„Naprzód”
Zdrada strajku
[1898]
Nigdy nie otacza się robotnika takim szacunkiem w burżuazyjnym społeczeństwie, jak wtedy, kiedy zdradza swych braci i łamie strajk. Podczas gdy społeczeństwo odmawia zwykle robotnikowi wszelkiej miary honoru, który niby dla wszystkich obywateli ma być równym, ustawodawstwa wszystkich państw przemysłowych tworzą osobną, formalną ustawę ochronną dla łamiących strajk. Zbezcześć pogardzanego robotnika, a kara za twój czyn będzie mała, obraź jednak łamiącego strajk, a popełniłeś zbrodnię, dla ukarania której wkracza sam prokurator. Każda obraza honoru jest przestępstwem prywatnym, o które obrażony sam musi się upomnieć, jeśli jednak dopuści się obrazy honoru na łamiącym strajk, sam prokurator występuje z oskarżeniem przeciw temu, który złamał świętą ustawę koalicyjną. Ta szczególna czułość dla honoru łamiących strajk, ma swą głęboką podstawę. Kapitalistyczne społeczeństwo widzi w każdym usiłowaniu robotników, by przez strajk polepszyć swój byt, rebelię przeciwko swemu głównemu prawu: nieograniczonego wyzysku ludzi pracujących, a łamanie strajku jest dlań zdradą interesów klasowych towarzyszy na korzyść wyzyskiwaczy. Zdrada jest przedmiotem ochrony, a nie ludzie, którzy się jej dopuszczają. Klasa przedsiębiorców czuje głęboką potrzebę, by każdą walkę robotników o wyższą płacę przedstawić jako dzieło agitatorów i podżegaczy, bo każdy strajk jest nowym protestem przeciw śmiesznej bajce o harmonii interesów między przedsiębiorcami a robotnikami, w którą musi wierzyć mieszczańskie społeczeństwo, jeśli nie ma zwątpić o sobie. Dlatego to robotnik łamiący strajk umiłowany jest przez burżuazyjne społeczeństwo, bo łamiący solidarność łamie siłę walczących robotników.
Dlatego nie powinni dziwić się robotnicy, że przedsiębiorcy dążą bez ustanku do zaostrzenia ochrony „chcących pracować”, jak nazywają oni łamiących strajk i w tym swym dążeniu nie dają się odstraszyć żadnym niepowodzeniem. Świadczą o tym nowe prądy w Niemczech, które całkiem serio chcą zniszczyć i tak bardzo nieznaczną wolność koalicji robotników, a to przez podstępny środek, że nie pozwolą robotnikom strajkującym wpływać na swych towarzyszy. Jeśli robotnicy podczas strajku rozstawiają straże, które strzegą miejsc roboty i dostępu do nich, nie czynią niczego innego jak przedsiębiorcy, którzy to samo, co prawda wygodniej, czynią w swych biurach. Bo i fabrykanci prowadzą księgi i utrzymują kontrolę w strajku, naradzają się ze sobą i nie zaniedbują żadnego środka namowy, by dojść do zgodności w postępowaniu. Utrzymywanie straży podczas strajku nie jest niczym innym jak podawaniem wiadomości oraz środkiem moralnego wpływu, który ostrzega łamiącego strajk przed popełnieniem zdrady, zapowiadając mu zupełnie zasłużoną pogardę towarzyszy pracy. Co zaś opowiadają o „terroryzmie” strajkujących i agitatorów jest kłamstwem, które pisma stojące na usługach fabrykantów co dzień puszczają w świat. Albowiem sieci tak niemieckiej, jak i austriackiej ustawy koalicyjnej są tak ciasne, że każdy się w nie złapie, który tylko spróbuje zastraszyć lub pogwałcić tak zwanych „chętnych do pracy”. Statystyka wykroczeń przeciw ustawie koalicyjnej w Niemczech wykazuje zresztą, że na 130 000 strajkujących przypada 252 przekroczeń, czyli na 1000 strajkujących 2 zbrodniarzy: wszystko to mimo gorliwości prokuratorów, mimo czujności policji, mimo coraz wyraźniejszej stronniczości w wydawaniu wyroków. Ustawa niemiecka jest prawie tak małoduszną jak austriacka, a jeżeli mimo to liczba wykroczeń jest tak małą, to dowodzi to tylko, że rzekomy „terroryzm” robotników podczas strajków gra bardzo podrzędną rolę, że przeciwnie robotnicy mimo wszelkich szykan i udręczeń prowadzą strajki na drodze zupełnie legalnej. Kapitaliści zaś kłamstwami swymi osiągnąć chcą nie ochronę „chętnych do pracy”, ale krótko powiedziawszy, zniszczenie prawa koalicji dla robotników. Chcą wytępić strajki, aby ocalić profit.
Oczywiście kraczą teraz kruki i w Austrii i żądają, by Austria poszła za przykładem rządu niemieckiego i skoro nie importujemy dobrych urządzeń z Niemiec, by przynajmniej naśladować złe. A przecież rzeczy już tak stoją w Austrii, jak sławetna wola hr. Posadowskiego ma je dopiero urządzić w Niemczech. Sądownictwo pojęciu „zastraszenia”, o którym mówi § 8 ustawy koalicyjnej oraz § 23 ustawy prasowej, nadało taką rozciągłość, że teraz każdy najzwyklejszy wyraz obelżywy, każde drwiące słowo zwrócone do łamiących strajk, podpada ustawie karnej. Czego w Niemczech chcą, to istnieje już w Austrii: złamanie kontraktu można karać aresztem; jeżeli robotnicy stawiają straże, albo kontrolują warsztaty, przychodzą policjanci i aresztują ich. A uważanie przekroczenia ustawy koalicyjnej za zbrodnię wymuszenia i karanie go więzieniem śledczym – środek tak często używany w ostatnich czasach – czyż nie jest środkiem walki dla klasy kapitalistów? Tylko ta straszna zachłanność przedsiębiorców, której nigdy nie dosyć ustaw wyjątkowych przeciw robotnikom, może to wytłumaczyć, że i w Austrii przedsiębiorcy podnoszą rękę na liche prawo koalicji robotników, które jest ich jedyną bronią w walce o lepszy byt.
Nie mamy w Austrii wykazów statystycznych, ale jest niewątpliwą rzeczą, że stosunek procentowy wykroczeń do ilości strajkujących w Austrii nie jest niekorzystniejszy jak w Niemczech. Ale cóż znaczą te „wykroczenia”, o których prasa kapitalistyczna wciąż rozpuszcza grozą przejmujące bajki? Oznaczają one małoduszność naszego prawa, wsteczność naszej administracji i oznaczają chciwość przedsiębiorców. Także socjalna demokracja bardzo sobie życzy, by każda walka o lepszy byt rozgrywała się na spokojnej, legalnej drodze i by robotnicy odnosili zwycięstwo li tylko mocą swej organizacji. Ale organizacja jest jedynym środkiem, by przeszkodzić wykroczeniom podczas strajku, bo organizacje nie dopuszczają do tego, by robotnicy łamali strajk. Wykroczenia podczas strajku zdarzają się tylko wtedy, gdy albo nie było wcale organizacji, albo robotnicy do organizacji wcale nie należeli. Cóż jednak czynią przedsiębiorcy? Nie gardzą oni żadnym środkiem – ani brutalną przemocą, ani chytrym podstępem – by robotników trzymać z dala od organizacji; przeszkadzają wszelkimi sposobami, by robotnik przez organizację się kształcił i wychowywał, a gdy potem dojrzewają owoce ich czynów, gdy robotnik pozostaje tak tępym i niewierzącym, jakim go mieć chcą, krzyczą o „wykroczeniach”, których przyczyny są ich własnym dziełem! Pierwszą rzeczą, którą czynią przedsiębiorcy, jeśli gdzie strajk wybuchnie, jest uniemożliwianie zgromadzeń, czy to przez porozumiewanie się z właścicielami sal, czy to przez wpływanie na władzę. Dziwią się wszyscy formom, w jakich się odbyła olbrzymia walka angielskich robotników maszynowych, ale kiedyż by angielski przedsiębiorca przyczynił się do tego, by ukrócić lub zniszczyć robotnikom swobodę ruchów? Jeśli władza państwowa podczas strajków tak wyraźnie występuje w obronie jednej strony, jak to się dzieje w Austrii przez szupasowanie [wydalanie z danego miejsca i przymusowe osiedlanie gdzie indziej, zazwyczaj w miejscowości, skąd dany robotnik przybył za pracą do ośrodka przemysłowego – przyp. redakcji Lewicowo.pl] strajkujących robotników: czyż wykroczenia, na które w tak świętoszkowaty sposób oburzają się faryzeusze kapitalizmu, nie byłyby wtedy naturalnym następstwem bezprawia popełnionego na robotnikach? Rzecz powinna się mieć w Austrii wręcz odwrotnie. Robotnicy są tymi, którzy władzy państwowej mają stawiać żądanie, by im dała pełne, nieograniczone, wolne prawo koalicji, by rozluźniła więzy, którymi się krępuje ruch polityczny i zawodowy robotników w Austrii. A między nami a wyzyskiwaczami jest zaiste potężna różnica: przedsiębiorcy walczą o wysokość swego zysku, robotnicy o oswobodzenie ludzi; tam myślą przewodnią jest worek pieniężny, tu troska o ludzi cierpiących i gnębionych. Socjalna demokracja żąda ochrony robotników, a społeczeństwo kapitalistyczne z pogardliwym uśmiechem daje ochronę łamiącym strajk.
Powyższy tekst pierwotnie ukazał się w piśmie „Naprzód” (wówczas tygodniku), organie Polskiej Partii Socjalno-Demokratycznej, nr 5/1898, Kraków, 3 lutego 1898 r. Od tamtej pory nie był wznawiany, poprawiono pisownię według obecnych reguł.