Cezary Miżejewski
Niezłomny z Żoliborza (o Stefanie Zbrożynie)
Każdy ma swoich bohaterów idei i czynu. Czasem są to poeci, pisarze, filozofowie, których dzieła są natchnieniem dla dziesiątków i setek tysięcy. Później przymierzamy ich życie do ich dzieł. Bywa, że czasem są to rewolucjoniści, młodzi, piękni, zbuntowani. Żyjący szybko i intensywnie. Istotną częścią ich legendy jest to, że poświęcili życie walcząc o Sprawę i Ojczyznę, dzięki czemu weszli do Panteonu.
Miałem przez lata takich bohaterów. I musiało minąć blisko pół wieku, abym doświadczył, że moim bohaterem jest człowiek, o którym nie śpiewają pieśni, o którym nie napisano książek. O którym wspomina się zaledwie incydentalnie. Bynajmniej nie dlatego, że nic nie zdziałał. Wręcz przeciwnie, był człowiekiem, który pozostawił po sobie potężny dorobek, który – jak pisał o nim Jan Józef Lipski – stanowił punkt odniesienia dla myśli o projektach, o reformie, o terapii życia społecznego. Człowiek, który swoją niezłomną postawą moralną, a jednocześnie społecznikowskim, samorządowym i spółdzielczym podejściem zszedł jakby żywcem z kart książek Żeromskiego.
Gdybyż jeszcze we właściwym momencie, w czasie wojny, opowiedział się przeciw Pużakowi i Arciszewskiemu, gdyby się wahał, może miałby dziś ulice i szkoły swojego imienia, jak np. Adam Próchnik. Gdyby żył dłużej i zaangażował się zgodnie ze swoją postawą w działania opozycji demokratycznej w latach siedemdziesiątych, pisałby o nim IPN. A tak… kilka notek w lokalnych wydawnictwach, jedno wspomnienie kilkanaście przyczynkarskich wzmianek.
A jednak był to człowiek wielki, bohater, który mógłby służyć za pierwowzór Szymona Gajowca. Niosący przez życie idee samorządności, wspólnotowości i prawości. Ten człowiek, ten mój bohater, to Stefan Zbrożyna.
Młodość górna i chmurna
Urodził się 22 sierpnia 1892 roku w Janiszewie pod Radomiem, gdzie jego ojciec uczył w szkole elementarnej. Był trzecim spośród dwunastu dzieci w rodzinie. Mimo że czasy, jak zawsze dla rodzin wielodzietnych, nie były łaskawe, rodzice chcieli zapewnić mu właściwe wykształcenie. Po naukach podstawowych, uczył się w Szkole Handlowej Siedmioklasowej Miejskiej w Radomiu. Pierwszej po 1905 roku szkole z językiem wykładowym polskim, wywalczonym w wyniku strajku szkolnego. Mając zaledwie 16 lat zaczął konspirować. PPS w Radomiu była już rozbita, ale w szkole pojawiła się Organizacja Młodzieży Narodowej, inspirowana przez ściśle zakonspirowany Związek Młodzieży Polskiej „PET” (Przyszłość). Zbrożyna niebawem wszedł do zarządu. Organizacja z czasem, spierając się z ruchem narodowym i jego rusofilskim podejściem, wyodrębniła się jako Organizacja Młodzieży Niepodległościowej, zwanej od tytułu wydawanego pisma „Zarzewiem”. Zarzewiacy w Radomiu przygotowywali się walki o Niepodległość. Najpierw postał oddział gimnastyczny, potem w 1910 roku tajna Organizacja Wojskowa im. Walerego Łukasińskiego. Uznano jednak, że młodzież szkolną trzeba przygotowywać w inny sposób. Z Galicji przywieziono pierwsze druki Andrzeja Małkowskiego. Tak pojawił się tajny skauting w Radomiu – drużyna skautowa im. Dionizego Czachowskiego. Zbrożyna został jej instruktorem [1]. Działa w ruchu, mimo że w 1911 ukończył szkołę. Nie stać go było na wyjazd na studia zagraniczne, ani też na kształcenie w Królestwie. Przez dwa lata tułał się zatem po korepetycjach, zarabiając na swą przyszłość.Już jako młodzieniec wysoko cenił sprawność fizyczną. Uważał, że bez siły fizycznej, rozumianej jako wytrzymałość i zręczność, niczego nie da się osiągnąć. Wyrazem tego były często organizowane piesze wycieczki na terenie niskich gór. Najczęściej były to Góry Świętokrzyskie, gdzie wędrował ćwicząc właśnie wytrzymałość, zaradność i tężyznę fizyczną. Tego także później uczył swoich trzech synów.
Stefan Zbrożyna z synem Jankiem, fot. ze zbiorów Doroty Zbrożyny-Arct.
W 1913 podjął naukę na Kursach Wyższych Handlowych Męskich w Warszawie. Tak nazywała się wówczas dzisiejsza Szkoła Główna Handlowa. Były to wówczas, zakamuflowane przed rosyjskim zaborcą, studia wyższe umożliwiające naukę w języku polskim. W trakcie studiów działał w strukturach akademickich Zarzewia, w Lidze Niepodległościowej, gdzie wszedł do zarządu okręgu, a także w strukturach wojskowych Armii Polskiej, tej samej, która w Galicji tworzyła Polskie Drużyny Strzeleckie, które w sierpniu 1914 razem ze strzelcami Związku Strzeleckiego tworzyli I Brygadę Legionów. Dała też o sobie znać natura społecznikowska. Podjął działanie w zrzeszeniu słuchaczy kursów handlowych, prowadzących działalność samopomocową. Zrzeszenie w 1916 wraz z przekształceniem kursów w Wyższą Szkołę Handlową przekształciło się w Bratnią Pomoc Studentów Wyższej Szkoły Handlowej w Warszawie [2]. Jej pierwszym prezesem został właśnie Zbrożyna. Zmienia się również jego życie osobiste. Zarabiając jako korepetytor poznał Janinę Kartasińską, córkę gisera z zakładów Lilpopa, z którą wziął ślub w grudniu 1916 roku. Żona była utalentowaną pianistką, co wywierało wielkie wrażenie na mężu. Sam był zamiłowanym muzykiem amatorem, grając regularnie na skrzypcach. To zamiłowanie do muzyki – jak wspomina syn Andrzej – przekazał też dzieciom.
Wojna przyśpieszyła ideową krystalizację. Gdy Dmowski w 1914 „głęboko wzruszony” orędziem Cesarskiej Mości deklarował wraz z niektórymi działaczami ruchu narodowego pragnienie zwycięstwa armii rosyjskiej, gdy potępiano w czambuł legionistów, w Zarzewiu doszło do ostrych podziałów. Część stanęła po stronie Dmowskiego. Część młodzieży narodowej, zarzewiackiej i filareckiej (socjalistów) zintegrowała się, tworząc organizację „Zjednoczona Młodzież Polska”. Prawdopodobnie wówczas wszedł w szeregi PPS. Partia ta oprócz jednoznacznie niepodległościowego programu występowała bardzo wyraźnie z programem społecznym i republikańskim. Odróżniało to – jak pisał później Mieczysław Niedziałkowski – PPS od wielu innych niepodległościowych organizacji.
We Włocławku
W 1916 Zbrożyna ukończył studia i podjął pracę w 40-tysięcznym Włocławku jako sekretarz rady okręgowej Rady Głównej Opiekuńczej, organizacji charytatywnej wspierająca ludność Polski zniszczonej wojną. Włocławek miał charakter wybitnie przemysłowy, lecz kompletnie zaniedbany w zakresie infrastruktury komunalnej. Przez ostatnie sto lat władza carska zbudowała zaledwie trzy budynki użyteczności publicznej: cerkiew na Nowym Rynku, więzienie oraz budynek monopolu wódczanego. We Włocławku Zbrożyna podjął oczywiście działalność w PPS. Partia miała tam silnych rywali na gruncie robotniczym: PPS – Lewicę oraz prawicowy Narodowy Związek Robotniczy. W lutym 1917 udało się jednak zdobyć przyczółek samorządowy w ramach kurialnych – niedemokratycznych – wyborów samorządowych, w postaci dwóch radnych PPS.Ton działaniom nadawali Czesław Kossobudzki, Zbigniew Nowicki oraz Stefan Zbrożyna. Przy pomocy radnych miejskich z ramienia PPS roztaczali opiekę nad robotnikami, zakładali kuchnie robotnicze, dożywiali bezrobotnych, rozbudowywali spółdzielnie spożywców i związki zawodowe. Założyli placówkę oświatową – Klub robotniczy im. Luśni Kelles-Krauza. Do tego w ramach działań zbrojnych i konspiracyjnych Pogotowia Bojowego PPS pojawiał się Aleksy Bień. 15 października 1917 PPS na wniosek Bienia zorganizowała demonstrację na rzecz niepodległości oraz uwolnienia Piłsudskiego. Wzięło w niej udział niemal tysiąc osób. Pod koniec stycznia 1918, w przeddzień strajku proklamowanego przez PPS, członkowie Pogotowia Bojowego PPS w okręgu włocławskim zniszczyli złożony w drukarni nakład wydawanego przez Niemców „Gońca Kujawskiego” [3].
Ten burzliwy moment dziejowy był jednocześnie okresem radości i dramatu w życiu Stefana. 9 maja 1918 urodził się mu pierwszy syn Jan. Niestety wskutek prawdopodobnie gorączki połogowej zmarła jego żona Janina. Dzieckiem zaopiekowała się siostra zmarłej, Zdzisława. W połowie września 1918 roku Stefan i Zdzisława postanowili stworzyć Jankowi pełną rodzinę i pobrali się. Z tego związku przyszło na świat dwóch kolejnych synów: Jacek w 1920 i Andrzej w 1923 r.
Gdy w nocy z 12 na 13 listopada 1918 Niemcy po krótkich starciach z POW i PPS opuścili Włocławek, rozpoczął się nowy etap działań. Zbrożyna podjął pracę jako sekretarz komisji sejmikowej statystycznej we Włocławku na okręg kujawski. Potem krótko pełnił funkcję naczelnika wydziału podatkowego w Urzędzie Miejskim we Włocławku. Był też nauczycielem Państwowej Szkoły Kupieckiej męskiej. Zaangażował się również aktywnie w działania polityczne. Z ramienia PPS – w której pełnił funkcję sekretarza Okręgowego Komitetu – wszedł do Rady Delegatów Robotniczych. Jeździł do Warszawy w sprawie aprowizacji oraz wyjaśnień odnośnie do przepisów o czasie pracy, wspierał strajkujących w negocjacjach z pracodawcami, ścierał się z działaczami komunistycznymi, którym nie w smak były niepodległościowe stanowisko PPS. Spowodowało to w końcu upadek rad robotniczych.
Gdy w marcu 1919 ogłoszono wybory samorządowe, na 35 mandatów lista PPS uzyskała 8, mając drugi wynik w mieście. Zbrożyna został wybrany ławnikiem Magistratu – czyli członkiem Zarządu Miasta. Zgodnie z Dekretem Naczelnika Państwa z lutego 1919 o samorządzie miejskim, uznawano, że niezależnie od większości, członkowie formacji uzyskujących największą ilość głosów powinni też uczestniczyć w rządzeniu miastem. Spory wewnętrzne przysłoniła niebawem wojna z bolszewicką Rosją. O ile PPS generalnie przeciwstawiał się działaniom wojennym Polski, o tyle, gdy został zagrożony byt ojczyzny, PPS zdecydowanie wezwał do jej obrony. Ignacy Daszyński wszedł jako wicepremier do rządu obrony narodowej, utworzono Robotniczy Komitet Obrony Niepodległości i werbowano ochotników. We Włocławku PPS stanął na wysokości zadania. Po rezygnacji z funkcji prezydenta miasta („z powodów zdrowotnych”) i odejściu wiceprezydenta (zgłosił się na ochotnika do wojska) na ławników spadła odpowiedzialność za zarządzanie miastem. W sierpniu 1920 na Włocławek natarli Rosjanie, jednak po kilku dniach walk miasto zostało obronione. Zbulwersowany licznymi „dezercjami” Stefan Zbrożyna zainicjował wprowadzenie sankcji dla uciekających urzędników, starostów i naczelników policji „opuszczających swoje stanowiska bez uzasadnionego powodu i bez podjęcia próby organizowania jakiegokolwiek oporu na miejscu”. Organizował też wsparcie dla uchodźców z prawego brzegu Wisły.
Po wojnie znów wybuchły konflikty spowodowane trudną sytuacją społeczną i gospodarczą. Olbrzymia inflacja polskiej marki, próby ograniczenia praw pracowniczych, cięcia budżetowe, stanowiły pożywkę dla radykałów. Uzupełniające wybory do Rady Miejskiej w marcu 1922 były klęską dla PPS. Nie dość że na wakujących 5 mandatów aż cztery zdobyła prawica, to piąty przypadł liście komunistycznej. Dodatkowo, pomimo że Zbrożyna pozostał na stanowisku ławnika, odebrano mu wskutek konfliktu z Rada Miejską decenrant, czyli zdolność samodzielnego podejmowania decyzji w zakresie wydziału finansowego i zdrowia, które nadzorował. A było o co się spierać, bowiem stan zdrowotny w mieście znajdował się w stanie opłakanym.
W 1922 r. nastąpiło ożywienie polityczne z uwagi na wybory parlamentarne. PPS w trakcie kampanii atakowana była bardzo brutalnie przez komunistów. Dochodziło do licznych sporów w trakcie wieców. Głównymi kandydatami PPS byli Zygmunt Piotrowski i Stefan Zbrożyna. W wyborach PPS uzyskała 16,8% głosów w całym okręgu i 17,1% w powiecie włocławskim. Mandat z ramienia PPS uzyskał Zygmunt Kazimierz Piotrowski, zaś Zbrożyna został umieszczony jako zastępca posła.
Obok sporów z komunistami pojawił się groźny konkurent wspierany przez Kościół – chrześcijańskie związki zawodowe. W październiku 1922 wybuchł duży strajk w Celulozie na tle niewypłacenia dodatku drożyźnianego, który wypłaciły pozostałe fabryki we Włocławku. Fabrykę zamknięto i dopiero członkowie chrześcijańskich związków zawodowych zawarli porozumienie. Przyjęto pracowników z powrotem, z wyjątkiem kilkudziesięciu aktywistów klasowych związków zawodowych PPS. Doszło do tego, że każdy starający się o pracę w Celulozie musiał najpierw zdobyć od przywódcy chrześcijańskiego związku zawodowego w tej fabryce odpowiednie świadectwo moralności i dopiero wtedy mógł uzyskać zatrudnienie. Zbrożyna usiłował się dostać na ten strajk, lecz nie udało mu się obronić pozycji klasowych związków zawodowych. Właściciele woleli związkowców, którzy zgadzają się z nim, zamiast walczyć. W tym czasie Zbrożyna podjął też działalność na forum Związku Miast Polskich i Centralnego Wydziału Samorządowego PPS.
Prezydent Płocka
Po przewrocie majowym 1926 r. w niedalekim Płocku rezygnację złożył prezydent miasta Antoni Michalski. Rządząca PPS zwróciła się do Zbrożyny o przyjęcie funkcji Prezydenta.Jak wspominał Aleksander Ivanka, wówczas naczelnik Wydziału Podatków i Finansów Samorządowych w Departamencie Podatków Ministerstwa Skarbu: „Historyczny zabytkowy, wdzięcznie nad Wisłą położony Płock, liczący ponad 30 tysięcy ludności i mający dość żywy ruch intelektualny, był miastem którego nowoczesny bieg historii nie dotknął, pozostawiając je bez kolei, bez mostu przez Wisłę, bez przemysłu i z wręcz niedostatecznymi urządzeniami komunalnymi. W takich warunkach Płock dostał energicznego i ambitnego Prezydenta miasta – Stefana Zbrożynę. […] Zbrożyna, w oparciu o projektowaną budowę mostu i połączenia kolejowego, zaprojektował z rozmachem budowę elektrowni, rzeźni eksportowej i chłodni, nadto jeszcze urządzeń socjalnych. Uzyskał kredyty i rozpoczął inwestycje, w trakcie których schwytał go kryzys. Próby uzyskania kredytu krótkoterminowego nie dały potrzebnego efektu końcowego; inwestycje pozostały niezakończone, zadłużenie okazało się katastrofalne” [4].
I rzeczywiście, od sierpnia 1926 do 1929 r. stworzono plany regulacyjne miasta, które do tej pory nie istniały. W 1926 rozpoczęto, a zimą 1928 zakończono budowę szkoły powszechnej o 13 salach wykładowych, z salą gimnastyczną na 200 m. kw., mieszkaniami dla dyrekcji i woźnego, wodociągami, natryskami, szatnią. Tym samym cała młodzież Płocka uzyskała pomieszczenie szkolne.
W październiku 1927 rozpoczęto największą inwestycję – budowę elektrowni miejskiej, Zdaniem Zbrożyny ówczesny główny dostawca energii elektrycznej w Płocku – bracia Górniccy – dyktował zbyt wygórowane ceny. Oficjalne oddanie inwestycji nastąpiło 1 września 1929 roku, zasilając 3400 odbiorców. Warto zwrócić uwagę, że elektrownia ta była jedną z niewielu nowo pobudowanych elektrowni w latach II Rzeczypospolitej, a zakończyła swoją pracę dopiero w 1960 roku. Zapobiegając brakowi mieszkań przebudowano na mieszkania dawne magazyny solne „Czarny dwór” na 49 mieszkań jednoizbowych, 4 mieszkania dwuizbowe i 6 sal dla bezdomnych. Ponadto w roku 1927/1928 wybudowano 3 domy mieszkalne w kolonii robotniczej o 45 mieszkaniach jednoizbowych i 8 o mieszkaniach dwuizbowych, oraz barak dla eksmitowanych bezdomnych o 4 izbach.
W czerwcu 1928 r. wskutek żądań Rady Nadzorczej, grożącej zburzeniem dotychczasowego budynku, podjęto budowę nowej rzeźni miejskiej, której budowa nie została zakończona za kadencji Zbrożyny. W roku 1929 zregulowano i skanalizowano ulicę Szeroką, skwer przy Starym Rynku, Placu Kanonicznym, splantowano tereny pod lotnisko, zabezpieczono osuwające się wysokie i strome zbocza spadające ku Wiśle [5].
Dodatkowo warto przypomnieć, że w roku 1928 Magistrat rozpoczął rozbiórkę cerkwi prawosławnej, postawionej w Płocku na placu Floriańskim „w pamiat’ usmireiija polskawo miatieza”, ufundowaną po klęsce roku 1863. Cerkiew została już rozebrana, a na jej miejscu, zgodnie z uchwałą Rady Miejskiej, powziętą w 10 rocznicę odzyskania niepodległości, miał stanąć pomnik Wolności. Niestety wówczas zabrakło środków i dopiero w 1997 r. na obecnym Placu Obrońców Warszawy postawiono pomnik Józefa Piłsudskiego. Ponadto w sierpniu 1928 zakupiono kamienicę przy Starym Rynku 17 celem rozbudowy ratusza. Warto przypomnieć te dokonania, które nawet dla dzisiejszych władz samorządowych mogą wydawać się zbyt ambitne.
Niestety, w apogeum miejskich działań inwestycyjnych w Polsce styl ujawnił się poważny kryzys gospodarczy. Załamanie koniunktury w 1929 spowodowało zmniejszenie krajowych kredytów dla samorządów. O ile w 1929 kredyty dla samorządów stanowiły 227 mln, o tyle w 1930 już tylko 80 mln. Postawiło to Płock i wiele innych miast w wyjątkowo trudnej sytuacji. Dług Płocka zaczął rosnąć z początkowych 4 aż do 10 milionów.
Obok kryzysu gospodarczego pojawił się kryzys polityczny. PPS zdecydowanie przeszła do opozycji. W wyborach parlamentarnych w 1928 roku PPS w okręgu uzyskała 25,6% ważnie oddanych głosów, pokonując zdecydowanie prorządowy Bezpartyjny Blok Współpracy z Rządem. Było to olbrzymie upokorzenie dla rządzących. W skali krajowej sprowokowano rozłam w PPS i pojawienie się prorządowej formacji PPS dawna Frakcja Rewolucyjna. Organizacja ta pojawiła się również w Płocku i rozpoczęła bezpardonową walkę z PPS, przede wszystkim z władzami Płocka. M.in. 21 czerwca 1929 r. sprowokowano rozruchy bezrobotnych, których grupa wtargnęła do ratusza, atakując Prezydenta Zbrożynę i demolując jego gabinet.
W tym czasie Zbrożyna aktywny był również na forum ogólnopolskim. Na IX Zjeździe Związku Miast Polskich w Poznaniu w października 1927 r. został wybrany w skład 40-osobowego Zarządu ZMP, zaś w kwietniu 1928 na Zjeździe Gospodarczym ZMP został wybrany do Prezydium Zarządu ZMP. Działał także aktywnie w krajowych strukturach samorządowych PPS.
Powiązanie kłopotów politycznych z gospodarczymi pozwoliło władzom rozprawić się z przeciwnikami. 3 lipca 1929 r. Minister Spraw Wewnętrznych na wniosek wojewody warszawskiego z uwagi na „niezdrowy stosunek pomiędzy Rada Miejską a Magistratem uniemożliwiający prowadzenie normalnej gospodarki” rozwiązał Radę Miejską i odwołał z urzędu członków Magistrat Płocka, a tym samym odwołał prezydenta Zbrożynę, powołując w jego miejsce komisarza rządowego.
W listopadzie 1929 odbyły się wybory do Rady Miejskiej. Pomimo oskarżeń i zarzutów o niegospodarność zdecydowanie zwyciężyła lista PPS, która uzyskała 3630 głosów, co stanowiło 30,5% ważnych głosów. Ponieważ prawica zblokowała swoje listy uniemożliwiło to ponowne objęcie władzy przez PPS, która uzyskała jedynie stanowiska ławnika w Zarządzie. Został nim Stefan Zbrożyna. Konflikty w radzie spowodowały w czerwcu 1930 ponowne rozwiązanie Rady Miejskiej i zarządzenie wyborów we wrześniu. Pojawiły się wówczas informacje o postawieniu Zbrożyny w stan oskarżenia „za nadużycia popełnione na stanowisku prezydenta miasta a szczególnie przy budowie elektrowni”. Jednak sprawa został obśmiana przez prasę PPS. W wyborach wrześniowych mimo utraty jednego mandatu PPS utrzymała stan posiadania. Jednak blok prawicowy zadbał, aby żaden z działaczy socjalistycznych nie został dopuszczony do współudziału we władzy, zaś Zbrożyna musiał poszukać sobie nowego zajęcia.
Warszawska Spółdzielnia Mieszkaniowa
Już we wrześniu podjął zatrudnienie jako kierownik wydziału polityki komunalnej Związku Miast Polskich, w biurze kierowanym przez Marcelego Porowskiego. Nowa praca wymagała przeprowadzki do Warszawy. Tak rozpoczął się kolejny rozdział życia. Zamieszkał przy ulicy Słowackiego na V kolonii WSM. Od początku podjął aktywną działalność na dwóch polach – właśnie w WSM oraz w Związku Miast Polskich.Uczestniczył we wszystkich posiedzeniach Zarządu i Komitetu Wykonawczego, propagował zmiany w działaniu samorządów. Był w istocie prekursorem planowania rozwoju miejskiego, który przedstawił w tekstach „O program inwestycyjny miast” („Samorząd Miejski” nr 16/17 z 1933) i „Program inwestycyjny miast i możliwości jego sfinansowania” („Samorząd Miejski” nr 4/1937). Toczył debatę w zakresie kredytowania inwestycji samorządowych: „Kredytowanie samorządu miejskiego” („Samorząd Miejski” nr 20/1933), „Konwersja długoterminowych pożyczek komunalnych” („Samorząd Miejski” nr 5/1933), „Kredytowanie samorządy terytorialnego” („Samorząd Miejski” nr 4/1934).
Podjął też aktywną działalność w Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Spółdzielnia powstała w 1921 roku i miała być przykładem spełniania się ideałów tworzenia wspólnot obywateli działających na rzecz dobra wspólnego. Pod koniec 1925 odbyła się uroczystość wmurowania kamienia węgielnego pod pierwszy dom spółdzielczy przy pl. Wilsona (dziś już nieistniejący, zniszczony podczas Powstania Warszawskiego). Pierwsze mieszkania oddano lokatorom w styczniu 1927. Członkiem spółdzielni mógł zostać każdy obywatel pracujący, mający rekomendację związku zawodowego oraz poparcie dwóch członków wprowadzających, po wpłaceniu 250 zł wpisowego. Na koniec 1935 WSM liczyła już 1760 członków, z czego 519 to robotnicy, 249 pracownicy instytucji robotniczych zaś 760 to urzędnicy. Na osiedlu Żoliborskim zamieszkiwało wówczas 4107 osób, zaś na osiedlu na Rakowcu 508 osób [6].
Stefan Zbrożyna, fot. ze zbiorów Doroty Zbrożyny-Arct.
Była to również pierwsza tego typu organizacja, która postawiło sobie za zadanie tworzenie nie tylko wspólnoty mieszkaniowej, ale także wspólnoty kulturalnej i towarzyskiej przez organizowanie różnego rodzaju przedsięwzięć kulturalnych i wychowawczych, jak np. kursy, świetlice, biblioteki, czytelnie, odczyty, kina i koncerty. Oprócz mieszkań twórcy spółdzielni dbali o rozwój instytucji społecznych. Na terenie WSM istniał od 1928 Dom Społeczny, mieszczący m.in. przedszkole i bursę dla młodych robotników. Dom Społeczny był też miejscem, gdzie działało Stowarzyszenie Wzajemnej Pomocy Lokatorów WSM „Szklane Domy”. Na terenie I kolonii WSM funkcjonowała szkoła powszechna Robotniczego Towarzystwa Przyjaciół Dzieci oraz Gimnazjum Koedukacyjne im. Bolesława Limanowskiego, prowadzone przez RTPD. Na V kolonii na ulicy Suzina powstał w kwietniu 1933 Teatr im. Stefana Żeromskiego, którym kierowała społecznie Irena Solska. Od 1934 r. w tej samej sali funkcjonowało kino „Tęcza”.
Zbrożyna już w 1930 wszedł w skład władz Stowarzyszenia Wzajemnej Pomocy Lokatorów „Szklane Domy”. Brał udział w komisji odczytowej kierowanej przez Adama Próchnika. W 1932 wraz z Adamem Próchnikiem został wybrany wiceprezesem zarządu stowarzyszenia, któremu przewodniczył Stanisław Szwalbe [7]. W 1933 r. przewodnictwo stowarzyszenia objął Adam Próchnik, zaś Zbrożyna pozostał jego zastępcą. W 1933 Zbrożyna przewodniczył referatowi bibliotecznemu i czytelni. Gdy w grudniu 1932 komisja oświatowa rozpoczęła zapisy do Wolnej Wszechnicy Robotniczej, zajął się organizowaniem kompletów. Reprezentował WSM w Stowarzyszeniu Żoliborzan, które powstało w maju 1933 roku z połączenia należącego do WSM Towarzystwa Przyjaciół Żoliborza oraz Towarzystwa Miłośników Żoliborza. W tym czasie wchodził również do zarządu kina „Kino-Żoliborz”, którego udziałowcami były WSM i Stowarzyszenie „Szklane Domy”.
1 czerwca 1935 r. na walnym Zgromadzeniu Delegatów został wybrany zastępcą członka Rady Nadzorczej i członkiem Komisji Rewizyjnej Rady Nadzorczej. Działał nadal w Stowarzyszeniu jako członek Komisji Rewizyjnej i członek Komisji Bibliotecznej. W czerwcu 1937 został wybrany przez walne zgromadzenie członkiem Rady Nadzorczej i członkiem Komisji Rewizyjnej rady.
W tym czasie był również aktywny na forum Związku Miast Polskich. W trakcie regionalnego zjazdu przedstawicieli miast województw kieleckiego i łódzkiego w Częstochowie w listopadzie 1937 roku wygłosił głośny referat „Zagadnienie pokrywania kosztów leczenia za niezamożnych chorych” („Samorząd Miejski” nr 23/1937, oraz nr 1/2 1938), w którym piętnował brak jasnej polityki zdrowotnej. We wrześniu 1938 na prośbę wicepremiera Eugeniusza Kwiatkowskiego Związek Miast Polskich zorganizował I Konferencję Miast z obszaru Centralnego Okręgu Przemysłowego. Zbrożyna wygłosił tam referat „Zagadnienia gospodarcze na obszarze Centralnego Okręgu Przemysłowego”, w którym domagał się w imieniu ZMP ulg podatkowych dla inwestycji komunalnych i pomocy państwa dla miast COP.
Działał też w Instytucie Gospodarstwa Społecznego, pełniąc funkcję członka Komisji Rewizyjnej od 1932 do 1939 roku. W 1938 współuczestniczył w utworzeniu Sekcji Samorządowej IGS. Tam zetknął się z ruchem wolnomularskim, przystępując do Wielkiej Loży Narodowej Polski, skupiającej wielu działaczy demokratycznych.
Połączenie działań samorządowych i spółdzielczych nastąpiło na Pierwszym Kongresie Budownictwa Mieszkaniowego, który odbył się w grudniu 1937 roku. Kongres organizowany m.in. przez Polskie Towarzystwo Reformy Mieszkaniowej (którego Zbrożyna był aktywnych członkiem), Związek Miast Polskich, Związek Spółdzielni i Zrzeszeń Pracowniczych RP, Towarzystwo Urbanistów Polskich i Bank Gospodarstwa Krajowego, miał być ukoronowaniem działań Teodora Toeplitza, wybitnego spółdzielczego działacza WSM. Niestety zmarł on nagle w kwietniu 1937 przed jego rozpoczęciem.
Pierwszą grupę referatów wygłosili Jan Strzelecki, Edward Lipiński i Stanisław Tołwiński. Drugą grupę otworzył referat Stefana Zbrożyny pt. „Rola i zadania miast w dziedzinie poprawy warunków mieszkaniowych”, przypominający zasadnicze przeszkody uniemożliwiające rozwój mieszkaniowy. Autor wskazał że „W miastach, w których się nie inwestuje, które nie mogą podjąć żadnej inwestycyjnej działalności, a takich jest olbrzymia większość, jak skonstatować można łatwo, panuje zastój i martwota. Toteż jedynie skutecznie działającą dźwignią poprawy warunków mieszkaniowych ludności, oprócz budowy w naszych warunkach społecznych i gospodarczych mieszkań małych, jest przede wszystkim aktywność inwestycyjna miast”. Referat ten ukazał się w nr 7/1938 pisma „Samorząd Miejski”, jak również w odrębnej publikacji kongresowej oraz w monografii „Spółdzielnie mieszkaniowe”.
Działania na niwie samorządowej spotkały się z uznaniem, a 22 grudnia 1938 r. Zbrożyna został odznaczony przez Prezydenta RP Złotym Krzyżem Zasługi [8]. W następnym roku objął on funkcję wiceprzewodniczącego Rady Nadzorczej WSM.
Wojna i okupacja
1 września 1939 roku zastał go w Warszawie. Początkowo zajmował się wsparciem dla mieszkańców WSM. 5 września zarządzono ewakuację władz z Warszawy. 16 września Stefan Starzyński jako Komisarz Cywilny wydał zarządzenie o powołaniu delegatów administracyjnych Komisariatu Cywilnego przy Dowództwie Obrony Warszawy dla dzielnic Śródmieście, Północ, Południe i Praga. Delegaci wykonywali czynności starostów grodzkich. Zarządzenie weszło w życie z dniem 19 września. „Dziennik Urzędowy Komisarza Cywilnego przy Dowództwie Obrony Warszawy” nr 2 z 20 września 1939 obok zarządzenia przyniósł informację o objęciu funkcji delegata dla Warszawy-Północ przez Stefana Zbrożynę [9]. Zbrożyna pełnił tę funkcję do końca funkcjonowania Komisariatu Cywilnego, czyli do 28 września 1939 r.Jeszcze przed kapitulacją Warszawy, 24 września ukonstytuowała się Komisja Porozumiewawcza: WSM, Oddziału żoliborskiego RTPD, stow. „Szklane Domy”, „Gospody Spółdzielczej” i „Pierwszej Pralni Spółdzielczej”. Przewodniczącym Komisji został Adam Próchnik. Następnego dnia Zbrożyna uczestniczył w posiedzeniu komisji gdzie przyjęto skład Straży Obywatelskiej oraz zwrócono się do „Gospody Spółdzielczej” o zaopatrywanie ludności w żywność. Komisja przestała funkcjonować 27 września. Zaraz po kapitulacji Zbrożyna podjął pracę w Zarządzie Miasta, w którym – na bazie utworzonego na prośbę prezydenta Starzyńskiego przez warszawski „Społem” Miejskiego Zakładu Aprowizacyjnego – stworzono wydział rozdziału i kontroli, kierowany przez działaczy „Społem” Feliksa Jabłońskiego, Mariana Rapackiego, Stanisława Dippla. Zbrożyna, znany z uczciwości, kierował sekcją kart żywnościowych, a jego zastępcą był znany statystyk Edward Strzelecki. W sekcji tej pracowali m.in. Edmund Szubert, Tadeusz Janczyk ze „Społem” i znany kooperatysta Jan Wolski. Tadeusz Szturm de Sztrem objął kierowanie referatem statystycznym w Wydziale.
Dział kierowany przez Zbrożynę zajmował się m.in. rozdziałem kart żywnościowych i kart zaopatrzenia w artykuły przemysłowe osobistego użytku. Współpracując z wydziałem ewidencji ludności kierowanym przez Jana Delinga nielegalnie uruchomił pomoc na rzecz ludzi ukrywających się ze względu na konspirację. Dotyczyło to w szczególności działaczy spółdzielczych ze „Społem”, WSM, SPB czy też zgłaszanych przez Juliana Grobelnego, przewodniczącego Rady Pomocy Żydom Żegota. Nie była to jedyna aktywność Zbrożyny na rzecz pomocy Żydom. Jak wspominał Ryszard Matuszewski: „Któregoś dnia Stefan Zbrożyna, działacz podziemnego WRN-u i nasz WSM-owski sąsiad, któremu oboje z moją ówczesną żoną, Beatą, zawdzięczaliśmy w latach okupacji zatrudnienie w biurach podległych Zarządowi Miejskiemu, zapytał mnie, czy nie znam kogoś, komu należałoby pomóc w ramach akcji Żegota. Wymieniłem Jastruna. Od tego czasu przekazywałem poecie co jakiś czas zasiłki kwitowane, »od ob. Żegoty zł tyle a tyle otrzymałem…«” [10]. Przez całą okupację rodzina Zbrożynów ukrywała w piwnicy domu przy ulicy Słowackiego, gdzie wówczas mieszkali, Zygmunta Lednickiego vel Ledermann – skrzypka, dyrygenta orkiestry Polskiego Radia. Pomagali również przedwojennej aktorce Zofii Jamry i jej mężowi, skrzypkowi zawodowemu oraz dziewczynie o płomiennie rudych włosach, nazwiska i imienia której dzisiaj pozostała rodzina nie przypomina sobie. Wszyscy oni po wojnie często odwiedzali państwa Zbrożynów. Wyrażali swoją ogromną wdzięczność i przywiązanie. W pamięci wnuczki, wtedy małej dziewczynki, wspomnienia te pozostały jako bardzo miłe chwile.
W pierwszych miesiącach okupacji został aresztowany syn Stefana Zbrożyny, Jan. Wiadomość przyszła z dużym opóźnieniem. Z dokumentów wynika, że 14 września 1939 r., gdy na wieść o wojnie postanowił wrócić do kraju (studiował w Skandynawii) z miejsca po zejściu z promu na ląd trafił do obozu koncentracyjnego w Stutthoffie jako więzień polityczny z numerem 5515. Potem został przeniesiony do obozu koncentracyjnego Sachsenhausen. Jak wspomina Andrzej Zbrożyna, trzeci syn Stefana Zbrożyny „…po paru miesiącach otrzymaliśmy kartkę od brata Janka napisaną po niemiecku z obozu Oranienburg –Sachsenhausen. W dzień później przyszła depesza od komendanta obozu, że „Jan Zbrożyna, syn Stefana zmarł na osłabienie serca”.
Jeszcze w listopadzie 1939 odbyło się pierwsze trakcie okupacji Nadzwyczajne Zgromadzenie Delegatów WSM. Rada na pierwszym posiedzeniu 27 listopada wybrała Zbrożynę przewodniczącym Rady Nadzorczej, zaś na sekretarza Piotra Gajewskiego. Pracy było sporo wskutek zniszczeń wywołanych bombardowaniami. W 1940 r. Stanisław Tołwiński i Stefan Zbrożyna negocjowali z BGK w sprawie możliwości kredytowych. Władze WSM działały aż do 1942, gdy ich kompetencje przejął niemiecki zarząd komisaryczny.
Zbrożyna od początku okupacji podjął działalność w konspiracji wojskowej, gdy Komenda Główna Związku Walki Zbrojnej rozpoczęła tworzenie Biur Wojskowych, mających charakter zmilitaryzowanej administracji zastępczej pod kryptonimem „Teczka”. Stefan Zbrożyna jako „Ambroży” i „Wawrzyniec” kierował komórką „Teczki” w Zarządzie Miasta Warszawy. Struktury wojskowe przewidywały go na powojennego prezydenta Warszawy. Gdy w sierpniu-wrześniu 1943 roku doszło do scalenia konspiracyjnych struktur „Teczki” oraz cywilnych struktur konspiracyjnej Delegatury Rządu na Kraj, Zbrożyna przeszedł do Okręgowej Delegatury Rządu miasta Warszawy, obejmując funkcję drugiego zastępcy delegata. Podlegały mu przedsiębiorstwa miejskie.
Od początku okupacji był również aktywny w strukturach podziemnego ruchu socjalistycznego. Konspiracyjną kontynuacją PPS był Ruch Mas Pracujących Wolność Równość Niepodległość, zwany popularnie WRN. Z uwagi na – jak się słusznie potem okazało – przewidywania długotrwałej okupacji, organizacja miała charakter kadrowy, oparty o niezależne „piątki”, do której przyjmowano ludzi o stałych przekonaniach PPS-owskich oraz nadających się do bezwzględnego zachowania i stosowania zasad konspiracji [11]. Postanowiono jednocześnie o stosowaniu sieci dublerów. Każdy funkcyjny działacz miał swojego dublera, który zastępował go, przejmując obowiązki natychmiast po aresztowaniu lub śmierci. Zespół „dublerów” był najbardziej zakonspirowaną częścią struktur WRN. Kierował nimi Stefan Zbrożyna „Bis”.
Nie była to jego jedyna aktywność. Przy Centralnym Kierownictwie Ruchu Mas Pracujących WRN kierował wydziałem samorządowym, komisją konstytucyjno-administracyjną przy Centralnym Komitecie Wykonawczym. Wedle wspomnień Kazimierza Pużaka, PPS stworzył Wydział Administracyjno-Mobilizacyjny, który przygotowywał działania socjalistów w ramach administracji Delegatury Rządu. Działem samorządowym kierowali Zbrożyna i Bolesław Dratwa.
Szczególne znaczenie w jego życiu miała rozpoczęta na długo przed wojną przyjaźń z Tadeuszem Szturm de Sztremem. Gdy wiosną 1943 r. przypadkowo na ulicy aresztowano Szturm de Sztrema przyjaciele natychmiast podjęli wszelkie możliwe działania, by go uwolnić. Wanda Czapska przez znanego jej agenta gestapo przekazała okup, a niezbędne środki finansowe dostarczył Zbrożyna. Szczęśliwie misja się powiodła i Szturm de Sztrem został uwolniony po trzech miesiącach [12].
Szturm de Sztrem zapoznał w trakcie okupacji Zbrożynę z prof. Antonim Bolesławem Dobrowolskim geofizykiem, meteorologiem, i podróżnikiem, a jednocześnie filozofem i humanistą. Zbrożyna był pod wielkim wpływem idei głoszonych przez Dobrowolskiego, który stawiał na piedestał Naukę, czyli zdobywania świata oraz Sztukę, czyli tworzenie nowych światów, co miało zastąpić stara religię i filozofię.
W trakcie okupacji Zbrożyna ściśle współpracował ze swoim przyjacielem z IGS, dr. Ludwikiem Landauem. Landau, wybitny ekonomista i historyk, z powodu żydowskiego pochodzenia ukrywał się we Włochach pod nazwiskiem Lewandowski. Działał w podziemnej PPS pod pseudonimem „Piórko”, tworząc na podstawie dostępnych informacji zbieranych w okręgach oraz prasy „Kronikę okupacji niemieckiej”. Od czerwca 1940 do lutego 1944 i śmierci Landaua wydano 67 numerów Kroniki, z których przechowano w prywatnych zbiorach 52 [13]. Głównym inspiratorem prac był Tadeusz Szturm de Sztrem, wspierany m.in. przez Wandę Korczakową, Feliksę Czajkowską, Edwarda Strzeleckiego. Zbrożyna był jedną z osób, które organizowały ukrycie materiałów dla potomnych [14].
Stefan Zbrożyna z Edwardem Strzeleckim, fot. ze zbiorów Doroty Zbrożyny-Arct.
W tym czasie w konspiracji działali również jego synowie – Jacek pseudonim „Gruby” oraz Andrzej pseudonim „Cham”, żołnierze plutonu 220 IV Batalion OW PPS im. Jarosława Dąbrowskiego. Dowódcą plutonu 220 był bratanek Stefana, kpr. pchor. Witold Zbrożyna „Kacper”. Wszyscy działali też aktywnie w organizacji młodzieżowej PPS-WRN, wydając pismo „Światło”.
Jest bardzo prawdopodobne, że Zbrożyna nie wiedział, jak wielu działaczy i żołnierzy, o planowanym wybuchu powstania w Warszawie. Jego łącznik z delegatury Stefan Verne „Zając” wspominał, że oczekując na niego 1 sierpnia 1944 nie miał informacji o wybuchu powstania. Verne od Andrzeja Nowickiego „Biskup” dowiedział się dopiero 3 sierpnia, że Zbrożyna jest w Ratuszu na Starym Mieście [15]. I rzeczywiście Zbrożyna 3 sierpnia dołączył z Żoliborza do Delegata rządu Marcelego Porowskiego „Sowa”. Jak wynika ze wspomnień Porowskiego po przybyciu Zbrożyny oraz sekretarski Wacławy Buzyckiej, którzy przedarli się z Żoliborza „przywitałem ich ostrymi wymówkami, nie biorąc wówczas pod uwagę, że na Żoliborzu powstanie wybuchło nieco wcześniej i że wykazali oni dużą odwagę przedzierając się na Ratusz już po rozpoczęciu walki powstańców z Niemcami” [16].
Jak wspominał Stanisław Sobolewski jeden z dowódców Milicji PPS na Starym Mieście, Stefan Zbrożyna opracował regulamin, w oparciu o który funkcjonowały komitety blokowe. To one – jak pisał Sobolewski – udzielały odpowiedniej informacji, pomagały utrzymać ludność w odpowiednim nastroju [...] Rola komitetów blokowych była tak duża, iż potrafiły one zmobilizować i przekonać ludność o tym, że wysiłek fizyczny w postaci przebijania przejść i odgruzowywania jest konieczny dla ratowania życia ludzi” [17].
Był też inicjatorem zorganizowania 5 sierpnia Delegatury Starostwa Warszawa-Północ. Na stanowisko starosty żoliborskiego powołał Roberta Froehlicha „Andrzej Góral”, który do końca powstania kierował administracją cywilną na powstańczym Żoliborzu. Z biegiem czasu sytuacja na Starym Mieście ulegała pogorszeniu. Delegat Rządu na Kraj Stanisław Jankowski uznał, że na Starówce już nic zrobić się nie da, i nakazał Porowskiemu przejście do Śródmieścia. Dowódca Grupy Północ płk Wachnowski „Ziemski” z uwagi na potrzeby wojskowe kanału do Śródmieścia, zgodził się, aby część osób z delegatury przeszła na Żoliborz. 23 sierpnia Starówkę opuścił Porowski wraz z Komendą Główną AK do Śródmieścia, zaś Zbrożyna kanałami przedostał się na Żoliborz. Kanałami przeszli też później Kazimierz Wasyluk, Julian Kulski, Emil Kipa, Edward Strzelecki. Według relacji Stefana Verne, Zbrożyna „był zmęczony ale w stosunkowo dobrej formie fizycznej. Zdecydował, że nie będzie zmian w strukturze i kompetencji Ekspozytury”. Po kapitulacji pomiędzy 28 września a 1 października zostali z żoną wypędzeni wraz z całą ludnością cywilną do obozu w Pruszkowie. Tam spotkał go Stefan Verne: „Pod koniec Powstania na Żoliborzu, byłem w Pruszkowie w grupie jeńców, za drutami kolczastymi, pod strażą SS. Po drugiej stronie drutów – tłum ludności cywilnej. Z tłumu zbliżył sie do drutów Stefan Zbrożyna. Wyszeptał do mnie »....zdecydujesz się uciekać, będą ci potrzebne pieniądze, podzielę sie z tobą tym co mam«. Podziękowałem, ale nie przyjąłem” [18]. Prawdopodobnie z uwagi na niezdolność do pracy z powodu wieku Zbrożyna został wraz z tysiącami innych z żoną wywieziony do Jędrzejowa. Brak informacji o aktywności w tamtym okresie, choć prof. Krzysztof Dunin-Wąsowicz podaje, iż Zbrożyna w grudniu 1945 uczestniczył w spotkaniach kierownictwa podziemnej PPS w Piotrkowie lub Krakowie, z udziałem Zaremby, Pużaka, Rzeźnika, Dzięgielewskiego i Białasa [19].
Pierwsze lata powojenne
Po nawiązaniu korespondencji z Marianem Nowickim, w kwietniu 1945 powrócił z żoną do Warszawy, zamieszkując na III kolonii WSM przy ul. Krasińskiego 18 oraz podejmując pracę w Społecznym Przedsiębiorstwie Budowlanym jako członek Komisji Kontrolującej. W sierpniu 1945 podjął zatrudnienie w Zarządzie Miasta jako referent planowania ekonomicznego. Nie bez znaczenia było, że Wydziałem Planowania kierował od lutego 1945 Edward Strzelecki, wieloletni współpracownik Zbrożyny. Podjął też działalność w WSM, wchodząc do pierwszej Rady Nadzorczej, która miała przygotować zjazd delegatów.We wrześniu 1945 roku celem ożywienia debaty o mieszkalnictwie restytuowano przedwojenne Polskie Towarzystwo Reformy Mieszkaniowej. W skład pierwszego zarządu weszli Michał Kaczorowski jako prezes, Stanisław Tołwiński i Stanisław Syrkus jako wiceprezesi. Wśród członków zarządu można było oczywiście znaleźć także Stefana Zbrożynę.
Na tle ludzkich losów pojawiła się też wielka polityka, odciskająca swoje piętno na życiu wszystkich Polaków. W lutym 1945 na konferencji w Jałcie, sprzymierzeni w zasadzie zgodzili się na dominację ZSRR nad Polską, deklarując wsparcie dla powołania w Warszawie rządu jedności narodowej, utworzonego na bazie przekształconego z PKWN rządu tymczasowego, do którego mieli być dołączeni „demokratyczni”, jak to określono, politycy z kraju i z emigracji. Nowy rząd miał przeprowadzić wolne wybory. W marcu 1945 zebrała się w Krakowie konspiracyjna Rada Naczelna PPS, która uchwaliła uznanie postanowień mocarstw z Konferencji Jałtańskiej z lutego 1945 i przystąpienie do codziennej działalności. CKW powierzono taktykę dalszego postępowania. Niespodziewanie Zygmunt Żuławski, przewodniczący rady Naczelnej PPS, został zaproszony w czerwcu 1945 do Moskwy na konsultacje w sprawie powołania nowego rządu jedności narodowej. Jak sam twierdził „porwano mnie niemal przemocą, ale przecie nie mogłem uchylić się od spełnienia tego obowiązku”. Na konsultacjach ustalono powołanie Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej z premierem Edwardem Osóbką-Morawskim i wicepremierami Stanisławem Mikołajczykiem i Władysławem Gomułką. W świetle tych wydarzeń doszło do rozpoczęcia rozwiązania struktur Polskiego Państwa Podziemnego: Rady Jedności Narodowej (1 lipca) i Delegatury Sił Zbrojnych (6 sierpnia).
Tymczasem 5 lipca 1945 r. w Krakowie na konspiracyjnym posiedzeniu Rady Naczelnej przedwojennej PPS, w którym wzięło udział 24 członków przedwojennej Rady Naczelnej, postanowiono uznać Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej. Opowiedziano się za rozwiązaniem struktur konspiracyjnych – zarówno cywilnych jak i wojskowych – Polskiego Państwa Podziemnego. Postanowiono podjąć działania na rzecz jawnego działania. [20]. 15 lipca 1945 r. CKW PPS poinformował członków PPS-WRN o rozwiązaniu organizacji [21]. W lipcu toczyły się negocjacje z lubelską PPS. 23 lipca zawarto układ o połączeniu, który został jednak zerwany przez władze lubelskiej PPS. Zbrożyna, przebywając służbowo sierpniu w Krakowie, spotkał się z Tadeuszem Szturm de Sztremem, Ludwikiem Cohnem, Zygmuntem Zarembą, Antonim Zdanowskim i Zygmuntem Żuławskim [22]. Brak reakcji ze strony lubelskiej PPS na zawarte porozumienie spowodował, iż Żuławski skierował 18 września do Prezydenta KRN Bolesława Bieruta list, w którym wskazywał brak oficjalnych wiadomości o połączeniu i zadeklarował istnienie podziemnej PPS jako odrębnej organizacji, która podejmie działalność. Jak stwierdził w liście do Bolesławy Kopelowny: „Ten list miał Zbrożyna i o tym, czy ma się go wręczyć, czy nie, mieli zdecydować Nowicki i Garlicki”.
12 października 1945 odbyło się w Krakowie posiedzenie działaczy PPS, na którym powołano Komitet Organizacyjny Polskiej Partii Socjalno-Demokratycznej. Przewodniczącym Komitetu wybrano Zygmunta Żuławskiego (przewodniczącego Rady Naczelnej PPS do 1939). W skład komitetu weszli ponadto członkowie przedwojennej Rady Naczelnej: Aleksy Bień, Zygmunt Bocian, Stanisław Garlicki, Józef Grzecznarowski, Dorota Kłuszyńska, Antoni Szczerkowski, Lucyna Woliniewska, Stanisława Woszczyńska, Antoni Zdanowski, oraz działacze PPS: Ludwik Cohn, Wincenty Markowski, Stefan Rzeźnik, Władysław Szczucki oraz Stefan Zbrożyna. 14 października 1945 roku nastąpiło publiczne ogłoszenie powstania Komitetu Organizacyjnego PPSD.
Od nocy z 30 na 31 października przeprowadzono rewizje i przesłuchania członków komitetu. 31 października 1945 przeprowadzono w domu Zbrożyny rewizję, w trakcie której funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa zakwestionowali: broszurę Zaremby „Powstanie warszawskie”, tekst wiersza „Czerwona zaraza”, Pieczęć dowództwa Warszawa Północ oraz pisma konspiracyjne „Agencja Równość” nr 16 z 2 lipca i nr 17 z dnia 7 lipca 1945 [23].
20 listopada Żuławski apelował do Szwalbego o zwolnienie Zbrożyny. W odpowiedzi Szwalbe 28 listopada w post scriptum „W tej chwili otrzymałem wiadomość co do St.Zb. Będzie w pracy już w najbliższych dniach” [24]. W trakcie jego aresztowania na terenie WSM Marian Nowicki organizował listę w jego obronie. Listę podpisali m.in. Tykwiński, Nowicki, Fotek [25]. Zwolniono go w grudniu 1945.
Zbrożyna, tuż po wyjściu z więzienia, włączył się ponownie w prace Polskiego Towarzystwa Reformy Mieszkaniowej i Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. W grudniu 1945 stanął na cele komisji ankietowej PTRM, która w styczniu, lutym i marcu 1946 przygotowała ankietę na temat sytuacji mieszkaniowej w różnych miastach, przede wszystkim w Warszawie. Udało się zebrać do maja ponad 1000 odpowiedzi. Od lutego 1946 awansował również na stanowisko kierownika Wydziału Gospodarki Gruntami w Zarządzie Miasta Warszawy.
Po apelu Zygmunta Żuławskiego wstąpił w lutym 1946 do lubelskiej PPS, podobnie jak niemal 200 działaczy podziemnej PPS, w tym Stanisław Garlicki, Marian Nowicki czy Antoni Zdanowski. Wszedł też w skład Centralnej Rady Samorządowej PPS, której został niebawem przewodniczącym.
Najbardziej tajemniczym fragmentem życiorysu Zbrożyny są miesiące 1946 roku – jego ewentualnego zaangażowania w działalność konspiracyjną dawnych działaczy PPS-WRN. Informacje o tym pochodzą w znaczącej części z materiałów śledczych UBP. Wiadomo jedynie, że w końcu września 1946 r. uczestniczył przy ul. Kamionkowskiej 33 w Warszawie w spotkaniu działaczy PPS z Kazimierzem Pużakiem, Tadeuszem Szturm de Sztremem, Władysławem Wilczyńskim, Ludwikiem Cohnem i Józefem Bielickim.
Nie zaniedbywał jednocześnie prac w WSM. 10 listopada 1946 wziął udział – zabierając głos nad sprawozdaniem – w walnym Zgromadzeniu WSM [26]. Udzielał się również w komisjach Rady Nadzorczej WSM jako rzeczoznawca, m.in. w komisji statutowo-regulaminowej oraz w komisji rewizyjnej [27]. Na Zebraniu wyborczym II Dzielnicy WSM (III i IV kolonii) 21 marca 1947 r wraz z Dorotą Kłuszyńską i Jerzym Cesarskim został wybrany delegatem na kolejne Walne Zgromadzenie Delegatów WSM [28]. Niestety, nie miał już szansy uczestniczyć w październikowym zgromadzeniu, przebywał bowiem w więzieniu śledczym.
W maju 1947 minister administracji publicznej Edward Osóbka-Morawski powołał Zbrożynę na stanowisko p.o. dyrektora departamentu samorządowego w ministerstwie. Zbrożyna współpracował z Osóbką jako ekspert w sprawach samorządowych. Przyszedł na miejsce dyrektora Załęskiego z PPR, którego jak wspominał sam Osóbka wyrzucił w trybie pilnym, w ramach rewanżu za wyrzucenie przez ministra oświaty Stanisława Skrzeszewskiego dyrektorki departamentu opieki nad dzieckiem, Haliny Kuczkowskiej z PPS. Rada Państwa zagroziła utworzeniem u siebie osobnego departamentu samorządowego. Była to ostatnia kropla, która doprowadziła do wściekłości działaczy komunistycznych. Tym samym los Zbrożyny został przesądzony.
Więzienie
Niespełna dwa miesiące po objęciu nowej funkcji, 25 czerwca 1947 r., Zbrożyna został ponownie aresztowany przez Wydział I Departamentu V i z dniem 26 czerwca przeszedł do dyspozycji Wydz. Śledczego do Więzienia Mokotów. Aresztowanie „przypadkowo” zbiegło się z atakiem na Osóbkę-Morawskiego przez Cyrankiewicza kilka dni później na posiedzeniu CKW lubelskiej PPS. Wskazywano mianowanie Zbrożyny dyrektorem departamentu jako błąd polityczny, niekonsultowany z innymi. Cyrankiewicz grzmiał: „Kłuszyńska przyszła do nas szczerze i wykonuje linię partii, to typ niepodobny do Zbrożyny”. Tenże Cyrankiewicz dwa lata później na III Plenum KC PZPR w listopadzie 1949, gdy wyrzucano Gomułkę i Kliszkę, nie omieszkał przypomnieć, że i w PPS było odchylenie „prawicowo-nacjonalistyczne”, że działały agentury ideologiczne. „Agentury te miały wyraźne i jawne oparcie w grupie Żuławskiego i wśród ludzi Pużaka. Byli to ludzie rodzaju Gałaja, Wąsika, Zbrożyny, Zdanowskiego i innych” [29]. Była to lista zamordowanych – jak w przypadku Zdanowskiego – oraz aresztowanych działaczy PPS. Zbrożyna przebywał wówczas od dwóch lat w więzieniu.Jak wspominał w swoich wspomnieniach Tadeusz Płużański, osadzony w śledztwie na Mokotowie w sprawie rtm. Witolda Pileckiego, pierwszym poznanym towarzyszem niedoli był Stefan Zbrożyna. „Jest to szczupły, drobny starszy pan o ostrym profilu i bujnej siwiejącej czuprynie, szybkich nerwowych ruchach i płonących oczach. – Nazywam się Stefan Zbrożyna, jestem z konspiracyjnej PPS” [30]. Przesłuchiwano go dwa dniu po aresztowaniu, sześciokrotnie w lipcu, pięciokrotnie w sierpniu. Potem dwukrotnie w październiku. I na koniec w lutym 1948 roku.
W nowej sytuacji natychmiast po osadzeniu, włączył się w więzienne życie społeczne, organizując je w charakterystyczny dla siebie sposób. Ponieważ jego dewizą życiową było zdobywać wiedzę i być silnym fizycznie, aby nigdy nie dać się złamać, przekonywał do takiej postawy innych, „zarażał” swoją charyzmą. Tak więc dzielił się tym, co miał, czyli umiejętnościami. Wprowadził stały rytm dzienny zajęć, w którym niebagatelną rolę odgrywała gimnastyka trzy razy dziennie w równych odstępach czasu. W celi pomagał współwięźniom w nauce języków. Jak wspominał Płużański: „Stefan włączył się także i okazało się że zna mnóstwo francuskich słówek, tak, że może służyć za żywy słownik”. Świetnie znał również rosyjski i nieźle niemiecki. Po latach mówił wnuczce – „radzę ci, poznaj język swojego wroga, to bardzo ważne!”. Uważał, że każdy może czegoś nauczyć innych, tak więc jedni uczyli rzemiosła, inni wykładali w przystępny sposób nauki. Tak zorganizowany i spożytkowany czas szybciej mijał. Z celi śledczej z grudnia 1947 wspominał go również Wiesław Chrzanowski, jako „cieszącego się moralnym autorytetem wśród więźniów” [31]. W celi szpiegował go agent celny „Junosza”, który donosił w lipcu 1947 m.in. „Nastawienie Zbrożyny do obecnego ustroju jest wybitnie nieprzychylne” [32]. W sierpniu ponownie: „Odnośnie zjednoczenia partyj PPS i PPR oświadcza Zbrożyna, iż nie wierzy i nie da się przekonać, iż nastąpi to ku zadowoleniu robotników PPS, gdyż robotnicy PPS są zanadto narodowo uświadomieni, a nadto oświadcza, że na wypadek wojny wszystko to się rozleci, a w Polsce nastąpi masakra” [33].
W kwietniu 1948 zakończono śledztwo i skierowano sprawę do sądu. Wniosek o ukaranie zgodnie z Art. 86 par. 2 KKWP „Kto usiłuje przemocą zmienić ustrój Państwa Polskiego podlega karze więzienia na czas nie krótszy niż od lat 5 albo karze śmierci”. Wniosek sformułował por. Jerzy Krzyżanowski, starszy oficer śledczy MBP, zatwierdził zaś Naczelnik wydziału II Dep. Śledczego MBP Adam Humer.
16 grudnia 1948 odbyła się zasadnicza rozprawa sądowa. Była dość krótka i oparta o zeznania aresztowanych już towarzyszy z PPS. Mimo nieprzyznania się do winy, 18 grudnia 1948 roku Zbrożyna został skazany przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Warszawie na karę sześciu lat więzienia, z utratą praw obywatelskich i honorowych na okres trzech lat, oraz przepadkiem całego mienia na rzecz Skarbu Państwa. Jednocześnie sąd, któremu przewodniczył kpt. Roman Różański, złagodził karę zasadniczą o połowę, zaliczając w poczet areszt od czerwca 1947 roku [34]. W czerwcu 1949 Sąd Najwyższy Sąd wojskowy oddalił rewizję złożoną przez obrońcę mec. Mariana Burskiego, określając prawomocność wyroku z dniem 10 czerwca 1949 roku.
W domu państwa Zbrożynów mieszkało kilka osób, tj. żona, siostra żony, przygarnięta w czasie okupacji samotna dziewczyna, teraz pomoc domowa z dzieckiem, wychowankiem Zbrożynów przez wiele następnych lat, ich mała wnuczka i syn z żoną mieszkający tuż obok w lokatorskim pokoiku. Żyli bardzo skromnie. Po otrzymaniu tej strasznej wiadomości, mimo rozpaczy, przy pomocy licznych przyjaciół postanowili działać.
W sierpniu 1949 żona Zdzisława napisała do Bolesława Bieruta prośbę o łaskę. W październiku Wojskowy Sąd Rejonowy oceniając prośbę postanowił na posiedzeniu niejawnym „z uwagi na charakter czynu przestępczego podanie pozostawić bez biegu” [35] (tak w oryginale).
Po wyroku w grudniu 1948 Zbrożyna przebywał w kilkudziesięcioosobowej celi ogólnej na Mokotowie, gdzie spotkał się z innymi skazanymi działaczami PPS-WRN. Były działacz Delegatury rządu Władysław Minkiewicz, którego po wyroku zgodnie z więziennym obyczajem skierowano do „ogólniaka”, spotkał w tej celi Kazimierza Pużaka, Tadeusza Szturm de Sztrema, Stefana Zbrożynę, Józefa Dzięgielewskiego, Wiktora Krawczyka, Tadeusza Wilczyńskiego i Kazimierza Rysiewicza. Jak wspominał Minkiewicz: „WRN-owcy trzymali się razem, zajmując miejsca przy stoliku na lewo od wejścia do celi. Prezydował Pużak, mając obok siebie dwóch uroczych brodaczy, Szturm de Sztrema i Zbrożynę: trójka leciwych socjalistów, symbolizujących najlepsze, patriotyczne tradycje PPS”. Z uwagi na powszechny szacunek, uchwalono w celi, iż Pużak, Szturm de Sztrem i Zbrożyna będą zwolnieni z kolejek po posiłek. „Nic z tego, wszyscy trzej podziękowali pięknie, ale stanowczo odmówili” [36]. Zbrożynę, po uprawomocnieniu się wyroku w czerwcu 1949, wysłano do więzienia w Rawiczu, gdzie przebywał do 25 czerwca 1950.
W tym czasie UB nie dawała również spokoju rodzinie. W październiku 1949 UBP zaczął agenturalne działania w sprawie sytuacji żony, która jako niepracująca wysyłała paczki do aresztu, oraz dwóch synów. Nakazem sądowym mówiącym o „zabezpieczeniu mienia” aresztowanego funkcjonariusze zarekwirowali z mieszkania Zbrożynów wiele przedmiotów codziennego użytku, jak meble (np. pamiątkowy fotel bujany) czy mosiężne karnisze do firanek. Niektóre rzeczy jak zegar ścienny lub inne meble udało się wybronić, udowadniając, że nie należą do rodziny Zbrożynów, lecz do innych osób mieszkających pod tym samym dachem. Nękani byli również obydwaj synowie. Od informatora „Felek” zażądano „Dowiedzieć się bliższych szczegółów o całej rodzinie w/w ich stopę życiową, z kim na terenie zamieszkania utrzymują bliższą znajomość oraz kto do nich przychodzi poza terenem zamieszkania” [37]. Informacje zbierano na pewno jeszcze do grudnia tego roku. W 1949 założono również agencyjne rozpracowanie byłego działacza PPS Marcelego Truszewskiego, który wspólnie z Józefą Skrzycką organizował wsparcie materialne rodzinie Zbrożyny [38].
Po wyjściu z więzienia w czerwcu 1950 roku Zbrożyna właściwie od początku stał się obiektem szykan oraz inwigilacji policyjnej. Początkowo w związku z wykluczeniem z WSM próbowano go wyeksmitować poza Warszawę. Sprawa eksmisji jednak została wycofana, prawdopodobnie wskutek wsparcia przyjaciół z WSM. Zamknął się w domu. Jak wspomina wnuczka Dorota Zbrożyna-Arct „Kiedy wrócił, najczęściej siadywał w ulubionym fotelu z uchem przyklejonym do brzęczącego radia, radia Wolna Europa. Długo w nocy siedział przy swoim wielkim biurku zapełnionym książkami i jakimiś drukami i pisał lub czytał. Prawie codziennie odwiedzali Go »towarzysze z więzienia«. Pamiętam ściszone głosy za zamkniętymi drzwiami gabinetu. Popołudniami grywał na skrzypcach. Przechodnie mawiali – o, już piąta, pan profesor gra” [39].
Stefan Zbrożyna grający w domu na skrzypcach, fot. ze zbiorów Doroty Zbrożyny-Arct.
Bał się, że zostanie ponownie aresztowany, dlatego ukrywał się też na terenie osiedla. Według mieszkańca WSM, krytyka literackiego Andrzeja Dobosza, „w IV kolonii znaleziono dla niego, wśród pomieszczeń socjalnych, pokój – nie istniejący w spisie lokali i wolny od opłat, poza wszelką ewidencją, w którym spędził parę lat aż do zelżenia kursu”.
19 maja 1951 Naczelnik wydziału I Departamentu V MBP zwrócił się do Dyrektora Wydziału III Departamentu II MBP o wzięcie aktywnego rozpracowania Zbrożyny. W 1954 chciał się zatrudnić w ośrodku bibliograficznym PAN, ale po przeczytaniu ankiety odmówiono mu zatrudnienia [40]. Szczególną aktywność w donoszeniu na Zbrożynę przejawiali dwaj tajni współpracownicy: Andrzej Rusłan Nowicki (TW „Olimpia”) i Władysław Uziembło (TW „Bard”).
Stefan Zbrożyna – fotografia wykonana przez agenta bezpieki podczas rozpoznania w roku 1966, fot. ze zbiorów IPN.
23 maja 1955 założono mu sprawę ewidencyjno-obserwacyjną pod kryptonimem „Skrzypek-Malarz”. W listopadzie 1955 zaczął pisać antykomunistyczne wiersze, traktując je jako ujście swojej pasji politycznej i kulturalnej. UBP dowiedział się o nich z meldunków TW „Olimpia”, który z kolei dowiedział się o nich od Janusza Ostrowskiego, który wraz z Andrzejem Zbrożyną i jego kolegami miał okazję ich słuchać w domu Stefana [41]. Syn Andrzej jednak twierdzi że nic takiego nie miało miejsca. Ten błahy w istocie problem stał się przedmiotem rozważań funkcjonariuszy UBP.
Odwilż
Pod koniec 1957 w mieszkaniu Józefa Stopnickiego przy ul. Filtrowej w Warszawie odbyło się prywatne spotkanie Ludwika Cohna, Tadeusza Szturm de Sztrema i Stefana Zbrożyny z udziałem adwokatów-socjalistów Anieli Steinsbergowej, Maurycego Karniola i Józefa Stopnickiego. Zebrani na wniosek Ludwika Cohna uznali że nie będę się ubiegać o odszkodowanie i rehabilitację za więzienie [42] [relację Anieli Steinsbergowej z tego spotkania opublikowaliśmy tutaj – przyp. redakcji Lewicowo.pl]. Zdaniem Cohna „skoro zatem dziś partia uznaje, że rządy epoki stalinowskiej są godne potępienia, to nie mam powodu wypierać się tego, co nam imputuje wyrok sądu wojskowego – tj. że system tych rządów zwalczaliśmy” [43]. Wszyscy zebrani, w tym Zbrożyna, jednogłośnie do tego stanowiska się przyłączyli.Jak wspominał Ludwik Cohn, od drugiej połowy lat 50. do końca lat 60. byli działacze PPS-WRN zaczęli spotykać się raz na kilka miesięcy, towarzysko dyskutując aktualne tematy społeczne i polityczne. Spotkania nie miały formalnego charakteru, odbywały się jednak na poły konspiracyjne, bez użycia telefonów. Grono nazywano żartobliwie „kołkiem”, od kryptonimu wojennego PPS-WRN „Koło”. Wśród uczestników byli Ludwik Cohn, Tadeusz Szturm de Sztrem, Stefan Zbrożyna, Józef Stopnicki, Julian Maliniak [44].
„Odwilż” w Polsce dosięgła również Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Od stycznia 1957 wznowiono wydawanie „Życia Osiedli WSM”. W marcu uchwałą rady Ministrów zwrócono WSM niektóre budynki oraz Dom Społeczny przy ul. Próchnika [45].
W lipcu 1959 r. ukazało się drukiem po ośmiu latach przerwy Sprawozdanie WSM, za 1958 rok. Walne Zgromadzenie Delegatów po takiej też przerwie wznowiło przyjęcia nowych członków. Prezesem Zarządu został Stanisław Leśniewski, b. działacz PPS, burmistrz Ostrowi Mazowieckiej z lat 1927-1929 r. powstaniec śląski i warszawski. Zbrożyna pod koniec 1958 uczestniczył w spotkaniach na rzecz odrodzenia prac w Domu Społecznym WSM. W spotkaniach obok niego brali udział Stanisław i Maria Ossowscy, Zofia i Jan Topińscy, Marian Nowicki, p. Chmielewska [46].
Śledził uważnie debatę publiczną, czytając gazety i słuchając Radia Wolna Europa. W „Życiu Warszawy” nr 305 z 21/22 grudnia 1958 ukazał się artykuł Juliana Hochfelda „Tradycje jedności”, przypominający w 40. rocznicę powstania Komunistycznej Partii Polski jednolitofrontowy „Dziennik Popularny”. Tego samego dnia wzburzony Zbrożyna nie przebierając w słowach skierował do Hochfelda (oraz odpis do redakcji gazety) list o treści: „W związku z artykułem Pańskim w »Życiu Warszawy« pt. »Tradycje jedności«, niniejszym wyrażam swój gorący żal, że nie należał pan w 1936 do »bohaterskiej Komunistycznej Partii Polski«, bo nie zasmradzałby pan teraz polskiej atmosfery politycznej i nie paskudził pięknej i zasłużonej tradycji Polskiej Partii Socjalistycznej. Upoważniam pana do opublikowania tego listu w prasie codziennej, do której ja nie mam dostępu. Stefan Zbrożyna” [47]. Oczywiście list ani informacja o nim nie ukazały się w prasie.
Ostatnie lata
8 marca 1960 r. przystąpił do Klubu Krzywego Koła. Nie zabierał tam głosu. Jego charakterystyczną sylwetkę zapamiętał Jerzy Jedlicki. Zbrożyna siedział zwykle z Janem Wolskim, obaj mieli duże siwe brody. To o nich później Szpotański napisał w swoim satyrycznym utworze „Cisi i gęgacze czyli bal u prezydenta”: „to anarchiści, co spisek idą knuć! Obalić pragną reżym, a potem państwo znieść i w swoje białe brody mordercze bomby wpleść”. W 1961 r. władze uderzyły w środowisko Klubu Krzywego Koła, aresztując Annę Rudzińską pod wymyślonym pretekstem tłumaczenia nieprawomyślnych publikacji, którą była naukowa praca socjologiczna z Zachodu. Środowisko zmobilizowało działaczy KKK, którzy przybyli tłumnie na proces. Jak wspominała Rudzińska „Ten oczekujący na mnie tłum był czymś fantastycznym po tylu miesiącach odosobnienia. [...] była tam tout Varsovie. Zaczynając od Pawła Jasienicy, był Stefan Kisielewski, prof. Tadeusz Kotarbiński, prof. Władysław Tatarkiewicz, prof. Stanisław i Maria Ossowscy, moi przyjaciele Andrzej Koźmiński, Janek Lipski, Stefan Nowak, Wojtek Ziembiński. Był pan Jan Wolski i pan Zbrożyna, był też Melchior Wańkowicz. Prokurator Piotrowski zażądał, by sprawa ze względu na swoją wagę i niebezpieczeństwo dla państwa odbywała się przy drzwiach zamkniętych. Adwokaci sprzeciwili się natychmiast, ale po pół godzinie sąd zdecydował o zamknięciu drzwi i kazał wszystkim opuścić salę. Na to pan Zbrożyna wezwał: nie wychodźmy, niech nas wyniosą!”. Ostatecznie uzgodniono udział wybranych przedstawicieli w procesie.Zbrożyna działał też w powołanym nieformalnie w czerwcu 1958, a zalegalizowanym w lutym 1959 roku Towarzystwie Kultury Moralnej, którego celem było „krzewienie kultury moralnej w życiu jednostki, rodziny, społeczeństwa oraz praca nad postępem w tej dziedzinie”. Prezesem TKM był prof. Tadeusz Kotarbiński, a głównym animatorem Michał Pankiewicz (teść Osóbki-Morawskiego). Po zamknięciu w 1961 Klubu Krzywego Koła, do TKM przeniosła się część środowiska. Jan Wolski wraz ze Zbrożyną w TKM reprezentował tzw. grupę krasnoludków, przeciwstawiająca się wykonywaniu kary śmierci. Była to inicjatywa Anny Rudzińskiej i Wojciecha Ziembińskiego którzy przy TKM powołali Sekcję Niesienia Pomocy Więźniom, w której Wolski i Zbrożyna byli najaktywniejszymi działaczami.
Po likwidacji Klubu Krzywego Koła jednym z pomysłów kontynuowania działalności było powołanie loży masońskiej. Pomysł na tę formę wyszedł ze strony Jana Wolskiego i Zbrożyny. Jak wspominał Jan Olszewski „pomysł wykorzystania loży wolnomularskiej, jako kamuflażu dla kontynuowania przynajmniej niektórych wątków działalności Klubu w konspiracji, także po jego spodziewanym w nieodległej przyszłości zdelegalizowaniu, narodził się w naturalny sposób poprzez nawiązanie do pewnych wzorów zaczerpniętych z naszej historii z XIX w.”. Pierwsze kroki według Olszewskiego podjęli Wolski i Stefan Zbrożyna. Poprosili oni kilku przedwojennych wolnomularzy mających stopień mistrza – Juliana Kulskiego, Aleksandra Lutze-Birka, Mariana Serejskiego, Mieczysława Bartoszkiewicza, Erazma Samotychę, Janusza Rolińskiego i Tadeusza Gliwica. Na spotkaniu 12 lutego 1961 r. przewodniczącym warsztatu (kierownictwa) wybrano Bartoszkiewicza, zastępcami zostali Erazm Samotycha i Stefan Zbrożyna, mówcą Jan Wolski, sekretarzem Gliwic.
Zbrożyna korespondował liderami emigracyjnych struktur PPS – Adamem Ciołkoszem i Zygmuntem Zarembą. W korespondencji używał swojego wolnomularskiego nazwiska Łukasz Brdej „Ł.B”. W liście z 28 marca 1961 pisał o potrzebie jedności PPS na emigracji, która ma niezmiernie duże znaczenie dla polskiego socjalizmu. Zarzucał Zarembie, iż nie docenia problemu niewolnienia Polski: „i stąd niechęć Wasza do brania udziału w organizowaniu wszelkich wysiłków zmierzających do obrony na forum międzynarodowym prawa Kraju do Niepodległego bytu”. Wymuszenie ustępstw „jest możliwe oczywiście wtedy tylko, kiedy nie będą mogły o tym decydować czynniki agenturalne zależne od Moskwy. Czyż to samo nie uzasadnia [słowo nieczytelne] istnienia i popierania przez wszystkie polskie organizacje Jednej Ogólnopolskiej Reprezentacji Narodu” [48].
Dużą część aktywności poświęcał pamięci historycznej. 16-17 października 1959 r. uczestniczył w obchodach 100-lecia urodzin Ludwika Krzywickiego w Płocku. Niewątpliwie angażował się z uwagi na Tadeusza Szturm de Sztrema, który od lat zabiegał o upamiętnienie Krzywickiego oraz wydanie jego dzieł. Był też m.in. członkiem Koleżeńskiego Komitetu dla uczczenia pamięci Stefana Starzyńskiego, powstałego w 1957 roku. Celem, jaki postawił sobie Komitet, była budowa symbolicznego grobowca-pomnika Stefana Starzyńskiego w Alei Zasłużonych na Powązkach. Pomnik ostatecznie udało się wybudować w 1971 r. Aktywnie udzielał się w Sekcji Historii Najnowszej Towarzystwa Miłośników Historii, kierowanej przez ówczesnego doktora, a dziś profesora Mariana Marka Drozdowskiego. Jak wspominał prof. Drozdowski: „Na zebraniach TMH najostrzej występował S. Zbrożyna, który mówił wprost o trwającej okupacji sowieckiej ziem polskich. Z tego tytułu, jako organizator spotkań z jego udziałem, byłem kilkakrotnie wzywany do karnego raportu w Komitecie Warszawskim PZPR” [49].
W czerwcu 1966 r. Wiceprokurator Prokuratury Wojewódzkiej W. Rusołowski na wniosek SB wydał postanowienie o zajmowaniu wszelkiej korespondencji wychodzącej na adresy i przychodzącej na adresy [50]. W sierpniu tego roku uznano jednak, iż nie ma możliwości uzyskania materiałów pozwalających na rozpoczęcie czynności procesowych. Dlatego też 27 sierpnia 1966 SB postanowiła o umorzeniu dochodzenia przedśledczego, co zostało zatwierdzone przez Prokuraturę Wojewódzką [51].
Stefan Zbrożyna z synami – lata 70., fot. ze zbiorów Doroty Zbrożyny-Arct.
Zbrożyna miał już niemal 75 lat, a władza nadal czuła się zaniepokojona jego istnieniem, trwałością jego przekonań i niezłomną postawą. W 1968 odwiedził go Stefan Verne, dawny współpracownik, mieszkający od wojny w Wielkiej Brytanii. Oceniając spotkanie po latach powiedział o Zbrożynie „był po wielu latach okropnego więzienia, ale niezłamany. I niekompromisowy. Miał jasną ocenę sytuacji i bardziej optymistyczna wiarę w przyszłość niż większość jego współczesnych” [52]. Jednak wiek, trudy życia i choroby robiły swoje. Zachorował na raka płuc. Jego syn Andrzej, który przybył do chorego ojca z zagranicy, wspominał tamten czas: „Kiedy Ojciec był śmiertelnie chory na raka płuc ambasada w Londynie dała mi wizę na 7 dni. Przed upływem tego czasu poszedłem do Pałacu pod Blachą z prośbą o przedłużenie tej wizy. Oficer, który mnie załatwiał powiedział, że to niemożliwe. Ja powiedziałem, że ci, którzy podejmują takie decyzje, nie mieli ojca umierającego. Wobec tego on kazał mi poczekać w korytarzu i po pewnym czasie wezwał mnie i dał przedłużenie na 4 dni”.
Umierał w domu. Rodzina zabrała go ze szpitala, aby mógł spędzić ostatnie chwile w swoim gabinecie, ze swoimi książkami i bliskimi obok. Stefan Zbrożyna zmarł 3 grudnia 1971 roku przeżywszy 79 bogatych w wydarzenia lat. Pochowano go kilka dni później na Cmentarzu Powązkowskim w asyście wielu dyżurnych funkcjonariuszy UB. W „Życiu Warszawy” dopiero kilka miesięcy później udało się ogłosić nekrolog od przyjaciół [53]. Ukazały się też krótkie wzmianki w warszawskiej „Stolicy” i paryskiej „Kulturze”.
Stefan Zbrożyna przy pracy i lekturach, fot. ze zbiorów Doroty Zbrożyny-Arct.
Wanda Czapska-Jordan w 1976 napisała: „Każdy kto był naocznym świadkiem jego nieugiętej postawy, której nie potrafiło złamać [...] więzienie Bezpieki, nie mógł nie podziwiać odwagi starszego wiekiem człowieka, rzucającego wyzwanie wszystkim potężnym instytucjom komunistycznego reżimu. Jedni nazywali to donkiszoterią, inni, którzy już się przyzwyczaili do nowego układu stosunków, wzruszali ramionami i uśmiechali się ironicznie. Lecz Stefan Zbrożyna nie przyzwyczaił się i walczył do ostatka o swoje i innych prawo do wolności. Nie ma go już wśród żyjących, lecz pozostaje w naszej pamięci jako postać wielkiego patrioty i nieustraszonego człowieka” [54].
Jak pisał Bułhakow, „rękopisy nie płoną”. Tak samo nie umierają idee, którym poświęcili życie tacy ludzie jak Stefan Zbrożyna. A jeśli by się tak stało, to tylko z naszej winy. Dlatego, że nie chcieliśmy lub nie umieliśmy po nie sięgnąć, a tych ludzi, tych bohaterów, przypominać.
Cezary Miżejewski
Jako główną ilustrację wykorzystano fotografię Stefana Zbrożyny z archiwum komunistycznej bezpieki, zachowaną w zbiorach Instytutu Pamięci Narodowej.Przypisy:
Henryk Bagiński, U podstaw organizacji Wojska Polskiego 1908-1914, Warszawa 1935, s. 183-184.
Jan Józef Lipski, Stefan Zbrożyna 1892-1971, „Więź” nr 5 (169) z maja 1972, s. 143.
Aleksy Bień, W podziemiach Zagłębia, Płocka i Włocławka 1912-1914-1918, Wydawca OKR PPS Zagłębia Dąbrowskiego 1930, s. 139.
Aleksander Ivanka, Wspomnienia skarbowca 1927-1945, PWN Warszawa 1964, s. 222-223.
Gospodarka miasta w świetle liczb. Płock, „Samorząd Miejski” nr 20 z 1930, s. 981.
Warszawska Spółdzielnia Mieszkaniowa. Sprawozdanie z działalności w roku 1935, Warszawa 1936.
Jan Andrzej Szymański, Warszawska Spółdzielnia Mieszkaniowa 1921-1970. Zarys Dziejów, Warszawa 1989, s. 97.
Zarządzenie o nadaniu Złotego Krzyża Zasługi (M.P. 1938 nr 296 poz. 691).
Dziennik Urzędowy Komisarza Cywilnego przy Dowództwie Obrony Warszawy nr 2, s. 6.
Ryszard Matuszewski, Olśnienia i świadectwa. Od Leśmiana do Barańczaka, Warszawa 1995, s. 114.
Kazimierz Pużak, Wspomnienia 1939-1945, „Zeszyty Historyczne” 41/1977 Paryż, s. 20.
Artur Leinwand, Tadeusz Szturm de Sztrem, Warszawa 1987140-141.
Andrzej Czystowski, Warszawskie wydawnictwa PPS-WRN (1939-1944) „Z Pola Walki” nr 1(65) z 1974, s. 260.
List ze zbiorów Andrzeja Zbrożyny.
Relacja Stefana Verne z 21 października 2011.
Relacja Marcelego Porowskiego „Ludność cywilna w Powstaniu Warszawskim”, tom I, Warszawa 1974, s. 114.
Stanisław Sobolewski, Relacja o działalności Komendy Milicji PPS w:„Ludność cywilna w Powstaniu Warszawskim”, tom I, Warszawa 1974, s. 456.
Relacja Stefana Verne z 21 października 2011.
Krzysztof Dunin-Wąsowicz, Polski ruch socjalistyczny 1939-1945, Warszawa 1993, s. 145.
Walka o oblicze socjalizmu polskiego, w: „Perspektywy walki. Zbiór artykułów i rozpraw pod redakcją Zygmunta Zaremby”, Paryż luty 1947, s. 64.
List CKW PPS do członków PPS z 15 lipca 1945 r. IPN BU 00231/107 t.4, k. 112.
Protokół z przesłuchania podejrzanego Stefana Zbrożyny w MBP z 29 października 1947 r. IPN BU 1022/92 k. 34.
Protokół rewizji domowej 31 października 1945 na polecenie MBP o godz. 4.14 IPN BU 0259/184 T.1. k. 10.
List Żuławskiego do Szwalbego z 20 listopada 1945 w: Zygmunt Żuławski, Listy przemówienia, artykuły 1945-1948, Wrocław 1998, s. 37.
List Szwalbego do Żuławskiego z 28 listopada 1945 w: Zygmunt Żuławski, Listy przemówienia, artykuły 1945-1948, Wrocław 1998, s. 162.
Raport UBP w sprawie wywiadu o ob. Zbrożynie z 10 lipca 1948 IPN BU 0259/184 t.2 k. 232.
Życie Osiedli WSM nr 10 z grudnia 1946 s. 2.
Warszawska Spółdzielnia Mieszkaniowa - sprawozdanie z działalności w roku 1946, Warszawa 1947, s. 17-18.
Życie Osiedli Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej 1947 nr 3, s. 20.
III Plenum Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej 11, 12, 13 listopada 1949, Warszawa 1949, s. 97.
Tadeusz Płużański, Z otchłani, Warszawa 1996, s. 168.
Wiesław Chrzanowski, Pół wieku polityki czyli rzecz o obronie czynnej, Warszawa 1997, s. 224.
IBN 0259/184 T.1. k. 69 Rozmowa z Zbrożyną (Streszczenie) odnośnie WRN agent „Junosza” (1 lipiec 47).
IBN 0259/184 T.1. k. 73 „Junosza” informacja z 2 sierpnia 1947.
IPN BU 1022/92, k. 119 Wyrok WSR z 18 grudnia 1948.
IPN BU 1022/92, k. 143 Wyciąg ze wspólnego protokołu posiedzenia niejawnego WSR z 8 października 1949.
Władysław Minkiewicz, Wspomnienia 1939-1945 (dok.), „Zeszyty Historyczne”, Zeszyt 181 z 1987, s. 132.
IPN BU 0259/184 t.2, k 236.
Dorota Zbrożyna-Arct, W Sześćdziesiątą Trzecią Rocznicę Powstania Warszawskiego, (23 sierpnia 2007) http://radni.zoliborz.org.pl/page/index.php?date=2007-08-00&id=50.
Doniesienie agencyjne TW „Olimpia” z 25 października 1954 IPN BU 0259/184 t.2, k. 280.
Informacja TW „Olimpia” z 24 listopada 1955 IPN BU 0259/184 t.2, k 292-293.
Aniela Steinbergowa, Widziane z ławy obrończej, Paryż 1977, s. 83-86.
Ludwik Cohn, Fragmenty wspomnień (z lat 1948-1975), „Krytyka”. Kwartalnik polityczny Nr 17, Warszawa 1984, s. 121.
Ludwik Cohn, op. cit. 122.
Warszawska Spółdzielnia Mieszkaniowa. Sprawozdanie z działalności w 1958 roku, Warszawa 1959, s. 12.
Życie Osiedli Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej 1958 nr 12 (181), s. 12.
List ze zbiorów Andrzeja Zbrożyny.
Zygmunt Zaremba, Listy 1946-1967. Oprac. Olena Blatonowa, Andrzej Friszke, Warszawa 2000, s. 428.
Marian Marek Drozdowski, Pół wieku z Towarzystwem Miłośników Historii w Warszawie, w: Kronika 1. Warszawy, nr 1(136) z 2008 s. 10-11.
IPN BU 0259/184 t.1 k. 109.
IPN BU 0259/184 t.1 k. 121.
Relacja Stefana Verne z 25 października 2011.
Życie Warszawy nr 239 z 5 maja 1972.
Wanda Czapska-Jordan, W.R.N. PPS pod okupacją niemiecką 1939-1945, Londyn 1976, s. 39.