R. Winter
Hiszpania – chłopi dostali ziemię
[1937]
Urzeczywistnianie reformy rolnej w Hiszpanii ruszyło w szybkim tempie naprzód dopiero po zwycięskich wyborach lutowych w roku 1936. Aczkolwiek sama reforma uchwalona została wkrótce po rewolucji kwietniowej 1931 r., to jednak przez pierwsze parę lat zrobiono na tym polu stosunkowo niewiele, i dopiero smutne doświadczenie chwilowego panowania reakcji w okresie 1934-36 oraz gorące tchnienie wspaniałego zwycięstwa wyborczego z wiosną roku ubiegłego ruszyło z miejsca, zahamowaną na pewien czas, przebudowę ustroju rolnego. Jeszcze bardziej przyśpieszył realizację reformy rolnej wybuch wojny domowej w lipcu r. 1936.
Spójrzmy na cyfry. Od sierpnia r. 1933 do połowy lutego 1936 (wybory do Kortezów) rozparcelowano 164265 hektarów. Od 16 lutego r. ub. do wybuchu wojny domowej (połowa lipca) – 712070 ha, a w ciągu pierwszych dwóch miesięcy po wybuchu rebelii – jeszcze 712070 ha. Ponadto doliczyć należy do tej kwoty około dwustu majątków obszarniczych, w prowincjach Valencia, Albacete, Alicante itd., które oddane zostały w ręce włościan po skonfiskowaniu ich magnatom zamieszanym do kontrrewolucji. W skład gruntów tych wchodzą największe posiadłości rolne, stanowiące w swoim czasie własność książąt De Tamamez, hrabiów Romanones, De Oliva itd.
Z drugiej jednak strony nie należy zapominać o tym, że na obszarach opanowanych przez generała Franco, znaczna część ziemi, podzielonej między włościan po rewolucji, przeszła z powrotem w ręce obszarników.
Dla przeprowadzenia reformy agrarnej powołany został w Hiszpanii do życia Instytut Reformy Rolnej; powstał on wkrótce po uchwaleniu przez Konstytuantę 1931 r. ustawy o reformie rolnej. Gdy w roku ubiegłym urzeczywistnianie jej ruszyło szybkim krokiem naprzód, Instytut nie mógł zrazu podołać zadaniom, jakie spadły nań tak nagle, i okazała się konieczna jego reorganizacja.
W myśl dekretu z 5 maja 1936 r. Instytut posiada we wszystkich prowincjach Hiszpanii swoje oddziały. Równolegle z główną pracą swoją, której celem jest ogólne kierownictwo nad wykonaniem reformy rolnej, Instytut zajmuje się udzielaniem pomocy gospodarczej, organizacyjno-technicznej, świeżo stworzonym gospodarstwom włościańskim, w postaci nasion, narzędzi rolniczych, nawozów i kredytów. Wspomniany dekret powiada, że Instytut Reformy Rolnej „zajmować się będzie układaniem odnośnych planów uprawy roli, zaopatrywaniem włościan, którzy otrzymali ziemię, w niezbędne pomoce gospodarcze, jak np. inwentarz żywy i martwy, nasiona, środki melioracyjne itp., starając się osiągnąć jak najlepsze wyniki na drodze wzmożenia wytwórczości rolnej”.
Stosownie do tych postanowień, Instytut Reformy Rolnej, oraz Kredytowy Bank Rolny przystąpiły do udzielania gospodarstwom chłopskim pomocy finansowej. W praktyce odbywa się to w ten sposób, że miejscowe „komitety rolne”, znajdujące się w każdej gminie, określają konkretne potrzeby mas włościańskich i odpowiednio do tego instytucje centralne dysponują swoimi funduszami.
Rząd, rozumiejąc jak wielkie trudności mają przed sobą świeżo stworzeni gospodarze, obdarzeni dopiero co ziemią, nie pożałował dla nich pieniędzy, by tylko mogli oni jak najprędzej stanąć na nogach. Podczas gdy od grudnia 1931 do 16 lutego 1936 r. chłopi otrzymali ogółem kredytów w sumie 26 milionów 431 tysięcy peset (peseta – 72 grosze polskie), przy czym lwia część tych funduszów dostała się w ręce zamożniejszego włościaństwa, to od połowy 1936 r. do września tegoż roku (a więc wszystkiego w ciągu 7 miesięcy) udzielono chłopom hiszpańskim 67 milionów 87 tysięcy peset, nie licząc znacznych kwot wyasygnowanych celem przeprowadzenia rozmaitych melioracji rolnych oraz robót publicznych na wsi.
Kredyty krótkoterminowe udzielane są z reguły na dwa lata. Gospodarstwa zajmujące się uprawą pszenicy otrzymują również kredyty krótkoterminowe do wysokości 5000 peset. Znacznych kredytów udziela też rząd dla wzmożenia tak zwanych fabrycznych upraw: buraki cukrowe, bawełna itp.
Prócz pomocy kredytowej, ministerstwo rolnictwa dba również bardzo o ogólne podniesienie samej techniki wytwórczości rolnej. Szczególną pieczą otacza rząd uprawę owoców, ostrzegając włościan przed niszczeniem plantacji owocowych i zakładaniem na ich miejscu uprawy zbóż. Dzięki tej polityce, udało się w roku ubiegłym zebrać bardzo obfity plon owocowy. Tak, na przykład, oliwek zebrano na przestrzeniach podległych władzy Rządu Ludowego 2 miliony 139 tysięcy centnarów, czyli o 25% więcej, aniżeli wynosił dawny przeciętny zbiór. Urodzaj pomarańczy osiągnął blisko 9 milionów centnarów, to znaczy o 300 tysięcy więcej, aniżeli w roku poprzednim. Szczególnie wzrosły plony pomarańczowe w prowincji Valencia.
Najważniejsza jest jednak produkcja zboża. Rząd republikański słusznie uważa racjonalne rozwiązanie tego zagadnienia za jeden z najważniejszych warunków zwycięstwa nad wrogiem. Trzeba więc wszelkimi sposobami pomóc młodym, świeżo stworzonym gospodarstwom rolnym, by mogły one stanąć na wysokości zadania i wyprodukować jak najwięcej, jak najlepszej wartości, płodów.
Rzucone przez ministerstwo rolnictwa hasło „ani jeden skrawek ziemi nie ma leżeć odłogiem” znalazło gorący oddźwięk we wsiach hiszpańskich. Według danych ministerstwa, zasiewy ozime przeprowadzono bardzo pomyślnie we wszystkich dzielnicach Republiki. Oddano pod uprawę znaczne połacie ziemi, dotychczas nieuprawiane. W porównaniu z poprzednimi latami, powierzchnia zasiewów zbóż wzrosła bardzo wydatnie. Mimo ogromnych trudności, spowodowanych przez wojnę i brak rąk roboczych, urodzaj zeszłoroczny zebrano całkowicie.
Dzięki intensywnej pracy Instytutu Reformy Rolnej i wydatnej pomocy ministerstwa rolnictwa podniosła się znacznie technika gospodarstwa wiejskiego w Hiszpanii. Rolnicy dostają po niskich cenach nasiona pszenicy najlepszego gatunku (po 6 peset za kwintal). Celem zaopatrzenia włościan w najlepsze ziemniaki nasienne, rząd zakupił zawczasu w Anglii duże ich zapasy i rozdzielił je między chłopów.
Szczególną uwagę zwraca rząd na gospodarkę w majątkach dawnych obszarników, oddanych chłopom i robotnikom rolnym. Chodzi o to, żeby produkcja w nich nie tylko nie spadła, lecz by powiększyć ją i postawić na wyższym poziomie. W ten sposób, wiele dawnych gospodarstw obszarniczych, które dawniej uprawiane były b. prymitywnie, przekształca się obecnie we wzorowe gospodarstwa rolne, pracą dawnych fornali dworskich tych dóbr.
Przy pomocy rządu, chłopi przeprowadzają meliorację przestrzeni dotąd zaniedbanych i zajmują się również zalesianiem obszarów dotkniętych przez posuchę.
Rząd dba też o możliwie największe rozszerzenie upraw fabrycznych, zwłaszcza bawełny i lnu, niezbędnych dla przemysłu włókienniczego Katalonii.
Powstaje pytanie, w jaki sposób uprawiane są ziemie, oddane w wyniku reformy rolnej w ręce włościaństwa: indywidualnie czy zbiorowo? Otóż prawo pozostawia pod tym względem zupełną swobodę chłopom obdarzonym ziemią. Dekret o wywłaszczeniu wielkiej własności ziemskiej stanowi bowiem, że „uprawa tych gruntów odbywać się będzie albo zbiorowo, albo indywidualnie, stosownie do woli większości osób, które otrzymały ziemię, w myśl uchwały powziętej na zwołanym w tym celu zgromadzeniu”.
Decyduje więc swobodny wybór obywateli. Kłamstwem jest zatem twierdzenie, jakoby na wsi hiszpańskiej zapanował bolszewizm, którego polityka rolna oparta jest, jak wiadomo, na zgoła odmiennych podstawach.
Tak samo nie wolno w Hiszpanii zabierać chłopom – pod żadnym pozorem! – produktu ich pracy. Minister rolnictwa Rządu Ludowego wydał w tej sprawie specjalny okólnik, surowo zabraniający jakichkolwiek konfiskat czy rekwizycji produktów rolniczych na rzecz państwa czy jakiejkolwiek instytucji. W każdym wypadku, gdy rząd kupuje u włościan produkty dla potrzeb frontu lub tyłów, obowiązany jest płacić za nie ceny odpowiednie do włożonej w nie pracy.
Więc i pod tym względem istnieje poważna różnica między polityką rolną Rządu Ludowego Hiszpanii, a tą, jaka była przez długie lata stosowana w Sowietach.
Tak przedstawiają się, w ogólnym zarysie, stosunki rolne w Hiszpanii republikańskiej. Rządy ludowe w ciągu kilku zaledwie miesięcy, dzielących zwycięskie wybory lutowe r. 1936 od wybuchu rebelii faszystowskiej, zrobiły bardzo dużo dla chłopa, starając się wynagrodzić mu choć w części tę krzywdę społeczną, której ofiarą był przez całe stulecia. Rzecz jasna, iż przez to samo uderzyły w interesy świata obszarniczego, który nie mógł spokojnie patrzeć na to, co się dzieje, i – przyczynił się walnie do rozpętania zbrojnej rewolty generałów.
***
Zgoła inaczej przedstawia się sytuacja chłopa na obszarach opanowanych przez rebelię. Tutaj włościaństwo, które miało nieszczęście znaleźć się pod panowaniem faszyzmu, utraciło niemal wszystkie zdobycze i ulgi, z jakich korzystało w krótkim stosunkowo okresie wielkich reform społeczno-gospodarczych, zapoczątkowanych przez rządy ludowe.Ziemie obszarnicze, oddane w swoim czasie w ręce włościan, wróciły znów do swoich dawnych właścicieli. Wysokie podatki, nakładane na chłopów, niskie ceny płacone za ziemiopłody (a nieraz wcale nie płacone, przy brutalnych rekwizycjach i konfiskatach) i nieurodzaj, doprowadziły w krótkim czasie do tego, iż włościaństwo tej części Hiszpanii odczuwać zaczęło coraz dotkliwiej głód.
Najgorzej dzieje się w Estremadurze. Tutaj, w tej najuboższej, najmniej urodzajnej części Hiszpanii, została najsampierw przeprowadzona reforma rolna, lecz tak samo prędko ziemie, oddane przez Rząd Ludowy tysiącom robotników rolnych (tzw. junteros), odebrane im zostały przez faszystowskich najeźdźców, a robotnicy znaleźli się znów na łasce panów...
W Kastylii panował tak gwałtowny terror, że plony dało się zebrać tylko w bardzo nieznacznej części kraju. Większość gruntów nie została w ogóle obsiana.
Rekwizycje, przeprowadzane ciągle przez faszystów, doprowadziły do zupełnego niemal ogołocenia wsi z żywności i innego dobytku, zwłaszcza bydła. Nic dziwnego, że w bardzo wielu wsiach chłopi dosłownie chorują z głodu.
Zubożenie wsi prowadzi z kolei do pogorszenia się sytuacji w miastach, gdzie daje się coraz bardziej odczuwać brak żywności; szczególnie dotyczy to prowincji południowych, jak Sewilla, Granada itd. Niektóre produkty znikły zupełnie z rynku, jak np. ryż lub groch, które uprawia się tylko na obszarach podległych Rządowi Ludowemu. Ceny artykułów pierwszej potrzeby wzrosły b. znacznie, i rozpoczęła się wściekła spekulacja. Oczywiście, kto nie ma dosyć pieniędzy, ten cierpi głód.
Prócz najrozmaitszych podatków wojennych, nakładanych na włościan, muszą oni utrzymywać swoim kosztem całą armię uciekinierów: mnichów, księży, kleryków itp. W Saragossie wprowadzono na ten cel specjalny podatek. Chłopi, którym udowodniono udział – choćby najmniejszy – w ruchu republikańskim, muszą płacić ciężkie kontrybucje i dodatkowe podatki. Płace zarobkowe robotników rolnych są niesłychanie niskie, w niektórych prowincjach, jak na przykład Badajoz, nie przewyższają one 1,5 pesety (około 1 złotego) dziennie.
Nic więc dziwnego, że we wsiach tej części Hiszpanii, zwłaszcza na południu, w Andaluzji, wybuchają raz po raz zaburzenia i rozruchy włościańskie. W prowincjach Kadyksu, Sewilli i Huelvy dochodziło do otwartych powstań, których uczestnicy uciekać musieli do Gibraltaru lub na drugą stronę frontu.
R. Winter
Powyższy tekst pierwotnie ukazał się w socjalistycznym miesięczniku „Światło” nr 6/1937. Od tamtej pory nie był wznawiany, ze zbiorów Remigiusza Okraski, poprawiono pisownię wedle obecnych reguł.