Romuald Mielczarski
Broszura programowa PPS (fragment)
[1902]
Kapitalizm, powoławszy do życia produkcję zbiorową przez podział pracy i wprowadzenie do przemysłu i rolnictwa maszyn, uczynił pracę ludzką niesłychanie produkcyjną i pomnożył bogactwo kraju do nieznanych dotychczas rozmiarów.
Wszystkie jednak korzyści tego ekonomicznego przewrotu przypadają w udziale właścicielom środków produkcji – kapitalistom, podczas gdy dla ludności pracującej rozwój kapitalizmu oznacza wzmaganie się konkurencji, niepewność jutra, przymusowe bezrobocie, przeciążenie pracą, nędzę i zależność.
Kapitalizm, wprowadziwszy do warsztatów i fabryk kobiety i dzieci, pomnożył do tego stopnia ilość robotników, że ta wielka armia robotnicza może być zajęta tylko w czasie największej gorączki produkcyjnej, podczas gdy w zwykłym czasie tysiące robotników muszą pozostawać bez zajęcia, oddani na pastwę przymusowego bezrobocia.
Kapitalizm zniósł liczne dawniej święta, wprowadził pracę nocną i pracę od sztuki, przedłużył dzień roboczy i tym sposobem przywalił klasę robotniczą nieznanym dotychczas brzemieniem pracy.
Kapitalizm, zastąpiwszy pracę wykwalifikowanego robotnika przez pracę zwykłego robotnika, pracę mężczyzn pracą kobiet, pracę dorosłych pracą małoletnich i dzieci, wprowadziwszy pracę akordową, zmniejszył płacę robotnika do najniższego poziomu.
Kapitalizm, obniżywszy zarobek robotnika i powiększywszy równocześnie rozmiary jednostki wytwórczej – fabryki i warsztatu – uniemożliwił przechodzenie z klasy do klasy, pozbawił robotnika nadziei wyjścia ze stanu ekonomicznej zależności i utrwalił panowanie kapitału nad pracą.
Kapitalizm jest groźny nie tylko dla klasy robotniczej, lecz i dla samych klas posiadających. Powoławszy do życia olbrzymie siły wytwórcze, kapitalizm nie umie ich opanować. Ciągłe powiększanie się rozmiarów warsztatów i fabryk i nieustanne doskonalenie się środków produkcji uzdolnią każdą jednostkę gospodarczą do wyrzucania na rynek coraz większej ilości towarów. Nieuniknionym tego następstwem jest nadprodukcja i przepełnienie rynków, sprowadzające ruinę dziesiątków i setek drobnych producentów, spadających w szeregi proletariatu, i zogniskowanie środków produkcji w rękach najpotężniejszych kapitalistów.
W ostatnim wyniku kapitalizm więc dąży niechybnie do rozbicia społeczeństwa na dwie wrogie klasy – z jednej strony klasę kapitalistów, używających bez pracy wszelkich wygód, jakie zapewnia bogactwo, z drugiej na klasę robotniczą, zmuszoną w zamian za coraz większą i coraz bardziej natężoną pracę zadowalać się lichą płacą i na wypadek przymusowego bezrobocia, choroby i kalectwa skazaną na ostateczną nędzę.
Im bardziej kapitalizm się rozwija, tym bardziej klasa kapitalistów maleje, tym bardziej traci wszelkie znaczenie w produkcji, tym bardziej staje się podobna do pasożyta, tym bardziej jej prawo własności ze środka zapewnienia wytwórcy produktów jego pracy staje się narzędziem wyzysku olbrzymich mas robotniczych.
Z drugiej strony, im bardziej kapitalizm się rozwija, tym klasa robotnicza staje się liczniejsza, tym znaczenie jej w produkcji niezbędniejsze, tym nędza jej niesprawiedliwsza, tym jej prawo do dobrobytu słuszniejsze.
***
Jedynym wyjściem z tego nieznośnego stanu nędzy i zależności, jaki dla klasy robotniczej stwarza kapitalizm, jest obalenie kapitalistycznej własności i oddanie środków produkcji w ręce całego narodu.Dopiero w ustroju socjalistycznym, w którym jedynym właścicielem środków produkcji i jedynym kierownikiem wytwarzania będzie całe społeczeństwo, wzrastająca wytwórczość pracy – narzędzie wyzysku i upośledzenia klasy robotniczej, jakim jest dziś – stanie się prawdziwym błogosławieństwem ludności pracującej, pozwoli zwiększyć jej dobrobyt lub zmniejszyć czas jej pracy. Dopiero w ustroju socjalistycznym produkcja kierowana w interesie całego społeczeństwa może być uregulowana, nadprodukcja stanie się niemożliwa, ustaną ciągłe bankructwa i ruina setek i tysięcy ludzi. Dopiero w ustroju socjalistycznym zniknie nędza i zależność ludności pracującej, zniknie wyzysk człowieka przez człowieka i zakwitnie prawdziwa wolność.
***
Przekształcić ustrój kapitalistyczny w ustrój socjalistyczny można tylko za pomocą państwa. W społeczeństwach, które rozwój ekonomiczny podzielił na klasy, istnieje przeciwieństwo interesów, i wszelka zmiana korzystna dla jednej – zazwyczaj szkodliwa jest dla innych. Tak np. unormowanie dnia roboczego do ośmiu godzin, bardzo korzystne dla klasy robotniczej, jest szkodliwe dla klasy kapitalistów; tak podrożenie środków spożywczych za pomocą ceł ochronnych, korzystne dla wielkich właścicieli ziemskich, jest szkodliwe dla kapitalistów przemysłowych, robotników i włościan małorolnych. Każda więc zmiana w społeczeństwie klasowym musi prowadzić do walk i zatargów i aby można było zaprowadzić zgodę, musi istnieć organ, za pomocą którego społeczeństwo uprawnia wszelkie korzystne dla siebie zmiany i zmusza przeciwników zmiany do milczenia. Tym organem jest państwo.Państwo występowało zawsze przy wszelkich wielkich zmianach. Kiedy w zaraniu cywilizacji powstała na łonie społeczeństwa komunistycznego gospodarka chłopska i rzemieślnicza, które dla swego rozwoju wymagały nieodbicie własności prywatnej, właśnie państwo ustanowiło własność prywatną, wręczając chłopom i rzemieślnikom tytuły posiadania i broniąc ich własności przed roszczeniami komunistów. Kiedy w następstwie rozpowszechnienia się gospodarki chłopskiej ziemia nabrała wartości i wśród warstwy wojskowej powstała myśl opanowania ziemi, państwo to ustanowiło własność szlachecką i dla zabezpieczenia szlachcie stałej siły roboczej wprowadziło poddaństwo. Kiedy później rozwój rzemiosł i handlu, sprowadzając rozszerzenie się rynków zbytu i skupianie bogactwa ruchomego w rękach kupców i gwałtowne wywłaszczanie chłopów z ziemi, dał początek gospodarce kapitalistycznej, która dla swego rozwoju wymaga wolnej siły roboczej, państwo znowu zniosło poddaństwo i ustanowiło wolność zarobkowania. I dziś ustrój kapitalistyczny, a z nim prawo kapitalisty na pobieranie haraczu od klasy robotniczej istnieje dlatego, że za prawem własności kapitalisty stoi cała potęga państwa.
Przekształcenie ustroju kapitalistycznego w ustrój socjalistyczny nie może się inaczej odbyć jak za pomocą państwa, a to tym bardziej, że w ustroju socjalistycznym jedynym właścicielem środków produkcji i jedynym kierownikiem wytwarzania będzie właśnie państwo, wyobrażające jedność społeczeństwa.
Polska klasa robotnicza potrzebuje państwa jako narzędzia przewrotu i przyszłego właściciela środków produkcji.
Aby państwo chciało i mogło przeprowadzić reformę ekonomiczną zgodną z interesami polskiej klasy robotniczej, nie może ono pozostać tym, czym jest dziś, nie może pozostać państwem samowładnym i państwem najezdniczym.
W państwie despotycznym cała władza spoczywa w ręku panującego. On wypowiada wojnę i zawiera pokój, on ustanawia podatki i wojsko, on stanowi prawa, on mianuje urzędników, w jego imieniu sądzą. Przy takiej formie rządu, prawa z reguły korzystne dla panującego, są tylko wyjątkowo korzystne dla społeczeństwa. Gdzie bowiem jedynie upoważnionym do wydawania praw jest panujący, tam korzystnym prawem będzie się nazywało takie, które jest korzystne dla panującego. Jest to jednak aż nadto widoczne, że to, co jest korzystne dla panującego, w rzadkim tylko wypadku będzie istotnie pożyteczne dla społeczeństwa. Więc panujący będzie uważał za korzystne wszelkie powiększenie wojska, bo im liczniejsza jest armia, tym też większa i potęga panującego. Dla społeczeństwa zaś wszelkie powiększenie wojska jest szkodliwe, bo wszelkie powiększanie potęgi panującego musi być ze szkodą swobód obywatelskich, gdyż odrywa znaczną ilość ludzi od społecznego życia i demoralizuje ich próżniactwem. Podobnie panujący będzie uważał za korzystne wszelkie zwiększenie dochodów państwa, bo potęga panującego mierzy się jego skarbem. Dla społeczeństwa zaś wszelkie powiększenie dochodów państwa despotycznego musi być szkodliwe.
Każde takie powiększenie przy dzisiejszym ustroju może się odbyć albo przez powiększenie płaconych przez klasy pracujące podatków bezpośrednich, albo przez powiększenie płaconych przez całe społeczeństwo podatków pośrednich. W pierwszym wypadku państwo despotyczne musi upoważniać kapitalistów do jak najbezczelniejszego wyzysku klasy roboczej, aby zapewnić klasom posiadającym pełne trzosy i móc z nich obficie czerpać, w drugim – samemu praktykować najbezczelniejszą grabież groszy ludowych.
W państwie despotycznym zjawiające się przypadkiem dobre prawo musi pozostać martwą literą. Zrozumieć łatwo, dlaczego. Przy despotyzmie społeczeństwo nie ma wolności druku i pozbawione jest prawa krytyki działań rządu i urzędników. Jedyną więc kontrolą działań urzędników jest rząd, czyli wyżsi urzędnicy. A że kruk krukowi oka nie wydziobie – jak mówi przysłowie – kontrola urzędników przez samych urzędników do niczego nie prowadzi. Wszelkie więc prawo przy despotyzmie jest na łasce urzędników.
Parę przykładów wystarczy.
W 1864 r. rząd najezdniczy dla złamania naszego ostatniego powstania był zmuszony uwłaszczyć chłopów i nowo utworzonym właścicielom nadał w Królestwie dość rozległy samorząd gminny. Prawo o samorządzie gminnym, choć dziś zupełnie przestarzałe, gdyż wyklucza od współudziału w życiu publicznym gminy cały proletariat, było w zasadzie dobre i przy innej formie rządu doprowadziłoby niewątpliwie do dobrych rezultatów. Któż jednak u nas słyszał o istnieniu jakiego samorządu gminnego, a jeszcze bardziej kto widział jakie pomyślne jego rezultaty? Nikt. I w istocie, nikt o nim słyszeć nie mógł z tej prostej racji, że samorząd gminny istnieje tylko na papierze. Jak niegdyś rządził chłopem szlachcic, tak dziś rządzi nim naczelnik powiatu przy pomocy strażnika ziemskiego i wójta.
A oto drugi przykład. W 1882 r. rząd pod wpływem wzmagającego się ruchu robotniczego ustanowił inspektorat fabryczny. Taka instytucja wszędzie na zachodzie Europy jest silną tarczą klasy robotniczej przed nadmiernym wyzyskiem [przez] kapitalistów. Inspektorat ochrania zdrowie robotnika, przestrzega sumiennego wypełniania przez kapitalistę wszystkich warunków kontraktu i wykonania praw ochronnych i często pobudza państwo do nowych kroków prawodawczych na korzyść robotników. Któż jednak u nas może powiedzieć coś dobrego o inspektoracie fabrycznym? Inspektorat zmienił dawny stan rzeczy o tyle, że kilku kacapów, którzy nie wiedzieli, co ze swymi figurami począć, dostało tłuste posady i że w rubryce wydatków fabrykantów przybyła nowa pozycja – poczęstunki, kolacyjki i łapówki dla pana inspektora. Tam, gdzie robotnicy nie otrząsnęli się dotychczas z apatii i sami o siebie nie dbają, tam wyzysk istnieje po dawnemu, i inspektorzy wcale nie wkraczają.
W państwie, w którym prawa są z reguły tylko korzystne dla panującego i tylko wyjątkowo korzystne dla społeczeństwa, to ostatnie odgrywa oczywiście niegodną rolę zwyczajnego narzędzia w ręku państwa. Ten stosunek jest tak potworny, że może się utrzymać tylko przy zupełnej bierności społeczeństwa. Toteż najwyższym interesem despotyzmu jest bierność społeczeństwa uwiecznić. W tym to właśnie celu rząd despotyczny zakazuje wszelkiej działalności zbiorowej. Obywatele państwa despotycznego nie mają ani wolności osobistej, ani wolności słowa i druku, ani wolności zmów, zgromadzeń i stowarzyszeń, ani wolności związków politycznych, jednym słowem tych wszystkich wolności, bez których łączenie się ludzi jednakowych przekonań dla osiągnięcia pewnych celów jest niemożliwe. Państwo despotyczne jest to panowanie politycznej niewoli.
Zakazy prawne same przez się nie byłyby skuteczne, gdyby na ich straży nie stała cała rzesza urzędników i wojsko. Urzędnicy i wojskowi rekrutują się ze społeczeństwa, sami przez się nie mają więc interesu w zakazach krępujących działalność społeczną. Aby ich zachęcić do nakładania społeczeństwu kagańca, panujący czyni ich współuczestnikami swej władzy. Toteż w państwie despotycznym biurokracja i armia stanowią dwie warstwy rządzące, wyposażone w liczne przywileje i zwolnione od wszelkiej kontroli społecznej.
Każdy z czytelników łatwo przypomni sobie liczne przykłady zupełnego pogwałcenia wszelkich zasad sprawiedliwości w procesach między zwyczajnymi obywatelami a urzędnikami i wojskowymi. Dość powiedzieć, że zwyczajni złodzieje w rodzaju Kiriczenki, Hermana i tysiące im podobnych nie tylko nie gniją w więzieniach, jak by na to zasługiwali, lecz cieszą się zupełną wolnością, ba, nawet rządzą nami, dlatego właśnie, iż poszkodowanymi byli zwykli obywatele, a oni należą do uprzywilejowanego stanu urzędniczego. Państwo despotyczne jest to zupełna samowola urzędników i armii.
Dla złamania samodzielności społeczeństwa i nie dość samych tylko praw i urzędników i wojskowych, choćby nie wiem jak licznych. Urzędnicy zresztą i wojskowi mają to do siebie, że choć wprawdzie są posłusznym narzędziem w ręku panującego, utrzymanie ich wiele kosztuje. Otóż despotyzm ma środek bardziej skuteczny i całkiem ekonomiczny. Jest nim – ciemnota. Państwo despotyczne nienawidzi światła, bo wiedza to potęga, a potęga to wolność. Każdy wie, z jaką zajadłością państwo tropi tych dzielnych ludzi, którzy mimo wszelkie zakazy uczą lud potajemnie. Każdy wie, jak nieliczne są u nas szkoły i jak licho uposażeni są nauczyciele. Dość powiedzieć, że na dziesięć milionów mieszkańców Kongresówki przypada tylko ... szkół elementarnych, a na ... milionów mieszkańców Litwy ... W budżecie państwa wydatki na oświatę wynoszą ..., podczas gdy na wojsko ...
Państwo despotyczne jest to panowanie ciemnoty.
Państwo despotyczne jest też i panowaniem grabieży i zaborów. Wynika to z budowy samego despotyzmu. Gdzie interesy społeczeństwa nic nie ważą i wszystkimi czynnościami państwa kieruje interes panującego, tam polityka zewnętrzna musi przeważać nad wewnętrzną. Bo interesem panującego jest oczywiście wzmocnienie swej władzy, która daje się pomnożyć tylko przez pomnożenie ilości jego poddanych i zebranych z nich łupów, przez grabież i zabór. Żadne z państw konstytucyjnych, dlatego właśnie, że tam interesy społeczeństwa dochodzą do mniejszej lub większej wagi, nie prowadzi tylu wojen najezdniczych, nie dokonywa tylu haniebnych zaborów, nie popełnia tylu masowych morderstw, co państwo despotyczne.
W Rosji nie było ani jednego panowania, w którym nie prowadzono by choć jednej wojny zaborczej pod różnymi mniej lub więcej pięknie brzmiącymi etykietami „wyzwolenia Słowian uciśnionych przez Turków”, „wyzwolenia chłopów polskich od ucisku szlachty”, „obrony cywilizacji europejskiej przed barbarzyństwem Chińczyków” itp. Nie ma państwa, które by tak nasiąkło krwią i łzami pomordowanych przez nią społeczeństw jak Rosja. I prawdziwie nikczemna rola przypada w udziale społeczeństwu rządzonemu despotycznie – rola mordercy i kata! Państwo despotyczne jest to zorganizowana grabież.
Jakkolwiek rząd despotyczny zapatruje się na swoje społeczeństwo jako na bierny materiał, z którego może ulepić co mu się podoba, społeczeństwo nie przestaje mimo to być istotą żywą, zmieniającą się i przeobrażającą według niezmiennych praw. Ale jeżeli w każdym innym państwie wszelkie takie nieuniknione przeobrażenia, mając wszystkie drogi otwarte, odbywać się mogą pokojowo, w państwie despotycznym, znajdując wszystkie przejścia zatarasowane, muszą wybuchać pod postacią gwałtownych wstrząśnień. W państwie więc despotycznym jedynym środkiem przeobrażenia jest rewolucja.
***
Ziemia, rolnictwo, przemysł i handel, język, literatura, nauka i sztuka, zwane dla krótkości kulturą, stanowią niezbędny warunek istnienia i rozwoju każdego narodu. Jest to wspólne bogactwo całego narodu. Z rozwojem kultury wzrasta i pomyślność całego narodu, z jej obniżeniem następuje z konieczności rozkład i upadek. Wprawdzie w ustroju kapitalistycznym wspólnym bogactwem materialnym, a po części i duchowym, kierują kapitaliści i na mocy swego prawa własności przywłaszczają sobie lwią jego część, ustrój jednak oparty na własności prywatnej jest tylko przejściowym ogniwem w rozwoju narodu, prędzej lub później musi minąć, i to, co dziś stanowi własność prywatną, przejdzie na własność wspólną. Jeżeli byłoby to wbrew istotnym interesom klasy robotniczej nastawać na maszyny i inne zdobycze nauki z tej racji, że w rękach kapitalistów wszelkie udoskonalenia techniczne stają się narzędziem wyzysku i zagrażają chwilowym interesom klasy robotniczej, byłoby to prawdziwym samobójstwem polskiego proletariatu nie bronić energicznie wspólnego dobytku narodowego, swego przyszłego dziedzictwa, dlatego że dziś tym dobytkiem rozporządzają przeważnie kapitaliści.Im bardziej polska klasa pracująca będzie sobie uświadamiała swoje interesy klasowe, tym bardziej oceniać ona będzie wartość swojskiej kultury, z tym większą energią występować ona będzie w obronie swego przyszłego dziedzictwa, z tym większą namiętnością będzie zwalczała obecne państwo nie dlatego już, że jest ono despotyczne, lecz dlatego, że jest najazdem.
Najazd zagraża naszej kulturze, pozbawiając ją opieki państwowej. Jest to aż nadto zrozumiałe, że kultura bez opieki państwowej na długo utrzymać się nie może. Kultura materialna – przemysł, rolnictwo i handel – dla swego istnienia i rozwoju wymaga nieodbicie odpowiedniego prawodawstwa własności, odpowiedniej polityki celnej, odpowiedniego systemu kredytowego, odpowiedniego systemu komunikacji lądowych i wodnych, odpowiedniego szkolnictwa technicznego, odpowiednich umów z państwami zagranicznymi. Aby wszystkie te warunki były odpowiednie, opieka państwowa jest niezbędna. Otóż najazd tej opieki nie daje, raz dlatego, że nas traktuje jako społeczeństwo podbite i wszystko, co dla naszego narodu jest szkodliwe, uważa dla siebie za pożyteczne; po drugie dlatego, że w swej działalności prawodawczej ma on na względzie cale państwo, nie zaś nasz kraj. Dlatego też rolnictwo nasze wskutek nieuregulowania dotychczas sprawy serwitutów, wskutek zaniedbania przez rząd budowy dróg, wskutek niewłaściwej polityki celnej i kolejowej, postępuje tylko powoli, mając do zwalczenia niesłychane gdzie indziej trudności. Przemysł nasz wskutek małej sieci linii żelaznych i kanałów wodnych, wskutek nieodpowiednio wysokich ceł ochronnych, wskutek tysiącznych zwłok, mitręg i szykan, jakie rząd czyni przy zakładaniu wszelkiego nowego przedsiębiorstwa, wskutek wreszcie małej liczby szkół technicznych, nie stoi na takim stopniu rozwoju, jak by to być mogło. Podobnie handel nasz wskutek przestarzałego prawodawstwa i zupełnego zaniedbania szkolnictwa handlowego znajduje się dziś jeszcze ciągle w stanie zwyczajnego oszustwa.
Kultura duchowa – literatura, nauka i sztuka – zdaje się z natury swojej mniej potrzebować opieki państwowej, a jednak i ona tej opieki wymaga. Uczeni nie żyją powietrzem. Aby obrać zawód uczonego, trzeba mieć jakieś widoki, że zawód ten przyniesie choćby przyzwoite utrzymanie. Uczony nie może się obejść bez najrozmaitszych przyrządów, po większej części bardzo kosztownych. W kraju, który posiada własny rząd, wszystkie szkoły niższe, wyższe i średnie poobsadzane są przez krajowców. Przy wyższych szkołach (uniwersytetach) istnieją specjalne pracownie, laboratoria, muzea, zbiory itp. Tam kultura swojska rozwijać się może. U nas rząd, wyrzucając Polaków ze szkoły i obsadzając je Moskalami, nie wznosząc odpowiedniej ilości szkół wyższych, nie zakładając i przeszkadzając zakładać innym instytucje naukowe, tamuje postęp naszej kultury rodzimej.
Najazd degraduje społeczeństwo podbite na stanowisko ludności poddanej. Każdy wie, że w kraju naszym Moskale zajmują wszystkie wyższe posady w administracji, sądownictwie, szkole i innych instytucjach państwowych; ba, rząd narzuca Moskali na kierowników rozmaitym instytucjom prywatnym. Każdy wie, że do wielu robót publicznych rząd sprowadza robotników rosyjskich, choćby przez to i koszta tych robót znacznie się podniosły. Każdy wie, że Moskal w kraju naszym używa specjalnych przywilejów, i że we wszelkim procesie między krajowcem i Moskalem rząd zawsze staje po stronie ostatniego, choćby to było z największym pogwałceniem sprawiedliwości.
Najazd, pozbawiając ludność podbitą narodowego samorządu, zmusza ją do ulegania prawom całkiem dla niej nieodpowiednim. Społeczeństwo nasze przy dzisiejszym stanie gospodarczym i obyczajowym dawno już dojrzało do rządów konstytucyjnych, wolnościowych, dzięki jednak temu że jesteśmy gwałtem skuci ze społeczeństwem rosyjskim, mniej od nas pod względem gospodarczym i obyczajowym rozwiniętym, musimy znosić formę rządów odpowiednią dla barbarzyńskiej hordy, nie zaś dla ludzi cywilizowanych. W ten sposób zmuszeni jesteśmy ulegać barbarzyńskiemu prawu karnemu, karzącemu więzieniem i Sybirem za udział w strajkach, w towarzystwach politycznych, ba, uznającemu nawet karę śmierci za przestępstwa polityczne. Musimy również ulegać wadliwemu ochronnemu prawodawstwu fabrycznemu, które wskutek nieprzystosowania do naszych potrzeb z ochrony robotnika stało się ochroną fabrykanta.
Najazd usiłuje rozbić jedność narodowościową naszego społeczeństwa. Dzieje się to w dwojaki sposób. Z jednej strony rząd sprowadza do nas całe tłumy Moskali, którzy będąc na żołdzie rządu, popierają wszystkie jego niszczycielskie zamiary i czują tylko nienawiść do naszego społeczeństwa. Z drugiej strony rząd wyodrębnia i waśni zamieszkujące nasz kraj wyznania, tworząc dla każdego z nich odrębną szkołę i zasiewając antysemityzm wśród chrześcijan i nienawiść do chrześcijan wśród Żydów. Olbrzymią szkodę, jaka stąd płynie, ten tylko dostatecznie potrafi ocenić, kto rozumie, że tylko solidarna walka z najazdem może kraj podbity z niewoli politycznej wyzwolić.
Najazd sprowadza ucisk językowy. Rząd najezdniczy, dążąc do wynarodowienia podbitego społeczeństwa, narzuca mu nie tylko swoją organizację i prawa, lecz usiłuje narzucić mu swój język. Język rosyjski jest językiem administracji, sądownictwa, szkoły i innych instytucji państwowych, niektórych nawet instytucji prywatnych. Używanie języka polskiego, którym mówi olbrzymia większość mieszkańców naszego kraju, wzbronione jest przy porozumieniach się z władzą; ba, na Litwie jeszcze dotychczas prawo zakazuje mówić po polsku w miejscach publicznych.
Najazd sprowadza prześladowania religijne. W celu wynarodowienia podbitego społeczeństwa najazd narzuca nie tylko swoją organizację i język, lecz i religię, wkraczając tym w dziedzinę najbardziej prywatną. Religia prawosławna jest panującą, i wszelkie usiłowanie podkopania jej karane jest Sybirem i katorgą. Dzieci z małżeństw, w których jedna strona jest prawosławna, uznane są przez prawo za prawosławne. Wszystkie natomiast inne religie są prześladowane, zwłaszcza katolicyzm, jako religia olbrzymiej większości mieszkańców naszego kraju. Rząd najezdniczy rozpoczął swe panowanie w Polsce od gwałtownego prawosławienia unitów, i od tego czasu prześladowania religijne nigdy nie ustawały, wzmagając się w pewnych okresach, jak po upadku powstań 1831 i 1863 r., z niesłychaną siłą i wywołując sceny, grozą i okrucieństwem przypominające panowanie najciemniejszego fanatyzmu religijnego. Prawosławienie unitów ogniem i mieczem zwie się dotąd w języku urzędowym „dobrowolnym powrotem na łono panującego kościoła”. Dziś dziesiątki tysięcy wierzących ludzi nie mają prawa wyznawać religii katolickiej, jak sobie tego życzą, dlatego, że ich przodkowie byli unitami.
Wreszcie najazd potęguje w kraju podbitym niewolę polityczną. Nie możemy tego z dostateczną siłą wyrazić. Wszelkie wynaradawianie jest to walka ze społeczeństwem podbitym. Dla prowadzenia tej walki z jednej strony rząd najezdniczy musi być wyposażony w większą siłę od tej, jaką rozporządza w społeczeństwie panującym, z drugiej strony społeczeństwo podbite musi być pozbawione wszystkich tych swobód, jakie by ułatwiały mu opór. Najazd utrzymuje w kraju naszym niesłychaną liczbę wojska, policji, szpiegów i żandarmów. Na dziesięć milionów mieszkańców Królestwa stoi pod bronią trzysta tysięcy wojska, czyli jeden żołnierz przypada na trzydziestu mieszkańców. Królestwo i Litwa pozbawione są tego cienia swobód, jakie posiada rdzenna Rosja, nie mają tego skromnego prawa krytyki urzędników ani tej wolności prasy, ani sądów przysięgłych, ani samorządu prowincjonalnego. We wszelkiej zbiorowej działalności, we wszelkich objawach samopomocy społecznej, w jakimś np. towarzystwie dobroczynności, w jakiejś spółce spółdzielczej, w jakimś towarzystwie popierania przemysłu i handlu najazd węszy bunt i powstanie i otacza je kordonem policji i szpiegów. Najazd tamuje wszelkimi siłami naszą prasę legalną, zabrania jej dotykać najbardziej palących kwestii i pozwala pisać tylko o błahostkach.
***
Despotyzm i najazd szkodzą interesom polskiego proletariatu. Pierwszy pozbawia polską klasę robotniczą możności organizowania się na drodze legalnej do walki z kapitałem, nie zabezpiecza jej żadnym skutecznym prawem przed wyzyskiem kapitału, oddaje ją na łaskę urzędników, osłabia jej rozwój umysłowy i odsuwając ją od wszelkiego wpływu na prawodawstwo, uniemożliwia przekształcenie ustroju kapitalistycznego na ustrój socjalistyczny. Drugi zagraża narodowości polskiego proletariatu, zmusza go do ulegania przestarzałym i barbarzyńskim prawom, zmniejsza jego siły liczebne, rozdwaja go, naraża na ucisk religijny i językowy i utrzymuje w atmosferze brutalnej przemocy.Wyrzucić z kraju despotyczny najazd, aby na jego ruinie stworzyć niepodległą Polskę demokratyczną, jest najistotniejszym zadaniem polskiego proletariatu.
Przez państwo demokratyczne rozumieć należy takie, w którym cala władza spoczywa w rękach społeczeństwa.
Obywatele państwa demokratycznego wyposażeni są w pełnię praw politycznych, mają wolność osobistą i wolność sumienia, wolność słowa i druku, wolność zmów, zgromadzeń i stowarzyszeń, wolność organizowania się w związki polityczne i wywierają wpływ na rząd i administrację kraju przez wybór posłów, urzędników miejscowych i sędziów.
Wybrani przez powszechne głosowanie wszystkich pełnoletnich obywateli posłowie stanowią sejm. Sejm sprawuje najwyższą władzę w państwie, wypowiada wojnę i zawiera pokój, ustanawia podatki, uchwala prawa, wybiera władzę wykonawczą, czyli rząd i kontroluje czynności rządu.
W państwie demokratycznym prawa są takie, jakich sobie lud życzy. Odpowiedniość tych praw dla interesów ludu zależy wyłącznie od świadomości tego ludu.
W państwie demokratycznym prawa ustanowione wchodzą w wykonanie, bo na ich straży stoi opinia publiczna, uzbrojona w wolną prasę.
W państwie demokratycznym urzędnicy są tylko wykonawcami woli społeczeństwa, bo wychodzą z wyborów i nie stanowią żadnej warstwy uprzywilejowanej.
Państwo demokratyczne nie prowadzi wojen zaborczych, bo jedyną jego siłę zbrojną stanowi ogół uzbrojonych obywateli, czyli milicja.
Wreszcie w państwie demokratycznym każda wielka reforma może się urzeczywistnić na drodze pokojowej, bo byleby zyskała na swoją korzyść większość narodu, staje się natychmiast prawem.
Polska demokratyczna wyzwoli proletariat polski z niewoli narodowej i politycznej i dając mu możność łatwego opanowania rządów kraju, pozwoli mu przez stopniowe wywłaszczenie kapitalistów wprowadzić ustrój socjalistyczny.
Romuald Mielczarski
Powyższy tekst to obszerny fragment broszury programowej PPS, którą autor przygotował na zamówienie partii w roku 1902. Z niewyjaśnionych do dziś przyczyn nie została ona jednak nigdy opublikowana. Przedruk za Romuald Mielczarski – „Pisma”, tom I, zebrał i opracował Konstanty Krzeczkowski, Nakładem „Społem” – Związku Spółdzielni Spożywców RP, Warszawa 1936. Od tamtej pory tekst nie był wznawiany, ze zbiorów Remigiusza Okraski, poprawiono pisownię wedle obecnych reguł.
Publikowaliśmy już dwa teksty Romualda Mielczarskiego: • Katechizm robotniczy [1893] • Jadłodajnie spółdzielcze [1906] • a także prezentację jego życia i poglądów: O lepsze dzisiaj, czyli konsumenci wszystkich krajów, łączcie się