„Robotnik”
W sprawie agitacji wśród kobiet
[1904]
Z wielu stron nadchodzą korespondencje towarzyszek, uskarżające się na zaniedbanie przez miejscowych agitatorów roboty wśród kobiet oraz na lekceważenie, a nawet na pogardliwe jej traktowanie w ogóle przez towarzyszy. Zażalenia te są przeważnie słuszne i dowodzą, niestety, że i nad naszymi szeregami ciążą jeszcze niektóre przesądy uświęcone przez dzisiejszy ustrój społeczny. Widać, że i socjaliści nie zawsze mogą się wyłamać spod wielowiekowej a szkodliwej tradycji usuwania kobiet od życia politycznego i społecznego. Ale, towarzysze, my spod tego przesądu wyłamać się musimy. Socjalizm zwraca się z hasłem wyzwolenia do całego proletariatu bez jakichkolwiek wyjątków, do wszystkich gnębionych i wyzyskiwanych bez względu na różnice czy to religii, czy języka, czy płci. Ani w założeniach, ani w dążnościach socjalistycznych różnica między mężczyzną a kobietą nie gra żadnej roli. A jeżeli dziś, w tym łzami i krwią ludzi stojącym ustroju kapitalistycznym, robotnica w porównaniu z robotnikiem jest jeszcze upośledzona jako kobieta, to tak nie powinno być dla nas, nieprzejednanych wrogów tego ustroju.
Nawołując klasę robotniczą, której członkami jesteśmy, do wyzwolenia się o własnych siłach, niczym nie moglibyśmy usprawiedliwić zaniedbania agitacji wśród całej połowy tej klasy – wśród kobiet. A agitacja wśród kobiet tym jest ważniejsza, że one muszą być wyzwolone podwójnie, jako robotnice spod panowania klas posiadających i jako kobiety spod panowania mężczyzn. Wszelkie dowody wytaczane przeciwko równemu udziałowi kobiet w życiu społecznym, są ohydnym fałszem. Świadomie uciekają się do tego fałszu wrogowie ludu w celu utrzymania ciemnoty i niewoli kobiet, by przez to opóźnić groźne dla nich wyzwolenie proletariatu. Nauka wolna i bezstronna dawno już dowiodła, że nie może być mowy o naturalnej niższości kobiet, czy to pod względem fizycznym, czy umysłowym. Dotychczasowe zacofanie kobiet jest bezpośrednim wynikiem zupełnego niedopuszczania ich do czynnego udziału w życiu. Postawiona w lepsze warunki, kobieta staje się zdolną do takiegoż rozwoju, jak mężczyzna. Wobec tego my socjaliści powinniśmy dążyć do równouprawnienia kobiet. Nam nie wolno traktować kobiety z góry ani lekceważyć pracy nad jej uświadomieniem, bo nam nie wolno obniżać naszego ideału równości i braterstwa wszystkich wyzyskiwanych. Nam nie wolno szukać w kobiecie jedynie żony i gospodyni. Nie! – przede wszystkim winniśmy w niej widzieć człowieka i człowieka w niej budzić, to znaczy budzić poczucie jej ludzkich praw i obowiązków, budzić poczucie godności osobistej, uświadamiać ją pod względem społecznym i politycznym, rozpalać w niej dążenia wolnościowe. Pamiętać winniśmy, że nieuświadomiona kobieta jest największą kulą u nogi związanego z nią rewolucjonisty, tamuje mu wolność ruchów, zmniejsza energię jego działania, zwłaszcza w trudnych warunkach naszej walki z caratem.
Toteż zaniedbanie agitacji wśród kobiet prowadzi z konieczności do osłabienia ruchu, a przez to samo do opóźnienia zwycięstwa proletariatu. Przeto lekceważenie i zaniedbywanie roboty wśród kobiet jest grzechem wobec sprawy naszego wyzwolenia. I o tym nam zapominać nie wolno ani na chwilę. Obawy o to, że kobiety są słabsze, mniej wytrwałe, mniej zdolne do czynnej walki, są niczym nieuzasadnione. Praktyka ruchu socjalistycznego dawno wykazała ich niesłuszność zarówno u nas, jak i gdzie indziej. W wielu strajkach wykazały one tyleż męstwa, solidarności robotniczej i oddania sprawie, ile mężczyźni, niekiedy więcej nawet. Pierwszy wielki strajk w Żyrardowie w roku 1883 był zaczęty samodzielnie przez robotnice szpularki; potem dopiero i robotnicy się przyłączyli. Nie dalej jak w lipcu roku bieżącego podczas wielkiego naftowego strajku w Borysławiu (w Galicji) towarzyszki nadzwyczaj dzielnie broniły sprawy przed łamistrajkami, a nawet walczyły z wojskiem austriackim. O zdolności kobiet do potajemnej konspiracyjnej roboty czyż mało świadczą drogie nam imiona takich bojowniczek, jak Filipina Płaskowicka, Rozalia Felsenhardt, Maria Bohuszewiczówna i inne?
Partie socjalistyczne krajów wolniejszych dążą już do zdobycia równego udziału kobiet w życiu społecznym i politycznym, do rozciągnięcia i na kobiety prawa wyborczego do sejmów i parlamentów. Odbyty w sierpniu kongres międzynarodowy socjalistyczny w Amsterdamie (Holandia) nakazał ponownie stanowczą walkę o to prawo. W Australii i w Nowej Zelandii już głosują na swych przedstawicieli w rządzie. My – w znienawidzonych murach carskiego więzienia zamknięci – nie mamy jeszcze możności walczyć o to bezpośrednio. Ale winniśmy dać kobietom równe z nami miejsce w szeregach rewolucyjnej armii robotniczej, winniśmy wciągnąć masy kobiece do czynnego udziału w walce z rządem zaborczym i ustrojem kapitalistycznym, winniśmy zachęcać je do wznoszenia na równi z nami tego gmachu wspaniałego, któremu na imię: socjalizm!
Powyższy tekst ukazał się pierwotnie w piśmie „Robotnik” – organie prasowym Polskiej Partii Socjalistycznej, nr 57 z 28 listopada 1904 roku. Od tamtej pory nie był wznawiany. Pisownię poprawiono według obecnych reguł. Na potrzeby Lewicowo.pl przygotował Mateusz Roczon.