„Równość”
Socjalna demokracja a narodowość polska na Śląsku
[1900]
Jak wiadomo, program partii socjalno-demokratycznej żąda między innymi, aby każda narodowość rozwinęła wszystkie swe siły żywotne, by oświata, literatura i sztuka docierały do chat wiejskich i ciemnych mieszkań robotniczych. Chcemy, by się ziściły słowa wielkiego naszego poety Adama Mickiewicza:
O gdybym kiedyś dożył tej pociechy
Żeby te księgi zbłądziły pod strzechy
Żeby też wzięły wieśniaczki do ręki
Te księgi proste jako ich piosenki
Oświata to broń nasza, którą zdobędziemy świat cały i pokonamy wszystkich wrogów wolności i szczęścia ludów. Ale „poezją głodnych karmić nie można”, jak powiada inny poeta: tam, gdzie robotnik znużony dwunastogodzinną pracą rzuca się wieczorem jak kłoda na twarde łoże, tam, gdzie przyszedłszy po pracy pożywi się kawałkiem suchego chleba, tam w głowie jego nie ma miejsca na studia, na zachwycanie się dziełami poetów i myślicieli. Dlatego partia nasza przede wszystkim żąda polepszenia warunków bytu, podwyższenia płacy i zmniejszenia czasu pracy, by mieć chwilę wolnego czasu na kształcenie i by pustki w żołądku nie przeszkadzały myśleniu nad zagadnieniami naukowymi lub pięknością stylu. To jest ogólne stanowisko socjalnej demokracji wobec narodowej literatury.Co innego jest język. Język narodu to droga, którą myśl dostaje się do mózgów ludzkich. Chcąc szerzyć zasady partii naszej na Śląsku, musimy używać języka narodu, do którego ludność ta należy. Gdyby ewangelię socjalizmu wygłaszano wobec robotników w szacie obcej, to nie przyczyniłoby się to wcale do rozwoju myśli socjalistycznej.
Dlatego należało przemawiać i pisać do ludu po polsku. I stało się coś dziwnego. Jakby różdżką czarodziejską dotknięte podniosły się masy robocze, poczęły wsłuchiwać się w to żywe polskie słowo, poczęły po raz pierwszy czuć się Polakami i myśleć po polsku.
Nie szastając frazesami narodowymi, nie strasząc filistrów galicyjskich germanizacją Śląska dokonaliśmy wielkiego dzieła, dzieła odrodzenia narodowości polskiej we wschodnim Śląsku, któremu zagrażała czechizacja. Nie robiliśmy tego w walce z Niemcami i Czechami; owszem, nasi towarzysze czescy i niemieccy wszelkimi siłami wspierali nasze pisma i naszą w ogóle organizację.
Szczególnie widać to było można podczas strajku górników. Tam „Równość” codzienna, tam mowy naszych agitatorów polskich spowodowały, prócz ekonomicznego i cywilizacyjnego, również narodowy przełom. Dawniej nie mając polskiego pisma socjalno-demokratycznego musieli górnicy czytać „Nazdar” czeski, musieli słuchać przemówień socjalistów czeskich na zgromadzeniach. Polska nasza prasa i zgromadzenia przypomniały odwykłym od języka polskiego robotnikom śląskim nasz piękny język ojczysty.
Ale partia nasza pracując równocześnie dla narodowości, rozbudzając polskość wśród robotników nie zapomniała nigdy i nie zapomni głównego swego celu: wyswobodzenia klasy pracującej z pęt kapitału. Dążeniem naszym wielkim jest i pozostanie zawsze stworzenie takiego społeczeństwa, w którym nie będzie bogatych ani ubogich, w którym nieznane będą głód, nędza i ciemnota. Dążyć będziemy zawsze do tego, by środki produkcji, by fabryki, ziemia i kopalnie były własnością całego społeczeństwa przez lud rządzonego, a dokonamy tego przez szerzenie idei socjalistycznej wśród mas roboczych, przez uświadamianie ludu tego, przez podniesienie stopy życiowej, polepszenie bytu robotników, by mieli siły i czas do pracy nad lepszą przyszłością. A że tym samym jak już wyżej powiedzieliśmy, przyczynimy się też do odrodzenia narodowości polskiej na Śląsku, to jest jedną tylko z zasług naszych kulturalnych.
Na dowód, że nie zapomnieliśmy o naszym celu ostatecznym, o wyswobodzeniu ludu robotniczego z pęt kapitalizmu, że dalej tą samą, co dotąd kroczyć będziemy drogą, gotujmy się do święta pierwszego maja!
Powyższy tekst pierwotnie ukazał się w czasopiśmie „Równość”, rok IV, nr 15, 20 kwietnia 1900. Od tamtej pory nie był wznawiany, poprawiono pisownię według obecnych reguł.