Jarosław Tomasiewicz
Niepodległościowe tradycje socjalizmu polskiego
Wielu emigrantów znajdowało oparcie dla swych niepodległościowo-rewolucyjnych dążeń w teoriach socjalistycznych, z którymi zetknęli się na Zachodzie. Do pionierów tego nurtu zaliczyć możemy Adama Gurowskiego, uczestnika powstania listopadowego, który w 1834 r. założył pismo „Przyszłość”. Gurowski bodaj jako pierwszy spośród Polaków uznał proletariat za silę sprawczą, niebawem jednak ukorzył się przed carem i przeszedł na pozycje panslawizmu. Czerwony sztandar podjęli jednak inni. Pod wpływem Buonarrotiego znaleźli się m. in. Tadeusz Krępowiecki, Stanisław Worcell i Zenon Świętosławski; z Blanquim współpracowały sekcje TDP Paryż, Poitiers, Grenoble i pojedynczy działacze jak Krajewski; sporą gromadkę stanowili saint-simoniści: Bohdan Jański, Ludwik Królikowski, Szymon Konarski, Lenard Rettel, Józef Ordęga.
Ciekawą postacią był fourierysta Jan Czyński (1801-76). Socjalizm łączył z programem rozwoju mieszczaństwa, był przy tym przekonany, że postępowe reformy społeczne może przeprowadzić silna monarchia (a nie republika demokratyczna, będąca jego zdaniem narzędziem w ręku szlachty). Przywiodło go to do współpracy z Hotelem Lambert, pod auspicjami którego wydawał w latach 1843-1845 „Echo Miast Polskich”. Dodajmy jeszcze, że Czyński, sam wywodzący się z rodziny frankistowskiej, był wielkim orędownikiem równouprawnienia Żydów.
Polski socjalizm nie był jedynie dziełem rozproszonych jednostek ale przejmował formy organizacyjne. We wrześniu 1834 r., po usunięciu akcentów socjalistycznych z programu TDP, Krępowiecki, Worcell i Świętosławski utworzyli w Londynie Gminę Emigracji Polskiej. W następnym roku działacze ci tworząc wespół ze zrewoltowanymi chłopami-żołnierzami organizację Lud Polski, w skład którego wchodziły Gromady Grudziądz, Humań i Praga. Odezwa Gromad „Do Emigracji Polskiej” zaczyna się od słów „Polska upadła egoizmem...”. Worcell swój socjalizm wyprowadzał na równi z zasad Ewangelii (co nie przeszkadzało mu być surowym krytykiem Kościoła) i demokracji głosząc, że „demokratyzm (...) nazywa się (...) pod względem społecznym socjalizmem”. Mocno akcentował też narodowy wymiar socjalizmu pisząc np. „Antysocjalnością – wszelkie wynarodowienie, (...) antysocjalnością na koniec – wszelkie marzenia w ogóle człowieczeństwa bez podziału na kraje i narodowości...”. W GLP dochodzi niebawem do sporów wewnętrznych: większość członków przyjmuje autorytarny socjalizm chrześcijański Świętosławskiego.
Wobec narastania w Gromadach mistycyzmu, Worcell opuszcza je w 1840 r. i wstępuje do Zjednoczenia Emigracji Polskiej, gdzie socjalistyczne tendencje wyrażają Wyznawcy Obowiązków Społecznych, Gmina Havre czy Stowarzyszenie Demokracji Polskiej XIX wieku. Po 1848 r. Worcell wraca do TDP, udzielając się w „Demokracie Polskim”, działa też w Komitecie Centralnym Demokracji Europejskiej Mazziniego. Wspomnijmy jeszcze w tym miejscu o socjalistycznych hasłach głoszonych przez pismo „Północ” (1835), związane z mazzinistowską organizacją Młoda Polska. Dodajmy wreszcie, że nestor polskiej demokracji Joachim Lelewel w 1847 r. znalazł się obok Marksa w Międzynarodowym Towarzystwie Demokratycznym.
Idee socjalistyczne przenikały do kraju. Podjął je ksiądz Piotr Ściegienny (1810-90), przywódca chłopskiego sprzysiężenia niepodległościowego na Kielecczyźnie w 1844 r. Organizując „rolników i rzemieślników, nieszczęśliwych oficjalistów i żołnierzy” do walki z zaborcą głosił zarazem rewolucyjny internacjonalizm: „W przyszłej wojnie staną chłopi i mieszczenie polscy i rosyjscy z jednej stronie i panowie, i królowie polscy z drugiej strony...”.
Wszelako czołowym polskim socjalista tego okresu był Edward Dembowski (1822-46), który niezależnie od Marksa dopracował się zbliżonych do marksizmu poglądów. Dembowski skojarzył materializm z dialektyką, wierzył w determinizm historyczny prowadzący do komunizmu, krytykował zachodnich socjalistów za reformizm, głosił ideę międzynarodowej solidarności sił rewolucyjnych. Zarazem ten działacz konspiracyjnego Związku Narodu Polskiego ściśle łączył rewolucję społeczną ze sprawa polska („Co polskie toć nie szlacheckie, ale jest ludowe”). Przedwczesna śmierć Dembowskiego w powstaniu krakowskim była dotkliwym ciosem dla polskiej rewolucyjnej lewicy.
Polski ruch socjalistyczny nadal jednak się rozwija. Obok dawnych działaczy GLP (Świętosławski, Ludwik Oborski) tworzą go nowi ludzie (Henryk Abicht, Jakub Majewski, współpracownik Hercena Stanisław Tchórzewski). W 1853 r. powstaje Towarzystwo Emigracji Polskiej Zasad Gminowładno-Społecznych pod hasłem „Niech żyje Polska Republika Demokratyczna i Socjalna!”. Po 1855 r. TEP przekształcone zostało w Gromadę Rewolucyjną Londyn z płk. Oborskim na czele. Nowej formule organizacyjnej towarzyszyła ewolucja programowa: o ile Towarzystwo opowiadało się za własność gminną, demokracją bezpośrednią i Stanami Zjednoczonymi Europy, o tyle GRL głosiła hasła własności ogólnospołecznej, scentralizowanej władzy w stylu jakobińskim i zjednoczenia narodów słowiańskich. Około 1856 r. Gromada nawiązuje współpracę z Międzynarodowym Związkiem Rewolucyjnym.
W tym samym roku we Francji z TDP wyłonił się Zbór Bratni pod wodzą dr. Franciszka K. Zawadzkiego (1812-58). Jego program – pominąwszy postulat socjalistycznej Rzeczpospolitej Słowiańskiej – przypomniał zasady Towarzystwa Emigracji Polskiej. Warto wspomnieć tu o broszurze Zawadzkiego „Co teraz robić?” (Londyn 1856), w której podkreśla on nierozerwalny związek między rewolucją europejską a niepodległością Polski. Przeczytać w niej można „nie może być Polakiem, kto nie jest rewolucjonistą i tylko rewolucjonista może być Polakiem”.
Nowym impulsem dla rozwoju polskiego socjalizmu było postanie styczniowe i związane z nim narodziny I Międzynarodówki. Emigranci polscy garną się do międzynarodowych organizacji rewolucyjnych, widząc w nich szansę na kontynuowanie walki.
Już w 1864 r. gen. Józef Hauke-Bosak, Ludwik Bulewski i Leon Zienkowicz tworzą Ognisko Republikańskie Polskie – Sekcję Alliance Universelle Republicaine (organizacji utworzonej przez Mazziniego ale opanowanej przez Bakunina). Poglądy Bulewskiego (później agenta Komuny Paryskiej) dobrze oddaje tytuł wydawanego przez niego pisma: „Rzeczpospolita Polska Federacyjna, Demokratyczno-Socjalna wpośród Stanów Zjednoczonych Słowiańszczyzny i Ludzkości”. Hauke-Bosak natomiast daje się poznać jako zwolennik strajku (broszura „La Greve”, 1869) oraz działacz pacyfistycznej Ligi Pokoju i Wolności, domaga się uspołecznienia ziemi i oddania narzędzi pracy stowarzyszeniom robotniczym.
W Genewie w latach 1866-67 Józef Brzeziński i Józef Tokarzewicz propagują na łamach „Gminy” socjalizm agrarny w lelewelsko-hercenowskim duchu. Stawiają sobie za cel „Reorganizację obecnego ustroju społecznego (...) dokonaną na zasadzie starodawnych urządzeń gminnych, (...)” oraz „Obalenie dzisiejszego układu państwowego na ziemiach polskich dla i przez federację ludów słowiańskich”. W 1870 r. w Paryżu pojawia się „Zmowa” Jana A. Medekszy – pismo łączące hasła anarchistycznego „gminowładztwa” z postulatem niepodległości Polski, Litwy i Rusi.
Spora grupa Polaków związała się z Międzynarodowym Stowarzyszeniem Robotników. Należeli do nich m.in. Jan Kryński, Antoni Żabicki, Konstanty Bobczyński, Aleksander K. Wernicki, Walery Wróblewski, Emil Holtorp, Józef Ćwierciakiewicz, F. Rybczyński, L. Oborski. Z Pierwszą Międzynarodówką sympatyzuje „Głos Wolny” (Londyn), Gmina Lozanna Zjednoczenia Emigracji Polskiej, londyńskie Towarzystwo Robotników Polskich, paryskie Towarzystwo Pracujących Polaków. Współpraca z Marksem nie oznaczała jednak przejęcia jego poglądów, np. Ćwierciakiewicz (do maja 1863 r. przedstawiciel powstańczego Rządu Narodowego) był proudhonistą, Walerian Mroczkowski – anarchizującym socjalistą agrarnym. Prawdę powiedziawszy, polscy działacze MSR na ogół nie byli socjalistami a z Międzynarodówką wiązali się najczęściej z powodu jej propolskiego stanowiska.
W okresie istnienie Komuny Paryskiej polscy socjaliści tworzą Komitet Socjal-Demokratyczny Polski, który jednak ulega rozbiciu na skutek późniejszych represji. Po upadku Komuny ośrodkiem polskiego socjalizmu stał się Londyn: tam znaleźli się Wróblewski, Teofil Dąbrowski, Włodzimierz Rożałowski i Józef Rozwadowski, tam ukazywało się związane z Międzynarodówką pismo „Nowiny Wychodźstwa i z Kraju” Klemensa Wierzbickiego. W kwietniu 1872 r. odbudowana zostaje Sekcja Polska MSR: T. Dąbrowski, Ludwik Miecznikowski, Edward Lech-Szyrma, Karol Świdziński, Ernest Pruszyński, Eugeniusz Kompański – w sumie ok. 30 osób. W sierpniu tego samego roku Oborski i Kryński tworzą Związek Ludu Polskiego „w celach odbudowania ojczyzny prace swoje kombinując z pracami Słowian do politycznej federacji i z pracami klas robotniczych do emancypacji prac spod przewagi kapitału zmierzających”. Z organizacją tą, kontynuującą tradycję GLP, związani byli też Mroczkowski i Wróblewski.
Drugim skupiskiem polskiej lewicy była Szwajcaria. W Zurychu w maju 1872 r. powstało Towarzystwo Polskie Socjalno-Demokratyczne (Tokarzewicz, Kasper Turski, Emil Szymanowski, Franciszek Łętowski, Aleksander Kryłowski). W jego programie mieszały się elementy socjalizmu agrarnego i marksizmu, niebawem znalazło się ono pod wpływem Bakunina (przypomnijmy, że w bakuninowskim Fraternite Internationale działali m.in. Mroczkowski, Tchórzewski i Stanisław Zagórski). Towarzystwo zmieniło swój dotychczasowy program ustanowienia Polskiej Republiki Socjaldemokratycznej i przekształciło się Towarzystwo Polskie Socjalno-Rewolucyjne. Nowa wersja programu TPSR przewidywała, że jedyną formą organizacji społeczeństwa miała być federacja wolnych gmin, jednak pominięcia sprawy niepodległości Polski doprowadziła do rozpadu tej kilkudziesięcioosobowej grupy.
Do kraju idee socjalistyczne nie dotarły jednak z emigracji, lecz poprzez uniwersytety rosyjskie, gdzie studiujący Polacy dostawali się pod przemożny wpływ narodnictwa. Już w 1874 r. Aleksander Więckowski tworzy w Petersburgu studenckie kółko socjalistyczne, młodzi Polacy podejmują decyzję o rozpoczęciu działalności w Królestwie Polskim. Czołowym działaczem socjalistycznym stał się tam zdeklarowany internacjonalista Ludwik Waryński, ale ciśnienie idei patriotycznych było silne. Program warszawski Socjalno-Rewolucyjnego Stowarzyszenia Polaków z 1878 r. przewidywał rozwiązanie kwestii polskiej łącząc podejście narodowe i anarchistyczne: „Wolność polityczna i narodowościowa zapewniona przez federację grup wytwórczych ludu polskiego w granicach narodowości”. W programie Stowarzyszenia znalazła się też wzmianka o walce „z zaborczym rządem, który do wyzyskiwania ekonomicznego dołączył niesłychany ucisk narodowości” (co jednak zostało usunięte przez Waryńskiego). Także inny punkt wykazał wrażliwość pionierów socjalizmu na sprawy narodowe: „Uznając solidarność wszystkich narodów w walce o rewolucję społeczną, pragniemy zupełnej samoistności partii socjalistycznych Rusinów, Białorusinów i Litwinów”. Nawet w wersji „brukselskiej” programu pojawiły się słowa „triumf zasad socjalizmu jest koniecznym warunkiem pomyślnej przyszłości narodu polskiego”. Kontynuujące działalność tego środowiska Stowarzyszenie Socjalistów Polskich Równość w 1880 r. również odwoływało się do zasady etnicznej projektując „przeprowadzenie organizacji socjal-rewolucyjnej w trzech zaborach polskich”.
Od początku obecny był w polskim socjalizmie nurt narodowy (Więckowski, Józef Uziembło, Erazm Kobylański) i tylko przypadek zdecydował, że przewagę w tym czasie zdobyli internacjonaliści. W 1879 r. polskie kółka socjalistyczne rozsiane po imperium rosyjskim (Petersburg, Warszawa, Wilno, Moskwa, Kijów) łączą się w Gminę Socjalistyczną Polską, która stawia niepodległość jako cel pierwszoplanowy. Po aresztowaniach w lutym 1880 r. akcję socjalistyczną w Warszawie wznawia Kazimierz Sosnowski (spośród innych działaczy warto wymienić Tadeusza i Zygmunta Balickich). Gmina Warszawska prowadzi działalność wśród robotników warszawskich: kieruje do nich odezwę z okazji 50. rocznicy powstania listopadowego, wydaje „Gawędy z Ludem Roboczym”, tworzy nawet bojówkę (tzw. Robotnicza Rada Obrończa) dla celów terroru ekonomicznego. W lutym 1881 r. masowe aresztowania rozbijają jednak GSP (najpierw w Warszawie, Wilnie i Petersburgu, potem w Kijowie i Moskwie). Balicki ucieka wprawdzie do Galicji (gdzie przyszły autor „Egoizmu Narodowego”, wedle Daszyńskiego, „wkrótce stał się jednym z wodzów lwowskiego socjalizmu”), ale zalążek niepodległościowego socjalizmu nie rozwinął się.
Po rozbiciu Gminy Polskiej jej niedobitki (Aleksander Dębski, Tadeusz Rechniewski, Stanisław Kunicki, Edmund Płoski) utworzyły w Petersburgu jeszcze w tym samym roku Polsko-Litewską Partię Socjal-Rewolucyjną, ale pałeczkę w socjalistycznej sztafecie ponownie przejmują internacjonaliści. Utworzona przez nich latem 1882 r. Socjalno-Rewolucyjna Partia Proletaryat radykalnie – wbrew stanowisku Marksa i Engelsa nawet! – odcina się od hasła niepodległości. Na konferencji w Wilnie w styczniu 1883 r. odrzuca koncepcję powołania odrębnej polskiej partii rewolucyjnej, opowiadając się za tworzeniem „grup polskich, litewskich, białoruskich... w składzie jednolitej partii działającej w granicach państwa rosyjskiego”. Z drugiej wszakże strony SRPP w praktyce dbała o swoją niezależność: umowa z Narodną Wolą rozgranicza terytorialne strefy wpływów obu partii, przewiduje samodzielność proletariatu i stworzonego przezeń rządy rewolucyjnego w Polsce. Historyk Wielkiego Proletariatu Żanna Kormanowa zauważyła: „Stwierdzić nawet należy specyficznie polską personalną i ideologiczną ciągłość niejako – w szeregach pierwszych socjalistów spotyka się nierzadko eks-powstańców styczniowych czy też członków rodzin o żywej tradycji powstańczej, w ideologii kółek występują odgłosy zarówno idei rewolucyjno-demokratycznych 1846 i 1848 r., jak też socjalnego fermentu lewicy czerwonych”. Rzeczywiście, sami proletariatczycy w listach więziennych powtarzali słowa Zawadzkiego: „kto nie jest rewolucjonistą, ten Polakiem nie jest”.
Niezależnie od SRPP działa socjaldemokratyczna grupa Stanisława Krusińskiego (m.in. Ludwik Krzywicki), uważająca tworzenie partii socjalistycznej w Polsce za przedwczesne. Odnotować tu warto, że Krusiński w 1880 r. wysłał delegata do Lwowa na obchody 50-lecia powstania listopadowego. Pod wpływem krusińszczyków pozostawała niewielka grupa rozłamowa – Partia Robotnicza Solidarność – odrzucająca wszelkie postulaty polityczne na rzecz walki ekonomicznej.
Równocześnie – choć ze względu na zacofanie ekonomiczne prowincji mniej prężnie – rozwijał się ruch socjalistyczny w Galicji. Od 1870 r. Wydawane jest tam pismo „Rękodzielnik”, z którym współpracował m.in. Bolesław Limanowski. W 1878 r. pojawia się we Lwowie wyraźnie polityczne już pismo „Praca” pod redakcją Józefa Daniluka (notabene uczestnika powstania styczniowego). Środowisko skupione wokół „Pracy” (odnotujmy tu obecność Antoniego Mańkowskiego – powstańca 1863 r.) sformułowało w 1881 r. program Galicyjskiej Partii Robotniczej. Mimo werbalnej krytyki Lassalle’a miał on charakter lassalistowski, co nie dziwi w kraju leżącym w sferze języka niemieckiego: uważał własność państwową za własność ogółu, domagał się tworzenia przy pomocy państwa „spółek wytwórczych przemysłowych i rolnych”, słowem – propagował socjalizm państwowy. Sprawa narodowa pojawiła się w nim w kilku miejscach: twierdził np., że „(...) walka pracy z kapitałem toczyć się musi na gruncie narodowym”. Wychodząc z założenia, że „każdy naród tylko na podstawie bytu odrębnego i zupełnej swobody rozwijać się może pomyślnie”, przewiduje „odzyskanie bytu narodowego”.
W Krakowie natomiast ukazywała się (1883) „Przyszłość” – pismo krakowskich studentów o orientacji patriotyczno-socjalistycznej. Prawdopodobnie z tych kręgów wyszła w 1892 r. sławiąca I. J. Kraszewskiego „odezwa socjalistów polskich”. Do krakowskiej gminy socjalistycznej zaliczali się Aleksander Zawadzki, Kazimierz Janowicz i Jan Schmiedhausen. Silny wpływ narodowego socjalizmu Limanowskiego w Galicji zaznaczył się zwłaszcza w drugiej połowie lat 80.
Po z górą dekadzie prac organizacyjnych i programowych w 1892 r. powstaje wreszcie Galicyjska Partia Socjaldemokratyczna. Stanowiła ona organizację krajową Socjaldemokratycznej Partii Robotniczej Austrii (SAPÖ), ale Ignacy Daszyński już w maju 1892 r. oświadczył, że „praktyka wyklucza możność ściślejszej łączności z Austriacką Socjalną Demokracją”. Kładł natomiast nacisk na współdziałanie z polskimi socjalistami pozostałych zaborów („Mamy swój odrębny polski świat, z odrębnymi ideami politycznymi, społecznymi i narodowymi”, pisał w pierwszym numerze „Naprzodu”). Cele ruchu przedstawił kilka miesięcy wcześniej, w styczniu, słowami: „Niechaj ci, którzy nas kosmopolitami zwą, wiedzą, że my Polacy, robotnicy, socjaliści, będziemy walczyli za Polskę, aby ją wywalczyć socjalistyczną, robotniczą!”. Socjaldemokraci galicyjscy manifestowali swe narodowe przekonania biorąc udział w pochodzie trzeciomajowym. Znaczną rolę w unarodowieniu galicyjskiego socjalizmu odegrał Kazimierz Mokłowski.
Najmniej podatny grunt dla rozwoju ruchu socjalistycznego był w zaborze pruskim. Co prawda w 1884 r. w wyborach parlamentarnych startuje w Poznaniu Konstanty Janiszewski jako kandydat Proletariatu i niemieckiej socjaldemokracji w prawdzie w następnym roku w Berlinie powstaje tajna organizacja socjalistyczna (Janiszewski, Franciszek Morawski, Franciszek Merkowski), z której w 1890 r. wyrosło Towarzystwo Socjalistów Polskich – tamtejszy socjalizm pozostawał jednak anemiczny.
Najprężniejszy ośrodek socjalpatriotyczny istniał wówczas na emigracji. Jego twórcą był Bolesław Limanowski – absolwent szkoły wojskowej Mierosławskiego, gorący patriota i szczery demokrata, który, wedle własnych słów, „w socjalizmie ujrzał potęgę polityczną, która nas zdolna wydobyć z tej otchłani piekielnej, w którą nas pchali, Murawiewowie i Bergowie”. Motywacja socjalistycznego zaangażowania była więc u niego czysto narodowa: „Prawdziwy patriotyzm zwraca się przede wszystkim ku temu, co stanowi podstawę i rzeczywistą siłę narodu, ku ludowi pracującemu a więc musi być socjalistyczny; szczery zaś socjalizm wypływający z miłości narodu musi być patriotyczny”. Limanowski swoje poglądy ukształtował głównie pod wpływem ewolucyjnego i solidarystycznego socjalizmu Lassalle’a. W przeciwieństwie do marksistów za najważniejsze uważał więzi psychiczne, a nie ekonomicznie, zaś podstawową grupą społeczną była dla niego nie klasa a naród („Patriotyzm – pisał – jest główną spójnią społeczeństwa”). Nawiązywał zarazem do lelewelowskiej idei gminowładztwa postulując „samorząd narodowy wykonywany w gminach, powiatach i w całym kraju”, w którym „nie ma podziału na część czynną i bierną...”. W ten sposób lud miał stać się stanie się z narodem. Limanowski pytał: „Jakkolwiek jesteśmy z przekonania szczerymi socjalistami, to wyznaję otwarcie, że jesteśmy przede wszystkim Polakami...”
Początkowo zarówno Limanowski jak i np. Zygmunt Balicki współpracują z grupą „Równości”. Nie mogąc jednak zgodzić z antypatriotycznymi stanowiskiem tego ośrodka, w sierpniu 1881 r. utworzyli Stowarzyszenie Socjalistyczne Lud Polski. W składzie SSLP oprócz Limanowskiego znaleźli się też Sosnowski, Baliccy, Kobylański, Uziembło, Zawadzki (dotąd internacjonalista). Program Ludu Polskiego traktował socjalizm jako ruch moralny, negował walkę klas. Podmiotem miał być lud a nie proletariat – „Wszystko dla Ludu, przez Lud, w imię dążeń Ludu”. Odwołując się do tradycji demokratycznych i powstańczych (a milczeniem pomijając solidarność międzynarodową) za cel podstawowy uznawał niepodległość – „samoistny byt narodowy w granicach dobrowolnego ciążenia”; (w SSLP trwała przy tym dyskusja nad historycznymi bądź etnograficznymi granicami Polski). W niepodległej Polsce panować miałyby „wspólna własność warsztatów pracy i środków wytwarzania”. Miały to być „bezklasowa rzeczpospolita, w której w dosłownym znaczeniu tego wyrazu cały naród stanie się gospodarzem wspólnej własności”. Lud polski działając na emigracji miał jednak swych sympatyków w kraju (gmina krakowska), wywarł też wpływ na „Przegląd Społeczny” i „Głos”.
Lud Polski okazał się efemerydą ale jego dzieło kontynuowała od 1888 r. Gmina Narodowo-Socjalistyczna. Organem GNS była wydawana w Paryżu w latach 1889-93 „Pobudka”, do jej działaczy należeli Stanisław Barański, Kazimierz Dłuski (kolejny dezerter z obozu międzynarodowców), Jan Lorentowicz, Władysław Ratuld, Maria Szeliga, Tadeusz Jaroszyński, Antoni Lange, Antoni Złotnicki, H. Gierszyński, Janowicz, Obrycki. „Pobudka” pisała: „Kwestię niepodległości ziem i kwestię socjalną uważamy za nierozdzielne, rewolucję międzynarodową – za koalicję rewolucyj dokonujących się w łonie poszczególnych narodów”. Gmina dąży więc do „rewolucji politycznej”, której celem jest niepodległość, a następnie – pokojowa ewolucja ku socjalizmowi. Oparciem ruchu ma być „inteligentny proletariat”, ale narodowi socjaliści gotowi było do współpracy z Niemcami i Austro-Węgrami przeciw Rosji. Mówiono, że granice niepodległej Rzeczpospolitej określi rewolucja, opowiadano się jednak przeciw Polsce etnograficznej, a raczej z granicami z 1772 r. (np. Limanowski nie chciał przesądzać sprawy, ale osobiście marzył o wskrzeszeniu unii lubelskiej). W styczniu 1889 r. GNS wchodzi do Ligi Polskiej.
Polski ruch socjalistyczny stopniowo ewoluuje w kierunku wytyczonym przez Limanowskiego. W kraju na gruzach Wielkiego Proletariatu Ludwik Kulczycki i Władysław Studnicki tworzą w 1888 r. tzw. II Proletariat (właściwie Polską Socjalno-Rewolucyjną Partię Proletariat), obok niej działa hołdujący „ekonomizmowi” Związek Robotników Polskich (m.in. Stanisław Grabski – zarazem członek ZET i Ligi Polskiej). W sierpniu 1891 r. w wyniku rozłamu w Proletariacie powstaje Zjednoczenie Robotnicze (Edward Abramowski, Jan Stróżecki, zetowcy: Grabski, Stanisław Wojciechowski, Romuald Mielczarski); organizacja ta pod wpływem „Pobudki” wysuwa hasło niepodległości.
Najważniejsze przemiany zachodzą jednak w grupie „Przedświtu” – pisma wydawanego na emigracji przez działaczy II Proletariatu (m.in. Witold Jodko-Narkiewicz). Szczególnie charakterystyczna jest ewolucja Stanisława Mendelsona, który wprawdzie już w 1884 r. wypowiadał się za trój-zaborową partią polską, ale zarazem należał do najzawziętszych krytyków patriotyzmu. Pod wpływem Engelsa, uważającego Rosję za głównego wroga europejskiej rewolucji, Mendelson zmienia jednak swe nastawienie i w latach 1891-92 publikuje w „Przedświcie” antyrosyjskie artykuły. Padają ważkie słowa: socjaliści „jako najsilniejsze rewolucyjne stronnictwo musi wziąć na siebie rolę przewodnika narodu we wszystkich jego dążnościach”. Niebawem Mendelson w narodowym zapale posunął się jeszcze dalej uznając za głównego wroga Niemcy i proponując utworzenie „wolnego związku plemion słowiańskich”.
W rezultacie na międzynarodowym zjeździe socjalistycznym w Brukseli w 1891 r. podjęto znamienną uchwałę: „(...) delegacja Polski, składająca się z przedstawicieli wszystkich trzech zaborów polskich, uważa za nieodzowne w interesie rozwoju socjalizmu w Polsce i w interesie międzynarodowej polityki socjalistycznej występować zawsze jednolicie, (...), zarówno w celu łatwiejszego prowadzenia jednolitej walki klasowej z jednolitym wrogiem: szlachtą i burżuazją polską jak i dla łatwiejszego objęcia powszechnej roli politycznej w społeczeństwie polskim”.
Grabski (pod pseudonimem Zborowicz) opublikował w 1892 r. w Berlinie „Przyczynek do programu socjalnych demokratów polskich” stwierdzając w nim, że „carat względem nas nie jest tylko rządem absolutystycznym, jest jeszcze ruskim i zaborczym”. O ile początkowo opowiadał się za niepodległą Polską socjalistyczną, to później za bezpośredni cel stawia niepodległą republikę demokratyczną jako etap przejściowy przed osiągnięciem socjalizmu. To przekonanie staje się powszechne wśród polskich socjalistów na wychodźstwie.
W listopadzie 1892 r. w Paryżu ma miejsce zjazd zjednoczeniowy emigracyjnych grup socjalistycznych. Uczestniczy w nim 18 osób (m.in. Limanowski, Mendelson, Abramowski, Grabski, Jodko, Lorentowicz, Wojciechowski, Feliks Perl) – delegatów „Pobudki”, „Przedświtu” i Zjednoczenia, faktycznie bez udziału ZRP. Limanowski wspominał to wydarzenie następującą: „przyszedłem na drugie zgromadzenie z myślą bronienia zasady niepodległości Polski, a gdyby tej zasady nie uznano, miałem nie brać udziału w dalszych zgromadzeniach. Byłem prawie pewny, że to nastąpi, gdyż jako główny referent komisji wystąpił Mendelson. Z wielkim moim zdziwieniem w programie zaraz na naczelnym miejscu została postawiona walka o niepodległość Polski...”. Przyjęty wówczas „Szkic programu PPS” jako cel nadrzędny stawiał „samodzielną rzeczypospolitą demokratyczną”; sporo wagi poświęcił też losom innych narodów dawnej Rzeczypospolitej: „(...) uważa za potrzebne rozszerzenie swej działalności na prowincje, dawniej z Rzeczypospolita polską związane. (...) Zjazd uważa, że partja nasza powinna jak najrychlej wystąpić z odezwą do rosyjsko-żydowskich kółek na Litwie i Rusi, wykazując im ich rusyfikacyjną działalność, jako sprzeczną z interesami politycznego wyzwolenia Litwy i Rusi (...)”. Na zjeździe paryskim utworzono Związek Zagraniczny Socjalistów Polskich o socjalpatriotycznym charakterze. „Pobudka”, uznając swą misję za wypełnioną, zawiesiła swą działalność.
Opisując perypetie polskiego socjalizmu warto też zwrócić uwagę na jego osmozę z rodzącym się wówczas ruchem nacjonalistycznym. Rolę łącznika pełnił tu wspomniany już kilkakrotnie Z. Balicki, od 1886 r. związany z Mikołowskim i jego niepodległościowo-demokratyczną Ligą Polską. W rok później Balicki wraz z Kobylańskim utworzył Związek Młodzieży Polskiej ZET, skupiający kadry radykalnej młodzieży (wśród nich np. Wojciechowskiego czy Grabskiego), na początku lat 90. nie wahającej się sięgać po hasła socjalistyczne. W kraju podobny ośrodek ukształtował się wokół wydawanego od jesieni 1886 r. „Głosu”. Wśród założycieli tego pisma znaleźli się socjaliści: Zygmunt Heryng, Józef Potocki (Marian Bohusz) i Józef Hłasko; w „Głosie” pisuje m.in. Krzywicki. „Głos” znajdował się pod wpływem narodnictwa (zwłaszcza jego „liberalnej” tj. legalistycznej odmiany), początkowo socjalizował („Lud jest to narodowa masa klas pracujących z międzynarodowym proletariatem robotniczym na czele”).
Radykalizacja ruchu narodowego następuje po strajku łódzkim w 1892 r., gdy z powodu pogromu Żydów wojsko przeprowadziło brutalną pacyfikację. Zetowiec Wojciechowski wzywa wówczas do podjęcia pracy wśród robotników, Liga wydaje broszurę w, której stało: „Dobre chęci i piękne frazesy nie zażegnają walki interesów, nie zgładzą przeciwieństw klasowych w społeczeństwie(...)” i dalej : „dziś interes narodowy wymaga, ażeby w tej walce, jaką klasa przede wszystkiem z despotyzmem moskiewskim toczy, cała patrjotyczna i demokratyczna inteligencja Polska stanęła jawnie i szczerze po jego stronie”. Bazą działalności narodowców w środowisku proletariackim stała się tzw. Narodowa Młodzież Robotnicza im. Kilińskiego – grupa, która powstała samorzutnie po 1980 r., a od 1900 związała się z Narodową Demokracją.
Od jesieni 1892 r. w Paryżu Roman Dmowski wydaje z inicjatywy ZET-u „Przegląd Socjalistyczny”, w którym opowiada się za współpracą z Ligą Polską, walką ekonomiczną i prymatem interesów chłopstwa. W pracy „Nasz patrjotyzm podstawą polityki narodowej” (1893) Dmowski przychylnie wypowiadał się też o PPS. Jeden z działaczy wspominając ten okres pisał o „poczuciu koleżeństwa w nielegalnej pracy, prześladowanej przez wspólnego wroga” a Balicki pozostawał nawet członkiem ZZSP. Nic więc dziwnego, że pojawiła się myśl o podziale stref wpływów między PPS (robotnicy) i Ligę (chłopi).
Dalsza ewolucja ligistów w kierunku ksenofobicznego nacjonalizmu i legalizmu uniemożliwiła jednak dalszą współpracę dwóch wielkich ruchów.
Wśród działaczy PPS znajdziemy socjalistów niemarksistowskich (jak Grabski) i bernsteinistów (np. Władysław Gumplowicz), ale ton nadawali partii marksiści. Uświadomić musimy sobie, że warunki panujące w samodzierżawnej Rosji uniemożliwiały przyjęcie orientacji reformistycznej, charakterystycznej dla zachodnich socjaldemokratów.
Ideologię PPS wyrażają słowa Piłsudskiego: „Socjalista w Polsce dążyć musi do niepodległości kraju, a niepodległość jest znamiennym warunkiem zwycięstwa socjalizmu w Polsce”. Jodko-Narkiewicz wyjaśniał: „Rzeczywista wszechstronna demokracja niemożliwa jest przy zależności od obcego państwa. Podległość obcemu państwu tamuje prawidłowy rozwój społeczny, szkodzi interesom kultury narodowej, naraża kraj i ludzi na spotęgowany wyzysk...”. Przywódcy partii odrzucali postulat konstytucji (tj. demokratyzacji Rosji), gdyż uważali, że w wyzysku i rusyfikacji Polski zainteresowany jest nie tylko carat ale i burżuazja rosyjska (Limanowski zresztą zwracał uwagę, że swobody polityczne nie przydają się germanizowanym Polakom w zaborze pruskim). Dlatego Jodko (w np. „Etapach”) wzywał do powstania zbrojnego pomijając walkę klasową – naturalnym sojusznikiem w dziele wyzwolenia narodowego mogą być raczej inne warstwy polskiego społeczeństwa niźli rosyjski lud. Bolesław A. Jędrzejowski w 1900 r. „Przedświcie” otwarcie skłaniał się ku reformizmowi: celem partii jest „rewolucja republikańska”, a potem państwo demokratyczne będzie „powoli się socjalizować” poprzez wybory.
Polscy socjaliści wychodzą z założenia, że czynnikiem rewolucyjnym w Rosji – wobec braku tu partii socjaldemokratycznej – może być tylko ruch narodowowyzwoleńczy. III zjazd PPS opowiada się więc za koniecznością obalenia caratu na drodze „współdziałania podbitych przezeń narodowości”. Dla Litwy wydawała więc partia specjalne pism „Walka”, pomagała radykałom bratnich narodów w utworzeniu Białoruskiej Rewolucyjnej Hromady i Ukraińskiej Partii Rewolucyjnej. Piłsudski starał się nawet początkowo inspirować rosyjski ruch socjalistyczny wspomagając efemeryczną grupę „Roboczeje Znamia”. Dużą uwagę przywiązywano do problemu żydowskiego, tworząc nawet żydowską organizację PPS. PPS zwalczała zarówno antysemityzm jaki i żydowski separatyzm, starając się przekonać Żydów do sprawy niepodległości Polski. Pisano np.: „(...) żydzi w Polsce i na Litwie, gdzie stanowią ok. 15% ludności, na większy wpływ mogą liczyć, niż w Rosji, gdzie stanowią zaledwie nieznaczny ułamek mieszkańców”... Ale sojusznikiem mogło być nawet egzotyczne i wcale nie demokratyczne mocarstwo, jak wykazała to eskapada japońska.
PPS starała się propagować sprawę polską na forum międzynarodowego ruchu socjalistycznego, pragnąc zapewnić niepodległości Polski takie samo poparcie, jakim cieszył się ten postulat wśród lewicy europejskiej w XIX stuleciu. Podkreślają więc, zgodnie z poglądami Marksa i Engelsa, że osłabienie pozycji caratu jest ciosem w całą reakcję europejską, postuluje „odbudowanie Polski przez Europę z rolą wału obronnego przeciw Rosji” (Kelles-Krauz). W 1986 r. socjaliści usiłują przeforsować na kongresie w Londynie deklarację popierającą niepodległość Polski, ale opór stawia tu grupa Róży Luksemburg, wroga zajmowania się przez ruch robotniczy problemami narodowymi. W rezultacie kongres przyjął kompromisową formułę o prawie każdego narodu do samookreślenia – tym samym PPS przyczyniła się do rozwoju myśli socjalistycznej w tym zakresie.
Do najwybitniejszych teoretyków polskiego socjalizmu należał Kazimierz Kelles-Krauz. Do ciekawszych konceptów w jego dorobku należy „prawo retrospekcji przewrotowej”, które zauważając, że rewolucyjne ideały często odnoszą się do przeszłości, rehabilituje w ten sposób tradycję.
Przede wszystkim jednak Kelles-Krauz podniósł problematykę narodową, już w 1898 r. publikując w „Krytyce” artykuł „Niepodległość Polski w programie socjalistycznym”. W polemice z austromarksistami stworzył własną teorię narodu: naród opiera się nie tylko na więzi psychicznej, ale musi też posiadać własne terytorium. Dla Kelles-Krauza naród jest bowiem kategorią historyczną, w narodzinach której pierwszoplanową rolę odegrał kapitalizm wciągająca masy do publicznego i upowszechniając kulturę. Teoretyk PPS zauważa jednak przy tym, że kapitalistyczne stosunki ekonomiczne rozwijają w obrębie obszarów wcześniej spojonych pokrewieństwem języka. Dlatego państw wielonarodowe są dla niego tworami sztucznymi: stosunki gospodarcze w ich ramach prowadzą do upośledzenia jednych na korzyść drugich a wspólnota polityczna, której nie spaja świadomość narodowa, musi być narzucona przemocą. Uznając państwo narodowe za optymalną formę organizacji społecznej, Kelles-Krauz przewiduje istnienie tegoż także w socjalizmie; jego zdaniem organizacja bezpaństwowa to utopia, równie nierealna jest centralizacja życia gospodarczego w skali kontynentu czy globu.
Z takiego pojmowania narodu wynikają zadania proletariatu w kwestii narodowej. Kelles-Krauz jest ortodoksyjnym marksistą i widzi naród jako „połączenie klas walczących ze sobą i łączących się z podobnymi sobie ponad granicami państw”. Zauważa, że patriotyzm w rękach burżuazji to „najskuteczniejszy, do oszałamiania ludu służący środek przeciwko dalszemu postępowi społecznemu”. Tym niemniej uważa, że wyzwolenie narodowe i społeczne są w Polsce integralnie połączone. Klasa robotnicza musi znieść wszelkie formy ucisku wynikające z zapóźnienia Europy Wschodniej, gdyż zniesienie ucisku narodowego sprzyja polaryzacji klasowej – niepodległość Polski jest więc warunkiem wyzwolenia proletariatu. W dodatku burżuazja hamuje rozwój narodu, jest więc siłą obiektywnie antynarodową. Z tego wynika, że „potrzeby proletariatu pojęte dynamicznie utożsamiają się z potrzebami (...) całego narodu!”, a klasa robotnicza musi stać się „przewodnikiem narodu na drodze do przyszłości”. Konkludując, Kelles-Krauz głosi: „Patriotyzm (...), gdy jest oparty na nienawiści i walce przeciw despotycznemu uciskowi, gdy zespala się z uczuciem demokratyzmu i egalitaryzmu, jest rzeczą ze wszech miar godną szacunku i moce nawet (...) stać się siłą pomocniczą, pożyteczną dla interesów ruchu robotniczego”. Bardzo mocno akcentuje tu jednak, że ruch socjalistyczny musi strzec swej odrębności i niezawisłości klasowej, nie może dać manipulować sobą przez burżuazję. „Trzeba na każdym kroku kierować się zasadą, że niezależna Polska jest dla proletariatu a nie proletariat dla niezależnej Polski”, pisze.
W odróżnieniu od innych działaczy PPS, motywujących swój patriotyzm głównie względami polityczno-psychologicznymi, Kelles-Krauz szuka dla wyzwolenia narodowego także uzasadnień ekonomicznych. Polemizując z Luksemburg stwierdza: „Pełnemu rozwojowi Polski stanie na przeszkodzie brak własnego rządu, bezpośrednio dbającego o przemysł polski, zapewniającego mu rynek narodowy i reprezentującego oraz broniącego go w stosunkach z rynkami zewnętrznymi”. Dążenia niepodległościowe Polaków nie powodują więc zahamowania postępu ekonomicznego w kraju, przeciwnie – są ukoronowaniem rozwoju nowoczesnego przemysłu w Polsce. I jeszcze jeden wysuwa tu argument: prawo do samostanowienia wynika także z konsekwentnego pojmowania demokracji; w państwach wielonarodowych demokracja prowadzi do zaostrzenia konfliktów etnicznych. Zarazem podkreśla: „Federalizm bynajmniej nie wyklucza niepodległości, przeciwnie, on ją z góry dopuszcza. Najpierw trzeba, by każdy naród, w pełni swej tak wewnętrznej, jak i zewnętrznej wolności, mógł się wypowiedzieć za lub przeciw federacji; w przeciwnym wypadku będzie ona zawsze z czyjąś krzywdą...”.
W orbicie wpływów PPS pozostawał też jeden z najświetniejszych umysłów tego czasu – Stanisław Brzozowski, reinterpretujący marksizm w sorelowskim duchu. Nauczyciel Sorela, Proudhon, przekonał go, że niezbędnym warunkiem funkcjonowania społeczeństwa jest mocna, tradycyjna więź obyczajowa, naturalnymi ramami tworzenia był więc dla Brzozowskiego naród rozumiany jako „organizm pracy”. Naród, pisał filozof, „jest najwyższą i najbardziej natężoną formą życia”. Z drugiej wszakże strony „życie narodowi dać mogą tylko (...) w przyszłość rwące się siły i żywioły” – źródłem potęgi narodu jest klasa robotnicza, właśnie ona jest siłą najgłębiej narodową, tylko w jej łonie kształtuje się nowy typ Polaka. Tylko proletariat może stworzyć „naród zwycięski, rozwijający się, tworzący moc”. Z tego przekonania wynikała bezlitosna krytyka szlacheckiej tradycji narodowej (m.in. negatywna ocena Sienkiewicza).
Podzielał Brzozowski powszechne w PPS przekonanie, że wyzwolenie narodowe jest koniecznym warunkiem społecznego wyzwolenia klasy robotniczej: „Póki Polska będzie upośledzonym społeczeństwem, póty nasza klasa pracująca będzie nie czwartym, ale piątym, szóstym, bezimiennym stanem nędzarzy, spychanym w nieco”. Ale posuwał się o krok dalej pisząc: „Wyrzec się bytu narodowego to znaczy wyrzec się wpływu na ukształtowanie rzeczywistości ludzkiej, to znaczy duszę własną unicestwić, bo ta żyje i działa tylko przez naród. Dlatego teł pytań co do istnienia narodowego się nie stawia, bo znaczą one to samo, co pytanie, czy chcemy być zdegradowani popitej godności człowieka. (...) Człowiek bez narodu jest duszą bez treści, obojętną, niebezpieczną i szkodliwą”. Zdaniem Brzozowskiego uczestniczyć w kulturze – a więc człowieczeństwie – możemy tylko poprzez naród. Podziałowi ludzkości na narody nadaje więc niejako status ontologiczny.
Nic więc dziwnego, że Brzozowski uznany został przez B. Suchodolskiego za teoretyka „nacjonalizmu proletariackiego”. Podkreślmy jednak – nie oznaczało to żadną miarą kompromisu z endecją, którą nazywał „stronnictwem narodowej hańby” i „trądem wszechpolskim”. Pisał: „Synteza narodowo-demokratyczna – to szubienica zaopatrzona w białego orła”.
Nie wszystkim członkom PPS odpowiadał ten program. Niektórzy, jak Grabski, postępując śladami Balickiego kierują się w stronę endecji. Grabski już w 1901 r. domaga się stawiania celów ogólnodemokratycznych i niepodległościowych, oparcia na chłopstwie i sojuszu z narodowcami. Po 1903 r. zrywa z PPS; pod koniec 1905 r. wstępuje do Ligi Narodowej, by już w następnym rok zasiąść w jej władzach.
Z drugiej strony Kulczycki uważał plan wywołania powstania zbrojnego w oparciu o własne siły za nierealny. Proponował zamiast tego wysunięcie jako programu-minimum hasła autonomii w ramach demokratycznej Rosji: „każda narodowość posiada autonomię, zapewniającą jej prawo regulowania swych stosunków wewnętrznych”. Nie oznaczało to jednak odrzucenia idei niepodległości. Kulczycki pisał: „Nie może być obojętna (...) dla proletariatu polskiego niepodległość narodowa, gdyż nie jest dlań obojętne (...) usunięcie terenu dla irredenty, która walcząc wciąż z uciskiem narodowym i zespalając dla tego celu cały naród, utrudnia walkę klasową” („Kwestia narodowościowa w programie Rosyjskiej Socjalnej Demokracji”, 1903). W maju 1900 r. Kulczycki tworzy na bazie sekcji lwowskiej PPS tzw. III Proletariat (PPS-Proletariat). Ta niewielka grupa, z wpływami w Warszawie i Łodzi, prowadziła swą terrorystyczną działalność do 1908 r.
Głównym rywalem PPS w polskim ruchu robotniczym była wszakże Socjaldemokracja Królestwa Polskiego i Litwy. Partia odbudowana została w 1900 r, na bazie Związku Robotników na Litwie – grupy, która cztery lata wcześniej wyłamała się pod wodzą Stanisława Trusiewicza-Zalewskiego z litewskiej socjaldemokracji. Lata 1899-1901 w działalności SDKPiL zostały później określone przez komunistycznego historyka Edwarda Próchniaka jako okres „oportunistyczno-anarchistyczno-nacjonalistycznej” zalewszczyzny. III zjazd partii w 1901 r. uznając „najzupełniej zasadę niepodległości narodowej” opowiedział się zarazem przeciw umieszczeniu w programie tego postulatu jako nierealnego. Wkrótce potem Zalewski został aresztowany.
W SDKPiL zwyciężyła linia Luksemburg – działaczki znanej z tego, że na międzynarodowym kongresie socjalistycznym w Stuttgarcie tylko ona i Herve występowali przeciw kwestii narodowej. Partia zbudowała swą tożsamość na opozycji wobec programu niepodległościowego, któremu Luksemburg przeciwstawiła teorię „organicznego wcielenia”. Zgodnie z nią ziemie polskie pod zaborami zrosły się ekonomicznie z państwami zaborczymi tak, że odzyskanie niepodległości jest po prostu niemożliwe; problemy narodowe automatycznie rozwiąże bezpaństwowy socjalizm – tak więc wysuwanie postulatu niepodległości nie ma sensu ani teraz, ani na przyszłość. Luksemburg nie była jednak, jak się to często uważa, absolutną nihilistką narodową. Uznawała „odrębność bytu kulturalno-narodowego” i wynikającą zeń „całą sferę odrębnych wspólnych interesów, poza czysto gospodarczymi i społecznymi”, dla których potrzeba autonomicznych instytucji. Pisała: „Dla klasy robotniczej sprawa narodowa u nas nie jest i nie może być obcą (...)”; nieraz też potępiała ucisk narodowy (np. w broszurze „W obronie narodowości”, 1900). Nieustępliwie walczyła jednak o to, by walka ruchu robotniczego prowadzona była zgodnie z „obiektywnymi prawami historii” i jej ideałem internacjonalizmu.
Dlatego II zjazd SDKPiL postulował sfederalizowanie Rosji. Konferencja partyjna w listopadzie 1905 r. przyjęła hasło autonomii jako etapu przejściowego, autonomia ta wszakże zostałaby nadana przez rosyjska konstytuantę. Samorząd miał być w praktyce ograniczony do gospodarki komunalnej i spraw kulturalno-oświatowych. Zwróćmy wszakże uwagę, że SDKPiL mimo swego ultra-internacjonalizmu zazdrośnie dbała o samodzielność organizacyjną wobec Socjaldemokratycznej Partii Robotniczej Rosji.
Niektórzy esdecy nieraz jednak manifestowali sentymenty narodowe. Zwłaszcza Julian Marchlewski podkreślał, że „proletariat polski to najsprawniejsza siła polityczna narodu!”. W 1906 r. stwierdził: „Interes narodu polskiego to interes ludu robotniczego, który stanowi olbrzymią większość narodu. (...) Ten lud roboczy ojczyznę swą kocha, o swe interesy narodowe dba, on staje w obronie ojczystego języka, żąda praw samorządu dla Polski, żąda i zdobędzie samorząd”. On też prawdopodobnie napisał w 1900 r.: „stawiając konstytucję jako tymczasowy program polityczny, nie wyrzekamy się niepodległości Polski”. I dalej: „Socjalizm jest tą drogą, która doprowadzi do osiągnięcia niepodległości Polski, a nie, jak tego chcą socjaliści o tendencjach nacjonalistycznych, niepodległość Polski pozwoli dojść do socjalizmu”. Marchlewski w prywatnych listach do córki ujawnia się jako gorący patriota polski, zakochany w kulturze swego narodu, co nie przeszkadzało mu w praktyce politycznej ściśle trzymać się internacjonalizmu.
Za to inni działacze socjaldemokratyczni otwarcie krytykowali teorię „organicznego wcielenia”. W latach 90. pod wpływem Krzywickiego uformowała się Grupa Socjaldemokratów Polskich (Józef Kochanowski, Kuć, Chwalewik), która uznała, że niepodległość Polski – dziś nierealna – może być traktowana jako dalszy cel działań już po obaleniu absolutyzmu. Wojnarowska, która ustąpiła z kierownictwa z powodu ataków Luksemburg, w 1904 r. skrytykowała luksemburgistowskie koncepcje, w czym poparli ją m.in. Władysław Olszewski, Stanisław Gutt i Tadeusz Waryński. Na V Zjeździe SDKPiL w czerwcu 1906 r. pojawiła się tzw. opozycja robotnicza pod wodzą Wincentego Matuszewskiego. Czołowym orędownikiem sprawy narodowej w szeregach SDKPiL był wszakże Trusiewicz-Zalewski, który pisał, że „ludność kraju z silnie rozwiniętą gospodarką kapitalistyczną, posiadająca bogatą kulturę narodową, nie może rezygnować z walki o swoje narodowe wyzwolenie”. Gdy w kwietniu 1909 r. pozbawiony został funkcji partyjnych na okres roku, w lipcu zaczął wydawać w Krakowie „Solidarność Robotniczą”. Grupa ta (oprócz Trusiewicza także Matuszewski, Olszewski i W. Sedecki) postulowała „walkę o wyzwolenie ekonomiczne, polityczne, narodowe”, domagając się autonomii o szerszym niż to widziała Luksemburg zakresie.
Jednotorowo rozwijał się natomiast ruch socjalistyczny w pozostałych zaborach, bliższy będąc PPS niż SDKPiL. W wielonarodowej monarchii austrowęgierskiej postępuje proces, który Daszyński nazwał „nacjonalizacją socjalizmu”. W 1897 r. galicyjska socjaldemokracja przekształca się w Polską Partię Socjalno-Demokratyczną, obok niej powstaje socjaldemokratyczna partia ukraińska. Tadeusz Reger w Bernie w 1899 r. oświadczył dobitnie: „Polscy socjalni demokraci niezmordowanie dążą do tego, żeby w przyszłości naród polski należał do ogólnej rodziny narodów, jako wolny i zjednoczony”. W pracy „Socjaliści a niepodległość Polski” wyjaśniał: „Walczymy równocześnie i z równym zapałem o niepodległą Polskę i o socjalizm, albowiem nie masz i być nie może na polskiej ziemi wolności , demokratyzmu ani socjalizmu bez niepodległości”. Co charakterystyczne: nastawienie niepodległościowe szło w parze z lojalnością wobec Austro-Węgier – za głównego wroga PPSD uważał Rosję. Daszyński sformułował dwuetapowy program działania: najpierw autonomia terytorialna (wyodrębnienie Galicji w sfederalizowanej Austrii), a w bliżej nieokreślonej przyszłości – niepodległość.
Miało to szczególne znaczenie na obszarach mieszanych narodowościowo, np. na Śląsku Cieszyńskim, gdzie, jak napisał W. Feldman, bez działalności PPSD „ta prowincja byłaby dla polskości stracona”. Z jednej strony organizacje socjalistyczne niejednokrotnie dawały przykłady szczerego internacjonalizmu. Np. rezolucja zgromadzeń robotniczych na Śląsku Cieszyńskim we wrześniu 1905 r. głosiła: „Dziecko winno kształcić się w języku ojczystym. (...) Dziecko polskie winno chodzić do szkoły polskiej, dziecko czeskie do szkoły czeskiej, a niemieckie do niemieckiej”. „Robotnik Śląski” w marcu 1906 r. pisał: „Prawdziwy patriotyzm polega... na tym, aby bronić własny naród przed pogwałceniem jego praw narodowych, lecz równocześnie nie nastawać na całość i dobro drugiego narodu, ale przeciwnie pomagać mu ile możności, do podniesienia i rozwoju”. Z drugiej wszakże strony pojawiły się napięcia. Czeska klasowa organizacja górnicza „Prokop” oskarżana była o lekceważenie polskich robotników, więc ci w 1900 r. utworzyli odrębne stowarzyszenie „Siła”. Gdy w sierpniu 1901 r. narodowi radykałowie z „Głosu Ludu Śląskiego” zorganizowali antyczeską konferencję organizacji polskich (na której powstał Komitet Obrony Kresów), wzięli w niej udział także socjaliści. Czeskim socjaldemokratom zarzucano rozbijanie jedności przez wysuwanie odrębnych list wyborczych. „Przedświt” tak pisał o III zjeździe PPSD Śląska i Moraw (1909): „Głównym tematem, o którym mówiono na zjeździe, była walka o szkołę polską na Śląsku... oraz odparcie zamachów na polskość organizacji, czynionych przez czeską socjaldemokrację”.
Problem stosunków narodowych odnosił się także do Żydów. Daszyński nie uznawał istnienia narodu ani języka żydowskiego (dość powszechnie Żydów uważano za grupę wyznaniową a jidysz za odmianę niemieckiego). W rezultacie w 1904 r. władze partii rozwiązały żydowski komitet agitacyjny, co żydowscy członkowie PPSD uznali za lekceważenie żydowskiej kwestii narodowej.
PPS zaboru pruskiego powstała we wrześniu 1893 r. Pierwszomajowe hasła tej partii wołały w 1894 r. m.in.: „Nie chcemy być Prusakami mówiącymi po polsku! Nie chcemy być obywatelami drugiego stopnia! Niech żyje wolny polski lud!”. Później pojawia się postulat niepodległości. Od 1897 r. narasta konflikt między SPD a polskimi socjalistami (Morawski, Mokłowski), którzy politykę partii niemieckiej nazywają czasem mianem „socjalhakatystycznej”. PPS wyodrębnia się organizacyjnie, domaga się zgłaszania polskich kandydatów, w niektórych okręgach wyborczych, chce wyłączności działania na terenie zaboru pruskiego. VII zjazd partii przyjmuje rezolucję w kwestii narodowej stwierdzając w niej: „Klasa robotnicza jest bezpośrednio zainteresowana w pomyślnym rozwoju kulturalnym kraju i najwięcej odczuwa ucisk narodowy rządu zaborczego”. SPD wycofuje subwencje dla „Gazety Robotniczej” (zarzucano nacjonalizm publicystce tejże, Esterze Golde), w 1901 r. tworzy konkurencyjny Komitet Centralny Socjaldemokracji Polskiej. W wyborach 1902 r. na Śląsku stają przeciw sobie polski i niemiecki kandydat socjalistyczny. Wreszcie we wrześniu 1903 r. niemiecka socjaldemokracja uznaje niezależność partii polskiej. Wobec narodowego kursu Józefa Biniszkiewicza i Jerzego Haase w 1905 r. PPS opuszcza grupa internacjonalistów. W rok później jednak partia weszła na zasadach autonomii w skład SPD, co skończyło się klęską w wyborach 1907 roku (PPS straciła 12000 głosów).
„Starzy” w listopadzie 1906 r. zwołali konferencją w Krakowie, przyjmując nazwę Frakcji Rewolucyjnej, co miało podkreślać ich bezkompromisowy stosunek do caratu. Trzonem partii była dawna Organizacja Bojowa PPS, przyłączyły się do niej organizacje partyjne w Zagłębiu, Częstochowie, Płocku, Siedlcach, Kielcach, Łodzi (przy czym ta ostatnia została niebawem rozwiązana z powodu rozplenienia się bandytyzmu). Do czołowych działaczy PPS-Frakcji Rewolucyjnej należeli Piłsudski, Jodko-Narkiewicz, Perl, Jędrzejowski, Leon Wasilewski, Bolesław Czarkowski, Tytus Filipowicz, Walery Sławek, Aleksander Prystor, Józef Montwiłł-Mirecki, Tomasz Arciszewski, Kazimierz Pużak, Jan Kwapiński.
Nowa partia postępowała w kierunku dokładnie odwrotnym niż PPS-Lewica. X zjazd Frakcji w Wiedniu w marcu 1907 r. domagał się przede wszystkim niepodległości, uzasadniając to następująco: „Rzeczywista, wszechstronna demokratyzacja niemożliwa jest przy zależności od obcego państwa. Podległość obcemu państwu tamuje prawidłowy rozwój społeczny, szkodzi interesom kultury narodowej, naraża kraj i lud na spotęgowany wyzysk i ucisk ze strony tego państwa. Tylko w wolnym i niepodległym kraju klasa robotnicza może się rozwinąć swobodnie, (...) urzeczywistnić w pełni demokratyzację urządzeń państwowych i przeprowadzić swoje cele socjalistyczne”. Podkreślono, że polityczne i ekonomiczne żądania klasy robotnicze zostaną zrealizowane na drodze parlamentarnej dopiero po odzyskaniu niepodległości. W dziedzinie taktyki piłsudczycy odrzucali działalność legalną i strajki ekonomiczne, koncentrując się na walce zbrojnej. Piłsudski twierdził: „walka o wyzwolenie Polski musi przybrać formę powstania zbrojnego, opartego o spisek wojskowy (...)”; Perl wprowadził termin „powstanie uklasowione”. W sumie program Frakcji stanowił swoistą syntezę narodowej rewolucyjności i społecznego reformizmu.
Po upadku rewolucji PPS-Frakcja Rewolucyjna – tak jak wszystkie partie robotnicze – popada w kryzys. Jednym z jego przejawów jest rozłam: z organizacji warszawskiej wyodrębnia się w latach 1907-08 Robotnicza Partia Socjalistyczna, która nie negując hasła niepodległości, na czoło taktyki wysunęła terror ekonomiczny. Inni porzucają socjalizm. Wojciechowski do 1905 r. należał do kierownictwa PPS, potem – rozczarowany rozłamem – zaangażował się w ruch spółdzielczy; w 1917 r. widzimy go już na czele zdominowanej przez endecję Rady Polskiej Zjednoczenia Międzypartyjnego w Moskwie. Andrzej Niemojewski, dotąd związany z ruchem socjalistycznym, we współpracy z liberałami (tzw. pedecja) zakłada antyklerykalną i antysemicką równocześnie „Myśl Niepodległą”, by w końcu – już po wojnie – dotrzeć do endecji. Także Kulczycki po rozpadzie III Proletariatu odnalazł w 1910 r. swe miejsce w liberalno-niepodległościowym Polskim Stronnictwie Postępowym, a w czasie wojny związał się z proniemieckim Związkiem Budowy Państwa Polskiego. Gdy w 1920 r. powstała Narodowa Partia Robotnicza, Kulczycki znalazł się w jej szeregach, stając się czołowym ideologiem NPR.
Piłsudski chce kryzys przezwyciężyć opuszczając socjalistyczne getto. W czerwcu 1908 r. tworzy paramilitarny, otwarty też dla niesocjalistów Związek Walki Czynnej (jak wspomniał Sławek miało to być „wyjściem poza ramki organizacji pepeesowskiej”). Jego regulamin głosił: „Dążąc do rewolucyjnego powstania Polski przeciw najazdowi rosyjskiemu ZWC stwierdza, że celem zgodnych usiłowań ogółu jest Niepodległa Republika Demokratyczna. (...) Z dążeniami przeto niepodległościowymi, republikańskimi i demokratycznymi łączy ZWC dążenie do społecznej reformy, która by ogółowi obywateli wyzwolonego kraju zagwarantowała prawo do pracy i chleba, a zamieniając ziemię na własność narodową zwróciła ją dawnemu właścicielowi: milionom pracującego ludu”. Ale nastroje rewolucjonistów kształtował już raczej młodopolski mit Czynu dokonywanego przez Elitę (Sokolnicki: „W dniach przełomowych można było skonstatować, że masy robotnicze polskie są ciemne”). W trzy lata później ZWC uniezależnił się od PPS.
XI Zjazd (sierpień 1909 r.) kładzie nacisk na walkę zbrojną, postulując sojusz z burżuazyjnymi ugrupowaniami niepodległościowymi, a nie z partiami socjalistycznymi. W 1910 r. powstaje Związek Młodzieży Postępowo-Niepodległościowej. Socjalistyczna z nazwy partia w 1912 r. nie wydała nawet tradycyjnej odezwy pierwszomajowej! W sierpniu 1912 r. PPS-Frakcja Rewolucyjna inspiruje Zjazd Irredentystów Polskich w Zakopanem – w jego wyniku uformowała została Tymczasowa Komisja Skonfederowanych Stronnictw Niepodległościowych, współtworzona przez socjalistów i radykalnych secesjonistów z endecji. Limanowski wspominając ten okres pisał: „(...) my pepesowscy najgoręcej pragnęliśmy wojny” jako ci „co boleśnie odczuwali ucisk i jarzmo niewolnicze”. W sumie piłsudczyzna tego okresu wykazywała uderzające podobieństwo do włoskiego „rewolucyjnego interwentyzmu” z czasów I wojny światowej.
Znajduje to oparcie w polskich socjalistach z innych zaborów. Daszyński jeszcze w styczniu 1906 r. nawoływał „młodych”, by ograniczali strajki i oszczędzali siły do walki z Rosją; przypominał: „Pierwszym warunkiem rozwoju socjalizmu pozostaje w każdym kraju niepodległość i autonomia narodu”. Później PPSD wspiera akcję wojskową Piłsudskiego tworząc Koła Robotnicze Związku Strzeleckiego (Emil Bobrowski przyznał później: „(...) z antymilitarystów musieliśmy zrobić strzelców”). Daszyński mówił na dwa lata przed wybuchem wojny: „Jeśli Polacy myślą o swojej przyszłości (...) to w swoim położeniu nie mogą znaleźć innej wytycznej, jak tylko nieubłaganą walkę z Rosją”. Podobna ewolucja zachodzi w PPS zaboru pruskiego: w 1913 r. (po zjazdach SPD w Jenie, a PPS w Oświęcimiu) dochodzi do zerwania z socjaldemokracją niemiecką, polscy socjaliści tworzą odrębną centrale związkowa – Centralny Związek Zawodowy Polski. Z partii odchodzi m.in. August Berfus, skądinąd zwolennik hasła niepodległości.
Wspomnijmy o jeszcze jednym aspekcie ideologii Frakcji. Jak napisał Andrzej Wojtaszak („Idee narodowe w myśli politycznej socjalistów w okresie walki o niepodległość Polski”): „Stosunek PPS do antysemityzmu nie był jednoznaczny. Zarzucano mniejszości żydowskiej, że kosztem Polaków uzyskała lepsze pozycje w zależnym od Rosji Królestwie Polskim. Z jednej strony Żydzi asymilowali się ze strukturami państwa rosyjskiego, z drugiej strony zaś żydowskie odłamy radykalno-socjalistyczne opowiadały się za internacjonalizmem”. Postawę taką nazywano – np. w artykułach Sedeckiego, drukowanych na łamach „Przedświtu” – „socjal-litwactwem”. W tym kontekście bardzie zrozumiałe (choć niewątpliwie przesadzone) stają się oskarżenia, jakie w 1917 r. wysunęła żydowska partia robotnicza Poale Syjon: „polski socjalizm, tak jak polska szlachta, zajmuje w stosunku do Żydów stanowisko eksterminacji”.
Ewolucji tej nie mogą zaakceptować działacze przywiązani do zasad socjalistycznych, atakujący Piłsudskiego za utratę oblicza ideowego i „zaślepienie niepodległościowe”. Od 1909 r. w partii narasta opozycja kierowana przez Perla, a opierająca się na wydziałach organizacyjnym i bojowym. W maju 1912 r. ukazuje się pierwszy numer organu opozycji – miesięcznika „Placówka” (potem zastąpionego przez pismo „Walka”). Na przełomie 1912 i 1913 r. odbył się zjazd założycielski PPS-Opozycji, która określa się jako „socjalistyczna partia ludu pracującego (...) służąca i przygotowująca się do zbrojnej rozprawy z najazdem, ale i dla tej walki uznająca socjalizm za sztandar (...)”. Do czołowych działaczy tego ugrupowania zaliczyć można obok Perla także Arciszewskiego, Jana Cynarskiego-Krzesławskiego (który przeszedł z PPS–Lewicy), Jana Linkinda-Kieleckiego, Bolesława Lubicza-Zahorskiego, Włodzimierza Kunowskiego, Mieczysława Mańkowskiego, Mieczysława Dąbkowskiego. Rolę Opozycji trudno przecenić – dzięki niej PPS zachowuje ciągłość polityczną i wpływy wśród robotników.
Z chwilą wybuchu wojny opuszczają bowiem partię Piłsudski i jego najbliżsi współpracownicy: Sławek, Filipowicz, Jodko. W tych warunkach dochodzi do zjednoczenia Frakcji z PPS-Opozycja, a na czele PPS staje właśnie Perl. Partia utrzymuje dotychczasową linie. W grudniu 1915 r. dochodzi do konsolidacji „lewicy niepodległościowej” – PPS, NZR, PSL i inne grupy tworzą Centralny Komitet Narodowy. W czerwcu 1917 r. XIII zjazd partii zadeklarował zerwanie z dotychczasowa polityką „aktywistyczną” i przejście do opozycji wobec austro-niemieckiego okupanta. Gdy Państwa Centralne przyznały Chełmszczyznę Ukrainie – PPS i PPSD wzywają do strajków przeciw utracie tej ziemi. Zbrojną walkę z okupantem prowadzi utworzone w styczniu 1918 r. Pogotowie Bojowe PPS. Popularyzują też sprawę polską na forum międzynarodowym, żądając np. wiosną 1917 r. od socjaldemokratycznego Komitetu Holendersko-Skandynawskiego uznania praw Polski do niepodległości: „My, polscy socjalni demokraci oświadczamy, że żądamy Wolnej, Niepodległej, Zjednoczonej Polski, jako rezultatu wojny światowej...”. Daszyński wspomniał „(...) uważałem się za żołnierza polskiego, który na cywilnym posterunku będzie walczył o Polskę”. Taka polityka zyskuje w PPS wielką popularność, o czym świadczył rozłam w PPS-Lewicy. Prawie cała organizacja tej partii w łodzi i Piotrkowie z członkiem CKR Antonim Szczerkowskim utworzyła pod hasłami niepodległościowymi tzw. Opozycję Robotniczą, (kwiecień 1918 r. ), która przyłączyła się do PPS.
Niepodległościowych socjalistów dzielą jednak kwestie taktyczne. Na konferencji lewicy niepodległościowej w Krakowie (luty 1918 r.) Jędrzej Moraczewski forsuje ideę „konsolidacji narodowej” przeciw lewicy (głoszącej jedność robotniczą) i centrum, reprezentowanemu przez Daszyńskiego. Konflikt powtarza się na XIV zjeździe PPS we wrześniu 1918 r., gdzie za „konsolidację narodową” (tj. sojuszem z prawicą) opowiadają się Marian Malinowski i Romuald Jaworski, a przeciwko – Perl, Arciszewski i Mieczysław Niedziałkowski. Zwycięża koncepcja „konsolidacji demokratycznej”, głoszona przez centrum.
Tymczasem weterani socjalizmu kierują się w różne strony. W bezpośrednim kręgu oddziaływania Piłsudskiego znaleźli się m.in. tacy członkowie PPS jak Jaworski, Moraczewski, Wasilewski, Prystor, Michał Sokolnicki, Artur Śliwiński, Gustaw Daniłowski, Medard Downarowicz czy Helena Radlińska. Formy organizacyjne nadawały piłsudczyźnie Polska Organizacja Wojskowa i efemeryczna Polska Organizacja Narodowa o charakterze politycznym (Jodko, Śliwiński, Sokolnicki). Najwybitniejszy z polskich uczonych orientacji marksistowskiej, Krzywicki, który po 1907 r. związał się z liberalnym Zjednoczeniem Postępowym, w czasie wojny prowadzi propagandę na rzecz Legionów, a nawet bierze udział w pracach rządu utworzonego przez Niemców w 1917 r. Niepodległościowy zapał ni ominął nawet niektórych esdeków – Chwalewik, w latach 1899-1907 członek SDKPiL, w 1915 r. wstąpił do POW. Pomostem prowadzącym w kierunku niesocjalistycznego radykalizmu był Związek Patriotów, utworzony przez Śliwińskiego, Stanisława Thugutta i Tadeusza Szpotańskiego. W marcu 1917 r. Związek przekształcił się w Partię Niezawisłości Narodowej pragnącą skupić „demokratyczne żywioły polskie”; wśród jej przywódców znaleźli się Downarowicz i Wacław Sieroszewski, w młodości takoż związany z ruchem socjalistycznym. Jej galicyjskim odpowiednikiem stała się Liga Niezawisłości Polski, w której obok Radlińskiej i Marii Kelles-Krauzowej odnaleźć możemy... Dłuskiego.
Niektórzy działacze obozu aktywistycznego zerwali nawet z formacją piłsudczykowską, wychodząc w ogóle poza nawias „lewicy niepodległościowej”. Studnicki, jeszcze w 1897 r. członek Centralizacji ZZSP, podczas rewolucji 1905-07 próbuje tworzyć Partię Państwowości Polskiej. W wydanej w 1910 r. książce „Sprawa polska”, choć nadal chce się opierać na ludzie, wypowiada się już przeciw łączeniu walki o niepodległość z reformami społecznymi. Zdeklarowany wróg Rosji w 1916 r. tworzy Klub Państwowców Polskich o skrajnie proniemieckiej orientacji (jak wiadomo, w czasie następnej wojny światowej germanofilia zaprowadziła Studnickiego do kolaboracji z Hitlerem). Inny działacz PPS, Stanisław Garlicki, w latach 1904-05 zwolennik hasła autonomii, a w czasie rozłamu „integralista”, w 1915 r. współtworzy Ligę Państwowości Polskiej, głosząc program monarchii konstytucyjnej.
Wspomnijmy jeszcze o Edwardzie Abramowskim, który stał się najbardziej znaczącym i najoryginalniejszym teoretykiem polskiego anarchizmu. Mając w pamięci jego ideał Rzeczpospolitej Spółdzielczej, inspirujący kolejne pokolenia polskie inteligencji aż po KOR, nie zapominajmy o głębokim patriotyzmie tego myśliciela. „Nie można być humanistą kosztem własnej ojczyzny”, twierdził on. Jak zauważył Bohdan Urbankowski („Kierunki poszukiwań. Szkice o polskich socjalistach”) projektując ruch spółdzielczy Abramowski „domagał się też spolszczenia polskich miast, przemysłu i handlu – zastąpienia obcego, niemiecko-żydowskiego kapitału polskimi kooperatywami”. Wymowny jest tu jego artykuł „Pomniejszyciele ojczyzny”, w którym polemizując z endekami wypowiada się przeciw idei Polski etnograficznej będącej, jego zdaniem, „nowym słowiańskim plemieniem żyjącym na gruzach narodu”. Przywołując przykłady narodów zachodnioeuropejskich wypowiada się za „wielkim narodem”, powstałym ze zrośnięcia różnolitych etnicznie szczepów. Nic więc dziwnego, że po wybuchu wojny Abramowski wzywa Polaków, by wstępowali do Legionów Piłsudskiego i sam też marzy, by wyruszyć samemu z bronią w ręku.
Nawiasem mówiąc, Abramowski nie był jedynym Polakiem łączącym anarchizm z patriotyzmem. Tomasz Szczepański („Ruch anarchistyczny na ziemiach polskich zaboru rosyjskiego w dobie rewolucji 1905-1907”) pisze o krakowskim działaczu anarchosyndykalistycznym Augustynie Wróblewskim, że „nie była mu obca problematyka patriotyczna na ogół pomijana lub negowana przez anarchistów. (...) Wysuwa on własne koncepcje dojścia do niepodległości, (...) uznawał on ją jako cel zabiegów...”. Rzeczywiście, w sformułowanym przez Wróblewskiego programie-minimum znajdziemy postulat: „Rozszerzenie autonomii Galicji i przyłączenie do niej polskiej części Śląska”.
Patriotyczne sentymenty żywe pozostawały też w sędziwym Więckowskim (przypomnijmy – twórcy pierwszego kółka socjalistycznego), który zbliżył się do rosyjskich kadetów, stając na czele liberalno-lewicowego Polskiego Komitetu Demokratycznego w Piotrogrodzie. To na jego wniosek Piotrogrodzka Rada Delegatów Robotniczych uznała w marcu 1917 r. prawo narodu polskiego do niepodległości. Wpływ bolszewików sprawił, że w podczas rewolucji rosyjskiej także niektórzy działacze SDKPiL (oprócz Trusiewicza też Zbigniew Fabierkiewicz, Bernard Mandelbaum, Tadeusz Radwański) zaczęli uznawać prawo narodu polskiego do samostanowienia.
Rządy ludowe utrzymały się w Polsce także pod władzą Piłsudskiego, który stanowisko premiera powierzył Daszyńskiemu (14 listopada), a cztery dni później Moraczewskiemu. Ich bazą byli – tak jak poprzednio – socjaliści, ludowcy i radykałowie; warto też dodać, że do udziału w konsultacjach zaproszone zostały również SDKPiL i PPS-Lewica! PPS kontrolowała większość Rad Delegatów Robotniczych, traktując je jako uzupełnienie demokracji parlamentarnej (w maju-czerwcu 1919 r. PPS wyprowadziła swoich ludzi z Rad, tworząc tzw. Niepodległościowo-Socjalistyczne RDR). Członkowie Związku Polskiej Młodzieży Socjalistycznej i Związku Niezależnej Młodzieży Socjalistycznej wstępowali ochotniczo do „rewolucyjnej armii polskiej” (jak nazwano w manifeście lubelskim Wojsko Polskie) – mimo antymilitarystycznego nastawienia uznano, że w konkretnych warunkach nie można się obyć bez regularnych sił zbrojnych. Wewnątrz kraju na straży demokracji stała Milicja Ludowa pod komendą działacza PPS Ignacego Boernera. W tych dniach na Zamku Królewskim powiewał czerwony sztandar zaś Thugutt jako minister spraw wewnętrznych ustanowił godłem państwa orła bez korony. I choć po zdymisjonowaniu w styczniu 1919 r. Moraczewskiego socjaliści utracili władzę, to ich wpływ na kształt odrodzonej Rzeczpospolitej trudno przecenić.
Polska Partia Socjalistyczna, zjednoczona w kwietniu 1919 r., angażowała się mocno w walkę o sprawiedliwe granice Polski. Projekt programu przedstawiony na XVI zjeździe głosił: „Utrwalenie i uregulowanie niepodległości, dokonanie dzieła zjednoczenia całkowitego rozdrobnionej ongi Polski, jest jednym z najważniejszych i najpilniejszych zadań klasy robotniczej”. Przedstawiciele PPSD włączyli się do lwowskiego Tymczasowego Komitetu Rządzącego w czasie walk z Ukraińcami; uznając prawo narodu ukraińskiego do niepodległości odmawiali mu panowania nad Galicją Wschodnią. Cztery lata później socjalista Aleksander Zaszt znalazł się w Tymczasowej Komisji Rządzącej Litwy Środkowej, gdy wojska Żeligowskiego wyparły stamtąd Litwinów.
O ile Piłsudski i jego zwolennicy (jak np. W. Gumplowicz) opowiadali się za unią krajów Międzymorza na wzór jagielloński – zasada swobodnej federacji była ich zdaniem nierealistyczna – o tyle sama PPS skłaniała się ku ideom federalistycznym. Już XIII zjazd PPS w czerwcu 1917 r. przyjął sformułowany jeszcze przez Kelles-Krauza program federacyjny, oparty na równouprawnieniu narodów (Perl w 1919 r. mówił, że „Polska historyczna w granicach z 1772 r. dziś byłaby dziwolągiem”). W Sejmie Daszyński i Norbert Barlicki zgłosili więc wniosek: „Rzeczypospolita dąży do łączności z narodami Wielkiego Księstwa Litewskiego na podstawie wspólnych interesów politycznych i kulturalnych. Wyraz państwowy tej łączności odpowiadać ma prawu każdego narodu do decydowania o swoim losie”. Dlatego początkowo socjaliści popierają działania wojsk polskich na wschodzie, traktując je jako wojnę wyzwoleńczą (choć zarazem opowiadają się za realizowaniem programu federalistycznego metodami pokojowymi).
Po zdobyciu Mińska w sierpniu 1919 r. nastąpił wszakże zwrot i PPS wypowiada się przeciw dalszej ekspansji („Byłoby wręcz zbrodnia wobec Polski wysyłać wojsko polskie dalej na Wschód...”, pisał krakowski „Naprzód”). Zwróćmy wszakże uwagę, że PPS różni się w stosunku do wojny z II Międzynarodówką, która działanie polskie bezwzględnie potępiała. PPS próbowała nawet stworzyć konkurencyjny blok partii socjalistycznych, czemu służyła wspólna konferencja z socjalistami litewskimi i ukraińskimi w styczniu 1920 r.
Później jednak socjaliści wraz z większością społeczeństwa zachłysnęli się zdobyczami wyprawy kijowskiej. XVII kongres PPS (maj 1920 r.) – choć nadal domaga się pokoju – akceptuje efekty wyprawy, co prowadzi do konfliktu z zagranicznymi partiami socjalistycznymi. „Robotnik” 21 maja 1920 r. pisze: „Wierzymy w to zupełnie, że Piłsudski, który jest z rodu Garibaldich nie zaś Ludendorffów, ma wielką myśl polityczną i szczere zamiary demokratyczne w stosunku do ludów kresowych”. Partia domaga się, by zaprosić Piłsudskiego do sejmu „celem uroczystego powitania jako Zwycięskiego Wodza w walce o wyzwolenie Ukrainy spod panowania obcego”. Daszyński, Moraczewski, Barlicki, Biniszkiewicz i Herman Diamand opowiadają się za udziałem socjalistów w rządzie.
Postulaty pokojowe stały się bezprzedmiotowe w wyniku radzieckiej kontrofensywy, która śmiertelnie zagroziła Rzeczpospolitej. Partia wchodzi do Rady Obrony Państwa, Daszyński został wicepremierem w rządzie Witosa. W lipcu PPS tworzy Wydział Wojskowy z Arciszewskim dla werbowania ochotników, organizuje Robotniczy Komitet Obrony Warszawy, formuje oddziały partyzanckie na tyłach bolszewików. Perl wyjaśniał w sierpniu na łamach „Robotnika”: „W miejscach zajętych przez najazd bolszewicki PPS musi prowadzić politykę wroga okupantowi i najazdowi. Celem jej musi być przyczynienie się wszystkich do złamania tego najazdu. (...) Pamiętajmy o co tu chodzi: stanowcze zwycięstwo bolszewików to nie znaczy nawet kapitulacja na wzór niemiecki w ostatniej wojnie. Nie, to po prostu obalenie naszej niepodległości, to rozbiór Polski”.
Podpisany w końcu traktat ryski oznaczał fiasko planów federalistycznych, nic więc dziwnego, że w czasie rozmów pokojowych Perl – wbrew endekom – opowiadał się za przyłączeniem całej Białorusi.
Bodaj jeszcze silniej socjaliści akcentowali sprawę granic zachodnich. „Robotnik” pisał 3 stycznia 1919 r.: „(...) Poznańskie i Górny Śląsk powinny i muszą należeć do Polski. Nasze prawa narodowe maja tu granitową podstawę”. Zdaniem partii w skład Rzeczpospolitej miały wejść Wielkopolska, Pomorze z Gdańskiem, Śląsk Górny i Cieszyński, Spisz i Orawa. Dlatego już w grudniu 1918 r. XV zjazd PPS wezwał robotników Górnego Śląska i Poznańskiego do walki o polskość, potępił też plany okupacji tych ziem przez wojska Ententy. PPSD od początku domaga się przyłączenie Śląska Cieszyńskiego do Polski, socjalista Reger stanął nawet na czele Rady Narodowej Księstwa Cieszyńskiego. Ba, PPS jeszcze w 1921 r. popiera przeciw Czechom słowacki separatyzm!
Także PPS zaboru pruskiego walczyła o powrót Śląska do Macierzy. Jej działacz Wiktor Rumpfeld należał do współtwórców górnośląskiej POW, Biniszkiewicz był wiceprezesem Polskiego Komisariatu Plebiscytowego. 1 maja 1920 r. polscy i niemieccy socjaliści organizują odrębne manifestacje, niespełna dwa tygodnie później PPS wraz z NPR przeprowadza strajk generalny, potępiony przez SPD i komunistów. Co ciekawe, to właśnie doły partyjne występowały przeciw porozumieniu z Niemcami w sierpniu 1920 r. Działalność polskich socjalistów na Śląsku wspierała centrala partii – zarówno na arenie wewnętrznej jak i międzynarodowej. W lutym 1919 r. Warszawska RDR wezwała do strajku przeciw rezygnacji przez rząd Paderewskiego ze Śląska, w lipcu tego roku Daszyński wystosował list otwarty do socjalistów angielskich w sprawie Górnego Śląska. Powołany przez PPS Główny Komitet Opieki nad Powstańcami pod kierownictwem Pużaka prowadził też werbunek ochotników. W szeregach powstańców znaleźli się m.in. Stanisław Dubois (uczestnik I i III powstania), Michał Kaczorowski, Dobiesław Damięcki, Kazimierz Kuszel, Stanisław Baczyński, Marian Serejski, Wacław Bruner – wielu z nich walczyło w słynnej grupie dywersyjnej „Wawelberg”. A Limanowski zaangażował się w walkę nie tylko o Śląsk, ale i o Mazury.
Walce o granice nadano tu klasowy wymiar: o ile na kresach wschodnich „polski stan posiadania” tworzyło ziemiaństwo, to na zachodzie broniono polskiej klasy robotniczej. W „Robotniku” można więc było np. przeczytać: „Narodowa demokracja (...) dla ratowania fortun podolskich magnatów przyznała Czechom Śląsk Cieszyński. Dla przypodobania się Entencie wstrzymała endecja powstanie na Górnym Śląsku w zimie 1918/19 r., kiedy wszystkie widoki powodzenia były po stronie polskiej”. Lewicowi socjaliści z ZNMS krytykując ekspansję wschodnią Piłsudskiego przeciwstawiali jej zainteresowanie problemem granic zachodnich.
I to był właśnie powód, że socjaliści głosowali (inaczej niż prawica) przeciw ratyfikacji traktatu wersalskiego. PPS w ogóle z niechęcią odnosiła się do Ligi Narodów nazywając ją „ligę zwycięzców” czy też „ligą pięciu najpotężniejszych państw kapitalistycznych”.
Interesujące poglądy rozwijał nestor niepodległościowego socjalizmu, Limanowski. Socjalizm wyprowadzał on jak – jak ongi Worcell – z demokracji („socjalizm jest tylko wyższym szczeblem demokracji”). Dlatego państwo – „najwyższa instytucja polityczna narodu” – powinno stać się „wspólna własnością całego narodu”, co rozumiał jako pogłębienie demokracji połączone z „unarodowieniem przemysłu”. Demokratyzm był jedną z przesłanek jego zawziętego antybolszewizmu, drugą było przekonanie o azjatyckim charakterze Rosjan. Głęboki patriotyzm szedł u Limanowskiego W parze z odważną obroną interesów mniejszości. Co więcej, łączył się z federalizmem: „łatwiej... zabezpieczyć swą wolność narodową w łączeniu z innymi narodami”. Snuł więc wizję: „Za kilkanaście lat (...) powstanie Rzeczpospolita Europejska, w której naród polski wybitne zajmie stanowisko”, „podzielona na samoistne narodowe i ludowe stany, pozostające względem siebie w stosunkach pewnej równości, wolności i braterstwa”. I to było chyba przyczyną, że Limanowski wbrew innym socjalistom pozytywnie wypowiadał się o Lidze Narodów, w której widział zalążek Rzeczypospolitej Europejskiej.
PPS broniła interesów państwa polskiego na arenie międzynarodowej – także wbrew socjalistom innych narodów. Na skutek konfliktu z SPD XIII kongres (1921) zerwał z II Międzynarodówką (w dwa lata później PPS wstępuje jednak do jej następczyni – Socjalistycznej Międzynarodówki Robotniczej). Wojna celna z Niemcami znowu doprowadziła do sporów polskich socjalistów z socjaldemokracją niemiecką. Potem przyczyną rozbieżności stał się układ z Locarno – tu PPS wystąpiła przeciw SMR, widząc w traktacie krok w kierunku „pokoju europejskiego”. Stanowisko partii podsumowywało oświadczenie wydane w przededniu wojny: „Ludu Polski! Po odzyskaniu niepodległości wywalczeniu granic Rzeczypospolitej staje przed nami wielkie zadanie obrony zdobytej tyloma ofiarami wolności narodowej”.
Przyjrzyjmy się teraz stosunkowi PPS do mniejszości narodowych i szerzej – do charakteru państwa. Dobrze scharakteryzował postawę socjalistów Niedziałkowski: „Jesteśmy gotowi przyznać wszelkie prawa dla rozwoju (...) mniejszości (...), ale zachować musimy zasadę (...) podstawową, iż państwo polskie jest jednak tylko polskim”. Partia, przeciwstawiając się dyskryminowaniu mniejszości, domagała się zarazem zachowania unitarnego charakteru Rzeczypospolitej i sprzeciwiała się jakimkolwiek ustępstwom terytorialnym. W latach 1919-22 PPS popierała zatem plany autonomii Galicji i Wileńszczyzny, choć równocześnie odmawiała autonomicznego statusu Górnemu Śląskowi (i w ogóle ziemiom b. zaboru pruskiego). Ale i tu zdania były podzielone: galicyjscy socjaliści (Moraczewski, H. Loewenherz, Artur Hausner) żądali uznania Galicji za organiczną część Rzeczypospolitej. Sporo kontrowersji budził stosunek do Żydów. Początkowo przeważało zdanie, że nie są oni narodem, dlatego sprzeciwiano się idei eksterytorialnej „autonomii narodowo-kulturalnej”, czego domagały się żydowski partie robotnicze. Drobnokapitalistyczny w swej masie charakter ludności żydowskiej sprawiał zarazem, że wciąż spadało na nią odium burżuazyjności – poseł socjalistyczny Antoni Pączek pisał np. w „Przedświcie”: „Żydzi są narodem upadłym, a zatem elementem ujemnym dla tych narodów, wśród których żyją”. Zmiana nastąpiła po kongresie radomskim, ale jeszcze w 1937 r. Jan M. Borski na łamach „Robotnika” („Sprawa Żydowska a socjalizm”) krytykował Bund: uznając Żydów za odrębny naród, domagał się poparcia programu emigracji żydowskiej.
Początkowo na linię PPS znaczny wpływ wywierała frakcja piłsudczykowska, pełniąca – wobec braku grup prokomunistycznych – funkcję radykalnego skrzydła. Prąc do konfrontacji z endekami, piłsudczycy chcieli dokonać przewrotu najpierw w listopadzie 1922 r. (wykorzystując oburzenie wywołane zabójstwem Narutowicza), potem w listopadzie 1923 (podczas rewolty w Krakowie). Na XIX Kongresie PPS (przełom 1923 i 1924) Moraczewski, Jaworowski, Zygmunt Gardecki i Adam Szczypiorski domagają się przejścia do zdecydowanej opozycji a w perspektywie – utworzenia „silnego rządu”. Oczywiście nie oznaczało to w żadnej mierze przychylności wobec komunistów, przeciwnie – Milicja Robotnicza PPS wsławiła się w Warszawie krwawymi atakami na pochody pierwszomajowe KP w 1926 i 1928 r. Do zwolenników Piłsudskiego zaliczano też np. Bolesława Ziemięckiego, Zofię Praussową, Tadeusza Hołówkę, ale nawet Daszyński jeszcze w 1925 r. napisał o Piłsudskim przychylną książkę „Wielki człowiek w Polsce”.
Nic więc dziwnego, że socjaliści poparli zamach majowy: niektóre dzielnicowe organizacje PPS w Warszawie biorą bezpośredni udział w walkach, zorganizowany przez partię strajk powszechny na kolei faktycznie umożliwił zwycięstwo przewrotu. W ten sposób zadano cios znienawidzonej endecji. Drogi dawnych towarzyszy jednak się rozchodzą i PPS stopniowo przesuwa się do opozycji. W 1927 r. Moraczewski został usunięty z partii za udział w rządzie Piłsudskiego, to samo czyni Hołówko. Piłsudczycy nie chcą pogodzić się z ewolucją partii, czego rezultatem jest rozłam.
Jego pierwszy symptom ma miejsce na Śląsku w styczniu 1928 r. Biniszkiewicz, Rumpfelt, Jan Juchelek, Franciszek Pech i Wilhelm Rubin składają wówczas funkcje na znak protestu przeciw porozumieniu z socjalistami niemieckimi. W kwietniu powstaje Śląska Partia Socjalistyczna z organem „Robotnik Śląski” (do wyżej wymienionych dołączają b. powstaniec Nikodem Sobik, Jan Ludyga-Laskowski, Jan Lubos), Rubin i Pech wskrzeszają CZZP. Nawiasem mówiąc ich opór okazał się skuteczny – w 1929 r. PPS już nie tworzy wspólnych list z Niemiecką Socjalistyczną Partią Pracy.
W październiku 1928 Jaworowski, stojący na czele warszawskiej organizacji partyjnej (i zarazem prezes Rady Miasta Warszawy), opuszcza PPS; jego śladem podążają m.in. Julian Smulikowski, Wacław Lenga, Gardecki, Praussowa, Downarowicz, Szpotański, Szczypiorski (wspomnijmy, że ten swą karierę polityczną zakończył w KOR)... W Warszawie oparciem piłsudczyków były zwłaszcza bojówki b. Milicji Robotniczej PPS pod wodzą dr. Józefa Łokietka i Łukasza Siemiątkowskiego ps. „Tasiemka”. Nowe ugrupowanie przyjmuje nazwę PPS – dawna Frakcja Rewolucyjna. Do PPSdFR przyłączają się socjaliści z Lublina (Malinowski i prezydent miasta Pączek), Krakowa (Bobrowski), Śląska (Biniszkiewicz), Łodzi (Edmund Wieliński), Częstochowy (Walenty Kałuża), 10 posłów socjalistycznych (podkreślmy wszakże – Limanowski wypowiedział się przeciw rozłamowcom!). Są w mniejszości: np. w Częstochowie do frakcji przystąpiło około 100 członków wobec 700 w „starej” PPS. Organem partii był dziennik „Przedświt”.
W październiku 1928 r. powstaje też przybudówka związkowa PPSdFR – Centralne Zrzeszenie Klasowych Związków Zawodowych. Jego kierownictwo tworzą Gardecki (sekretarz generalny), Wacław Preis, Wojciech Wojciechowski, Józef Niski, Edmunt Morawski i Stanisław Celejewski, organem jest dwutygodnik „Młot i Pług” wydawany od lutego 1929 r. przez Malinowskiego. CZKZZ w 1928 r. liczył 34000 członków, po roku – głównie dzięki wchłanianiu drobnych niezależnych związków prorządowych – już 97000. Oddziały Zrzeszenia działają w Łódzkiem, Kieleckiem, Zagłębiu Dąbrowskim, krakowskim zagłębiu naftowym, Płocku, Żyrardowie, głównie jednak w Warszawie. Organizacja dynamicznie rozwija się w latach 1929-30, potem następuje rozłam.
W łonie PPSdFR od początku rysował się podział: Jaworowski i Szczypiorski opowiadali się za niezależnością i pryncypialnością „niepodległościowego socjalizmu”, podczas gdy Gardecki, Malinowski i Pączek znani byli z bezwarunkowej lojalności wobec sanacji. W wyborach 1930 r. PPSdFR ponosi klęskę – mandaty uzyskali tylko działacze kandydujący z listy BBWR.
W tym samym roku do CZKZZ wstępuje Moraczewski i w grudniu przejmuje władzę w Zrzeszeniu. W marcu 1931 r. wraz z Downarowiczem, Gardeckim i Pączkiem doprowadza do rozłamu – opowiadają się za nim 22 związki i ponad połowa członków; rozłamowcy łączą się z innymi, sanacyjnymi związkami w Związek Związków Zawodowych. Równocześnie odbywa się zjazd zwolenników Jaworowskiego (Morawski, Preis, Szczypiorski), podczas którego 30 związków tworzy Centralę Zjednoczenia Klasowych Związków Zawodowych. PPSdFR musi odbudować swoją prasę – od 1931 r. jej organami są partyjny dziennik „Walka” i związkowy tygodnik „Hasło”. W latach 1932-33 odnowiony CZKZZ dzięki demagogii zwiększa swój stan posiadania (głównie kosztem ZZZ), ale pod koniec kryzysu znowu słabnie (w 1934 r. liczy 32000 członków). Głosi coraz radykalniejsze hasła, ale w praktyce wygasza strajki, swą działalność opierając na delegacjach i petycjach do władz, odmawiając też współpracy z innymi związkami.
PPSdFR tworząc swoją ideologię powołuje się na Marksa, Engelsa i Lassalle’a, ale też Piłsudskiego i Jodko-Narkiewicza. Proponuje stanowisko klasowe i państwowe zarazem: walka klas przy „rzeczowym stosunku do rządu”, wprowadzenie ustroju socjalistycznego drogą stopniowych reform (choć są i tacy, którzy domagają się bliżej niesprecyzowanej „akcji rewolucyjnej”). Rozłam uzasadniała dryfowaniem „starej” PPS na manowce: „cekawiści” (zwolennicy Centralnego Komitetu Wykonawczego) zdradzili ideały Marszałka, komunizują, zeszli na pozycje antypaństwowe. Nie oszczędzano też innych ugrupowań robotniczych – ZZZ zarzucano solidaryzm, NPR zdradę interesów klasowych i burżuazyjność. Frakcja występowała przeciw jednolitemu frontowi z komunistami, przeciw faszyzmowi w Polsce (za takowy uznano SN i ONR) i na świecie, przeciw „reakcyjnym” ludowcom. Wbrew pozorom piłsudczycy-socjaliści nie byli też posłusznymi żołnierzami sanacji: krytykowali BBWR, atakowali sanacyjną prawicę za próby ujednolicenia związków zawodowych, reformę ustawodawstwa pracy, zmiany ordynacji wyborczej. Wrogiem był też oczywiście wielki (a zwłaszcza obcy) kapitał i jego kartele, uosabiany przez tzw. Lewiatana.
Program PPSdFR uznawał słuszność polityki Piłsudskiego wobec „nadużywania demokracji” przez partie, opowiadał się za wzmocnieniem władzy wykonawczej. Postulował też rozszerzenie „demokracji gospodarczej”, przez co rozumiano uzupełnienie parlamentaryzmu Izbą Pracy i Izbą Gospodarczą oraz państwową kontrolę produkcji, umożliwiającą stopniowe przejście do socjalizmu. Nacjonalizacja, interwencjonizm państwowy, reforma rolna, ustawodawstwo socjalne, przeciwdziałanie obniżkom płac – oto cele stawiane przez Frakcję, nie odbiegające od żądań innych ugrupowań lewicowych. Zwróćmy uwagę, że PPSdFR chciała – choć bezskutecznie – pozostać członkiem SMR. Charakterystyczne są tu hasła ogłoszone przez VI Kongres CZKZZ (marzec 1937 r.): powstanie OZN oceniono jako fakt pozytywny, gdyż po konsolidacji prawicowych piłsudczyków miała przyjść kolej na konsolidację sanacyjnej lewicy; od OZN żądano przy tym walki z endecją. Frakcja decyduje się też na udział w sanacyjnych wyborach, aby... uniemożliwić wybór kandydatów wrogich robotnikom. Jednym tchem podnoszono zagrożenie ze strony Niemiec i międzynarodowego faszyzmu, proklamowano solidarność z republikanami w Hiszpanii i... wyrażano poparcie dla zajęcia Zaolzia.
Działalność PPSdFR stopniowo zamiera. Symptomatyczny jest tu przykład Śląska. W październiku 1932 r. grupa Józefa Feliksa z CZKZZ przechodzi do ZZZ, grupa Rubina próbuje utrzymać starą linię w łączności z CZKZZ. Ostatni ślad aktywności Frakcji Rewolucyjnej obserwujemy w maju 1932 r., w sierpniu umiera Rubin i resztki partii na początku następnego roku nawiązują kontakty z... faszystowskim Radykalnym Ruchem Uzdrowienia. W lutym 1934 r. CZZP staje się przybudówką związkową RRU (choć w listopadzie CZKZZ odbudowuje na Śląsku grupa chrześcijańskich rozłamowców z ZZZ pod wodzą Musioła). W Warszawie pozostałości po PPSdFR powracają do PPS w początkach września 1939 r.
Nie tylko członkowie „dawnej Frakcji Rewolucyjnej” skłonni byli w ruchu socjalistycznym do współpracy z rządem. Także po 1928 r. do obozu sanacji przechodzili indywidualnie działacze tacy, jak np. Romuald Jarmułowicz z Częstochowy, który w 1931 r. przystąpił do BBWR. Do wiosny 1936 r. w PPS utrzymywały się radykalne nastroje opozycyjne, potem jednak polityczna i gospodarcza stabilizacja w kraju sprawiła, że do głosu doszli umiarkowani. Zrezygnowano z głoszenia tezy, że kapitalizm wszedł w fazę agonii, zaczęto stawiać znak równości między socjalizmem a zreformowanym kapitalizmem, powrócono do taktyki ewolucyjnego realizowania społecznych celów partii. Z aprobatą socjalistów spotkał się etatyzm i interwencjonizm władz państwowych, z którymi szukano jakiegoś modus vivendi. W PPS żywe były tendencje do współdziałania z lewym skrzydłem sanacji, motywowane zagrożeniem endecko-faszystowskim i nieufnością do ludowców. Reprezentowali je w drugiej połowie lat 30. zwłaszcza Arciszewski i Pużak, przy czyn ten pierwszy stawiał na... Rydza-Śmigłego. W 19. rocznicę odzyskania niepodległości członkowie PPS i TUR defilowali w Warszawie przed sanacyjnymi dygnitarzami! W obliczu silnie akcentowanego niebezpieczeństwa niemieckiego postulowano utworzenie „rządu obrony narodowej”.
Co ciekawe, prosanacyjne skłonności odnaleźć można było nawet u komunizujących lewicowych socjalistów. Po rozpadzie rozłamowej PPS-Lewicy latem 1929 r. jej przywódca Andrzej Czuma (od początku usiłujący zachować niezależność wobec KPP) przechodzi do PPSdFR. T. Waryński, członek kierownictwa Niezależnej Socjalistycznej Partii Pracy, wiąże się z sanacyjną Ligą Mocarstwa Rozwoju Polski i w 1930 r. zostaje wybrany do sejmu z listy BBWR.
Polscy socjaliści działają też w Czechosłowacji, wśród polskich robotników Zaolzia. W lutym 1921 r. powstaje tam Polska Socjalistyczna Partia Robotnicza pod przywództwem Emanuela Chobota, jej pismem jest „Robotnik Śląski”. Popada ona w konflikt z czechosłowacką socjaldemokracją. We wrześniu 1934 r. na znak protestu przeciw dyskryminacji ludności polskiej poseł Jan Buzek występuje z klubu parlamentarnego czeskich socjalistów. Chobot, który w nim pozostaje, został oskarżony o zdradę polskich interesów i w 1935 r. z PSPR wyłamała się Polska Partia Socjal-Demokratyczna. PPSD wraz z innymi partiami polskimi tworzy blok ze słowackimi ludowcami, natomiast PSPR idzie do wyborów razem z czeską socjaldemokracją i nie zdobywa żadnego mandatu. W wyniku tej porażki Chobota zastępuje Józef Czechowicz, po czym socjaliści wracają do szeregu polskich ugrupowań.
Na koniec wspomnijmy wreszcie o losach postsocjalistycznej formacji radykałów. Główną siłą tego nurtu było Stronnictwo Niezawisłości Narodowej (m.in. Zofia Daszyńska-Golińska), do którego w grudniu 1918 r. przyłączyła się Liga Niezawisłości Narodowej z Dłuskim na czele. Hasło SNN brzmiało: „niezawisłość narodu – wyzwolenie pracy”, celem stronnictwa była „republika ludowa”. W programie wciąż pobrzmiewają echa socjalizmu takie jak rozdzielenie kościoła od państwa czy unarodowienie przemysłu. Zarazem jednak radykałowie głoszą konieczność zharmonizowania interesów robotników i pracodawców, czego sposobem ma być akcjonariat pracowniczy („robotnik i pracownik musi stać się współwłaścicielem warsztatu pracy, (...) gdyż to jedynie uzdrowi gospodarkę społeczną...”). Ramy współdziałania pracy i kapitału tworzyć ma państwo, któremu radykałowie przyznają wysoką wartość. W odróżnieniu od marksistów z niechęcią odnoszą się do rewolucyjnej przemocy, podkreślają natomiast misję inteligencji, przeciwstawianej przez nich „kołtuńskiemu” mieszczaństwu. Inteligencja, zorganizowana na wzór RDR w Radę Inteligencji Pracującej ma być ostoją państwa i bazą przemian społecznych. W miarę upływu czasu ten wątek staje się coraz silniejszy i początkowa egzaltacja ludem ustępuje miejsca coraz wyraźniejszej pogardzie dla niego. W praktyce politycznej radykałowie coraz bardziej skłaniali się ku lansowanej przez Piłsudskiego strategii konsolidacji narodowej, stopniowo odchodzą od hasła „rządów ludowych” ku idei ponadpartyjnego rządu fachowców, nawiązują kontakty z konserwatystami.
W grudniu 1920 r. SNN wespół z innymi grupami inteligenckimi tworzy Stronnictwo Demokratyczne, którego działalność jednak rychło zamiera. W dwa lata później podobne środowiska tworzą Unię Narodowo-Państwową z udziałem m.in. Downarowicza i Filipowicza, ale dominacja w UNP liberałów sprawia, że Śliwiński i Szpotański pozostają poza Unią. Radykałowie skupiają się wokół pism „Głos” (założony w 1921 r. przez Szpotańskiego) i „Droga” (wydawany od 1922 r. przez Adama Skwarczyńskiego). Równolegle dawni peowiacy tworzą Polską Organizację Wolności z Moraczewskim na czele, a w 1924 r. na bazie „Drogi” powstaje Konfederacja Ludzi Pracy. KLP wypracowała zręby wdrażanej później ideologii sanacyjnej: nadrzędność państwa, solidaryzm, zastąpienie demokracji parlamentarnej przez bezpartyjny system samorządowy, oparcie rządów na autorytecie elity. Podkreślamy, że nie oznaczało to zerwania z dawnym zapleczem – Śliwiński i Wojciech Stpiczyński jeszcze w 1925 r. chcą „odbudowy” czy też „narodzin lewicy”. Podobne hasła głoszą dawni członkowie ZET zorganizowani w konspiracyjnym Związku Patriotycznym, którzy w 1921 r. utworzyli Związek Młodej Polski, a rok później Związek Rad Ludowych. Niektórzy z radykałów jako swój wehikuł próbowali wykorzystać też PSL „Wyzwolenie” – w nim znalazła się np. Radlińska (wcześniej Liga Niepodległości Polski) czy Thugutt. W 1925 r. „Wyzwolenie” przestało pełnić rolę swoistej „przechowalni” – grupa inteligenckich działaczy z Thuguttem i Kazimierzem Bartlem na czele tworzy Klub Pracy jako zalążek partii radykalnej.
Po zamachu majowym wszystkie te środowiska (Partia Pracy, Związek Naprawy Rzeczpospolitej) znalazły się na orbicie BBWR i dopiero dekompozycja obozu sanacyjnego doprowadziła się do usamodzielnienia się radykałów. Tradycje radykalizmu w najczystszej formie wyrażał Legion Młodych – Związek Pracy dla Państwa, utworzony w lutym 1930 r. z inicjatywy Skwarczyńskiego i Stpiczyńskiego. Ideologia Legionu jako wroga Polski postrzegała „Komintern, Kościół i Kapitał”; postulaty nacjonalizacji przemysłu i gospodarki planowej łączą się tu z atakami na wszelkie międzynarodówki. Radykalizacja części młodolegionistów („Płoń”, Liga Naprawy, Opozycja Radykalna) prowadzi ich do wyłamania się z obozu sanacji – w lipcu 1936 r. powstaje LM-Frakcja pod przewodem Kazimierza Namysłowskiego, która w czerwcu następnego roku wstępuje do PPS. Już wcześniej w szeregach tej partii znalazł się pierwszy komendant Legionu, Zbigniew Zapasiewicz: można rzec, że historia zatoczyła koło i zbłąkani radykałowie powrócili do socjalistycznego domu. Jesienią 1937 r. inna grupa działaczy Legionu z Władysławem W. Bociańskim na czele tworzy Związek Lewicy Patriotycznej przyznający się do „wytkniętej przez Komendanta wizji Polski Wielkiej i Sprawiedliwej”. Rozwinął wreszcie działalność Filipowicz, który po powrocie z placówki dyplomatycznej utworzył Polską Partię Radykalną, po serii gwałtownych zwrotów znalazła się ona ostatecznie w chadeckim Stronnictwie Pracy.
Po klęsce kierownictwo PPS ogłasza rozwiązanie partii ale już w październiku przystępuje do odbudowy podziemnej organizacji socjalistycznej pod nazwą Wolność Równość Niepodległość (od listopada – Ruch Mas Pracujących Miast i Wsi). Z inicjatywą tą wystąpili Pużak, Arciszewski, Zygmunt Zaremba, Bolesław Dratwa, Józef Dzięgielewski, Tadeusz Szturm de Sztrem – uderza brak w tym gronie działaczy lewicy (np. Barlicki, Dubois) i sympatyzujących z Frontem Morges sikorszczyków (jak Zygmunt Żuławski). WRN tworzy swoją strukturę wojskową pod nazwą Gwardia Ludowa (od 1943 r. Oddziały Wojskowe Pogotowia Powstańczego Socjalistów), która podporządkowana została dowództwu ZWZ-AK.
Socjaliści sięgali po historyczne analogie, wiążąc sprawę narodową i społeczną: o ile PPS uważa się za kontynuatorkę najchlubniejszych tradycji epoki powstań narodowych, to prawicę postrzegano jako obóz narodowej ugody. Program WRN opierał się na uznaniu zarówno III Rzeszy jak i ZSRR za wrogów niepodległej Polski. Socjaliści stali też na gruncie integralności terytorialnej Rzeczpospolitej, gdyż według Adama Pragiera traktat ryski przyznał Polsce tyle obszaru, „ile było konieczne, żeby była państwem zdolnym do życia”, ziemie wschodnie przynależne są Polsce historycznie. Dlatego WRN i większość emigracyjnej PPS występowała przeciw układowi z ZSRR – o umowie Sikorski-Majski „Wolność” pisała w lutym 1942 r.: „Pod przykrywką haseł rewolucji socjalistycznej ZSRR przystąpił do zabierania ziem dla imperium moskiewskiego”. A dwa lata później utratę Wilna i Lwowa określała jako „ćwiartowanie żywego ciała naszego narodu”. Bywały jednak odmienne stanowiska, np. Żuławski nie chciał upierać się przy utrzymaniu kresów wschodnich, uważając to za nierealistyczne. W kwestii granic zachodnich WRN zażądała Prus Wschodnich, Gdańska, Pomorza po Odrę i Noteć oraz Śląska Opolskiego (dodajmy, że postulaty te w 1941 r. zaakceptowała podziemna namiastka parlamentu – kierowana przez Pużaka Rada Jedności Narodowej – w swej deklaracji „O co walczy naród Polski”). Dodajmy jeszcze, że polscy socjaliści rozwinęli w warunkach wojny charakterystyczne dla PPS idee federalistyczne, postulując już w 1941 r. stworzenie Związku Wolnych Ludów Europy.
W polityce wewnętrznej determinantą programu WRN było uznanie za wroga numer jeden endecji, z czego wynikała ścisła współpraca z ZWZ-AK (słyszymy tu echo przedwojennych koncepcji Arciszewskiego i Pużaka, skłaniających się do antyendeckiego sojuszu z lewicą sanacji). W takim kontekście w publicystyce WRN pojawiała się interpretacja przewrotu majowego jako próby powstrzymanie rozpadu państwa. Doszło do tego, że w 1943 r. przeciw apologii Piłsudskiego wypowiedział się Pragier, natomiast w obronie Marszałka wystąpił Kwapiński. W opublikowanym w 1941 r. „Programie Polski Ludowej” socjaliści zakładali stworzenie wespół z ludowcami i demokratami zjednoczonego frontu świata pracy, będącego wyrazem kompromisu między różnymi siłami społecznymi wrogimi wobec kapitału monopolistycznego. W praktyce dążenie to zostało uniemożliwione właśnie przez kontakty socjalistów z piłsudczykami, którym ludowcy pozostawili bezwzględnie wrodzy. Rozgoryczenie postawą ludowców prowadzi w latach 1942-43, po opuszczeniu Politycznego Komitetu Porozumiewawczego, do radykalizacji WRN, która wysunęła hasło hegemonii proletariatu w walce wyzwoleńczej.
W stosunku do mniejszości narodowych WRN postulowała – w duchu tradycji jagiellońskiej – ich autonomiczny rozwój w obrębie państwa polskiego. Były wszakże wyjątki: „Program Polski Ludowej” zakładał wysiedlenie z polski i Ziem Odzyskanych volksdeutschów i ludności niemieckiej, która napłynęła tam od czasu rozbiorów; Pragier pisał, że Niemcy nie są zdolni „do lojalnego spełnienia obowiązków obywatelskich wobec państwa, którym sami nie rządzą”. Co więcej, w tym samym dokumencie znalazło się też stwierdzenie, że przebudowa ustroju społecznego usunie „pasożytnicze grupy bankierów, lichwiarzy itp. rekrutujących się głównie spośród ludności żydowskiej”.
Na emigracji z linią WRN solidaryzowali się Pragier, Kwapiński, Adam Ciołkosz i Tadeusz Tomaszewski. Tą grupę charakteryzowała wrogość w stosunku do endecji, rezerwa wobec centroprawicowego rządu Sikorskiego, postulował utworzenia centrolewu wspólnie z lewica sanacyjną.
Nie wszystkim socjalistom ten program odpowiadał. Już jesienią 1939 r., równolegle z tworzeniem WRN, Barlicki przystępuje do montowania konkurencyjnego ośrodka lewicy socjalistycznej, którego organem stało się pismo „Robotnik i Chłop”. Zasadniczym wykładnikiem lewicowości Barlickiego była jednak opozycja wobec sanacji – wbrew klasowo-ideologicznym kryteriom wiąże się on z Centralnym Komitetem Organizacji Niepodległościowych, skupiającym zwolenników gen. Sikorskiego, w tym też grupy prawicowo-radykalne (niektóre z nich później stworzą Konfederację Narodu pod wodzą Bolesława Piaseckiego). Barlicki został latem 1940 r. aresztowany, ale w tym czasie ukazywało się już inne lewicowo-socjalistyczne pismo – „Barykada Wolności”. Grupa „barykadowców” za cel stawiała niepodległą republikę socjalistyczną, a drogą ku niej miała być rewolucja skierowana tylko przeciw Niemcom, ale też „wewnętrznym okupantom” tj. klasom posiadającym. Mocno akcentowano „bankructwo burżuazyjnej demokracji”, z czego wynikała zarówno bezkompromisowa opozycja wobec wszystkich ugrupowań „burżuazyjnych” jak i krytyczny stosunek do tradycji PPS. W pierwszą rocznicę wojny w „Barykadzie” można było przeczytać: „My nad Polską, która (...) padła, nie płaczemy, gdyż (...) nie była... polska”.
Odmienne było oblicze grupy skupionej wokół pisma „Gwardia”, od kwietnia 1940 r. wydawanego przez Leszka Raabe. Wartością najwyższą była dla „gwardzistów” idea Wolności – narodowej, politycznej i społecznej, w której uogólnione zostało też hasło niepodległości; podkreślali oni, że trzeba odebrać tradycje narodowe klasom posiadającym. Zdaniem „Gwardii”, Polska odrodzi się z „rewolucyjnego porywu mas ludowych, łączących sprawę zniesienia ucisku narodowego ze zniesieniem ucisku społecznego”, dlatego na czoło programu wysunęli stworzenie silnej socjalistycznej organizacji wojskowej. Wyszli wszakże z założenia, że w czasie wojny sprawy ideowe ustępują miejsca akcji bojowej w ramach ogólnonarodowej walki z okupantem, gdyż tworzy ona „kapitał moralny” dla ruchu socjalistycznego, dlatego podjęli współpracę z ZWZ.
Na bazie tych dwóch grup we wrześniu 1941 r. uformowała się organizacja Polscy Socjaliści. Dowódcą Formacji Milicyjno-Bojowych PS został Raabe, od stycznia 1942 r. wydający (oprócz organu Formacji pt. „Żołnierz Rewolucjonista”) pismo „Płomienie”. Na przełomie 1942 i 1943 r. grupa „Płomieni” zrywa z PS, w marcu 1943 r. przekształcając się w Socjalistyczną Organizację Bojową, związaną politycznie z WRN a wojskowo z AK. Zdziesiątkowani rozłamem Polscy Socjaliści tworzą w kwietniu tego roku Robotniczą Partię Polskich Socjalistów.
O dziwo, także w ideologii tej trockizującej partii możemy odnaleźć wątek niepodległościowy. Odezwa RPPS z września 1943 r. odwołuje się do tych, którzy „z walką o niepodległość łączyli nierozerwalnymi węzłami walkę o socjalizm”. Dlaczego? Jak zauważył Teofil Głowacki „pod sztandarem walki o niepodległość można było zmobilizować szerokie masy do walki o ustrój socjalistyczny”. II Zjazd RPPS ostrzega więc przed „planami kolonizowania Europy przez angloamerykański imperializm, jak również przed ewentualnym anglo-sowieckim kompromisem w wyniku którego miałby nastąpić podział ziem polskich”. W styczniu 1944 r. w partii dochodzi do rozłamu na tle stosunku do ZSRR i PPR. Grupa niezależna, która przyjęła nazwę PPS Lewicy, uznając potrzebę sojuszu z ZSRR akcentowała zarazem konieczność zachowania suwerenności. Publicysta „Robotnika” podkreślał niezależność swego ugrupowania pisząc: „(...) istnieją w Polsce dwie zwalczające się orientacje: jedni wysiadują w antyszambrach Edena czy Churchilla, inni wysyłają delegację do marsz. Stalina”. Proradziecka grupa Edwarda Osóbki kładła nacisk na potrzebę uczynienia państwa jednolitym etnicznie („Robotnik” w kwietniu 1944 r. pisał: „Państwo powinno sięgać tak daleko, jak daleko sięga naród stanowiący państwo”), co uzasadniało utratę kresów wschodnich. O stosunkach do mniejszości może też świadczyć fakt, że już Polacy Socjaliści planowali pozbawić ludność żydowską możliwości ekspansji handlowej.
Po rozbiciu socjalistycznej konspiracji i włączeniu PPS i PZPR tradycja polskiego socjalizmu kultywowana jest na emigracji. Arciszewski w lipcu 1944 r. przedostał się do Londynu, gdzie wystąpił przeciw wszelkim kompromisom z komunistami. Listopadzie został premierem rządu emigracyjnego – rząd ten, którego ministrami byli Kwapiński i Pragier, popierany przez brytyjską Labour Party, uchodzi za socjalistyczny.
W miarę jak rozwiewały się nadzieje na rychły upadek komunizmu, w szeregach socjalistycznej emigracji narastały kontrowersje. Do pierwszego rozłamu doszło na tle powołana na stanowisko prezydenta A. Zaleskiego – lojalni wobec niego socjaliści (Pragier, Jerzy Gawenda, Antoni Pająk) w maju 1950 r. tworzą Związek Socjalistów Polskich na Obczyźnie. Krytykują oni nadzieję na demokratyzacją komunizmu, zgodę na zrzeczenie się kresów wschodnich, tworzenie struktur opozycyjnych wobec oficjalnego rządu emigracyjnego. Twierdzą, że „Niepodległość państwa polskiego jest niezbędnym warunkiem urzeczywistnienia wszystkich naszych dążeń społecznych i politycznych” i chcą niepodległość ową uzyskać w oparciu o ciągłość prawną Rzeczypospolitej (stąd ich poparcie dla legalistycznego tzw. ośrodka zamkowego). ZSP jest grupą niewielką, liczy dokładnie 104 członków.
PPS tworzy natomiast opozycyjną Radę Polityczną razem ze... Stronnictwem Narodowym. Później kością niezgody stał się stosunek do przemian Października ’56. Zaremba uważał „narodowy komunizm” Gomułki za punkt wyjścia do ewolucji w stronę demokracji i niepodległości, czemu towarzyszyło przestrzeganie przed groźbą klerykalizmu w kraju. Równocześnie sprzeciwiał się polityce jedności narodowej i stanowiącemu jej ucieleśnienie państwu na uchodźstwie (zauważamy, że podobne stanowisko reprezentował lewicowo-sanacyjny PRW-NiD). W odróżnieniu od niego Ciołkosz twierdził, że „było złudzeniem, jakoby Gomułka był kiedykolwiek kim innym niż lojalnym komunistą”. Odcinał się od narodowego komunizmu i marksistowskiego rewizjonizmu: „Naszym celem nie jest reforma komunizmu, lecz likwidacja dyktatury komunistycznej”. Podkreślał, że „Wrogiem naczelnym jest w obecnym okresie imperializm moskiewski i dyktatura komunistyczna”, wyciągając stąd wniosek: „Działanie na rzecz sprawy polskiej (...) jest możliwe tylko przy możliwie najszerszej jedności politycznej emigracji (...)”. Oznaczało to nie tylko solidarność z Kościołem wobec represji komunistycznych, ale też podtrzymywanie koalicji z prawicą aż do wyzwolenia. Większość socjalistów nie podzieliła jednak przekonania Ciołkosza, dlatego w kwietniu 1960 r. utworzył on Centralny Komitet Odbudowy PPS.
Powyższy tekst pierwotnie ukazał się w postaci specjalnego tematycznego wydania biuletynu etnopluralistycznego „ZaKORZENIEnie”, jako zeszyt specjalny C, w roku 2000.