Lidia Ciołkoszowa
Zjazd paryski
[1967]
W dniu 17 listopada 1892 roku w małym mieszkaniu emigranckim na paryskim przedmieściu Montrouge rozpoczął się zjazd, który przez swój przebieg i swe wyniki odegrał ogromną rolę w nowoczesnym polskim życiu politycznym. Utorował on drogę do powstania Polskiej Partii Socjalistycznej, tej historycznej przewodniczki i ostoi polskiej klasy robotniczej.
W tym czasie polska klasa robotnicza we wszystkich trzech zaborach miała już za sobą okres kilkunastu lat doświadczeń w pracy i walce o wyzwolenie społeczne. Miała już za sobą wielkie zwycięstwa i wielkie klęski, prześladowania policyjne i procesy sądowe; złożyła już w ofierze licznych działaczy, przeważnie młodych studentów i robotników, którzy stracili życie w więzieniach, na katordze, na zesłaniu i na szubienicach cytadeli warszawskiej. Od zarania ruchu socjalistycznego na ziemiach polskich kordony graniczne nie stanowiły bariery dla współdziałania i wzajemnej pomocy socjalistów w różnych zaborach: warszawskie kółka socjalistyczne znalazły pomoc w socjalistach lwowskich, działacze z zaboru rosyjskiego zasiali ziarna agitacji socjalistycznej w Krakowie i w Poznaniu. Ruch socjalistyczny miał już w dorobku wychodzące na emigracji genewskiej, paryskiej i londyńskiej pisma „Równość”, „Przedświt”, „Walka Klas”, legalną, lecz dławioną przez austriacką cenzurę „Pracę” we Lwowie, w zaborze rosyjskim nielegalny organ drukowany w własnych drukarniach konspiracyjnych „Proletariat” oraz „Gazetę Robotniczą” w Berlinie; rozliczne broszury oryginalne oraz tłumaczenia oraz zorganizowany ich przemyt i kolportaż. Miał też już w dorobku pieśni, których słowa i melodie rozlegać się będą przez dziesiątki lat w pochodach, demonstracjach i walkach: powstałą w cytadeli warszawskiej „Warszawiankę” Wacława Święcickiego i powstały we Lwowie „Czerwony sztandar” Bolesława Czerwieńskiego.
Miał już za sobą kilka programów socjalistycznych, od tzw. brukselskiego (w rzeczywistości wydanego w Genewie w roku 1879) poprzez program Stowarzyszenia Socjalistycznego Ludu Polskiego (1881 r.), program Socjalistów Galicyjskich (1881 r.) i program Galicyjskiej Partii Robotniczej (1881 r.) aż do programu „Proletariatu” (1882 r.) i „Solidarności” (1883 r.). W związku z tym przeszedł już przez – czasem bardzo zacięte – walki ideologiczne między różnymi grupami i organizacjami. W sporach ideologicznych pogłębiało się znaczenie socjalizmu, który z oderwanego od życia zagadnienia teoretycznego stawał się myślą przewodnią walki robotniczej, dostosowanej do różnych warunków politycznych i społecznych w każdym z trzech zaborów. Do przeszłości należały już tendencje anarchistyczne; do przeszłości należała wiara w rychłe nadejście jednoczesnej międzynarodowej rewolucji, która obali wszelkie formy wyzysku i przyniesie od razu nowy ustrój sprawiedliwości społecznej; do przeszłości należały też wątpliwości, czy (tam gdzie warunki na to pozwalają) należy wyrzec się metod konspiracyjnych i korzystać z legalnych możliwości działania.
Powstała na dziesięć lat przed zjazdem paryskim Partia Socjalno-Rewolucyjna „Proletariat” w zaborze rosyjskim potrafiła poruszyć i zorganizować robotników Warszawy, Łodzi, Żyrardowa, Zgierza i Tomaszowa Mazowieckiego; osiągnąć pierwsze zwycięstwa strajkowe; przemówić do chłopów i do kobiet w imię socjalizmu; zorganizować pierwszą demonstrację bezrobotnych, domagających się przed Zamkiem w Warszawie pracy i chleba; karać szpiclów i donosicieli; wbrew prześladowaniom podtrzymywać walkę, miejsca pozostałe po uwięzionych i zesłanych zastępować nowymi działaczami. Wielki proces „proletariatczyków” w Warszawie, śmierć na szubienicach cytadeli warszawskiej w roku 1886 Stanisława Kunickiego, Piotra Bardowskiego, Jana Pietrusińskiego i Michała Ossowskiego, uwięzienie w lochach Szlisselburga najwybitniejszego przywódcy „Proletariatu” Ludwika Waryńskiego, zesłanie na katorgę wielu innych, wywołało spadek nastrojów i zwężenie działalności socjalistycznej. Nigdy jednak nie udało się władzom rosyjskim zlikwidować polskiego ruchu socjalistycznego całkowicie.
Nastroje klęski przełamał apel międzynarodowego kongresu socjalistycznego, który w Paryżu w 1889 roku, w setną rocznicę zburzenia Bastylii, uchwalił wezwać robotników całego świata do porzucenia pracy w dniu 1 maja pod hasłem skrócenia dnia roboczego do ośmiu godzin. Apel ten polska klasa robotnicza zrozumiała i podjęła. Już w roku 1890 strajk majowy objął w samej Warszawie ponad 8000 robotników.
W roku następnym liczba ta wzrosła do 20000, przy czym strajk nie ograniczył się już tylko do Warszawy, lecz przerzucił się na prowincję. Szczególnie ostry przebieg miał strajk majowy w Żyrardowie, gdzie przez cztery dni panował terror policji, wojska i kozaków w celu zmuszenia robotników do powrotu do fabryk.
W maju 1892 roku widownią krwawych wydarzeń stała się Łódź. Tysiące robotników porzuciły pracę i trwały w strajku pomimo gróźb carskiego gubernatora. Władze rosyjskie sprowadziły do Łodzi wojsko. Żołnierze, zachęceni słowami generał-gubernatora warszawskiego „strielat, patronow nie żaliet” (strzelać, nabojów nie żałować) wprowadzili te słowa w czyn; poległo 46 robotników, około 200 było ciężko rannych; aresztowano 900 osób, aresztowanych bito rózgami. Władze rosyjskie strajk złamały, 9 maja większość fabryk pracowała już normalnie.
Strajk wywarł jednak ogromne wrażenie w całym kraju. Nic dziwnego! „60000 ludzi – jak pisał ówczesny paryski „Przegląd Socjalistyczny” – posłuchało jednego hasła, przeprowadziło prawie bez opozycji powzięte postanowienie, jednocześnie cierpiało za swe przekonania. Te 60000 poczuło swoją jedność, swoją siłę, stworzyło swoją historię, posiadało swoich przywódców i męczenników. W szeregu dawnych swoich wrogów, fabrykantów, zobaczyli jeszcze najnikczemniejszego, największego, którym jest ten podły moskiewski rząd. Ziarno to ani na skałę, ani na drogi rozstajne rzuconym nie zostało”.
Organizacje socjalistyczne, rozbite prześladowaniami, nie potrafiły stanąć na czele strajku i nim pokierować. Ten wielki strajk, przewyższający wszystkie dotychczasowe walki robotnicze w Polsce, nie miał jednolitego kierownictwa. Wypadki łódzkie wykazały ponad wszelką miarę potrzebę utworzenia sprężystej rewolucyjnej organizacji robotniczej. Z tej bezpośredniej potrzeby wyrastał zjazd paryski.
Działały wówczas w zaborze rosyjskim cztery grupy socjalistyczne: „Proletariat”, a ściślej mówiąc jego kontynuacja zwana „Drugim Proletariatem”, „Związek Robotników Polskich”, „Zjednoczenie” i „Gmina Narodowo-Socjalistyczna”. Zadanie ich połączenia ułatwione było o tyle, że pod wpływem przemian zachodzących w życiu polskim oraz pod wpływem codziennej konfrontacji założeń teoretycznych z praktyką życia codziennego różnice pomiędzy poszczególnymi grupami zacierały się. Różnice dotyczyły trzech zagadnień: 1. prowadzenia przez klasę robotniczą walki politycznej; 2. stosowania terroru jako narzędzia walki; 3. stosunku klasy robotniczej do problemu niepodległości narodowej.
Ucisk administracyjny, prześladowania policji, interwencja wojska w robotniczych akcjach ekonomicznych przekonały „Związek Robotników Polskich”, że walka ograniczona tylko do postulatów gospodarczych jest w warunkach despotyzmu carskiego niemożliwa i że trzeba ją połączyć z walką o obalenie caratu, a więc z walką polityczną. W ten sposób życie przekreślało istotną różnicę zapatrywań między „Proletariatem”, który jako drogę wyzwolenia klasy robotniczej wskazał zdobycie władzy politycznej, a „Związkiem Robotników Polskich”, który powstał w przekonaniu, że drogę tę należy odrzucić.
Życie też przekreśliło różnicę między „Proletariatem” a oderwaną od niego grupą pod nazwą „Zjednoczenie”, przeciwną stosowaniu terroru. Klęska bohaterskiej „Narodnej Woli” w Rosji postawiła pod znakiem zapytania terror polityczny jako metodę stałego działania. Urok terroru pomniejszył się, a w praktyce epigoni „Proletariatu” terroru politycznego nie stosowali.
Nade wszystko dokonywała się w obozie socjalistycznym ewolucja poglądów w odniesieniu do najbardziej w nim spornej sprawy: kwestii niepodległości narodowej.
Od dawna i konsekwentnie Bolesław Limanowski głosił pogląd, że odzyskanie niepodległości narodowej jest niezbędnym warunkiem urzeczywistnienia socjalizmu w Polsce oraz że międzynarodowość socjalizmu nie jest identyczna z kosmopolityzmem, oznaczać bowiem może ona tylko solidarność wolnych, niepodległych narodów. Był pod tym względem Limanowski kontynuatorem socjalistów z okresu emigracji polistopadowej i postyczniowej.
Myśli Limanowskiego przejął później wydawany w Paryżu przez Stanisława Barańskiego, a po jego śmierci przez Jana Lorentowicza miesięcznik „Pobudka” i skupiona wokół niego Gmina Narodowo-Socjalistyczna. Poglądy Limanowskiego zwalczał Ludwik Waryński i założony przez niego „Proletariat”.
Jednakże z biegiem czasu pod naciskiem rzeczywistości nastąpiła wśród „proletariatczyków” zmiana. Od negowania potrzeby niepodległości narodowej, od poglądu, że patriotyzmu nie da się pogodzić z socjalizmem i że rewolucja społeczna nie może być powstaniem narodowym, doszli „proletariatczycy” na łamach redagowanego przez Stanisława Mendelsona „Przedświtu” do rozpoznania, że niewola polityczna narodu stanowi hamulec w rozwoju klasy robotniczej, a wobec tego walka o socjalizm musi być zespolona z dążeniem do niepodległego bytu państwowego.
Wyrazem podobnej przemiany była broszura Stanisława Grabskiego, jednego z przywódców „Związku Robotników Polskich”. Stwierdzał on w niej, że carat jest kulą u nogi w rozwoju sprawy proletariackiej nie tylko dlatego, że jest rządem samowładnym, ale i dlatego, że jest rządem zaborczym. W walce przeciw niemu nie mogą więc socjaliści poprzestać na obaleniu absolutyzmu, lecz winni również walczyć o zrzucenie jarzma politycznej zależności Polski. Wzywał tedy socjalistów polskich, by na gruncie walki klasowej i socjalistycznych ideałów postawili mocno kwestię samodzielności Polski.
Tak więc zacięta niegdyś walka „proletariatczyków” i „związkowców” z „socjalpatriotyzmem” – jak go nazywali – kończyła się ich przejściem na pozycje Limanowskiego. „Pobudka” ze swej strony pod wrażeniem zajść majowych w Łodzi wzywała do wyrównania poglądów i zjednoczenia sił socjalistycznych.
Wezwania do jednoczenia polskich sił socjalistycznych płynęły także z innych środowisk. Na międzynarodowym kongresie socjalistycznym w Brukseli w sierpniu 1891 roku ruch robotniczy na ziemiach polskich reprezentowany był przez sześciu delegatów. Byli nimi: Ignacy Daszyński, Maria i Stanisław Mendelsonowie, Aleksander Dębski, Bolesław Antoni Jędrzejowski oraz Bronisław Przytulski. Delegaci polscy złożyli zjazdowi następujące oświadczenie: „Obecna na zjeździe brukselskim delegacja polska, składająca się z przedstawicieli wszystkich trzech zaborów, uważa za nieodzowne w interesie rozwoju socjalizmu w Polsce i w interesie międzynarodowej polityki socjalistycznej występować zawsze jednolicie jako jedna organizacja polska, zarówno w celu łatwiejszego prowadzenia jednolitej walki klasowej z jednolitym wrogiem: szlachtą i burżuazją polską jak i dla łatwiejszego objęcia przewodniej roli politycznej w społeczeństwie polskim”. W odezwie zaś do towarzyszów w kraju delegacja polska nawoływała do utworzenia silnej, zjednoczonej partii i zapewniała: „Zasyłając braterskie pozdrowienia naszym towarzyszom, żywimy silną nadzieję, że przed zjawieniem się delegacji polskiej na przyszłym międzynarodowym kongresie – zdołamy na narodowym polskim zjeździe socjalistycznym dojść do zjednoczenia, a przez to do siły”.
W kilka miesięcy później Ignacy Daszyński i Aleksander Dębski wystosowali „komunikację poufną”, stanowiącą zaproszenie na zjazd. Miał on opracować program dla jednolitej polskiej partii socjalistycznej, działającej we wszystkich trzech zaborach oraz ustalić wspólną taktykę i organizację. Do zjazdu takiego jednakże nie doszło. Przeważył wzgląd, że chociaż cel jest wspólny, to jednak warunki polityczne są zgoła odmienne w poszczególnych dzielnicach zaborczych, stąd też metody działania i walki muszą być różne. Narzucało to konieczność powołania do życia jednolitych partii socjalistycznych w każdym zaborze z osobna i nawiązania między nimi jak najściślejszej współpracy i wzajemnej pomocy. Pierwsi zadanie to wykonali robotnicy w zaborze austriackim – mieli oni życie niełatwe, działali jednakże w warunkach znacznie lżejszych niż ich towarzysze pod panowaniem carskim. Apel pierwszomajowy międzynarodowego kongresu socjalistycznego przyniósł i w Galicji ożywienie ruchu robotniczego. Już w marcu 1890 roku emisariusz socjalistyczny Stanisław Kassjusz założył we Lwowie czasopismo „Robotnik” dla lepszego przygotowania święta majowego. Gdy w tymże roku robotnicy wielu krajów po raz pierwszy porzucili pracę w dniu 1 maja, nie zabrakło wśród nich robotników polskich w Galicji. Wprawdzie władze policyjne zabroniły zgromadzenia publicznego w Krakowie. Wprawdzie w Białej na tydzień przed dniem 1 maja wojsko austriackie strzelało do robotników. Lecz we Lwowie na zgromadzeniu w podwórzu ratuszowym 2000 ludzi domagało się 8-godzinnego dnia roboczego oraz powszechnego i bezpośredniego prawa głosowania. Na zgromadzeniu tym robotnicy lwowscy uchwalili też wysłanie wieńca na grób Ferdynanda Lassalle’a oraz powołanie do życia robotniczego stowarzyszenia zapomogowego. Uchwałę tę zmieniono w wykonaniu o tyle, że zamiast stowarzyszenia zapomogowego założono stowarzyszenie oświatowe „Siła”. Pierwsze takie stowarzyszenie powstało we Lwowie w dniu 15 lutego 1891 roku pod przewodnictwem Józefa Hudeca; jak pisał Ignacy Daszyński, było to „pierwsze własne gniazdo robotnicze w Galicji”. W kilka miesięcy potem „Siła” powstała w Krakowie i w innych większych miastach zaboru austriackiego, zyskując ogromną popularność i stając się bazą organizacyjną dla przyszłej jednolitej partii socjalistycznej. Dzięki tym krokom drugi obchód pierwszomajowy w roku 1891 zgromadził we Lwowie już 5000 ludzi, pracę porzucili ponadto robotnicy Białej, Nowego Sącza i Tarnopola, a drukowana za granicą broszura „Święto majowe a partia robotnicza – Głos z Galicji” rozeszła się w blisko półtora tysiącach egzemplarzy. W dwa dni po obchodzie pierwszomajowym, w setną rocznicę Konstytucji 3 Maja robotnicy lwowscy wzięli udział w pochodzie zwartą gromadą z socjalistycznymi godłami i odznakami i zaimponowali swą liczbą. Na fali ożywienia klasy robotniczej powstało w dniu 1 stycznia 1892 roku w Krakowie pismo socjalistyczne „Naprzód”. Nawoływało ono do założenia partii socjalistycznej w Galicji, dając wyraz panującym nadziejom i potrzebom. W 30 dni potem odbył się we Lwowie pierwszy galicyjski kongres socjalistyczny, w obecności 48 delegatów z dwunastu miejscowości oraz 130 gości. Na zjeździe tym powołano do życia Socjalno-Demokratyczną Partię w Galicji. Jej kierunek wskazywał w swym przemówieniu Ignacy Daszyński, gdy m.in. powiedział: „Z uchwał kongresu brukselskiego widać, że socjalizm bardzo dobrze mieścić się może w ramach narodowościowych. My tak samo jak szlachta, a prawdopodobnie i prędzej będziemy walczyli o niepodległość Polski, ale wychodząc z przewodniej zasady socjalizmu”. Odtąd datuje się nieprzerwany wzrost wpływów partii socjalistycznej, która przeobraziła życie robotnicze w zaborze austriackim. Od roku 1897 nosiła ona nazwę Polskiej Partii Socjalno-Demokratycznej Galicji i Śląska (PPSD).
Wszystkie te przemiany zarówno w Królestwie Polskim jak i w Galicji sprzyjały dziełu, podjętemu przez uczestników zjazdu paryskiego. Było ich osiemnastu; większość stanowili emigranci. Tylko dwóm delegatom udało się dobić z Warszawy do Paryża. Najsilniej na zjeździe reprezentowani byli „proletariatczycy”: Maria Jankowska Mendelsonowa, Stanisław Mendelson, Aleksander Dębski, Bolesław Antoni Jędrzejowski, Witold Jodko-Narkiewicz, Feliks Perl, Aleksander Sułkiewicz i Wacław Skiba. Ze „Zjednoczenia” udział brali: Edward Abramowski, Jan Stróżecki, Stanisław Wojciechowski i Stanisław Tylicki. Obecny był na zjeździe Stanisław Grabski, chociaż nie miał mandatu do reprezentowania „Związku Robotników Polskich”. Przedstawiciele „Gminy Narodowo-Socjalistycznej”: Jan Lorentowicz, Władysław Ratułd i Maria Szeliga, wzięli udział w obradach dopiero w ostatnich dniach zjazdu. Zaproszeni wreszcie byli Wacław Podwiński i Bolesław Limanowski, nie związani z żadną z istniejących grup. Znaczenie przemian, jakie zaszły w polskim ruchu socjalistycznym, znalazło sobie symboliczny wyraz w jednomyślnym powołaniu Bolesława Limanowskiego na przewodniczącego zjazdu.
Zjazd trwał siedem dni. Praca nad uchwaleniem programu nie była łatwa; w ożywionej i szczegółowej dyskusji ścierały się poglądy, szukano wspólnego stanowiska i uzgodnionych sformułowań. Uchwalony program głosił:
„Polska Partia Socjalistyczna, jako organizacja polityczna polskiej klasy robotniczej, walczącej o swe wyzwolenie z jarzma kapitalizmu, dąży przede wszystkim do obalenia dzisiejszej niewoli politycznej i zdobycia władzy dla proletariatu. W dążeniu tym celem jej jest niepodległa rzeczpospolita demokratyczna”.
W sformułowaniu tym mieści się cała wielka waga zjazdu paryskiego: oto stawiał on przed polską klasą robotniczą zadanie odzyskania niepodległego państwa polskiego jako przemyślane zadanie polityki praktycznej, polityki czynnej, a robotników wysuwał jako bojowników i chorążych tej walki. Rzeczpospolita Polska – według programu paryskiego – miała być pod względem politycznym dobrowolną federacją równouprawnionych narodowości w skład jej wchodzących, opartą na demokracji parlamentarnej, z szerokim samorządem gminnym i prowincjonalnym, gwarantującą równouprawnienie wszystkich obywateli bez różnicy płci, rasy, narodowości i wyznania oraz całkowitą wolność słowa, druku, zebrań i stowarzyszeń.
Wśród innych żądań politycznych wymienił program paryski: wybieralność urzędników administracyjnych i sędziów; bezpłatną procedurę sądową i odpowiedzialność sądową urzędników; bezpłatne, przymusowe, powszechne, całkowite nauczanie i dostarczanie przez państwo uczącym się środków utrzymania; zniesienie armii stałej i powszechne uzbrojenie ludu; wreszcie postępowy podatek od dochodu, majątku i spadków oraz zniesienie wszelkich podatków od artykułów spożywczych i pierwszej potrzeby. Były to żądania powszechnie wówczas wysuwane przez ruch socjalistyczny w zachodniej Europie i wiele z nich jeszcze dziś nie straciło aktualności.
Pod względem ekonomicznym program żądał prawodawstwa pracy, obejmującego: 8-godzinny dzień roboczy; stałą 36-godzinną przerwę co tydzień; minimum płacy roboczej; równą płacę dla kobiet i mężczyzn przy równej pracy; zakaz pracy dzieci do lat 14.; ograniczenie pracy młodocianych (od lat 14. do 18.) do 6. godzin na dobę; zakaz pracy nocnej; higienę fabryczną; zabezpieczenie państwowe w razie wypadku, braku pracy, choroby i starości; wybierany przez robotników inspektorat fabryczny; giełdy pracy (tj. urzędy pośrednictwa pracy) i sekretariat robotniczy (tj. ministerstwo pracy) oraz zupełną wolność zmów robotniczych (tj. strajków). Niemal wszystkie z tych żądań znalazły się potem w ustawodawstwie ochrony pracy Polski niepodległej.
W dalszym ciągu, program paryski postulował stopniowe uspołecznienie środków produkcji. Owocem zjazdu paryskiego był więc program, zrozumiały dla każdego robotnika na ziemiach polskich i wyrażający interesy i potrzeby robotnicze nie tylko w zakresie bytu materialnego, ale i życia obywatelskiego oraz kulturalnego.
Powszechnie uważa się zjazd paryski za narodziny Polskiej Partii Socjalistycznej (PPS), albowiem dał jej podstawę ideologiczną i polityczną w postaci programu partyjnego. W rzeczywistości zjazd paryski powołał do życia związek Zagraniczny Socjalistów Polskich (ZZSP), który działając na obczyźnie wziął na swe barki zadania pomocnicze dla partii w kraju. Do zadań tych należało przede wszystkim publikowanie literatury socjalistycznej i zaopatrywanie w nią robotników we wszystkich trzech zaborach. Jednakże Polska Partia Socjalistyczna mogła powstać tylko na polskiej ziemi. W tym celu zjazd paryski wysłał do Warszawy swych emisariuszy – w ciągu niespełna roku Polska Partia Socjalistyczna w zaborze rosyjskim stała się żywą treścią polskiego życia robotniczego. Do pierwszego Centralnego Komitetu Robotniczego wchodzili: Jan Stróżecki, Juliusz Grabowski, Paulin Klimowicz i Józef Piłsudski, który przez dwadzieścia lat odgrywał w pracach i walkach PPS rolę pierwszoplanową, potem jednak od partii odszedł, a nawet zwrócił się przeciwko niej. Działając w warunkach wyjątkowo ciężkich, zepchnięta w podziemie, prześladowana i rozbijana, PPS zaboru rosyjskiego stworzyła mimo to w krótkim czasie masowy ruch robotniczy, stając się trzonem walki o niepodległość, demokrację i socjalizm.
Również w roku 1893 powstała Polska Partia Socjalistyczna zaboru pruskiego. Walczyć ona musiała nie tylko z władzami pruskimi i z polską burżuazją, ale i z nacjonalizmem w łonie niemieckiej partii socjalno-demokratycznej, która od czasu śmierci Wilhelma Liebknechta na ogół nie rozumiała dążeń niepodległościowych robotników polskich i dążenia te zwalczała.
Odtąd aż do odzyskania niepodległości te trzy organizacje partyjne oraz Związek Zagraniczny Socjalistów Polskich pozostawały w porozumieniu między sobą i chociaż nie tworzyły jednej całości organizacyjnej i nie miały żadnego wspólnego ciała nadrzędnego, to jednak stanowiły całość polityczną, gdyż stawiały sobie identyczny cel. Były też na międzynarodowych kongresach socjalistycznych reprezentowane zawsze przez wspólną delegację.
Już w rok po powstaniu PPS, na przeciwległym skrzydle polskiego ruchu robotniczego powstała Socjaldemokracja Królestwa Polskiego, rychło przeobrażona w Socjaldemokrację Królestwa Polskiego i Litwy (SDKPiL). Od samych swych narodzin skierowała ona główne ostrze walki przeciw PPS i to zarówno w ruchu krajowym, jak i na międzynarodowych kongresach socjalistycznych. SDKPiL piętnowała wysuwanie przez PPS hasła niepodległości narodowej jako zdradę socjalizmu. Sama uważała się za część składową rosyjskiego ruchu socjalistycznego i za cel walki rewolucyjnej wysuwała ustanowienie demokratycznej republiki rosyjskiej z autonomią dla jej polskiej prowincji. PPS walczyć więc musiała nie tylko z polską prawicą społeczną, ale także z dywersją SDKPiL. W ogniu tej walki krzepły siły PPS, zdecydowana większość klasy robotniczej przyswoiła sobie hasło niepodległej Polski demokratycznej i socjalistycznej, SDKPiL nigdy swoimi wpływami nie dorównała PPS.
Po klęsce rewolucji 1905 roku doszło w PPS do rozłamu, formalnie na tle uprawnień Organizacji Bojowej, w rzeczywistości za tą obsłonką ukrywała się kwestia stosunku do zagadnienia niepodległości. Partia podzieliła się na PPS Frakcję Rewolucyjną i PPS – Lewicę. Frakcja Rewolucyjna, która po krótkim czasie powróciła do swej dawnej nazwy PPS, pozostała wierna zasadom programu paryskiego. PPS – Lewica, porzuciwszy nawet programowo hasło niepodległości, ideologicznie i politycznie zbliżała się do SDKPiL. Ostatecznie w dniu 16 grudnia 1918 roku połączyły się one w Komunistyczną Partię Robotniczą Polski (KPRP). I znów PPS z jednej strony, a KPRP z drugiej zajęły przeciwległe stanowiska. Zgodnie z programem paryskim, PPS manifestem Tymczasowego Rządu Ludowego w Lublinie z dnia 7 listopada 1918 roku skierowała odradzające się państwo polskie na drogę demokracji politycznej, gospodarczej i społecznej. Ostateczny kształt ustrojowy miał Polsce nadać Sejm Ustawodawczy, wybrany w powszechnym głosowaniu wszystkich obywateli. Natomiast partia komunistyczna wezwała do bojkotu wyborów do Sejmu Ustawodawczego, żądając oddania całej władzy w ręce Rad Delegatów Robotniczych, co w praktyce równałoby się przyłączeniu Polski do sowieckiego państwa rosyjskiego. Klasa robotnicza nie poszła jednak za komunistami i poparła politykę PPS. Nie partia komunistyczna, lecz PPS stała się wyrazicielką dążeń robotniczych w Polsce niepodległej.
Wspólność i jedność myśli politycznej PPS zaboru rosyjskiego, PPS zaboru pruskiego i PPSD zaboru austriackiego mogła znaleźć sobie teraz po odzyskaniu niepodległości państwa polskiego pełny wyraz organizacyjny. Na kongresie połączeniowym w Krakowie w kwietniu 1919 roku doszło bez wahań i bez trudności do scalenia polskiego ruchu socjalistycznego wszystkich dawnych zaborów w jedną wspólną Polską Partię Socjalistyczną. Nie był to jednak twór nowy. Zjednoczona PPS wywodziła się ze zjazdu paryskiego roku 1892. W swym bilansie otwarcia pomieściła mądrość i doświadczenie starych wypróbowanych przywódców i działaczy, bohaterstwo i męczeństwo bojowców, przeżycia walk rewolucyjnych i parlamentarnych, dojrzałość i wytrwałość mas robotniczych, częściowo także chłopskich, ich zaufanie i przywiązanie do własnej swej partii. Tak wzmocniona wchodziła Polska Partia Socjalistyczna w okres nowych zadań i prac w niepodległym państwie polskim, którego wywalczenie uznała w swym programie paryskim za własną i pilną potrzebę polskiego proletariatu. Połączenie – mówił na zakończenie zjazdu krakowskiego Ignacy Daszyński – będzie „punktem wyjścia dla rozrostu naszego ruchu. Gotujemy się do wielkich zadań. Usuwamy z drogi swojej przeszkody, usuwamy rozbicie na dzielnice i kierunki. Robotnik polski chce zjednoczony pójść do swego zwycięstwa. Polska socjalistyczna wykuwa swój los własnym czynem”.
Lidia Ciołkoszowa
Powyższy tekst pierwotnie ukazał się w piśmie „Lewy Nurt”, zeszyt 2, zima 1967/68, nakładem Centralnego Komitetu Polskiej Partii Socjalistycznej w Londynie, od tamtej pory prawdopodobnie nie był wznawiany. Na potrzeby Lewicowo.pl tekst opracował Piotr Kuligowski.
Lidia Ciołkoszowa (1902-2002) – dr nauk historycznych, publicystka, działaczka ruchu socjalistycznego. Od 1920 r. członkini PPS, od 1934 r. wchodziła w skład Rady Naczelnej tej partii, mocno zaangażowania w prace Towarzystwa Uniwersytetu Robotniczego. Po wybuchu wojny na emigracji w Londynie, gdzie była członkinią Komitetu Zagranicznego PPS. Nigdy nie uznała władz komunistycznych w Polsce i nie wróciła do kraju po wojnie. W latach 1948-1960 wchodziła w skład Centralnej Rady PPS, po rozłamie w partii działaczka Centralnego Komitetu PPS. Po połączeniu struktur emigracyjnych PPS w roku 1987, wybrana przewodniczącą Centralnej Rady Partyjnej. Po upadku PRL-u, na XXV Zjeździe PPS w roku 1990 w Warszawie wybrana dożywotnio Honorową Przewodniczącą PPS. Autorka wielu tekstów publicystycznych, audycji radiowych i opracowań naukowych, z których najważniejsze są napisane wspólnie z mężem Adamem dwa tomy pracy „Zarys dziejów socjalizmu polskiego” (planowane kolejne tomy nie powstały z powodu śmierci A. Ciołkosza). Odznaczona Krzyżem Polonia Restituta przez Prezydenta Lecha Wałęsę.