Stanisław Posner
Przemówienie ws. ratyfikacji międzynarodowych konwencji dotyczących pracy
[1923]
Wysoka Izbo Senatorska! Mamy dziś na porządku dziennym trzynaście ustaw w przedmiocie ratyfikacji projektów konwencji w różnych sprawach, którymi zajmowały się Konferencje Międzynarodowe Pracy w Waszyngtonie w 1919 r., w Genui w 1920 r. i w Genewie w 1921 r. Zostały one jednomyślnie przyjęte na komisji w Sejmie, zostały przyjęte przez Sejm i zostały przekazane nam tu do ostatecznego przyjęcia. Nie wątpię na chwilę, że Senat pójdzie za głosem swej Komisji Spraw Zagranicznych, która dziś rano uchwaliła zalecić, żeby wszystkie te projekty konwencji zostały przez Senat ratyfikowane.
Konwencje te nie są niczym przypadkowym, są to naturalne i ostateczne ogniwa wielkiego łańcucha zapoczątkowań w dziedzinie międzynarodowej ochrony pracy, które ciągną się na przestrzeni więcej niż stu lat. Międzynarodowa ochrona pracy ma swoje źródło w trzech momentach. Pierwszy, to moment konkurencji międzynarodowej. Jest rzeczą jasną, że państwo, które czyni wielkie postępy w dziedzinie ochrony pracy, w dziedzinie opieki nad pracą i pracownikiem, musi starać się o to, żeby jego konkurent na rynku międzynarodowym nie pozostał za nim w tyle, dlatego że brak takiej ochrony pracy w jednym państwie sprawia i musi sprawiać, że to państwo produkuje taniej i wskutek tego na rynku międzynarodowym wyjdzie zawsze obronną ręką w porównaniu z tymi państwami, które dlatego, że słuchają głosu postępu, słuchają głosu nauki i stwarzają instytucje opieki i ochrony pracy, muszą być pobite. Więc nic dziwnego, że państwa najbardziej wysunięte na czoło postępu w dziedzinie ochrony pracy, czynią starania, ażeby stworzyć takie międzynarodowe prawodawstwo ochrony pracy. To moment pierwszy.
Drugi moment ma źródło w tym, że świat dzisiejszy nie jest podzielony na poszczególne zamknięte w sobie i murem chińskim jedno od drugiego oddzielone państwa, lecz odbywa się stale i ciągle przenikanie ludności z jednego państwa do drugiego. I tak Państwo Polskie posiada olbrzymie rzesze robotnicze rozrzucone po całym świecie; Polska liczy dziś 300 000 robotników w samej tylko Francji, 150 000 robotników w Niemczech. To są cyfry urzędowe, a więc na pewno niższe od rzeczywistości. Mamy robotników w Czechach, mamy robotników w Rumunii, Belgii i Szwajcarii, i o ile by nie było konwencji międzynarodowych, albo zawartych między Państwem Polskim a poszczególnymi państwami, wszyscy ci robotnicy – nie chodzi tu o jednostki, lecz o wielkie rzesze robotnicze – byliby wydani na łup najgorszych instynktów pracodawców. A wiemy, że to nie drobna sprawa i wcale nie frazes. Dość przypomnieć sobie, w jakich warunkach znajdowały się olbrzymie rzesze robotników polskich w Prusach i w Niemczech przed wojną. Niejeden z panów senatorów przyglądał się tym rzeszom, np. na plantacjach buraczanych Saksonii, przyglądał się warunkom higienicznym, mieszkaniowym i odżywiania się tych robotników, ażeby zrozumieć, jak dalece jest ważne, żeby ci robotnicy byli otoczeni opieką państwową. Miałem sposobność podczas wojny przyglądać się we Francji tym stosunkom. I przed wojną mieliśmy bardzo wielu robotników, w szczególności rolnych, we Francji. Była nawet zapoczątkowana organizacja wysyłania tych robotników do Francji na roboty rolne. Robotnicy ci w największej części przetrwali tam wojnę. Podczas wojny do tych robotników doszli jeszcze jeńcy wojenni, których p. Władysław Mickiewicz wydobywał z obozów jeńców niemieckich i zdobywał dla nich specjalnie uprzywilejowane stanowisko, tzn. takie, które pozwalało nie traktować ich tak, jak jeńców wojennych, lecz zupełnie tak samo, jak Francja traktowała Alzatczyków podczas wojny. Robotnicy ci po całej Francji, w 200 miejscowościach, pracowali na chleb. Zdarzało mi się nieraz jeździć tam, przyglądać się tej pracy i zwalczać wyzysk, wyzysk bezlitosny pracodawców w stosunku do tych robotników, co do których pracodawcy francuscy uważali, że ponieważ to jeniec wojenny, to wobec niego, nawet jeżeli jest Polakiem, ustają wszelkie względy humanitarne.
To zatem drugi moment: ażeby robotnika rzuconego przez los poza ojczyznę, pozbawionego opieki prawodawstwa krajowego, nie pozbawiać dobrodziejstwa, jakie daje robotnikowi danego kraju jego własne prawodawstwo. Dotyczy to w szczególności ubezpieczenia społecznego.
Jest wreszcie trzeci moment, który sprowadza się do tego, żeby uratować olbrzymi kapitał fizyczny i moralny, jaki reprezentuje klasa robotnicza, kapitał, który jednak wskutek złych warunków, w jakich się praca odbywa, wystawiony jest na niebezpieczeństwo zwyrodnienia, a wszakże jest największym bogactwem każdego kraju, żeby robotnikom zapewnić najlepsze warunki rozwoju nie tylko fizycznego, ale i moralnego i duchowego.
Proszę Panów, to są trzy źródła międzynarodowego prawodawstwa ochrony pracy. Otóż, jak wspomniałem na początku, to, co dziś mamy zamiar uczynić i co mamy obowiązek uczynić, jest ostatnim ogniwem wielkiego łańcucha zapoczątkowań, starań i dezyderatów, który bierze początek w zaraniu XIX wieku. Niech mi wolno będzie choć w krótkich słowach skreślić historię tych starań i zapoczątkowań.
Dnia 1 stycznia 1816 r. Robert Owen, który był nie tylko wielkim marzycielem, wielkim utopistą społecznym, ale był jednocześnie zupełnie praktycznym fabrykantem, w fabryce w New Lanark, otworzył na Nowy Rok dom ludowy i zwrócił się do robotników z mową, w której powiedział, iż uważa, że te wszystkie zapoczątkowania, którym dał życie w swej fabryce i które się tak doskonale przyjęły, mianowicie 12-godzinny dzień pracy, przymusowa oświata szkolna oraz ograniczenie pracy młodocianych, te trzy tylko momenty jego opieki nad robotnikami, uważa, powinny być przyjęte przez ogół fabrykantów i to nie tylko przez ogół fabrykantów angielskich, lecz przez cały świat, a to nie tylko dlatego, że tego żąda moralność, interes robotniczy, interes kraju, lecz żąda tego także interes samego przemysłu, który musi dążyć do tego, ażeby wszędzie pracowano w jednakowych warunkach. I Robert Owen, który był nie tylko marzycielem, który nie tylko pisał piękne książki, wygłaszał cudowne przemowy, ale był zupełnie praktycznym Anglikiem, zwrócił się w roku 1818 do Świętego Przymierza królów i cesarzy, które zasiadało podówczas w Akwizgranie, z memoriałem, w którym prosił, ażeby Święte Przymierze królów delegowało komisję do zbadania warunków, w których pracują robotnicy w New Lanark i dało inicjatywę do przeniesienia tych instytucji na kontynent europejski, ażeby wszędzie przemysł mógł się rozwijać w tych samych warunkach, Każdy z nas domyśli się bardzo łatwo, że Święte Przymierze królów, które zasiadało w Akwizgranie, a miało na czele swego wielkiego zgromadzenia Aleksandra I, zupełnie o czym innym myślało niż o sytuacji, jaką Robert Owen stworzył robotnikom swym w New Lanark. Cała ta inicjatywa spełzła na niczym. Było cicho w tej dziedzinie aż do roku 1840. Między rokiem 1818 a 1840 znalazło się zaledwie kilku ekonomistów, kilku profesorów ekonomii politycznej w Paryżu, między innymi słynny niegdyś profesor ekonomii politycznej Adolphe Blanqui, którzy tymi sprawami się zajmowali i poruszali je w swych wykładach w College de France i w swych podręcznikach. Ale w 1840 roku, Daniel Legrand, właściciel przędzalni w Alzacji, Szwajcar z pochodzenia, również powziął myśl, że trzeba jednak instytucje, które poszczególni fabrykanci bardziej postępowi, bardziej nowocześni, patrzący dalej w przyszłość stwarzają w swych warsztatach pracy, przenosić z kraju do kraju właśnie na to, żeby zrównać szanse przemysłu we wszystkich konkurujących z sobą krajach. I dlatego Daniel Legrand zwrócił się z memoriałem do rządów Francji, Szwajcarii i Zollvereinu niemieckiego z prośbą, ażeby wzięły tę sprawę w swe ręce, by zaczęto ujednostajniać prawodawstwo robotnicze, przy czym powoływał się na ustawę angielską z roku 1833. I to zapocząkowanie nie miało skutku praktycznego, chociaż Daniel Legrand aż do śmierci w r. 1859 nie przestawał przypominać swego memoriału, jeździł wszędzie, gdzie się mógł spotkać z wybitnymi mężami stanu, z cesarzem Napoleonem III, ażeby nareszcie namówić rządy do pracy w tym kierunku. I to nie dało wyniku praktycznego.
Potem jest trzecia data w historii tych zapoczątkowań, rok 1864, powstanie Międzynarodówki Robotniczej w Londynie. Potem następuje cisza. Po Komunie Paryskiej Bismarck zwrócił się do rządu austriackiego z propozycją, ażeby ujednostajnić prawodawstwo pracy w jednym i drugim kraju. Opowiada nam o tym jego zapoczątkowaniu minister austriacką słynny niegdyś ekonomista Schäffle w swych pamiętnikach. Był on przez pewien czas ministrem austriackim i opowiada, że ta rozumna inicjatywa Bismarcka nie miała skutków z powodu braku zrozumienia tej sprawy u mężów stanu austriackich (blöde Verständnislosigkeit). Do roku 1887 trwała dalej praca propagandowa, prowadzona przez uczonych, przez polityków, przez posłów robotniczych w parlamentach Francji, Niemiec, Włoch i Anglii.
Około roku 1885 zainteresował się tą sprawą bardzo blisko rząd szwajcarski, który nabrał przekonania, że jako rząd neutralny, rząd niezależny, może wystąpić z podobną propozycją i może liczyć na to, że propozycja ta obudzi sympatyczne echo w różnych państwach. I wtedy znany działacz w dziedzinie spraw społecznych, dr Decurtins, otrzymał polecenie od rządu szwajcarskiego, ażeby przygotował memoriał pod tytułem „La protecion ouvrière internationale”, który to memoriał został przekazany przez rząd szwajcarski wszystkim rządom Europy i Ameryki. I ta inicjatywa, jak opowiadają historycy, byłaby się na pewno urzeczywistniła, gdyby nie pomysł cesarza niemieckiego Wilhelma II, który wówczas na początku swojego panowania bardzo interesował się sprawami robotniczymi. Liczył on mianowicie na to, że na tej drodze uzyska sympatię czy względy mas robotniczych niemieckich. Był to czas jeszcze ustaw wyjątkowych w Niemczech, który już dobiegał końca. Właśnie w r. 1890 zostały cofnięte. I kiedy otrzymał rząd niemiecki zaproszenie od rządu szwajcarskiego, aby tymi sprawami bliżej się zająć i aby zwołać konferencję międzynarodową, która by się tymi sprawami jak najbliżej zajęła, Wilhelm II oświadczył, że on tej sprawy nie wypuści ze swoich rąk i po co mała Szwajcaria ma się tymi sprawami zajmować, kiedy on, potężny władca wielkich Niemiec, weźmie tę sprawę w swoje ręce i sprawa nie skończy się źle dla niej samej. I jak Panowie wiedzą, do Berlina została zwołana konferencja przedstawicieli różnych państw, która zajęła się bliżej tymi sprawami. Podówczas już zaczynał się konflikt pomiędzy Wilhelmem i Bismarckiem i między innymi, jak opowiada Bismarck w trzecim tomie swych pamiętników, dopiero niedawno wydanych, Panowie wiedzą, że rząd niemiecki a w szczególności cesarz niemiecki położył areszt na rękopisie trzeciego tomu pamiętników Bismarcka i nie pozwolił go wydać za czasów istnienia Monarchii Niemieckiej. Otóż w tym trzecim tomie opowiada Bismarck szeroko historię zerwania stosunków między nim a cesarzem niemieckim i między innymi mówi o tym, że on protestował przeciw zwołaniu tej konferencji, albowiem ostrzegał Wilhelma przed zbyt daleko idącymi zapoczątkowaniami w tej dziedzinie, że te zapoczątkowania zbyt pośpieszne, zbyt wielkie, zbyt szeroko pomyślane, mogą bardzo fatalnie wpłynąć na rozwój przemysłu niemieckiego. Jeżeli o tym wspominam, to dlatego, ażeby przypomnieć jak dalece Bismarck się mylił. Prawodawstwo społeczne, prawodawstwo robotnicze Niemiec, stało przed wojną najwyżej na całym kontynencie europejskim. To nie ulega żadnej wątpliwości. I jednocześnie rozwijał się przecież w sposób fenomenalny przemysł niemiecki. Wywóz [eksport] niemiecki, który w roku 1890 wynosił 4 miliardy marek, w r. 1914 wynosił 10 miliardów marek i to jest najlepszym dowodem, że postępowość w dziedzinie ustawodawstwa robotniczego znajduje się w bezpośrednim, prostym stosunku do samej produkcji, do kosztów tej produkcji, do warunków konkurencji na rynku międzynarodowym. Ja tu o tym tylko wspomniałem, bo wrócę do tej kwestii następnie.
Mówiłem, że w r. 1890 konferencja berlińska nie dała żadnego pozytywnego rezultatu. Ci panowie, którzy się tam zjechali, odczytali szereg referatów, wypowiedzieli cały szereg postulatów i dezyderatów, ale praktycznego rezultatu konferencja nie miała.
Trzeba było czekać do roku 1897, kiedy pod naciskiem opinii publicznej, jednocześnie zwołane zostały dwa kongresy międzynarodowe: jeden do Zurychu, drugi do Brukseli. W kongresie w Zurychu uczestniczyli przeważnie politycy, socjaliści i chrześcijańscy demokraci i akta tego kongresu zuryskiego z 1897 r., zawierające olbrzymią ilość referatów z całej dziedziny ustawodawstwa robotniczego i całej dziedziny opieki nad pracą, po dziś dzień pozostają kopalnią pomysłów i poglądów na załatwienie praktyczne tych spraw.
Jednocześnie, w skromniejszym zakresie, obradował kongres przedstawicieli rządów w Brukseli i tam również, może z mniejszym polotem, może z mniejszym romantyzmem o tych sprawach dyskutowano, może bardziej pozostając w granicach rzeczywistości. Nie mówiono o tym, co jest konieczne, ale mówiono o tym, co jest możliwe. I ten kongres również dał poważne rezultaty. A rezultaty obu kongresów były takie, że w trzy lata potem, w r. 1900, dzięki inicjatywie pana Aleksandra Milleranda, który był wtedy ministrem handlu w gabinecie Waldeck-Rousseau został zwołany podczas wystawy paryskiej kongres międzynarodowy. Na tym kongresie nie tylko skarżono się na braki ustawodawstwa robotniczego międzynarodowego, ale ludzie obecni tam przystąpili do urzeczywistnienia postulatów, a mianowicie utworzyli specjalne międzynarodowe towarzystwo ochrony pracy, które otrzymało polecenie od kongresu, aby przygotowywać projekty ustaw, mających być w tej dziedzinie urzeczywistnionymi i założyli specjalne biuro ochrony pracy w Bazylei. Ten urząd ochrony pracy, który był egzekutywą stowarzyszenia międzynarodowego, w ciągu kilku lat zapoczątkował cały szereg ankiet w dziedzinie pracy nocnej kobiet, w dziedzinie długości dnia roboczego i to, co dziś jest już na drodze do urzeczywistnienia, to tam właśnie 20 i 20 kilka lat temu zostało sformułowane i zostało w pierwszej fazie skodyfikowane.
W 1904 r. z inicjatywy tego samego pana Milleranda uczyniono jeden bardzo ważny krok naprzód, a mianowicie została zawarta konwencja pracy między Francją a Włochami, pierwsza konwencja międzynarodowa oczywiście na bardzo małej płaszczyźnie, ale pierwszy początek. To wszystko, co my dziś robimy, to jest właśnie dalszy ciąg tej pierwszej konwencji, tego pierwszego zapoczątkowania z 1904 r.
Międzynarodowe stowarzyszenie dla ochrony pracy, założone w 1902 r., w roku 1914 liczyło 7000 członków w 15 sekcjach krajowych, które działały zupełnie niezależnie i które w poszczególnych krajach kodyfikowały, przygotowywały kodyfikacje ustaw w dziedzinie ochrony pracy.
W r. 1914, w chwili, kiedy wszystkie te zapoczątkowania, płynące z najrozmaitszych stron, z Anglii, Francji, Włoch, Szwajcarii, Niemiec, miały się nareszcie skrystalizować w postaci międzynarodowej konwencji, przyszła wielka wojna światowa, która wszystkie zapoczątkowania przekreśliła. Wszystkie ustawy o ochronie pracy zostały zawieszone, wszyscy robotnicy-mężczyźni poszli na front, pozostały w kraju kobiety i dzieci. I nikt już więcej nie myślał o żadnych ograniczeniach pracy nocnej kobiet, nikt nie myślał o wieku młodocianych, w którym oni mogą uczęszczać do pracy, gdyż chodziło o to, by zmobilizować możliwie wielką ilość ludzi w fabrykach amunicji.
W 1916 r. w Leeds zjechali się przedstawiciele związków zawodowych angielskich i zastanawiali się nad tym, że przecież ta wojna kiedyś się skończy i że wszystko w dziedzinie prawodawstwa robotniczego w dziedzinie prawodawstwa ochrony pracy będzie musiało być odbudowane. I w Leeds w r. 1916 ułożono spis tych postulatów, które będą musiały być urzeczywistnione, żeby uratować hasła, w myśl których przychodziłoby do życia wszelkie prawodawstwa pracy i wszelka ochrona pracy, zarówno wewnętrzna kraju, jak i międzynarodowa.
Taki sam kongres odbył się w Bernie w rok później, i w Bernie już ułożono listę tych żądań, tych życzeń, jak się wyrazili ich autorzy „Wielkiej Karty Wolności” robotniczych, które będą musiały być uwzględnione przez każdy traktat pokojowy, który zamknie wielką, straszną wojnę.
Kiedy następnie przyszło do zawieszenia broni i kiedy zaczęła się zbierać w Paryżu konferencja pokojowa, została ona poprzedzona przez wielką międzynarodową konferencję ochrony pracy, na czoło której powołany zastał prezes federacji robotniczej amerykańskiej – Samuel Gompers, przyjaciel Woodrowa Wilsona. Otóż ta konferencja, w której po raz pierwszy była reprezentowana Polska w osobach urzędowych przedstawicieli, osobach późniejszego Ministra Spraw Zagranicznych, Stanisława Patka i ówczesnego głównego inspektora pracy, Franciszka Sokala, ta konferencja przygotowała to, co nazywa XIII częścią traktatu wersalskiego. To, co w tym traktacie, w XIII części traktatu wersalskiego, zostało skodyfikowane jako postulaty, które muszą być urzeczywistnione, to są konwencje międzynarodowe, które zostały uchwalone w Waszyngtonie, Genui i Genewie i będą w dalszym ciągu uchwalane na różnych dalszych międzynarodowych konferencjach pracy i którymi my tu dziś będziemy się zajmowali.
Panowie Senatorowie! Zanim przystąpię do charakterystyki tych konwencji, które mamy dzisiaj ratyfikować, Panowie Senatorowie pozwolą, że odczytam kilka ustępów z Traktatu Wersalskiego, który obowiązuje nas tak samo, jak wszystkie państwa, które ten traktat podpisały. Dział I części XIII Traktatu Wersalskiego, zatytułowany „Organizacja pracy”, zaczyna się jak następuje:
„Zważywszy, że celem istnienia związku narodów, jest ustalenie potrzebnego pokoju, oraz że pokój ten może być zbudowany jedynie na zasadach sprawiedliwości społecznej.
Zważywszy, że pewne warunki pracy są dla wielkiej liczby ludzi niesprawiedliwe, powodują nędzę i niedostatek, co rodzi niezadowolenie, zagrażające pokojowi i harmonii powszechnej.
Zważywszy, że polepszenie powyższych warunków jest rzeczą pilną, na przykład o ile dotyczy unormowania godzin pracy, ustalenia maksymalnej długości roboczego dnia i tygodnia, najmu siły roboczej, walki z bezrobociem, zagwarantowania zarobku, zapewniającego warunki przyzwoitego utrzymania, ochrony pracowników na wypadek choroby w ogóle lub chorób zawodowych, nieszczęśliwych wypadków spowodowanych pracą, ochrony pracy dzieci, młodzieży i kobiet, ubezpieczenia na wypadek starości i niezdolności do pracy, ochrony interesów pracowników na wychodźstwie, uznanie zasady wolności i zrzeszania się, organizacji i kształcenia zawodowego i technicznego, oraz innych temu podobnych środków.
Zważywszy, że nieuwzględnienie przez któryś z narodów istotnie ludzkich warunków pracy, stanowi przeszkodę dla wysiłku innych narodów, pragnących polepszenia losu robotników w ich własnych krajach
Wysokie układające się strony, powodowane uczuciem sprawiedliwości i ludzkości, jak również chęcią zapewnienia trwałego spokoju świata, postanowiły, co następuje”: Tutaj in nuce, proszę Panów, znajduje się wszystko to, nad czym od pięciu lat pracowały wszystkie międzynarodowe konferencje pracy i Międzynarodowe Biuro Pracy w Genewie.
Następnie jeszcze w zakończeniu art. 426 znajdujemy w tym samym Traktacie Wersalskim aneks obejmujący program prac pierwszego posiedzenia Konferencji Pracy w r. 1919. „Miejscem zebrania się konferencji będzie Waszyngton”.
Rząd Stanów Zjednoczonych Ameryki będzie proszony o zwołanie konferencji.
Międzynarodowy Komitet Organizacyjny będzie złożony z 7 osób, wyznaczonych przez Rządy Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Francji, Włoch, Japonii, Belgii i Szwajcarii. Komitet może, jeśli to uzna za potrzebne, zwrócić się do innych członków o delegowanie swego przedstawiciela do składu komitetu.
Porządek dzienny będzie następujący:
Zastosowanie zasady 8-godzinnego dnia i 48-godzinnego tygodnia pracy.
Sprawy dotyczące środków zapobiegawczych przeciwko brakowi pracy oraz środków zaradczych przeciwko jego skutkom.
Praca kobiet:
a) przed i po porodzie (łącznie ze sprawą pokrycia wydatków macierzyństwa);
b) w nocy;
c) przy zajęciach szkodliwych dla zdrowia;
- Praca dzieci:
a) wiek dopuszczenia do pracy;
b) praca nocna;
c) zajęcia szkodliwe dla zdrowia.
- Rozszerzenie i zastosowanie konwencji międzynarodowych przyjętych w Bernie w r. 1906 o zakazie nocnej pracy kobiet, zatrudnionych w przemyśle, oraz o zakazie używania fosforu białego w przemyśle zapałczanym”.
Proszę Panów, w takich warunkach przychodzą do skutku międzynarodowe konferencje pracy i z tych konferencji pracy w Waszyngtonie, Genui i Genewie urodziło się kilkanaście projektów konwencji międzynarodowych, z której to liczby my dzisiaj mamy tutaj do ratyfikowania trzynaście. Ja nie mam żadnych wątpliwości osobiście i jako przedstawiciel Komisji Spraw Zagranicznych, że ustawy te będą przez Wysoki Senat ratyfikowane. A nie mam dla tej prostej przyczyny żadnej wątpliwości, że ustawy te nie znajdują się w żadnej sprzeczności z prawodawstwem u nas obowiązującym, i że ustawy te nie wybiegają wcale naprzód poza tę linię, którą sobie zakreśliło nasze własne krajowe, polskie prawodawstwo pracy, które to prawodawstwo w kilku bardzo ważnych momentach wyprzedza jeszcze podstawy tych Konwencji, które zostały na Konferencji Pracy uchwalone. Przede wszystkim wyprzedza te postanowienia Konwencji nasza Konstytucja, która w art. 103 w sposób bardzo jasny i wymowny mówi o opiece nad pracą młodocianych i która ustanawia jako termin pracy młodocianych wiek piętnastu lat, podczas kiedy Konwencja dochodzi tylko w swojej pieczołowitości do wieku czternastu lat. I dlatego uważam, że Konwencje nie powinny napotkać tutaj na żadne przeszkody i powinny być ratyfikowane.
Teraz Panowie Senatorowie pozwolą, że przystąpię do krótkiej bardzo charakterystyki poszczególnych Konwencji. Panowie Senatorowie znają te Konwencje z druków sejmowych i znają dzisiejszy porządek dzienny, w którym są wszystkie trzynaście Konwencji wymienione Otóż zacznę od druku 821, od ustawy w przedmiocie ratyfikacji projektu Konwencji w sprawie bezrobocia, przyjętej na I Międzynarodowej Konferencji Pracy w Waszyngtonie 1919 roku.
Jak mówiłem, nie ma wątpliwości żadnej, że ustawa ta będzie przez nas przyjętą, a to dla tej prostej przyczyny, że ustawa ta żąda po pierwsze: ażeby poszczególne państwa, które należą do międzynarodowej konferencji pracy, wszędzie pozaprowadzały obowiązkowo urzędowe bezpłatne biura pośrednictwa pracy pod kontrolą władzy centralnej. To pierwsze. My, nie czekając wcale na projekt konwencji, jeszcze 27 stycznia 1919 r. wydaliśmy dekret, na podstawie którego już w 1920 r. istniało w państwie 85 państwowych urzędów pośrednictwa pracy, a w roku bieżącym liczba tych biur pośrednictwa pracy wzrosła do 94. Artykułem, który tutaj dla nas przedstawia największą wagę, jest art. 3. Artykuł ten powiada co następuje: „Członkowie Międzynarodowej Organizacji Pracy, którzy udzielą ratyfikacji niniejszej konwencji, a którzy ustanowili pewien system ubezpieczeń od bezrobocia, będą obowiązani na warunkach ustalonych drogą porozumienia między zainteresowanymi Członkami do przedsięwzięcia kroków, które pozwoliłyby robotnikowi pochodzącemu z kraju jednego z Członków, a pracującemu na terytorium drugiego, otrzymywać świadczenia ubezpieczeniowe równe tym, które otrzymują robotnicy pochodzący z kraju tego drugiego Członka”.
Panowie sobie przypominają cyfry, o których mówiłem na początku, a mianowicie, że 300 000 robotników polskich pracuje we Francji, że 150 tysięcy robotników polskich pracuje w Niemczech, że mamy 2000 górników polskich w Belgii, że mamy po kilka tysięcy robotników pracujących w Rumunii, w Szwajcarii, w Czechosłowacji, a zrozumiemy całą powagę, całe znaczenie art. 3 w stosunku do naszych własnych robotników, którzy, o ile by takiego porozumienia międzynarodowego nie było, byliby pozbawieni dobrodziejstw tych ustaw robotniczych ubezpieczeniowych na wypadek bezrobocia, jakie obowiązują w każdym z tych poszczególnych krajów z tego względu... (Głos z sali: Francja nie ratyfikowała). Nas pod tym względem, Panie Senatorze, łączy z Francją specjalna konwencja, zawarta jeszcze w 1919 r.
Otóż taki jest charakter tej pierwszej ustawy w przedmiocie ratyfikacji konwencji w sprawie bezrobocia. Uważam, że ponieważ ta konwencja nie znajduje się w żadnej sprzeczności z obowiązującym u nas prawodawstwem, to nie pozostaje nam nic innego, jak tylko ją ratyfikować. I w tym sensie zgłoszę wniosek po zakończeniu mojego referatu, dotyczący wszystkich 13 ustaw. W tej chwili muszę powiedzieć tylko, że żadnych przeszkód pod tym względem nie ma.
Druga ustawa dotyczy konwencji w przedmiocie określenia najniższego wieku dopuszczania dzieci do pracy w przemyśle, przyjętej również na Konferencji w Waszyngtonie w 1919 r. Jak już wspomniałem, ta Konwencja mówi o 14. roku życia, a mianowicie w art. 2 jest powiedziane: „Dzieci poniżej lat 14. nie mogą być zatrudniane, ani nie mogą pracować w zakładach przemysłowych, publicznych czy prywatnych, lub w jakichkolwiek ich oddziałach, z wyjątkiem tych, w których pracują wyłącznie członkowie tej samej rodziny”.
Otóż, proszę Panów, Marcowa Konstytucja 1921 r. ustaliła jako granicę wieku, poniżej której praca zarobkowa młodocianych jest zakazana, wiek lat 15. Konstytucja nasza, nasze prawodawstwo krajowe idzie dalej, niż ta Konwencja i z tego powodu nie widzę żadnej przeszkody, żeby ta Konwencja została przez nas przyjęta i ratyfikowana.
Trzecia ustawa dotyczy pracy nocnej młodocianych w przemyśle, i była również przyjęta na Konferencji w Waszyngtonie w 1919 r. Proszę Panów w art. 2 tej ustawy czytamy co następuje: „Zabrania się zatrudniania w czasie nocnym młodocianych poniżej lat 18. w zakładach przemysłowych publicznych czy prywatnych lub w ich oddziałach, z wyjątkiem tych, w których zajęci są jedynie członkowie tej samej rodziny, z wyłączenie wypadków przewidzianych poniżej.
Zakaz pracy nocnej nie stosuje się do młodocianych poniżej lat 16. zatrudnionych w gałęziach przemysłu, wyszczególnionych poniżej, przy pracy, która z natury rzeczy musi być prowadzona bez przerwy dniem i nocą:
a) fabryki żelaza i stali; prace, w których są używane piece płomienne (odbijające) i regeneracyjne; galwanizacja blachy żelaznej i drutu (z wyłączeniem warsztatów dla odczyszczania rdzy); b) huty szklane; c) papiernie; d) cukrownie wyrabiające surowy cukier; e) wydzielanie złota z rudy”.
Proszę Panów, my posiadamy u nas ustawę o czasie pracy w przemyśle i handlu z dnia 18 grudnia 1919 r., która ustala ogólną zasadę zupełnego zakazu pracy nocnej z wyjątkiem wypadków przewidzianych w artykule 15 ustawy.
Otóż, proszę Panów, wychodząc z założenia konieczności zwiększenia ochrony pracy młodocianych, projekt ustawy ochrony pracy młodocianych i kobiet, uchwalony przez Radę Ministrów w dniu 7 marca 1923 r., wniesiony na Sejm 22 marca tego roku, a do tej pory nie uchwalony, zastrzega dla młodocianych do 13 lat 11-godzinny odpoczynek nocny bez przerwy, który ma trwać od 8 wieczór do 6 rano w zakładach czynnych na I zmianę, względnie od 10 wieczór do 9 rano w zakładach czynnych na II zmiany. Widocznie ustawodawstwo nasze zostało uzgodnione z projektem konwencji Waszyngtońskiej. I z tego względu ta konwencja powinna być przez nas bez żadnych przeszkód ratyfikowana.
Następnie idą trzy projekty konwencji, które zostały przyjęte na Konferencji Międzynarodowej Organizacji Pracy w Genui w roku 1920. Konwencje te dotyczą spraw związanych z życiem marynarzy, z pracą marynarzy. Konwencje te w naszym życiu gospodarczym oczywiście mogą grać rolę bardzo ograniczoną ze względu na dość prymitywny stan naszej żeglugi i naszego bogactwa w dziedzinie statków i marynarzy. Nie pozostawiają one żadnych wątpliwości pod tym względem, aby mogły, czy nie mogły być przyjęte. Mianowicie projekt konwencji przewiduje maksymalnie 2-miesięczne odszkodowanie załogi w wypadkach rozbicia się okrętu i wprowadzenie tego odszkodowania uznały fachowe sfery oraz linie okrętowe jako zupełnie słuszne.
Według obliczeń, dwumiesięczne wynagrodzenie załogi wynosi około 1% wartości okrętu, więc włączenie ubezpieczenia dwumiesięcznej płacy załogi do umowy ubezpieczeniowej okrętu spowoduje minimalne tylko zwiększenie ciężaru ubezpieczeniowego.
Ministerstwo Przemysłu i Handlu opracowuje projekt ustawy o służbie na polskich statkach handlowych morskich. I projekt ten zostanie uzgodniony z zasadami tej konwencji międzynarodowej.
Druga konwencja związana z życiem marynarzy dotyczy najniższego wieku dopuszczania dzieci do pracy w marynarce, która to konwencja w art. 2 opiewa: „Dzieci poniżej lat 14. nie mogą być zatrudniane na jakichkolwiek statkach, z wyjątkiem tych, na których pracują wyłącznie członkowie tej samej rodziny”. Wspomniałem już przy jednej z poprzednich ustaw, że Ministerstwo Pracy opracowało projekt ustawy w przedmiocie pracy młodocianych i kobiet i projekt ten został zatwierdzony przez Radę Ministrów w marcu tego roku i znajduje się obecnie w komisji Sejmowej. Ten projekt zakazuje, zgodnie z art. 103 Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej, pracy dzieci poniżej lat 15. we wszystkich zakładach. Postanowienie tego projektu, ustalające granicę wieku niższą od przyjętych w konwencji, tyczy się zatem również i żeglugi i wobec tego niema żadnych przeszkód do przyjęcia tej konwencji.
Trzecia ustawa tyczy się kwestii rozszerzenia pośrednictwa pracy na pracę marynarzy. Mianowicie sprawa o zarobkowym pośrednictwie pracy z 20 października 1921 r. postanawia, że nie mogą być wydawane pozwolenia na wykonywanie zarobkowego pośrednictwa pracy osobom, które nie miały w chwili wejścia w życie ustawy pozwolenia na trudnienie się tego rodzaju pracą. Ponieważ w chwili obecnej nie ma biur zarobkowego pośrednictwa pracy dla marynarzy, to faktyczny stan rzeczy u nas czyni zadość art. 2 i 3 projektu konwencji. Ten projekt również nie napotyka na żadne przeszkody.
Dalej, proszę Panów, pozostaje jeszcze kilka ustaw, które zostały uchwalone na III międzynarodowej konferencji pracy w Genewie w r. 1921. Pierwsza z tych ustaw dotyczy wieku dopuszczania dzieci do pracy w rolnictwie. Jest ona najzupełniej jasna i nie pozostawia żadnych wątpliwości pod tym względem, czy mamy, czy nie powinniśmy jej ratyfikować. Mianowicie, projekt tej konwencji zobowiązuje każdego członka międzynarodowej organizacji pracy do ustalenia najniższego wieku dzieci zatrudnionych w rolnictwie na lat 14 i zezwala na pracę rolną dzieci poniżej tego wieku tylko poza ustalonymi godzinami nauki szkolnej, z zastrzeżeniem, że praca ta nie będzie szkodzić ich zajęciom szkolnym. Wprowadza ona tedy wyjątek, i wszystkie te ustawy bardzo chętnie wprowadzają wszelkiego rodzaju wyjątki, zastrzeżenia kompromisowe, ażeby umożliwić przejście od stanu dzisiejszego do stanu, w którym te konwencje zaczną obowiązywać w tych krajach, w których prawodawstwo krajowe, miejscowe jeszcze nie rozwinęło się do tego poziomu, na którym operują dane konwencje. A więc wyjątek stanowią lżejsze roboty rolne, w szczególności w okresie żniw, przy których dla dzieci poniżej lat 14. mogą być odpowiednio ustalone godziny nauki szkolnej, względnie przerywane, oraz praca rolna w szkołach zawodowych, zatwierdzonych i nadzorowanych przez władze państwowe. Toteż Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej, wysyłając swoich przedstawicieli na III Międzynarodową Konferencję Pracy, zaleciło głosować za przyjęciem projektów powyższych Konwencji, jako zgodnym z polskim ustawodawstwem pracy, jak i zamierzeniami organizacji szkolnictwa polskiego. Należy pamiętać o tym, że z jednej strony Konstytucja nasza określa wiek najniższy na lat 15, podczas kiedy Konwencja stoi na stanowisku, że 14. rok wystarcza.
Dalej dekret 7 lutego 1919 r., zatwierdzony konstytucyjnie przez Sejm ustawodawczy 22 lipca 1919 r. w artykułach 23 i 24 upoważnia opiekę szkolną: a) do ustanawiania każdego roku przerw dla ważnych robót polnych w jesieni i na wiosnę, z zastrzeżeniem, że każda z tych przerw, podzielone ewentualnie na części z powodu niepogody lub innych uzasadnionych przyczyn może trwać razem najwyżej 14 dni, b) do wyznaczenia pory dnia, w której nauka szkolna ma się odbywać, aby dzieciom pracę w polu ułatwić.
Wreszcie art. 1 wymaga poza tym, ażeby praca dzieci nie przeszkadzała ich zajęciom szkolnym, co zgadza się najzupełniej z postanowieniami dekretu.
Z tych względów Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej, Rząd Polski, polecił delegatom swoim, aby nie sprzeciwiali się przyjściu do skutku tej konwencji, i sądzę, że Wysoki Senat powinien pójść za inicjatywą Rządu. Nic widzę żadnych przeszkód, ażeby została przez Senat ratyfikowana powyższa konwencja.
Dalej jest projekt ustawy w przedmiocie ratyfikacji konwencji w sprawie odszkodowań za nieszczęśliwe wypadki w rolnictwie.
Proszę Panów, to jest zupełnie naturalna w naszych warunkach ustawa, albowiem dwa zabory, z których odtworzyło się z powrotem Państwo Polskie, a mianowicie zabór pruski i austriacki, korzystały – zabór pruski od 1900 roku, a zabór austriacki od 1887 r. – z ustaw, które zabezpieczały robotników rolnych od nieszczęśliwych wypadków. My w Kongresówce nie posiadamy odpowiedniej ustawy, ale przepisy kodeksu cywilnego, obowiązującego u nas, były zupełnie jasne i każdy z nas wie, że robotnik rolny, poszkodowany przy pracy, może wyprocesować sobie odszkodowanie. Skutkiem tego właściwie nie ma żadnej różnicy między ustawodawstwem obowiązującym w każdym z poszczególnych zaborów Polski, dlatego też ta ustawa, ta konwencja, tylko istniejący stan rzeczy kodyfikująca, powinna być przez nas ratyfikowana.
Dalej jest ustawa w przedmiocie ratyfikacji projektu konwencji o prawie zrzeszania się i koalicji pracowników rolnych, uchwalonym na trzeciej międzynarodowej konferencji pracy w Genewie 1921 roku. Nie mamy po co zastanawiać się długo nad tą konwencją. Robotnicy rolni na mocy Konstytucji korzystają z prawa zrzeszania się. Ta konwencja nic innego nie robi, jak tylko to powtarza i my tę konwencję ratyfikujemy.
Dalej jest ustawa w przedmiocie ratyfikacji konwencji, o odpoczynku tygodniowym w zakładach przemysłowych. Obowiązująca u nas ustawa z 18 grudnia 1919 r., w art. 10 i 12 ustawy o czasie pracy, czyni w zupełności zadość wymaganiom zasadniczym tego projektu konwencji, a mianowicie wymaganiom art. 2 oraz art. 4.
Art. 2 opiewa: „Cały personel zatrudniony w zakładzie przemysłowym publicznym, prywatnym lub w jego oddziałach powinien korzystać przynajmniej w każdym okresie 7-dniowym co najmniej z 24-godzinnego nieprzerwanego odpoczynku z zastrzeżeniem wyjątków przewidzianych przez art. 4”.
Wspomniałem już, że te wszystkie konwencje są bardzo łaskawe i na każdym kroku wprowadzają zastrzeżenia, które pozwalają wprowadzić zmiany do tych ustaw, które by pozwalały ustawodawstwom bardziej zacofanym zyskać na czasie i powoli, nie na drodze jakichś raptownych przemian, ale na drodze powolnej ewolucji dojść do tego poziomu, na którym znajdują się te konwencje, na którym znajdować się powinien każdy naród cywilizowany. Otóż art. 4 opiewa: „Każdy członek może zezwolić na wyjątki całkowite lub częściowe od postanowień art. 2, biorąc szczególnie pod uwagę wszelkie stosowne względy ekonomiczne i humanitarne i działają po zasięgnięciu opinii kwalifikowanych w danym zakresie związków pracodawców i robotników tam, gdzie związki takie istnieją”.
Komisja nic widziała żadnych przeszkód, które by nie pozwoliły na ratyfikowanie tej konwencji.
Dalsza ustawa, dotycząca najniższego wieku dopuszczenia młodocianych do pracy w pomieszczeniach podpokładowych i w kotłowniach, przyjęta na III międzynarodowej konferencji pracy w Genewie, i ta również ustawa nie budzi najmniejszej wątpliwości, dlatego że znajduje się w najzupełniejszej zgodzie z naszym prawodawstwem robotniczym, w szczególności z ogólnym charakterem naszej opieki nad młodocianymi. Konwencja ta powinna być przez nas ratyfikowana.
Pozostają nam jeszcze dwie konwencje. Mamy więc ustawę w przedmiocie ratyfikowania konwencji o obowiązkowych oględzinach lekarskich dzieci i młodocianych, zatrudnionych na statkach (druk sejmowy nr 672). Ta konwencja również nie budzi żadnych wątpliwości. Nie ulega wątpliwości, że z naszego ustawodawstwa wynika obowiązek oględzin lekarskich dzieci i młodocianych zatrudnionych na statkach.
Wreszcie – ostatni projekt konwencji, dotyczący używania bieli ołowianej w malarstwie, przyjęty na III międzynarodowej konferencji w Genewie. Jest to jedno z najstarszych zapoczątkowań w dziedzinie międzynarodowej ochrony pracy. Jest rzeczą nadzwyczaj ciekawą, że trzeba było prawie 60 lat, ażeby przekonać świat, że ustawa, która nam się wydaje oczywistą, jest potrzebna dlatego, że używanie ołowiu przy fabrykacji farb i używanie tych farb jest nadzwyczaj niebezpieczne dla życia i zdrowia robotników. Jest to communis opinio higienistów całego świata od lat 60. Ta ustawa nie mogła do dziś dnia stać się ustawą obowiązującą międzynarodową, bo prawodawcy różnych krajów mówili: my nie możemy tego wprowadzić, bo nie wytrzymamy konkurencji.
Włosi mówią: „Tutto il mondo e uno paese” (cały świat to jeden kraj). I rzeczywiście tak jest, że przedsiębiorcy francuscy pracują we Włoszech, włoscy pracują we Francji, wysyłają tam swoich robotników. Więc jeżeli prawodawstwo danego kraju pójdzie zbyt daleko naprzód, to kraj ten przegra, w walce konkurencyjnej, będzie zawsze pobity. I to jest argument, dla którego te najprostsze, najoczywistsze ustawy nie mogły być do dzisiejszego dnia urzeczywistnione i mogą być urzeczywistnione tylko na drodze przymusowego skodyfikowania tych przepisów. Ta ustawa jednak jest bardzo miłosierna, dlatego że w artykule 2 mówi, że postanowienia artykułu 1, zakazujące używania ołowianej bieli, nie będą miały zastosowania ani do malarstwa dekoracyjnego, ani przy robieniu szlaków i obwódek. Proszę Panów, jeżeli się mówi o szlakach i obwódkach, to przecież te szlaki i obwódki mogą tak samo mieć 2 cala, jak 3 łokcie. Otóż jak się czyta ten artykuł, to ma się wrażenie, że właściwie ustawa ta to jest tylko początek jakiejś innej ustawy, która będzie na serio regulowała tę sprawę. Ja tłumaczę to sobie oczywiście tylko tym wielkim wpływem przedstawicieli przemysłu farbiarskiego na wszystkich konferencjach pracy, że ten artykuł, który jak gdyby podważał całość tej ustawy, mógł się tu znaleźć. Cytuję to jeszcze dlatego, aby wskazać jak dalece skromne są te pożądania, z którymi występuje międzynarodowe biuro pracy i jak mało nowych obowiązków wypływa z tych ustaw dla krajów, które te ustawy ratyfikują.
Zacząłem mój referat od tego, że powiedziałem, iż nie mam żadnej wątpliwości, że ustawy te będą ratyfikowane, a między innymi i dlatego, że jedyne ustawy, które budziły jakiekolwiek bądź wątpliwości, a mianowicie ustawa o 8-godzinnym dniu pracy, ustawa o pracy nocnej kobiet i ustawa o opiece nad ciężarnymi kobietami, te trzy ustawy zostały przez Rząd nasz wycofane z Sejmu, nie zostały zupełnie dopuszczone do obrad dlatego, że budziły pewną wątpliwości To były te jedynie trzy ustawy, nad którymi mogła się u nas rozwinąć dyskusja, w której by znalazły sobie miejsce głosy protestu albo głosy rozwagi, głosy tych elementów w naszym życiu społecznym, które mówią, że nam nie wolno wysuwać się zbyt daleko naprzód dlatego, że przemysł nasz, przemysł młody, trzeba ochraniać, dlatego że przemysł ten łatwo może być pobity w walce konkurencyjnej.
Wskutek tego, ponieważ podobne wątpliwości mogą się zrodzić w sumieniach i umysłach Panów, muszę przypomnieć, że te 13 ustaw, o których tutaj mówiliśmy, zostały już przyjęte, zostały ratyfikowane przez olbrzymi szereg państw. Jeżeli nie zostały ratyfikowane przez wszystkie państwa, to według mego rozumienia, przyczyna tkwi w tym, że już po zawarciu Traktatu Wersalskiego, jak Panowie sobie przypominają, nastąpił wielki skandal światowy, a mianowicie Ameryka, która była głównym motorem tej całej pracy pokojowej, tej całej pracy traktatowej –cofnęła się przed ratyfikacją Traktatu Wersalskiego. A gdy się Ameryka wycofała, gdy nie chciała tego traktatu ratyfikować, gdy skutkiem tego przestała uczestniczyć we wszystkich .konferencjach pracy, więc rzecz prosta, że państwa, które znajdowały się ze Stanami Zjednoczonymi w walce konkurencyjnej, że te państwa ujawniły bardzo daleko idącą powściągliwość w kierunku ratyfikowania. W szczególności dotyczyło to ustawy o 8-godzinnym dniu pracy. Dlatego możemy zauważyć, że jeżeli konferencja waszyngtońska określiła jako ostatni termin dla ratyfikacji konwencji uchwalonej w Waszyngtonie, dzień 1 lipca 1921 r., to w tym terminie zdaje się nigdzie w żadnym państwie żadna z konwencji nie była ratyfikowana. Wydaje mi się, że to dlatego, że ponieważ Anglia ujawniła wielką powściągliwość w tej dziedzinie ze względu na abstynencję Ameryki, inne państwa poszły za przykładem Anglii i mówiły: „nie spieszmy się”. Od tego czasu minął szereg lat i olbrzymi szereg państw tę ustawę ratyfikował. Wysoki Senat pozwoli, że wspomnę o tych państwach dlatego, że to nam pomoże rozświetlić w naszej świadomości wątpliwości, które możemy mieć na punkcie konkurencji, gdy niektórzy mówią, że nasz przemysł nie wytrzyma konkurencji z przemysłem w innych państwach. Mianowicie ustawa o bezrobociu została ratyfikowana przez Bułgarię, Danię, Finlandię, przez Wielką Brytanię, przez Grecję, przez Indie, Norwegię, Rumunię, Szwecję, Czechosłowację. Jeżeli może być mowa o konkurencji pomiędzy naszym przemysłem a przemysłem państw ościennych, to przede wszystkim musimy mieć na uwadze przemysł Czechosłowacji, Rumunii i Bułgarii, tych krajów, które z nami konkurują. A wszystkie te kraje ratyfikowały już te ustawy. Konwencję w przedmiocie zakazu pracy nocnej dla młodocianych ratyfikowały dotychczas Bułgaria, Wielka Brytania, Grecja, Indie, Czechosłowacja, Rumunia itd., itd. My nie jesteśmy wcale odosobnieni i jesteśmy bardzo dobrze zabezpieczeni przeciwko wszelkiej konkurencji nieuczciwej i nielojalnej przez to samo, że wszystkie te państwa, z którymi moglibyśmy ewentualnie konkurować, już ratyfikowały tę ustawę. Dla mnie nie ulega najmniejszej wątpliwości, że to, co my dziś tutaj uczynimy, a niewątpliwie, że Wysoki Senat, jeżeli można, jednomyślnie uchwali i ratyfikuje te konwencje, a uważam, że jednomyślna ratyfikacja ma bardzo wielkie znaczenie prawno-państwowe, o czym jeszcze pozwolę sobie parę słów powiedzieć – że to jest zapoczątkowanie wielkiej akcji prawodawczej, która może ludzkości przyniesie nie tylko pokój w stosunkach wewnętrznych, a może ludzkości przynieść spokój w stosunkach międzynarodowych i może tylko naprzód posunąć sprawę doskonalenia się człowieka i doskonalenia się Państwa. To dzisiaj dla nikogo w świecie nie ulega żadnej wątpliwości. I gdyby nie marazm powojenny, gdyby nie niepewność jutra, wśród której żyjemy, sprawy te należałyby od dawna do przeszłości.
Sprawy te spoczywają w ręku człowieka, który nosi nazwisko Albert Thomas. I ja, referując dzisiaj tę sprawę przed Wysoką Izbą Senatorską, nie mogę nie wspomnieć o wielkich zasługach tego najznakomitszego dzisiaj w Europie organizatora pracy. Nie mogę nie wspomnieć także ze względu na te olbrzymie usługi, które Państwu Polskiemu oddał Albert Thomas od samego początku istnienia Rzeczypospolitej (Brawo).
Albert Thomas, proszę Pań i Panów, należał do tej grupy Francuzów, dla której Polska nigdy nie przestawała istnieć i nawet w czasach, kiedy we Francji, ze względu na sojusz, którym Francja z Rosją związać się musiała w pewnym momencie swoich dziejów, ze względu na niebezpieczeństwo niemieckie, w tych czasach, które my pamiętamy, nasze pokolenie dokładnie pamięta, w tych czasach, kiedy uchodziło za niewłaściwe mówić o Polsce w Paryżu, dlatego, że to wchodziło w granice bardzo delikatnych interesów niemiłych dla ambasady wszechmożnej cara w Paryżu, to Albert Thomas należał do grupy Francuzów, która wyszła z Ecole Normale Supérieure, w której to Ecole Normale żyła tradycja nieprzerwana, wieczna tego wielkiego wpływu jaki w niej przed 50-60 laty wywierał przyjaciel Adama Mickiewicza, najwybitniejszy historyk francuski Jules Michelet. I Albert Thomas nigdy nie miał żadnej wątpliwości, że Polska powstanie. I kiedy ta Polska z grobu powstała, gdzie tylko można było Państwu Polskiemu oddać usługi, on te usługi oddawał. Miałem sposobność bardzo bliskiego przyjrzenia się tym sprawom, kiedy decydowała się sprawa Górnego Śląska w Genewie. I jeżeli ta sprawa została w sposób dodatni w pewnym sensie dla Państwa Polskiego załatwiona, to proszę Wysoki Senat wierzyć, że wielką jest w tej sprawie zasługą interwencja Alberta Thomasa.
Albert Thomas to nie jest żaden światoburca, to nie jest żaden rewolucjonista, to jest człowiek wielkiego umiaru i wielki prawodawca.
Jeżeli Panowie przyjrzą się choćby ustawom, które mamy ratyfikować, to zobaczą, że ustawy te są tak ułożone, że nie mogą nie być przyjęte. Bo jeżeli ta czy inna ustawa istotnie spotka się z zasadniczą przeszkodą, wynikającą z układu życia w danym kraju, to ta ustawa zawiera furtkę, która być może przez dane państwo stosowana i może sprawić o tym, że niebezpieczeństwo tej ustawy może być zawieszone. Mówię to ze względu na uwagi, które zostały dzisiaj uczynione na Komisji, a które sprowadzają się do tego: może się zdarzyć, że jeżeli my ratyfikujemy te ustawy i te ustawy będą obowiązywały, że one mogą nas narazić na pewne b. uciążliwe procedury stosowane przez różne instancje ustanowione przez Traktat Wersalski (w artykułach 409 i następnych).
Mnie się zdaje, że te możliwości zupełnie nie istnieją, chyba na papierze, i jeśli Państwo Polskie przyjmie te ustawy i będzie je lojalnie wykonywało, to nigdy nie znajdzie się w takiej sytuacji, w której nasze prawa suwerenne mogłyby być w jakimkolwiek sensie umniejszone.
Dla tych wszystkich względów w imieniu Komisji Spraw Zagranicznych Senatu proszę o uchwalenie następującego wniosku: Senat przyjmuje i uchwala projekty Konwencji w ilości trzynastu uchwalane przez Sejm, bez zmian (Brawo).
Stanisław Posner
Powyższy tekst jest zapisem przemówienia wygłoszonego na 41. posiedzeniu Senatu RP w dniu 19 grudnia 1923 r. Tekst ten ukazał się następnie w książce Stanisława Posnera „Pięć lat pracy w Senacie Rzeczypospolitej 1922-1927”, Księgarnia Robotnicza, Warszawa 1928. Od tamtej pory tekst nie był wznawiany, ze zbiorów Remigiusza Okraski, poprawiono pisownię wedle obecnych reguł.