Polska Partia Socjalistyczna
Od bezrobocia, głodu, wojny… brońmy się sami
[1932]
Miliony matek, gdybyście stały pod czerwonymi sztandarami socjalizmu, który zwiastuje wam wyzwolenie, nie cierpiałybyście tak okrutnie, nie żyłybyście w ciągłej męce i poniżeniu!
Czy pamiętacie, jak po raz pierwszy poczułyście nowe życie w swym łonie?
Szczęśliwa matka, która wie, że dziecko jej przyjdzie na świat w mieszkaniu chociażby najskromniejszym.
Szczęśliwa matka, jeżeli jest pewna, że ona i ojciec są zdrowi; dziecko, oczekiwane z tęsknotą, będzie wówczas zdrowe i nie będzie ciężarem dla nikogo. Chciałaby poświęcić temu nowemu człowiekowi całą miłość, na jaką stać serce matczyne.
Ich dziecko!
Czy dużo takich szczęśliwych matek naliczymy wśród klasy robotniczej?
CZEMU PŁACZESZ, KOBIETO?
Nie widzę obrączki na twoim palcu, tego symbolu łączącego dwoje ludzi, mężczyznę i kobietę. Dziecko twoje, to dziecko troski. Nieślubne dziecko urodziło się z koroną cierniową, którą i ty nieszczęśliwa nosisz na skroniach. Cierpienia w okresie ciąży, piekielne męki niepewności: co będzie, gdzie znajdę przytułek, kiedy nadejdzie ciężka godzina rozwiązania? Nie masz dachu nad głową, nie będziesz mogła miłością otoczyć swojego dzieciątka. Napiętnowane „grzechem” matki, wychowa się między obcymi. Serce twoje pełne lęku! Czyha ma twoje dziecko niebezpieczeństwo występku i straszne mury więzienia dla ,,złych dzieci”...
Nie ma domów matek, chociaż macierzyństwo uchodzi za najszczytniejszy obowiązek kobiety. Tak mówią faryzeusze, ale dla biednej kobiety to dostojeństwo, ten majestat, jest zazwyczaj przekleństwem…
GDYBY MATKI CHCIAŁY...
O czym myślisz wynędzniała, przedwcześnie postarzała kobieto? Poczułaś nowe życie w swym łonie. Załamujesz ręce w strasznej rozpaczy, zwątpieniu. I znowu czekają cię miesiące męczeństwa. Ciało i serce twoje wycieńczyły i sponiewierały ciągłe ciąże. Wyczerpująca praca w fabryce, w biurze, w domu czy na roli nie pozwala ci na odpoczynek. W nędznej izbie bezrobotny mąż i sześcioro dzieci, wiecznie głodnych, dla których nie masz ani bielizny, ani odzienia, ani pościeli, ani chleba naszego powszedniego.
Maleńki synek przykuty już przez dwa lata do łóżka, wykrzywione nóżki, zapadła klatka piersiowa; wodzi za tobą oczyma, jakby prosił o wyzwolenie z męki niezasłużonej. Kochasz to nieszczęśliwe dziecko, a jednak pomóc mu nie możesz. Chciałabyś twoim dzieciom przysporzyć szczęścia i wesela, dać jak najwięcej radości, a z ust twoich padają straszne słowa przekleństwa, a ręce twoje zadają im razy. Bijesz swoje dzieci, ty, własna ich matka.
SZUKAJ WINOWAJCÓW!
Czy to twoja wina, nieszczęśliwa kobieto? Gdyby ciebie jedną los tak okrutnie dotknął, można by ci dopomóc, ale
OBEJRZYJ SIĘ WOKOŁO...
W miastach i po wsiach wszędzie widzisz miliony matek, które prowadzą taki sam nędzny żywot. Rodzą dzieci nieszczęśliwe, skazane na nędzę. Nie ma dla nich miejsca, są niepotrzebne. Uciekasz przed nieszczęściem, przerywasz ciążę. U wezgłowia staje groźba śmiercią albo długa, częstokroć nieuleczalna choroba kobieca, albo nawet więzienie za niedozwolony zabieg.
Nie wolno ci bowiem, matko wynędzniała, proletariuszko, mieć tyle dzieci, ile byś chciała. To przywilej kobiet bogatych!
Socjaliści walczą
O PRAWO ŚWIADOMEGO MACIERZYŃSTWA.
Ty sama powinnaś mieć prawo stanowienia o tym, ile chcesz, ile możesz mieć dzieci. Na tobie bowiem spoczywa odpowiedzialność za ich zdrowie, wychowanie.
Dzisiejszy porządek społeczny, zbudowany na wyzysku i kłamstwie, obroniony przez kler wszystkich wyznań, poniewiera godnością kobiety z ludu, zamieniając ją w maszynę do rodzenia dzieci. Kobiety klas posiadających wolne są od obowiązku nieograniczonego rodzenia i nikt nie grozi im za to karami piekielnymi.
Czy widzicie już drogę, która prowadzi przez SOCJALIZM do Waszego wyzwolenia? Odwróćcie serca wasze od fałszywych opiekunów! Dzieci proletariatu nie znają szczęśliwego dzieciństwa, promiennej młodości. Kuma troska staje u wezgłowia kołyski i śpiewa pieśń smutku.
Płaczesz, matko, nad niedolą własną i twojego dziecka. Wiesz, jaki los je czeka, ciężka praca, głód, a często zatracenie przez występek.
Dzieci ludzi uprzywilejowanych uczą się, bawią, otacza je miłość, są szczęśliwe.
Kłamcy i obłudnicy powiadają wam, że to Pan Bóg doświadcza wasze umęczone dusze. Każą wam bez buntu znosić ciężkie brzemię życia, bo taka jest rzekomo wola Boga.
Jesteście odpowiedzialne za sponiewierane życie waszych dzieci. Podnoszą one błagalnie ręce i wołają do was:
MATKI, POMÓŻCIE NAM!
Możecie im dopomóc.
Socjaliści wyzwolą wasze dzieci z piekła pracy dziecięcej. Nawet czteroletni drobiazg zmuszali dawniej kapitaliści do ciężkiej 15-godzinnej pracy! Nie bali się gniewu bożego, nie bali się piekła. Praca kobiet i dzieci – to źródło największego zysku dla fabrykantów i obszarników. Toteż
SOCJALIZM WALCZY O OCHRONĘ MATKI I DZIECKA
przed tym wyzyskiem.
Gdyby matki chciały usłyszeć ostrzegawczy głos socjalistów, stanęłyby do walki o życie i dusze swoich dzieci.
MUSICIE STOCZYĆ WALKĘ O SZKOŁĘ!
Już od zarania życia dziecka świat kapitalistów urabia dusze młodego pokolenia na powolne narzędzia dla swoich celów i interesów.
Szkoła, miast być świątynią miłości bliźniego, jest dziś ośrodkiem, w którym słabe, nieświadome dusze dziecięce zatruwa się jadem nienawiści wyznaniowej czy narodowej. Wpaja ona pokorę, posłuszeństwo i uczucie lęku przed silniejszymi. Zaszczepia dziecku błędny pogląd, że wielkość czy sławę narodu zawdzięcza się jednemu, wybranemu przez los, bohaterowi. Stawia się go na wyżynach, otacza dymem kadzideł. Zobowiązuje się naród do czci, do ślepej wiary w jego wszechwiedzę i potęgę. Znaczenie szerokich mas ludowych, ich wpływ na losy narodu, stawia się bardzo nisko i wiara we własne siły zanika.
Matki, brońcie wasze dzieci przed tą trucizną, podawaną w szkole waszym synom i córkom. Pamiętajcie, że tylko miliony mózgów, miliony rąk roboczych składają się na wielkość narodu i państwa.
Ale jest jeszcze jedno, największe bodaj, niebezpieczeństwo zagrażające wam i waszym dzieciom: niebezpieczeństwem tym jest
WOJNA.
Po czteroletniej wojnie światowej, rzezi, jakiej nie znają dzieje, zdawało się ludziom dobrej woli i szlachetnego serca, że była to ostatnia wojna.
18 000 000 trupów zasłało przecież pobojowiska. Zatruci jadem nienawiści, ludzie mordowali się bez opamiętania. Dopiero konając w mękach najstraszliwszych rozumieli oni całą straszną prawdę zbrodni kainowej.
Przed oczyma bielmem zachodzącymi stawały im okropne widma: wszędzie krew, wszędzie szczątki ludzkie. Nie zabijajcie się, bracia! płaczą żony, matki, dzieci.
Płacze sumienie, sumienie ukrzyżowane, sponiewierane, opluwane.
Las krzyży na południu i północy, ma wschodzie i zachodzie oskarża, woła wielkim głosem, ostrzega przed zbrodniami tych, których rzemiosłem jest wojna.
Podczas gdy odziani w mundury wojskowe wasi mężowie, bracia, synowie, mordowali się wzajemnie, w zgodzie i jedności pracowała bez wytchnienia złowroga moc, nie znająca frontów i granic, potęga, której na imię międzynarodowy kapitał wojenny.
Przed tą potęgą korzą się rządy, chylą głowy przedstawiciele wszelkich wyznań, które przecież głoszą wzniosłe hasło „nie zabijaj” i nakazują miłość bliźniego. U wrót mocarzy kapitału wojennego kończy się władza zarówno duchowna, jak i świecka. Do swojego rydwanu wprzęgli wszystko i wszystkich, oni – panowie życia i śmierci całej kuli ziemskiej. Swoimi zdradzieckimi sidłami omotali duszę twego dziecka.
MATKO, CZY ZROZUMIAŁAŚ, Z KTÓREJ STRONY GROZI NIEBEZPIECZEŃSTWO?
Znakomicie zorganizowani, sieją niezgodę nie tylko między¡narodami, ale i rzucają braci przeciwko braciom we własnym kraju. Przez sprzedajną prasę przygotowują swoje dzieło zniszczenia.
Kiedy matki opłakują synów, żony – mężów, siostry – braci, oni liczą zyski wojenne.
Armaty, karabiny maszynowe, samoloty, granaty, szrapnele, gazy trujące – byle dużo, byle jak najwięcej rzucić między walczących narzędzi mordu i zniszczenia.
Śmierć i cierpienia milionów to dla nich gra jak każda inna, bo wojna – to niewyczerpane źródło dochodów. Śpiewami, pochodami, mundurami wojskowymi, odznakami za wierną ¡służbę, opowieściami o cnotach wojennych, o konieczności rozlewu krwi zasłaniają przed młodzieżą prawdę o zgrozie, mordzie i bezcelowej pożodze wojennej.
Już przed wojną światową socjaliści we wszystkich krajach walczyli o możliwość porozumienia między narodami. Zbyt mała była świadomość nieszczęścia, które sprowadzi wojna, za słaba siła ludu pracującego. Nie można już było wstrzymać w biegu strasznego koła, miażdżącego dorobek stuleci.
Czy podałyście socjalistom pomocną dłoń w tych strasznych dniach, kiedy rozpoczęły się zmagania między narodami?
Nie pomogą stare sposoby, nie pomogą łzy i wzywanie pomocy niebios. Kobiety muszą stanąć razem z mężczyznami do przebudowy całego ustroju społecznego.
Widzicie, że stary porządek już się rozsypuje. Widzicie na całym świecie bezrobocie, głód, coraz większą nędzę. Widzicie, że silni i możni dnia dzisiejszego, że przemądrzali „mężowie opatrznościowi” nie umieją dać pracy ludziom.
Sto milionów mężczyzn, kobiet i dzieci – to ofiary strasznego nieszczęścia – BEZROBOCIA.
Za winy tych, co dziś rządzą, głuchych i ślepych na ostrzegawcze znaki socjalistów, znosicie męki i musicie patrzeć na nieszczęsną dolę waszych dzieci.
Czy nie ma ratunku, czy nie świta nadzieja lepszej przyszłości?
Słuchajcie, matki! Zwiastujemy wam radosną nowinę!
Pod czerwonymi sztandarami socjalistycznymi gromadzą się we wszystkich krajach mężczyźni, kobiety, młodzież, dzieci. Rośnie siła, która może zmienić i zadziwić cały świat.
Mówią różnymi językami, mają różnie zwyczaje i obyczaje owi proletariusze różnych krajów, ale łączy ich jeden cel: WŁADZA DLA LUDU PRZEZ LUD.
Wypowiedzieli walkę kapitalistom, podżegaczom wojennym, głoszą hasła
BRATERSTWA LUDÓW.
Jeżeli zrozumiecie, że nie ma innej drogi prowadzącej do zrzucenia jarzma, które was przygniata i unieszczęśliwia,
jeżeli uwierzycie, że socjalizm da wolność, pracę.
złączycie się z wielką armią socjalistyczną.
Dwa miliony kobiet w Europie, Ameryce, Azji, Afryce, Australii należy do partii socjalistycznych.
W Polsce socjalistyczne organizacje kobiece obejmują i jednoczą kobiety miast i wsi. Nie zwlekajcie więc, aby nie zbrakło was w szeregach walczących Socjalizmu, aby nie zbrakło Was w szeregach walczących o chleb, lepszą dolę dla was i waszych dzieci!
Powyższy tekst to cała broszura wydana przez PPS w roku 1932. Od tamtej pory nie była wznawiana, poprawiono pisownię według obecnych reguł.