„Gazeta Ludowa”
Strajki rolne
[1905]
Znana jest wszystkim ludziom ciężka dola robotników rolnych. Parobkowie i fornale są to po prostu niewolnicy dziedziców i rządców. Ich płaca i ordynaria wystarcza tylko na tyle, że z głodu nie umierają, a traktowanie ich przez panów jest po prostu okropne. Przecie to nie żadna tajemnica, że za byle co panowie fornali biją, a po niektórych folwarkach nawet pastwią się nad nimi. Pisaliśmy o tym już parą razy w gazecie i nawoływaliśmy towarzyszy parobków do obrony swoich interesów i swej godności ludzkiej. Ale dopiero teraz po wielkich strajkach wszystkich polskich robotników fabrycznych ruszyli się u nas robotnicy wiejscy i stanęli w strajku w obronie swoich słusznych interesów. Dlaczego tak późno się to stało? Dlaczego robotnicy na wsi nigdy dotąd nie strajkowali, kiedy ich bracia po miastach prowadzą strajki już od lat kilku, kilkudziesięciu? Dlaczego dotąd nigdy nie przyszło do głowy służbie dworskiej zmówić się między sobą i za pomocą strajku zażądać od dziedzica lepszej płacy i ordynarii? Dlaczego biadali tylko i wyrzekali na swoją dolę, a nie pomagali sobie, jak należy? Dużo przyczyn się na to złożyło, ale ta była najpierwsza, że robotnicy rolni żyli od wieków i żyją nadal w ciemnocie i przygnębieniu, że nie wiedzą, co się naokoło nich po świecie dzieje, a nawet nie wiedzą o tym, czym są oni sami wobec tych, na których pracują i którzy z ich ciężkiej pracy żyją. Robotnicy po miastach od dawien dawna już wiedzą, że fabrykanci, którzy z ich pracy żyją, są ich nieprzyjaciółmi, z którymi trzeba ostro walczyć, robotnicy po miastach od dawna dobrze wiedzą, że wszelkie bogactwo pochodzi z krzywdy robotniczej, że wszelkie bogactwo jest niesprawiedliwością i bezprawiem. I to dobrze wiedzą, że bogaci wszędzie i zawsze na wszelkie sposoby gnębią ubogich i tego tylko pilnują, żeby ubodzy na nich pracowali. A i to za tanie pieniądze. Na usługi bogatych jest rząd, który podczas strajków wysyła na robotników policję i wojsko, na usługi bogatych są wszelkie szkoły, gdzie uczą tak, żeby ubogi nie poznał swojej prawdziwej siły i swojego prawa. Na usługi bogatych służy nawet kościół, gdzie księża wmawiają ubogim ludziom, że obowiązkiem ich jest pokora i uległość względem bogatych – choć przecie jest to jawnym fałszowaniem nauki Chrystusowej. Wszystko to robotnicy po miastach od dawna zrozumieli i to dobre rozumienie swojego położenia wobec ludzi bogatych dało im możność opierania się przeciwko potędze bogactwa. To dobre rozumienie położenia robotniczego, wobec ludzi bogatych, którzy z cudzej pracy i z cudzej krzywdy żyją, nazywa się socjalizmem. Socjalizm uczy, że dla dobra ludzkości ubogiej i uciśnionej i dla sprawiedliwości ogólnej robotnicy muszą walczyć z tymi, którzy z ich pracy żyją. Socjalizm uczy zarazem, jak tę walkę prowadzić i jakie powinno być przyszłe socjalistyczne urządzenie świata, gdzie ma nie być ani bogatych, ani ubogich, ani przejedzonych, ani głodnych, gdzie nie będzie ani próżniaków, ani wciąż zapracowanych niewolników, tylko gdzie wszyscy ludzie będą równi, gdzie wszyscy jednakowo będą pracować i sprawiedliwie po bratersku dzielić się będą tym, co zapracują. Mając taką naukę socjalistyczną, robotnicy, chociaż ubodzy, zdobyli wielką siłę, zjednoczyli się i walczą jedną kupą przeciwko potędze ludzi bogatych.
Takiego jasnego i prawdziwego rozumienia swoich własnych potrzeb nie mieli i niestety nie mają jeszcze robotnicy wiejscy. I dlatego właśnie nie strajkowali dotąd. Teraz za przykładem wielkiego strajku powszechnego, o którym pisaliśmy w poprzednim artykule, ruszyliście się i wy, towarzysze robotnicy rolni. Ale słuchajcie, bracia i towarzysze! I teraz podczas waszego poruszenia nie znać, żebyście wszędzie dokładnie zrozumieli, jaką drogą macie iść do zwycięstwa i powodzenia w strajku. Zewsząd ze wsi donoszą, że robotnicy, czeladź i wszelka służba dworska kupami chodzą od dworu do dworu, przerywają pracę i idą dalej, sami nie wiedząc, dokąd zajdą. Słychać, że po dworach ściągają od dziedziców tak zwaną „kontrybucję”, czy to „na strawne” po kilka rubli ode dworu i za te pieniądze jeszcze po rękach całują panów i dziękują im jak za łaskę. I to jeszcze słychać, że powracając na swoje miejsce do folwarków nie stawiają żadnych żądań dziedzicom albo też proszą o byle jakie ustępstwa, na co się panowie chętnie dla świętego spokoju godzą. Donoszą też z rozmaitych stron, że gdzie indziej robotnicy rolni zachowują się jak potrzeba i że tam właśnie sporo po strajku uzyskali od dworów. Ale na nieszczęście to przeważnie prawie wszędzie pośród strajkujących panuje zamęt i zamieszanie, co może wyjść na korzyść dworów, a z wielką szkodą dla robotników rolnych.
Nie, towarzysze robotnicy rolni, nie tak się strajkuje, nie w taki sposób zdobywa się polepszenie bytu! Żeby zastrajkować i swoje przeprowadzić na to nie dosyć jest chodzić po okolicy i zbierać „na strawne”, bo tego się dziedzic nie ulęknie. Trza wiedzieć, jak cały strajk poprowadzić. Trza wiedzieć, jakie postawić żądania i przypilnować, żeby one były spełnione i wykonane przez dziedziców.
W tym cela nasza partia socjalistyczna wydała odezwę: „Do fornali, parobków, pastuchów, do wszelkiej czeladzi i służby dworskiej, do wszystkich robotników i robotnic rolnych na całej ziemi polskiej!”. W tej odezwie wskazane są wyraźnie wszelkie żądania, jakie stawiać mają robotnicy po folwarkach co do płacy i ordynarii, a zarazem wskazany jest sposób, jak się należy zabierać do strajku, żeby wszystko gładko poszło. Oprócz tego w tej samej odezwie partia nasza ostrzega robotników wiejskich przed judaszami i wysłannikami rządowymi, którzy radzi by wszcząć zamieszanie między ludem i pchnąć go do gwałtów i rabunku, żeby tylko strajkowi przeszkodzić i młódź siłą wojskową i strzelaniną robotników poskromić.
Takich odezw puściliśmy po folwarkach pięćdziesiąt tysięcy z górą i teraz na pewno są już one w rękach waszych, towarzysze. Trzymajcie się tej odezwy i rad w niej zawartych! Trzymajcie się tego, a strajk wasz wygracie i uzyskacie to, co wam się słusznie od dworów należy. Strajkujcie spokojnie, rozważnie i ze zrozumieniem rzeczy – bo rozwaga to najlepsza broń robotnicza!
Strajk wasz zapewne jeszcze długo będzie się po kraju toczył zanim wszędzie uzyskacie, co się wam należy. Ale po tym pierwszym waszym ocknięciu i po pierwszej waszej walnej rozprawie z dworami, wiedzcie o tym, że jesteście braćmi i towarzyszami robotników miastowych. Wiedzcie, że wasz strajk wyniknął z tego, że myśmy wprzód przed wami zastrajkowali. Wiedzcie, że odtąd powinniśmy iść w porozumieniu i w jedności i że odtąd nie powinno być takiego przedziału między wsią a miastem, jak był dotychczas. Jednakie są nasze dole i potrzeby, jednako nas bogaci krzywdzą i jednako nas wszystkich robotników ciemięży obcy i nienawistny rząd moskiewski, tedy trzymać nam się należy razem i wspólnie tak właśnie, jak to nauka socjalistyczna nakazuje.
Niechaj żyje zatem jedność socjalistyczna i braterstwo robotników miastowych i wiejskich!
Co czynić mają podczas strajków rolnych nasi towarzysze-gospodarze, którzy na własnych gruntach siedzą?
O tym w naszej odezwie strajkowej myśmy nie pisali, bo była ona przeznaczona tylko dla tych, co stale po dworach sługują i po bogatych gospodarzach. Ale tu w Gazecie musimy uczynić w tym względzie parę uwag. Niewielu u nas jest chłopów bogaczów, którzy własnych parobków trzymają, więc nie do tych będzie nasze słowo. To się samo przez się rozumie, że u tych bogaczów-chłopów też będą parobkowie strajkowali. My tutaj zwracamy się do naszych towarzyszy włościan, małorolnych, którzy nie tylko stałej służby nie trzymają, ale którzy jeszcze sami na zarobek do dworów lub gdzie indziej chodzą, czy to z końmi, czy to z kosą, czy na jaką inną robotę. Ci rozumieją dobrze ciężką dolę fornala, bo sami są ubodzy i przeciążeni robotą. Toteż ich obowiązkiem najświętszym jest teraz dopomagać wszelkimi siłami strajkującym robotnikom dworskim. I ponieważ między wami gospodarzami jest większa oświata, odczytujcie i tłumaczcie fornalom i czeladzi dworskiej naszą odezwę strajkową, którą i na wasze ręce też partia wszędzie rozesłała. Pouczajcie ich o chytrych sposobach rządowych, jakich podły rząd carski czepia się dla zbałamucenia ciemnych ludzi. Podtrzymujcie ich strawą i przytułkiem, jakby się wydarzyło, że ich ze dworu jakiego zechce dziedzic wygnać za strajk. Niechaj oni idą do was do wsi jako do braci. Pilnujcie, żeby ze wsi żaden z gospodarzy nie ważył się pójść do dworu łamać strajku choćby za najdroższe pieniądze i zastępować przy robocie strajkujących robotników! To jest zbrodnia i zdrada i do tego nie dopuszczajcie żadną miarą!
Prócz tego po sąsiedzku starajcie się przekonać i namówić tych zamożniejszych gospodarzy, którzy służbę stałą trzymają, żeby ustąpili w płacy swojej czeladzi, choćby ona nawet nie strajkowała. A jakby zastrajkowała, to ją podtrzymajcie i bądźcie pośrednikami między czeladzią a gospodarzami. Taką drogą wiele dobrego zrobić możecie.
A wreszcie jeszcze jedno. Wiadomo, że wy ciężko pracujecie, żeby wyżyć i prócz tego dorabiać musicie po dworach. Ale zawsze mało który z kilkumorgowych gospodarzy nie trzyma bodaj chłopaka albo dziewczyny do krów i do posługi, których bierze od całkiem biednych rodziców za wikt i za szmaty i za parę rubli zasług. Tedy przy tym ogólnym strajku pamiętajcie i o tej biedocie waszej opiece powierzonej. Nie ma co gadać, żeby dzieciuchy strajkowały, ale zawsze wiadomo, że im się nieraz krzywda dzieje. Tedy pouczajcie się towarzysze nawzajem i postanówcie zgodnie po sąsiedzku, żeby odtąd traktowanie takiej małoletniej czeladzi było lepsze.
Zwracamy wam jeszcze uwagę na naszą odezwę strajkową: jest tam punkt o cenach robotników i robotnic na dniówkę. Ten punkt dotyczy głównie właśnie was małorolnych gospodarzy, którzy sami chodzicie na dniówkę, a jeszcze częściej posyłacie wasze kobiety i dzieci. Pilnujcie tedy, żeby przy pierwszych robotach polnych albo w ogóle przy pierwszej zaraz robocie we dworze te ceny były płacone, które są w odezwie, a nie dawne.
Jak dwór się nie zgodzi, to do roboty żadnej nie wychodzić i innym ze wsi też nie dawać iść. Trza dziedzica wytrzymać, aż się zgodzi na nasze ceny i to będzie wasz gospodarski strajk. Dwory zaś muszą się zgodzić, bo skąd wezmą robotnika? Nowe płace na dniówkę (w kopiejkach) mają być takie:
W różnych okolicach są różne ceny, ale i tam, gdzie najlepiej płacą, ceny są jeszcze niższe niż te, które podajemy. Idzie zaś o to głównie, żeby odtąd ceny były wszędzie mniej więcej jednakie, albo bez takiej wielkiej różnicy jak jest teraz.
Powyższy tekst pierwotnie ukazał się w piśmie „Gazeta Ludowa. Organ Polskiej Partii Socjalistycznej” nr 8, kwiecień 1905. Od tamtej pory nie był wznawiany, poprawiono pisownię według obecnych reguł.