Antoni Zdanowski
Zjednoczenie ruchu zawodowego
[1924]
Od niedawna w szeregach nieklasowych organizacji zawodowych dyskutowane jest hasło „jednolitego frontu” w ruchu zawodowym.
Pod presją opinii członków organizacji nieklasowych na Górnym Śląsku kartel tamtejszy w styczniu uchwalił wezwanie do Komisji Centralnej Związków Zawodowych [klasowe związki zawodowe], by zwołała odpowiednią konferencję, celem omówienia tych spraw. O przebiegu konferencji tej szczegółowo poinformowała codzienna prasa robotnicza.
Fakt podjęcia w tej sprawie dyskusji w szeregach nieklasowych związków jest znamiennym objawem. Twierdzimy, że jest on dowodem pewnego załamania ideowego ruchu nieklasowego. Mętna ideologia Zjednoczenia Zawodowego Polskiego, kroczącego w ogonie Narodowej Partii Robotniczej, przestaje w przeżywanym przez nas doniosłym momencie dziejowym wystarczać robotnikom. Obiektywne warunki rozwoju i istnienia Zjednoczenia w postaci odczuwanej w przeszłości groźby wynarodowienia robotnika polskiego na Górnym Śląsku, bazie operacyjnego Zjednoczenia – prysły z chwilą wejścia Górnego Śląska w skład ziem Rzeczypospolitej Polskiej. Pozostał jedynie, niczym już w dzisiejszych stosunkach nie uzasadniony, podział robotników, bezsprzecznie szkodliwy. Przed szerokim ogółem członków Zjednoczenia stanęła sprawa przyczyn rozbicia szeregów robotniczych i wyrosła stąd inicjatywa utworzenia wspólnego frontu zawodowego. Uważamy ten fakt za zdrowy odruch robotniczy, za pożądaną dążność do zlikwidowania rozbicia organizacyjnego.
Traktując w ten sposób i tak rozumiejąc ten objaw w ruchu robotniczym musimy jasno określić swój stosunek do sprawy zjednoczenia, czy też, inaczej mówiąc, „jednolitego frontu”.
Rzecz tę przesądzają pewne założenia realizowane w ruchu zawodowym klasowym od pierwocin jego powstania. Oto kilka dowodów. W r. 1919 nastąpiło połączenie wszystkich klasowych związków robotników polskich. W r. 1922 proces zjednoczenia rozwinął się i na klasowe organizacje robotników żydowskich, które, na wiadomych wszystkim warunkach, przystąpiły do Związku Stowarzyszeń Zawodowych w Polsce. W organizacjach klasowych nadto jest szereg robotników niemieckich (np. Bielsko-Biała, Poznańskie), ukraińskich i in.
W związkach klasowych obok większości robotników niepartyjnych ramię przy ramieniu z nimi stoją członkowie PPS, robotniczej partii żydowskiej Bund, socjalnych demokratów niemieckich, komunistów i innych – połączonych co prawda ideowo wspólnym dla wszystkich tych organizacji światopoglądem klasowym.
Zatem w organizacjach klasowych jest od dawien dawna urzeczywistniona zasada „jednolitego frontu” zawodowego, albowiem członkowie najbardziej różnych pod względem taktyki partii politycznych robotniczych, przeciwstawimy w tym miejscu wzajem PPS i komunistów, łączą się we wspólnych szeregach.
Nie ma wśród nas NPR-owców i innych robotników o światopoglądzie niesocjalistycznym nie dlatego, aby członek wymienionej bądź podobnej organizacji nie miał wolnego wstępu do nas, ale wyłącznie dlatego, że nie pozwalają na to przywódcy NPR i im podobni, przeciwni „jednolitemu frontowi” ruchu zawodowego z pobudek natury nacjonalistyczno-partyjnej. Dzień połączenia we wspólnym obozie robotników enpeerowskich z robotnikami zgrupowanymi w związkach klasowych byłby dniem śmierci politycznej NPR.
Otóż ten stosunek do partyjności, bądź też niepartyjności ruchu zawodowego, dalej dążenie do połączenia w związkach robotników bez różnicy narodowości i wyznania, wyróżnia nas i wrogo dzieli od Zjednoczenia i jemu podobnych organizacji.
Związki klasowe idą do codziennej walki pod hasłem: proletariusze wszystkich krajów, łączcie się. Nie jest to dla nas frazes wysnuty z dogmatu partyjno-politycznego, jak usiłują nam to często wmówić przeciwnicy, frazes nie grający rzekomo żadnej roli w życiu codziennym. Jesteśmy w najściślejszej łączności z ruchem zawodowym całego świata z pobudek dobrze pojętego interesu robotnika polskiego. Nikt dziś nie ośmieli się mówić, że robotnicy wszystkich krajów nie są w najbardziej ścisły sposób uzależnieni od siebie. Takie zagadnienia, jak sprawa minimum zarobku, czasu pracy, urlopów, świąt, przedstawicielstwa robotniczego, że przytoczymy tu najprymitywniejsze potrzeby ekonomiczne robotnika, mogą być załatwione jedynie wtedy, gdy będą urzeczywistnione w skali międzynarodowej. Zresztą uznają to nawet enpeerowcy, gdyż wysyłają np. swych przedstawicieli do Międzynarodowej Organizacji Pracy. Ale stojąc dogmatycznie na gruncie swej mętnej ideologii „narodowej”, „chrześcijańskiej” itp., uczestnicząc w pracach burżuazyjnej organizacji, jaką jest MOP, zwalczają natomiast w niedopuszczalny i perfidny sposób organizacje międzynarodowe robotników zorganizowanych zawodowo.
I to jest druga dzieląca nas zasadniczo różnica.
Związki klasowe traktują ustrój kapitalistyczny, jako bezwzględne zło. Uznają, że w warunkach anarchicznej, nieplanowej, a jedynie na wolnej konkurencji opartej gospodarki kapitalistycznej, wszystkie złe skutki, wady dzisiejszego ustroju dotykają najciężej i w pierwszym rzędzie robotników. Kryzysy przemysłowe i wynikające stąd bezrobocia – najcharakterystyczniejsza cecha nieodłącznie z obecnym ustrojem gospodarczym związana, niszczą i dziesiątkują właśnie klasę robotniczą. Dążeniem klasy robotniczej musi być zatem zmiana tego ustroju społecznego, jego przekształcenie na aparat planowej, rozumnie zorganizowanej produkcji. Będzie taką gospodarka dopiero wtedy, kiedy prywatna własność na narzędzia produkcji zostanie zniesiona i takowe, tj. kopalnie, fabryki i ziemia zostaną własnością całego społeczeństwa bądź narodu. Postulat ten zrealizowany być przy tym może jedynie na drodze solidarnej walki wszystkich robotników całego świata.
Przez nieklasowe ugrupowania zawodowe, a Zjednoczenie w pierwszym rzędzie, sprawa stosunku do obecnego ustroju traktowana jest w sposób niejasny. Mówi się coś o wadach tego ustroju, ale brak jest wyraźnej woli do przekształcenia ustroju kapitalistycznego na drodze walki, zaś stosunek nasz do tej sprawy jest traktowany przez nieklasowe związki jako zbędne błądzenie po bezdrożach teorii socjalistycznych.
Jest to trzecia i niemałej wagi zasadnicza różnica pomiędzy nami a związkami nieklasowymi.
Różni nas więcej może nawet, niż wyłuszczone tu w najbardziej ogólnikowej formie zasady, taktyka nasza. Podczas, gdy związki nieklasowe nie mają określonej linii taktycznej i przerzucają się od najdalej idących awantur strajkowych do najszkodliwszej dla robotnika ugodowości – dość przyjrzeć się tej karuzeli taktycznej, jaką uprawiają enpeerowskie związki w Łodzi, by się o tym przekonać – związki nasze nie kwapiąc się lekkomyślnie do walki, nigdy się od niej nie uchylają, kiedy wymaga tego bezpośredni interes ekonomiczny robotnika, czy też skłania ku temu konieczność obrony zasadniczych praw proletariatu, bądź też godność organizacji robotniczych.
Poza wszystkimi zasadniczymi i taktycznymi różnicami na przeszkodzie do utworzenia tego specyficznego „jednolitego frontu”, jaki nam zaproponował kartel z Górnego Śląska, leży wręcz odmienna zasada budowania związków. Przystosowując się do warunków rozwoju gospodarki kapitalistycznej, tworzymy scentralizowane ogólnopaństwowe związki przemysłowe, podczas gdy enpeerowcy i tutti quanti stanowią niemożliwą do rozwikłania zagadkę organizacyjną: mieszczą się tam centralne organizacje ogólnokrajowe, tuż obok zaś utopijne mieszaniny wszystkich zawodów i przemysłów.
Jedynie jasno postawiona kwestia zjednoczenia ruchu zawodowego może przynieść korzyści klasie robotniczej. Sądzimy, żeśmy to uczynili.
Reasumując, stwierdzamy, co następuje: scalenie rozbitego ruchu zawodowego uważamy za najpilniejszą potrzebę ruchu robotniczego. Ale mamy przekonanie, że pożyteczne dla klasy robotniczej mogłoby być tylko takie zjednoczenie, które udałoby się dokonać na drodze całkowitego uzgodnienia poglądów w powyżej wyłuszczonych sprawach i w ramach jednolitych, centralnych, przemysłowych związków, połączonych we wspólnym Związku Stowarzyszeń Zawodowych w Polsce i we wspólnych organizacjach międzynarodowych.
Antoni Zdanowski
Powyższy tekst Antoniego Zdanowskiego ukazał się w piśmie „Robotniczy Przegląd Gospodarczy” (wydawanym przez Związek Robotniczych Spółdzielni Spożywców i Komisję Centralną Związków Zawodowych) nr 3/1924 r. Od tamtej pory nie był wznawiany, poprawiono pisownię wedle obecnych reguł, ze zbiorów Remigiusza Okraski.
Publikowaliśmy już dwa teksty tego autora: • Wychodźstwo robotnicze we Francji [1924] • Szczęście Luizy [1935]