznego oraz niskiego poziomu konsumpcji społeczeństwa. Był to ich zdaniem w dużej mierze efekt immanentnej dla kapitalizmu bezplanowości i nieudolnej, klasowo uwarunkowanej polityki rządu. Dostrzegając światowy zasięg recesji podkreślali, że jej bardzo poważnych rozmiarów w Polsce nie da się wyjaśnić jedynie sytuacją międzynarodową i niekorzystną koniunkturą na rynkach zagranicznych. Takie właśnie określenie przyczyn kryzysu w Polsce wyznaczało jednocześnie kierunek w jakim poszły prowadzone przez socjalistów poszukiwania najlepszych sposobów na łagodzenie jego przebiegu.

W niemal wszystkich wypowiedziach polityków PPS dotyczących różnych metod walki z gospodarczym załamaniem i jego dotkliwymi skutkami odnaleźć można przede wszystkim dążenie do powiększenia spożycia społeczeństwa i podniesienia stopy życiowej najuboższych, tak aby mogli stać się oni pełnoprawnymi konsumentami. Tym samym stworzona zostałaby możliwość nie tylko zbytu nagromadzonych zapasów, ale z czasem również stopniowego zwiększania produkcji i ogólnej poprawy sytuacji. Ponadto przyświecało im również pragnienie „sprawiedliwego”, w ich mniemaniu, rozłożenia kosztów kryzysu na poszczególne warstwy społeczne; uważali, że najwięcej wyrzeczeń powinni poczynić więc najzamożniejsi. Realizacji tych celów służyć miał cały szereg wysuwanych w omawianym okresie propozycji ekonomicznych, które wzajemnie się uzupełniając i wiążąc tworzyły zarys socjalistycznego planu walki z przesileniem gospodarczym.

Pierwsza grupa środków antykryzysowych, jaką należałoby omówić dotyczy sfery handlu i wysokości cen poszczególnych towarów. Politycy PPS niejednokrotnie wskazywali, że utrzymująca się drożyzna, będąca efektem dużo wolniejszego spadku cen niż zarobków, jeszcze bardziej przyczynia się do pogłębienia załamania i zacieśnienia rynku wewnętrznego. Szczególną odpowiedzialnością za taki stan rzeczy socjaliści obarczali kartele, które chroniąc swoje zyski i wykorzystując monopolistyczną pozycję zawyżały ceny niewiele robiąc sobie ze napomnień rządu i wezwań do obniżki. Już na początku 1931 r. Władysław Skowroński wskazywał na konieczność zwiększenia rządowej kontroli nad kartelami i uchwalenia ustawy, która szczegółowo regulowałaby funkcjonowanie tego typu zrzeszeń, dając jednocześnie państwu prawo do ich rozwiązywania w przypadku prowadzenia przez nie jawnie antyspołecznej polityki cenowej [188]. Jak wiemy na pójście podobną drogą rząd zdecydował się dużo później, bo  dopiero w roku 1933. Socjaliści bardzo często, przez cały niemal okres trwania kryzysu, podkreślali szkodliwość nadmiernej kartelizacji przemysłu, w której upatrywali jedną z głównych przyczyn tak poważnego załamania koniunktury. Uchwała kongresu partii z 1934 r. nie pozostawia żadnej wątpliwości co do opinii nt. porozumień między producentami: „kartele, ratując pasożytnicze zyski wielkiego kapitału, przynoszą pogłębienie nędzy mas, coraz głębsze wyniszczenie rynków zbytu i wzmacnianie kryzysu” [189].

Do obniżki cen płaconych przez krajowych konsumentów miało się również przyczynić postulowane przez PPS zniesienie wszelkich dopłat dla eksporterów. Politycy tej partii niejednokrotnie dowodzili absurdalności wywozu za granicę po dumpingowych cenach towarów, których spożycie w kraju, z powodu drożyzny jest dramatycznie niskie [190]. Szczególnie często przywoływali przykłady artykułów pierwszej potrzeby, jak choćby eksportowane po skandalicznie niskich cenach cukier czy węgiel, których kupno w wystarczającej ilości było jednocześnie poza zasięgiem większości mieszkańców kraju. Do utrzymywania się wysokich cen wreszcie, zdaniem socjalistów, przyczyniał się również bujny rozwój wszelkiego rodzaju spekulacji i niesłychanie rozbudowana sieć pośredników [191]. Polityka gospodarcza państwa powinna więc dążyć do zmniejszenia „drugich nożyc cen” czyli nadmiernej różnicy pomiędzy ceną za towar uzyskiwaną przez producenta, a tą płaconą przez konsumenta [192]. Trzeba jednak przyznać, że socjaliści nie potrafili w zasadzie wskazać bardziej precyzyjnie sposobów jakimi możliwe byłoby praktyczne zrealizowanie tego, jakże słusznego przecież, postulatu.

Bardzo duże znaczenie we wszelkich rozważaniach polityków PPS na temat możliwych działań antykryzysowych miał także problem bezrobocia, które już w pierwszych miesiącach recesji przyjęło niezwykle pokaźne rozmiary, a z czasem stało się zjawiskiem masowym, zagrażającym zarazem politycznej stabilności państwa. Zajmiemy się tutaj jednak jedynie ekonomicznymi aspektami pomocy dla bezrobotnych podnoszonymi przez socjalistów, abstrahując jednocześnie od omawianych przez nich niezwykle często katastrofalnych, ze społecznego i politycznego punktu widzenia, skutków bezrobocia. O szczególnym zainteresowaniu socjalistów właśnie tym problemem świadczy m.in. fakt, że członkowie klubu ZPPS w sejmie kilkukrotnie składali wnioski wzywające rząd do zwiększenia pomocy przysługującej osobom pozostającym bez pracy [193]. Sprawa ta była również poruszana w licznych artykułach w socjalistycznej prasie, a statystyki bezrobocia, można odnieść wrażenie, traktowano jako ostateczny dowód na niewydolność kapitalizmu i wskaźnik najlepiej obrazujący rzeczywistą kondycję gospodarczą kraju. Socjaliści dowodzili, że wszelkie środki przeznaczane przez państwo na pomoc dla bezrobotnych nie oznaczają z ekonomicznego punktu widzenia straty, ale wręcz przeciwnie, mają wydatny wpływ na łagodzenie przebiegu kryzysu w Polsce. Podtrzymywanie choćby skromnej siły nabywczej osób będących bez pracy sprawia bowiem, że wciąż pozostają oni konsumentami, wciąż kupują najpotrzebniejsze artykuły, a tym samym wpływają na podniesienie popytu wewnętrznego i podtrzymanie koniunktury [194]. W ten sposób argumentując ekonomiczną zasadność jak najszerszych świadczeń dla osób bezrobotnych socjaliści nawoływali do podniesienia poziomu wypłacanych zasiłków, a także przedłużenia terminu ich przysługiwania. PPS żądała, aby nie pozbawiać również wsparcia osób trwale bezrobotnych, które utraciły już prawo do pobierania zasiłku. Już w grudniu 1929 r., spodziewając się postępujących redukcji zatrudnienia posłowie socjalistyczni, w zgłoszonym do laski marszałkowskiej wniosku  dotyczącym rozszerzenia działania ustawy o ubezpieczeniu od bezrobocia, postulowali utworzenie specjalnego „funduszu kryzysowego”, który wypłacałby zapomogi osobom pozostającym bez pracy i bez prawa do zasiłku [195]. Podobnych propozycji ratowania rynku wewnętrznego drogą podtrzymywania choćby na minimalnym poziomie siły nabywczej tysięcy osób dotkniętych długotrwałym bezrobociem socjaliści zgłaszali w latach kryzysu bardzo wiele, zarówno na łamach prasy jak i z parlamentarnej mównicy.

Z dążeniem do poprawy katastrofalnej sytuacji na rynku pracy wiązał się inny ze sztandarowych pomysłów antykryzysowych PPS. Mamy tutaj na myśli oczywiście postulat skrócenia dnia roboczego. Rozumowanie socjalistów było bardzo proste: skoro zmniejszy się ilość godzin pracy to przedsiębiorcy zostaną zmuszeni do podniesienia zatrudnienia, tak by utrzymać dotychczasowy poziom produkcji. To zaś doprowadzi nie tylko do zmniejszenia bezrobocia, ale jednocześnie uczyni nowozatrudnionych robotników pełnoprawnymi konsumentami i tym samym przyniesie powiększenie rynku wewnętrznego, co było, jak wiemy, głównym celem socjalistów. Jednocześnie zdawali sobie oni jednak sprawę z tego, że taki zabieg straciłby cały sens, gdyby globalny fundusz płac pracowniczych nie uległ zwiększeniu. Wtedy bowiem po prostu ta sama ilość środków zostałaby jedynie rozłożona na większą liczbę pracowników, czyli o żadnym poważnym podniesieniu konsumpcji wewnętrznej nie byłoby mowy. Stąd też wszystkie wysuwane przez socjalistów propozycje skrócenia czasu pracy były uzupełniane zastrzeżeniem, że realizacja tego postulatu przyniesie poprawę sytuacji tylko wtedy, gdy zostanie jednocześnie zagwarantowane utrzymanie płac na dotychczasowym poziomie [196]. Hasło skrócenia czasu pracy był wysuwane przez socjalistów przy różnych okazjach, choć daje się zauważyć, że nie panowała pomiędzy nimi w tej sprawie zupełna zgodność. Wszyscy niemal zgadzali się co do konieczności podjęcia takich kroków, wskazując jednocześnie, że inne państwa już poszły tą drogą, ale konkretne propozycje dotyczące maksymalnego czasu pracy już się od siebie dość znacznie różniły. Najczęściej pojawiały się głosy nawołujące do skrócenia dnia roboczego do 6 albo 7 godzin [197]. Trzeba jednak ocenić, że ten postulat nie został przez socjalistów należycie dopracowany, zazwyczaj zadowalano się bowiem jedynie formułą „skrócenia dnia pracy”, bez rozwodzenia się nad jego rozmiarami czy tym bardziej kosztami, jakie pociągnęłoby to za sobą. Socjaliści, co oczywiste, aktywnie przeciwstawiali się postulowanym przez koła kapitalistyczne planom przedłużenia dnia roboczego, choćby tylko w niektórych gałęziach przemysłu. Pomysły te jak wiemy spotykały się generalnie z życzliwością rządu, stąd też na łamach pepeesowskiej prasy wielokrotnie publikowano artykuły, w których broniono ośmiogodzinnego dnia pracy. Warto zwrócić ponadto uwagę na fakt, że w swej kampanii na rzecz skrócenia czasu pracy socjaliści posiłkowali się również uchwałami Międzynarodówki Zawodowej. W oparciu o nie argumentowano m.in., że zmniejszenie czasu pracy doprowadzi do obniżenia bezrobocia, a tym samym uchroni robotników, zwłaszcza młodych, od demoralizacji, ułatwi stabilizację cen i znacząco zwiększy spożycie [198]. Wydłużenie czasu pracy miało zaś grozić tym, że świat zmieni się w „przytułek nędzarzy”. Tak usilnie forsowane przez PPS postulaty skrócenia tygodnia roboczego nie znalazły jednak sobie poparcia obozu rządzącego, a co gorsza nie udało się socjalistom w całości uchronić jednej ze swych największych zdobyczy w niepodległej Polsce, czyli ośmiogodzinnego dnia pracy.

Innym ze sposobów na zwalczanie bezrobocia, który przy wielu okazjach wskazywali socjaliści były roboty publiczne. Jednak także i w tym wypadku poza pewnym ogólnym hasłem, które akceptowali w zasadzie wszyscy pepeesowcy brakowało bardziej szczegółowych propozycji i określenia sposobów jakimi można byłoby ten postulat zrealizować. Pewne prace inwestycyjne, które miały służyć zatrudnieniu bezrobotnych były finansowane przez rząd w zasadzie od początku przesilenia, z czasem nabierając zresztą coraz większego rozmachu i zasięgu. Socjaliści uważali jednak, że są to wszystko przedsięwzięcia daleko niewystarczające żeby w sposób odczuwalny zmienić sytuację na rynku pracy i nakręcić koniunkturę [199]. Według nich, tylko roboty publiczne na masową skalę, jednocześnie oferujące zatrudnionym przyzwoitej wysokości wynagrodzenie i dobre warunki pracy, mogły stać się instrumentem poważnego ożywienia polskiej gospodarki i sposobem na znaczne zmniejszenie bezrobocia. Taka szeroko zakrojona akcja inwestycyjna koniecznie musiała być, zdaniem socjalistów, ujęta w ramy odpowiedniego planu [200]. Ta „planowość” obecna w ich propozycjach miała być zapewne antytezą kapitalistycznej „anarchii” i „bezładu”, gwarantując tym samym powodzenie całej akcji [201]. I jakkolwiek odpowiedniego „planu” socjaliści nie przedstawili, zresztą byłoby to w przypadku partii opozycyjnej raczej nierealne, to można na podstawie ich publicystyki wskazać, że główny wysiłek inwestycyjny powinien się koncentrować na budownictwie i pracach melioracyjnych [202]. Postulat skierowania dużych środków na rozwoju budownictwa wydaje się ze wszech miar uzasadniony, na łamach socjalistycznej prasy niezwykle często zamieszczano artykuły, w których przedstawiano „nędzę mieszkaniową” dużej części społeczeństwa. Obok budownictwa mieszkaniowego socjaliści nawoływali również do opracowania programu, którego realizacja przyniosłaby powstanie szeregu niezbędnych, z punktu widzenia potrzeb społecznych obiektów, takich jak szkoły, domy ludowe, szpitale itp. Drugi ze wskazanych priorytetów, czyli melioracje, również wydaje się zupełnie uzasadniony, zwłaszcza wobec dużego zapóźnienia polskiego rolnictwa i niemożliwości przeprowadzenia ze względów finansowych odpowiednich zabiegów przez indywidualnych gospodarzy czy choćby poszczególne gminy. Warto również wspomnieć tutaj o ciekawej propozycji wysuniętej przez J. Stańczyka. W artykule „Budujmy drogi” przedstawił on interesujący postulat opracowania ambitnego planu rozbudowy sieci dróg asfaltowych, którego realizacja mogłaby w istotny sposób wpłynąć na ponowne rozkręcenie koniunktury w kraju. Stańczyk dowodził, że tak, jak w XIX wieku funkcję taką pełniła budowa linii kolejowych, tak w XX stuleciu przyszłość należy do transportu kołowego i dróg asfaltowych [203]. Już kolejne lata pokazały, że ta intuicja była w pewnym stopniu trafna, a inwestycje stymulujące rozwój sieci drogowej stały się istotnym czynnikiem przełamania kryzysu w Stanach Zjednoczonych, a zwłaszcza w hitlerowskich Niemczech.

Kolejnym z elementów planu, obliczonego na poprawę sytuacji gospodarczej kraju i złagodzenie skutków kryzysu, wysuwanego przez socjalistów był szereg postulatów, które dążyły do niwelowania nadmiernych różnic w dochodach poszczególnych grup społecznych. Jeszcze w 1929 r. chcąc ratować popyt wewnętrzny i przywrócić choć częściowo równowagę rynkową M. Niedziałkowski z sejmowej trybuny nawoływał do podniesienia płac najgorzej zarabiających pracowników najemnych. Tę, pozornie nierozsądną w warunkach narastającego przesilenia, propozycję uzasadniał w sposób następujący: „Wysiłek w kierunku wydatnego podniesienia płac robotniczych i pracowniczych nie jest kwestią żadnej demagogii, ale jest drogą przewodnią do przełamania tego zaklętego koła kryzysu. Dlatego w naszym przekonaniu walka o to, aby te płace w istocie zostały podniesione jest walką obchodzącą […] cały kraj w najbardziej dosłownym znaczeniu tego wyrazu” [204]. Rychło okazało się jednak, że „polityka wysokich płac” nie ma szans realizacji, a jedyne co pozostało socjalistom to obrona dotychczasowego poziomu wynagrodzeń robotniczych. Równolegle rozwijali również kampanię w prasie i w parlamencie na rzecz poważnej redukcji pensji najwyższych urzędników, dygnitarzy państwowych, a zwłaszcza najwyższej kadry zarządzającej w zakładach przemysłowych [205]. Postulaty zmniejszenia dyrektorskich wynagrodzeń z pewnością można oceniać jako niosące ze sobą dużą dawkę demagogii i populizmu, ale były one jedynie częścią, i to nie najistotniejszą, socjalistycznego planu walki z kryzysem opartego jak, już powiedzieliśmy, na dążeniu do wzmocnienia popytu wewnętrznego i stopniowego zmniejszania nierówności dochodowych. Nie można również zapominać, że wobec ogromnej nędzy, jaka za sprawą kryzysu stała się udziałem dużej części społeczeństwa, idące w setki tysięcy złotych pensje prezesów i dyrektorów największych zakładów musiały uchodzić za skandalicznie wysokie. Stąd też socjaliści oprócz ekonomicznych uzasadnień na poparcie swych postulatów wysuwali również szereg argumentów natury moralnej i politycznej. Istnienie tak dużych dysproporcji płacowych mogło poważnie ich zdaniem wpływać na radykalizację nastrojów, a być może zaowocować nawet wybuchem poważnych niepokojów i eskalacją uśpionych dotychczas konfliktów społecznych [206].

Innym ze sposobów na zmniejszanie różnic w dochodach i przeniesienie kosztów walki ze skutkami kryzysu w większym stopniu na barki warstw najlepiej sytuowanych była postulowana przez PPS reforma podatkowa. Jak pamiętamy propozycje zmiany ordynacji podatkowej wysuwano jeszcze przed 1929 r., a w trakcie recesji żądanie to pozostało istotnym elementem wszystkich niemal wypowiedzi socjalistów dotyczących metod poprawy sytuacji gospodarczej. Postulaty PPS szły w kierunku zwiększenia obciążeń ponoszonych przez najbardziej zamożnych, głównie drogą podniesienia obowiązujących ich stawek podatku dochodowego. Dążąc do zwiększenia konsumpcji szerokich mas społeczeństwa, socjaliści chcieli aby zmniejszono obciążenia ponoszone przez najuboższych, często także pojawiały się żądania umorzenia im choć części zaległości [207].

Osobno należałoby omówić wysuwane przez socjalistów propozycje walki z kryzysem na wsi, która jak wiemy odczuła jego skutki szczególnie dotkliwie. Największymi specjalistami w tych sprawach byli w szeregach PPS M. Nowicki oraz Henryk Świątkowski, wspierał ich często również „król fornali”, czyli J. Kwapiński. Socjaliści zdawali sobie doskonale sprawę z fatalnego położenia polskiego rolnictwa, zarówno jeśli chodzi o jego techniczny poziom jak i strukturę wielkości gospodarstw. Wiedzieli także, że bez podjęcia radykalnych i zdecydowanych kroków jakakolwiek poważniejsza poprawa nie będzie możliwa. PPS nie łudziła się jednak nawet, że takie kroki będą możliwe przy zachowaniu dotychczasowego systemu politycznego i w warunkach gospodarki wolnorynkowej. Jednak mimo to wysunięto kilka interesujących propozycji, które w doraźny sposób mogłyby wpłynąć na polepszenie położenia wsi i choć w części złagodzić skutki kryzysu. Wśród nich warto wymienić m.in. projekt zmiany priorytetów w produkcji rolnej, szczególnie mocno forsowany przez M. Nowickiego. Poseł PPS dowodził, że produkcja zbożowa w Polsce jest mało wydajna i przynosi stosunkowo niewielkie zyski, dlatego też właściciele małych i średnich gospodarstw powinni bardziej skupić się na hodowli i warzywnictwie. Intensywna hodowla jego zdaniem mogłaby pozwolić na zatrudnienie większej ilości osób, tym samym złagodzić choć częściowo przeludnienie na wsi. Ponadto produkcja mięsna, warzywnicza i nabiałowa miała gwarantować wzrost dochodów gospodarstw. Nowicki zdawał sobie oczywiście sprawę z tego, że ta zmiana musiałaby być przeprowadzona w sposób stopniowy, przy pewnym wsparciu ze strony państwa. Uważał jednak, że jest to niepowtarzalna szansa na poprawę bytu, zwłaszcza drobnych, rolników, tym bardziej, że w produkcji zbożowej nie mieli oni możliwości skutecznego konkurowania z obszarnikami, którzy dzięki zaangażowaniu politycznemu po stronie sanacji mieli dużo większe szanse na uzyskanie pomocy rządu [208].

Kolejną propozycją wysuwaną przez socjalistów, obliczoną na poprawę położenia wsi, był postulat przyspieszenia wykonania reformy rolnej. Politycy PPS niejednokrotnie z sejmowej mównicy, a także na łamach prasy dowodzili, że właśnie okres kryzysu gospodarczego jest najlepszym momentem, aby zwiększyć liczbę parcelowanej ziemi. Takie rozwiązanie uważali za możliwe dzięki wysokiemu, i wciąż wzrastającemu, zadłużeniu obszarników wobec państwa. Socjaliści żądali, aby te niespłacone długi rząd wyegzekwował przejmując po prostu część gruntów dotychczas pozostających w rękach obszarników, dzięki czemu powstałby duży państwowy fundusz ziemi bez ponoszenia jakichkolwiek kosztów przez skarb państwa [209]. Obok tak radykalnych projektów w ich wypowiedziach poświęconych walce ze skutkami kryzysu na wsi pojawiał się również cały szereg innych, mniej zapewne spektakularnych postulatów, jak np. obniżka podatków, uruchomienie nisko oprocentowanych kredytów dla drobnych rolników, rozwój spółdzielczości, racjonalizacja obrotu artykułami rolnymi czy umorzenie niektórych długów najbiedniejszych chłopów i skonstruowanie racjonalnego planu spłaty pozostałej ich części [210].

Realizacja wszystkich wymienionych wyżej najważniejszych elementów wysuwanego przez PPS programu walki ze skutkami kryzysu gospodarczego niewątpliwie wymagałaby ze strony państwa wydatkowania bardzo dużych sum. Stąd też koniecznym staje się przedstawienie wszelkich oszczędności jakich poczynienie uważali socjaliści za konieczne, by możliwym było realizowanie ich postulatów. W pierwszym rzędzie, ich zdaniem, szans redukcji wydatków, jak już częściowo wspomniano, należało szukać w administracji. Poza zmniejszeniem pensji wysokim urzędnikom, socjaliści nawoływali również do ograniczenia do niezbędnego minimum wszelkich wydatków biurowych i reprezentacyjnych [211]. Z tym też wiązała się także sprawa funduszy dyspozycyjnych, które przysługiwały najwyższym dygnitarzom państwowym. PPS przez cały okres trwania kryzysu zdecydowanie żądała ich całkowitego zniesienia bądź też ograniczenia do jak najniższego poziomu. Warto na marginesie dodać, że sprawa funduszy dyspozycyjnych budziła również duże emocje ze względu na ich, jak wiadomo, duże znaczenie w walce politycznej toczonej przez opozycję z rządem w sejmie II kadencji. W socjalistycznej prasie bardzo często pojawiały się też żądania wyeliminowania wszelkiego „marnotrawstwa” i niefrasobliwości w gospodarowaniu publicznymi pieniędzmi, jednak poza powtarzaniem tego ogólnego hasła bardzo niewiele mówiono o konkretnych sposobach jego realizacji, lub też o skali oszczędności jakie można byłoby tym sposobem poczynić. Największe jednak znaczenie przywiązywali socjaliści przede wszystkim do swojego postulatu radykalnego ograniczenia środków wydatkowanych na dwa resorty: Spraw Wojskowych i Spraw Wewnętrznych [212]. Sumy przeznaczane przez Polskę na wojsko i policję w okresie międzywojennym były, bez wątpienia, ogromne w porównaniu z gospodarczym potencjałem państwa i wysokością budżetu. Zdaniem socjalistów były one w okresie kryzysu zdecydowanie za wysokie, świadczyły w ich opinii dobitnie o represyjnym charakterze reżimu. Trudno zresztą dziwić się ich oburzeniu, wszak część z tych środków służyła opłacaniu agentów policji politycznej, którzy inwigilowali działalność, legalnej przecież i skupiającej dużą liczbę weteranów walk o niepodległość, PPS [213]. Trudno było też nie zauważać, że zdecydowana większość, niezwykle pokaźnego, jak na warunki polskie, budżetu wojskowego przeznaczona była na wydatki związane z samym utrzymaniem licznej armii, a nie na jej techniczną modernizację. Politycy PPS niejednokrotnie dawali wyraz swojemu przekonaniu, że pieniądze uzyskane dzięki poważnym oszczędnościom w tych dwóch resortach mogłyby stanowić instrument pozwalający na wzmocnienie rynku wewnętrznego i znaczącą poprawę koniunktury.

W niniejszym podrozdziale warto również kilka zdań poświęcić projektom antykryzysowym wysuwanym przez senatora PPS D. Grossa. Jak już wspominaliśmy wcześniej jego poglądy na przyczyny załamania gospodarczego dość znacząco różniły się od stanowiska zajmowanego przez zdecydowaną większość jego partyjnych kolegów, wobec tego i wysuwane przez niego propozycje zmiany kierunków polityki ekonomicznej były nieco inne niż w przypadku większości pepeesowców. Gross uważał bowiem, że rozwiązanie problemów związanych z kryzysem leży przede wszystkim w sferze ustroju pieniężnego. Dowodził, że skoro ludzie nie mają odpowiedniej liczby środków potrzebnych do kupna znajdujących się w sprzedaży towarów to należy poszukać sposobu jak ich w te środki zaopatrzyć [214]. Rozumując w bardzo prosty sposób Gross przekonywał, że najlepszym sposobem na pobudzenie gospodarki jest zwiększenie obiegu pieniężnego czyli inflacja. Pisał o tym m.in. w „Robotniku”: „Program usunięcia kryzysu nie może być innym, jak tylko programem inflacyjnym” [215]. Aby jednak móc z powodzeniem przeprowadzić taką operację konieczne jego zdaniem było przede wszystkim przejęcie przez państwo kontroli nad instytucją emisyjną, czyli Bankiem Polskim i tym samym uzyskanie całkowitej swobody w prowadzeniu polityki pieniężnej. Jednocześnie aby uchronić złotego przed utratą wartości, która mogłaby być efektem spekulacji czy po prostu nieograniczonego międzynarodowego obiegu naszej waluty, koniecznym było zdaniem Grossa wprowadzenie całkowitego monopolu państwowego w handlu zagranicznym i ustaw dewizowych [216]. Spodziewał się, że dzięki realizacji tego programu państwo uzyska wszelkie niezbędne instrumenty pozwalające na stymulowanie koniunktury i tym samym możliwe stanie się przełamanie kryzysu. Senator PPS zdawał sobie jednak sprawę z faktu, że z przyczyn politycznych jego propozycje nie mają zbyt wielkich szans na realizację, dlatego też równolegle formułował cały szereg mniej spektakularnych i bardziej wyważonych zaleceń, które mogłyby dodatnio wpłynąć na kondycję polskiej ekonomiki. Wśród nich warto przede wszystkim wymienić postulat powiększenia kredytu Skarbu Państwa w Banku Polskim, co pozwoliłoby na zwiększenie skali realizowanych robót publicznych [217]. Ciekawa był również jego propozycja ogłoszenia przez państwo, a w sensie technicznym przez Bank Polski, gwarancji wypłacalności wszelkich depozytów bankowych. Gross słusznie przypuszczał, że takie zapewnienie zaowocuje zwiększeniem zaufania społeczeństwa do banków, a tym samym pomnożeniu ulegnie suma lokowanych w nich depozytów [218]. Poziom zaś wkładów bankowych jak wiadomo ma niebagatelne znaczenie dla możliwości kreacji kredytu i wysokości jego oprocentowania. Gwarancje państwowe mogłyby w tym wypadku znacząco wpłynąć na poprawę dostępności kredytów i ich potanienie, a więc również na ożywienie gospodarki i poprawę koniunktury.

Koncepcje głoszone przez D. Grossa nigdy nie znalazły pełnej aprobaty wśród większości członków PPS. Przez pewien czas bliski jego poglądom był Z. Żuławski, który m.in. w rozmowie z reporterem „Ilustrowanego Kuriera Codziennego”, Konradem Wrzosem mówił: „Tworzenie i konsumowanie wytworzonych towarów bez względu na istniejące zasoby złota, przy pomocy jedynie emitowanego przez państwo środka pieniężnego w takich ilościach, jak tego obrót i wymiana towarów wymaga – to jest jedyna zasada, która może położyć kres obecnemu absurdowi ekonomicznemu, że przy istnieniu wszystkich czynników potrzebnych do produkcji ludzie konają z głodu lub żyją w najstraszniejszej nędzy” [219]. PPS jako całość z koncepcji D. Grossa przejęła jedynie pewne ogólne hasła, jak np. potępienie polityki deflacyjnej, zwiększenie kontroli państwa nad Bankiem Polskim czy postulat monopolu państwowego w handlu zagranicznym. Wysuwano również często żądanie przeprowadzenia reformy systemu finansowego, ale nie pociągało to za sobą bardziej konkretnych wypowiedzi. Trudno jednak przypuszczać, żeby chodziło o realizację proponowanych przez Grossa radykalnych eksperymentów pieniężnych, zbyt świeże było chyba bowiem wspomnienie ogromnej inflacji marki polskiej i późniejszej „inflacji bilonowej”, aby decydować się na radykalne zwiększanie obiegu pieniężnego [220].

PPS swoje propozycje walki ze skutkami kryzysu prezentowała na różne sposoby. Oczywiście najczęściej do tego celu wykorzystywano socjalistyczną prasę, wiece oraz parlamentarną mównicę. Często również zapisy na ten temat pojawiały się w dokumentach programowych partii, m.in. w uchwałach Rady Naczelnej i rezolucjach kongresowych, zazwyczaj jednak nie czyniono wtedy różnicy między zaleceniami o doraźnym charakterze, a propozycjami radykalnych reform, których realizacji miała być ściśle związana z całkowitą zmianą systemu gospodarczego i politycznego państwa [221]. Pewien wyjątek stanowił program gospodarczy przygotowany przez Z. Zarembę i zaakceptowany przez XXII Kongres PPS. Zawierał on wyraźne rozgraniczenie na program maksimum, czyli budowę uspołecznionej gospodarki planowej i program minimum, który koncentrował się na doraźnym zwalczaniu kryzysu drogą powiększania zasięgu robót publicznych, skrócenia czasu pracy i ogólnego poszerzania rynku wewnętrznego [222]. Rozwinięciem owego „programu minimum”, a zarazem najobszerniejszym i najbardziej kompletnym dokumentem zawierającym postulowany przez PPS plan walki z najpoważniejszymi objawami kryzysu gospodarczego był wniosek zgłoszony do laski marszałkowskiej przez klub socjalistyczny 1 października 1931 r. Wniosek ten będący jednocześnie projektem ustawy przewidywał m.in.:

•  wprowadzenie 40-godzinnego tygodnia pracy przy zachowaniu dotychczasowego poziomu wynagrodzeń;

•  ograniczenie czasu pracy młodocianych pomiędzy 15 a 18 rokiem życia;

•  ścisłe przestrzeganie obowiązującego ustawodawstwa pracy i kary za próby łamania przepisów przez przedsiębiorców;

•  konieczność uzyskania zgody rządu i konsultacji ze związkami zawodowymi przy każdej próbie zamknięcia przedsiębiorstwa lub częściowego jego unieruchomienia;

•  nakaz wypłacania odszkodowań pracownikom zamykanych zakładów;

•  utworzenie „funduszu zaopatrzenia starczego”, który do czasu uchwalenia ustawy o zabezpieczeniu na starość miał wypłacać zapomogi wszystkim robotnikom, którzy przekroczyli 55 rok życia, lub posiadają staż pracy większy niż 30 lat;

•  wprowadzenie we wszystkich zakładach zatrudniających powyżej 20 pracowników przedstawicielstw robotniczych posiadających m.in. prawo wglądu w księgi przedsiębiorstwa i reprezentowania załogi w stosunkach z kierownictwem;

•  rozpoczęcie od wiosny 1932 r. realizacji programu robót publicznych;

•  poszerzenie pomocy świadczonej bezrobotnym;

•  przejęcie zadłużonych dóbr ziemskich i utworzenie z nich działek liczących maksymalnie 5 ha, które przekazane zostaną w dzierżawę małorolnym i bezrolnym;

•  częściowe oddłużenie wsi;

•  zwiększenie rocznego kontyngentu parcelacyjnego do 400 000 ha;

•  liczne zwolnienia od podatków i umorzenie zaległości najuboższym.

Projekt ZPPS wskazywał również sposoby sfinansowania wszystkich wyżej wymienionych przedsięwzięć. Był to m.in.:

•  radykalna obniżka wynagrodzeń wyższych urzędników i oficerów;

•  likwidacja wszelkich funduszy dyspozycyjnych i reprezentacyjnych, wynagrodzeń specjalnych itp.;

•  natychmiastowe ściągnięcie wszelkich zaległości podatkowych większych przedsiębiorstw i gospodarstw rolnych powyżej 20 ha, o ile nie podlegają wywłaszczeniu;

•  radykalne zwiększenie podatku dochodowego pobieranego od osób najlepiej sytuowanych [223]. Ponadto socjaliści spodziewali się, że wcielanie w życie zapisów zaproponowanej przez nich ustawy będzie można sfinansować również z środków „osiągniętych z racjonalnego wyzyskania aparatu finansowego Państwa”, przyznać jednak należy, że było to określenie bardzo enigmatyczne i niewiele mówiące.

Wniosek PPS oczywiście większości głosów nie zdobył i został odrzucony, sprowokował jednak bardzo interesującą debatę, w której doszło do wyraźnej konfrontacji stanowisk prezentowanych przez tworzący większość rządową BBWR oraz socjalistów. Poseł Marian Rudziński w imieniu stronnictwa rządowego skrytykował socjalistów, zwanych przez niego „obozem Marksa”, za przedwczesne przepowiednie dotyczące końca ustroju kapitalistycznego. Mówił na ten temat: „Jesteśmy świadkami, że na całym świecie doktryny socjalistyczne doprowadzają do bankructwa, gdzie tylko je w mniejszym lub w większym stopniu wprowadzono w życie. Zwycięsko natomiast opanowują sytuację państwa, które się trzymają wypróbowanych, szarych, mniej ponętnych metod oszczędnościowych zdrowego ustroju kapitalistycznego” [224]. Wtórował mu poseł Zygmunt Sowiński, który zaprezentował przeprowadzone przez członków „grupy robotniczej” BBWR wyliczenia, świadczące jakoby, że zaproponowane przez PPS źródła finansowania przewidzianych przez projekt ustawy działań są kilkukrotnie mniejsze niż spodziewane koszty ich realizacji [225]. Zupełnie innego rodzaju była za to krytyka przeprowadzona przez komunistycznego posła Władysława Daneckiego. Zgodnie z aktualną linią realizowaną przez Komintern atakował PPS za prowadzenie polityki antyrobotniczej, a o socjalistycznym programie walki z kryzysem mówił, że jego istotą jest „współpraca z kapitałem i faszyzmem w zwalaniu kosztów i ciężarów kryzysu na barki mas” [226]. Spośród dyskutantów najbardziej chyba wyważone stanowisko zajął Bernard Janowski, poseł mniejszości niemieckiej, który zwracając uwagę na ramowy charakter proponowanej ustawy dowodził, że wiele spośród jej zapisów może korzystnie wpłynąć na kondycję polskiej gospodarki [227]. Na wszystkie zarzuty ze strony wnioskodawców odpowiadał Z. Zaremba. W swoim efektownym przemówieniu dowodził m.in., że wobec kryzysu gospodarczego na tak niespotykaną skalę, o strukturalnym charakterze, nie wystarczą dobrze znane, klasyczne instrumenty prowadzenia polityki ekonomicznej. Jednocześnie odrzucał też oskarżenia mówiące, że wniosek ZPPS prowadzi do całkowitej zmiany systemu gospodarczego państwa. „Wniosek nasz – tłumaczył Zaremba – zmierza tylko do jednego, aby stworzyć jakiś ład, aby zamknąć tę gospodarkę, aby produkcja odpowiadała konsumpcji. Ten wniosek nie zmierza bynajmniej do wywrócenia stosunków własności” [228]. Na zakończenie swojego wystąpienia nie zgodził się również poseł PPS z wyliczeniami przedstawionymi przez Z. Sowińskiego. Zdaniem Zaremby bowiem każda złotówka przeznaczona na podniesienie konsumpcji społeczeństwa i powiększenie popytu wewnętrznego bardzo szybko daje zwielokrotniony efekt, kilkaset milionów zaś oszczędzonych dzięki realizacji ustawy w zupełności wystarczyłoby na ożywienie życia gospodarczego i zniwelowanie skutków kryzysu. Jednak w warunkach politycznej dyktatury i wobec dominacji w parlamencie stronnictwa prorządowego nie istniała jakakolwiek realna szansa, aby postulaty socjalistów wprowadzić w życie i tym samym przekonać się na ile były one realne i skuteczne.

 

Rozdział 4. Wizje gospodarczej przebudowy

4.1 Nowy program rolny PPS

Podczas trwającego w maju 1931 r. XXII Kongresu PPS poseł M. Nowicki zaproponował rozpoczęcie prac nad nowym programem rolnym partii. Uważał to za konieczne, gdyż jego zdaniem socjaliści nie posiadali konkretnego i jasnego stanowiska w wielu palących dla polskiej wsi sprawach [229]. Propozycja Nowickiego spotkała się z aprobatą delegatów, po zakończeniu kongresu Centralny Wydział Wiejski powołał komisję, której zadaniem było opracowanie projektu nowego programu. Rację ma bez wątpienia M. Śliwa, wskazując na zmianę sytuacji politycznej w kraju i w całej Europie jako jedną z przyczyn zwiększenia zainteresowania problemami wsi wśród socjalistów. Wiązało się to z dyskusją o roli tzw. „warstw pośrednich” i ich znaczeniu w walce z narastającymi prądami faszystowskimi i autorytarnymi [230]. Opracowanie kompleksowej oferty dla polskiej wsi stało się sprawą pierwszoplanową zwłaszcza po wysunięciu przez PPS w 1932 r. hasła rządu robotniczo-chłopskiego, który miałby objąć władzę po obaleniu sanacyjnej dyktatury.

Podstawą nowego programu stał się projekt przygotowany wspólnie przez Z. Zarembę i M. Nowickiego. Został on zaprezentowany na łamach redagowanej przez Nowickiego „Chłopskiej Prawdy” w czerwcu 1933, a w październiku tego roku Rada Naczelna zaakceptowała go jednogłośnie jako projekt uchwały, który zostanie wniesiony pod obrady XXIII Kongresu partii [231].

Referentem uchwały dotyczącej programu rolnego na kongresie był Władysław Gumplowicz. W swoim wystąpieniu podkreślał zasadniczą różnicę między prawami rządzącymi rozwojem rolnictwa i przemysłu. Dowodził, że w przypadku rolnictwa prawo koncentracji i wzrostu plonów wraz z postępem technicznym nie znajduje zastosowania. Ponadto zwracał Gumplowicz uwagę na zrozumiały brak aprobaty ze strony chłopów dla idei uspołecznienia własności. Nawoływał do przyjęcia przedstawionego przez siebie projektu, gdyż dzięki temu, że jest on zbieżny z rzeczywistymi potrzebami chłopów daje szanse pozyskania ich jako sojusznika w walce o władzę [232]. W dyskusji nad referatem wzięło udział kilkanaście osób, pośród wypowiedzi zdecydowanie przeważały opinie pozytywne. M. Nowicki, jeden z autorów projektu programu wyjaśniał, że celem reformy nie jest mechaniczne odebranie ziemi jednym i przekazanie jej innym, ale stworzenie zdrowych i wydajnych gospodarstw [233]. Na zakończenie dyskusji ponownie głos zabrał W. Gumplowicz, który jeszcze raz zdecydowanie zdystansował się od wszelkich koncepcji przymusowej kolektywizacji, powołał się jednocześnie na katastrofalne efekty jakie przyniosło takie rozwiązanie w Związku Radzieckim. Ostatecznie nowy program rolny został w sposób jednomyślny przyjęty przez delegatów, a w 1937 r. na kongresie radomskim PPS włączono go do nowoprzyjętego programu ogólnego partii.

Wśród postanowień ujętego w szesnaście punktów programu rolnego PPS zdecydowanie najważniejsze wydają się dwa zapisy: o wywłaszczeniu bez odszkodowania wielkiej własności ziemskiej, majątków fundacyjnych i dóbr martwej ręki oraz o zachowaniu prywatnej własności gospodarstw chłopskich [234]. Postulat odebrania ziemi wielkim posiadaczom został uzasadniony obszernie w wydrukowanym w „Chłopskiej Prawdzie” wraz z programem omówieniu najważniejszych jego punktów. Argumentowano m.in., że obszarnicy wyzyskują robotników rolnych, zyski z gospodarstwa przeznaczają na „hulanki i swawole”, korzystają z pomocy państwa, jednocześnie nie wywiązując się z przyjętych na siebie obowiązków. Ponadto socjaliści wyrażali przekonanie, że majątki obszarnicze są dużo mniej efektywne niż dobrze zorganizowane gospodarstwa chłopskie [235].

Największa część wywłaszczonej ziemi miała zostać według planów socjalistów spożytkowana na upełnorolnienie mniejszych gospodarstw, a także na utworzenie nowych gospodarstw dla robotników rolnych i chłopów bezrolnych. Przewidywano również, że niewielka część wzorowych folwarków zbożowych i rolno-przemysłowych pozostanie w rękach państwa, lub będzie przekazana w dzierżawę spółdzielniom chłopskim. Program dopuszczał także możliwość oddania części ziemi zarządom miast „dla celów rozbudowy i użyteczności publicznej”. Odebrane obszarnikom lasy miały pozostać w całości pod kontrolą państwa dbającego o racjonalną gospodarkę leśną, która jednocześnie uwzględniałaby i zaspokajała potrzeby ludności wiejskiej, jak również chroniła przed rabunkową eksploatacją. Wraz z wywłaszczeniem wielkich majątków ziemskich w ręce państwa przejść  miały również wszelkie zabudowania dworskie, które planowano spożytkować na cele społeczne: szkoły, przedszkola, żłobki, domy ludowe itp.

W programie rolnym PPS wiele uwagi poświęcono problematyce spółdzielczości na wsi. Przewidywano, że dzięki wsparciu państwa nastąpi szybki, ale jednocześnie dobrowolny rozwój licznych spółdzielni chłopskich, m.in.: uprawy roli, narzędzi, spożywczych, zbytu, kredytowych itp. Upatrywano w tym szansę na zwiększenie wydajności produkcji oraz podniesienie poziomu technicznego uprawy. Spółdzielczość miała również przynieść uporządkowanie obrotu artykułami rolnymi i uwolnić chłopów od zależności wobec nieuczciwych pośredników.

Socjaliści przewidywali, że rząd robotniczo-chłopski zapewni wszelkie wsparcie działaniom obliczonym na wzrost wydajności produkcji rolnej. Program zapowiadał wszechstronną pomoc, m.in. przeprowadzenie na koszt państwa melioracji i komasacji gruntów, a także cały szereg akcji zapewniających wzrost poziomu zaawansowania technicznego polskiego rolnictwa (rozbudowa sieci szkół i kursów rolniczych, organizacja stacji doświadczalnych i rozpłodowych, wzrost zużycia nawozów sztucznych).

Twórcy programu rolnego PPS dostrzegali także katastrofalne położenie finansowe wsi, poprawę sytuacji w tej materii przynieść mogła według nich przede wszystkim radykalna reforma podatkowa. By ulżyć doli najuboższych przewidywano całkowite zwolnienie od podatków gospodarstw mniejszych niż 5 ha. Ponadto dotychczasowe zaległości miały zostać umorzone, a w miejsce licznych podatków i danin płaconych przez chłopów postulowano wprowadzenie jednego progresywnego podatku bezpośredniego, którego stawka uzależniona byłaby od ilości posiadanej ziemi. Socjaliści przewidywali również umorzenie długów będących wynikiem pożyczek zaciągniętych na powiększenie gospodarstw, często zresztą udzielanych na lichwiarski procent. Pewna pomoc miała też zostać udzielona w przypadku pozostałych wierzytelności, jednak poza zapowiedzią sprawiedliwej ich regulacji i rozłożenia spłaty na wiele lat program PPS nic konkretnego na ten temat nie mówił.

Trzeba podkreślić, że socjaliści zdawali sobie sprawę, iż wywłaszczonej ziemi nie starczy aby obdzielić nią wszystkich chętnych i potrzebujących. Dlatego też państwo powinno wziąć na siebie obowiązek zapewnienia wszystkim mieszkańcom wsi stałej pracy. Przewidywano, że będzie można ich zatrudnić przy zakrojonych na dużą skalę robotach publicznych, a w omówieniu programu pisano: „Na wiele lat wystarczy w Polsce dla jej wszystkich mieszkańców pracy, by pobudować potrzebną ilość kolei żelaznych, szos, mostów, kanałów, by uregulować rzeki, osuszyć błota, zalesić nieużytki, budować domy, szpitale, szkoły itd.”. Jednocześnie roboty te miały być prowadzone z zastosowaniem odpowiednich, nowoczesnych urządzeń, za pełnym wynagrodzeniem i z gwarancją respektowania wszystkich praw pracowniczych. Autorzy programu uważali, że „istnieje obawa, że wielu chłopów będzie wolało pracę przy robotach niż pracę na roli” [236]. Zaskakujące jest jednocześnie, że program nie przewidywał skierowania nadwyżek ludności wiejskiej do mającego rozwijać się dynamicznie pod rządami robotniczo-chłopskimi przemysłu fabrycznego, do czego dużą wagę przykładał choćby czołowy ideolog partii Z. Zaremba [237].

Program rolny PPS, co jest charakterystyczne dla tego typu dokumentów, nie grzeszył konkretnością zapisów i szczegółowym ujmowaniem omawianej problematyki. Najbardziej chyba widoczny i znamienny jest brak określonego minimum powierzchni gospodarstw, które miałby ulec w drodze reformy wywłaszczeniu, a była to przecież jak wiadomo sprawa o kluczowym znaczeniu w trakcie burzliwych debat w pierwszych latach po odzyskaniu niepodległości. Ponadto socjaliści nie określili sposobu przeprowadzenia całej reformy, a także kryteriów które decydowałyby o przyznaniu bądź odmowie przyznania ziemi rodzinom bezrolnych i małorolnych. Przekonanie o masowym i dobrowolnym przejściu dużej liczby ludności rolniczej do pracy w innych gałęziach gospodarki było chyba bardziej pobożnym życzeniem niż realną możliwością. Program, co warto zauważyć, nie wskazywał także źródeł finansowania szeregu przewidywanych przedsięwzięć i można odnieść wrażenie, że z dużą swobodą szafowano zapowiedziami o wszechstronnym wsparciu państwa w procesie przebudowy rolnictwa. Obiecana, kompleksowa pomoc pociągnęłaby za sobą bez wątpienia konieczność wydatkowania pokaźnych sum, rozmiaru tych wydatków jednak socjaliści nie spróbowali nawet oszacować. Jako pewne wytłumaczenie można oczywiście wskazać na ramowy charakter omawianego dokumentu, który był przecież bardziej manifestacją pewnych poglądów i zapowiedzią realizacji w przyszłości określonych działań, a nie szczegółowym planem przygotowywanym przez stojącą u steru rządów ekipę dla mającej go wprowadzać w życie administracji.

Analizując program rolny PPS trzeba przyznać, że jego twórcy dostrzegali szereg palących problemów wsi i wskazywali na drogi ich rozwiązywania. Zdawano sobie sprawę z ogromnego przeludnienia i zupełnie archaicznej struktury rolnictwa oraz bardzo słabego zaawansowania technicznego. Wiele uwagi poświęcono również katastrofalnej sytuacji finansowej większości gospodarstw oraz pogłębiającemu ubóstwo chłopów wadliwemu systemowi obrotu produktami rolnymi. Bez zdecydowanej ingerencji państwa szybkie rozwiązanie lub choćby złagodzenie tych problemów nie było możliwe. Wydaje się również, że jako realistyczne i dalekowzroczne należy ocenić postulaty rozwoju spółdzielczości i szkolnictwa rolniczego. Z pewnością ich realizacja stwarzałaby szansę na przyspieszenie procesu modernizacji rolnictwa. Wobec tego słuszna wydaje się opinia S. Michałowskiego, że PPS wypracowała spójny i, co ważne, względnie realny program dla polskiej wsi [238]. Można przypuszczać, że jego urzeczywistnienie przyniosłoby znaczny wzrost stopy życiowej ludności chłopskiej i ogólną poprawę sytuacji polskiego rolnictwa.

4.2 „Gospodarka planowa” w ujęciu Zygmunta Zaremby

Pośród ścisłego kierownictwa PPS w latach 30. największym autorytetem w sprawach gospodarczych cieszył się bez wątpienia Zygmunt Zaremba. Był on człowiekiem niezwykle dynamicznym, wszechstronnym i bezkompromisowym w sądach. W zasadzie od początków działalności w PPS był uważany za radykała i osobę w wielu sprawach opozycyjnie nastawioną do polityki prowadzonej przez przywódców partii [239]. Przełomowe znaczenie dla jego politycznej kariery miało bez wątpienia uzyskanie mandatu poselskiego w 1922 r., w izbie zasiadał nieprzerwanie aż do 1935. Szczególną aktywność w Sejmie przejawiał zwłaszcza w latach Wielkiego Kryzysu, kiedy to stał się jednym z głównych recenzentów polityki sanacji i nieprzejednanym przeciwnikiem kolejnych ministrów skarbu.

Swą pozycję „eksperta ekonomicznego”, jak określa go Andrzej Jaeschke, a zarazem czołowego publicysty PPS udało się Zarembie osiągnąć przede wszystkim dzięki wytrwałości i konsekwencji w działaniu, a także bezkompromisowej i krytycznej postawie wobec obozu pomajowego, co jednało mu duże poparcie wśród szeregowych członków PPS [240]. Dysponował dobrym piórem, powszechnie uważano go również za świetnego mówcę. Był zresztą politykiem działającym w inny, bardziej nowoczesny sposób niż wielu jego partyjnych kolegów. Cechował go duży dynamizm, nie stronił od werbalnego radykalizmu, efektownej retoryki i populizmu. O publicystyce Zaremby A. Jaeschke pisze: „Inni – zapewne – górowali nad nim intelektualnym poziomem wypowiedzi. Jednak – sądząc z zachowanych relacji – spośród publicystów PPS to właśnie Z. Zaremba był najbardziej popularny. I wynikało to z faktu, że pisał językiem prostym, jasnym wyrażał istotę ideologii PPS, oddawał nadzieje i emocje członków tej partii” [241]. O popularności Z. Zaremby, a zarazem uznaniu jakim darzono go jako publicystę i ideologa świadczy fakt, że stanął on w 1936 r. na czele nowo powołanego Zespołu Czasopism PPS, w którego gestii leżała redakcja i druk wszystkich partyjnych pism, za wyjątkiem kierowanego przez M. Niedziałkowskiego „Robotnika” i jego terenowych mutacji [242]. Nie ulega wątpliwości, że w ostatnich latach przed wojną to właśnie Niedziałkowski i Zaremba nadawali ton dyskusji programowej w łonie PPS. Wtedy też, zapewne trochę na wyrost, zaczęto określać tego drugiego mianem „Czerwonego Hearsta” [243].

Jak już powiedziano, Z. Zaremba był uważany za polityka  bardziej radykalnego niż większość przywódców PPS. Był jednak zarazem bardzo mocno przywiązany do partii i wartości jakie reprezentował polski socjalizm, więc to opozycyjne nastawienie nigdy nie niosło ze sobą groźby rozłamu czy choćby ryzyka poważniejszego kryzysu lub długotrwałego sporu [244]. Ciekawe są w tym kontekście uwagi zapisane w relacji jaką można odnaleźć w Komunikatach Informacyjnych Komisariatu Rządu na miasto stołeczne Warszawę. Według informatora władz tacy „lewicowcy” jak Bolesław Drobner czy Jan Kawalec mieli mawiać, że Zaremba „lubi kota ogonem wykręcić” [245]. Taka opinia sugerowałaby, że radykalizm Zaremby był obliczony przede wszystkim na zdobycie sobie poparcia i autorytetu wśród członków PPS, a nie na rzeczywistą zmianę polityki prowadzonej przez partię. To samo źródło przywołuje również utrzymaną w podobnym duchu opinię wyrażoną przez J. Kwapińskiego: „Wszyscy przecież znamy Zygmunta i wiemy, że lubił zawsze stawiać poprawki do rezolucji na kongresach, ale zawsze jak przyjdzie do komisji, dochodzi się z nim do zgody, co zwykle przeprowadzał taki majster jak tow. Daszyński, ale i bez niego damy sobie radę” [246]. Słowa te miały zostać wypowiedziane przez J. Kwapińskiego w kontekście sporu o treść rezolucji XXII Kongresu PPS. Zaremba wysuwał wówczas hasło rządu robotniczo-chłopskiego, który miał sięgnąć po władzę po obaleniu dyktatury sanacyjnej, jednak jego stanowisko nie zyskało poparcia większości delegatów. Ta opozycja wobec głównej linii partii zniknęła w 1932 r., kiedy to zapisy zbieżne z postulatami Zaremby znalazły się w uchwale Rady Naczelnej [247]. Od tego też czasu większość różnic programowych pomiędzy Zarembą a innymi członkami kierownictwa PPS powoli zanikała, a jego radykalizm został ostatecznie przelicytowany przez  grupę działaczy, której przewodzili m.in. Stanisław Dubois, Norbert Barlicki czy Adam Próchnik [248].

O ile w sprawach związanych z taktyką i kwestiami ustrojowymi Zaremba nie zawsze zgadzał się z innymi przywódcami partii, o tyle w sprawach gospodarczych to właśnie jego koncepcje i przemyślenia wywierały największy wpływ na stanowisko PPS i opinie jej działaczy [249]. Trudno dziś określić intelektualne źródła i inspiracje, z których korzystał pisząc swoje artykuły, książki i przemówienia, nie miał bowiem w zwyczaju powoływać się na innych myślicieli socjalistycznych. Dodatkowo taką identyfikację utrudnia fakt, że o wielu kluczowych kwestiach pisał i mówił w sposób bardzo ogólny i niekonkretny. Bez wątpienia jednak za najważniejsze uważał ustalenia Karola Marksa, którego spuściznę – wydaje się – interpretował w duchu podobnym jak teoretycy II Międzynarodówki.

Dla Z. Zaremby zastąpienie kapitalizmu przez ustrój socjalistyczny było czymś zupełnie oczywistym i naturalnym. Z powodu wewnętrznych sprzeczności i napięć, kapitalizm, zgodnie z zapowiedzią Marksa, miał zostać rozsadzony i tym samym otworzyć drogę dla bezklasowego społeczeństwa. Ponadto analizując w latach trzydziestych przemiany jakim podlegała gospodarka światowa publicysta PPS wskazywał na załamanie handlu międzynarodowego i zanik możliwości eksportu, który był według niego zawsze motorem rozwoju systemu kapitalistycznego. Przełomowe znaczenie miała według niego I wojna światowa i będący jej następstwem przyspieszony rozwój gospodarczy państw pozaeuropejskich jak np. Chiny, Japonia czy Brazylia [250]. Ich rynki nie tylko nasyciła rodzima produkcja, ale stały się one jednocześnie groźnymi konkurentami na rynkach światowych dla starych europejskich potęg. Perspektyw przełamania tego śmiertelnego, dla kapitalizmu, impasu nie można było poszukiwać według Zaremby w ramach starego systemu, nie istnieje już bowiem możliwość odkrycia nowego kontynentu, którego forsowna kolonizacja mogłaby pobudzić do rozwoju gospodarkę światową. Zresztą, z teoretycznego punktu widzenia, nawet odnalezienie takiej nowej Atlantydy pozwoliłoby jedynie na jakiś czas przedłużyć egzystencję kapitalizmu, wewnętrzna logika tego systemu bowiem skazuje go i tak na wewnętrzny rozkład, który doprowadzi do jego upadku [251]. Trzeba jednocześnie powiedzieć, że nie był Zaremba zwolennikiem prostego automatyzmu i nie wierzył w samoczynne, wynikające z „praw dziejowych” przejście do socjalizmu. Nawiązując do znanej myśli Marksa pisał: „Dzieje ludzkie, jakkolwiek człowieka kształtują warunki jego życia społecznego, dokonywają się przez ludzi” [252]. Był przekonany, że o nowy ustrój będzie trzeba stoczyć walkę, a ewentualne zwycięstwo sił pragnących utrzymania kapitalizmu może doprowadzić do zagłady ludzkości.

Według Zaremby, przebieg Wielkiego Kryzysu wyraźnie świadczył o pomyłce jaką popełnili teoretycy socjalizmu. Nadzieja na ewolucyjne przejście do nowego ustroju, które ostatecznie miało nastąpić w chwili gdy kapitalizm osiągnąłby najwyższy poziom rozwoju i ogarnął cały świat okazała się złudna. Zaremba pisał: „Przerachowaliśmy siły swego przeciwnika [tj. kapitalizmu – K.P.]. Przeceniliśmy jego zdolność twórczą i zdrowie. Wyobrażaliśmy sobie dziedzictwo socjalizmu inaczej: nie ruiny przemysłu – ale najwyższy jego rozwój, nie armię 25 milionów bezrobotnych – lecz powszechne skoszarowanie proletariatu w wielkich fabrykach, nie bunt goryczy i beznadziejność nędzy – lecz śmiałe sięgnięcie po realizację ideału”. Wobec załamania gospodarczego należy więc odrzucić dawne hasło: „nie wolno socjalizować nędzy!”. W jego miejsce publicysta PPS nawoływał: „musimy chwytać ster życia, w przeciwnym wypadku nędza zniszczy wszystko i wszystkich” [253]. Tym samym konieczne stało się jak najszybsze obalenie kapitalizmu, który przeżywa „kryzys śmiertelny” i zastąpienie go innym systemem gospodarczym, który zostanie zbudowany przez nowy rząd robotniczo-chłopski. Ten nowy ustrój, wobec „przedwczesnego” krachu kapitalizmu, nie może być jednak na razie pełną realizacją idei socjalistycznej. Zaremba proponował określać go mianem „ustroju przejściowego”, w którym „to, co dojrzało do gospodarki wspólnej, zostanie uspołecznione. Co jeszcze tkwi w fazie rozdrobnionej gospodarki prywatnej, zostanie zorganizowane ku pożytkowi drobnych producentów i całego społeczeństwa” [254]. Zarys mechanizmów funkcjonowania gospodarki okresu przejściowego publicysta PPS zaprezentował w ostatnim rozdziale swojej pracy „Bezdroża kapitalizmu i drogowskazy przyszłości”.

Pierwszym problemem, z którym będzie musiał się zmierzyć rząd robotniczo-chłopski jest według Zaremby sprawa likwidacji masowego bezrobocia, z którym nie umiał poradzić sobie upadający kapitalizm. Był przekonany, że natychmiastową poprawę sytuacji przyniesie przede wszystkim skrócenie czasu pracy do 6 godzin dziennie, połączone z utrzymaniem dotychczasowych wynagrodzeń. Takie rozwiązanie miało zarazem poszerzyć rynek wewnętrzny oraz pobudzić całą gospodarkę i jednocześnie znacząco powiększyć zatrudnienie. Zwiększeniu zatrudnienia służyłoby również wprowadzenie przez rząd robotniczo-chłopski ubezpieczeń emerytalnych (dla osób, które przekroczyły 60 rok życia) oraz wprowadzenie zakazu pracy młodocianych poniżej 15 lat. Zaremba szacował, że przeprowadzenie takich reform zaowocowałoby wzrostem liczby miejsc pracy o 440 tysięcy, dzięki czemu nie tylko znacznie ograniczone zostałoby bezrobocie, ale również szybko uległby poszerzeniu rynek wewnętrzny. Rozwiązaniu innych problemów odziedziczonych po kapitalizmie służyć miały energiczne reformy obliczone na zmniejszenie kosztów kredytu, likwidacja lichwy oraz znaczna redukcja kosztów administracji i płac warstwy kierowniczej w zakładach pracy. Jednocześnie w dalszej perspektywie Zaremba postulował podniesienie płac oraz powiązanie dalszego ich wzrostu ze wskaźnikiem produkcji [255].

Wszystkie te kroki zdaniem autora „Bezdroży kapitalizmu” miały służyć likwidacji najbardziej palących problemów, jakie pozostawił po sobie pogrążony w kryzysie kapitalizm. Przed nowym system stawało jednak przede wszystkim doniosłe zadanie zapewnienia stabilnego i harmonijnego wzrostu gospodarczego, do czego kapitalizm, jako system oparty na dążeniu do maksymalizacji zysku, okazał się już niezdolny. Cel ten mógł zostać osiągnięty według Zaremby jedynie dzięki zmianie podstawy społecznej rządów, wprowadzeniu gospodarki planowej i radykalnej przebudowie struktury własnościowej [256].

Gospodarka okresu przejściowego, której wizję Zaremba szkicuje w „Bezdrożach kapitalizmu i drogowskazach przyszłości” miała być gospodarką trójsektorową, z dominującą rolą państwa, które miało wywłaszczyć wielkich właścicieli ziemskich oraz wielki przemysł. Nie określił jaki zasięg ma mieć owo wywłaszczenie, musiałoby być jednak przeprowadzone na dużą skalę, tak aby zapewnić państwu decydującą rolę w kierowaniu gospodarką i planowaniu dalszego rozwoju [257]. W organizacji przemysłu, chciał Zaremba posłużyć się częściowo mechanizmami działania jakie wypracowały kapitalistyczne zrzeszenia producenckie. Wszystkie upaństwowione zakłady w określonej gałęzi miały być przymusowo połączone w jeden kartel pozostający pod kontrolą państwa, stanowiący kluczowe ogniwo gospodarki okresu przejściowego [258].

Głównym zadaniem rządu w organizowaniu życia gospodarczego było stworzenie mechanizmów centralnego planowania, dzięki którym możliwe stałoby się wyeliminowanie zagrożenia kolejnymi kryzysami i zharmonizowanie rozwoju poszczególnych gałęzi produkcji. Plan miał ustalać przede wszystkim stosunek pomiędzy nakładami na wytwarzanie środków konsumpcji i środków produkcji. Nauczony doświadczeniami Związku Radzieckiego, Zaremba wskazywał na ryzyko wiążące się z forsowną industrializacją i „przeinwestowaniem” w przemyśle. Rząd robotniczo-chłopski miał w pierwszej kolejności skupić się na uruchomieniu oraz pełnym wykorzystaniu mocy produkcyjnych już istniejących zakładów, a tym samym na zwiększeniu konsumpcji społeczeństwa. Także w dalszej perspektywie planowanie miało przede wszystkim skupiać się na systematycznym wzroście poziomu życia ludności, rozbudowa aparatu produkcji służyłaby jedynie realizacji tego zadania, a nie stawała się celem samym w sobie [259].

Bardzo szeroki zakres kompetencji państwa w sprawach gospodarczych mógł rodzić ryzyko biurokratyzacji i oderwania władzy od rzeczywistych potrzeb społeczeństwa. Zdawał sobie z tego sprawę Zaremba, który wierzył, że uda się tego uniknąć poprzez wprowadzenie na dużą skalę do zarządzania gospodarką czynnika społecznego [260]. Na poziomie poszczególnych zakładów osiągnięte miało to zostać dzięki wprowadzeniu do ciał zarządzających przedstawicieli robotników. W przypadku obejmujących całe gałęzie przemysłu karteli, w zarządzie zasiadać mieli reprezentanci trzech stron: organizacji zawodowych, spożywców i państwa. Największy udział w podejmowaniu decyzji przypadałby przede wszystkim przedstawicielom strony społecznej, dla państwa Zaremba rezerwował rolę mediatora w ewentualnych sporach [261]. Chcąc uniknąć jednak znanej z początków władzy radzieckiej w Rosji anarchii w dziedzinie organizacji produkcji, publicysta PPS przestrzegał przed pozbawieniem poszczególnych jednostek życia gospodarczego fachowego kierownictwa. Wskazywał na konieczność wyraźnego określenia zadań i obowiązków kadry zarządzającej, co miało zapewniać stabilność przedsiębiorstw a zarazem ułatwiać rozliczanie ich dyrekcji z osiąganych wyników [262].

Wobec wspomnianego ryzyka nadmiernej biurokratyzacji dużego znaczenia nabierała również kwestia jawności życia gospodarczego i swobodnego dostępu do informacji na temat polityki ekonomicznej rządu. Zaremba pisał na ten temat: „Gospodarka planowa w ustroju przejściowym stanowi etap ku gospodarce uspołecznionej, musi więc być jawna dla każdego członka społeczeństwa, by wychowywać go w świadomości procesów gospodarczych i zbliżać chwilę całkowitego uspołecznienia. Poza tym posunięcia, decydowane przez kierownictwo produkcji w zakresie płac i cen, to przecież najżywotniejsze interesy mas. Dlatego też u podstaw całej organizacji całej produkcji planowej musi istnieć założenie jawności i kontroli”. Swobodny dostęp do pełnej informacji na temat zarządzania gospodarką miał być gwarancją rzeczywistej i trwałej kontroli społecznej nad polityką ekonomiczną państwa [263].

Tworząc plany gospodarczej przebudowy, Z. Zaremba bardzo wiele uwagi poświęcał problematyce systemu bankowego i kredytowego. Jednocześnie jednak, w przeciwieństwie do D. Grossa, nie uważał, że reforma finansowa może być najważniejszym krokiem na drodze do socjalizmu [264]. Upaństwowienie sektora finansowego traktował Zaremba jako konieczne dopełnieniem aktu przejęcia wielkich zakładów produkcyjnych i jednocześnie warunek powodzenia całej gospodarczej transformacji. W ustroju przejściowym podstawą całego systemu bankowego stać się miały pocztowe kasy oszczędnościowe, banki spółdzielcze i państwowe. Nadzór nad całym systemem pełnić miał zależny od rządu Bank Polski. Jednocześnie wierzył Zaremba, że takie rozwiązanie pozwoli wyeliminować nieprodukcyjne zyski z kredytu, które nazywał „najbardziej niemoralną i nieuzasadnioną stroną gospodarki kapitalistycznej”. W gospodarce planowej, po upaństwowieniu systemu bankowego, koszty kredytu miały być równe kosztom utrzymania całego aparatu kredytowego, wszelki zysk byłby wykluczony. Tym samym kredyt stałby się znacznie tańszy i bardziej dostępny, co pozytywnie wpłynęłoby na dynamikę życia gospodarczego [265].

Autor „Bezdroży kapitalizmu…” uznał za przedwczesne formułowanie szczegółowych zaleceń dotyczących polityki finansowej realizowanej w okresie przejściowym. Zwracał jedynie uwagę na kluczową dla organizacji i funkcjonowania gospodarki sprawę utrzymania stałej wartości pieniądza. Przestrzegał, że „polityka finansowa państwa robotniczo-chłopskiego nie może pójść po linii najmniejszego oporu i pozornie ułatwić sobie zadanie przez nadużywanie prasy drukarskiej” [266]. Stabilna waluta jest bowiem absolutnie konieczna jako miernik wartości, a także podstawa rachunkowości i wszelkiego gospodarczego planowania. Podtrzymaniu stałego kursu złotego służyć miało również uporządkowanie przez rząd robotniczo-chłopski wymiany z zagranicą. Zaremba, podobnie jak większość socjalistów, zdecydowanie opowiadał się za zaprowadzeniem państwowego monopolu handlu zewnętrznego [267], który miał być niezbędnym dopełnieniem gospodarki planowej. Takie rozwiązanie miało przede wszystkim zracjonalizować wszelką wymianę z innymi krajami, zlikwidować szkodliwe z punktu widzenia społeczeństwa dopłaty dumpingowe i uchronić państwo przed spekulacją oraz wszelkim naciskiem zewnętrznym obliczonym na restytucję kapitalizmu w Polsce. Monopol był zdaniem publicysty PPS konieczny również, aby odsunąć ryzyko wywozu kapitałów. Tak zorganizowany handel zagraniczny przynosić miał, zdaniem Zaremby, korzyści całemu społeczeństwu, a nie tylko, jak w kapitalizmie, wąskiej grupie eksporterów korzystających z dopłat dumpingowych [268].

Według koncepcji publicysty PPS głębokie reformy miały w gospodarce planowej objąć również sferę handlu wewnętrznego. Nowy aparat wymiany miał zapewniać szybki obrót towarami oraz stworzyć możliwości dostarczenia ich do każdego miejsca w kraju. Ponadto autor „Bezdroży kapitalizmu…” postulował maksymalne ograniczenie kosztów funkcjonowania handlu, który miał zostać zorganizowany przez rząd robotniczo-chłopski na trzech zasadniczych poziomach. Najwyższy, odpowiadający roli jaką pełnią w systemie kapitalistycznym wielcy hurtownicy, miały stanowić biura handlowe państwowych karteli. To one byłyby odpowiedzialne za rozsyłanie towarów do poszczególnych rejonów kraju i ich skład w dużych, obsługujących pokaźną liczbę konsumentów magazynach. Kolejne dwa poziomy aparatu dystrybucyjnego, odpowiadające w zasadzie roli pełnionej dotychczas przez średnich i drobnych hurtowników, miały być w zamyśle Zaremby zdominowane przez spółdzielnie spożywców, które sukcesywnie poszerzałyby zasięg swojego oddziaływania i liczbę swoich członków [269]. W „Bezdrożach kapitalizmu” czytamy: „Spółdzielcza organizacja spożywców z chwilą przejścia do gospodarki planowej stanie się podstawą nowego aparatu wymiany […] Na nią spadnie […] obowiązek społecznej organizacji sprzedaży detalicznej” [270]. Rolą państwa będzie wspieranie spółdzielczości, ale jednocześnie również kontrola wykonania powierzonych zadań. Zgodnie z przewidywaniami publicysty PPS część handlu detalicznego miała pozostać nadal w prywatnych rękach. Z jednej strony stanowiłoby to być pewien sprawdzian zdolności konkurencyjnych kooperatyw, a z drugiej była to konieczność wynikająca z niemożliwości natychmiastowego rozwinięcia sieci sklepów i hurtowni spółdzielczych do rozmiarów zapewniających satysfakcjonującą obsługę całej ludności kraju. Przewidywał, że z czasem liczba drobnych handlarzy będzie malała, wraz z rozwojem spółdzielczości przechodzić będą oni do zajęć produkcyjnych, przede wszystkim do rozwijającego się przemysłu [271].

W swoich rozważaniach Z. Zaremba poświęcał wiele uwagi sprawom rzemiosła oraz drobnej wytwórczości. Wskazywał na złudzenie pewnej samodzielności jakie w warunkach kapitalizmu panuje wśród drobnych posiadaczy, które jedynie maskuje rzeczywistą zależność od wierzycieli, hurtowników, pośredników itp. Przed postępującą pauperyzacją miał tę warstwę uchronić rząd robotniczo-chłopski i gospodarka planowa. Dla Zaremby warunkiem wstępnym udanej przebudowy rzemiosła była likwidacja dużej liczby najgorzej prosperujących warsztatów, których właściciele mieli otrzymać możliwość odnalezienia nowego zajęcia w rozwijającym się przemyśle. Pisał na ten temat: „Dzisiejszego nadmiaru samodzielnych rzemieślników rzemiosło nigdy nie będzie w stanie utrzymać. Otworzenie możności porzucenia marnej wegetacji przy stołku szewskim czy prymitywnym warsztacie ślusarskim i otrzymania pracy w fabryce stworzy dopiero dla uszczuplonej w ten sposób liczby rzemieślników możność podniesienia dochodu ze swej pracy” [272]. W ten sposób zracjonalizowane rzemiosło miało otrzymać wszelką możliwą pomoc od państwa, przede wszystkim w postaci taniego kredytu pozwalającego na rozwinięcie zakładu i jego techniczne unowocześnienie. Ponadto państwo popierałoby rozwój spółdzielni rzemieślniczych oraz dbało o stworzenie odpowiedniego mechanizmu zaopatrzenia rzemiosła i obrotu wytworzonymi przez nie produktami. Zaremba spodziewał się, że zmiany te nie tylko mogą poprawić sytuację samych rzemieślników, ale również przynieść korzyść całemu społeczeństwu, które będzie mogło zakupić produkty wysokiej jakości w przystępnej cenie.

Plan przebudowy sformułowany przez publicystę PPS przewidywał również radykalne zmiany w polskim rolnictwie. Należy zgodzić się z A. Jaeschke, że można dostrzec daleko idącą zbieżność propozycji przedstawionych w „Bezdrożach kapitalizmu…” i zapisów omówionego w poprzednim podrozdziale programu rolnego PPS [273]. Dodajmy więc tutaj tylko, że Zaremba szczególnie mocno podkreślał znaczenie rozwoju spółdzielczości na wsi, która miała chronić chłopów głównie przed lichwą i nieuczciwymi pośrednikami. Ostatecznego kształtu ustroju rolnego nie chciał przesądzać, wskazywał jedynie, że wszelkie reformy muszą być prowadzone z myślą o potrzebach całej gospodarki i przynieść rzeczywistą poprawę bytu ludności wiejskiej [274].

Zdaniem Z. Zaremby, radykalna przebudowa gospodarcza musiała pociągnąć za sobą poważne zmiany w strukturze budżetu centralnego. Konieczność tę wiązał przede wszystkim z niesprawiedliwością dotychczasowego systemu podatkowego oraz wzrostem wydatków inwestycyjnych państwa jaki miał nastąpić po wprowadzeniu gospodarki planowej. Dochody w nowym budżecie miały być przede wszystkim oparte na zyskach jakie przynosiłyby upaństwowione zakłady przemysłowe i wielka własność rolna. Uzupełniać miały je wpływy z podatków, z których zwolnieni zostaliby wszyscy, których zarobek nie przekracza „uczciwie obliczonego minimum egzystencji” oraz właściciele gospodarstw rolnych o powierzchni mniejszej niż 5 ha. Progresywny podatek dochodowy chciał Zaremba nałożyć na posiadaczy prywatnych przedsiębiorstw; danina ta miała być na tyle wysoka, aby uniemożliwić wytworzenie się „elementów wielkokapitalistycznych”. Publicysta PPS traktował system podatkowy jako narzędzie częściowego zmniejszania różnic społecznych, dlatego też w gospodarce planowej przewidywał dużo mniejszą rolę, niż było to dotychczas, dla podatków pośrednich. Miały one ulec szybko znacznemu obniżeniu, a z czasem być sukcesywnie redukowane i podlegać likwidacji [275].

Oprócz zmiany struktury dochodów budżetowych, Zaremba przewidywał, że wprowadzenie gospodarki planowej pociągnie za sobą również przeobrażenie struktury wydatków państwa. Największe możliwości zaoszczędzenia poważnych sum widział publicysta PPS przede wszystkim w zmniejszeniu budżetu wojskowego. Podobnie jak wielu ówczesnych socjalistów, był on zwolennikiem powszechnego uzbrojenia ludności i armii o charakterze milicyjnym, której koszt utrzymania byłby dużo niższy aniżeli w przypadku wielotysięcznej armii koszarowej [276]. Ponadto proponował zmniejszyć poważnie środki wydatkowane na policję, której znaczna część dotychczasowych funkcji jest związana z „ochroną władzy kapitalistów” oraz na wszelkiego rodzaj fundusze dyspozycyjne i reprezentacyjne. Rząd robotniczo-chłopski miał ponadto zlikwidować biurokratyczne przerosty w administracji i obniżyć pensje najwyższych urzędników, a także zmniejszyć wydatki na obsługę długu zagranicznego, choć Zaremba nie potrafił wskazać sposobu jakim mogłoby zostać to osiągnięte. Dzięki realizacji wszystkich wyżej wskazanych reform w ustroju przejściowym „budżet państwowy zacznie spełniać swą właściwą pozytywną rolę gospodarczą. Podniesie dobrobyt warstw najuboższych i najliczniejszych zarazem, budując z nich przez zmniejszanie obciążeń podatkowych, silną masę spożywców, jednocześnie zyski produkcji obróci natychmiast na rzecz całego społeczeństwa, przekształcając do gruntu swą stronę wydatkową” [277].

Z. Zaremba pośród publicystów i teoretyków PPS wyróżniał się wszechstronnością i rozległością zainteresowań. Jednocześnie jednak nie był zazwyczaj w swych rozważaniach zbyt oryginalny i miał skłonności do nadmiernego upraszczania wielu zagadnień [278]. Taką opinię potwierdza również analiza jego koncepcji gospodarczej przebudowy, którą wyłożył w „Bezdrożach kapitalizmu i drogowskazach przyszłości”. Wywody Zaremby rażą swoją jednostronnością, a w wielu miejscach również naiwnością. Trzeba przyznać, że o wielu istotnych sprawach pisze w sposób bardzo ogólny, tak że jego wypowiedzi trudno jednoznacznie interpretować i oceniać. Mimo to wydaje się, że można podjąć próbę wskazania kilka cech charakterystycznych stworzonego przez niego modelu.

Przede wszystkim należy podkreślić, że publicysta PPS kluczową i absolutnie dominującą rolę w życiu gospodarczym rezerwował dla państwa. To ono stać się miało największym posiadaczem środków produkcji, planować podział dochodu społecznego, określać rozmiary produkcji poszczególnych dóbr, koszty, ceny i płace. Tak duża rola państwa w gospodarce sprawia, że istotnego znaczenia w kontekście rozważań na temat systemu ekonomicznego nabierają zagadnienia dotyczące ustroju politycznego i mechanizmów jego funkcjonowania. Na ten temat jednak autor „Bezdroży kapitalizmu”, oprócz kilku ogólników, niewiele miał do powiedzenia.

Uderzające jest również, że pisząc o reformach jakie miałby przeprowadzić rząd robotniczo-chłopski Zaremba unika choćby prób oszacowania kosztów jakie należałoby ponieść przy ich realizacji. Zdaje się, iż był przekonany, że dzięki przejęciu przez państwo zysków dotychczas zawłaszczanych przez kapitalistów, a także dzięki przesunięciom wewnątrz budżetu uda się bez problemu pokryć koszty tak pożądanych działań jak wprowadzenie ubezpieczenia emerytalnego dla robotników czy rozwój infrastruktury kraju. Jednocześnie, analizując model gospodarki planowej Zaremby, zwrócić należy niewątpliwie uwagę na brak w nim realnego bodźca do postępu technicznego i innowacyjności, co mogłoby w dłuższej perspektywie grozić załamaniem całego systemu. Trzeba zauważyć, że Zaremba przyjmuje, że wszystkie zakłady państwowe, albo też ich większość będą wypracowywać zysk, który stanie się jednocześnie podstawą finansowania dalszego rozwoju gospodarczego. Założenie to jednak nie wydaje się tak oczywiste i zasadza się na przekonaniu, że z przyczyn ideowych wszyscy pracownicy będą zainteresowani w jak najlepszym wykonywaniu swoich obowiązków. Wątpliwości budzić muszą też prognozy Zaremby dotyczące radykalnego obniżenia kosztów administracji, jakie miałoby nastąpić po przejęciu władzy przez rząd robotniczo-chłopski. Przypuszczać można, że mielibyśmy raczej do czynienia z procesem odwrotnym, wszak tak znaczący wzrost zdań ekonomicznych państwa zaowocować musiałby znacznym zwiększeniem liczebności urzędników. Tym samym korzyści odniesione dzięki radykalnemu zmniejszeniu pensji na najwyższych szczeblach administracji stałyby się bardzo iluzoryczne.

Wszystkie wskazane powyżej słabe strony stworzonego przez Zarembę modelu wydają się być jednak jedynie problemami drugorzędnymi wobec zaproponowanego przez niego mechanizmu kierowania całym życiem gospodarczym, który przewiduje istnienie centralnego ośrodka planowania. Sprawia to, że cały system w wielu miejscach upodabnia się do modelu gospodarki nakazowo-rozdzielczej jaka ukształtowała się w Polsce po II wojnie światowej. Wojciech Roszkowski, za Leszkiem Balcerowiczem, przytacza cztery elementy definiujące gospodarkę nakazowo-rozdzielczą. Są to: hierarchiczna struktura zarządzania, sztywne ustalanie parametrów działania (ceny, płace, stopy procentowe, kursy walut), miękkie ograniczenia budżetowe oraz monopol handlu zagranicznego [279]. Wobec niekonkretności wywodów Zaremby trudno jednoznacznie ustalić, w jakim stopniu powyższa charakterystyka pasowałaby do stworzonego przez niego modelu. W przypadku monopolu handlu zagranicznego zbieżność jest oczywista. Wydaje się również, że zgodnie z duchem wypowiedzi publicysty PPS projektowana przez niego gospodarka planowa byłaby zarządzana w sposób hierarchiczny, choć zdaje się, że rozumiał tę hierarchiczność w sposób inny niż ten znany nam z powojennej praktyki. Zaremba przewidywał również centralne ustalanie płac oraz cen [280], co wskazuje na to, że proponowany przez niego model dzieliłby, w pewnym przynajmniej zakresie, z modelem gospodarki nakazowo-rozdzielczej również trzeci definiujący go element. W przypadku miękkich ograniczeń budżetowych niewiele możemy powiedzieć, Zaremba bowiem jak już powiedziano nie zastanawiał się zupełnie nad problemem rentowności upaństwowionych przedsiębiorstw. Wydaje się jednak, że gdyby zrealizowano w praktyce jego propozycje to właściciel, czyli państwo, gotów byłby ponosić dodatkowe koszty, aby tylko powstrzymać nieprzynoszący dochodów zakład przed bankructwem. Jako uzupełnienie warto dodać zarazem, że model Zaremby przewidywał duży udział czynnika społecznego w zarządzaniu gospodarką i szeroki zakres samorządu pracowniczego, co czyniłoby go być może w pewnym zakresie podobnym do wariantu gospodarki centralnie sterowanej, realizowanego w Jugosławii.

Mimo to jednak nieuprawnionym byłoby upatrywać w Zarembie prekursora „realnego socjalizmu” znanego z czasów Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Przede wszystkim nie pozwala na to duża ogólnikowość i powierzchowność jego analiz, która otwiera pole do różnych interpretacji. Ponadto zarysowany przez niego plan przebudowy miał być jedynie pierwszym krokiem w kierunku całkowitego uspołecznienia gospodarki i realizacji socjalizmu [281]. Pamiętać należy również, że Zaremba był mocno przywiązany do tradycji i wartości reprezentowanych przez PPS, która nierozerwalnie łączyła socjalizm z demokracją; dowiódł tego przywiązania w 1946 r., kiedy to postanowił udać się na emigrację. Warto wreszcie brać pod uwagę bardzo specyficzną sytuację, w jakiej Zaremba formułował swoje propozycje; głębokie załamanie kapitalizmu spychające w najgorszą nędzę miliony ludzi na pewno skłaniało do radykalizmu sądów i bezkompromisowości. Z drugiej strony dokonania radzieckiej pięciolatki, zwłaszcza gdy oddzieliło się je od terroru i totalizacji życia społecznego, musiały pobudzać wyobraźnię i sugerować kierunek poszukiwania alternatyw dla systemu kapitalistycznego [282].

Zdaje się, że na zakończenie warto wskazać również mocne strony proponowanej przez Zarembę wizji przebudowy gospodarczej. Zwraca uwagę przede wszystkim dalekowzroczność jego analizy, dostrzegał bowiem konieczność poważnego przeobrażenia i modernizacji struktury polskiego społeczeństwa. Służyć miał temu w głównej mierze postulowany przez niego dynamiczny rozwój przemysłu, co pozwoliłoby złagodzić problem przeludnienia na wsi. Industrializacja była również zdaniem Zaremby najlepszym sposobem, aby zapewnić nowe źródło utrzymania dużej grupie drobnych kupców i rzemieślników, których sytuacja sukcesywnie się pogarszała i groziła im z czasem zupełna utrata źródła utrzymania.

Zapewne dodatnio należałoby również ocenić propozycje publicysty PPS idące w kierunku podkreślenia redystrybucyjnego charakteru budżetu państwowego. Progresywny podatek dochodowy oraz liczne ulgi dla najuboższych do dziś stanowią główne punkty w programach partii europejskiej socjaldemokracji. Niewątpliwą zaletę modelu Zaremby stanowiło też bardzo silne zaakcentowanie zasad demokracji pracowniczej i chęć stworzenia możliwości rzeczywistej partycypacji całej pracującej ludności w procesach zarządzania gospodarką. Ten postulat nie tylko miał chronić przed biurokratyzacją systemu, ale również był wyrazem głębokiego humanizmu Zaremby i wiary, w zdolność człowieka do świadomego kierowania procesami rozwoju społecznego i gospodarczego.

4.3 „Socjalizm rynkowy” Oskara Langego

Oskar Lange był niewątpliwie jednym z najciekawszych i najoryginalniejszych publicystów gospodarczych międzywojennej PPS. Należał – używając określenia Romana Wapińskiego – do „pokolenia Polski Niepodległej”. Reprezentanci tej generacji polskich polityków i społeczników zaczynali poważną działalność zazwyczaj po 1918 r., już w odrodzonej Polsce, w warunkach bardzo różnych od tych, które mieli ich starsi koledzy [284]. Lange, podobnie jak wielu jego rówieśników z różnych obozów politycznych, skłonny był do radykalizmu i bezkompromisowych sądów. Często również nie zgadzał się i polemizował z bardziej doświadczonymi i starszymi od siebie liderami PPS.

Pierwsze kroki w polityce stawiał Lange współtworząc w rodzinnym Tomaszowie Maz. na przełomie 1919 i 1920 r. struktury Związku Polskiej Młodzieży Socjalistycznej. Niedługo później opuścił Tomaszów i w 1922 r. rozpoczął studia prawnicze na Uniwersytecie Poznańskim, skąd już po roku przeniósł się do Krakowa na Uniwersytet Jagielloński. Tam też na dobrze rozpoczęła się jego przygoda z polityką. Wstąpił do Związku Niezależnej Młodzieży Socjalistycznej, organizacji grupującej studentów o poglądach lewicowych, zarówno sympatyzujących z komunistami jak i z socjalistami [285]. Po prokomunistycznym rozłamie w 1923 r. ZNMS stał się pod względem ideowym bardziej jednolity i zbliżył się do PPS. Wraz z narastaniem kryzysu gospodarczego i represyjności reżimu sanacyjnego akademicy-socjaliści coraz krytyczniej jednak podchodzili do polityki realizowanej przez kierownictwo partii [286]. W krakowskim kole ZNMS Lange pełnił przez jakiś czas funkcję przewodniczącego i sekretarza, ponadto był zaangażowany w prace krakowskiego oddziału Towarzystwa Uniwersytetu Robotniczego. W 1927 r. zdecydował się na wstąpienie do PPS, w której nie pełnił jednak żadnych eksponowanych funkcji, choć niewątpliwie ze względu na swoją wiedzę i erudycję cieszył się dużym autorytetem i poważaniem [287]. W Krakowie organizował m.in. koło samokształceniowe, którego prace ogniskowały się wokół kluczowych zagadnień teorii socjalizmu [288], niejednokrotnie też wygłaszał przy różnych okazjach referaty poświęcone najważniejszym problemom ruchu robotniczego.

Lange był bliżej związany z nieliczną, ale bardzo prężnie działającą grupą radykalnych działaczy ZNMS i PPS (głównie z Warszawy i Krakowa), w której skład wchodzili m.in. Stefan Arski (Artur Salman), Julian Hochfeld, Wiktor Ehrenpreis, L. Winterok, Władysław Malinowski i in. Organem tej grupy było czasopismo „Płomienie” (nawiązanie do tytułu znanej powieści Stanisława Brzozowskiego) ukazujące się od X 1931 r. do V 1933 [289]. W 1934 r. dla dobra swojego naukowego rozwoju wyjechał Lange do Stanów Zjednoczonych na stypendium Fundacji Rockefellera i jedynie w trakcie krótkich wizyt w kraju mógł wpływać w ograniczony sposób na sytuację w PPS.

Lange właściwie od samego początku swojej działalności w ruchu socjalistycznym był związany z jego radykalnym skrzydłem, sam siebie określał jako „lewicowego socjalistę” [290]. Był jednak bardziej naukowcem niż politykiem, w żadnym wypadku nie można go uznać za czołowego działacza PPS czy choćby za jednego z liderów jej „lewicowego” skrzydła. Jego publicystyka i referaty miały jednak bardzo duży wpływ na kształtowanie się poglądów wewnątrzpartyjnej opozycji i przyczyniły się do postępującej na przełomie lat 20. i 30. radykalizacji stanowiska znacznej części pepeesowców.

Z racji swojego wykształcenia był Lange osobą szczególnie predestynowaną do zabierania głosu w sprawach gospodarczych. W 1928 r. obronił na UJ doktorat z ekonomii (przygotowany pod kierunkiem prof. Adama Krzyżanowskiego), a w maju 1931 r. pomyślnie zdał kolokwium habilitacyjne. W tym okresie swej pracy naukowej zajmował się, częściowo z konieczności, głównie zagadnieniami statystyki i koniunktury gospodarczej [291]. Jego zainteresowania wykraczały jednak daleko poza dziedzinę ekonomii. Wiele czasu poświęcał socjologii, historii, filozofii, prawu oraz antropologii. Świetnie znał dorobek europejskiej myśli marksistowskiej, na bieżąco zapoznawał się również z kolejnymi pracami głównych teoretyków zachodniej socjaldemokracji, a także bolszewików. Szczególnie wnikliwie studiował teksty austromarksistów [292], przede wszystkim Maxa Adlera [293] i O. Bauera. Ponadto  wysoko cenił Lange powstałe przed 1914 r. rozprawy K. Kautsky’ego i Rudolfa Hilferdinga [294] oraz teoretyczną spuściznę klasyków polskiego socjalizmu: Edwarda Abramowskiego, S. Brzozowskiego i Kazimierza Kelles-Krauza. Wspomnieć należy również o jego dużym zainteresowaniu niektórymi aspektami myśli Róży Luksemburg i Włodzimierza I. Lenina [295]. Wszystkie te inspiracje można dostrzec bez trudu w tekstach, które pisał przed wyjazdem do Stanów Zjednoczonych.

W 1934 roku ukazała się stosunkowo obszerna broszura programowa grupy „Płomienie”, która nosiła tytuł „Gospodarka – polityka – taktyka – organizacja socjalizmu”. Rozdział, w którym zaprezentowano całościowy plan gospodarczej przebudowy został napisany przez Oskara Langego, a pewne poprawki do niego wprowadził Marek Breit, ekonomista, krakowski działacz ZNMS i PPS [296].

Dla pełnego przedstawienia modelu gospodarki socjalistycznej opisanego we wspomnianej broszurze konieczna jest w pierwszej kolejności krótka analiza poglądów Langego [297] na kapitalizm i ewolucję jakiej ten ustrój ulegał. Punktem wyjścia tych rozważań było stwierdzenie głębokiej wewnętrznej przemiany jaka nastąpiła wraz z przełomem XIX i XX w. Dawny kapitalizm wolnokonkurencyjny ze swobodną grą popytu i podaży jako automatycznym mechanizmem uzgadniania wysokości produkcji i potrzeb społecznych  odszedł już do przeszłości. Ogromny postęp technologiczny, rozwijający się proces centralizacji gospodarki i aktywna polityka ekonomiczna państwa sprawiły, że nieuniknione stało się przejście do nowej formacji gospodarczej nazwanej przez Langego kapitalizmem monopolistycznym [298]. Charakteryzować się miał on przede wszystkim bardzo dużą koncentracją kapitału, co sprawiło, że pośród producentów w wielu gałęziach gospodarki zamiast kilkudziesięciu czy kilkuset podmiotów (jak było w kapitalizmie leseferystycznym) było tylko kilka bardzo dużych przedsiębiorstw, które w całości zapanowały nad danym rynkiem. Taka koncentracja zrodziła naturalne dążenie do porzucenia zasad wolnej konkurencji i przejścia przedsiębiorstw do współpracy, która gwarantuje duży zysk każdemu z nich. W ten sposób doszło do narodzin zrzeszeń producentów, takich jak kartele, trusty czy syndykaty [299]. Okazuje się również, że kluczową rolę w kapitalizmie monopolistycznym zaczęło odgrywać państwo. W czasach wolnej konkurencji pełniło ono, zgodnie ze wskazaniami ekonomii klasycznej, funkcję „nocnego stróża”, tworzyło jedynie ogólne ramy życia gospodarczego i dbało o utrzymanie spokoju społecznego. W kapitalizmie monopolistycznym sytuacja jednak uległa radykalnej zmianie, państwo stało się aktywnym uczestnikiem życia gospodarczego, a w ostatecznym rozrachunku jest, według Langego, „generalnym rozdzielcą dochodu społecznego”. Dzieje się tak ponieważ tylko od woli instytucji państwowych zależy możliwość zajęcia stanowiska monopolistycznego przez zrzeszenia producenckie. Sama ich potęga ekonomiczna i finansowa jest niewystarczająca, musi być dopełniona przez władzę polityczną, która uchroni potencjalnego monopolistę przed konkurencją zagraniczną i ułatwi wyeliminowanie groźnych przeciwników na rynku wewnętrznym [300]. Tym samym od państwa zależy zaistnienie monopoli i ich skala, a więc pośrednio również stopa zysku w poszczególnych gałęziach gospodarki; wyższa w tych zmonopolizowanych i niższa w gałęziach podlegających zasadom wolnej konkurencji. Koszt tej dysproporcji ponoszą nie tylko „nieuprzywilejowani” przedsiębiorcy, ale również wszystkie inne warstwy społeczne. Kluczowa rola państwa w kapitalizmie monopolistycznym sprawia zarazem, że „oligarchia wielkokapitalistyczna” (określenie Langego) stara się zdobyć decydujący wpływ na rząd i całą administrację państwową, aby tym sposobem zapewnić sobie gwarancję dalszego funkcjonowania tak korzystnego dla niej systemu [301]. Następuje proces powolnego zbliżenia kół wielkokapitalistycznych i władz państwowych, uwidacznia się tym samym w sposób wyraźny klasowy charakter instytucji państwa [302].

Konstatacja ta jest dla Langego bardzo ważna gdyż stanowi istotny argument w polemice ze zwolennikami teorii „wrastania w socjalizm”, którzy uważali postępującą koncentrację produkcji i wzrost gospodarczej roli państwa za tendencję pozytywną. Zgodnie z tym poglądem dzięki demokracji politycznej proletariat ma dużą szansę zdobyć udział we władzy, a tym samym zyskiwać coraz większy wpływ na kierowanie gospodarką. W taki sposób miałby się odbyć proces pokojowego i stopniowego przerastania kapitalizmu w socjalizm. Lange zaś konsekwentnie obstawał przy mocno zakorzenionym w myśli marksistowskiej przekonaniu o klasowym charakterze państwa [303]. Etatyzm w żadnym wypadku nie był dla niego rozwiązaniem problemów klasy robotniczej,  państwo kapitalistyczne jest w równym stopniu wyzyskiwaczem co pojedynczy kapitalista [304]. Zupełnie nierozsądne jest również przekonanie o możliwości wykorzystania ustroju demokratycznego do zyskania przez klasę robotniczą wpływu na gospodarkę, gdyż: „Dalsze istnienie kapitalizmu monopolistycznego nie da się pogodzić z istnieniem demokracji politycznej”. Dalej Lange pisze: „Demokracja polityczna ma przed sobą tylko dwie możliwości: albo zginąć pod ciosami monopolistycznego kapitalizmu, albo też stać się narzędziem dyktatury proletariatu” [305].

Wielki Kryzys stanowił dla Langego moment przełomowy w dziejach kapitalizmu, pokazał bowiem zupełne bankructwo tego systemu. Okazał się on niezdolny do dalszego zaspokajania, choćby w skromnym wymiarze, najbardziej fundamentalnych potrzeb społecznych, a tym samym okazał się niezdolny do realizacji podstawowych zdań, jakie stawia się każdemu ustrojowi gospodarczemu. Możliwości produkcyjne zakładów wykorzystywane były w niewielkim stopniu, w magazynach zalegały ogromne ilości towarów, rolnicy narzekali na nadprodukcję, a mimo to znaczna część społeczeństwa cierpiała niewyobrażalną nędzę i głód. Obserwując taką sytuację autorzy broszury „Gospodarka – polityka…” pisali: „To niesamowite wprost istnienie tuż obok siebie niezaspokojonych potrzeb ludzkich z jednej strony, a bezczynnych warsztatów pracy i wielomilionowej rzeszy bezrobotnych z drugiej świadczy o tym, że gospodarka kapitalistyczna utraciła zdolność dalszego funkcjonowania” [306].

Wcześniejsze kryzys ekonomiczne były stosunkowo łagodne i krótkotrwałe, gdyż dzięki działaniu mechanizmu rynkowego dochodziło po pewnym czasie do uzgodnienia optymalnego poziomu produkcji i konsumpcji. W warunkach kapitalizmu monopolistycznego taki automatyzm według Langego jest już niemożliwy. Ingerencja państwa w stosunki gospodarcze i koncentracja kapitału doprowadziły do znacznego ograniczenia wolnej konkurencji, a postęp technologiczny sprawił, że gospodarka kapitalistyczna stała się mało elastyczna. Tym samym jak pisał: „kryzysy kapitalistyczne przemieniają się w kryzys kapitalizmu”. W takiej sytuacji upadek tego ustroju wydawał się być koniecznym ponieważ możliwości powrotu do zasad wolnej konkurencji w praktyce nie istniały, musiałoby bowiem dojść do podważenia fundamentalnego prawa kapitalizmu, czyli dążenia do maksymalizacji zysku. Lange nie spodziewał się, że wielcy kapitaliści wyrzekną się swoich monopolistycznych pozycji i wiążących się z nimi wysokich, pewnych dochodów. Państwo również nie może ich do tego zmusić, gdyż, jak pamiętamy, pozostaje całkowicie pod wpływem wielkiego kapitału. Zamiast więc prób „zawrócenia koła historii” realizowana była polityka pogłębiania interwencji państwa w życie gospodarcze, która powiększała jeszcze nieład i ostatecznie niszczyła resztki rynkowego automatyzmu. Lange uważał, że pewną stabilizację kapitalizm może osiągnąć dzięki stosowaniu przez rząd takich doraźnych rozwiązań jak inflacja czy dewaluacja. W dłuższej perspektywie jednak pogłębić to mogło tylko chaos, a następujące po krótkich okresach koniunktury załamania stawałyby się coraz poważniejsze i coraz dłuższe [307]. Jedynym wyjściem z tego „błędnego koła” miała być likwidacja kapitalizmu i zastąpienie go planową gospodarką socjalistyczną. Lange daleki był jednak od naiwnej wiary w samoczynny upadek systemu i dobrowolne przekazanie przez burżuazję władzy klasom pracującym. Obalenie kapitalizmu możliwe jest tylko poprzez bezkompromisową i zdecydowaną politykę partii robotniczych. Miałyby one wykorzystując zwątpienie zdecydowanej większości społeczeństwa w racjonalność i sens dalszego istnienia kapitalizmu stanąć na czele walki o nowy ustrój społeczny. Lange postulował odrzucenie metod stosowanych przez reformistów i aprobował rewolucyjne sposoby przejęcia władzy przez ruch robotniczy. W żadnym z jego tekstów pisanych w omawianym okresie nie dowiadujemy się, jak miałaby wyglądać owa „rewolucja”, na pewno jednak byłaby krańcowo różna od proponowanej przez F. Perla „rewolucji w majestacie prawa”. Zwycięstwo sił antykapitalistycznych (zapewne przy użyciu przemocy i drogą pozaprawną [308]) prowadziłoby do przejęcia pełni władzy politycznej przez „rewolucyjny rząd robotniczo-chłopski”, który niezwłocznie przystąpiłby do głębokiej przebudowy całego życia gospodarczego. Lange uważał, że powolne, stopniowe zastępowanie kapitalizmu elementami gospodarki socjalistycznej skazałoby całe to wielkie przedsięwzięcie na niepowodzenie. Objęcie władzy przez rząd socjalistyczny zlikwidowałoby bowiem warunki niezbędne dla efektywnego funkcjonowania gospodarki kapitalistycznej, przede wszystkim poczucie bezpieczeństwa własności prywatnej i dochodu jaki ona przynosi. Nic nie byłoby w stanie zachęcić kapitalistów do inwestowania i ponoszenia ryzyka, jeśli istniałaby groźba wywłaszczenia czy daleko idącej ingerencji aparatu państwowego w funkcjonowanie ich przedsiębiorstw. Tym samym gospodarka załamałaby się zupełnie, a nowa władza utraciłaby jakąkolwiek wiarygodność. Aby tego uniknąć rząd rewolucyjny powinien natychmiastowo podjąć radykalne kroki, które pozwoliłyby przeobrazić życie gospodarcze kraju i przystąpić bezzwłocznie do budowy socjalizmu [309].

Najistotniejszym elementem przejścia od kapitalizmu do gospodarki socjalistycznej dla Langego była całkowita zmiana struktury własnościowej gospodarki. Postulował natychmiastowe wywłaszczenie bez odszkodowania wszystkich banków i wkładów w nich się znajdujących [310], zakładów przemysłowych zatrudniających powyżej 20 robotników [311] i gospodarstw rolnych obejmujących powyżej 20 ha obszaru [312]. Wszystkie banki miały zostać połączone w jeden Bank Powszechny, który stałby się jedynym w państwie kredytodawcą, a tym samym ośrodkiem kontroli nad całym życiem gospodarczym. Odebrane dotychczasowym właścicielom zakłady przemysłowe wraz z przedsiębiorstwami będącymi wcześniej własnością państwa miały, według autorów broszury „Gospodarka – polityka – taktyka – organizacja socjalizmu”, zostać połączone w ramach Powszechnych Trustów Krajowych organizowanych dla każdej gałęzi produkcji (np. górnictwo, hutnictwo, przemysł metalowy, chemiczny itp.). Wywłaszczoną ziemię zamierzano zaś rozparcelować i przekazać chłopom małorolnym i bezrolnym. Część wzorowo prowadzonych gospodarstw miała pozostać pod kontrolą państwa z przeznaczeniem na cele doświadczalne i naukowe [313].

Tak radykalne kroki podjęte przez rząd rewolucyjny mogły zdaniem Langego spowodować pewne reperkusje ze strony innych państw, liczono jednak, że uda się te napięcia załagodzić, a być może w ogóle nie wystąpią, gdyż rewolucja prawdopodobnie obejmie jednocześnie większą część kontynentu. W najgorszym wypadku należało się liczyć z uczynieniem pewnych wyjątków dla kapitału zagranicznego i cudzoziemców oraz wypłatą odszkodowań. Z drugiej strony jednak tak poważne przekształcenie struktury własnościowej i całkowita reorganizacja życia gospodarczego miały zapewnić nowej władzy stabilne poparcie zdecydowanej większości społeczeństwa [314].

Gospodarka socjalistyczna, według Langego, nie może być gospodarką zetatyzowaną, poddaną całkowitej kontroli państwowej biurokracji. Zamiast tego proponował uspołecznienie, dzięki któremu zarządzanie wytwórczością miałoby spoczywać w rękach ogółu pracujących. Niestety jak wyglądać miałoby owo „uspołecznienie” dowiadujemy się bardzo niewiele. Osiągnięte miało zostać poprzez obdarzenie Powszechnych Trustów Krajowych daleko idącą autonomią i samodzielnością. W ich kierownictwie kluczową rolę, dzięki istnieniu systemu rad robotniczych, odgrywaliby sami pracownicy [315].

Zakłady produkcyjne w gospodarce socjalistycznej, podobnie jak miało to miejsce w kapitalizmie, musiałyby prowadzić ścisły rachunek zysków i strat. W przypadku gdyby jakieś przedsiębiorstwo przynosiło trwale deficyt to Bank Powszechny miałby prawo je zlikwidować. Kryteria rentowności oczywiście nie dotyczyłyby wszelkich zakładów użyteczności publicznej (np. edukacja, służba zdrowia, instytucje naukowe itp.), co więcej sektor ten zostałby w systemie socjalistycznym znacznie rozbudowany.

Autorzy broszury „Gospodarka – polityka…” byli przekonani, że uspołecznione przedsiębiorstwa nie tylko będą unikać deficytów, ale zdołają jeszcze wypracować pewną nadwyżkę, która przeznaczona byłaby na zastępowanie zużytych urządzeń, a także na powiększanie już istniejących fabryk i budowę nowych. Ta nadwyżka pozwalałaby również m.in. na finansowanie zakładów użyteczności publicznej. Nosić ona miała nazwę „stopy akumulacyjnej”, a jej poziom ustalać miał dla całej gospodarki Bank Powszechny. Zakłady, których dochody nie przewyższałyby kosztów o odpowiedni procent, równy stopie akumulacyjnej, pozbawione mogły zostać przez Bank Powszechny kredytów i tym samym skazane zostałyby na zamknięcie [316].

Gospodarka socjalistyczna miała być w zamyśle Langego pozbawiona tych wad, które zadecydowały o niefunkcjonalności i nieracjonalności kapitalizmu monopolistycznego, czyli dążeń do osiągnięcia przez zrzeszenia producenckie absolutnej dominacji na danym rynku oraz braku automatyzmu w przystosowywaniu wysokości produkcji do potrzeb społecznych. Ten pierwszy cel chciał osiągnąć poprzez ograniczenie możliwości osiągania przez trusty czy pojedyncze zakłady nadwyżek większych niż stopa akumulacji. W związku z tym, że trust byłby jedynym producentem w danej gałęzi gospodarki mogło powstać naturalne dążenie do podnoszenia cen towarów i jednoczesnego ograniczania produkcji. Byłaby to praktyka bardzo podobna do polityki realizowanej przez monopole kapitalistyczne. Aby tego uniknąć, w gospodarce socjalistycznej obowiązywać musi nakaz przeznaczania ewentualnych dochodów przekraczających stopę akumulacji na podwyżkę dochodów pracowników danego trustu czy zakładu. Jednocześnie trusty miałyby obowiązek zatrudniania wszystkich zgłaszających się do nich po pracę robotników. Tym samym do trustu przynoszącego ponadnormatywne dochody zgłaszaliby się dodatkowi robotnicy zwabieni wzrostem płac, a wypracowany zysk przewyższający stopę akumulacji musiałby być dzielony na coraz większą liczbę pracowników. Równowaga po pewnym czasie zostałaby przywrócona, a jednocześnie zniknęłaby pokusa do prowadzenia polityki na wzór monopolu [317].

Swobodny przepływ robotników pomiędzy zakładami i trustami odgrywać miałby również kluczową rolę w ustalaniu kierunków polityki inwestycyjnej Banku Powszechnego. Zadaniem bowiem tej najistotniejszej w gospodarce socjalistycznej instytucji będzie wspieranie produkcji tych dóbr, na jakie społeczeństwo wyraża największe zapotrzebowanie [318], którego wskaźnikiem będzie liczba robotników zgłaszających się po pracę w trustach. Im dany produkt będzie popularniejszy, tym szybciej będą znikały jego zapasy z magazynów producenta. To spowoduje wzrost ceny (zadziała klasyczne prawo popytu i podaży), a więc jednocześnie zakłady osiągną większy dochód niż stopa akumulacji. Ten zysk będzie musiał być rozdzielony pomiędzy pracowników danego zakładu co spowoduje, jak już wspomniano, przepływ robotników z innej gałęzi produkcji. Monitorując więc proces migracji siły roboczej pomiędzy gałęziami gospodarki, Bank Powszechny uzyska informacje dotyczące zapotrzebowania społecznego na poszczególne dobra i wskazówki dotyczące polityki inwestycyjnej. W tak skonstruowanym systemie znacząco zostanie ograniczona dowolność administracji państwowej i Banku Powszechnego w kierowaniu rozwojem gospodarczym, a jednocześnie zaistnieje gwarancja, że zaspokajane będą wszystkie istotne potrzeby społeczeństwa [319].

Lange chciał zachowania również pokaźnych rozmiarów sektora gospodarki nieuspołecznionej. Obok rolnictwa, własność prywatna miała dominować również w dziedzinie drobnego handlu, rzemiosła i drobnego przemysłu. Oczywiście prywatni przedsiębiorcy zmuszeni mieli zostać do podporządkowania się ogólnym zasadom socjalistycznej gospodarki i do konkurencji z wielkimi zakładami uspołecznionymi. W związku z tym Lange planował obciążenie ich podatkiem w wysokości raty akumulacyjnej płaconej przez zakłady uspołecznione. Dzięki takiemu rozwiązaniu prywatna własność miała szansę utrzymać się wszędzie tam, gdzie jej funkcjonowanie jest bardziej racjonale, w innym wypadku będzie musiała ustąpić pola przedsiębiorstwom uspołecznionym. Lange wierzył, że w dłuższej perspektywie możliwa będzie dobrowolna kolektywizacja części rolnictwa (np. produkcja zbożowa) oraz uspołecznienie wytwórczości w tych dziedzinach, w których koncentracja produkcji przynosi z ekonomicznego punktu widzenia lepsze efekty [320].

Zagadnienia handlu zagranicznego nie są zbyt obszernie omówione w broszurze programowej grupy „Płomienie”. Podlegać miał on w gospodarce socjalistycznej ścisłej kontroli ze strony administracji. Poszczególne trusty byłyby zobligowane do tworzenia specjalnych biur obsługujących wymianę z zagranicą, przez które przechodziłyby również transakcje prowadzone przez prywatnych przedsiębiorców i rolników. W dziedzinie międzynarodowego obrotu kapitałem decydującą rolę jako jedyny kredytodawca dla całego rynku wewnętrznego pełniłby Bank Powszechny [321].

Ostatecznym uzasadnieniem przebudowy gospodarczej, oprócz względów etycznych i kulturalnych, była dla Langego wyższa efektywność nowego systemu [322]. Pisał on: „Każdy ustrój gospodarczy istnieje dla ludzi, a nie ludzie dla niego; gospodarka socjalistyczna ma więc sens tylko o tyle, o ile potrafi zaspokoić potrzeby szerokich mas lepiej aniżeli gospodarka kapitalistyczna” [323]. Jednocześnie był przekonany, że projektowany przez niego system będzie w stanie spełnić ten warunek. Przede wszystkim socjalizm pozwoliłby ograniczyć dysproporcje w podziale dochodu społecznego, co natychmiastowo przyniosłoby bardzo poważny wzrost stopy życiowej mas pracujących. Przestawienie gospodarki na tory socjalistyczne miało również gwarantować szybką likwidację jednego z najpoważniejszych problemów społecznych, jakie zrodził Wielki Kryzys, czyli masowego bezrobocia. Byłoby to możliwe przede wszystkim dzięki wykorzystaniu pełnej mocy produkcyjnej już istniejących zakładów, a także dzięki znacznej rozbudowie sektora usług publicznych. Duże znaczenie miała mieć również reorganizacja wydatków budżetowych, przede wszystkim radykalne ograniczenie środków wydawanych na wojsko i policję [324], Lange uważał, że mogłyby one zostać przesunięte na rozwój budownictwa mieszkalnego lub gmachów użyteczności publicznej, co pozwoliłoby na znalezienie zatrudnienia kolejnym tysiącom bezrobotnych, a jednocześnie przyniosłoby duży pożytek całemu społeczeństwu.

Oprócz natychmiastowej likwidacji plagi bezrobocia w miastach stworzenie podstaw gospodarki socjalistycznej miało, według Langego, doprowadzić również do radykalnej poprawy sytuacji na wsi i likwidacji tak niekorzystnej dla rolników dysproporcji pomiędzy cenami artykułów przemysłowych a cenami produktów rolnych. Stać się tak miało przede wszystkim dzięki wzrostowi zamożności chłopów obdzielonych dodatkowymi parcelami. Pozytywny wpływ miałoby również uspołecznienie przemysłu, które zaowocowałoby znacznym wzrostem produkcji, artykuły przemysłowe stałyby się tańsze, a rynek wewnętrzny uległby znacznemu powiększeniu. W warunkach kapitalizmu monopolistycznego zamknięcie tzw. nożyc cen, które doprowadzały wieś do ruiny było dla autorów broszury programowej grupy „Płomienie” niemożliwe [325].

Poglądy prezentowane przez Oskara Langego w omawianym okresie na łamach socjalistycznej prasy oraz w pracy „Gospodarka – polityka – taktyka – organizacja socjalizmu” w istotny sposób wpłynęły na przebieg prowadzonych w szeregach PPS dyskusji poświęconych problemom ekonomicznym. Jego wystąpienia nierzadko zmuszały do ponownego rozważenia dotychczas często bezrefleksyjnie przyjmowanych założeń, pobudzały do polemiki i pogłębienia refleksji nad zasadami funkcjonowania systemu kapitalistycznego. Koncepcje Oskara Langego zyskały sobie również uznanie wśród dużej części radykalnych działaczy PPS opozycyjnie nastawionych wobec polityki realizowanej przez kierownictwo tej partii. Gdy w 1934 r. na XXIII Kongresie zapowiedziano zmianę programu PPS, działacze ci przystąpili do opracowywania własnego projektu tego dokumentu. Wśród historyków istnieją kontrowersje, kto był autorem tekstu. Jan Tomicki uważa, że byli to: A. Próchnik, W. Kielecki (J. Libkind) i B. Drobner [326]. Według zaś Zbigniewa Szczygielskiego program „lewicy” miał być opracowany przez W. Malinowskiego, J. Hochfelda, W. Gumplowicza, W. Kieleckiego i S. Arskiego [327]. Trzeba przyznać, że argumentacja J. Tomickiego jest dużo bardziej przekonująca i to ku niej skłaniają się w większości historycy. Obszerne fragmenty tego tzw. żółtego programu [328] nawiązywały do rozważań Langego i M. Breita zawartych w broszurze „Gospodarka – polityka…”. W bardzo podobny sposób przeprowadzona została m.in. analiza funkcjonowania kapitalizmu monopolistycznego i skutków wzrostu gospodarczej roli państwa. Autorzy „żółtego programu” pisali: „Gospodarka kapitalistyczna ulega całkowitemu rozprężeniu. Coraz wyraźniej zarysowuje się bankructwo kapitalizmu, coraz szersze warstwy ludności pracującej […] uginają się pod jarzmem upadającego ustroju”. W dokumencie tym zdecydowanie więcej uwagi poświęcono analizie aktualnej sytuacji społeczno-ekonomicznej i metodom walki o władzę niż zasadom organizacji przyszłej gospodarki socjalistycznej. Jednak i w tym wypadku propozycje tzw. lewicy PPS były w dużej części zbieżne z poglądami wyłożonymi w broszurze programowej grupy „Płomienie” [329].

Przygotowany przez wewnątrzpartyjną opozycję projekt programu, oparty w swojej gospodarczej części na koncepcjach Langego nie zyskał aprobaty członków Rady Naczelnej i CKW, a wobec stopniowego zmniejszania się wpływów radykałów w partii nie zdołał nawet wejść pod obrady XXIV Kongresu PPS w 1937 r.

Zaprezentowana powyżej propozycja gospodarczej przebudowy opracowana przez Langego zasługuje bez wątpienia na uwagę i kilka słów komentarza. Przede wszystkim uderzające jest niespodziewane i wielce oryginalne połączenie przez krakowskiego ekonomistę marksizmu z zasadami liberalnej ekonomii klasycznej [330]. Z tego też niecodziennego mariażu wynika dwojakie uzasadnienie konieczności zastąpienia kapitalizmu przez socjalizm. Z jednej strony bowiem jest to efekt procesów społecznego rozwoju, których porządek i wewnętrzną dynamikę odkrył i zrekonstruował Marks. Jednocześnie wobec sprzeniewierzenia się przez kapitalizm swojej fundamentalnej zasadzie, czyli wolnej konkurencji, socjalizm staje się konieczny gdyż daje realną gwarancję, że będzie ustrojem gospodarczo bardziej efektywnym od swojego poprzednika. Próżno w pracach innych polskich socjalistów poszukiwać równie subtelnej analizy i próby racjonalnego uzasadnienia socjalizmu. Jednak mimo całej swojej oryginalności i rzadko spotykanej wśród polskich socjalistów intelektualnej głębi oraz przenikliwości można zgłosić pod adresem przedstawionego przez Langego modelu cały szereg zastrzeżeń.

Przede wszystkim mocno wątpliwa wydaje się rzeczywista efektywność i wydajność mechanizmu rynkowego opartego na swobodnym przepływie pracowników. Gwarancja uzyskania zatrudnienia w każdym zakładzie z pewnością nie przyczyniałaby się do wzrostu wydajności, a wobec nieistnienia bodźców do podnoszenia efektywności pracy cały rozwój gospodarczy stanąłby niewątpliwe pod znakiem zapytania. Ponadto Lange zdaje się przyjmować założenie, że ostatecznie o decyzjach dotyczących miejsca zatrudnienia, jakie wybierał będzie każdy pracownik zadecydują jedynie czynniki ekonomiczne. Takie przypuszczenie nie jest chyba jednak w pełni słuszne, a odstępstwo od niego w poważny sposób mogłoby zakłócić działanie misternie skonstruowanego mechanizmu równowagi. Oparcie funkcjonowania całej gospodarki na zapewnieniu swobodnego przepływu pracowników z jednej gałęzi produkcji do drugiej pociąga za sobą ponadto jeszcze szereg innych zagrożeń dla całego systemu. Możemy przypuszczać, że z tego powodu proces zarządzania gospodarką byłby obciążony poważną ułomnością związaną z powolnym obiegiem informacji, wszak fluktuacje zatrudnienia w poszczególnych trustach i ich trendy stałyby się widoczne dopiero po pewnym czasie. Ponadto nie do końca przemyślany wydaje się sposób powiązania polityki inwestycyjnej realizowanej przez Bank Powszechny z impulsami płynącymi od społeczeństwa. Rozwiązania proponowane przez Langego zaowocowałyby zapewne stagnacją gospodarki i swoistym „konserwatyzmem” produkcji. Dodatkowo doszłoby do zupełnego wyeliminowania jakichkolwiek realnych bodźców stymulujących rozwój innowacyjności. Upraszczając całą rzecz można powiedzieć, że Bank Powszechny, według modelu Langego, inwestowałby największe środki w te gałęzie produkcji, których wytwory byłyby najchętniej kupowane przez konsumentów. Tym samym, na gruncie logiki rządzącej całym modelem, niemożliwe jest rozwinięcie się nowych gałęzi produkcji. W systemie kapitalistycznym kapitaliści w swej masie nie tylko dostosowują się do potrzeb społeczeństwa, nie tylko zaspokajają zapotrzebowania zgłaszane przez rynek, ale sami stymulują powstawanie nowych potrzeb u konsumentów, sami ten rynek poszerzają. W modelu Langego zaś miejsca na tego typu mechanizm nie ma.

Należy również zwrócić uwagę, że Lange zupełnie niemal pominął problematykę związaną z systemem finansowym i inflacją. Jak słusznie zauważa Tadeusz Kowalik, nie przewidział choćby możliwości lawinowego wzrostu cen produktów, który mógłby być niepożądanym i paradoksalnym efektem zadziałania skonstruowanego przez Langego mechanizmu rynkowego [331]. Nietrudno sobie bowiem wyobrazić sytuację, w której jeden trust, dążąc do zwiększenia swojego zysku podnosi ceny przy jednoczesnym obniżeniu produkcji, czyli postępuje podobnie jak monopolista w systemie kapitalistycznym. Lange przewidywał w takiej sytuacji, jak wiemy, że dzięki przepływowi pracowników uda się szybko sytuację przywrócić do normy. Jednak można również spodziewać się, że inne trusty chcąc ratować poziom swoich dochodów i dążąc do podtrzymania produkcji postąpią w podobny sposób: zwiększą ceny, obniżą produkcję i tym samym będą mogły podnieść płace swoich pracowników. Powtórzenie podobnego schematu w przypadku większej ilości trustów i przedsiębiorstw musiałoby przynieść poważną inflację, której skutki odczułoby całe społeczeństwo. Wydaje się więc, że wobec przedstawionych powyżej wątpliwości, względnie sprawne i nie grożące wzrostem cen funkcjonowanie tego mechanizmu możliwe byłoby tylko przy istnieniu, mówiąc językiem Marksa, „rezerwowej armii pracy”. W modelu Langego zaś nie ma dla niej miejsca, gdyż jak pamiętamy, panuje obowiązek przyjmowania przez przedsiębiorstwa wszystkich zgłaszających się po pracę.

Dla dzisiejszego czytelnika analiza kapitalizmu początków XX w., jaką przeprowadził Lange, wydaje się nie być pozbawiona słabych punktów. Jak pamiętamy wypływał z niej wniosek o nieuchronnym upadku kapitalizmu i konieczności zastąpienia go bardziej efektywnym systemem gospodarczym. Jednak wiele spośród ocen krakowskiego ekonomisty było mocno przesadzonych, zaobserwowane przez siebie skrajne tendencje generalizował i rzutował na całość systemu kapitalistycznego utwierdzając się tym samym w przekonaniu o rychłym zwycięstwie socjalizmu.

Mimo tych wszystkich, oczywistych dzisiaj, niedostatków zaproponowanej w broszurze „Gospodarka – polityka – taktyka – organizacja socjalizmu” wizji gospodarczej przebudowy, warto dostrzec również jej pozytywne elementy. Przede wszystkim, co znacząco odróżnia ten model od propozycji innych socjalistycznych teoretyków, zachowany miał zostać rzeczywisty rynek produktów i pracy, Lange nie wierzył w skuteczność wszechobejmującego planowania. Ponadto w miejsce znanego choćby ze Związku Radzieckiego woluntaryzmu administracji gospodarczej wprowadzano automatyczny mechanizm regulowania gospodarki, który jednocześnie miał być podstawą wytyczania dróg dalszego jej rozwoju. Tym samym, w zamyśle Langego, nowe inwestycje miały być uzależnione w zupełności od realnych potrzeb społeczeństwa, a gospodarka zabezpieczona przed zgubnym wpływem polityki. Wydaje się jednak, że szczególnie docenić należy dążenie do faktycznego upodmiotowienia społeczeństwa w dziedzinie stosunków ekonomicznych. Chciał to Lange osiągnąć poprzez rozbudowę samorządu pracowniczego i obdarzenie go bardzo szerokimi kompetencjami. To właśnie rzeczywisty udział wszystkich pracujących w podejmowaniu decyzji gospodarczych miał przede wszystkim odróżniać socjalizm od zwykłego, znanego jeszcze z gospodarki kapitalistycznego, etatyzmu.

4.4 „Ukrajowienie” zamiast upaństwowienia. Gospodarcza przebudowa w ujęciu Daniela Grossa

Trzecim publicystą PPS, który w latach Wielkiego Kryzysu podjął poważniejszą próbę nakreślenia kierunków gospodarczej przebudowy był Daniel Gross. W przeciwieństwie do Z. Zaremby czy O. Langego jest on dzisiaj postacią niemal zupełnie zapomnianą, znaną tylko wąskiemu gronu historyków. Tymczasem w latach 30. był jednym z aktywniejszych uczestników debaty nad ekonomicznymi problemami Polski, a głoszone przez niego poglądy wywoływały wiele kontrowersji i polemik.

Swoją polityczną działalność zaczynał jeszcze w XIX wieku tworząc w Bielsku struktury galicyjskiej Polskiej Partii Socjalno-Demokratycznej [332]. Po odzyskaniu niepodległości, w zjednoczonej PPS, nie pełnił początkowo szczególnie eksponowanych i ważnych funkcji. Większą aktywność przejawiał na szczeblu lokalnym, m.in. przez cały okres międzywojenny był członkiem OKR w Białej, zajmował również stanowiska w samorządzie i licznych organizacjach społecznych [333]. W 1926 roku, na XX Kongresie PPS został wybrany do Centralnego Sądu Partyjnego. Wybór ten powtarzano następnie na wszystkich kolejnych kongresach, aż do wybuchu II wojny światowej.

W wyborach w 1928 r., podobnie jak w 1922 r. D. Gross startował z ramienia PPS do Senatu, jednak bez powodzenia, mandatu nie uzyskał. Mimo to rychło zasiadł w izbie, gdyż 13 kwietnia 1929 r. zmarł nestor galicyjskiego socjalizmu Jan Englisch, a jego miejsce w Senacie zajął właśnie Gross. Oficjalne ślubowanie złożył 30 XII 1929 r. [334] W kolejnym roku wobec przedterminowego rozwiązania parlamentu przez prezydenta Mościckiego odbyły się następne wybory, które mimo iż bardzo dalekie od demokratycznych standardów przyniosły Grossowi sukces. Dzięki temu w izbie zasiadał do 1935 r., czyli do końca III kadencji.

Spośród publicystów gospodarczych PPS wyróżniała Grossa bez wątpienia niezwykła aktywność oraz wytrwałość w prezentowaniu swoich przemyśleń i racji. Przede wszystkim wykorzystywał w tym celu łamy socjalistycznej prasy, głównie „Robotnika”. Opublikował w latach Wielkiego Kryzysu w centralnym organie PPS pokaźną ilość artykułów o tematyce ekonomicznej, w których konsekwentnie prezentował swoje kontrowersyjne poglądy. Jego teksty ukazywały się również w innych pismach, m.in. w „Robotniczym Przeglądzie Gospodarczym”. Warto dodać, że artykuły te często były poprzedzone komentarzami redakcji zachęcającymi do dyskusji nad zawartymi w nich tezami czy wręcz dystansującymi się od ich treści [335]. Ponadto Gross chętnie również występował jako mówca z ramienia ZPPS w trakcie debat w Senacie, a także brał aktywny udział w dyskusjach kongresowych próbując przekonać delegatów do słuszności swoich racji. Przyznać należy jednak, że te starania nie przynosiły raczej pożądanych skutków, propozycje O. Langego, a zwłaszcza Z. Zaremby zyskiwały sobie zdecydowanie większą ilość zwolenników niż koncepcje sędziwego senatora z Bielska [336].

Według D. Grossa, Wielki Kryzys, a mówiąc bardziej ogólnie, cały okres po pierwszej wojnie światowej, był potwierdzeniem tezy o ostatecznym załamaniu systemu kapitalistycznego. W latach wojny, biorące w niej udział państwa w zasadniczy sposób zmieniły mechanizmy funkcjonowania gospodarki. Wolny handel zagraniczny został zupełnie zniesiony, zastąpiła go bezpośrednia wymiana między rządami państw. Ponadto znacznemu ograniczeniu uległ obrót walutowy, a rządy uzyskały niemal nieograniczony kredyt w banku emisyjnym swojego państwa. Mimo tak poważnego podważenia zasad ekonomicznego liberalizmu, gospodarka walczących państw nie tylko nie uległa załamaniu, ale znacząco się rozwinęła, co umożliwiło im długoletnie dźwiganie ciężarów wojny. Problemy z zaopatrzeniem i reglamentację towarów, zjawiska szczególnie dokuczliwe w ostatnim okresie konfliktu tłumaczył Gross przede wszystkim brakiem rąk do pracy, a nie niewydolnością gospodarki wojennej. Mimo iż system ten okazał się bardzo skuteczny, pozwolił bowiem na przyspieszony wzrost gospodarczy, niezbędny przecież do utrzymania wielomilionowych armii, po zakończeniu wojny podjęto próbę powrotu do starych zasad gospodarki liberalnej. Okazało się jednak, że nie jest to zadanie możliwe już do wykonania, a rozmiar i długotrwałość załamania, które nastąpiło w 1929 r. jest tego ostatecznym potwierdzeniem [337]. Gross pisał: „Walka między kapitalizmem a Socjalizmem rozstrzygnięta już została na korzyść Socjalizmu, właśnie przez załamanie się rynku światowego” [338]. Świat wszedł zdaniem senatora PPS w okres przejściowy, w który należy przystąpić do gospodarczej przebudowy. Swoje poglądy na kształt owej przebudowy, którą wobec bankructwa kapitalizmu i nędzy większości społeczeństwa należy podjąć niezwłocznie przedstawił Gross w szeregu artykułów publikowanych w „Robotniku”, a także w broszurze pod tytułem „Socjalistyczny plan przejścia z kryzysu do koniunktury. W związku z socjalistyczną przebudową ustroju gospodarczego”. Wydana została ona w roku 1936, więc w zasadzie wykracza poza ramy chronologiczne niniejszej pracy. Nie zawiera ona jednak praktycznie nic nowego w porównaniu z tym co wcześniej pisał senator z Bielska, jedynie systematyzuje i porządkuje prezentowane uprzednio w prasowych artykułach propozycje. Dlatego też wydaje się, że wykorzystanie tej broszury w niniejszej pracy jest ze wszech miar uzasadnione.

Gross, podobnie jak inni publicyści PPS, za największy autorytet w sprawach ekonomicznych i społecznych uważał Karola Marksa. Trzeba jednocześnie przyznać, że interpretował dzieło niemieckiego filozofa w duchu wybitnie ewolucjonistycznym i naturalistycznym [339]. Wyrażał przekonanie o istnieniu „naturalnego” porządku kolejno następujących po sobie formacji społecznych, których kształt w bardzo ograniczony sposób jest zależny od człowieka. Warto tutaj przytoczyć fragment z przedmowy do pierwszego wydania I tomu „Kapitału”: „Nawet gdy jakieś społeczeństwo wpadnie na trop prawa natury, rządzącego jego ruchem – a wykrycie ekonomicznych praw ruchu nowoczesnego społeczeństwa jest właśnie ostatecznym celem niniejszego dzieła – nawet wówczas nie może ono ani przeskoczyć przez naturalne fazy swego rozwoju, ani usunąć ich dekretami. Może jednak skrócić i złagodzić męki porodowe” [340]. Właśnie na te słowa Marksa szczególnie często powoływał się Gross. Uważał, że zadaniem  socjalistów jest przede wszystkim spełnić rolę akuszerki nowego ustroju, łagodzić wiążące się z przeobrażeniami ekonomicznymi „męki porodowe” [341]. Jednocześnie dostrzegał, że Marks nie zdążył doprowadzić swoich badań do końca i nie pozostawił po sobie dokładnego opisu drogi do socjalizmu, co było jego zdaniem główną przyczyną licznych nieporozumień w łonie ruchu socjalistycznego.

Gross łączył przebudowę gospodarczą i wejście na drogę do socjalizmu w sposób bezpośredni z proponowanymi przez siebie środkami walki z kryzysem. Jak już pisaliśmy, zalecał przede wszystkim wprowadzenie monopolu handlu zagranicznego, ustaw dewizowych, a także głęboką reformę systemu finansowo-kredytowego. Realizacja tych postulatów miała nie tylko przynieść doraźną poprawę koniunktury, ale była również w jego zamyśle elementem całościowego planu gospodarczej transformacji. Gross powoływał się m.in. na rozważania Marksa zawarte w III tomie „Kapitału”, które jego zdaniem miały sugerować, że to właśnie system kredytowy, a zwłaszcza jego jądro, czyli bank emisyjny będzie najważniejszą „dźwignią” gospodarczej transformacji. Zdecydowanie, jako nieuzasadnione, odrzucał wszelkie etatystyczne propozycje i dążenie do natychmiastowego uspołecznienia choć części zakładów pracy [342]. Pisał: „Pomylili się ci, którzy sądzili, że w wyniku rewolucji politycznej, która miała miejsce w państwach po ukończeniu wojny światowej ma nastąpić rewolucja socjalna polegająca od razu na socjalizacji tj. na opanowaniu warsztatów pracy przez proletariat […] Hasło bezpośredniego upaństwowienia czyli nacjonalizacji prywatnych warsztatów pracy, choćby skartelizowanych okazało się nierealnym i niecelowym” [343]. Uważał, że nacjonalizacja, zamiast przynieść emancypację robotników, może jeszcze bardziej ich zniewolić, gdyż utraciliby oni prawo do  zrzeszania się i obrony swoich interesów przez związki zawodowe, staliby się zupełnie zależni od biurokracji. Powołując się na przykład Związku Radzieckiego, przewidywał, że w przypadku realizacji postulatów etatystycznych do „nędzy materialnej dołączy się jeszcze niewola polityczna” [344]. Uważał również, że upaństwowienie nie jest „naturalną” fazą jaka powinna nastąpić po załamaniu rynku światowego, a tym samym, że jest „niezgodne z marksizmem”; postulaty etatystyczne powinny więc zostać jak najszybciej wyeliminowane z programów partii socjalistycznych.

Wynika z powyższego, że przebudowa gospodarcza nie wiązała się dla Grossa ze zmianą stosunków własnościowych. Tym samym zdawał się nie dostrzegać kluczowej z punktu widzenia teorii ekonomicznej Marksa kategorii „nadwartości”, czyli inaczej mówiąc pracy nieopłaconej, zawłaszczonego przez kapitalistę zysku. Istota przebudowy dla senatora PPS wiązała się natomiast z przejściem od rynku światowego i nieograniczonej wymiany handlowej pomiędzy kapitalistami różnych państw do rynku wewnętrznego i modelu gospodarki częściowo zamkniętej. Osiągnięcie tego celu, jak już wspomniano, wiązał Gross z realizacją reform finansowych i wprowadzeniem państwowego monopolu na wszelką wymianę z zagranicą [345]. Pisał na ten temat: „W tomie III cz. II »Kapitału« podnosi Marks, że właściwą przyczyną wszelkich kryzysów zawsze jest zubożenie mas i ograniczenie ich zdolności nabywczej. Nie zdążył on zbadać przyczyny tego zjawiska i sposobu jego usunięcia. Nie wykrył on jeszcze, że istotną przyczyną kryzysu jest obecny system kredytowy i walka konkurencyjna na rynkach zagranicznych” [346]. Proponowane przez Grossa reformy miały doprowadzić do przejęcia przez państwo kontroli nad emisją pieniądza, a także, poprzez ograniczenia dewizowe i uporządkowanie handlu zagranicznego, zabezpieczyć go przed spadkiem wartości. Gross postulował zniesienie wymienialności waluty na złoto i pójście drogą inflacji, jako najskuteczniejszym sposobem ożywienia gospodarki. Liczył, że dzięki ustawom dewizowym jednocześnie możliwe byłoby uchronienie waluty przed spekulacją i zapewnienie jej stałego kursu [347]. Tak radykalna reforma finansów uzupełniona miała zostać oddaniem bankowi emisyjnemu decydującej roli w systemie kredytowym. To właśnie poprzez kredyt długoterminowy, udzielany przez bank emisyjny państwo, miałoby prowadzić swoją politykę inflacyjną i jednocześnie nakręcać koniunkturę „od wewnątrz”, jak pisał Gross. Ponadto bank centralny stać się miał gwarantem oszczędności społeczeństwa lokowanych w  bankach prywatnych, a także bezpośrednim nadzorcą innych instytucji finansowych. Dzięki temu system kredytowy zostałby uspołeczniony i stałby się najważniejszym instrumentem gospodarczej przebudowy.

Realizacja postulowanych przez Grossa reform miała być niezbędnym przygotowaniem i  wstępem do budowy „zamkniętego rynku wewnętrznego, a tym samym przejściem do ustroju socjalistycznego” [348]. W okresie „zamkniętego rynku wewnętrznego” kluczowa rola w życiu gospodarczym, podobnie jak przewidywali inni socjaliści w swoich rozważaniach na temat postkapitalistycznych porządków, przypadłaby państwu. Jednak w zamyśle Grossa nie byłoby ono bezpośrednim organizatorem życia gospodarczego i właścicielem środków produkcji, ale jedynie nadzorcą i kontrolerem całej gospodarki. Głównym zadaniem państwa będzie doprowadzenie do maksymalnej rozbudowy rynku wewnętrznego i proporcjonalnego podniesienia spożycia całego społeczeństwa. Gross spodziewał się, że dzięki proponowanym przez niego reformom powstaną warunki do maksymalnego wykorzystania zdolności produkcyjnych rodzimej gospodarki. Zapewnić miała to, będąca efektem inflacji, obfitość pieniądza na rynku, która stworzy odpowiednio wysoki popyt na krajowe towary [349]. Szczególną rolę w realizacji tego zadania przypisywał Gross ustawom dewizowym [350]. Postulowanemu przez wielu socjalistycznych teoretyków upaństwowieniu przeciwstawiał „ukrajowienie”, którego realizacja miała jednocześnie oznaczać ostateczny kres kapitalizmu. Definiował w sposób następujący: „Ukrajowienie warsztatów pracy, czyli – związanie gospodarstw rolnych  i wytwórni przemysłowych, znajdujących się na terenie państwa, w jedną całość, [w]spólnotę gospodarczą” [351]. Tutaj też Gross dostrzegał zasadniczą różnicę dzielącą komunistów od socjalistów. Ci pierwsi domagają się etatyzacji, a tym samym rozrostu biurokracji. Socjaliści zaś powinni domagać się usunięcia ubóstwa i nędzy, czego warunkiem jest właśnie „ukrajowienie” gospodarki. Z tego punktu widzenia problem własności środków produkcji tracił na znaczeniu [352]. Kontrolę nad życiem gospodarczym miało według koncepcji Grossa państwo realizować także poprzez wyznaczanie maksymalnej stopy zysku, jaką będą mogli uzyskiwać kapitaliści, oraz określanie wysokości płac i czasu pracy.[353]

Senator PPS spodziewał się, że z czasem zmieniał się będzie sposób zarządzania pozostającymi wciąż w prywatnych rękach przedsiębiorstwami. Dzięki upowszechnieniu edukacji i podniesieniu fachowych kompetencji pracowników będzie postępował ewolucyjny proces demokratyzacji kierownictwa przedsiębiorstw. Tym samym gospodarka będzie powoli ulegała, zgodnie z zaleceniami Marksa, coraz większemu uspołecznieniu. Gross dopuszczał możliwość, że w dalekiej przyszłości dojdzie do nacjonalizacji zakładów przemysłowych, spodziewał się jednak, że będzie to naturalny efekt postępu kulturalnego i gospodarczego, a także demokratyzacji i uspołecznienia instytucji państwa, a nie następstwo administracyjnej decyzji władz [354].

Na zakończenie warto kilka słów poświęcić przewidywanemu przez senatora PPS sposobowi prowadzenia wzajemnej wymiany handlowej między państwami, które przeprowadzą „ukrajowienie” swoich gospodarek. Wspomniane bowiem wcześniej ustawy dewizowe miały być dopiero pierwszym krokiem na drodze do regulacji wzajemnych stosunków. Gross spodziewał się, że w przyszłości zostaną zawarte szczegółowe porozumienia pomiędzy bankami emisyjnymi poszczególnych państw, które pozwolą na bezkonfliktowe i korzystne dla każdej ze stron prowadzenie handlu zagranicznego. Przewidywał, że przyszła wymiana, prowadzona w warunkach państwowego monopolu, będzie odbywała się w sposób bezgotówkowy, oparta zostanie na wymianie „towar za towar”. Dodatkowo banki centralne zawrą porozumienie dotyczące podtrzymywania sztywnego kursu walut, co pozwoli na zachowanie stabilności poszczególnych rynków krajowych i zlikwiduje ryzyko jakiejkolwiek spekulacji walutowej. Uzupełnieniem takiej umowy mogło być wzajemne zniesienie ceł i powstanie strefy wolnego handlu. W taki sposób widział Gross możliwość realizację modnej w latach trzydziestych idei paneuropejskiej. Pisał na ten temat w „Robotniku”: „Przez współdziałanie banków emisyjnych Europy może dojść bez trudności do powstania gospodarczej paneuropy socjalistycznej i taka mniej więcej – wyobrażam sobie – będzie droga do pozyskania państw także poza Europą dla światowego gospodarczego Związku Socjalistycznego” [355].

W tekstach D. Grossa uwagę czytelnika szczególnie zwracają dwie rzeczy: duża zawiłość i niejasność wywodu, a także naiwność z jaką ich autor podchodzi do problematyki gospodarczej. Ta zawiłość wypowiedzi Grossa sprawia również, że dzisiejszy badacz może mieć duży problem z interpretacją jego koncepcji. Szczególnie jest to widoczne gdy przyjrzymy się proponowanym przez Grossa reformom systemu finansowego. Postulowana przez niego inflacja miała w założeniu nie pociągać za sobą spadku wartości pieniądza, czyli według jego definicji „dewaluacji”. Należy zauważyć, że ustawy dewizowe i monopol państwowy w handlu zagranicznym być może stanowiłyby skuteczny instrument podtrzymywania stałego kursu własnej waluty, ale nie mogłyby zapobiec wzrostowi cen, jaki bez wątpienia nastąpiłby po znacznym zwiększeniu liczby pieniędzy znajdujących się w obiegu. Tym samym rzeczywista wartość pieniądza na rynku wewnętrznym uległaby obniżeniu. Zdaje się, że tego problemu Gross nie dostrzegał. Ponadto nie określił, choćby w przybliżeniu, skali inflacji jaka miałaby zostać zastosowana w okresie gospodarczej przebudowy, pisał jedynie o tym, że należy dążyć do tego, by obieg pieniężny zaspokajał rzeczywiste potrzeby gospodarki [356]. Takie „rzeczywiste potrzeby” jednak są niezwykle trudne do zdefiniowania. Nie można zresztą oprzeć się wrażeniu, że wyposażony w odpowiednie instrumenty rząd bez skrupułów nadużywałby metod inflacyjnych dla poprawy swojej politycznej pozycji. Propozycje Grossa zabezpieczenia przed takim, niewątpliwie groźnym procederem, nie zawierały.

Niejasność wypowiedzi Grossa pozwala jednak również na inną interpretację jego koncepcji, w duchu trochę podobnym do idei keynesizmu. Idąc tym tropem należałoby w senatorze PPS widzieć orędownika jedynie umiarkowanej i kontrolowanej inflacji, która służyć miałaby przede wszystkim nakręcaniu przez państwo koniunktury i stymulowaniu popytu [357]. Wydaje się jednak, że ta interpretacja jest zdecydowanie trudniejsza do obrony, byłaby chyba zbyt umiarkowana, wobec przekonania Grossa o rewolucyjnym i przełomowym charakterze jego „odkrycia” ekonomicznego.

Zastrzeżenia i wątpliwości nasuwające się przy analizie reform finansowych proponowanych przez Grossa nie są jedynymi jakie można zgłosić wobec jego koncepcji gospodarczej przebudowy. Przede wszystkim razi zupełny brak zainteresowania innymi, niż dziedzina finansów, problemami ekonomicznymi kraju. Gross nie odnosi się choćby w żaden sposób do katastrofalnej sytuacji polskiego rolnictwa, co w przypadku gospodarki kraju agrarnego nie może uchodzić za zwykłe przeoczenie. Zdaje się również, że organizacja handlu międzynarodowego oparta na proponowanych przez senatora PPS zasadach, a także realizacja idei „socjalistycznej paneuropy” wiązałaby się z wieloma skomplikowanymi problemami, zarówno technicznej jak i politycznej natury, które prawdopodobnie mogłyby uniemożliwić realizację tych zamysłów [358].

Propozycje gospodarczej przebudowy prezentowane przez Daniela Grossa w dużym stopniu wykazują podobieństwo do koncepcji głoszonych przez Hendrika de Mana, jednego z przywódców belgijskich socjalistów [359]. Swoje poglądy na temat dróg wyjścia z kryzysu gospodarczego przedstawił de Man w broszurze pt. „Plan odbudowy świata”. Postulował przede wszystkim upaństwowienie kredytu i instytucji finansowych oraz nacjonalizację jedynie największych zakładów przemysłowych; pozostałe przedsiębiorstwa miały pozostać w rękach prywatnych właścicieli lub spółdzielni. Głównym zadaniem gospodarczym państwa miało być stymulowanie koniunktury i ogólne jedynie planowanie kierunków rozwoju. Warunkiem powodzenia tych reform, według belgijskiego socjalisty, było utrzymanie systemu demokracji parlamentarnej i zjednanie przez socjalistów poparcia tzw. „warstw pośrednich” [360]. Plan de Mana spotkał się z dużym zainteresowaniem lewicy w całej Europie. Polscy socjaliści oceniali go w sposób bardzo zróżnicowany, zdarzały się zarówno opinie bardzo krytyczne jak i pełne entuzjazmu [361]. Niewątpliwie jednym z największych zwolenników koncepcji de Mana pośród publicystów PPS był właśnie D. Gross [362]. Poglądy obydwu tych teoretyków dalekie były wówczas od socjalistycznej ortodoksji i wydaje się, że stanowiły w pewnym sensie zapowiedź trudnej drogi, jaką przyszło pokonać europejskiej socjaldemokracji by ostatecznie pogodzić się z istnieniem prywatnej własności środków produkcji [363].

 

Zakończenie

Wielki Kryzys gospodarczy bardzo poważnie wpłyną na ewolucję myśli politycznej zarówno w Polsce, jak i na całym świecie. Okazało się bowiem, że tradycyjny liberalizm, połączony z niezwykle ograniczoną kontrolą instytucji państwa nad gospodarką nie jest w stanie zapewnić stabilnego i długotrwałego wzrostu. Prowadzone na całym świecie poszukiwania nowych dróg i nowych doktryn przyniosły ostatecznie tryumf koncepcjom interwencjonistycznym i popytowym. W światowej polityce ekonomicznej na kilkadziesiąt lat decydujące znaczenie zyskał keynesizm.

W okresie Wielkiego Kryzysu w szczególnie ciekawej sytuacji znaleźli się socjaliści, programowo przecież od dawna kontestujący system kapitalistyczny. Publicyści Polskiej Partii Socjalistycznej przed 1929 r. stosunkowo niewiele uwagi poświęcali zagadnieniom gospodarczym, obok wypowiedzi odnoszących się do bieżących problemów ekonomicznych państwa, rzadko pojawiały się rozważania dotyczące samej istoty kapitalizmu czy też mechanizmów funkcjonowania przyszłego ustroju socjalistycznego. Zresztą wobec żywionego przekonania o konieczności powolnych, ewolucyjnych przemian w drodze do socjalizmu nie było to konieczne; perspektywa nowego ładu społecznego wydawała się tak odległa, że nie należało poświęcać zbyt wiele czasu na snucie rozważań dotyczących przyszłości.

Jednak wybuch światowego kryzysu gospodarczego, który bardzo szybko przybrał nieznane wcześniej rozmiary, zmusił socjalistów do znacznego przewartościowania swoich stanowisk. Rozpoczął się okres ożywionych debat, problemy ekonomiczne wysunęły się zdecydowanie na pierwsze miejsce i uzyskały niezwykle duży wpływ na całą działalność partii. Stanowiska wypracowane w trakcie dyskusji lat 1929-1935 w decydujący sposób wpłynęły również na kształt, dotyczących spraw gospodarczych, zapisów przyjętego na początku 1937 roku, przez XXIV Kongres PPS, nowego programu partii [364]. Powszechność załamania i jego ogromna skala w naturalny sposób rodziły wśród socjalistów przekonanie o przełomowym charakterze epoki, byli bowiem świadkami niespotykanej wcześniej manifestacji nieudolności kapitalizmu. Wszystkie wady i sprzeczności tego systemu, o których od dawna już mówili, objawiły się teraz w sposób bardzo wyraźny. Kryzys gospodarczy poważnie zagroził wręcz fizycznej egzystencji tysięcy mieszkańców kraju. Wszystko to zdawało się potwierdzać dawne proroctwa Karola Marksa, kapitalizm jawił się jako przeszkoda dla dalszego postępu i rozwoju. Jak zauważał Z. Zaremba, socjaliści przecenili możliwości rozwoju gospodarki wolnorynkowej, Wielki Kryzys pokazał bardzo wyraźnie, że nie można już liczyć na ewolucyjne przemiany i powolną przebudowę kapitalizmu na socjalizm. Podobne opinie wyrażali również inni działacze PPS. W tej sytuacji socjaliści wysunęli tezę o strukturalnym charakterze kryzysu. Ich zdaniem załamanie nie było efektem niesprzyjającej koniunktury i zbiegu okoliczności, ale ostatecznym dowodem na wyczerpanie możliwości rozwojowych przez kapitalizm. Mechanizm starego systemu okazał się niewydolny, ratunkiem mogła być jedynie budowa gospodarki planowej i uspołecznienie środków produkcji. Dziś oczywista jest dla nas pomyłka jaką popełnili wówczas socjaliści, kapitalizm odnalazł w sobie wystarczająco dużo sił, aby dokonać głębokiej reformy i powrócić na drogę wzrostu. W ostatecznym rachunku system nie tylko nie upadł, ale wewnętrznie się umocnił, kolejny raz okazało się jak wielka jest elastyczność i zdolności adaptacyjne gospodarki kapitalistycznej. Trudno jednak choć w części nie rozumieć stanowiska socjalistów, katastrofa ekonomiczna przybrała ogromne rozmiary i tylko osoby najbardziej przywiązane do prywatnej własności środków produkcji mogły głosić przekonanie, że są to jedynie przejściowe trudności. Realizacja socjalistycznego mitu, długo żywione marzenie o sprawiedliwym i dostatnim społeczeństwie – to wszystko zdawało się być na wyciągnięcie ręki; nie przypadkiem więc interpretowano wszystkie informacje w sposób potwierdzający tezę o strukturalnym charakterze kryzysu. Bez wątpienia zresztą odcisnęła ona decydujące piętno na wszystkich rozważaniach ekonomicznych socjalistów w latach 1929-1935.

Wielki Kryzys to czas znacznej radykalizacji całej PPS. Była to zresztą naturalna, jak się wydaje się, reakcja na zaostrzanie się reżimu politycznego i gwałtowne pogorszenie poziomu życia całego niemal społeczeństwa. Owocowało to konsekwentną i bardzo ostrą opozycją wobec polityki rządu przez cały omawiany okres. Krytyka kolejnych posunięć, bądź też właśnie ich braku, była często niezwykle gwałtowna i niewolna nierzadko od pewnej dozy populizmu. Oceniając stosunek PPS do polityki ekonomicznej sanacji pamiętać jednak również należy o tym, że socjaliści nie wierzyli w możliwość wyjścia z kryzysu w warunkach dalszego trwania kapitalizmu. Sprawiało to, że generalna ocena rządu, dopóki stał on na pozycjach utrzymania status quo, nie mogła być pozytywna. Jednocześnie jednak cały szereg zarzutów stawianych przez socjalistów kolejnym sanacyjnym gabinetom wydaje się być słusznymi. Uzasadnione w pewnym stopniu były na pewno oskarżenia o bierność, brak zdecydowania i konserwatyzm ekonomiczny rządu. Należy zarazem przyznać, że w swojej krytyce socjaliści często tracili umiar, obwiniając pochopnie za wszystkie niedogodności ekipę rządową. W pewnym sensie można to na pewno wytłumaczyć ostrym przebiegiem walki politycznej, naciskiem mas członkowskich partii, a także, być może, chęcią zdopingowania gabinetu do większej aktywności. Częściowo podobnie należałoby ocenić również proponowane przez PPS środki walki ze skutkami kryzysu. Z jednej strony bowiem odnajdziemy wśród nich cały szereg – jak sądzę – słusznych postulatów, jak choćby powiększenie skali robót publicznych, odejście od polityki deflacyjnej, stymulowanie popytu czy oszczędności w administracji i wojsku. Z drugiej strony część wysuwanych propozycji, w warunkach kapitalistycznych, była zupełnie niemożliwa do zrealizowania. Trzeba bardzo mocno podkreślić, że analizując zarówno politykę rządu jak i socjalistyczny plan walki ze skutkami kryzysu pamiętać należy, iż nie istniało jedno, najlepsze i optymalne rozwiązanie tej trudnej sytuacji. Immanentną cechą społeczeństwa kapitalistycznego jest szereg przecinających je walk, konfliktów i antagonizmów, stąd też planując rozwiązanie jakiegoś problemu należy opowiedzieć się po jednej ze stron [365]. Takie też stanowisko zajmowali socjaliści, ich propozycje zgłaszane były z określonych pozycji, służyć miały, w założeniu, obronie poziomu życia najuboższych warstw społeczeństwa. We wszystkich swoich postulatach starali się oni jednak unikać zarazem skrajnego egoizmu klasowego, łączyć interes reprezentowanych przez siebie warstw, w miarę możliwości, z interesami całego państwa. Jeśli pod tym kątem analizować będziemy zarówno antykryzysowy plan PPS, jak i ocenę polityki rządu formułowaną przez tę partię, to dojdziemy do wniosku, że mimo częstego braku realizmu i umiaru, PPS była nienajgorszym adwokatem i reprezentantem najuboższych, a zarazem najbardziej pokrzywdzonych przez kryzys  grup społecznych.

Przekonanie o nieuchronnym i bliskim krachu kapitalizmu w naturalny sposób stymulowało również poszukiwania nowych, alternatywnych wobec gospodarki wolnorynkowej, rozwiązań ekonomicznych. Pamiętamy, że jeszcze w 1920 roku B. Siwik pisał: „Jak będzie wyglądał ustrój socjalistyczny wiemy równie mało jak katolik wierzący wie o niebie. Materialistyczne pojmowanie dziejów i »Kapitał« Marksa równie mało powiedzą nam w tym względzie, jak religia katolicka i Pismo Święte o Królestwie Niebieskim”. Ta, rozsądna chyba, wstrzemięźliwość przed snuciem utopijnych wizji dotyczących przyszłego ustroju, która cechowała socjalistów w pierwszej dekadzie niepodległości, wobec doświadczeń Wielkiego Kryzysu musiała zostać odrzucona. Nie wystarczyło jedynie ogłosić bankructwo systemu kapitalistycznego, zadaniem chwili stało się stworzenie koncepcji przebudowy, które wcielone w życie zapewnić mogły szybkie i stosunkowo spokojne przejście do gospodarki planowej. Chyba właśnie powstanie, dość szczegółowych, scenariuszy ekonomicznej transformacji jest tym co w sposób najbardziej widoczny odróżnia ten etap rozwoju socjalistycznej myśli gospodarczej w Polsce od wcześniejszych okresów. Propozycje Z. Zaremby, O. Langego i D. Grossa, jakkolwiek niewolne od wielu nieścisłości, pomyłek i wad, były bez wątpienia ambitnymi i niezwykle oryginalnymi próbami zaprojektowania lepszego systemu gospodarczego.

Socjaliści wierzyli, że możliwym jest zbudowanie nowego, wolnego od konfliktów ekonomicznych społeczeństwa, w którym każdy będzie miał nie tylko zapewniony dobrobyt, ale również wszelkie możliwości swobodnego rozwoju. W osiągnięciu tego celu decydujące znaczenie, zdaniem większości członków PPS, miała przebudowa ustroju gospodarczego i zniesienie prywatnej własności środków produkcji. Postulaty te przybierały zarówno kształt subtelnych analiz, choćby w przypadku O. Langego, jak i bardzo ogólnych haseł umieszczanych w wiecowych rezolucjach. Nietrudno dziś dostrzec utopijność i naiwność przekonania o tym, że wywłaszczenie kapitalistów w ostatecznym rozrachunku przyniesie likwidację krzywdy, nędzy i nierówności. Wydaje się, że polscy socjaliści powtórzyli w pewien sposób „pomyłkę” Marksa, na którą zwrócił uwagę współczesny, radykalnie lewicowy filozof Slavoj Żiżek. Dostrzegając ogromne możliwości produkcyjne, jakie jest w stanie wyzwolić kapitalizm, Marks jednocześnie wierzył, że dzięki usunięciu cechujących go wewnętrznych sprzeczności istnieje możliwość ich spotęgowania i zlikwidowania ryzyka cyklicznych kryzysów, które „duszą” potencjał gospodarki. Marks nie zauważył jednak, że – jak pisze Żiżek – wewnętrzne sprzeczności kapitalizmu, są jednocześnie „warunkiem niemożliwości” pełnego, nieograniczonego rozwoju sił produkcyjnych, a zarazem również „warunkiem możliwości” tego rozwoju: „jeśli zniesiemy tę przeszkodę, wewnętrzną sprzeczność kapitalizmu, nie uwolnimy pędu produkcji, ale utracimy tę siłę, która wydaje się generowana i jednocześnie tłumiona przez kapitalizm – jeśli usuniemy przeszkodę, potencjał tłumiony przez tę przeszkodę zniknie” [366]. Wydaje się, że tę uwagę możemy również, choć w części, odnieść do snutych przez polskich socjalistów rozważań dotyczących ustroju gospodarczego przyszłości.

                 Kamil Piskała


Powyższy tekst to niemal cała (pominięto jedynie dwie tabele) praca licencjacka, napisana i obroniona w Katedrze Najnowszej Historii Polski Uniwersytetu Łódzkiego, pod kierunkiem prof. dr hab. Przemysława Waingertnera, Łódź 2010.

 

Bibliografia

Prasa

„Chłopska Prawda” 1930-1934

„Kwartalnik Socjalistyczny” 1931

„Pobudka” 1929-1931

„Robotniczy Przegląd Gospodarczy” 1929-1934

„Robotnik” 1929-1935

„Tydzień Robotnika” 1934-1935 Źródła drukowane

Archiwum Ruchu Robotniczego, t. IV, pod red. F. Tycha, Warszawa 1977.

Archiwum Ruchu Robotniczego, t. VIII: Polski ruch robotniczy wobec kwestii agrarnej i chłopskiej 1883-1944, pod red. F. Tycha, Warszawa 1982.

Barlicki N., Muszą zamilknąć spory na lewicy: wybór pism, wstęp i przypisy J. Tomicki, Warszawa 1980.

Borski J.M., Dyktatura proletariatu, Warszawa 1933.

Daszyński I., Teksty, wybrał, opracował i wstępem poprzedził Jerzy Myśliński, Warszawa 1986.

Diamand H., Przemówienia w Sejmie Rzeczypospolitej 1919-1930. Uwagi i wstęp A. Krieger, Warszawa 1932.

Diamand H., Rządowa polityka gospodarcza. Mowy sejmowe, Warszawa 1921.

Dokumenty do historii polskiego ruchu robotniczego 1918-1939, wybór L. Ziaja, Warszawa 1970.

Dokumenty programowe polskiego ruchu robotniczego 1878-1984, pod red. N. Kołomejczyka i B. Syzdka, Warszawa 1986.

Druki sejmowe nr 613 (II kadencja), 571, 961 (III kadencja).

Gospodarka – polityka – taktyka – organizacja socjalizmu, Warszawa 1934.

Gross D., Powojenna odbudowa i przebudowa gospodarcza Polski, Kraków 1929.

Gross D., Socjalistyczny plan przejścia z kryzysu do koniunktury. W związku z socjalistyczną przebudową ustroju gospodarczego, Bielsko 1936.

Hilferding R., Kapitał finansowy, Warszawa 1958.

Kielecki W., Objaśnienie programu rolnego PPS, Warszawa 1919.

Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 17 marca 1921 oraz Projekt Związku Polskich Posłów Socjalistycznych opracowany przez M. Niedziałkowskiego. Wstęp K. Czapiński, Warszawa [b.r.w.].

Kwapiński J., O jaką reformę rolną walczy Polska Partia Socjalistyczna, Warszawa 1925.

Lange O., Kryzys socjalizmu, [w:] Związek Niezależnej Młodzieży Socjalistycznej (Akademickiej): Historia. Ideologia. Zadania, Kraków 1931.

Lange O., O pracy Engelsa „Rozwój socjalizmu od utopii do nauki”, [w:] Idem, Pisma ekonomiczne i społeczne 1930-1960, Warszawa 1961.

Lenin W., Imperializm jako najwyższe stadium kapitalizmu, [w:] Idem, Dzieła wszystkie, t. 27, Warszawa 1987.

Marks K., Osiemnasty Brumaire’a Ludwika Bonaparte, [w:] Idem, Dzieła wybrane, t. II, Warszawa 1947.

Marks K., Kapitał, t. I Warszawa 1951, t. III, cz. 2, Warszawa 1959.

Mieczysław Niedziałkowski o demokracji i parlamentaryzmie, wstęp, wybór i opracowanie M. Śliwa, Warszawa 1996.

Międzynarodowy ruch socjalistyczny w okresie międzywojennym. Dokumenty programowe, wybór i opracowanie J. Tomicki, Warszawa 1975.

Niedziałkowski M., Teoria i praktyka socjalizmu wobec nowych zagadnień, Warszawa 1926.

Programy stronnictw ludowych. Zbiór dokumentów, pod red. S. Lato i W. Stankiewicza, Warszawa 1969.

Pamiętniki bezrobotnych, Warszawa 1933.

Socjalizm. Zarys bibliograficzny i metodologiczny, Kraków 1931.

Sprawozdania Stenograficzne z Posiedzeń Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej 1929-1935.

Sprawozdania Stenograficzne z Posiedzeń Senatu Rzeczypospolitej Polskiej 1929-1935.

VI Zjazd ZNMS i powstanie ZNMS Lewicy w świetle politycznego wywiadu, „Z pola walki” 1974 r., nr 3.

XVI Kongres (Zjednoczeniowy) PPS w 1919 r., oprac. A. Leinwand i W. Mroczkowski, „Z pola walki” 1960, nr 4.

XXII Kongres PPS (23-25 V 1931 r.) w relacji Komunikatu Informacyjnego Komisariatu Rządu w Warszawie, oprac. J. Żarnowski, [w:] Najnowsze dzieje Polski. Materiały i studia z okresu 1914-1939, t. II, Warszawa 1959.

XXIII Kongres PPS (1934 r.) w materiałach i relacjach agenturalnych Komisariatu Rządu na m.st. Warszawę, oprac. H. Marek, „Z pola walki” 1958 r., nr 1.

Zaremba Z., Bezdroża kapitalizmu i drogowskazy przyszłości, Warszawa 1933.

Zaremba Z., Kto ciągnie zyski z „poprawy gospodarczej” kraju? Cyfry i fakty, Warszawa 1928.

Zaremba Z., Racjonalizacja, kryzys, proletariat, Warszawa 1933.

Zygmunt Żuławski o ustroju społecznym i demokracji, wstęp, wybór i opracowanie M. Śliwa, Warszawa 2000. Wspomnienia

Ciołkoszowa L., Spojrzenie wstecz, rozmowy przeprowadził A. Friszke, Paryż 1995

Drobner B., Bezustanna walka, t. 2, Warszawa 1965.

Topiński J., Trzy pokoje w Domu Robotniczym na Dunajewskiego 5, [w:] Cyganeria i polityka. Wspomnienia krakowskie 1919-1939, pod red. K. Bidakowskiego, Warszawa 1964.

Lange O., Dorobek programowy ZNMS w latach trzydziestych, [w:] PPS: wspomnienia 1918-1939, pod red. J. Cesarskiego i in., t. 1, Warszawa 1987.

Uziembło W., Wspomnienia 1900-1939, Warszawa 1965.

 

Prace niepublikowane

Chmielewska L., Działalność parlamentarna Kazimierza Czapińskiego (1919-1935), maszynopis pracy magisterskiej przygotowanej w Katedrze Najnowszej Historii Polski UŁ pod kierunkiem prof. P. Samusia, Łódź 1999.

 

Opracowania, monografie, artykuły

Ajnenkiel A., Polska po przewrocie majowym, Warszawa 1980.

Bäcker R., Problematyka państwa w polskiej myśli socjalistycznej lat 1918-1948, Toruń 1994.

Barczyk R., Kowalczyk Z., Teoria kryzysów i cyklu koniunkturalnego Karola Marksa, [w:] Marks, marksizm, współczesność, pod red. S. Dziamskiego, Poznań 1985.

Brewer A., Marxist theories of imperialism. A critical survey, London 1990.

Brus W., Kowalik T., Oskar Lange – teoretyk socjalizmu, „Kultura i Społeczeństwo” 1966 r., nr 2.

Brzeziński A.M., Jean Jaures – polityk i myśliciel, Łódź 1983.

Cisek M., PPS przed rozłamem 1892-1921. Ustrój gospodarczy w programach, Tyczyn 2002.

Chyra-Rolicz Z., Socjaliści wobec spółdzielczości, [w:] Polska lewica w XX wieku. Historia-idee- ludzie, pod red. T. Ślęzaka i M. Śliwy, Kraków 2004.

Czerwińska E., „Nurt mediacji”. Austromarksizm i jego recepcja w Polsce, Poznań 1992.

Czerwińska E., Utracona demokracja. Studium myśli społeczno-politycznej Otto Bauera, t.2, Poznań 1998.

Dodge P., Introduction, [w:] A documentary study of Hendrik de Man, socialist critic of marxism. Compiled, edited, and largely translated by Peter Dodge, New Jersey 1979.

Drozdowski M. M., Ewolucja programu ekonomiczno-społecznego Polskiej Partii Socjalistycznej od 1892 do 1992 roku, [w:] Stulecie Polskiej Partii Socjalistycznej, Warszawa 1993.

Drozdowski M. M., Ewolucja programu gospodarczego PPS w latach 1918-1939, [w:] Idem, Społeczeństwo, państwo, politycy II Rzeczypospolitej : szkice i polemiki, Kraków 1972.

Dziewulski K., Spór o etatyzm. Dyskusja wokół sektora państwowego w Polsce międzywojennej 1919-1939, Warszawa 1981.

Friszke A., Przedmowa, [w:] Z. Zaremba, Wojna i konspiracja, Kraków 1991.

Głowacki B., Polityka Polskiej Partii Socjalistycznej 1929-1935, Warszawa 1979.

Głowacki B., XXII Kongres PPS (23-25 maja 1931 r.), „Z pola walki” 1974 r., nr 3.

Gołębiowski J., Gospodarcza rola państwa w programach i publicystyce Polskiej Partii Socjalistycznej 1918-1939, [w:] W stulecie polskiego ruchu robotniczego. Studia i rozprawy, pod red. J. Gołębiowskiego, Kraków 1982.

Hobsbawm E., Wiek skrajności, Warszawa 1999.

Jaeschke A., Myśl polityczna Związku Niezależnej Młodzieży Socjalistycznej 1931-1935, Kraków 1989.

Jaeschke A., Myśl społeczno-polityczna Zygmunta Zaremby w latach 1916-1967, Kraków 1992.

Jaeschke A., Z badań nad ideologią polskiej lewicy socjalistycznej. „Płomienie” – przegląd myśli politycznej [w:] W stulecie polskiego ruchu robotniczego, red. J. Gołębiowski, Kraków 1982.

Jeliński E., Myśl a rzeczywistość. O pewnych osobliwościach polskiej myśli socjalistycznej w II Rzeczypospolitej, Poznań 1994.

Kaliński J., Landau Z., Gospodarka Polski w XX wieku, Warszawa 2003.

Kawalec K., Spadkobiercy niepokornych. Dzieje polskiej myśli politycznej 1918-1939, Wrocław 2000.

Kluza-Wołosiewicz Z., Teoria rozwoju kapitalizmu w dyskusjach socjaldemokracji niemieckiej (lata 1891-1914), Warszawa 1963.

Kołakowski L., Główne nurty marksizmu, t.2, Warszawa 2009.

Kowalik T., Historia ekonomii w Polsce 1864-1950, Wrocław 1992.

Kowalik T., Młodość i socjalizm Oskara Langego, „Kultura i Społeczeństwo” 1971 r., nr 2.

Kowalik T., Oskar Lange – między socjalizmem a kapitalizmem, [w:] Twórczość naukowa Oskara Langego i jej znaczenie w teorii ekonomii, pod red. G. Musiał, Katowice 2004.

Kowalski J., Trudne lata. Problemy rozwoju polskiego ruchu robotniczego 1929-1935, Warszawa 1966.

E. Laclau, Ch. Mouffe, Hegemonia i socjalistyczna strategia. Przyczynek do projektu radykalnej polityki demokratycznej, Wrocław 2007.

Landau Z., Tomaszewski J., Gospodarka Polski międzywojennej 1918-1939, t. 3: Wielki Kryzys 1930-1935, Warszawa 1982.

Leczyk M., Druga Rzeczpospolita 1918-1939. Społeczeństwo, gospodarka, kultura, polityka, Warszawa 2006.

Luty W., Koncepcja socjalizmu w poglądach Oskara Langego z lat trzydziestych, [w:] Marksizm w kulturze filozoficznej XX wieku, pod red. J. M. Siemka, Warszawa 1988.

Michałowski S., Demokracja drogą realizacji założeń programowych Polskiej Partii Socjalistycznej w okresie Drugiej Rzeczypospolitej [w:] Wizje i realia. Studia nad realizacją polskiej myśli politycznej XX wieku, pod red. W. Parucha i K. Trembickiej, Lublin 2002.

Michałowski S., Polscy socjaliści, [w:] Więcej niż niepodległość. Polska myśl polityczna 1918-1939, pod red. J. Jachymka i W. Parucha, Lublin 2005.

Michałowski S., Myśl polityczna Polskiej Partii Socjalistycznej (1918-1939), Lublin 1994.

Morawski W., Wielki kryzys 1929 roku, [w:] Od wielkiego kryzysu gospodarczego do wielkiego kryzysu finansowego. Perturbacje w gospodarce światowej w latach 1929-2009, pod red. J. Kalińskiego i M. Zalesko, Białystok 2009.

Myśliński J., Breit Marek (Markus) [w:] Słownik Biograficzny Działaczy Polskiego Ruchu Robotniczego, t. 1, Warszawa 1978.

Nartonowicz-Kot M., Polski ruch socjalistyczny w Łodzi w latach 1927-1939, Łódź 2001.

Notkowski A., Pod znakiem trzech strzał. Prasa Polskiej Partii Socjalistycznej w latach 1918-1939, Kraków 1997.

Paczkowski A., Badania historycznoprasowe w zastosowaniu do badań nad dziejami myśli politycznej, [w:] Polska myśl polityczna XIX i XX w., t. 4: Na warsztatach historyków polskiej myśli politycznej, pod red. H. Zielińskiego, Wrocław 1980.

Pawluczuk Z., Spółdzielczość w myśli programowej i działalności polskiego ruchu robotniczego w latach 1892-1939, Toruń 1977.

Piechowicz S., Związek Robotniczych Stowarzyszeń Spółdzielczych, Warszawa 1963.

Roszkowski W., Gospodarka: wzrost i upadek systemu nakazowo-rozdzielczego, Warszawa 2009.

Schumpeter J.A., Kapitalizm, socjalizm, demokracja, Warszawa 2009.

Semkow J., Karola Marksa teoria ekonomiczna. Zarys, Warszawa 1983.

Sierocki T., Działalność polityczna Oskara Langego, „Z pola walki” 1980 r., nr 2.

Sierocki T., Oskar Lange, Warszawa 1989.

Skodlarski J., Zarys historii gospodarczej Polski, Warszawa 2005.

Stankiewicz W., Bucharin jako ekonomista, „Myśl marksistowska” 1988 r., nr 5.

Sweezy P., Teoria rozwoju kapitalizmu, Warszawa 1964.

Szwed R., Działalność samorządowa i poselska Zygmunta Zaremby w II Rzeczypospolitej, [w:] Zygmunt Zaremba (1895-1967), materiały z ogólnopolskiej sesji naukowej pod red. A. F. Grabskiego i J. Kukulskiego, Piotrków Trybunalski 1997.

Śliwa M., Bolesław Drobner. Szkic o działalności politycznej, Kraków 1984.

Śliwa M., Idee socjalizmu demokratycznego Zygmunta Zaremby, [w:]  Zygmunt Zaremba (1895-1967), materiały z ogólnopolskiej sesji naukowej pod red. A. F. Grabskiego i J. Kukulskiego, Piotrków Trybunalski 1997.

Śliwa M. Kwestia rolna i problem sojuszu robotniczo-chłopskiego [w:] Wizje socjalizmu w Polsce do roku 1948, pod red. J. Tomickiego, Warszawa 1987.

Śliwa M., Myśl polityczna Mieczysława Niedziałkowskiego (1893-1940), Warszawa 1980.

Śliwa M., Polska myśl socjalistyczna 1918-1948, Wrocław1988.

Śliwa M., Polscy socjaliści wobec procesu modernizacji społeczeństwa [w:] Społeczeństwo-państwo-modernizacja. Studia ofiarowane Januszowi Żarnowskiemu w siedemdziesiątą rocznicę urodzin, pod red. W. Mędrzeckiego, Warszawa 2002.

Śliwa M., Recepcja „planu pracy” Hendrika de Mana w ruchu robotniczym w Polsce w latach 1930-tych, „Ekonomista”, 1984 r., nr 3.

Śliwa M., Trzy programy Polskiej Partii Socjalistycznej w kwestii agrarnej, „Z pola walki” 1985 r., nr 3.

Śliwa M., „Wszystko dla wszystkich”. Polscy socjaliści wobec kwestii własności, „Czasopismo Prawno-Historyczne”, t. 56, z. 1(2004 r.).

Śliwa M., Zygmunt Żuławski. Zarys biografii, Kraków 1993.

Tomczyk W., Rząd, PPS i SN wobec Wielkiego Kryzysu Gospodarczego, „Zeszyty Naukowe Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Rzeszowie” Historia, z.7 1998 r.

Tomicki J., Lewica socjalistyczna w Polsce 1918-1939, Warszawa 1982.

Tomicki J., Polska Partia Socjalistyczna 1892-1948, Warszawa 1983.

Tych F., Miejsce polskiego ruchu robotniczego między Wschodem a Zachodem (od początków do wybuchu II wojny światowej), [w:] Między Wschodem a Zachodem. Studia z dziejów polskiego ruchu i myśli socjalistycznej, pod red. A. F. Grabskiego i P. Samusia, Łódź 1995.

Tymieniecka A., Polityka Polskiej Partii Socjalistycznej w latach 1924-1928, Warszawa 1969.

Uljasz A., Myśl polityczna Feliksa Perla, Lublin 2005.

Waingertner P., Ruch zetowy w Drugiej Rzeczypospolitej. Studium myśli politycznej, Łódź 2006.

Waldenberg M., Wzlot i upadek Karla Kautsky'ego. Studium z historii myśli społecznej i politycznej, t. 1, Kraków 1972.

Wapiński R., Pokolenia Drugiej Rzeczypospolitej, Wrocław 1991.

Więch K., Polska Partia Socjalistyczna 1918-1921, Warszawa 1978.

Więch K., PPS w pierwszych latach parlamentaryzmu 1921-1923, Warszawa 1987.

Winnicka B., Gross Daniel Bernard, [w:] Słownik Biograficzny Działaczy Polskiego Ruchu Robotniczego, pod red. F. Tycha, t. II, Warszawa 1987.

Włudyka T., „Trzecia droga” w myśli gospodarczej II Rzeczypospolitej. Koncepcje Adama Doboszyńskiego a program obozu narodowego, Kraków 1994.

Wojtas A., Problematyka agrarna w polskiej myśli politycznej 1918-1948, Warszawa 1983.

Wójcik A., Stan badań nad polską myślą polityczną II Rzeczypospolitej, [w:] Więcej niż niepodległość. Polska myśl polityczna 1918 – 1939, pod red. J. Jachymka i W. Parucha, Lublin 2005.

Zackiewicz G., Polska myśl polityczna wobec systemu radzieckiego 1918-1939, Kraków 2004.

Zaręba J.; Reforma w testamencie. Rzecz o Oskarze Langem, Warszawa 1985.

Żarnowski J., Polska Partia Socjalistyczna w latach 1935-1939.

Żarnowski J., Społeczeństwo Drugiej Rzeczypospolitej, Warszawa 1971.

Żiżek S., Obiekt a jako wewnętrzna granica kapitalizmu. O książkach Michaela Hardta i Antonio Negriego, „Krytyka Polityczna” nr 11/12.

Żurawicki S., Myśl ekonomiczno-polityczna w Polsce okresu międzywojennego, Warszawa 1970.

 

Przypisy:

1. M. Śliwa, Polscy socjaliści wobec procesu modernizacji społeczeństwa, [w:] Społeczeństwo – państwo – modernizacja. Studia ofiarowane Januszowi Żarnowskiemu w siedemdziesiątą rocznicę urodzin, pod red. W. Mędrzeckiego, Warszawa 2002, s. 310.
  1. Warto dodać jeszcze, podkreśloną przez Feliksa Tycha dużą samodzielność programową i oryginalność polskiego ruchu robotniczego, zarówno w stosunku do socjalizmu zachodnioeuropejskiego, jak i rosyjskiego, F. Tych, Miejsce polskiego ruchu robotniczego między Wschodem a Zachodem (od początków do wybuchu II wojny światowej), [w:] Między Wschodem a Zachodem. Studia z dziejów polskiego ruchu i myśli socjalistycznej, pod red. A. F. Grabskiego i P. Samusia, Łódź 1995, s. 22-23.

  2. Jak słusznie zauważyła Alicja Wójcik, stosunkowo mniejsze zainteresowanie badaczy koncepcjami gospodarczymi, niż choćby kwestiami ustrojowymi, geopolitycznymi czy obyczajowymi widoczne jest również w historiografii poświęconej myśli politycznej innych nurtów ideowych II Rzeczypospolitej, A. Wójcik, Stan badań nad polską myślą polityczną II Rzeczypospolitej, [w:] Więcej niż niepodległość. Polska myśl polityczna 1918-1939, pod red. J. Jachymka i W. Parucha, Lublin 2005, s. 18.

  3. Tytuły publikacji wszystkich przywołanych we wstępie autorów znajdują się w bibliografii zamieszczonej na końcu niniejszej pracy.

  4. A. Paczkowski, Badania historycznoprasowe w zastosowaniu do badań nad dziejami myśli politycznej, [w:] Polska myśl polityczna XIX i XX w., t. 4: Na warsztatach historyków polskiej myśli politycznej, pod red. H. Zielińskiego, Wrocław 1980, s. 9.

  5. Por. L. Ciołkoszowa, Spojrzenie wstecz, rozmowy przeprowadził A. Friszke, Paryż 1995, s. 100-105.

  6. Cyt. za M. Śliwa, Polska myśl socjalistyczna 1918-1948, Wrocław 1988, s. 21.

  7. W kwietniu 1919 doszło do zjednoczenia PPS, PPS – zaboru pruskiego i PPSD w jednolitą Polską Partię Socjalistyczną o ogólnopolskim zasięgu. Uchwałę zapowiadającą rychłe zjednoczenie podjęto już w grudniu 1918 r. na XV Zjeździe PPS, na którym obecni byli również przedstawiciele PPSD (z I. Daszyńskim na czele) i PPS zaboru pruskiego (przewodniczył delegacji J. Biniszkiewicz), por. Dokumenty programowe polskiego ruchu robotniczego 1878-1984, pod red. N. Kołomejczyka i B. Syzdka, Warszawa 1986, s. 29

  8. K. Kawalec, Spadkobiercy niepokornych. Dzieje polskiej myśli politycznej 1918-1939, Wrocław 2000, s. 15.

  9. Stanowisko takie głosiła m.in. grupa działaczy skupionych wokół T. Żarskiego, którzy, z czasem stworzyli nowe ugrupowanie: PPS-Opozycja. Szerzej na ten temat: J. Tomicki, Lewica socjalistyczna w Polsce 1918-1939, Warszawa 1982, s. 73-102.

  10. S. Michałowski, Demokracja drogą realizacji założeń programowych Polskiej Partii Socjalistycznej w okresie Drugiej Rzeczypospolitej, [w:] Wizje i realia. Studia nad realizacją polskiej myśli politycznej XX wieku, pod red. K. Trembickiej i W. Parucha, Lublin 2002, s. 119.

  11. S. Michałowski, Polscy socjaliści, [w:] Więcej niż niepodległość. Polska myśl polityczna 1918-1939, pod red. J. Jachymka i W. Parucha, Lublin 2005, s. 264.

  12. Dokumenty programowe..., s. 143.

  13. S. Michałowski, Polscy..., s. 271.

  14. Takie przekonanie wpływało istotnie na zapisy projektu konstytucji zgłoszonego przez ZPPS, por. Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej z 17 marca 1921 roku oraz Projekt Związku Polskich Posłów Socjalistycznych opracowany przez M. Niedziałkowskiego. Wstęp K. Czapiński, Warszawa [b.r.w.], s. 3.

  15. H. Diamand, Przemówienia w Sejmie Rzeczypospolitej, uwagi i wstęp A. Krieger, Warszawa 1932, s. 511.

  16. XVI Kongres (Zjednoczeniowy) PPS w 1919 r., oprac. A. Leinwand i W. Mroczkowski, „Z pola walki” 1960 r., nr 4, s. 107.

  17. M. Śliwa, op.cit., s. 94;  H. Diamand posługując się przykładem Rosji Radzieckiej w 1921 r. z sejmowej trybuny mówił: „W moich oczach gospodarka Rosji jest zniszczoną a nie uspołecznioną, są tam spustoszenia ale nie ma w Rosji socjalizmu. I według mojego wyobrażenia socjalizm powstanie nie z zera, nie z niebytu, lecz wyrośnie z najwyższego rozwoju społecznego, z najwyższego rozwoju kapitalizmu”, cyt. za S. Michałowski, Demokracja..., s. 123.

  18. Dokumenty programowe…, s. 145.

  19. Cyt. za M. Śliwa, op.cit., s. 73.

  20. W „Naprzodzie” w 1921 r. pisano: „Jest to jednak stare doświadczenie dziejowe, że ilekroć epoka nie dojrzała do urzeczywistnienia danego ideału, wówczas w walce jaka się wywiązuje między ideałem, a rzeczywistością zwycięża rzeczywistość! Tak stać się też musiał w Rosji z komunizmem i tak się naprawdę stało”, cyt. za G. Zackiewicz, Polska myśl polityczna wobec systemu radzieckiego 1918-1939, Kraków 2004, s. 296.

  21. Frederick W. Taylor (1856-1915) był teoretykiem organizacji pracy, stworzony przez niego system „naukowego zarządzania” był krytykowany za dehumanizację pracy, atomizację kadry pracowniczej i skrajny mechanicyzm w kierowaniu przedsiębiorstwem.

  22. Cyt. za S. Michałowski, Polscy..., s. 273.

  23. S. Michałowski, Myśl polityczna Polskiej Partii Socjalistycznej (1918-1939), Lublin 1994, s. 269.

  24. M. Śliwa, Myśl polityczna Mieczysława Niedziałkowskiego (1893-1940), Warszawa 1980, s. 307.

  25. Por. S. Michałowski, Myśl polityczna..., s. 229 i nast.

  26. N. Barlicki, Muszą zamilknąć spory na lewicy:  wybór pism, wstęp i przypisy J. Tomicki, Warszawa 1980, s. 36.

28.  J. Gołębiowski, Gospodarcza rola państwa w programach i publicystyce Polskiej Partii Socjalistycznej 1918-1939, [w:] W stulecie polskiego ruchu robotniczego. Studia i rozprawy, pod red. J. Gołębiowskiego, Kraków 1982, s. 85-86.

29.  M. Śliwa, „Wszystko dla wszystkich”. Polscy socjaliści wobec kwestii własności, „Czasopismo Prawno-Historyczne”, t. 56, z. 1(2004 r.), s. 257.

  1. Daszyński w lipcu 1919 mówił w Sejmie Ustawodawczym: „Lud nie pozwoli na to, by państwo było tylko rozjemcą w każdym sporze między posiadaczem, między kapitalistą a między pracującym. Lud z państwa robi czynnik produkcji, czynnik kontroli, czynnik opieki bezpośredniego procesu produkcyjnego”, cyt. za K. Kawalec, op.cit., s. 15.

  2. A. Uljasz, Myśl polityczna Feliksa Perla, Lublin 2005, s. 246.

  3. Mieczysław Niedziałkowski o demokracji i parlamentaryzmie, wstęp, wybór i opracowanie M. Śliwa, Warszawa 1996, s. 26.

33.  Dokumenty programowe…, s. 143-147.

  1. Por. M. Śliwa, Zygmunt Żuławski. Zarys biografii, Kraków 1993, s. 52-53.

  2. „ze stanowiska marksizmu im bardziej dany rodzaj przemysłu lub dany przemysł narodowy uległ centralizacji, tym szybciej rosną szanse jego uspołecznienia”, M. Niedziałkowski, Teoria i praktyka socjalizmu wobec nowych zagadnień, Warszawa 1926, s. 81.

  3. M. Śliwa, Myśl polityczna..., s. 143-145.

  4. Dokumenty programowe…, s. 147.

38.  J. Gołębiowski, op.cit., s. 87-88, E. Czerwińska, Utracona demokracja. Studium myśli społeczno-politycznej Otto Bauera, t. 2, Poznań 1998, s. 60.

39.  A. Uljasz, op.cit., s. 246.

40.  Z. Pawluczuk, Spółdzielczość w myśli programowej i działalności polskiego ruchu robotniczego w latach 1892-1939, Toruń 1977, s. 205; Z.Chyra-Rolicz, Socjaliści wobec spółdzielczości, [w:] Polska lewica w XX wieku. Historia – idee – ludzie, pod red. T. Ślęzaka i M.Śliwy, Kraków 2004, s. 59-60.

  1. Pawluczuk, op.cit., s. 202-207.

  2. M. Śliwa, Polscy socjaliści wobec procesu modernizacji społeczeństwa, [w:] Społeczeństwo – państwo – modernizacja. Studia ofiarowane Januszowi Żarnowskiemu w siedemdziesiątą rocznicę urodzin, pod red. W. Mędrzeckiego, Warszawa 2002, s. 301-302.

  3. H. Diamand, op.cit., s. 231.

  4. Ibidem, s. 214.

  5. K. Więch, PPS w pierwszych latach parlamentaryzmu 1921-1923, Warszawa 1987, s. 31-32.

  6. S. Michałowski, Myśl polityczna..., s. 246.

  7. Diamand zgłosił m.in. projekt rezolucji następującej treści: „Sejm wzywa Rząd, aby w budżecie na rok 1923 uwzględnił w całej pełni żądania budżetowe politechniki lwowskiej, pierwszej szkoły technicznej w Polsce, której rozwój jest jednym z podstawowych warunków gospodarczej odbudowy Państwa”, H. Diamand, op.cit., s. 376.

  8. Ibidem, s. 441.

  9. Archiwum Ruchu Robotniczego, t. VIII: Polski ruch robotniczy wobec kwestii agrarnej i chłopskiej 1883-1944, pod red. F.Tycha, Warszawa 1982, s. 357; M. Śliwa, Kwestia rolna i problem sojuszu robotniczo-chłopskiego, [w:] Wizje socjalizmu w Polsce do roku 1948, pod red. J. Tomickiego, Warszawa 1987, s. 337.

  10. K. Więch, Polska Partia Socjalistyczna 1918-1921, Warszawa 1978, s. 122-123.; Idem, PPS w pierwszych..., s. 31-32.

  11. Dokumenty programowe..., s. 122.

  12. K. Więch, Polska Partia..., s. 182-183; M. Cisek, PPS przed rozłamem 1892-1921. Ustrój gospodarczy w programach, Tyczyn 2002, s. 147-148.

  13. W. Kielecki, Objaśnienie programu rolnego PPS, Warszawa 1919, s. 8.

  14. Dokumenty programowe…, s. 147

  15. K. Więch, PPS w pierwszych..., s. 349-350.

  16. J. Kwapiński, O jaką reformę rolną walczy Polska Partia Socjalistyczna, Warszawa 1925, s. 20.

  17. A. Wojtas, Problematyka agrarna w polskiej myśli politycznej 1918-1948, Warszawa 1983, s. 350.

  18. Archiwum..., s. 356-357, przyp. 1.

  19. M. Waldenberg, Wzlot i upadek Karla Kautsky'ego. Studium z historii myśli społecznej i politycznej, t.1, Kraków 1972, s. 134-136; Z. Kluza-Wołosiewicz, Teoria rozwoju kapitalizmu w dyskusjach socjaldemokracji niemieckiej (lata 1891-1914), Warszawa 1963, s. 133-140, 146-154.

  20. Archiwum..., s. 314.

  21. M. Śliwa, Polska myśl..., s. 114.

  22. Ibidem, s. 114-115.

  23. M. Niedziałkowski, op.cit., s. 92.

  24. Dokumenty programowe…, s. 122; I. Daszyński, Teksty, wybrał, opracował oraz wstępem poprzedził Jerzy Myśliński, Warszawa 1986, s. 219.

  25. Dokumenty programowe..., s. 147.

  26. H. Diamand, Rządowa polityka gospodarcza. Mowy sejmowe, Warszawa 1921, passim.

  27. Ibidem; M. M. Drozdowski, Ewolucja programu gospodarczego PPS w latach 1918-1939 [w:] Idem, Społeczeństwo, państwo, politycy II Rzeczypospolitej: szkice i polemiki, Kraków 1972, s. 110; K. Więch, Polska Partia..., s. 122-123.

  28. Dokumenty programowe..., s. 130.

  29. H. Diamand, Przemówienia..., s. 86-87.

  30. Z. Zaremba, Kto ciągnie zyski z „poprawy gospodarczej” kraju? Cyfry i fakty, Warszawa 1928, s. 14-15.

  31. K. Więch, PPS w pierwszych..., s. 41-42.

  32. N. Barlicki, op.cit., s. 66.

  33. A. Tymieniecka, Polityka Polskiej Partii Socjalistycznej w latach 1924-1928, Warszawa 1969, s. 83-84.

  34. Zygmunt Żuławski podkreślał konieczność specjalizacji w handlu zagranicznym i wskazywał na naturalne polskie produkty eksportowe, do których zaliczał przetwory naftowe, przetwory drzewne, artykuły rolnicze i cukier, Zygmunt Żuławski o ustroju społecznym i demokracji, wstęp, wybór i opracowanie M. Śliwa, Warszawa 2000, s. 63-65.

  35. Ibidem, s. 54-65.

  36. „To przecież zrozumie każdy człowiek – z wyjątkiem może pana ministra przemysłu i handlu, że jeżeli cła są wysokie, to nie ma dążności w przemyśle stosowania metody oszczędnościowej i zastosowania się do najnowszych  zdobyczy metod produkcji”, H. Diamand, Przemówienia..., s. 461.

  37. W 1927 roku z sejmowej trybuny Zaremba mówił: „Polityka podatkowa rządu liczy się wyłącznie z interesami klas posiadających[...]. Rząd bardzo konsekwentnie przeprowadza politykę łupienia szerokich warstw pracujących”. Cyt. za A. Jaeschke, Myśl społeczno-polityczna Zygmunta Zaremby w latach 1916-1967, Kraków 1992, s. 90.

  38. Ibidem.

  39. Z. Zaremba, op.cit., s. 5-6.

  40. A. Jaeschke, op.cit., s. 96.

  41. Por. R.Bäcker, Problematyka państwa w polskiej myśli socjalistycznej lat 1918-1948, Toruń 1994, s. 91-92, 104-105; K. Dziewulski, Spór o etatyzm. Dyskusja wokół sektora państwowego w Polsce międzywojennej 1919-1939, Warszawa 1981, s. 123-125.

  42. Nie wzięto pod uwagę Związku Radzieckiego, W. Morawski, Wielki kryzys 1929 roku, [w:] Od wielkiego kryzysu gospodarczego do wielkiego kryzysu finansowego. Perturbacje w gospodarce światowej w latach 1929-2009, pod red. J. Kalińskiego i M. Zalesko, Białystok 2009, s. 110.

  43. Cyt. za. E. Hobsbawm, Wiek skrajności, Warszawa 1999, s. 84.

  44. Z. Landau, J. Tomaszewski, Gospodarka Polski międzywojennej 1918-1939, t. 3: Wielki Kryzys 1930-1935, Warszawa 1982, s. 31.

  45. Ibidem, s. 36; J. Skodlarski, Zarys historii gospodarczej Polski, Warszawa 2005, s. 273.

  46. Ibidem.

  47. Z. Landau, J. Tomaszewski, op. cit., s. 83.

  48. Rząd trzykrotnie przystępował do akcji obniżania cen kartelowych, w latach 1931, 1932 i 1935. W efekcie jednak różnica pomiędzy wskaźnikiem cen dla towarów skartelizowanych i nie skartelizowanych uległa jeszcze zwiększeniu, bowiem w 1930 wynosiła ona 23 punkty, a w 1935 już 27, Ibidem, s. 91.

  49. A. Ajnenkiel, Polska po przewrocie majowym, Warszawa 1980, s. 238.

  50. Z. Landau, J. Tomaszewski, op. cit., s. 36-38.

  51. Ibidem, s. 154-155.

  52. J. Skodlarski, op. cit. s. 269-270.

  53. Cyt. za M. Leczyk, Druga Rzeczpospolita 1918-1939. Społeczeństwo, gospodarka, kultura, polityka, Warszawa 2006, s. 239.

  54. Por. W. Tomczyk, Rząd, PPS i SN wobec Wielkiego Kryzysu Gospodarczego, „Zeszyty Naukowe Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Rzeszowie” Historia, z. 7 1998 r., s. 152-153.

  55. J. Kaliński, Z. Landau, Gospodarka Polski w XX wieku, Warszawa 2003, s. 125-126.

  56. Z. Landau, J. Tomaszewski, op. cit., s. 253.

  57. M. Leczyk, op. cit., s. 240.

  58. J. Kaliński, Z. Landau, op. cit., s. 116.

  59. Z. Landau, J. Tomaszewski, op. cit., s. 119-123.

  60. Ibidem, s. 124-125.

  61. J. Kaliński, Z. Landau, op. cit., s. 115.

  62. J. Żarnowski, Społeczeństwo Drugiej Rzeczypospolitej, Warszawa 1971, s. 67.

  63. Pamiętniki bezrobotnych, Warszawa 1933.

  64. Ibidem, s. 115.

  65. K. Kawalec, Spadkobiercy niepokornych. Dzieje polskiej myśli politycznej 1918-1939, Wrocław 2000, s. 213.

  66. Cyt. za P. Waingertner, Ruch zetowy w Drugiej Rzeczypospolitej. Studium myśli politycznej, Łódź 2006, s. 373.

  67. Programy stronnictw ludowych. Zbiór dokumentów, pod red. S. Lato i W. Stankiewicza, Warszawa 1969, s. 306.

  68. K. Kawalec, op. cit., s. 215.

  69. T. Włudyka, „Trzecia droga” w myśli gospodarczej II Rzeczypospolitej. Koncepcje Adama Doboszyńskiego a program obozu narodowego, Kraków 1994, s. 80-86, 102-105.

  70. B. Głowacki, Polityka Polskiej Partii Socjalistycznej 1929-1935, Warszawa 1979, s. 67.

  71. Sprawozdania Stenograficzne z posiedzeń Sejmu RP (dalej: SSS), II okres, pos. 60 z dn. 22 III 1929 r., ł. 6-16; Zapewnienia o rozdzieleniu walki politycznej i zagadnień związanych ze stanem gospodarki państwa nie zdołały przekonać sanacji, „Głos Prawdy” pisał: „W poszukiwaniu nowego hasła opozycyjnego partie wrogie rządowi uchwyciły się życia gospodarczego. Jesteśmy obserwatorami, jak od kilku tygodni zjednoczona opozycja przypuściła generalny atak na front gospodarczy naszego życia państwowego”, cyt. za B. Głowacki, op. cit., s. 70.

  72. SSS, II, pos. 60 z dn. 22 III 1929 r., ł. 40.

  73. J.S. [J.Stańczyk], Redukcja budżetu, „Robotnik” 6 V 1929 r., s. 1.

  74. Idem, Pieniądz w drgawkach chorobowych, „Robotnik” 29 X 1929 r., s. 3.

  75. H. Diamand, Istota nowoczesnego kryzysu gospodarczego, „Robotnik” 23 VIII 1930 r., s. 3.

  76. Por. R. Barczyk, Z. Kowalczyk, Teoria kryzysów i cyklu koniunkturalnego Karola Marksa, [w:] Marks, marksizm, współczesność, pod red. S. Dziamskiego, Poznań 1985, s. 105-123; J. Semkow, Karola Marksa teoria ekonomiczna. Zarys, Warszawa 1983, s. 314-325.

  77. Obszernie na temat kontrowersji wokół przyczyn kryzysów gospodarczych w łonie ruchu socjalistycznego pisze P. Sweezy, Teoria rozwoju kapitalizmu, Warszawa 1964, s. 207-252.

  78. J.S.[J. Stańczyk], Ceny a przesilenie, „Robotnik” 19 VI 1930 r., s. 1.

  79. L. Winterok, Kryzys kapitalizmu a proletariat, „Robotniczy Przegląd Gospodarczy” 1931 r., nr 6, s. 128.

  80. P.Sweezy, op. cit., s. 252-290.

  81. K. Marks, Kapitał, t. III, cz. 2, Warszawa 1959, s. 32.

  82. L. Winterok, Zasady gospodarki planowej, „Robotniczy Przegląd Gospodarczy” 1932 r., nr 8, s. 123.

  83. Z. Zaremba, Racjonalizacja, kryzys, proletariat, Warszawa 1933.

  84. „Jestem socjalistą i nie uznaję możności rozwiązania rzeczywistego zagadnień gospodarczych na płaszczyźnie prywatnej własności”, SSS, III, pos. 39 z dn. 10 XII 1931 r., ł. 43.

  85. Z. Zaremba, Racjonalizacja…., s. 1-11.

  86. Jednocześnie Zaremba zwracał uwagę, że przedsiębiorstwa nie dysponując zazwyczaj wystarczającą ilością własnych środków sfinansowały zakup nowych maszyn z uzyskanych kredytów, tym samym, wobec surowego egzekwowania długów przez banki stały się te przedsiębiorstwa dużo bardziej wrażliwe na wszelkie wahania koniunktury i wynikające z nich opóźnienia w zbycie wyprodukowanych towarów, Ibidem, s. 23-26.

  87. Ibidem, s. 29.

  88. Idem, Bezdroża kapitalizmu i drogowskazy przyszłości, Warszawa 1933, s. 14-15.

  89. Idem, Racjonalizacja… s. 44.

  90. D. Gross, Teoria „ilościowa” prof. Krzyżanowskiego a polski kryzys gospodarczy, „Robotnik” 19 XI 1930 r., s. 3; Idem, Inflacja bez dewaluacji, „Robotnik” 26 I 1930 r., s. 1.

  91. B. Głowacki, op. cit., s. 173; M. Śliwa, Zygmunt Żuławski. Zarys biografii, Kraków 1993, s. 86.

  92. „Chłopska Prawda” 1932 r., nr 15, s. 1.

  93. Jmb [J.M. Borski], Nasze życzenie, „Robotnik” 1 I 1933 r., s. 1.

  94. „Monopol kapitału staje się hamulcem dla sposobu produkcji, który się z nim i pod nim rozwinął. Centralizacja środków produkcji i uspołecznienie pracy dochodzą do punktu, gdy już się nie mieszczą w swej kapitalistycznej skorupie. Skorupa ta zostaje rozsadzona. Wybija godzina kapitalistycznej własności prywatnej. Wywłaszczyciele zostają wywłaszczeni”, K. Marks, Kapitał, t.1, Warszawa 1951, s. 823.

  95. O paradoksalnym charakterze schyłkowego kapitalizmu pisał L. Winterok: „Dawne formacje gospodarcze znały klęski elementarne, wynikłe z nieurodzaju, suszy, wylewów, epidemii etc. Kapitalizm stworzył nędzę z nadmiaru”, L. Winterok, Burżuazja a proletariat wobec kryzysu, „Robotniczy Przegląd Gospodarczy” 1931 r., nr 9, s. 180.

  96. JMB [J.M. Borski], Rok 1932, „Robotnik” 1 I 1932 r., s. 1.

  97. M. Niedziałkowski, Socjalizm i kapitalizm, „Robotnik” 13 VIII 1931 r., s. 1.

  98. Międzynarodowy ruch socjalistyczny w okresie międzywojennym. Dokumenty programowe, wybór i opracowanie J. Tomicki, Warszawa 1975, s. 94-95.

  99. Stanowisko PPS w tej materii zwięźle określił A. Szczerkowski: „obecny kryzys jest kryzysem ustrojowym i żadne półśrodki nawet radykalne nie doprowadzą do jego zakończenia. Jedynie przebudowa ustroju społecznego może doprowadzić do całkowitego zakończenia kryzysu”, cyt. za M. Nartonowicz-Kot, Polski ruch socjalistyczny w Łodzi w latach 1927-1939, Łódź 2001, s. 509.

  100. Dokumenty do historii polskiego ruchu robotniczego 1918-1939, wybór L. Ziaja, Warszawa 1970, s. 281.

  101. „Robotnik” 9 III 1932 r., s. 1.

  102. SSS, III, pos. 124 z dn. 6 XI 1934 r., ł. 48.

  103. Por. SSS, III, pos. 3 z dn. 16 XII 1930, ł . 81; jmb [J.M. Borski], Ostatnia zima kryzysu, „Robotnik” 12 V 1934 r., s. 1; wydaje się, że można w tych wypowiedziach socjalistów dostrzec dalekie echo poglądów głoszonych na samym początku XX wieku przez K. Kautsky’ego, por. P.Sweezy, op.cit., s. 307-311.

  104. A. Zdanowski, Rząd wobec kryzysu gospodarczego, „Robotniczy Przegląd Gospodarczy”, 1930 r., nr 4, s. 73-75.

  105. Oszuści z B.B., „Pobudka” 1929 r., nr 24, s. 7.

  106. Kcz [K. Kaczanowski], Budżetowcy…, „Robotnik” 28 III 1931 r., s. 3.

  107. J. Stańczyk, W obliczu nędzy, „Robotnik” 11 II 1930 r., s. 1.

  108. Por. SSS, III, pos. 33 z dn. 20 X 1931 r., ł. 15.

  109. A. Zdanowski, Plan walki z bezrobociem i kryzysem, „Robotnik” 5 III 1930 r., s. 3.

  110. H. Diamand, Nie zapomnimy!, „Robotnik” 25 V 1930 r., s. 1; „walka z przesileniem gospodarczym nie będzie skuteczna tak długo, dopóki kraj targany i męczony będzie zatargami ustrojowymi i trzymany w ciągłej niepewności politycznej”, J.S. [J. Stańczyk] Tętno życia gospodarczego słabnie nadal…, „Robotnik” 21 XII 1929 r., s. 1.

  111. JMB [J.M. Borski], Skutki dyktatury, „Robotnik” 28 VI 1931 r., s. 1.

  112. Międzynarodowa sytuacja kredytowa, „Robotniczy Przegląd Gospodarczy” 1930 r., nr 1, s. 15.

  113. A. Pragier, Niewczesna obrona straconej placówki, „Robotnik” 3 VI 1930 r., s. 3; L. Chmielewska, Działalność parlamentarna Kazimierza Czapińskiego (1919-1935), maszynopis pracy magisterskiej przygotowanej w Katedrze Najnowszej Historii Polski UŁ pod kierunkiem prof. P. Samusia, Łódź 1999, s. 170.

  114. Sprawozdania Stenograficzne z posiedzeń Senatu RP (dalej: SSSen.), II okres, pos. 26 z dn. 7 III 1930 r., ł. 21; K. Czapiński, Tempo! Tempo!, „Robotnik” 31 I 1933 r., s. 2.

  115. Kcz [K. Kaczanowski], Bez budżetu, „Robotnik” 27 III 1931 r., s. 1, w trakcie debaty budżetowej w Senacie w 1931 r. D. Kłuszyńska mówiła: „Od szeregu miesięcy, ba, od 2 lat ideałem były luzy budżetowe. Teraz ideał osiągnięto, bo budżet to same luzy […] I te luzy to jest właściwa istota i prawdziwy sens obecnego budżetu”, SSSen, III, pos. 9 z dn. 4 III 1931 r., ł. 58.

  116. Np. SSS, III, pos. 13 z dn. 10 II 1931 r., ł. 97-98.

  117. Kcz [K. Kaczanowski], Sielanka…, „Robotnik” 14 XII 1933 r., s.1; o świadomym zaniżaniu deficytu i fałszowaniu statystyk budżetowych patrz: Z. Landau, J. Tomaszewski, Gospodarka Polski międzywojennej 1918-1939, t. 3: Wielki Kryzys 1930-1935, Warszawa 1982, s. 259-261.

  118. Np. SSS, III, pos. 13 z dn. 10 II 1931 r., ł. 104; SSS, III, pos. 48 z dn. 4 II 1932 r., ł. 28-29.

  119. Kcz [K. Kaczanowski], Gdzież wyjście?!, „Robotnik” 14 II 1932 r., s. 1.

  120. „Polityka obecnego rządu jest polityką wielkoobszarniczą i wielkokapitalistyczną, pozostawiającą dla ludu pracującego jedno twierdzenie: trzeba przetrwać”, Jedna jest niedola, „Chłopska Prawda” 1931 r., nr 14, s. 1.

  121. SSS, III, pos. 4 z dn. 13 I 1931 r., ł. 20; Przy innej okazji Szczerkowski mówił, że rządy sanacyjne „w pierwszym rzędzie uwzględniają postulaty gospodarcze kapitalistów i obszarników”, cyt. za M. Nartonowicz-Kot, Polski ruch socjalistyczny w Łodzi w latach 1927-1939, Łódź 2001, s. 505.

  122. M.in.: D. Gross, Przeciw polityce deflacyjnej rządów pomajowych, „Robotnik” 25 IV 1930 r., s. 3; Idem, Podstawowe zagadnienie gospodarcze cz.II, „Robotnik” 9 VII 1930 r., s. 3.; Idem, Uwagi o kryzysie gospodarczym, „Robotnik” 7 I 1932 r., s. 7.

  123. Kcz [K. Kaczanowski], Bez jutra i bez planu!, „Robotnik” 9 VIII 1932 r., s. 1.

  124. J. Stańczyk, Deflacja z braku zaufania, „Robotnik” 24 II 1932 r., s. 4.

  125. Ten tok myślenia dobrze oddawał dowcip nt. walki z kryzysem opublikowany w „Pobudce”: „– Wiesz, mam cudowny sposób zdobycia pieniędzy dla kraju celem wyjścia z kryzysu - Jaki? - Należy kupić dygnitarzy sanacyjnych płacąc za nich tyle ile są warci, a sprzedać za tyle ile kosztują.”, „Pobudka” 1930 r., nr 41, s. 9.

  126. Redukcje zacznijcie od siebie!, „Tydzień Robotnika” 1935 r., nr 10(7), s. 5.

  127. M. Niedziałkowski, Kierunki rozwoju, „Robotnik” 2 XII 1933 r., s. 1; A. Zdanowski, Gdzie ta konsekwentna polityka gospodarcza , „Robotnik” 19 VIII 1934 r., s. 1.

  128. Zarówno PPS jak i KCZZ bardzo ostro protestowały przeciwko wszelkim próbom ograniczenia obowiązującego ustawodawstwa socjalnego. Wniesiony pod obrady Sejmu w marcu 1932 roku projekt ustawy scaleniowej został określony przez KCZZ jako „cyniczny podarunek dla kapitalizmu, mający na celu ratowanie go przed bankructwem kosztem klasy robotniczej i jej interesów” (cyt. za J. Kowalski, Trudne lata. Problemy rozwoju polskiego ruchu robotniczego 1929-1935, Warszawa 1966, s. 273). Apogeum akcji protestacyjnej był jednodniowy strajk powszechny 16 III 1932 r.

  129. Kcz [K. Kaczanowski], Gra w fałszywe karty…!, „Robotnik” 19 II 1933 r., s. 1.

  130. Pożyczka, „Robotnik” 10 IX 1933 r., s. 1.

  131. Kcz [K. Kaczanowski], Dookoła pożyczki, „Robotnik” 24 IX 1933 r., s. 1.

  132. SSS, III, pos. pos. 110 z dn. 5 II 1934 r., ł. 25.

  133. jmb [J.M. Borski], Pożyczka, „Robotnik” 11 IV 1935 r., s. 1.

  134. Idem, Na pastwę wyzysku, „Robotnik” 17 III 1933 r., s. 1.

  135. Idem, Czas pracy a bezrobocie, „Robotnik” 12 XII 1933 r., s.1; Z. Żuławski, Ustawy przeciw klasie robotniczej, „Robotniczy Przegląd Gospodarczy” 1933 r., nr 5, s. 51-53.

  136. SSS, III, pos. 90 z dn. 18 II 1933, ł. 49-51; Fundusz Pracy, „Robotniczy Przegląd Gospodarczy” 1933 r., nr 3, s. 35-36.

  137. jmb [J.M. Borski], Fundusz Pracy, „Robotnik” 13 VI 1933 r., s. 1, SSSen., III, pos. 59 z dn. 26 II 1934 r., ł. 58-59.

  138. SSS, III, pos. 134 z dn. 12 II 1935 r., ł. 35.

  139. P. Drzazga, Znowu nadzieje zawiodły, „Chłopska Prawda” 1934 r., nr 21, s. 1.

  140. SSS, III, pos. 134 z dn. 12 II 1935 r., ł. 36-37.

  141. J. M. Borski pisał: „Cała ideologia obozu rządzącego przesiąknięta duchem kapitalistycznym sprzed kilkudziesięciu lat, skłócona w sobie i nieporadna, hołdująca zasadzie bez eksperymentów, czyli bezczynności – nie może dać innych rezultatów jak te które widzimy”, jmb [J.M. Borski], Katastrofa bezrobocia, „Robotnik” 10 I 1935 r., s. 1.

  142. M. Niedziałkowski, We własnej sieci, „Robotnik” 25 I 1934 r., s.1; Oskarżenia o brak jakiejkolwiek przemyślanej koncepcji walki z kryzysem wysuwał pod adresem klubu BBWR m.in. również Z.Żuławski: „Dziś wam nie pozostało nic innego, tylko obietnice – i to nie oparte na niczym, na przypuszczeniu, jak niedawno powiedział publicznie p. Matuszewski, że kryzys się skończy bo trwa już za długo. Oto jest cała koncepcja gospodarcza największego klubu sejmowego i Rządu rządzącego Polską od 8 lat”, SSS, III, pos. 110 z dn. 5 II 1934 r., ł. 27.

  143. SSS, III, pos. 134 z dn. 12 II 1935 r., ł. 41.

  144. A. Zdanowski, Zmiany ubezpieczeń społecznych na tle obecnej sytuacji klasy pracującej, „Robotniczy Przegląd Gospodarczy” 1934 r., nr 11-12, s. 128; jmb [J.M.Borski], W Ameryce a u nas, „Robotnik” 15 I 1935 r.,  s. 1.

  145. Idem, Czy program p. Matuszewskiego, „Robotnik” 17 X 1935 r., s. 1.

  146. J. Stańczyk, To się nie uda. To się udać nie może!, „Robotnik” 5 XI 1935 r., s. 1.

  147. Por. S. Michałowski, Myśl polityczna Polskiej Partii Socjalistycznej (1918-1939), Lublin 1994, s. 251-252.

  148. Wł. Skowroński, Zakazy przywozu i kartelizacja, „Robotnik” 29 I 1931 r., s. 3.

  149. Dokumenty do historii polskiego ruchu robotniczego 1918-1939, wybór L. Ziaja, Warszawa 1970, s. 279.

  150. Z. Zaremba mówił na ten temat w trakcie sejmowej debaty nad ustawą kartelową: „Sądzę, że zagadnienie eksportu tak, jak stoi ono w obecnym czasie, jest jednym z największych szantaży XX wieku. Tym się oszukuje codziennie społeczeństwo na rzecz kapitału. Wytwarza się złudzenie, że oto jest cel ofiary. Łupiony przez kapitalistów człowiek ma znaleźć jakieś zadośćuczynienie w tym, że pewna ilość polskich towarów jest wywożona za granicę, chociaż za bezcen, chociaż przez to kraj musi miliardy rocznie dopłacać do tego wywozu […]. Jest to nic innego, jak przymus nędzy wynikającej z całej polityki kapitalistycznej”, SSS, III, pos. 97 z dn. 16 III 1933 r., ł. 39.

  151. Kcz [K. Kaczanowski], Rząd a spekulacja drożyźniana, „Robotnik” 26 VI 1930 r., s. 3.

  152. A. Szczerkowski, Walka z kryzysem gospodarczym, „Robotnik” 27 II 1930 r., s. 3; J.S. [J. Stańczyk], Ceny a przesilenie, „Robotnik” 19 VI 1930 r., s. 1.

  153. Por. Druk sejmowy nr 613 (II kadencja), Druk sejmowy nr 571 (III kadencja), Druk sejmowy nr 961 (III kadencja).

  154. Por. Wobec kryzysu, „Robotniczy Przegląd Gospodarczy” 1930 r., nr 2, s. 25; A. Zdanowski, Plan walki z bezrobociem i kryzysem, „Robotnik” 5 III 1930 r., s. 3.

  155. Druk sejmowy nr 613 ( II kadencja).

  156. L. Winterok, Kryzys a krótszy czas pracy, „Robotniczy Przegląd Gospodarczy” 1931 r., nr 1, s. 4-6; SSS, III, pos. 39 z 10 XII 1931 r., ł. 20-24.

  157. Por. Z. Zaremba, Rozszerzyć rynek pracy, „Robotnik” 15 IX 1932 r., s. 2; jmb [J.M. Borski], 6 godzin pracy, „Robotnik” 5 III 1935 r., s. 1.

  158. Niech żyje 40-godz. tydzień pracy!, „Robotnik” 18 I 1934 r., s. 2.

  159. Por. jmb [J.M. Borski], Dużo i nic, „Robotnik” 13 XI 1934 r., s. 1; W. Tomczyk, Rząd, PPS i SN wobec Wielkiego Kryzysu Gospodarczego, „Zeszyty Naukowe Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Rzeszowie” Historia, z. 7 1998 r., s. 158.

  160. Por. M. Śliwa, Zygmunt Żuławski. Zarys biografii, Kraków 1993, s. 85; A. Szczerkowski, Bezrobocie rośnie jak lawina, „Tydzień Robotnika” 1935 r., nr 12, s. 6.

  161. Dobrodziejstwa płynące z gospodarczego planowania były przez socjalistów w latach kryzysu podnoszone przy bardzo wielu okazjach. J.M. Borski analizując np. sytuację w Związku Radzieckim, przy pełnej świadomości skali represji stosowanych tam przez władze, podkreślał, że niebywałe sukcesy jakie przyniosła „piatiletka” były właśnie efektem ujęcia polityki gospodarczej państwa w ramy planu. „Jednocześnie bolszewicy zademonstrowali […] przed światem kapitalistycznym ginącym w chaosie i anarchii […] skuteczność i wyższość gospodarki planowej nad gospodarką indywidualną”, J.M. Borski, Dyktatura proletariatu, Warszawa 1933, s. 51.

  162. Por. A. Szczerkowski, Walka z kryzysem gospodarczym, „Robotnik” 27 II 1930 r., s. 3.

  163. J.S. [J. Stańczyk], Budujmy drogi, „Robotnik” 29 VII 1930 r., s. 3.

  164. SSS, II, pos. 62 z dn. 5 XII 1929 r., ł. 38.; podobną opinię wyrażał m.in. J. Stańczyk, pisząc: „Obniżenie płac nie powinno nigdy być odpowiedzią na depresję gospodarczą”, J. Stańczyk, Dobrodziejstwo wysokich płac, „Robotnik” 29 XI 1929 r., s. 1; Wysokie płace robotników są podstawą dobrobytu, „Chłopska Prawda” 1930 r., nr 2, s. 4.

  165. Por. A. Zdanowski, W obronie przed zamachami, „Robotniczy Przegląd Gospodarczy” 1930 r., nr 6, s. 122.

  166. Jmb [J.M. Borski], Bezdroża myśli gospodarczej w Polsce, „Robotnik” 27 III 1930 r., s. 3.

  167. Por. Budżet jaki jest a jaki być powinien, „Pobudka” 1930 r., nr 9, s. 2; W. Tomczyk, op. cit., s. 164; SSSen., pos. 50 z dn. 4 III 1933 r., ł. 137.

  168. M. Nowicki, O zmianę kierunku produkcji rolniczej w Polsce, „Robotniczy Przegląd Gospodarczy” 1930 r., nr 5, s. 98-100.

209.  SSSen., pos. 28 z dn. 25 II 1932 r., ł. 87; H. Świątkowski, Katastrofa wsi, „Robotnik” 19 I 1933 r., s. 3.

  1. Por. M. Nowicki, Polityka zaścianka, „Robotnik” 5 IV 1930 r., s. 2; Jedna jest niedola, „Chłopska Prawda” 1931 r., nr 14, s. 1; W. Baranowski, Przyczyny zrujnowania wsi i nasze środki ratunku, „Chłopska Prawda” 1932 r., nr 5, s. 2.

  2. Kcz [K. Kaczanowski], Rząd wobec bezrobocia, „Robotnik” 20 XII 1930 r., s. 1.

  3. Budżet jaki jest a jaki być powinien, „Pobudka” 1930 r., nr 9, s. 2.

  4. Por. SSS, III, pos. 39 z dn. 10 XII 1931 r., ł. 42.

  5. Por. D. Gross, Podstawowe zagadnienie gospodarcze cz.II, „Robotnik” 9 VII 1930 r., s. 3; Idem, Inflacja bez dewaluacji, „Robotnik” 26 I 1930 r., s. 1.

  6. Ibidem; Podobną opinię wyraził Gross także w trakcie jednej z debat senackich: „Usunąć nędzę można tylko przez inflację”, SSSen., III, pos. 64 z dn. 3 III 1934 r., ł. 39.

  7. Por. Idem, Zagadnienie ustroju gospodarczego, „Robotnik” 12 VI 1930 r., s. 3; Idem, Na marginesie uchwał Kongresu Związków Zaw., „Robotnik” 24 XI 1933 r., s. 3; SSSen., III, pos. 8  z dn. 27 II 1931 r., ł. 19-20.

  8. Idem, Zagadnienie ustroju gospodarczego, „Robotnik” 12 VI 1930 r., s. 3.

  9. Idem, Ustrój kapitalistyczny wali się nam na głowy, „Robotnik” 26 VII 1931 r., s. 3.

  10. Cyt. za M. Śliwa, Zygmunt…, s. 91.

  11. Z projektami Grossa szczególnie mocno polemizował przy różnych okazjach Z. Zaremba. W swej pracy pt. „Bezdroża kapitalizmu i drogowskazy przyszłości” z ironią pisał: „Prostota zaleceń szkoły kredytowo-pieniężnej przypomina prostotę środków politycznych władcy dzikiego plemienia: kto włada plemiennym fetyszem ten włada całym plemieniem. Pieniądz jednak nie jest totemem kapitalistycznej gospodarki, chociaż otrzymuje hołdy i obfite ofiary życia i krwi ludzkiej”, Z. Zaremba, Bezdroża kapitalizmu i drogowskazy przyszłości, Warszawa 1933, s. 27.

  12. Najlepszy przykład stawowi uchwała RN PPS z 6 III 1932 r., która była w zasadzie planem przejścia do gospodarki socjalistycznej, bowiem obok doraźnych środków walki z kryzysem, jak np. obniżka cen kartelowych, skrócenie dnia pracy czy reforma podatkow, zawierała również zapisy o „uspołecznieniu dojrzałych gałęzi produkcji”, wprowadzeniu kontroli robotniczej, centralizacji oszczędności w kontrolowanym przez państwo Banku Polskim itp., „Robotnik” 9 III 1932 r., s. 1; J. Tomicki, Polska Partia Socjalistyczna 1892-1948, Warszawa 1983, s. 339.

  13. B. Głowacki, op. cit., s. 171-172.

  14. Druk sejmowy nr 349 (III kadencja).

  15. SSS, III, pos. 39 z dn. 10 XII 1931 r., ł. 35.

  16. Ibidem, ł. 14-19.

  17. Ibidem, ł. 51.

  18. Ibidem, ł. 49.

  19. Ibidem, ł. 43.

  20. B. Głowacki, Polityka Polskiej Partii Socjalistycznej 1929-1935, Warszawa 1979, s. 173

  21. M. Śliwa, Trzy programy Polskiej Partii Socjalistycznej w kwestii agrarnej, „Z pola walki” 1985, nr 3, s. 15-16; Idem, Kwestia rolna i problem sojuszu robotniczo-chłopskiego, [w:] Wizje socjalizmu w Polsce do roku 1948, pod red. J.Tomickiego, Warszawa 1987, s. 339.

  22. M. Śliwa, Polska myśl socjalistyczna 1918-1948, Wrocław 1988, s. 194.

  23. „Robotnik” 7  II 1934 r., s. 3.

  24. „Robotnik” 8 II 1934 r., s. 3.

  25. W kwestii zachowania prywatnej własności w rolnictwie program mówił wyraźnie: „Chcąc obalić gospodarkę kapitalistyczną PPS nie ma zamiaru wywłaszczyć drobnych gospodarstw rolnych”, Nasze środki ratunku dla wsi. Programowe stanowisko PPS, „Chłopska Prawda” 1933 r., dodatek do nr 11, s. 1.

  26. Ibidem, s. 2.

  27. Ibidem, s. 1-2.

  28. Z. Zaremba, Bezdroża kapitalizmu i drogowskazy przyszłości, Warszawa 1933, s. 158.

  29. S. Michałowski, Myśl polityczna Polskiej Partii Socjalistycznej (1918-1939), Lublin 1994, s. 290.

  30. A. Friszke, Przedmowa, [w:] Z. Zaremba, Wojna i konspiracja, Kraków 1991, s. 12-13.

  31. Zaremba często w sposób bardzo ostry atakował obóz sanacyjny, z trybuny sejmowej mówił np. że pomajowa elita władzy to:„udekorowana, obwieszona szlifami i orderami grupa dostojników, za którą stoi wielki kapitał i obszarnicy”, cyt. za. R. Szwed, Działalność samorządowa i poselska Zygmunta Zaremby w II Rzeczypospolitej, [w:] Zygmunt Zaremba (1895-1967), materiały z ogólnopolskiej sesji naukowej pod red. A.F. Grabskiego i J. Kukulskiego, Piotrków Trybunalski 1997, s. 51.

  32. A. Jaeschke, Myśl społeczno-polityczna Zygmunta Zaremby w latach 1916-1967, Kraków 1992, s. 243.

  33. Więcej informacji o organizacji Zespołu Czasopism PPS i wydawanych przez niego pismach: A. Notkowski, Pod znakiem trzech strzał. Prasa Polskiej Partii Socjalistycznej w latach 1918-1939, Kraków 1997, s. 115-130.

  34. A. Jaeschke, op.cit., s. 19.

  35. Podobną opinię wygłaszał obserwator Komisariatu Rządu, który w sprawozdaniu z XXIII Kongresu pisał: „Zaremba, przy całym swym radykalizmie, pozostaje działaczem ściśle związanym z PPS, z jej tradycją, cieszącym się pełnym zaufaniem swych prawicowych towarzyszy”, XXIII Kongres PPS (1934 r.) w materiałach  i relacjach agenturalnych Komisariatu Rządu na m.st. Warszawę, oprac. H. Marek, „Z pola walki” rok 1958, nr 1, s. 192.

  36. XXII Kongres PPS (23-25 V 1931 r.) w relacji Komunikatu Informacyjnego Komisariatu Rządu w Warszawie, oprac. J. Żarnowski, [w:] Najnowsze dzieje Polski. Materiały i studia z okresu 1914-1939, t. II, Warszawa 1959, s. 229-230.

  37. Ibidem, s. 230.

  38. A. Jaeschke, op.cit., s.128-129.

  39. Warto przytoczyć słowa, które Władysław Uziembło zapisał na ten temat w swych wspomnieniach: „[W Radzie Naczelnej - K.P.] Ograniczałem się jedynie do popierania lewicy partyjnej, której wcielenie widziałem do 1935 roku w Zarembie, a potem w osobach Próchnika, Stanisława Dubois i czasem Drobnera”, W. Uziembło, Wspomnienia 1900-1939, Warszawa 1965, s. 442.

  40. Wyrazem tego było np. powierzenie mu przygotowania kluczowego wówczas referatu gospodarczego na XXII Kongres, w którym wyłożył swoje poglądy na przyczyny i znaczenie kryzysu gospodarczego. Jego koncepcje zostały zaakceptowane przez zdecydowaną większość delegatów, B. Głowacki, XXII Kongres PPS (23-25 maja 1931 r.), „Z pola walki” 1974 r., nr 3, s. 144-145.

  41. Z. Zaremba, Racjonalizacja, kryzys, proletariat, Warszawa 1933, s. 34.

  42. Wydaje się, że można dopatrywać się pewnego podobieństwa poglądów Zaremby z koncepcjami głoszonymi wcześniej przez Różę Luksemburg w Akumulacji kapitału. Mimo, że w żadnym miejscu publicysta PPS nie przyznaje tego wprost, to chyba można uznać za wielce prawdopodobne, że znał prace Luksemburg.

  43. Z. Zaremba, Bezdroża kapitalizmu i drogowskazy przyszłości, Warszawa 1933, s. 7; „Ludzie sami tworzą  swoją historię, ale nie tworzą jej dowolnie, nie w wybranych przez siebie okolicznościach, lecz w takich, w jakich się bezpośrednio znaleźli, jakie zostały im dane i przykazane”, K. Marks, Osiemnasty Brumaire’a Ludwika Bonaparte, [w:] Idem, Dzieła wybrane, t. II, Warszawa 1947, s. 182.

  44. Z. Zaremba, Bezdroża…,s. 32-33.

  45. Ibidem.

  46. Ibidem, s. 98-117.

  47. Z. Zaremba, Racjonalizacja…,s. 52.

  48. Por. Z. Zaremba, Z zagadnień współczesnej ekonomiki, „Robotniczy Przegląd Gospodarczy” 1931 r., nr 5, s. 105.

  49. Idem, Bezdroża…, s. 126-127, 132.

  50. Ibidem, s. 129-131.

  51. Por. E. Jeliński, Myśl a rzeczywistość. O pewnych osobliwościach polskiej myśli socjalistycznej w II Rzeczypospolitej, Poznań 1994, s. 146.

  52. Z. Zaremba, Bezdroża…, s. 131-132.

  53. Zaremba dostrzegał, że wraz z postępami racjonalizacji kapitaliści przestali w wielu przypadkach bezpośrednio kierować swoimi przedsiębiorstwami, doszło do rozdzielenia własności i zarządzania. W efekcie wytworzyła się warstwa zawodowych kierowników-specjalistów, którzy odpowiednio opłacani będą mogli pełnić swoje funkcje z powodzeniem również w ramach gospodarki planowej. Dzięki temu wierzył, że możliwe stanie się uniknięcie strat związanych ze zmianą właściciela zakładów przemysłowych., Idem, Racjonalizacja…,s. 47.

  54. Idem, Bezdroża…, s. 134.

  55. Por. np. D. Gross, Droga do socjalizmu, „Robotnik” 6 VI 1931 r., s. 2; patrz też podrozdział 4.4.

  56. Zaremba, Bezdroża…, s. 146-148.

  57. Ibidem, s. 149.

  58. Nawiązując do uchwały XXII Kongresu PPS podkreślał konieczność zapewnienie wpływu na kierowanie handlem zagranicznym organizacjom zawodowym i spółdzielczym, Ibidem, s. 142.

  59. Ibidem, s. 140-144.

  60. Zaremba dobrze znał realia funkcjonowania ruchu spółdzielczego, był m.in. wieloletnim członkiem zarządu Związku Robotniczych Stowarzyszeń Spółdzielczych, por. S. Piechowicz, Związek Robotniczych Stowarzyszeń Spółdzielczych, Warszawa 1963.

  61. Z. Zaremba, Bezdroża…, s. 138.

  62. Ibidem, s. 138-139.

  63. Ibidem, s. 164.

  64. Jednocześnie jednak A. Jaeschke nie ustrzegł się pewnych pomyłek omawiając poglądy Zaremby na sprawy rolnictwa. Z jednej strony bowiem pisze w swej pracy: „Określał więc [Zaremba- K.P.] jednoznacznie docelowy model rolnictwa polskiego” (s. 122), a na kolejnej stronie: „Z. Zaremba nie był zwolennikiem przesądzania o ostatecznym kształcie polskiego rolnictwa” (s.123). Ta oczywista sprzeczność zdaje się być wynikiem wspomnianej już zawiłości wywodu Zaremby, A. Jaeschke, op.cit., s. 122-123.

  65. Z. Zaremba, Bezdroża…, s. 163.

  66. Ibidem, s. 149-154.

  67. Por. A. M. Brzeziński, Jean Jaures – polityk i myśliciel, Łódź 1983, s. 213-216.

  68. Z. Zaremba, Bezdroża…,s. 152.

278.  Por. M. Śliwa, Idee socjalizmu demokratycznego Zygmunta Zaremby, [w:]  Zygmunt Zaremba (1895-1967), materiały z ogólnopolskiej sesji naukowej pod red. A.F. Grabskiego i J. Kukulskiego, Piotrków Trybunalski 1997, s. 111-112, 123-124.

  1. W. Roszkowski, Gospodarka: wzrost i upadek systemu nakazowo-rozdzielczego, Warszawa 2009, s. 63.

  2. Z. Zaremba, Bezdroża…,s. 130.

  3. E. Jeliński słusznie zauważa, że dominująca rola państwa w gospodarce miała być według Zaremby charakterystyczna tylko dla początkowego okresu ewolucji w kierunku całkowitego uspołecznienia. Takie rozwiązanie, jakkolwiek ryzykowne, było koniecznością wobec realistycznej konstatacji Zaremby o, wynikającej ze stanu świadomości społecznej, „niemożności przeprowadzenia natychmiastowej socjalizacji i całkowitego samorządu gospodarczego od dołu”, E. Jeliński, op.cit., s. 146.

  4. O fascynacji gospodarczymi dokonaniami ZSRR obecnej wśród części polskich środowisk lewicowych w latach 30. pisze m.in. G. Zackiewicz, Polska myśl polityczna wobec systemu radzieckiego 1918-1939, Kraków 2004, s. 533-535.

  5. Wiele informacji na temat działalności Oskara Langego zawierają takie prace jak m.in. : T. Sierocki, Oskar Lange, Warszawa 1989; Idem, Działalność polityczna Oskara Langego, „Z pola walki” 1980 r., nr 2; W. Brus, T. Kowalik, Oskar Lange - teoretyk socjalizmu, „Kultura i Społeczeństwo” 1966 r., nr 2; T. Kowalik, Młodość i socjalizm Oskara Langego, „Kultura i Społeczeństwo” 1971 r., nr 2, J. Zaręba; Reforma w testamencie. Rzecz o Oskarze Langem, Warszawa 1985.

  6. Por. R. Wapiński, Pokolenia Drugiej Rzeczypospolitej, Wrocław 1991, s. 197-332.

  7. Zarys dziejów ZNMS: A. Jaeschke, Myśl polityczna Związku Niezależnej Młodzieży Socjalistycznej 1931-1935, Kraków 1989, s. 11-34.

  8. Por. O. Lange, Kryzys socjalizmu, [w:] Związek Niezależnej Młodzieży Socjalistycznej (Akademickiej): Historia. Ideologia. Zadania, Kraków 1931, s. 31-46.

  9. Na osobę Langego dużą uwagę zwrócili m.in. Niedziałkowski i Zaremba, którzy chcieli go pozyskać do współpracy, którą uniemożliwiła jednak znaczna różnica poglądów pomiędzy przywódcami PPS a Oskarem Lange, T.Sierocki, Działalność polityczna…, s. 140.

  10. Por. J. Topiński, Trzy pokoje w Domu Robotniczym na Dunajewskiego 5, [w:] Cyganeria i polityka. Wspomnienia krakowskie 1919-1939, pod red. K. Bidakowskiego, Warszawa 1964, s. 86-87.

  11. A. Jaeschke, Z badań nad ideologią polskiej lewicy socjalistycznej. „Płomienie” – przegląd myśli politycznej, [w:] W stulecie polskiego ruchu robotniczego, red. J. Gołębiowski, Kraków 1982, s. 99-101.

  12. Według Komunikatów Informacyjnych Komisariatu Rządu na m.st. Warszawę w 1931 r. przed VI Zjazdem ZNMS Lange miał nawet namawiać swoich kolegów do rozłamu w PPS, por. VI Zjazd ZNMS i powstanie ZNMS Lewicy w świetle politycznego wywiadu, „Z pola walki” 1974 r., nr 3, s. 208.

  13. Lange chciał poświęcić swoją rozprawę habilitacyjną zagadnieniom ekonomii politycznej, jednak jego radykalne poglądy polityczne mogłyby stanowić pozamerytoryczną przeszkodę w pomyślnym zakończeniu całej procedury. Dlatego też zmuszony był habilitować się z bardziej „neutralnej” dziedziny jaką była statystyka, rozprawa nosiła tytuł Statystyczne badanie koniunktury gospodarczej, T. Sierocki, Oskar…, s. 61.

  14. Por. O. Lange, Dorobek programowy ZNMS w latach trzydziestych [w:] PPS: wspomnienia 1918-1939, pod red. J. Cesarskiego i in., t. 1, Warszawa 1987, s. 557-563.

  15. Lange uznawał Adlera za „jeden z najgłębszych i najsubtelniejszych umysłów, jakimi szkoła marksowska może się poszczycić”.

  16. Rozważania Hilferdinga zawarte w pracy Das Finanzkapital bardzo poważnie wpłynęły na formułowane przez Langego charakterystyki kapitalizmu, por. R. Hilferding, Kapitał finansowy, Warszawa 1958.

  17. Według Langego szczególnie wartościowa była książka Lenina pt. „Państwo a rewolucja”, której szczególną zaletą miało być obnażenie klasowego charakteru państwa, Socjalizm. Zarys bibliograficzny i metodologiczny, Kraków 1931, s. 15-16.

  18. J. Myśliński, Breit Marek (Markus), [w:] Słownik Biograficzny Działaczy Polskiego Ruchu Robotniczego, t. 1, Warszawa 1978, s. 304-305.

  19. Rozważania w dalszej części niniejszego podrozdziału oparte są zarówno na tekstach samodzielnie pisanych przez O. Langego jak i na jednym z rozdziałów pracy Gospodarka – polityka – taktyka – organizacja socjalizmu, w którego powstaniu pewien udział miał M. Breit. Dla przejrzystości wywodu będziemy przywoływali jedynie nazwisko Langego.

  20. R. Irski [O. Lange], Rola państwa w kapitalizmie monopolistycznym, „Kwartalnik Socjalistyczny” 1931 nr 1, s. 18-20.

  21. Bardzo ciekawie z tego typu charakterystykami przemian kapitalizmu polemizował austriacki ekonomista J.A. Schumpeter, por. J.A. Schumpeter, Kapitalizm, socjalizm, demokracja, Warszawa 2009, s. 106-130.

  22. Por. W. Luty, Koncepcja socjalizmu w poglądach Oskara Langego z lat trzydziestych, [w:] Marksizm w kulturze filozoficznej XX wieku, pod red. J.M. Siemka, Warszawa 1988, s. 290-297.

  23. R. Irski [O. Lange], Rola państwa… s. 20-25.

  24. Powiększający się wpływ wielkiego kapitału i zrzeszeń producenckich na władzę państwową miał objawiać się w polityce międzynarodowej wzrostem tendencji imperialistycznych. Dążenie do ekspansji gospodarczej prowadzić miało do kolejnych wojen, a w ostateczności przynieść mogło zupełną zagładę całej cywilizacji. Poglądy Langego są w dużej mierze zbieżne z teorią imperializmu sformułowaną przez Włodzimierza I. Lenina i przedstawioną w pracy „Imperializm jako najwyższe stadium kapitalizmu”. Jednocześnie odrzucał sugerowaną przez Kautsky’ego  możliwość zaistnienia tzw. ultraimperializmu (stan porozumienia rządów światowych mocarstw oraz wielkich kartelów międzynarodowych, które podzieliłyby między siebie rynki i zapewniły dłuższe istnienie kapitalizmu dzięki wyeliminowaniu ryzyka wojen imperialistycznych). Według Lenina hipoteza „ultraimperializmu” była tylko „głupią bajeczką”, niemożliwą do zrealizowania z przyczyn ekonomicznych. Ocena Langego nie była aż tak pryncypialna, stwierdzał bowiem, że teoretycznie możliwość taka istnieje, ale jest kwestią dalekiej przyszłości. Kapitalizm nie miał szans przetrwać zaś zbyt długo i tym samym rozważanie tej propozycji było dla niego zupełnie niepotrzebne. Stanowisko Langego w tej materii podobne było do poglądów głoszonych przez N. Bucharina, Por. W. Lenin, Imperializm jako najwyższe stadium kapitalizmu, [w:] Idem, Dzieła wszystkie, t. 27, Warszawa 1987; L. Kołakowski, Główne nurty marksizmu, t. 2, Warszawa 2009, s. 502-504; W. Stankiewicz, Bucharin jako ekonomista, „Myśl marksistowska” 1988 r., nr 5, s. 40-42; A. Brewer, Marxist theories of imperialism. A critical survey, London 1990, s. 109-135.

  25. O. Lange, O pracy Engelsa „ Rozwój socjalizmu od utopii do nauki”, [w:] Idem, Pisma ekonomiczne i społeczne 1930-1960, Warszawa 1961, s. 23.

  26. Na poparcie swojej tezy Lange przywoływał odpowiednie cytaty z dzieł wybitnych marksistów, m.in. Kautsky’ego, Idem, „Wrastanie w socjalizm” czy nowa faza kapitalizmu?, „Robotniczy Przegląd Gospodarczy” 1929 r., nr 3, s. 71-73.

  27. Idem, Rola państwa…, s. 27.

  28. Gospodarka – polityka – taktyka – organizacja socjalizmu, Warszawa 1934, s. 47.

  29. Ibidem, s. 47-53.

  30. Por. A. Jaeschke, Z badań nad…, s. 109.

  31. Szybkie wywłaszczenie miało również pozbawić zaplecza finansowego wszelkie grupy nastawione kontrrewolucyjnie, Gospodarka – polityka…, s. 60-64.

  32. Wkłady bankowe miały być wywłaszczone tylko powyżej pewnej granicy, Lange proponował, żeby było to 1000 zł.

  33. Liczba 20 robotników ma charakter orientacyjny, proponowano, żeby ewentualne wywłaszczenie było uzależnione od większej ilości czynników, m.in. od wysokości kapitału zakładowego.

  34. Autorzy broszury przewidywali znaczne odstępstwa od tej normy, maksimum posiadanej ziemi miało być uzależnione od warunków klimatycznych, żyzności gleby i profilu uprawy.

  35. Ibidem, s. 63-69.

  36. Autorzy pracy Gospodarka – polityka…dość naiwnie szacowali, że reforma rolna i uspołecznienie przemysłu zapewni całkowite poparcie dla nowego rządu ze strony małorolnych i bezrolnych wraz z rodzinami, a także ze strony ogółu robotników, Ibidem, s. 69-70.

  37. Ibidem, s. 70-71.

  38. Ibidem, s. 72-73.

  39. T. Kowalik, zauważa, że próba wmontowania w model gospodarki socjalistycznej mechanizmu zabezpieczającego przed praktykami monopolistycznymi trustów była efektem zaobserwowania przez Langego podobnych tendencji w ZSRR, T. Kowalik, Oskar Lange – między socjalizmem a kapitalizmem, [w:] Twórczość naukowa Oskara Langego i jej znaczenie w teorii ekonomii, pod red. G. Musiał, Katowice 2004, s. 68.

  40. Autorzy broszury przewidywali, że w gospodarce socjalistycznej dochody poszczególnych osób będą do siebie bardzo zbliżone, Gospodarka – polityka…, s. 71-72.

  41. Ibidem, s. 74-76.

  42. Ibidem, s.76-77.

  43. Ibidem, s.78-79.

  44. Stanowisko takie wydaje się być częściowo zbieżne z poglądami głoszonymi przez Stanisława Brzozowskiego. Podobną opinię wygłasza również Ewa Czerwińska, sugerując jednocześnie możliwość zainspirowania Langego przez Otto Bauera, por. E. Czerwińska, „Nurt mediacji”. Austromarksizm i jego recepcja w Polsce, Poznań 1992, s. 435.

  45. Gospodarka – polityka… , s.79.

  46. Lange proponował zastąpienie regularnych sił wojskowych przez robotniczo-chłopską milicję. Można w tym chyba dostrzegać nawiązanie do popularnych wśród socjalistów idei Jeana Jauresa przedstawionych w rozprawie L’Armee Nouvelle, por. A.M. Brzeziński, op. cit., s. 213-216.

  47. Gospodarka – polityka…, s. 85-86.

  48. J. Tomicki, Lewica socjalistyczna w Polsce 1918-1939, Warszawa 1982, s. 386, przyp. 80; Por. B. Drobner, Bezustanna walka, t.2, Warszawa 1965, s. 255-257;  M. Śliwa, Bolesław Drobner. Szkic o działalności politycznej, Kraków 1984, s. 148-150.

  49. Archiwum Ruchu Robotniczego, t. IV, pod red. F. Tycha, Warszawa 1977, s. 200.

  50. To popularne określenie wzięło się od koloru okładki pierwszego wydania tego dokumentu.

  51. Podobieństwa dotyczyły m.in. utworzenia trustów, które obejmowałyby zakłady pracujące w jednej gałęzi gospodarki, całkowitego uspołecznienia banków, monopolu państwowego w dziedzinie handlu zagranicznego czy parcelacji wielkiej własności ziemskiej. Istotna różnica wiąże się z wprowadzeniem przez autorów „żółtego programu” instytucji Naczelnej Rady Gospodarczej. Z analizy tekstu tego dokumentu można wnioskować, że pełniłaby ona rolę podobną do tej jaką Lange i Breit przewidywali dla Banku Powszechnego. Wydaje się, że taka Rada posiadałaby większe kompetencje, a w zakres jej zainteresowania wchodzić miały wszystkie sprawy związane z funkcjonowaniem gospodarki, Archiwum…, s. 214-216.

  52. O znaczeniu liberalnej ekonomii politycznej na wczesną twórczość Langego obszerniej piszą W. Brus i T. Kowalik, por. W. Brus, T. Kowalik, Oskar Lange – teoretyk socjalizmu, „Kultura i Społeczeństwo” 1966 r., nr 2, s. 8-11.

  53. T. Kowalik, Historia ekonomii w Polsce 1864-1950, Wrocław 1992, s. 241.

  54. B. Winnicka, Gross Daniel Bernard, [w:] Słownik Biograficzny Działaczy Polskiego Ruchu Robotniczego, pod red. F. Tycha, t. II, Warszawa 1987, s. 379.

  55. Pełnił m.in. funkcje wiceburmistrza i radnego w Białej, a także dyrektora Kasy Chorych w tymi mieście. Był również aktywnym działaczem spółdzielczym, m.in. zasiadał w Radzie Nadzorczej Związku Robotniczych Stowarzyszeń Spółdzielczych, a w 1925, po połączeniu ruchu spółdzielczego wszedł również do władz nadzorczych Związku Spółdzielczego Spożywców RP, Ibidem, s. 379-380.

  56. SSSen., pos. 19 z dn. 30 XII 1929 r., ł. 6.

  57. Por. D. Gross, Droga rozwojowa gospodarstwa społecznego, „Robotniczy Przegląd Gospodarczy” 1931r., nr 8, s. 166-167.

  58. S.Michałowski, Myśl polityczna…,s. 286-287.

  59. D. Gross, Gospodarka wojny światowej, „Robotnik” 28 VII 1933 r., s. 3.

  60. Idem, Rynek światowy, „Robotnik” 12 V 1932 r., s. 3.

  61. Por. E. Jeliński, op. cit., s. 64.

  62. K. Marks, Przedmowa do wydania pierwszego, [w:] Idem, Kapitał, t.1, Warszawa 1951, s. 6.

  63. Por. SSSen., III, pos. 64 z dn. 3 III 1934 r., ł. 32-33.

  64. D. Gross, Gdzie „postawić dźwignię”?, „Robotnik” 12 IV 1932 r., s. 3.

  65. Idem, Powojenna odbudowa i przebudowa gospodarcza Polski, Kraków 1929, s. 41.

  66. Idem, Socjalistyczny plan przejścia z kryzysu do koniunktury. W związku z socjalistyczną przebudową ustroju gospodarczego, Bielsko 1936, s.15.

  67. Warta uwagi jest następująca wypowiedź Grossa: „Upośledzenie proletariatu zrodziło się nie stąd, że środki produkcji (narzędzia pracy itd.) znajdowały się w rękach nie robotników a przemysłowców, jak mylnie przypuszczał Marks, lecz przyczyna biedy proletariackiej tkwi w wadliwym systemie dostarczania robotnikom pieniędzy, w systemie, spowodowanym walką konkurencyjną na rynku światowym i wprowadzeniem przez bank emisyjny do gospodarki niedostatecznej liczby asygnat państwowych”, Ibidem, s. 27.

  68. Ibidem, s. 6.

  69. Idem, Inflacja bez dewaluacji, „Robotnik” 26 I 1930 r., s. 1

  70. Idem, Socjalistyczny plan..., s. 28.

  71. Ibidem, s. 29.

  72. „Przy pomocy ustaw dewizowych możemy bez naruszenia stałości waluty wprowadzić do gospodarstwa taką ilość pieniędzy papierowych, jakiej wymaga zaspokojenie osobniczych i zbiorowych gospodarczych potrzeb własnego państwa […] Ustawy dewizowe umożliwią nakręcanie koniunktury od wewnątrz w granicach zdolności wytwórczej warsztatów krajowych, szerokie zaś masy ludności staną się naturalnymi odbiorcami towarów tego rynku”, Ibidem, s. 28-29.

  73. Ibidem, s. 18.

  74. E. Jeliński, op. cit., s. 147.

  75. D. Gross, Droga do socjalizmu, „Robotnik” 6 VI 1931 r., s. 3.

  76. „Jeżeli kiedyś w przyszłości dojdzie do zupełnej etatyzacji, państwo utożsami się z całym społeczeństwem, a więc także z dzisiejszą masą włościańską i robotniczą. Dzisiejsze państwo identyfikuje się tylko z drobną cząstką społeczeństwa, a mianowicie z klasą posiadającą i biurokracją. Od wprzęgnięcia warsztatów pracy do służenia wewnętrznej konsumpcji, czyli od ukrajowienia wszelkich przedsiębiorstw można przejść do ich upaństwowienia tylko uspołecznienie mas robotniczych i włościańskich, którego źródłem może stać się tylko dobrobyt, wolność i kultura, nigdy zaś – nędza, niewola i ciemnota”, Idem, Socjalistyczny plan…,s. 19; SSSen., III, pos 75 z dn. 4 III 1935 r., ł. 87.

  77. D. Gross, Socjalistyczna Paneuropa gospodarcza, „Robotnik” 5 VI 1931 r., s. 1.

  78. Por. Idem, Droga rozwoju gospodarstwa społecznego, „Robotniczy Przegląd Gospodarczy” 1931r., nr 8, s. 166-167.

  79. Por. M.M. Drozdowski, Ewolucja programu ekonomiczno-społecznego Polskiej Partii Socjalistycznej od 1892 do 1992 roku, [w:] Stulecie Polskiej Partii Socjalistycznej, Warszawa 1993, s. 92-93; S. Żurawicki, Myśl ekonomiczno-polityczna w Polsce okresu międzywojennego, Warszawa 1970, s. 217-218.

  80. Należy również przywołać tutaj bardzo rozsądne spostrzeżenie poczynione przez J. Gołębiowskiego, który zauważył, że koncepcja Grossa była w momencie swego powstania anachroniczna, bowiem w latach 30. sektor państwowy osiągnął w Polsce bardzo pokaźne rozmiary, co było nie do pogodzenia z antyetatystycznym nastawieniem senatora PPS, J. Gołębiowski, Gospodarcza rola państwa w programach i publicystyce Polskiej Partii Socjalistycznej 1918-1939, [w:] W stulecie polskiego ruchu robotniczego. Studia i rozprawy, pod red. J. Gołębiowskiego, Kraków 1982, s. 91.

  81. Zapomnianą już dziś postać de Mana i jego działalność polityczną prezentuje P. Dodge we wstępie do obszernego wyboru tekstów belgijskiego socjalisty, P. Dodge, Introduction, [w:] A documentary study of Hendrik de Man, socialist critic of marxism. Compiled, edited, and largely translated by Peter Dodge, New Jersey 1979, s. 3-22.

  82. M. Śliwa, Recepcja „planu pracy” Hendrika de Mana w ruchu robotniczym w Polsce w latach 1930-tych, „Ekonomista”, 1984 r., nr 3, s. 587-589.

  83. Ibidem, s. 587-595.

  84. Powstało nawet żartobliwe określenie „Plan de Grossa”, co miało świadczyć o dużym podobieństwie poglądów głoszonych przez Grossa i de Mana, B. Winnicka, op.cit., s. 379.

  85. Warto nadmienić, że Gross jako przeciwnik jakiegokolwiek wywłaszczenia zakładów produkcyjnych krytykował de Mana za swoistą niekonsekwencję, czyli zapowiadaną przez niego nacjonalizację największych, posiadających strategiczne znaczenie, przedsiębiorstw, por. S. Michałowski, Myśl polityczna…,s. 286.

  86. Por. Dokumenty programowe polskiego ruchu robotniczego 1878 – 1984, pod red. N. Kołomejczyka i B. Syzdka, Warszawa 1986, s. 231-247.

  87. Por. E. Laclau, Ch. Mouffe, Hegemonia i socjalistyczna strategia. Przyczynek do projektu radykalnej polityki demokratycznej, Wrocław 2007.

  88. S. Żiżek, Obiekt a jako wewnętrzna granica kapitalizmu. O książkach Michaela Hardta i Antonio Negriego, „Krytyka Polityczna” nr 11/12, s. 271.

↑ Wróć na górę